Change language:

Od 0 do 12 mln euro rocznie! Jak programista wyskalował, sprzedał, został inwestorem? Maciej Zawadziński

Maciej Zawadzinski Spalilismy miliony GAP
ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

“Jak founder nie potrafi sprzedać produktu, no to może to nie jest produkt, którego klienci chcą na rynku?” – Maciej Zawadziński w Greg Albrecht Podcast.

Wybrane fragmenty:

“Founderzy, którzy myślą, że OK, ja jestem od technologii, nie będę się tutaj brudził sprzedażą, to jest nic bardziej mylnego, szczególnie w tych pierwszych latach firmy. Te pierwsze lata sprzedaży trzeba niestety zrobić samemu.”

“Piwik był tym udanym, ale było szereg innych nieudanych idei, na które łącznie wydaliśmy kilka milionów złotych, które nigdy nawet nie zdobyły więcej niż dwóch, trzech klientów”.

“Od początku mojej kariery  korzystałem z różnych okazji, które się natrafiały. To nie jest tak, że z każdej rękawicy leciały dolary. Czasami też to zajmowało potem kolejną dekadę, żeby te dolary poleciały, ale faktycznie tak było”. 


Partnerzy Greg Albrecht Podcast:

Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.

👉 formeds.pl/greg

Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!


Maciej Zawadziński – programista, founder, inwestor. Twórca 2 firm, które wyskalował i sprzedał za miliony (Piwik Pro, Clearcode). Aktualnie skupiony na funduszu Hard2beat, który stara się inwestować w firmy DeepTech na wczesnym etapie rozwoju. Maciej schylał się po okazje i zamieniał je w milionowe biznesy. Nie zrażając się nieudanymi projektami po drodze, na które wydał miliony złotych. Nie obawia się jako founder pobrudzić sprzedażą własnych produktów.

W podcaście rozmawiamy m.in. o:

  • budowaniu dochodowych biznesów z okazji, po które nikt się nie chce schylać,
  • planowaniu sukcesji w firmie,
  • sprzedaży founderskiej we wczesnej fazie rozwoju biznesu,
  • nauce soft skilli przez osoby technologiczne,
  • budowaniu produktów technologicznych,
  • wsparciu mentorów w ścieżce bycia przedsiębiorcą,
  • zarządzaniu czasem wolnym, żeby ciągle cieszyć się sferą zawodową.

Linki gościa:

Transkrypcja odcinka:

Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast Maciej Zawadziński, twórca Piwik Pro, Clearcode, a teraz w funduszu Hard2beat. Cześć Maciek. Cześć, miło, że mnie zaprosiłeś. Cieszę się, że możemy pogadać, też lepiej się poznać. przybliżyć i ciebie, ale też twoje doświadczenia przedsiębiorcom i osobom zarządzającym firmami, które szukają inspiracji od takich osób, którym się coś w cudzysłowie powiodło. 


Maciej Zawadziński: Za chwilę się zarumienie. 


Greg Albrecht: To oczywiście źle brzmi, że coś się powiodło. Wiadomo, że szczęście jest elementem powodzenia, niewątpliwie. No ale wiadomo, że są też inne czynniki. I właśnie na początek, jak myślisz, jaki jest twój jaki jest twój przepis na powodzenie, czyli co doprowadziło cię do tego, że dwukrotnie z powodzeniem stworzyłeś i sprzedałeś firmę? 


Maciej Zawadziński: Ja mam taką teorię na ten temat, bo fajnie, że powiedziałeś o szczęściu. Częściowo szczęście jest pewnie, bo to jest bardzo dużo ciężkiej pracy zawsze, ale ale tego szczęścia troszeczkę trzeba mieć, a bardziej podnoszenia jakichś okazji, które się pojawiają, bo tak naprawdę od początku mojej kariery wyglądało to trochę tak, że ja korzystałem z różnych okazji, które się natrafiały. 


Takim fajnym przykładem właściwie jest Piwik, który Moja historia jest związana tak naprawdę już na 6 lat zanim założyłem firmę Piwik Pro. Był to projekt open source’owy, miałem wtedy sieć reklamy na blogach i szukałem systemu statystyk, żeby tam mierzyć dotarcie tymi reklamami. I nie chciałem tego budować od zera, bo nie miałem na to zasobów tak naprawdę. W firmie byłem ja i dwóch programistów, jeśli chodzi o osoby techniczne, a ja jeszcze byłem jednocześnie prezesem zarządu, więc no to tam jakieś inne obowiązki też powiedzmy miałem. I znaleźliśmy Piwika. To była taka pierwsza wersja w ogóle wypuszczona przez tam założyciela tego projektu. 


Mówię, kurde, fajne, nie działa, ale fajne, no nie? Więc zacząłem gdzieś to po godzinach tam naprawiać, troszkę optymalizować pod nasze właśnie potrzeby i zastosowałem to. Natomiast co się stało dalej? Ja na tyle się jakoś zaangażowałem w ten projekt, że gdzieś tam pomagałem innym ludziom, rozwiązywałem problemy, gdzieś tam na forum się udzielałem, kontrybuowałem do tego projektu i to nigdy… Nikt mi za to nie zapłacił i ja nie myślałem o tym jako o projekcie komercyjnym nawet. 


Natomiast potem się pojawiły pierwsze zapytania konsultingowe do Piwik. Ja już byłem tam częścią tego zespołu core’owego. No i nikt tego nie podnosił. W sensie tam było kilka osób zaangażowanych takich jak ja, co sobie to robiły z pasji po godzinach. Natomiast no nikt nie wziął, że okej, to odpiszemy temu klientowi i mu zaoferujemy konsulting. No ja to zacząłem robić i w zasadzie byłem jedyną osobą, która to robiła z tych tam kilku osób zaangażowanych w projekt. No i tak po kilku latach się narodził Piwik Pro, no bo po prostu… te okazje, które były i to czasami były duże firmy, czasami małe, czasami duże, ale czasami to były jakieś korporacje, które mówię, a chcielibyśmy tutaj on-premises zainstalować system statystyk, ale potrzebujemy konsultanta. Mówię, oczywiście, mogę to zaproponować. Wydaje mi się, że to jest takie wykorzystanie szans, I tak miałem wiele razy w życiu z różnymi jakimiś tam pomysłami, że no to niekoniecznie bym powiedział, że to jest szczęście, tylko po prostu no… Ja bym osobą, która wykorzystała jakąś tam okazję, która się pojawiła. No i pociągnąłem temat dalej. 


Greg Albrecht: Czyli podejmowałeś rękawicę, która leżała i nikt jej nie chciał podjąć. 


Maciej Zawadziński: No, mniej więcej tak. I często to tak jakby podejmowałem tą… Podnosiłem tę rękawicę i nic z tego nie wychodziło. To nie jest tak, że podniosłem i z każdej rękawicy tutaj leciały dolary i w ogóle super. Czasami też to zajmowało potem kolejną dekadę, żeby te dolary poleciały, ale faktycznie tak było. Tak było też z Clearcodem. Gdzie ja się gdzieś tam po stworzeniu tej sieci reklamowej bardzo się pasjonowałem, interesowałem się jak działają technologie reklamowe, dostarczanie reklam, mierzenie jakie są z tym problemy. i przeczytałem dosłownie wszystko, co było w internacie na ten temat, po czym zacząłem się tą wiedzą dzielić. No i tak mniej więcej powstał taki unique value proposition Clearcode’u jako firma, która się specjalizowała w ad-techu i tylko tworzyliśmy ad-techowe rozwiązania, gdzie na ten czas raczej software house’y szły. Ok, Python, Developers House, czy tam Ruby on Rails i tak dalej. Natomiast my sobie powiedzieliśmy, że nie, my chcemy w technologii się wyspecjalizować. To doszło do takiego etapu, że jak się szuka coś tam, jak działa header bidding, czy jakieś tam inne rzeczy związane z ekosystemem ad-techowym, to ciężko nie wpaść na content clear kodu. Już do tego to doszło i faktycznie dzięki temu pozyskiwaliśmy naprawdę jedne z większych firm na świecie, które się zajmują ad-techem i gdzieś tam czasami ludzie nawet do mnie zagadywali, że o, ten ad-tech book, który wydaliście, to korzystamy z tego do onboardingu naszych pracowników, co super, sprawia to wielką przyjemność, ale to znowu było gdzieś tam podniesienie jakiejś tam okazji, która była na rynku, bo po prostu brakowało materiałów. Brakowało materiałów, ja musiałem do wielu rzeczy dochodzić w ogóle, jak to działa, bo nikt tego nie opisał po prostu w internecie i wypełniłem tą lukę. 


Greg Albrecht: Jaka była twoja motywacja do tego, żeby robić te materiały? Ciężko powiedzieć. 


Maciej Zawadziński: Ja gdzieś tam lubię chodzić głęboko i zrozumieć jakiś temat. Motywacja do tego, żeby się tym wiedzą dzielić była jakimś tam dodatkiem tak naprawdę, no bo często jak coś się opisze, to samemu się lepiej to zrozumie. Natomiast ona w pewnym momencie przeszła w motywację czysto biznesową, bo się okazało, że ci nasi klienci to przychodzą, bo przeczytali coś u nas i zobaczyli, że my mamy jakąś ekspertyzę domenową, więc to szybko przeszło w moment okej, to co robię tak z ciekawości, no to przekuwa się na biznes, no a trzeba na czymś zarabiać, więc zróbmy wokół tego firmę. No i to tak mniej więcej wyglądało i w Clearcode i w Piwiku. 


Greg Albrecht:  A jak w momencie, kiedy dostrzegłeś, że coś, co było twoją niewinną pasją, którą dzieliłeś się z innymi, stało się takim narzędziem biznesowym do zarabiania? Czyli zobaczyłeś, że ten twój fun content, twoja przyjemność, pasja przeradzana w treści staje się fundamentem biznesu. Jak to wpłynęło na twoją percepcję i czy wpłynęło na percepcję tworzenia dalej tych treści? Czy to jakoś wpłynęło na odbiór i twoją chęć do tworzenia tego? 


Maciej Zawadziński: Czy to wpłynęło na to, że stworzyliśmy wokół tego zespół, który to tworzył, no bo ja nie byłem w stanie samemu tego robić w pewnym momencie, bo po prostu firma gdzieś tam urosła, miałem inne zadania, moja rola się zmieniła też, że swoją drogą. Ta zmiana roli to też jest w ogóle ciekawa historia i to jest trudne w ogóle dla przedsiębiorcy, który gdzieś tam wywodzi się z tej ścieżki technologicznej, tak jak ja. No i musiałem gdzieś innym przekazać tego bakcyla i oni, że tak powiem, gdzieś tam te materiały tworzą i tworzyli i ja, że tak powiem, przyszedłem do takiej roli bardziej uzupełniania pewnych luk, czasami dawania pomysłów, że słuchajcie, teraz to wchodzi jakaś tam nowa technologia i warto żebyśmy ten temat zgłębili, bo o tym też nie ma za dużo informacji. Natomiast już samo tworzenie treści gdzieś tam było na zespole, bo przy firmie stuosobowej nie byłem w stanie po prostu nawet w ogóle znaleźć czasu, żeby gdzieś tam to zrobić, chociaż pewnie by mi to sprawiło dużo frajdy. 


Greg Albrecht: No właśnie, w co przekułeś tę frajdę z tego, czego już trochę nie mogłeś robić, znaczy mogłeś robić oczywiście, jakbyś chciał, no ale widziałeś rzeczy, które miały wyższy priorytet, to w co przekułeś tę frajdę, że to się przełożyło na energię, żeby doprowadzić te firmy z punktu A do punktu B? 


Maciej Zawadziński: Wiesz co, ja zawsze dużo też frajdy mam w takiej eksploracji tego, co klient chce i jak to możemy zaadresować czy usługom, czy produktem, więc ja zawsze byłem gdzieś tam na linii frontowej i tak jakby z tej z tej części jakby tworzenia treści, jak to było w przypadku klik kodu, czy tworzenia kodu w Piwik, w ogóle takich części open source’owej, ja przyszedłem mocno na stronę sprzedażową, gdzie naprawdę odbywałem dziesiątki rozmów tam miesięcznie, czasami tygodniowo, i dzięki temu dobrze rozumiałem klientów i to przekuwałem gdzieś tam na wymagania produktowe i jakby rozwój produktu, czy też na projekty, które potem realizowaliśmy jako software house, w zależności od biznesu. Dużo większą frajdę stwarzało to w produkcie, bo tworzyliśmy coś, co mogło być potem wykorzystywane przez wielu klientów, Ale tak samo w biznesie usługowym, to też zawsze jest fajna rzecz, że po iluś tam miesiącach pracy coś, co stworzyliśmy działa, jest wdrożone, użytkownicy z tego korzystają. Natomiast to jest dużo cięższe do takiego powtórzenia jak w biznesie produktowym, gdzie ci klienci przychodzą, jest ich coraz więcej i coraz więcej i I taka jedna zmiana, czy tam jedna nową rzecz, którą dodamy, ma wpływ już nie na jednego klienta, tylko na set klientów. Albo tam, jak sobie teraz spojrzymy na model freemium w Piwiku, no to tysiące klientów, którzy z tego korzystają. 


Greg Albrecht: Mhm. Patrząc wstecz, wiadomo, że łatwo nam jest patrzeć na momenty tego powodzenia i też patrząc zawsze na historię bohatera, czasem widzimy drogę usłaną różami, czyli że… wydaje nam się, że to sukces goni sukces i ktoś, kto jest po prostu predystynowany do osiągnięcia sukcesu, gdyż jest to takie idealne, myślę, że to, o czym rozmawialiśmy przed nagraniem, że ludzie szukają takiego fast fooda z poradami, czy fast fooda z informacjami, może prowadzić do mylnej percepcji tego, że zawsze tworzenie firmy jest łatwe, albo że jest to pasmo przyjemnych chwil, w których siedzisz, kreujesz content, albo podejmujesz takie same trafne decyzje, rozmawiając z klientami. Jak byś spojrzał na swoją historię dotychczasową, jaki moment, jaka opowieść ci przychodzi do głowy, jeśli chodzi o coś, co poszło nie tak, albo nie tak, jakbyś chciał? 


Maciej Zawadziński: Takich momentów było bardzo dużo i pewnie dużo więcej niż tych takich, gdzie można było powiedzieć, że był sukces. Natomiast my w pewnym momencie, na przykład w Piwik, coś co praktycznie mogło się obrócić gdzieś tam w to, że ten projekt by się nie rozwinął dalej. no to mieliśmy takie dwa duże przełomowe momenty. Jeden to był taki, że odeszliśmy od modelu open source i zaczęliśmy budować swój produkt od zera, bo i kwestie licencyjne, i kwestie legacy takiego, że no po prostu architektonicznie pewnych rzeczy nie byliśmy w stanie przejść, tam Piwik to taki był na ten open source’owy, dzisiaj ma Toma na bez frameworka, pisany kod PHP plus MySQL, takie czasy wczesne WordPressa i super, natomiast przejście do obsługi klientów w klasy Enterprise z dużym ruchem, z dużymi wymaganiami co do tego, jak można raporty tworzyć itd., to był nasz taki duży bet, że zainwestujemy w tę technologię i to gdzieś tam uda się. Myśleliśmy, że to zrobimy szybko. To zajęło tam kilka lat i naprawdę było gdzieś tam usłanane dość dużą, że tak powiem, ilością frustracji po stronie deweloperów, po stronie klientów. 


Więc to była taka trudna rzecz, ale jak zaczęliśmy to robić, to stwierdziliśmy, że zrobimy coś więcej niż analitykę. I zaczęliśmy tworzyć tam personalizacje, jakieś tam inne narzędzia takie, że to będzie marketing suite i tutaj nagle wszystko zaoferujemy. Trochę się rzuciliśmy z motyką na słońce i to nas prawie wykończyło, bo każdy z tych produktów, który był taki niedokończony, Klienci z tego nie korzystali, była bardzo słaba adopcja, udawało nam się to sprzedawać marketingowo, ale nie udawało nam się potem konwertować klientów, a nawet jak już skonwertowaliśmy, to oni szybko nam odchodzili, bo to nie było to, czego szukają. Dobry rok straciliśmy na sprzedaży tego jako Marketing Suite i rozwoju kilku narzędzi w ramach tej platformy całej. Na szczęście w pewnym momencie stwierdziliśmy, że wracamy do korzeni, robimy tylko analitykę. Wiadomo, że jakieś dodatki do tego potem doszły, typu Tag Manager, ale na tym się skupiamy, to jest nasz core business. No i to nas uratowało, bo to zaczęło w końcu działać, ale tak naprawdę straciliśmy ponad rok i pewnie bardzo dużo pieniędzy na budowę rzeczy, które po prostu zakopaliśmy. Nawet w firmie jest takie śmieszkowanie, że mamy same sunsety, bo był sunset właśnie w wersji open source, sunset jakiegoś produktu, jakiegoś i tak naprawdę jak tylko… kończymy wygaszanie jakiegoś produktu, to zaraz jest kolejna rzecz, którą wygaszamy. 


I zawsze jest jakiś tam sunset. Więc to była taka duża rzecz. A oprócz tego, jak każdy software house, stwierdziliśmy, że będziemy tworzyć produkty. I okej, Piwik był tym udanym, ale było szereg innych nieudanych idei, na które łącznie wydaliśmy kilka milionów złotych. które nigdy nawet nie zdobyły więcej niż dwóch, trzech klientów. To też była taka rzecz, że to skupienie na jednym biznesie jest mega ważne, bo wtedy tylko to ma szansę się udać, a my w pewnym momencie się strasznie rozproszyliśmy. zobaczyliśmy, że tutaj Piwik zaczyna trochę iść, to teraz zaraz tu dodamy drugi produkt, trzeci produkt i w ogóle będziemy wielką firmą, która ma tutaj całą gamę produktów. No to był bardzo zły pomysł i też no to były takie czasy, że miałem taki dreszczyk emocji, czy starczy na payroll w pewnym momencie. 


Greg Albrecht: Dużą doświadczeń też z firmami, które pod płaszczykiem słowa dywersyfikacja, źle interpretowanym właśnie się po prostu gonią za różnymi błyszczącymi obiektami, które się pojawiają na horyzoncie w dobrej wierze, poszukując czy rozwiązań dla klientów, czy próbując jakoś sensownie zagospodarować, powiedzmy, czas deweloperów, kiedy jest jakiś przestój i tworzą te różne takie… Tak, tak, przestój deweloperów to jest po prostu słowo klucz i tego bardzo dużo osób wpadło w tą pułapkę. No i nagle mamy świetne pomysły, jak to zagospodarować, a potem trudno to ubić, no bo jest to poczucie zainwestowanego kapitału i tylko się kreuje sobie tak naprawdę problemy poprzez taką… Zamiast wziąć te pieniądze i pojechać na wakacje i się zrelaksować i poczekać, to myślimy, nie, może lepiej coś będziemy robić. Jak coś będziemy robić, to pewnie coś z tego wyniknie, no i czasem jest odwrotnie. Czyli tak jak mówisz, kilka milionów złotych przepalonych w projektach, które… nie miały szansy wyjść, bo była za mała koncentracja uwagi po prostu na tym. 


Maciej Zawadziński: Tak, tak, zdecydowanie. Drugi problem właśnie tych produktów, które wychodzą z software house’ów jest to, że nie ma odpowiedniej kadry, żeby poprowadzić to od strony biznesowej, marketingowej. Są ci te deweloperzy na ławeczce, które też nie zawsze to są ci najlepsi w firmie. 


Greg Albrecht: No właśnie, to jest… To też, że coś można zrobić, co nie znaczy, że warto, prawda? Czyli, że czasem też brakuje wielu innych kompetencji. Nie doceniamy mocno tego, bo wydaje się, no napiszemy tam parę linii kodu i sprawdzimy, a potem się okazuje, że tam jest jeszcze wiele innych elementów pod spodem, pod tym, prawda? Które… ciągnął nas w taką dziurę inwestycyjną. Jaki moment, jedną kwestię chciałem tylko dopytać, jaki był moment, co się wydarzyło, który poprzedzał tę chwilę, w której powiedzieliście, nie dobra, zostawiamy to wszystko i wracamy do core. Jaki to był ten, co się wydarzyło wtedy? 


Maciej Zawadziński: Niski stan gotówki. No tak, naprawdę taki już moment opamiętania, że stoimy nad przepaścią. Z reguły to było wtedy. Czasami to się składało z tym też, że gdzieś tam się cierpliwość kończyła, natomiast myślę, że ta część finansowa gdzieś grała rolę w tym podejmowaniu decyzji, trudnych decyzji. No nie tak jak teraz mamy takie fajne czasy, że wszyscy chętnie podejmują trudne decyzje, ale dlaczego? No bo prosperity się takie trochę skończyło, nadeszły inne czasy i nagle się okazało, że decyzji, których nikt nie chciał podejmować przez ostatnie tam 2-3 lata, to wszyscy je, wiesz, bez mrugnięcia oka podejmują. 


Greg Albrecht: No prawda, takie urealnienie trochę, zejście na ziemię. I to jest wątek, który może się odnosić do twoich nowych aktywności, czyli aktywności VC. Też, bo mam takie obserwacje, że czasem ten kapitał od VC nie pomaga. 


Ale dlaczego? Niekoniecznie od VC czy skądkolwiek, tylko że… Money can solve money problems, czyli że możemy rozwiązać problemy pieniędzmi, które wymagają tego kapitału, ale jeżeli nie wiemy jak coś zrobić, to jak rzucimy na to więcej kasy, to tylko i więcej wydamy, ale prawdopodobnie nie mając tej… determinacji związanej właśnie z niedoborami chociażby kapitałowymi, możemy przeoczyć, nasza czujność może być uśpiona, możemy spać na poduszce z dolarów na koncie od funduszy i piwotować po raz szósty i zastanawiać się co dalej. Myślę o takich scenariuszach, które gdzieś zdarzyło mi się widzieć i Zastanawiam się jaka jest twoja perspektywa jako człowieka, który przechodzi z jednej strony na drugą stronę powiedzmy. Jakie warunki muszą być spełnione albo po czym poznać, że rzeczywiście źle podchodzimy do tych środków albo nasze podejście do pozyskania kapitału od funduszu nie jest jednak adekwatne i po prostu chcemy sobie kupić czas na rozwiązanie problemów, których nie umiemy rozwiązać samemu. co skończy się źle zarówno dla nas, jak i dla funduszy. 


Maciej Zawadziński: No jasne, to jest w ogóle dużo wątków ciekawych. Ja zawsze miałem takie podejście bootstrapowe, żeby nie wydawać więcej niż zarabiamy i tak dalej. Fakt faktem, że gdzieś tam jakiś zewnętrzny kapitał w pewnym momencie pozyskaliśmy, natomiast go pozyskaliśmy niesłychanie mało w porównaniu do jakichś tam wyników, które… które osiągnęliśmy i wydaje mi się, że takie podejście jest bardzo zdrowe, bo powoduje to, że bardzo efektywnie alokujemy ten kapitał. To co mówiłeś, że pozyskujemy rundę i próbujemy rozwiązać problem pieniędzmi, faktycznie Też mogę powiedzieć, że kilka razy próbowałem rozwiązać problem rzuceniem więcej pieniędzy na jakieś aktywności, nigdy to nie wychodziło, ale mamy takie przykłady w Stanach, gdzie to czasem wychodzi, po prostu ładują tą rundę za rundą w ten startup i w pewnym momencie dochodzi do przełomu. Tylko problem u nas w Polsce jest taki i w ogóle tutaj w regionie, nawet bym powiedział, że w całej Europie, ale najbardziej powiedzmy CE Polska, że u nas nie ma kapitału na te kolejne rundy. I ok, zbierzemy pre-seed, seed, może tutaj rundę A poskładaną z kilku funduszy albo jakiś jeden fundusz zagraniczny, jakieś fundusze polskie, które dojdą. I za bardzo potem możemy szukać głównie za granicą. 


I to też nie jest takie proste, to A. A B, że może nam nie starczyć czasu nawet na zebranie tego kapitału, nie mówiąc do tego, że może go nie zbierzemy. I mając organizację, która nie jest efektywnie kosztowo, to idziemy na dno albo po prostu tniemy wszystko absolutnie, żeby tylko przetrwać. Więc… Wydaje mi się, że czasem warto troszeczkę więcej czasu poświęcić, ale być przygotowanym do tego wzrostu i zrobić to w sposób rozsądny, osiągając po drodze rentowność w pewnym momencie. niż po prostu pakować więcej pieniędzy, aż w końcu się nauczymy i w końcu zacznie to działać, ten model. 


I wydaje mi się, że to jest bardziej dostosowane też do naszych tutaj realiów, które mamy lokalne. I stąd właśnie taka w ogóle nasza teza trochę w hard to beat, że chcemy inwestować w takich founderów, przedsiębiorców, przede wszystkim przedsiębiorców, którzy mają taką… To mówimy bootstrap mentality, czyli niekoniecznie, że oni bootstrapują tą spółkę, bo to inwestując na wczesnym etapie różnie bywa i też różne są możliwości. Natomiast chodzi o sposób właśnie podejścia do wydatkowania, do tego co chcemy osiągnąć tą rundą, że tym celem nie jest… zebranie kolejnej rundy, tylko osiągnięcie czegoś, a zebranie kolejną rundę to może być jakaś tam dodatkowa rzecz, która nam pozwoli, nie wiem, pewne rzeczy szybciej zrobić albo zeskalować, bo już wiemy, że działają na mniejszej skali. Więc to tak o tym myślimy, no pewnie jest tam jeszcze dużo innych jakichś wątków, które które można by poruszać, typu jakie startupy chcemy inwestować, bo chcemy przede wszystkim szukamy firm, które są takie głęboko technologiczne, czyli w tej chwili stworzenie jakiegoś sasa takiego biznesowego jest możliwe bez umiejętności programistycznych. Te narzędzia no-code’owe doszły do takiego momentu, że możemy wyklikać, powiedzmy. Wyklikać to może jest trochę zbyt uproszczenie, ale dużo rzeczy da się zrobić low-code, no-code. I tak naprawdę sprowadza się to do tego, ile potem kasy wydamy na marketing, sprzedaż i jak nam ta trakcja pójdzie. I to jest właśnie potem pakowanie pieniędzy, żeby zostać liderem i wygrać z innymi. A do nas bardziej przemawia ta ścieżka zrobienia naprawdę dobrej technologii, która sama w sobie się gdzieś tam broni i skalowanie tego w sposób efektywny kosztowo. 


Greg Albrecht: Tak, ten bootstrapping i umiejętność zarabiania pieniędzy na produkcie, który tworzymy, wytworzona dość wcześnie, to w zasadzie brzmi dość jak rzecz oczywista, której moglibyśmy zawsze poszukiwać, no bo myśląc racjonalnie o biznesie, to ma być jakiś lewar do tego, żeby móc komercjalizować wartość i móc się utrzymać, tak, że to obstawianie sytuacji, w której nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda nam się skomercjalizować, to jest bardziej działanie o charakterze, nie wiem, badawczym, prawda, czyli bardziej poszukiwanie niewiadomej i to kojarzy mi się bardziej z badaniami w tradycyjnej sytuacji, a nie z budowaniem biznesu, który ma odpowiadać na jakieś potrzeby konsumentów, więc… Ma to dużo sensu. Teraz jest lepszy klimat też do myślenia w ten sposób ze względu na tę ewolucję rynku, która nastąpiła. 


Maciej Zawadziński: Czy teraz można powiedzieć, że wszystkie fundusze mówią, że teraz to break-even to jest ta metryka nie growth, tylko break-even, ale wydaje mi się, że to się szybko zmieni. Rynki kapitałowe bardzo szybko zapominają. Więc to jest kwestia pewnie miesięcy, może lat, a my gdzieś to wierzymy głęboko. My po prostu widzimy, że taki biznes potem, który dojdzie do jakiejś skali, jest rentowny, to jest kwestia czasu, jak on osiągnie taką masę krytyczną, gdzie naprawdę będzie warty dość duże pieniądze, to nie będą unicorny. 


Może będą, ale pewnie w większości to nie będą unicorny, ale to będą biznesy, które pewnie spokojnie będą warte kilkaset milionów, jak nie lepiej. A takich firm dużo stworzono bootstrapując w Polsce. i takie transakcje powiedzmy rzędu właśnie exity, rzędu kilkuset milionów, no to się zdarzają w Polsce i to dość często, gdzie o unicornach no to słyszymy, że są, tam kwestia klasyfikacji, czy te unicorny, które nie miały funduszu VC za sobą, a są dużymi technologicznymi firmami, tam CD Projekt, Allegro i wszystkie inne, no to też są unicornami. ale z takich, które zostały wyhodowane przez fundusze VC, no to teraz się pojawił Eleven Labs, ale tak poza tym to mówiło się o kilku spółkach, ale nie ma takiego dużego sukcesu wyjścia. 


Greg Albrecht: Tak, to prawda. To jest też jakiś trochę inny stół w kasynie jednak. To znaczy, mam na myśli to, że trzeba bardzo dużo postawić na tym stole, a prawdopodobieństwo wygrane jest zbliżone do tej wkłasenie. No wiadomo, że żaden zarządzający funduszem tego nie powie, no bo to by zaprzeczało logicznej selekcji tych spółek. Wiadomo, że są czynniki, które mają wpływ na to, żeby jednak zamienić coś, co jest iluzją i wizją w jakąś substancję i jest tych narzędzi sporo, które mają fundusze i pieniądze nie są jednym jedyną z nich i właściwy dobór founderów i nisza i timing i szczęście i te wszystkie elementy. No niemniej jednak, jak myślimy o tym, że naszym celem jest budować lidera kategorii na świecie, to sobie myślimy, okej, no ale o ten rynek się bije 8 miliardów ludzi, więc prawdopodobieństwo jest relatywnie małe. Ja też z ogromną zazdrością, szczerze mówiąc, patrzę na… na osoby o takim profilu jak ty, które rozumieją bardzo dobrze technologię, bo też intuicyjnie i z doświadczenia bardzo wierzę w to, że tam jest prawdziwa, rezydualna wartość, też której nie jest łatwo zasypać pieniądzem i nie trzeba. I to jest trochę co innego niż budowanie mocy przez branding, no bo to jest inna strategia. To, co mówiłeś o tych spółkach niektórych, unicornach, to jest po prostu tyle miliardów dolarów czy milionów zapakowane w branding, że w pewnym momencie już Odwraca się i mówi, dobra, już kupię ten produkt, bo po prostu wszyscy go znają. To jest inna strategia. Niekoniecznie tam musi być coś, co działa, albo musi działać na poziomie minimalnym, żeby nikt się nie zorientował, że nie działa i jakoś zaspokajać pewne potrzeby. Ale niekoniecznie tam jest technologia, a technologia jest fajna, bo można działać po cichu i robić niesamowite rzeczy. Ale trzeba wiedzieć, jak to wybrać. 


Maciej Zawadziński: Ja właśnie z tej takiej pasji do technologii, że lubię zrozumieć nowe tematy, stwierdziłem, że to jest właśnie dla mnie droga, bo będę dzięki temu też realizował takie jakieś własne potrzeby, a przy okazji tworzył naprawdę fajny fundusz. Co ciekawe, jeden z moich byłych inwestorów, Tim Schumacher, który teraz World Fund założył, on też jest przedsiębiorcą, podsyłałem nasz pitch deck funduszu i mówi, słuchaj, patrz, tu jest link badania, że eksprzedsiębiorcy osiągają lepsze wyniki w funduszach niż ludzie z branży finansowej, które założyli fundusze. Więc wykorzystaj to w swoim pitchu i faktycznie teraz też tak o tym opowiadam, przynajmniej jak się tam spotykamy z inwestorami i faktycznie na dość dużej grupie zostało to zbadane, tam jest jakiś tam paper taki, który można sobie przeczytać naukowy, że faktycznie zarządzający funduszami, którzy wcześniej byli przedsiębiorcami, gdzieś tam mają średnio lepsze wyniki niż ci z branży finansowej. No i wydaje mi się, że to jest właśnie to, co ty mówisz, czyli lepsze rozumienie technologii w tej branży gdzieś tam pozwala zidentyfikować lepiej firmę, które ten sukces osiągną, albo które stworzą technologię, która faktycznie zadziała, będzie potrzebna. Może to ma mniejsze znaczenie już na dalszych fazach. Jak zasypujemy pieniędzmi na branding, no to pewnie kto ma tam lepsze modele i lepszy dostęp do tych spółek, żeby tam, czy lepszy dostęp do taniego kapitału, żeby je dofinansować. Natomiast wydaje mi się, że na tych takich wczesnych fazach, pre-seed, seed, seria A, no to to rozumienie technologii jest niesłychanie ważne. 


Greg Albrecht: Tak, to jest technologii. Myślę też, że równie ważne jest rozumienie w ogóle biznesu, bo pewnie doświadczeni ludzie w branży finansowej świetnie rozumieją modele i potrafią tworzyć jakieś… wzory czy sposoby myślenia do skalowania, gdzie jest jakaś substancja, jakieś dane, na których możesz skalować. I to jest trochę to, co myślę, że w fundusze private equity na przykład, no to tam jest moc rozumienia liczb, skali i umiejętności sprzedawania spółek na przykład. I to jest też niesamowita branża, bardzo interesująca dla mnie, no bo to jest jakby taka umiejętność naprawdę dobrego wyciskania cytryny. Natomiast wyzwaniem na pierwszym etapie kilka też poczyniłem takich inwestycji early stage i tu jest tyle psychologii też. Jedno to jest ten element technologiczny, drugi to jest ten element psychologiczny, czyli zrozumienie jak wygląda pozyskanie pierwszego klienta, jak naprawdę wygląda kontakt z klientem, to nie jest coś, co ktoś nas zasypie Excelem i PowerPointem i to będzie jakakolwiek prawda, czyli że możemy też być bardzo podatni na takie podświadomą manipulację, wishful thinking nazwijmy, związane z tą branżą i sposobem prezentowania rozwiązań, za którą kiedy mamy doświadczenie jako przedsiębiorcy, to intuicja nam podpowiada, Coś tutaj po prostu nie trybi i jakby zgadza mi się wszystko, ale jak wyłączę myślenie i bardziej wezmę z brzucha, to mówię, nie no, ale jak? W jaki sposób? I sądzę, że to jest też ta umiejętność przedsiębiorców, że obok… tych, którzy jeszcze mają ten talent czy kompetencje po stronie technologicznej, że też to czucie biznesu, to co mówiłeś o tych tysiącach rozmów z klientami, to jest coś niesamowitego, co pozwala odróżnić przedsiębiorca od wannabe przedsiębiorcy, Pod kątem nawet postawy, podejścia do przełamywania tych wyzwań rozumienia potrzeb klientów, umiejętności rozumienia skąd się biorą pieniądze itd. 


Maciej Zawadziński: Tak, tak, tak. To jest jedna rzecz przy ocenie, ale mi się wydaje, że równie ważne jest to, że my realnie jesteśmy w stanie gdzieś tam pomóc temu przedsiębiorcy na takim bardzo wczesnym etapie. nawet już nie mówię pomóc mu, że zrobić coś za niego, bo to jest jego tak naprawdę startup, jego firma i on musi przejść tą drogę, ale nawet powiedzenie mu słuchaj, no to trzeba usłyszeć te kilkadziesiąt razy nie zanim usłyszysz tak, albo w jaki sposób dopracować ten pitch sprzedażowy, no pewne rzeczy po prostu… Odbywając tyle rozmów, tyle pitchy sprzedażowych, zamykając tyle jakby biznesu w życiu, no to pewne rzeczy jestem w stanie powiedzieć, że okej, no możesz poprawić to i to, zapytaj o to przy wywiadzie z klientem. To są proste rzeczy, które mogą mieć dość duży impakt na tej początkowej fazie. Bo wystarczy, że tam nie wiem, z 10% przejdą na 15% zamkniętych deali, jakichś tam zakwalifikowanych opportunities i to może uchatować biznes w pewnym momencie, bo to jest może to, co im zabraknie pieniędzy, no nie? 


Greg Albrecht: No właśnie, szczególnie w branży stricte technologicznej, kiedy chcecie trafiać do twórców technologii, którzy statystycznie, przynajmniej jest taka obiegowa opinia, jestem ciekaw twojej perspektywy, pewnie więcej się koncentrują na zdobywanie hard skilli niż soft skilli, w związku z tym mogą mieć jeszcze większą korzyść, statystycznie znowu mówię, z tego lepszego patrzenia na tę stronę biznesową, bo często są bardzo zakochani w technologii i może być jakaś asymetria z tym elementem zakochania w sprzedawaniu, że tak powiem. Jak to jest właśnie, powiedz? 


Maciej Zawadziński: Kurczę, ja jestem z tej części technologicznej i moje jakieś tam soft skille to jest rzecz jakby nauczona, a nie jakaś taka naturalna, no nie? Bo są ludzie, którzy wchodzą zaraz ze wszystkimi, rozmawiają i w ogóle, wiesz, sami do nich ludzie się odzywają. Ja jestem z tych osób, które gdzieś tam się musiały nauczyć i to… odbywając znowu ileś tam rozmów z klientami, pewne rzeczy wchodzą w nawyk i wie się na co zwrócić uwagę, jak poprowadzić, jak aktywnie słuchać itd. Natomiast to jest dla mnie skill nabyty i wydaje mi się, że osoby w ogóle techniczne, które dobrze rozumieją technologię, produkt, który same stworzyły niejednokrotnie, są świetne potem w sprzedaży, tylko się muszą tego nauczyć. I te jakby skille takie miękkie, one są bardzo przydatne. Natomiast ich do takiej sprzedaży, w szczególności B2B, da się po prostu nauczyć. To nie jest tak, że mamy dwóch technicznych founderów, którzy tam siedzą głęboko w technologii i żaden z nich nie da rady poprowadzić tam rozmów z klientami. Oni będą świetni, tylko muszą trochę pracy wykonać i to niestety zajmuje czas. 


Greg Albrecht: Czas i decyzje na początku do tego, żeby nadać temu odpowiedni priorytet, bo sądzę, że każdej rzeczy można się nauczyć. W zasadzie można też powiedzieć, że będąc powiedzmy, sprzedawcą, ale… orientując się, że pasjonuje cię kwestia technologii, jesteś w stanie też nadrobić jakieś długi wiedzowe czy kompetencyjne, jeżeli podejmiesz decyzję, żeby iść w tym kierunku. Ja wierzę, że prawie wszystkiego się można nauczyć. Oczywiście wiadomo, że nasz mózg ulega degradacji z wiekiem i po 25. roku życia jest troszeczkę gorzej. Stąd wszyscy najlepsi fizycy, matematycy i większość szachistów jednak jest pewien kap na wiekowy, jeżeli chodzi o ich sukcesy. Niemniej jednak myślę, że można się nauczyć wszystkiego. Według mnie barierą, jeżeli chodzi o podnoszenie kompetencji i rozwój, jest często z mojego doświadczenia brak decyzji i takiej determinacji do tego, że okej, to jest naprawdę ważne i że można bardzo długo odwlekać decyzję, chociażby o tym, żeby nauczyć się Gadać z ludźmi albo chcieć podejmować decyzję o tym, żeby rozmawiać z klientami i ich rozumieć, bo myślimy, że damy sobie radę bez tego. 


Maciej Zawadziński: Co gorsza, u mnie na przykład pokudowało takie myślenie, że okej, ja jestem od technologii, to ja sobie kogoś zatrudnię i zrobi to za mnie. 


Nic bardziej mylnego. To jest rzecz na… zupełnie inny etap rozwoju firmy i bez tej sprzedaży takiej founderskiej w pierwszych latach, to się nie da. Po prostu w sensie naprawdę może czasami się trafi taka osoba, która przyjdzie z zewnątrz, będzie pracownikiem i ten, natomiast to jest rola raczej founderów. Ja tak w pierwszej firmie w ogóle, w tej sieci reklamowej, którą miałem, miałem tylko heda sprzedaży. 


I to… Widać było pewne niezrozumienie często, potem zakładając clear code, trochę to czułem, ale też jakoś tak z braku w zasadzie, z braku funduszy w zasadzie na sprzedawców, to robiłem to sam i potem się zorientowałem, że nie, no to ja… ja to robię dobrze, ja to robię lepiej niż inni i potem zatrudniając kogoś tylko się prostrowałem, że w sumie ten sprzedawca jeszcze tego dobrze nie rozumie. I tak naprawdę popełniłem ten błąd nawet drugi raz w Piwiku, gdzie też z zewnątrz stwierdziłem, że rozwiążę problem sprzedaży zatrudniając kogoś na sprzedaży i Przekazało, że to nic nie pomogło, w zasadzie pogorszyło nam wyniki, po czym ja wszedłem już jako taki interim head of sales i udało mi się to ułożyć i zaczęło to działać. Dużo rzeczy wyniosłem z rozmów z klientami, które można poprawić. Przeszkoliłem, bo już mieliśmy tam kilku sprzedażowców, przeszkoliłem ich jak pewne rzeczy robić lepiej. odbyłem z nimi ileś calli, feedbacków i tak dalej i zaczęło nagle wszystko działać. Może nie, że wszystko, ale zaczęło to dużo bardziej efektywnie działać i wydaje mi się, że founderzy, którzy myślą, że ok, ja jestem od technologii, nie będę się tutaj brudził sprzedażą, no to to jest nic bardziej mylnego, szczególnie w tych pierwszych latach firmy, w Przy pewnej skali możemy sobie pozwolić na to, żeby znaleźć szkoda sprzedaży, przekazać mu tą wiedzę, którą mamy i niech on wykorzystując jakieś tam doświadczenia, jak właśnie tworzyć zespół, skalować zespół, niech to zrobi za nas. Natomiast te pierwsze lata sprzedaży trzeba niestety zrobić samemu, bo inaczej… Jak founder nie potrafi sprzedać produktu, no to może to nie jest produkt, którego klienci w ogóle chcą na rynku. 


Greg Albrecht: No właśnie, bycie founderem, czy w ogóle bycie szefem firmy, niezależnie od jej wielkości, a w każdym razie bardzo długo, to jest taka duża odpowiedzialność, to jedno, ale dwa, że wymaga bardzo… różnorodnego zestawu kompetencji, dużo bardziej różnorodnego niż jesteśmy pewnie czasem nauczeni, myśląc o edukacji takiej tradycyjnej, że tu się nauczy od punktu A do punktu B i to powinno mi wystarczyć, a tak naprawdę to wygląda inaczej. Czasem jak mam do czynienia z firmami, którym pomagam podnieść performance, to obserwuję takie trzy poziomy, na których firma działa. Jeden to jest biznes, czyli co dostarczamy klientom. Po środku jest zespół, czyli jak ten zespół jest w stanie te potrzeby zaspokajać i nad tym jest jakiś zespół właścicielski czy zarząd. który ma jakieś swoje przekonania, potrzeby i swój styl działania i obserwuję, nie wiem, czy się z tym zgodzisz, bo jestem bardzo ciekaw, że zazwyczaj wiele wyzwań, które są poniżej zarządu, czyli na poziomie zespołu i produktu, są de facto determinowane przez jakieś potrzeby niespełnione albo niekompetencje, które są na poziomie właścicielskim, które promieniują niestety na produkt i na zespół. Czyli żeby naprawić firmę, moja teza jest taka, zawsze trzeba zacząć od zarządu, niestety. zobaczyć co tam jest, czy ludzie są dogadani, czy wszyscy wiosłują w jedną stronę, czy jest wspólnota wartości, wspólnota potrzeb, bo czasem chce się naprawić firmę mówiąc dobra no to jakie powinniśmy kreacje reklamowe zrobić albo jak wyjść do klienta, ale prawda jest taka, że że ten zespół zarządzający może de facto sabotować wszystko to, co ta firma może dostarczać do rynku. Tyż masz takie doświadczenia? 


Maciej Zawadziński: Doświadczenia może nie, ale wydaje mi się, że to jak najbardziej ma gdzieś zastosowanie. 


Dlaczego nie mam doświadczeń? Bo my mieliśmy zawsze bardzo taki lean zarząd. do tego stopnia, że to było trochę niezdrowe, jak w dwuosobowy zarząd prowadziliśmy dwie spółki, Clear Code i PeeWig Pro, które miały tam łącznie ponad 150 osób wtedy jeszcze, zanim rozdzieliliśmy właśnie rolę zarządu. Natomiast to jest niesłychanie ważne, jakie potem osoby do tego zarządu dobieramy. 


I jestem sobie w stanie wyobrazić, że jeśli menadżer… Ja to zaobserwowałem na tym niższym szczeblu. Jak był menadżer, który, że tak powiem, nie prowadził zespołu zgodnie z jakąś tam strategią firmy i kierunkiem, który chcemy, a zdarzało się, to tak naprawdę to nie działało. I na przykład mam takich trochę doświadczeń, że wymiana menadżera… była tym kluczem do tego, żeby pewne rzeczy odblokować. Więc to jak najbardziej od tej strony się z tym zgadzam. 


Greg Albrecht: To jest też ciekawy temat. 


Jak w takim razie dojrzeliście do tego punktu? Rozumiem, że prowadzicie dwie firmy, I po prostu orientujecie się, że to jest mocno niecodzienna sytuacja, nazwijmy to w ten sposób. Wyobrażam sobie, że pewnie jest wiele tematów, które gdzieś tam utykają, bo jednak nie da się nie być wąskim gardłem, nawet jeżeli jest się człowiekiem, a nie komputerem kwantowym i ma się tyle decyzji do podjęcia, które na końcu się skupiają w tym miejscu. Jaki był ten punkt przełamania, w którym podjęliście decyzję, że… To jak to było, już nie chcę przeklinać, ale jest taki fajny mem, że to nie wytrzyma. Tak, tak, tak. 


Maciej Zawadziński: Wiem o co chodzi. Wydaje mi się, że w ogóle dlaczego doszliśmy w to miejsce, no to jest takie, bo ja się kieruję takimi zasadami, że no wiadomo, przychody zawsze są najważniejsze, potem się martwimy kosztami. W sensie chodzi o priorytety, czyli najpierw klienci, potem realizacja i jakby tą stronę kosztową. Natomiast druga jest, że za trudniej, kiedy boli. I ja ten próg bólu po prostu za daleko przesunąłem i… Po prostu doprowadziliśmy do tego, że bolało już tak, że się nie dało wytrzymać. Po prostu widzieliśmy, że upuszczamy zbyt dużo piłek i to nieważne już ile tam godzin pracy dziennie się wkładało, bo zarówno ja i Piotr, z którym właśnie wtedy prowadziłem to w zarządzie, no to jesteśmy z tych osób, które naprawdę potrafią bardzo efektywnie pracować i wykorzystywać czas i bardzo szybko rzeczy robić. Natomiast jest taka po prostu liczba tematów, którą jak zasypiesz, no to w końcu upuścisz niektóre piłeczki. No i to był ten moment taki, że widzimy, że nam zaczynają się po prostu my sami po sobie widzimy, że zaczynamy robić błędy od innych byśmy wymagali, żeby tych błędów nie robić, no to jak to rozwiązać? 


No niestety trzeba kogoś dotrudnić, trzeba coś zmienić, no nie? I tak mniej więcej zaczęła się tam sukcesja zarządu w ClickCode, gdzie po prostu zdelegowaliśmy coraz więcej rzeczy na head of operations, takie mieliśmy dwie role. No i naturalnie oni gdzieś tam weszli w nasze buty, po czym zrobiliśmy gdzieś tam ogłoszenie tego i gdzieś taką oficjalną sukcesję, natomiast daliśmy im czas tak naprawdę prowadzenia tej firmy, trochę tak, żeby się sami byli przekonani, że oni to potrafią, bo to też była taka kwestia pewności siebie, że oni są gotowi na to. 


I daliśmy jej tą przestrzeń. Wydaje mi się, że to super wyszło od tej strony i bardzo fajnie to przejęli od nas. Gdzieś tam uzupełniliśmy kompetencje jedną osobą od strony takiej finansowej, bo Piotr był finansowy, więc trzeba było naturalnie im gdzieś tam dorzucić kontrolera finansowego, który też został potem dyrektorem finansowym. No a w Piwiku Pro zrobiliśmy podobnie, dodając osoby, które były na takim szczeblu menadżerskim do zarządu, czyli tam heada produktu na chief product officera i heada operacji na chief operating officera. No i dzięki temu stworzyliśmy tam zarząd czteroosobowy, gdzie przy firmie produktowej, która gdzieś tam bardzo szybko rosła, 50% rok do roku i w sumie gdzieś tam po tej sukcesji dwa lata później, no to już miała 180 osób, no to to był bardzo też właściwy ten, właściwa decyzja. Natomiast to były osoby, które były tam po 5 i 7 lat w organizacji, więc wiedzieliśmy, że one dowiążą. i będą pracować na tych obrotach, co my, więc to też nam gdzieś akurat dość fajnie zadziałało. 


Greg Albrecht: Jakie byłyby kluczowe, czy jakie były kluczowe cechy, czy kompetencje tych osób, które wybraliście, że Miejcie to poczucie, że to prawdopodobnie się sprawdzi, bo wielu przedsiębiorców szuka kopii siebie, no trudno znaleźć drugiego takiego samego człowieka jak ja, więc często odkładają tę decyzję, bo mają wrażenie, że są najlepsi na świecie w danej sprawie, więc trudno im znaleźć taką kopię. I potem jest jakiś element takiego postawienia po prostu na kogoś. Jakie elementy w waszej doświadczeniu są takie kluczowe, żeby ocenić, czy ktoś może być potencjalnym sukcesorem? 


Maciej Zawadziński: Czy ja wiem, czy my to tak ocenialiśmy? My to sprawdziliśmy w praktyce w zasadzie, bo te osoby były wewnątrz organizacji i one już swoje udowodniły, więc To troszkę wydaje mi się, że jest inaczej, jeśli się poszukuje tej osoby z zewnątrz i to jest niesłychanie trudne, no bo musimy zatrudnić kogoś do organizacji, dać mu jakiś czas i przestrzeń na działanie i zobaczyć, czy to zadziała. My tak naprawdę rozwiązaliśmy to w obu przypadkach awansami wewnętrznymi, ale nie zawsze tak się da. 


Greg Albrecht: No tak, ale moglibyście mieć więcej innych osób, których wybieraliście też, prawda? Potencjalnie czy nie? 


Maciej Zawadziński: Raczej nie, raczej to były takie osoby, które były oczywistymi kandydatami, ale to dlatego, że jakie role pełniły w organizacji, jaką drogę przeszły w organizacji, no i wiedzieliśmy, że one, że tak powiem, się do tego nadają. To w sumie mogłeś zapytać, no ale to dlaczego się nadają? 


Nie wiem, tak czuliśmy. Tak czuliśmy, że po efektach ich pracy przede wszystkim. Natomiast przy osobie z zewnątrz, jakbym się tak miał zastanowić, to pewnie bym podszedł do tego tak, żeby rekrutować na rolę poniżej tego poziomu. z jasnym komunikatem, że jeśli się sprawdzisz w tej roli, no to czeka cię na C-level, jako kolejna ścieżka awansu, dając sobie możliwość takiego testu po prostu, no nie, bo nic tak nie burzy organizacji jak niekompetentny menadżer, jeszcze już niekompetentny zarząd, no to jak mówiłeś, to może być ten problem właśnie, że bierzemy kogoś na C-level, który jest tam, ma super CV, nie wiadomo co zrobił tam w poprzednich jakichś tam firmach, no i przychodzi do organizacji i okazuje się, że zupełnie się nie sprawdza w tej roli, no nie, no to takie historie znam, może nie z własnych doświadczeń, ale doświadczeń innych przedsiębiorców i to jest dość częste, dość, dość częsta droga, 


Greg Albrecht:  Zdecydowanie, też zachęcam każdego przedsiębiorcę, który nie myśli o tym, że kiedyś będzie potrzebować sukcesorki czy sukcesora, gwarantuję, że to nastąpi, bo czasem żyjemy tak bardzo w tu i w teraz i tak bardzo mamy przesunięty próg bólu, jeżeli chodzi o wyobrażenie sobie, że kiedyś zmieni mi się nastrój. Nie będę chciał, czy chciał abdykować i wtedy naprawdę pojawia się problem. Mam też bardzo małą wiarę w możliwość złapania kogoś z rynku naprawdę do kluczowej roli w małej firmie, bo to ma taki ciężar kulturowy i tak duży jest koszt tego, że dużo lepiej jest… wcześniej pomyśleć o tym, jakie są potencjalnie osoby na stole, do których możemy się odwołać, żeby z nich zaczerpnąć. 


Maciej Zawadziński: No tak, tak, tak, tak. I to nawet właśnie, ja miałem tak na przykład w dziale sprzedaży, to nie jest C-level jeszcze był, tylko head, ale to też kluczowa rola w firmie. Wydawało mi się, że da się pozyskać takie skille z rynku, a teraz szefową sprzedaży jest osoba, która wyrosła z biznes development menadżera, czyli osoba, która tam ma swój target i dowozi. Okazało się, że ma super predyspozycje menadżerskie i do tworzenia motywowania zespołu, Następnym krokiem było utworzenie zespołu małego na dany rynek, po czym to zadziałało, no i było naturalne przejście, przejęcie zespołu globalnego po prostu. I też ta droga była dużo lepsza niż właśnie zebranie osoby z zewnątrz. gdzie w ogóle na sam wstęp to osoby takie senior, które były w organizacji, to się zaczęły burzyć, no ale co to będzie, ich pozycja jest teraz zagrożona, że tak to pracowały bezpośrednio pode mną, pod zarządem, a teraz jakiś tutaj będzie menadżer, to już był w ogóle opór, potem się okazało, że gdzieś to nie zadziałało z różnych względów, że tą rekrutację może… Ja nie ukrywam, że to też była trochę nasza wina, że my do końca nie wiedzieliśmy, jakich skilli poszukujemy u tej osoby i zrobiliśmy zatrudnienie według jakichś kryteriów, które sobie ustaliliśmy, ale to nie były te właściwe. Więc ta osoba sfejlowała jako head i… Tak naprawdę straciliśmy rok po prostu, czy tam pół roku, które mogliśmy wykorzystać na właśnie, nie wiem, promocję osób od wewnątrz albo budowanie tego zespołu dalej, więc… No to jest bardzo inaczej. Rekrutacja na rolę menadżerskie jest bardzo trudna. Ona jest potrzebna, bo często tych osób wewnątrz organizacji po prostu nie ma. 


Nie ma dobrej osoby. Często też najlepsi specjaliści są strasznie złymi menadżerami. Więc to, że nam się udało tyle awansów wewnętrznych, to super. Też dużo nam się nie udało awansów wewnętrznych. To też, żeby nie było, że takie same sukcesy są. No ale ile się po prostu takich specjalistów, którzy weszli na managerów, no się nie sprawdzili też. I to chyba nawet więcej niż tych, których się sprawdziło. 


Greg Albrecht: No właśnie. Powiedziałeś, że macie taki wysoki poziom osobistej efektywności. Tak sobie to zanotowałem. To jest temat, który mnie pasjonuje bardzo. Myślę, że wielu widzów i słuchaczy również. 


Czyli jak podnosić swój osobisty performance każdemu z nas. Dane jest stąd 24 godziny. I różnie umiemy z tych 24 godzin ukleić… Jedni ukleją mały domek, a inni ukleją wielki dom, a jeszcze inni zbudują hotel, jeszcze się w nim wyśpią i wszystko przez te 24 godziny, więc jestem ciekaw jakie są twoje pryncypia związane z tym, że oceniasz się jako osoba bardzo efektywna, jakie to są nawyki, które za tym stoją. 


Maciej Zawadziński: Są takie nawyki pozytywne i negatywne. Jednym z takich negatywnych jest to po prostu, że dużo pracuję i jestem w stanie przerobić to po prostu czasem. Natomiast jeśli chodzi o samą efektywność, planowanie trochę, dzielenie sobie czasu na jakieś tam segmenty i gdzieś priorytetyzacja dobra, to to chyba jest dość ważne. 


Greg Albrecht: W jakim trybie planujesz? Opowiedz coś o tym procesie planowania, jak to działa u ciebie w praktyce. No powiedzmy zaczyna się tydzień, dzień, miesiąc. Kiedy nadajesz to? Czy to się dzieje w locie z tyłu głowy? 


Maciej Zawadziński: Trochę się dzieje w locie. Faktycznie mam jakieś tam zaplanowane rzeczy typu właśnie wyjazd biznesowy, spotkanie i tak dalej. 


Są rzeczy, których się nie da przesunąć. Natomiast da się pewnie… zaplanować tak tydzień, żeby sobie zostawić jakiś tam część bloku najlepiej nieprzechowanego czasu na ten taki deep work. Więc to jest wydaje mi się, że coś co pomaga. I ile tego deep work jest u ciebie mniej więcej? Oj, dużo, to się zmienia w czasie bardzo, no nie, no bo są okresy, gdzie teraz na przykład zbieramy fundusz, no to mam bardzo dużo spotkań i tego deep work, no on ostatnio w weekendy był i to nie pamiętam, kiedy pracowałem w weekend, pewnie 10 lat temu ostatni raz, tak, bo postarałem się dużo robić w tygodniu, natomiast kończyć pracę w piątek, nawet jak to było tam o 18 czy o 20, ale… zamykać to całkowicie i w poniedziałek otwierać, natomiast faktycznie teraz jak jeszcze tutaj robimy fundraising, mamy deadline z wnioskiem pod PFR Starter, no to się tego zrobiło dużo, po prostu trzeba było to przerobić i jakieś tematy nadgonić, no bo jak się jest cały tydzień na spotkaniach w drodze, No to ciężko to inaczej ogarnąć, natomiast tak normalnie to zawsze jest tych 2-3 dni pracy takiej w biurze, gdzie można sobie pół dnia na przykład, ja lubię pracować rano, czyli gdzieś tam zaczynam 7.30-8.00 i wiem, że z reguły do godziny 10.00 raczej mi nikt nie przeszkadza. Więc to jest taki dla mnie okres idealny. To jest też okres, kiedy ja jestem najbardziej efektywny, jak mam coś napisać, coś, co gdzieś tam wymaga trochę takiej kreatywnej pracy, to to zawsze jest rano. po godzinie tam czternastej, piętnastej. To jest fajna praca, żeby odpisywać na maile i po prostu przerabiać duży wolumen prostych tasków. Natomiast nigdy to nie jest ten deep work. Jak wiem, że mam coś zrobić takiego kreatywnego, no to dobra, to ja dzisiaj… absolutnie wymiotę cały ten inbox, aż po prostu będę siedział, aż tam nic nie będzie, wszystko odbiję, powiedzmy, czy tam odpiszę, odbiję, przełożę na to do listę w zależności od tematu, a tą pracę taką kreatywną sobie zostawię na rano następnego dnia, żeby ją po prostu szybko zrobić, bo wtedy wiem, że to mi zajmie jedną czwartą albo jedną piątą tego czasu, jakbym się zabrał o 16 za to. 


Greg Albrecht:  To jest fajny tip do tego, żeby te złote godziny zabezpieczać i tam, kiedy nasz mózg funkcjonuje bardziej efektywnie, to pakować tę pracę, która wymaga skupienia. A jakie inne masz jeszcze metody działania efektywnego? Czegoś nie robisz na przykład? Co inni ludzie robią i uważasz, że w ten sposób odzyskujesz czas? 


Maciej Zawadziński: Oj, nie wiem. Pewnie są rzeczy, których chciałbym nie robić bardziej niż których nie robię. Na przykład, nie wiem, pewnie bym wolał spędzać mniej czasu na jakichś takich dystraktorach typu właśnie, że przychodzi, zobaczyłem gdzieś tam kątem oka, że mail przyszedł, bo i tak mam notyfikacje wyłączone, ale gdzieś zobaczyłem, mówię, a to dobra, to odpiszę od razu i się gdzieś tam z mojego flow wyrzucam. 


Natomiast staram się to robić już w tych godzinach takich po tej pracy porannej. Więc mógłbym też spędzać mniej czasu na socialach, co mocno gdzieś tam ograniczyłem. Natomiast to nie jest tak, że się wyłączyłem. Jednak to jest jakieś tam też źródło czasami pozyskiwania informacji. I ciężko, że tak powiem całkowicie się od tego odłączyć, bo trochę się odłącza od całego ekosystemu technologicznego, no bo on tam żyje po prostu na tych socjalach, więc tato nie mam rozwiązania. Na pewno warto po prostu mieć powyłączane wszystkie notyfikacje i patrzeć na to w tym momencie, kiedy Nie wiem, kiedy mam przerwę 10 minut między spotkaniami, to to jest taki idealny czas na to, żeby odpisać na maila, które wymagają dwóch minut czasu i przejrzenia, co się wydarzyło na LinkedInie czy Xie. 


Greg Albrecht:  Tak, jest jakaś taka metafora, że jest naczynie i najpierw możesz tam wsadzić duże kamienie, potem wsypać mniejsze kamienie, a na końcu dosypać piasek i okazuje się, ile jeszcze się może w tym naczyniu zmieścić. Myślę, że taki sposób odchodzenia do planowania czasu, wbrew pozorom, sprawdza się dobrze. To znaczy, jeżeli masz te rzeczy, jak powiedziałeś, ten deep work na początku planowania, który jest wykuty w skalę i wyłączysz się od tych dystraktorów, to fajną odmianą są wtedy te szybkie strzały dopaminowe w przerwach, ale jeżeli nie masz zaplanowanych tych dużych bloków, to te strzały dopaminowe mogą cię wyczerpać do dziesiątej i już potem jesteś do niczego. 


Maciej Zawadziński: to od rana tak działało, to pewnie bym nic nie zrobił. I na pewno zdarzyły mi się takie dni w życiu i to wiele takich dni, że po prostu zacząłem od tych maili, socialów i tak dalej, potem poszedłem na lunch, potem były spotkania, między spotkaniami no to wiadomo, że już nic nie zrobię, bo to 15 minut to się nawet nie opłaca zaczynać jakiegoś większego tematu. No i tak wyszedłem z pracy i co ja dzisiaj zrobiłem? Nic nie zrobiłem. 


Greg Albrecht:  Czasem też tak trzeba, bo myślę, że mając taki, wiesz, mindset ustawiony na podnoszenie efektywności, możemy czasem też zwariować, żeby trochę surowo siebie zbyt traktować, a na końcu chodzi o to, żeby też był fan w tym. Ja słyszę u ciebie dużo tej zabawy z tego, co robisz, że pogłębia, że to cię pasjonuje, że poznajesz te nowe technologie, bo chciałem cię zapytać, czy to jest to właśnie źródło twojej ciągłej motywacji do tego, żeby to robić, czy jeszcze ona leży gdzie indziej. Bo patrzyłem na twojego Linkedina, to wygląda na to, jeżeli się nie pomyliłem, że twoja kariera zawodowa już osiągnęła pełnolecie, co najmniej, czyli 18 lat. 


No więc niektórzy, już dzisiaj to jest modne, niektórzy 25-letni founderzy idą na emeryturę. Nie wiem, czy słyszałeś, że tacy już są wśród… wśród naszych tutaj ze sceny startupowej i innej founderzy, którzy decydują się zakończyć pracę zawodową. Pewnie wytrzymają pół roku i wrócą, bo ciężko się z tego wyleczyć. Ale ciekaw jestem, jaki jest ten twój spiritus movens, który napędza cię do tego, żeby po 18 latach łopatowania, w cudzysłowie oczywiście. Oj, było łopatowania. No właśnie, nie? Tego łopatowania, teraz mówić, okej, dobra, to buduję kolejną rzecz. Tamto jeszcze tutaj prowadzę, ale już się pakuję w nowy pociąg, który mnie pociągnie do przodu. 


Maciej Zawadziński: Mnie te pociągi zawsze doganiały. Zanim kończyłem jeden, to wpadałem do drugiego. Natomiast miałem taki okres pod koniec zeszłego roku, gdzie już operacyjnie w Piwiku nie działałem, bardziej z ramienia Rady Nadzorczej i doradzałem zarządowi, gdzie byliśmy w transakcji sprzedaży firmy. I trochę w tym procesie byłem zaangażowany, to też jest stresujący proces dla przedsiębiorcy, bo to jest gra na wysokich stawkach z reguły. Natomiast tego czasu się pojawiło dużo bardzo i ja widzę po sobie, że teraz, gdy zacząłem właśnie nową rzecz, czyli hard to beat i zaczynamy tworzyć to w ogóle od zera, tutaj materiały, jakiś tam nasz naszą strategię, pozyskiwanie inwestorów i tak dalej, ja odżyłem. Po prostu widać, że brakowało mi tego takiego haslu codziennego, jaki miałem i można powiedzieć, że jakiś taki poziom energii czy w ogóle zadowolenia z życia jest dużo wyższy niż jak tam byłem na końcówce Exitus, za chwilę ta kasa wleci i super, mogę iść na emeryturę. No nie, to nie był moment, kiedy gdzieś tam poczułem wielkie szczęście i w ogóle, że jestem super zadowolony, tylko tak naprawdę teraz gdzieś tam zaczynam coś nowego. 


Greg Albrecht: Tak, to jest jakaś ekscytacja zbudowania płynąca. Miałem podobne doświadczenie, dlatego że kilka lat temu, nie tak dawno temu, zostałem tatą i to trochę wytrąciło mnie z takiego… takich obrotów życia zawodowego, do jakich byłem przyzwyczajony, po prostu cisnąc też przez 20 lat bez przerwy i ciągle będąc w jakimś środowisku, otoczeniu. I na początku myślałem, że to jest fajne, że to jest taki etap teraz, żeby tak totalnie się wycofać, wyciszyć i skupić się tylko na rodzinie i tam tylko na jakichś moich celach sportowych. ale zorientowałem się, że to jednak czegoś mi brakuje, czyli to nie jest tak, że ok, zapracujmy na to, żeby móc nie pracować, bo to jest jakby ten święty graal, tylko jest to co innego, czyli był jakiś powód, dla którego zawsze mnie to kręciło, jarało, chciałem to robić i kiedy tego nie ma, to wcale nie jest koniecznie fajnie i to spełniło swoją funkcję, ale też z wielką Z wielkim entuzjazmem wróciłem chociażby do produkowania tego podcastu, z taką prawdziwą, świeżą energią, bo po prostu uwielbiam dowiadywać się od ludzi ciekawych rzeczy, rozmawiać, dyskutować i zawieszenie tego miało jakąś funkcję, ale powrót też wraca z tą podwójną energią tej pasji. Widzisz co czuję, a mi się wydaje, że to jest uzależnienie. 


Maciej Zawadziński: Na pewno. 


Greg Albrecht:  Ale na coś trzeba umrzeć, jak zwykł mawiać mój dziadek. Ja muszę mieć takie uzależnienie niż inne. No właśnie, więc możemy sobie różnie racjonalizować, ale sądzę, że balans jest przereklamowany. Każdy ma swój balans, a tak bym powiedział. Czyli każdy ma jakiś swój poziom balansu i swoje uzależnienia, które go ciągną i swoje nawyki. 


Maciej Zawadziński: Ale wiesz, to nie jest nasza kategoria wiekowa w ogóle, ale to widać, że ci przedsiębiorcy tacy aktywni do późnych lat naprawdę, oni są i mentalnie i tak jakby jeśli chodzi o całe zdrowie lepsi niż ci, którzy się wyłączyli i na tą przysłowiową emeryturę poszli. 


Greg Albrecht:  Więc to wręcz jest niezdrowe przestać pracować. Tak, na pewno izolacja społeczna. 


Zauważyłem po ludziach starszych, w okolicy wieku emerytalnego, że ci, którzy właśnie przechodzą, na pewno są jakieś badania, które potwierdzają, na razie mówię o mojej intuicji, żeby tu nie czarować, ale obserwuję to, że ludzie, którzy się wyłączają z aktywnego udziału w życiu społecznym, po prostu tracą kontakt z rzeczywistością i to pogłębia bardzo ten właśnie proces starzenia się w znaczeniu takiego jakiejś izolacji, bo też będąc częścią świata zawodowego, to nie tylko spełniamy się kreując, ale też jesteśmy wśród ludzi, tyle nowych bodźców, nasz układ nerwowy się na pewno rozwija w tylu innych miejscach i sądzę, że możemy się czuć wiecznie młodzi i zakrzywiać tę rzeczywistość biologiczną, która nas dotyka. Zdecydowanie. Patrzę na sobie Sława Zasadę na przykład, który ma dziewięćdziesiąt parę lat i jedzie jakiś rajd i cały czas jest aktywnym przedsiębiorcą, to myślę, wow, no oczywiście, że jest jakaś loteria genetyczna, która może też temu sprzyjać, ale z drugiej strony to musi być jakiś styl bycia, który też napędza. Myślę, że uciekanie od aktywnej pracy, nie mówię, że trzeba hastlować 24 godziny na dobę i nie spać, ale chyba moda na to już trochę Natomiast ten aktywny tryb bycia w kontakcie, on po prostu stymuluje nasz też organizm do tego, że kiedyś nas gonił jakiś lew, trzeba było zdobyć jakąś kawałek mięsa czy kawałek jakiegoś warzywa na kolację. Ale dzisiaj mamy inne rzeczy, które nas trzymają przy życiu po prostu, te bodźce, które nas podkręcają. 


Maciej Zawadziński: No, dokładnie. Ja mogę powiedzieć z takiego bardzo… mojego przykładu, tylko właściwie ostatniego roku, że takie odcięcie trochę tych bodźców, że mniej się dzieje i gdzieś tam się tak wyciszam, okej, to jest spoko, natomiast w pewnym momencie to jakoś nie wpływa jakoś super pozytywnie na człowieka, jednak fajnie mieć ten kontakt taki zawodowy z ludźmi. Ja rozumiem, że pewnie sporo ludzi jest sobie w stanie to jakimiś innymi aktywnościami zrobić. To nie musi być aktywność zawodowa. To może być też właśnie sportowa, chociaż ty powiedziałaś, że tutaj sportowa to nie wszystko jednak, no nie? Ale ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że można sobie jakąś tam pasją wypełnić tą lukę po jakiejś tam aktywności zawodowej, przedsiębiorczej, ale to pewnie też jest niesłychanie ciężkie. 


Greg Albrecht: Tak myślę, prawda, że na pewno pamiętam, że kiedyś był u mnie w podcaście Adam Rozwadowski, założyciel Enelmedu, I pamiętam, że mówił, że on jak szykował się na odejście z aktywnej roli prowadzenia biznesu, chyba jest teraz w Radzie Nadzorczej, to już dużo wcześniej wymyślił sobie hobby, którego będzie to pochłaniało. I u niego to jest ogród, który on pielęgnuje. I po prostu z tą samą pasją, z którą pielęgnował biznes, wciągnął się w projektowanie i zajmowanie się swoim ogrodem. I wrzuca zdjęcia nawet na LinkedIna. tego ogrodu swojego i właśnie powiedział, że wszystkim tym, którzy się szykują do tego, zaleca, żeby wcześniej już zaplanowali sobie, czym się będą zajmować, bo jak trafią w próżnię, tego, że nie zajmują się niczym, no to po prostu może ta próżnia ich wchłonąć. I sądzę, że to jest tak, jak sportowiec, który codziennie biega, a któregoś dnia ma kontuzję i po prostu po miesiącu ma depresję, bo jego mózg nie uwalnia tych wszystkich… hormonów, które tam pewnie się produkowały, także pewnie podobnie jest z uzależnieniem od przedsiębiorczości. 


Maciej Zawadziński: No widzisz, ja sobie nie znalazłem tego i wpadłem znowu w budowanie czegoś, natomiast no gdzieś tam sprawia mi to dużo frajdy i myślę, że też coś dobrego dla ekosystemu polskiej przedsiębiorczości, technologii jestem w stanie tym zrobić, więc to jest taka podwójna satysfakcja, nie tylko Że robię coś dla siebie, bo robię to też przede wszystkim dlatego, żeby gdzieś taką cegiełkę swoją dołożyć tutaj do tego ekosystemu, który mamy. 


Greg Albrecht: To jest super element też, który poruszyłeś, czyli taka motywacja do wspierania innych, przekazywania dalej. Jak ty widzisz dalsze kroki swoje, jakbyś wybiegł w przyszłość, to co przed tobą? Jakie widzisz duże cele? 


Maciej Zawadziński: Jasne. Takim dużym celem, który myślę, że on jest taki średnio długoterminowy, to jest właśnie stworzenie takiego prawdziwego zdarzenia firmy inwestycyjnej Venture Capital. Tak, żebyśmy mogli konkurować tutaj polskim kapitanem, przynajmniej polskim funduszem z tymi, że tak powiem liderami w naszym regionie, czy tam z Credo z Czech, czy Point Nine z Niemiec, więc to jest taka ambicja, żeby… Faktycznie przy funduszu numer 2 czy 3, czy może jeszcze którymś z kolei, gdzieś tam konkurować jak równy z równym, móc pokazać, też pochwalić się fajnymi inwestycjami, fajnymi wynikami. I żeby to była firma polska, a nie, że tak powiem najlepsi founderzy, czy tam spółki, które już wyrosły tutaj, pozyskały kapitał zalążkowy od Business Angelii, czy tam jakieś funduszy Preseed. No i one się już widać, że się skalują, no to idziemy po kapitał za granicę. Czyli tak naprawdę my ponosimy całe ryzyko tutaj w Polsce, żeby te najlepsze firmy przygotować. Wiadomo, to founderzy to robią, ale żeby je tam dokapitalizować, pomóc im, wesprzeć je w rozwoju. I jak już to ryzyko jest zdjęte, to tak naprawdę wchodzi kapitał zachodni i gdzieś tam potem się chwali, jakie to fajne spółki są. Chciałbym, żeby to właśnie były polskie fundusze i ten rynek nasz się oczywiście rozwija, ale wydaje mi się, że jest jeszcze miejsce na co najmniej kilka fajnych firm w tej branży i chcę jedną z nich stworzyć. I najlepiej, żeby to było właśnie, tworzymy to jako firma wrocławska też, bo mamy dwóch partnerów z Wrocławia, funduszu, więc będziemy jako fundusz z Wrocławia. 


Greg Albrecht: Super. Jaka jest twoim zdaniem miara sukcesu, czyli gdzie mierzyć tę przewagę konkurencyjną, poza tym wsparciem, o którym mówiłeś dla founderów, bo też się zastanawiam, jaka jest de facto ta miara sukcesu, czyli czy to oznacza, że jesteśmy tylko w najlepszych dealach, czy to oznacza, że dajemy najlepszy zwrot naszym inwestorom, teoretycznie te rzeczy się powinny zazębiać. Jak widzisz to bycie wśród tych liderów, bo oczywiście można powiedzieć, dobra, no credo, jest w Eleven Labs, jest w UiPath, są w spółkach, które faktycznie mają super wycenę, Point9 podobnie, w kilku wielkich spółkach, ale… czym to mierzyć, mając trochę inną ambicję wzrostową, bo jeżeli wy macie strategię, okej, nie musimy być unicornem, a nasi inwestycje muszą być unicornami, ale tworzymy spółki, które będą przy dobrej ewaluacji na przykład exitowały i to będzie kreowało fajny zwrot dla inwestorów i dla founderów, ale niekoniecznie wsparciem na szkło, żeby być numerem jeden na świecie, to jak tę propozycję, jaki jest ten KPI? 


Maciej Zawadziński: Ten KPI pewnie nie określiliśmy go tak na twardo, natomiast ja bym przede wszystkim chciał kreować też zwrot kapitału dla founderów, żeby nie być tym funduszem, który ma te unicorny, ale tak naprawdę na koniec dnia przy wyjściu founder ma tam… 2,1%, bo to też będzie budować nasz kapitał w Polsce. Jeśli ci founderzy się wyeksitują i się dobrze wyeksitują, to będą mieli kapitał, żeby zainwestować w kolejne startupy jako biznesangele. Może też przyjdą jako inwestorzy do kolejnego funduszu, więc tak naprawdę ten interes fundera mi się wydaje, że jest bardzo ważny i naszą taką miarą sukcesu będzie chyba też ile tych spółek fajnych i to nie mówię, że to są unikorne tylko takie, które faktycznie urosły do zdrowych, dużych biznesów które zarabiają gdzieś tam na siebie konkretne pieniądze i to jest dla mnie tą miarą sukcesu i że ten founder tam dalej jest i gdzieś tam ma dość duży stake w tej firmie Wydaje mi się, że to by mi dużo więcej satysfakcji sprawiło niż to, że mam jakiegoś jednego unikorna w portfolio. 


Greg Albrecht: Super. A powiedz Maciek, kiedy pierwszy raz w twojej głowie pojawiła się myśl, żeby być przedsiębiorcą? Myślałeś o tym? 


Maciej Zawadziński: Nie, ja zupełnie o tym nie myślałem. To moja historia w ogóle zakładania kolejnych firm była na zasadzie podnoszenia tych okazji. Tak naprawdę pierwszą firmę, tą sieć reklamy na blogach założyłem, bo zadzwonił do mnie daleki znajomy, dla którego robiłem jakieś zlecenie kiedyś jako programista, mu pomagałem i mówię, że ma taki pomysł. No i tak od jednego telefonu do kilku rozwinęliśmy go razem jako koncepcję i zaczęliśmy realizować w zasadzie widząc się na żywo raz w życiu i tam współpracując raz w życiu wcześniej tam na jakimś małym zleceniu. Gdzieś tam P-week, zaangażowałem się w projekt open source’owy i podniosłem te konsultingowe projekty, które gdzieś tam się przekształciły potem w to, że stwierdziłem, no dobra, to załóżmy w firmę, która będzie… świadczyć te usługi konsultingowe. 


Greg Albrecht: To skąd ten wzór w tobie? Skąd to? Dlaczego postępujesz inaczej niż wiele innych osób, które w ten sposób by nie postąpiły? 


Maciej Zawadziński: Może to jest też kwestia wychowania mojego. 


Ja miałem taką bardzo dużą dowolność jako dziecko, jako nastolatek do tego, do robienia rzeczy, które mnie interesują i to powodowało, że wchodziłem w te takie głębokie rzeczy typu Nie wiem, ilu jest piętnastolatków, którzy programuje gdzieś tam low-levelowo i sobie kupuje pięciusetstronnicowe książki o Uniksie, bo tak wyglądał ten wiek, bo akurat to mnie wtedy fascynowało. Więc to jest jedna rzecz. A też pochodzę z rodziny przedsiębiorczej, czyli gdzieś tam rodzice prowadzili firmę. I chyba to było takie naturalne dla mnie. Ja nigdy nie pracowałem dla nikogo. też nawet nie miałem kiedy, bo jak tylko gdzieś tam zacząłem studiować, to przyszedł właśnie ten znajomy z pomysłem na biznes, zaczęliśmy to prowadzić, z tamtego się potem nasz ten biznes software house’owy rodził po drodze Piwik i Nigdy nie miałem takiej okazji nawet powiedzieć, że okej, potrzebuję teraz pracy. Więc to jakieś było takie naturalne. Nie było czegoś takiego, że sobie siadłem i powiedziałam okej, to ja teraz chciałbym przejść na swoje i pracować jako przedsiębiorca. 


Greg Albrecht: Nie spotkał mnie ten moment w życiu. A jaki sposób zdobywania wiedzy albo kompetencji poleciłbyś komuś, kto dzisiaj jest dobry technologicznie i zamierza zmienić to w firmę? 


Maciej Zawadziński: To jest bardzo ciężkie pytanie, bo w ogóle to jest ciekawy temat, który poruszyłeś, że nie uczysz się a przynajmniej mnie nie uczono, czegoś takiego jak przedsiębiorczość i jak prowadzić firmę. Był taki przedmiot, pamiętam, w szkole przedsiębiorczość, ale nie pamiętam dokładnie, co na nim było, ale wiem, że nic z niego nie wyniosłem do biznesu. Ja tych rzeczy się nauczyłem tak naprawdę tworząc pierwszy startup właśnie i tutaj… w sumie pamiętam nawet raz po tym, jak wykazałem się niekompetencją po raz kolejny jako prezes zarządu, miałem 21 lat, dostałem kodeks spółek handlowych z dedykacją, do tej pory stoi u mnie na spółce, na półce, choć pewnie się zmieniły jakieś tam kilka przepisów, ale faktycznie wtedy go przeczytałem i mówię, okej, uzupełniłem trochę wiedzy, więc fajnie Wydaje mi się, że najlepszą jaką rzecz można zrobić, to znaleźć sobie jakiegoś takiego mentora, który jest przedsiębiorcą, że to może naprawdę, on może wskazać drogę albo też podrzucić pomysły właśnie, co przeczytać. czym się, na co zwrócić uwagę, jak pierwsze kroki postawić. Ja takiej osoby, inaczej, miałem taką osobę z pozycji inwestora większościowego w moim startupie, którego pozyskaliśmy i bardzo dużo z tego wyniosłem, natomiast wydaje mi się, że to można zrobić wcześniej i z taką osobą gdzieś popracować, a z takich moich doświadczeń to wiem, że przedsiębiorcy bardzo chętnie się dzielą z osobami, które chcą tą drogą pójść wiedzą i to nie jest problem znaleźć gdzieś tam w gronie znajomych, czy znajomych, znajomych osobę, która by tam poświęciła kilka godzin w miesiącu, żeby troszeczkę nam podpowiedzieć, no nie, jak postawić te pierwsze kroki. 


Greg Albrecht: Tak. Tutaj bym tylko zaznaczył ze swojego doświadczenia też jako wiele lat zajmuję się mentoringiem i w tym Google for Startups i w innych kontekstach, żeby jednak nie wierzyć bezkrytycznie osobie, która ma więcej doświadczenia od nas, bo może też się mylić tak naprawdę. Co będzie, to zależy. Więc pewnie wszystkim tym, którzy szukają zrzucenia odpowiedzialności ze swojej decyzji na kogoś, no to to bym odradzał może jako taką tylko małą gwiazdkę przy tym, co powiedziałeś. Chociaż w pełni się zgadzam, że ta indywidualność rekomendacji, którą otrzymujesz w kontakcie z kimś, kto przeszedł podobną drogę, jest lepsza niż poszukiwanie na oślep w książce, która może być zbliżona kontekstowo, ale niekoniecznie adekwatna, a także niż uczenie się wszystkiego na swoich własnych błędach, bo to też jest droga, która będzie dłużej trwała, więcej kosztowała i niekoniecznie będzie optymalna. 


Maciej Zawadziński: I zdecydowanie będzie dużo kosztowała, to ja wiem, bo ja jestem z tych, co właśnie większość rzeczy się nauczyła gdzieś tam na swoich błędach, natomiast do tego, co powiedziałeś, no to tak, to chodzi o to, żeby nie… Nawet to nie jest tak, że ta osoba, że bezkrytycznie wierzyć, bo ona po prostu da złą poradę, bo może ona dała dobrą poradę, tylko nieadekwatną do fazy, na której jesteś. I to jest chyba dość ważne, że z tej perspektywy doświadczonego przedsiębiorcy czasami można pominąć nieświadomie pewne rzeczy, że Dzisiaj bym to zrobił tak, ale ja dzisiaj jestem zupełnie w innym miejscu niż ty jesteś dzisiaj i ty pewnie musisz sobie znaleźć tą własną drogę na dojście od A do B. Dokładnie. 


Greg Albrecht: Maciek, o co cię nie zapytałem, a to ważne dla ciebie i dla słuchaczy. 


Maciej Zawadziński: Nie rozmawialiśmy chyba o tej takiej części poza chyba, poza byciem przedsiębiorcą, no bo to chyba też jest ważne. 


Greg Albrecht: No to powiedz, jestem bardzo ciekaw, nie chciałem zadać pytania, na koniec którego powiesz nic nie ma, gdyż pracuję cały czas, ale tak poważnie opowiedz coś o tym, kim jesteś, kiedy nie jesteś przedsiębiorcą. 


Maciej Zawadziński: Znaczy, wydaje mi się, że to nie jest tak, że wychodzisz z pracy i przestajesz być przedsiębiorcą, bo nim jesteś i to czasami, wiesz, wychodzi w różnych takich niespodziewanych sytuacjach, gdzie potem druga połówka na ciebie patrzy w ogóle, co za kosmita, no nie? Tam, wiesz, próbuje jakiś od razu rabat wynegocjować przy czymś, co nie ma znaczenia, po prostu tak, wiesz, tam czasami dla sportu się pewne rzeczy robi, no nie? Natomiast poza pracą, w ogóle ja pochodzę ze Śląska, z Katowic, natomiast moim takim miastem, z którym się związałem jest Wrocław, bo przyjechałem tu na studia, których nie skończyłem, może to też ciekawy fakt. 


Greg Albrecht: Jakie to były studia? 


Maciej Zawadziński: Na początku informatyka na Uniwersytecie Wrocławskim i to było takie moje pierwsze zderzenie z rzeczywistością, że informatyka to nie tylko te fajne rzeczy, które mnie interesują, tylko też dużo matematyki, która mi dobrze szła w liceum i nigdy nie… Nigdy nie przywiązywałem wagi do uczenia się matematyki, bo nie potrzebowałem. 


Okazało się na pierwszym roku studiów informatyki, że to są rzeczy już, które tak łatwo mi nie przychodzą. I to było takie duże naprawdę zderzenie z rzeczywistością, że do tego stopnia, że ponieważ miałem jakieś dużo rzeczy takich, których się zajmowałem poza uczelnią, związanych właśnie z IT. Tam prowadziłem szkolenia z Linuxa, jakieś pisałem artykuły do gazet związanych z programowaniem, że mi brakowało czasu, żeby w ogóle nadążyć nad tym i stwierdziłem, że pójdę na Akademię Ekonomiczną, bo będzie łatwiej. No i to zrobiłem, natomiast tam też długo nie zabawiłem, bo właśnie ten startup zacząłem robić i przegapiłem sesję, bo zapomniałem po prostu, że była. Natomiast to, co było fajne, to, że poznałem, pomimo, że tak krótko studiowałem, poznałem naprawdę fajnych ludzi, z którymi potem coś zrobiłem biznesowo i teraz może trochę żałuję, że dłużej nie byłem, bo może bym ich poznał jeszcze więcej, No ale taką drogą poszedłem po prostu. 


Greg Albrecht: Czyli teraz jesteś we Wrocławiu, choć pochodzisz z Katowic. Tak. I co robisz jak poza pracą? 


Maciej Zawadziński: Wiesz, dużo rzeczy z takich może sportowych, bo to pewnie bliskie jest tobą, no to dla mnie takim sportem ulubionym jest jeżdżenie na rowerze i No do tej pory to jakieś takie wycieczki były bardziej właśnie płaskie, powiedzmy, zawsze, natomiast no gdzieś się zaczęły takie jeżdżenie po górach, jeszcze nie zjazdowo, natomiast no to gdzieś chyba jest kierunek, do którego mnie ciągnie, no bo to jednak jest, wiesz, zawsze jakieś wyzwanie większe, no i… Mogę jeździć w sezonie codziennie, ja w ogóle jeżdżę do pracy na rowerze też jako środek transportu, ale nie uważam tego za jeżdżenie na rowerze, bo to jest po prostu środek komunikacji, a jeżdżenie na rowerze jest jak idę sobie w weekend gdzieś tam pojeździć. Więc to z takich mniej może oczywistych rzeczy, to mam też licencję pilota. 


Latam takimi małymi awionetkami w aeroklubie od czasu do czasu, jak tam czas się znajdzie. Natomiast to też jest bardzo ciekawe doświadczenie. Też bardzo ciekawe z punktu widzenia, jak zdobywałem tą licencję, bo moim instruktorem był taki były wojskowy i no właśnie taka ten pierwszy raz odczułem moje wady, jeśli chodzi o człowieka, który nie daję zbyt dużo feedbacku. Zawsze z menadżerami jakiś taki mój główny problem był to, że ja nie daję feedbacku, czy dobrze, czy źle. Ja mówię, no jak nie mówię, to znaczy, że dobrze, no nie? No to właśnie trafiłem na takiego instruktora, który nigdy mi nie powiedział, że dobrze, a zawsze mi mówił, co jest źle, więc wiedziałem, że jak siedzi cicho, to znaczy, że w końcu zrobiłem coś dobrze, no nie? Może wylądujemy. Może wylądujemy. Natomiast to w ogóle źródło wielu anegdotek i takich powiedzeń, które mógłbym cytować, które podczas właśnie nauki latania zasłyszałem. 


Greg Albrecht:  Kiedyś mój kolega, który ma licencję pilota, zaproponował mi jako taką frajdę, żebym z nim gdzieś poleciał, ale powiem szczerze, że jakoś mam taką obawę, jeżeli chodzi o pilotów nieprofesjonalnych, że jeszcze się na to nie skusiłem, aczkolwiek logika wskazuje, że jeżeli zrobiłeś kurs i wiesz jak to robić i wylądowałeś wiele razy, to prawdopodobieństwo jest, że wylądujesz jeszcze raz. Czego ci zresztą życzę oczywiście. 


Maciej Zawadziński: Pewnie jest to bezpieczniejsze niż jazda na motorze, natomiast na pewno jest dużo bardziej niebezpieczne niż loty liniowe. zarówno od strony lotnisk, na których się lata, jednak te aeroklubowe to z reguły są takie trawiaste, od procedur się uczy, natomiast te procedury w takim małym lotnictwie są dość mocno uproszczone w porównaniu do lotnisk, które są kontrolowane, gdzie jest tam zachowana separacja i tak dalej. Więc tak naprawdę najniebezpieczniejszym elementem jest chyba to lotnisko aeroklubowe, a nie samo latanie już gdzieś tam dalej. Sam proces, że tam po prostu jest dużo małych samolotów, jeszcze w takiej, nie wiem, niedziela, piękna pogoda, wszyscy stwierdzają, a to pójdę polatać. No i się okazuje, że na tym lotnisku nagle jest taki ruch, że naprawdę trzeba uważać, żeby, wiesz, tam komuś nie przysłowiowo zajechać drogi i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Natomiast tego się, głównie tego się uczy na kursie, żeby faktycznie… To bezpieczeństwo i kultura właśnie bezpieczeństwa, no to jest chyba coś, co się gdzieś tam na każdym kroku szkolenia i teoretycznego i praktycznego przejawia, czego no nie ma, nie wiem, w nauce jazdy choćby, no nie? Mhm. 


Greg Albrecht:  To nawet nie wiedziałem o tym. A propos latania, to polecam Ci odcinek mój podcastu z Maćkiem Kowalczykiem, który ma firmę Call&Fly i który uwielbia latać sam, jest też pilotem i niesamowicie barwnie opowiada o tym doświadczeniu, więc może też się to w jakiś sposób zainteresuje. Super, to muszę posłuchać, nie słuchałem tego odcinka. Czyli rower, samoloty, na co jeszcze masz czas? 


Maciej Zawadziński: Na co jest czas? Kino to jest trzeci chyba taki filar. 


Greg Albrecht: To poleć mi coś, bez obejrzenia jakiego filmu nie można odejść z tej ziemi. 


Maciej Zawadziński: Ojej, ale to nie, do takiego filmu to ja ci nie polecę, bo to wiesz, nie zapytasz za każdym, wiesz, co ileś czasu to się zmienia. Natomiast my mamy takie we Wrocławiu fajne kino, nazywa się Nowe Horyzonty. To jest od festiwalu Nowe Horyzonty i tam fundacji Gudka ten. No i to jest kino, które po prostu uwielbiam, no bo to jest taki multiplex, ale kina alternatywnego. Nie ma wszystkich popcornów, innych takich rzeczy, papki, jeśli chodzi o filmy, które… które są w tych powiedzmy mainstreamowych kinach i naprawdę fajne rzeczy można obejrzeć. Też tam od festiwali, które w zasadzie są co chwilę jakieś, oprócz tego takiego głównego, czyli właśnie nowe horyzonty latem. No i to jest moment, kiedy ja biorę urlop na to, żeby siedzieć w kinie. To jest taki tydzień w lipcu, chyba trwa festiwal 10 dni, ale 10 dni ciągiem się nie da wytrzymać po prostu, ale gdzieś tam nasza średnia z moją partnerką, z którą chodzimy, to jest tam mniej więcej między 16 a 20 filmów w tydzień. 


Greg Albrecht:  No to pewnie jakbyś polecił mi jakiś film, to i tak bym nigdy o nim nie usłyszał, bo jestem… Mogłoby nie być w dystrybucji, chociaż część wchodzi, no nie? 


Maciej Zawadziński: Tam na pewno, wiesz, zawsze jest coś, co jest takiego, co potem gdzieś tam wychodzi do kina. Natomiast no ten, fajny experience, na pewno można zobaczyć też filmy z różnych takich kultur, no bo trochę inaczej jest patrzeć na jakieś tam kino alternatywne koreańskie czy niemieckie czy inne, bo z reguły te filmy nie dochodzą do takiej dystrybucji powiedzmy mainstreamowej. 


Greg Albrecht:  Dobrze jest mieć też alternatywny świat do naszych przedsiębiorczych poczynań, żeby też jakoś czuć się bardziej zbalansowanym i mieć jakieś też alternatywną rzeczywistość, żeby też na to czasem spojrzeć. 


Maciej Zawadziński: To jest fajna odskocznia, bo to też jak rozmawialiśmy o to, że ten mózg musi cały czas pracować, jak ten drapieżnik tam, wiesz, gonić tą zdobycz, no to w pewnym momencie musi być ten czas, żeby się zregenerować i to nie jest tam… 6, 7 czy 8 godzin snu, tylko też ten czas, który spędzimy właśnie uprawiając sport, czy oglądając dobry film, czy spędzając czas ze znajomymi, czy może czasami się tą awionetką przelecimy, co też polecam, żeby się przełamać, bo to jest naprawdę inny experience. 


Greg Albrecht:  Maciek, gdzie cię mają szukać osoby, które słuchają, oglądają, gdzie powinny wejść, co powinny zrobić, jak się z tobą kontaktować? 


Maciej Zawadziński: No można mnie znaleźć na Linkedinie albo wpisać sobie zawadziński.com, gdzieś tam chyba wszystkie są odnośniki i mail i do socialów właśnie, głównie na Linkedinie jestem aktywny. chociaż tam na X-a spoglądam, ale bardziej jako bierny słuchacz niż kontrybutor. No i zapraszam do kontaktu, szczególnie przedsiębiorców, ale też inne osoby. Tak jak mówiliśmy, zaczynam z funduszem, więc w szczególności zapraszam technologiczne startupy, które pracują nad jakąś taką technologią, która która jest faktycznie unikalna w pewnym sensie i ja nawet jeśli gdzieś tam się nie będziemy decydować na inwestycje, to zawsze staram się jakąś wartość dodać na każdym kolu, bo sądzę, że tą wiedzą Warto się podzielić, czy jakieś intro zrobić do osoby, która gdzieś tam może pomóc. Więc to robię zawsze niezależnie od tego, jakie jest tam zainteresowanie do dalszej współpracy lub nie. 


Greg Albrecht:  Super. Bardzo ci dziękuję Maciek. Cieszę się, że mogliśmy się lepiej poznać, że widzowie, słuchacze mogli ciebie lepiej poznać. Skorzystaj z twoich rekomendacji. Trzymam kciuki za rozwój Hard to Beat i twoich innych przedsięwzięć. 


Maciej Zawadziński: Dzięki za super rozmowę. Dziękuję. 


Greg Albrecht:  Dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli spodobał Ci się, to zasubskrybuj ten podcast już teraz. Napisz w komentarzu, o czym chcesz usłyszeć w kolejnym odcinku, a także wyślij link znajomemu, aby pomóc nam poszerzać zasięg tego kanału. Jeśli szukasz wsparcia w zarządzaniu, to sprawdź nasz bezpłatny newsletter Business Unlimited na albrechtpartners.com łamane na newsletter. No i do usłyszenia za tydzień.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na nasz newsletter