Michal Sadowski to twórca Brand24 – niesamowitego SaaS – który niedawno sprzedał swoją firmę. Rozpoznawalna persona biznesowa, fotograf, muzyk, osoba, która uwielbia uczyć się (z youtuba!) nowych rzeczy. Poznaj kulisy sprzedaży i 13-letnią historię budowania Brand24. Dowiedz się więcej o zmaganiach foundera i fundamentach zdrowego stylu życia.
– Kto personalnie groził Michałowi przez sprawy firmowe?
– Jaki jest sekret sukcesu marki osobistej Michała?
– Jak uczyć się nowych rzeczy?
– Jakie są fundamenty dbania o zdrowie wg. Michała?
Linki gościa:
- https://michalsadowski.pl
- https://www.linkedin.com/in/michalsadowski1/
- https://www.instagram.com/michaleksadowski/
- https://x.com/sadek
Partnerzy Greg Albrecht Podcast:
Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.
Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!
Spis treści:
00:00:00 W odcinku
00:01:31 Partnerzy GAP: Formeds, Albrecht&Partners
00:03:09 Michał Sadowski, założyciel Brand24
00:03:53 Kulisy sprzedaży Brand24
00:09:43 Co zmieniło się w codzienności Michała po transakcji?
00:11:40 Stres a problemy z SIBO
00:14:29 Traktuję firmę jak moje dziecko
00:17:19 Social media mnie kręcą!
00:20:08 Trudna chwila: wejście na giełdę
00:24:31 NAJTRUDNIEJSZY moment w historii Brand24 – sprawa z Facebookiem
00:30:34 Marka osobista Michała – plan czy przypadek?
00:31:50 Jak z sukcesem zbudować markę osobistą? Michał vs. Greg
00:39:06 Jak znaleźć czas na wiele zajawek?
00:41:45 Jak uczyć się nowych rzeczy? Proces Michała
00:46:47 Jesteśmy tacy jak rodzice?
00:49:58 Optymalizuję wszystko pod zdrowie
00:54:03 Zdrowe nawyki Michała
00:56:35 Treningi a depresja
00:57:34 Cukier i posty długoterminowe
01:01:43 Regularny sen
01:03:02 Metformina i berberyna
01:06:54 Słodziki
01:12:32 Jakie cele prywatne i zawodowe stawia sobie Michał?
01:16:20 Czy Brand24 może funkcjonować bez Sadka?
01:22:15 Zdrowia dla rodzinki!
01:24:15 Zostaw SUBA!
Transkrypcja:
(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)
Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast nie nikt inny, a Michał Sadowski, twórca Brand24. Cześć Michał.
Michał Sadowski: Siemanko, witam, dziękuję za zaproszenie.
Greg Albrecht: Dla tych, co nie wiedzą, zbudowałeś niesamowity SaaS, który niedawno sprzedałeś, a oprócz tego jesteś niesamowicie rozpoznawalnym influencerem biznesowym.
Michał Sadowski: Myślisz? Słowo influencer trochę takie, dzisiaj nie wiadomo, czy podziękować, czy dać w mordę.
Greg Albrecht: Wiesz, mnie też niektórzy tak nazywają i też mam taki odruch, no niemniej jednak prawda o twoim, jakby o twojej marce osobistej, to jest sformułowanie, które jeszcze mnie bardziej boli niż chyba słowo influencer. To prawda. A jest to prawda, że ta twoja marka osobista jest bardzo rozpoznawalna i też chciałbym zrozumieć skąd to się wzięło, ale zanim do tego dojdziemy, to powiedz, co leżało u podstaw twojej decyzji o tym, żeby sprzedać firmę.
Michał Sadowski: Tych czynników było wiele, natomiast pewnie głównym takim elementem inicjującym te rozmowy i inicjującym poszukiwania stratega była chęć wyjścia funduszy inwestycyjnych, którym wyczerpał się horyzont.
Były z nami, chyba jeden był 10 lat z nami, drugi był z nami 12 lat. No i po prostu chciały wyjść, co też jest gdzieś tam zrozumiałą decyzją. One łącznie stanowiły bodajże 38-40% akcjonariatu, więc gdyby chcieli wyjść przez giełdę, to nagle pewnie byłaby gigantyczna podaż przy relatywnie niewielkich obrotach, bo nie jesteśmy dużą spółką. Pewnie by to uderzyło w kurs i wygenerowało masę różnych problemów. Nie wiadomo kto podniósłby te akcje, czy podniósłby ktoś te akcje. Więc zaangażowaliśmy się w ten proces, próbując znaleźć kogoś sensownego, kto będzie tutaj zainteresowany wejściem do Branda. Stworzyliśmy listę kilkunastu podmiotów, kilkudziesięciu podmiotów. Z kilkunastoma rozpoczęliśmy rozmowy. Ostatecznie wybraliśmy Semrush jako taki podmiot, który to dzisiaj brzmi jak dorabianie sobie ideologii albo totalna nieszczerość, ale od początku był na szczycie listy ze względu na dobre doświadczenia, które podpowiadała nam Prowly inna polska spółka, która kilka lat temu dołączyła do portfolio Semrush. Oni nam zawsze mówili, że z nimi się pracuje super, że są bardzo rozsądnymi ludźmi, więc po takiej rekomendacji mieliśmy ich na szczycie listy i ostatecznie udało się z nimi dogadać. Natomiast na pewnym etapie pojawił się taki jakby… Jedyna forma, w której by to wyszło, to albo my dołączamy do tej transakcji i sprzedajemy również udziały, albo nie ma transakcji, bo bez nas Semrush by miał bardzo małe szanse dojścia do pakietu kontrolnego, czy w ogóle by go nie uzyskał, więc mieliśmy do wyboru albo uzyskać bardzo fajnego partnera, stratega, z którym chcemy dalej robić biznes, albo pozostać przy istniejącym modelu, który też nie był zły, to nie był jakiś zły plan, natomiast musielibyśmy się zmierzyć z tym problemem dużej podaży na akcjach i części akcjonariatu wychodzącego. To gdzieś tam był taki trade-off, który do końca rozważaliśmy i do końca byliśmy bardzo rozdarci, czy to robić, bo jakby wizja pozostania akcjonariuszem w tym Brand24 też była fajna, choć wiesz, jakby od 12 lat mamy wszystkie jajka w jednym koszyku, to też jest gdzieś na pewnym etapie życia może być jakiś problem. Natomiast ja od początku mówiłem, że w idealnym modelu ja bym sprzedał kilka procent akcji, a pozostałe zostawił sobie na przeszłość, czyli tak trochę zjadł jabłko i miał jabłko. no ale taki model niestety nie był możliwy, musieliśmy albo działać albo nie i zdecydowaliśmy się to zrobić i wydaje mi się, że to była dobra decyzja nawet po tym wszystkim już po kilku miesiącach i tej refleksji wydaje mi się, że to jest jakby już te pierwsze miesiące współpracy pokazują, że to jest partner, z którym się super pracuje. Gdybym mógł cofnąć czas to zrobiłbym dokładnie to samo.
Greg Albrecht: A jak się czujesz będąc teraz nie właścicielem, a dalej pracownikiem firmy?
Michał Sadowski: Totalnie na razie nie czuję tej różnicy, może to jeszcze jakoś nie dociera do mnie. Nawet była zabawna sytuacja, bo mieliśmy walne zgromadzenie akcjonariuszy, więc ja tradycyjnie przed walnym zgromadzeniem dzwonię do mBanku, gdzie tam jest… Znaczy nie chcę reklamować mBanku tutaj, ale akurat mam tam konto brokerskie, na którym miałem zarejestrowane wszystkie moje akcje. Miałem tylko w koncie brokerskim jedną pozycję. Brand24 i tam był plus 11 tysięcy wzrostu na akcjach, bo nominalnie objąłem je po złotówkę, czy tam 10 groszy chyba. W każdym razie odruchowo zadzwoniłem i mówię do konsultanta, że chciałbym zarejestrować moje akcje na walne zgromadzenie akcjonariusza, a konsultant mi mówi, ale pan już nie ma akcji, już pan je sprzedał. I dopiero wtedy mi się przypomniało, że tak, nie jestem już akcjonariuszem. Także chyba jeszcze do tego nie zarejestrowałem. W firmie się nic nie zmieniło, dalej robimy dokładnie tak, jakby codzienna praca wyglądała identycznie, jak wyglądała przed transakcją.
Greg Albrecht: No ciekawy pewnie moment, bo czasem jest w życiu tak, że jest jakieś wydarzenie i jakby wydaje się, że wszystko jest okej, potem przychodzi taka fala uderzeniowa tej zmiany. Jakąś dziwną metaforą tego jest ta kura, co i się odetnie głowę, ona dalej biega, a moim doświadczeniem jest znowu, jak zostałem tatą i Pierwszy rok było wszystko idealnie i wydawało mi się, że super, zarządzamy tematem bliźniaków i w ogóle nic się w zasadzie nie zmieniło. Wiedziałem, że się dużo zmieniło, ale myślałem, że to nie ma na mnie żadnego wpływu i nagle po tym roku, czy po roku z hakiem, nagle poczułem falę uderzeniową, taką jak jakieś takie tsunami, czy ten efekt motyla, który uderzył z dużym opóźnieniem. Ciekaw jestem, czy jakoś się przygotowujesz mentalnie na zrozumienie siebie w nowym miejscu?
Michał Sadowski: Wydaje mi się, że miałem dużo czasu, żeby się na to trochę przygotować, ale tak jak mówię, na co dzień moja praca się nie zmieniła. To co pewnie, to jak wpłynęła na mnie ta transakcja, to i znowu, powiedzmy jak dorabianie sobie ideologii do tego, gdzie jestem, ale wydaje mi się, że mogę być teraz bardziej zaangażowany na Brandzie. I to brzmi totalnie kontrintuicyjnie, skoro nie jestem akcjonariuszem, ale jakby przez te 12 lat, czy 13 lat rozwijania Brand24, swoją drogą projekt ma dokładnie tyle, co moja starsza córka, Więc jest dużo takich, jak mówiłeś o tym, jak się zmienił świat po urodzeniu dziecka, to u mnie to szło bardzo ramię w ramię. to ja przez te 12-13 lat musiałem robić dużo innych rzeczy, po to, żeby nie chcę powiedzieć utrzymać się, bo to nie chcę dramatyzować, ale jakby, żeby stać mi było na bliźniaka pod Wrocławiem, bez jakichś wiesz, totalnych luksusów, żeby stać mi było na Volkswagena i tak dalej, i tak dalej. To jakby musiałem robić dużo jakichś płatnych prelekcji od czasu do czasu jakieś współprace, jak mówisz, influencerskie z markami i ja to trochę nazywam takim graniem po weselach, gdzie zamiast, wiesz, każdy moment, który mogę poświęcić na tą firmę, to poświęcam na firmę, to musiałem go trochę jakby żonglować czasem. A teraz mogę robić tylko to. Natomiast z takich powiedziałbym negatywnych rzeczy, bo roztaczam to jako fantastyczny moment, to sam proces wciągnięcia stratega, który trwał kilkanaście miesięcy, którego finał był bardzo burzliwy. na pewno odbył się na mnie negatywnie. Ja mam generalnie problemy z tak zwanym SIBO, zaburzona flora bakteryjna w jelitach i to daje bardzo szerokie objawy, ale generalnie takie objawy mocno depresyjne, jakby człowiek był na takim gigantycznym kacu i tak w zasadzie Jak się tego nie leczy, nie trzyma diety, nie stosuje jakichś antybiotyków na to, żeby sobie z tym poradzić, to co drugi dzień człowiek się czuje jak na gigantycznym kacu i to utrudnia jakąkolwiek pracę i stres jest mocnym aktywatorem tej choroby. I tak jak przez dwa lata walczyłem, żeby się trochę wycofała i żebym mógł trochę życia odzyskać i przez sześć miesięcy było bardzo dobrze, to przez ostatnie dwa miesiące mam kompletny powrót do tych objawów i to jakby wybitnie wynika ze stresu.
Greg Albrecht: Ten stres rozumiem jest też pochodną jakiejś twojej głębokiej identyfikacji się, identyfikacji z organizacją, z firmą. Przez moje dziecko. Tak, że jesteś jakoś tak zgrzany, decydujesz się nazywać, że jest to twoje dziecko, czyli jakby wiesz też werbalnie jakoś sam w sobie budujesz swoją tożsamość wokół tego. Co niewątpliwie nie ułatwia ci dystansowania się emocjonalnie, mentalnie od rezultatów, a teraz można się nawet zastanawiać, czy to jest produktywne w sytuacji, w której jesteś obecnie, czyli czy nadal opłaca się tę narrację wewnątrz powtarzać, czy to cię buduje, czy to cię osłabia.
Michał Sadowski: Wiesz co, to nawet nie jest narracja, tylko to jest prawda. Ja taki jestem po prostu. Ja zawsze bardzo dużo uwagi poświęcam temu, żeby być transparentny i mówić dokładnie. Czasami nawet mówię za dużo, przez co mam czasami kłopoty, ale zawsze mówię to, co myślę, zawsze mówię prawdę.
Greg Albrecht: Mówiąc narracja, nie mam na myśli tego, że to jest narracja, którą kreujesz na zewnątrz, tylko raczej głos wewnętrzny, który w jakiś sposób opowiada pewną historię tobie i ty tą historią zaczynasz żyć, im bardziej wierzymy w to, co myślimy, tym bardziej to się odbija na reakcjach, które mamy na dane historie.
Michał Sadowski: Jakby idąc tym porównaniem do dziecka, to jakby niezależnie od tego, czy moja córka kiedyś znajdzie męża, wyjdzie z domu i tak dalej, no ale będzie moje dziecko i tutaj trochę tak jest, że czuję, że znalazłem… dla mojej trzeciej córki czy trzeciego dziecka w postaci Brand24 męża. Natomiast to nadal jest moje dziecko i zawsze będzie. Niezależnie od tego, gdzie ja będę, co ja będę robił, to zawsze będę patrzył na ten projekt. Mam kilka projektów, które robiłem wcześniej I jakby do dziś zaglądam na nie i patrzę na nie z sentymentem i jak idzie im dobrze, to się cieszę, jak idzie im słabo, a raczej idzie im słabo, to mnie to boli..
Greg Albrecht: Ciężka sprawa, tak myślę. Wiesz, że to z jednej strony jest takie emocjonalne zgrzanie, a z drugiej strony w jakiś sposób cię uprzedmiotawia w tej relacji, no bo jesteś pochodną tego, co się dzieje z czymś, na co masz jednak zawsze tylko częściowy wpływ, no bo Nawet jeżeli jesteś najlepszym CEO na świecie, kim jesteś i zbudowałeś supermarkę wokół tego i biznes działa, no to na końcu są jakieś czynniki rynkowe, na które nie masz wpływu, a które mogą decydować o twoim samopoczuciu. Więc tak jakoś we mnie to wzbudziło pewien smutek, ale może niesłusznie.
Michał Sadowski: Tak, na przykład giełda nie do końca może być najlepszym miejscem dla ludzi, którzy mają tego typu relacje z marką. Mi jest bardzo ciężko nie traktować personalnie jakiejkolwiek krytyki względem firmy. Albo nawet nie względem firmy, tylko względem jakichś około firmowych tematów, które nawet od firmy nie zależą czasami.
Greg Albrecht: To jest fascynujące w kontekście tego, jestem bardzo ciekaw, trochę przeskoczę na tą drugą część, mówiłeś o graniu na weselach, byciu influencerem i jakby twojej ogólnej popularności i jednocześnie jakiemuś takiemu, nie chcę nazywać tego ekshibicjonizmem, ale takiej bardzo dużej otwartości osobistej..
Michał Sadowski: To jest trochę ekshibicjonizm.
Greg Albrecht: No tak, no bo pochodną tego ekshibicjonizmu jest też to, że ta krytyka, no to ona też tak samo cię dotyka personalnie już, a realnie personalnie, bo jedno to, co ludzie mówią o twojej firmie, a drugie, co mówią o tobie. No i w jakiś sposób decydujesz się, wiesz, wychodzić tam rozbierać się i tańczyć się na tym Instagramie i tam ludzie to oglądają. No i to jakby naturalnie odsłania cię na te ciosy, gdzie pewnie jest jakaś grupa osób, które mając taką wrażliwość, podjęłyby inną decyzję, czyli raczej powiedziałyby, okej, wybieram drogę takiego szarej eminencji, cichego wojownika, będę sobie stał gdzieś z tyłu i nie wychodził. To mnie intryguje, jak te dwa elementy u ciebie współgrają i skąd to bycie w natarciu takim personalnym?
Michał Sadowski: Bardzo szanuję ludzi, którzy robią po cichu biznesy, natomiast nie oszukujmy się, ja jestem też jakby zwierzęciem stadnym i jakby lubię ten ekshibicjonizm, to jakby… Byłoby nieszczere, gdybym teraz mówił, no gdzieś tam wiesz, to się gdzieś przytrafiło mi, ale to gdzieś się dzieje niezależnie od moich tego. Ja to raczej cichy, spokojny chłopak, który nie lubi za bardzo social mediów, ale jakoś to tak się potoczyło, że gdzieś te social media się kręcą.
To nie. To ja lubię. Ja bardzo lubię się dzielić tym, co robimy. Bardzo być może nawet jestem uzależniony w jakiś sposób od tego, od tych przybijanych piątek na konferencjach, na odsłon podcastu, lajków, łapek w górę pod YouTube’em i tak dalej, i tak dalej. Także Cóż począć. I z miksu tych dwóch, pewnie jest więcej takich różnych cech, powstaje to, gdzie jestem dzisiaj..
Greg Albrecht: To jest ciekawe, że… że przyjmujesz to w ten sposób, no bo można by było sobie pomyśleć, że jak jesteś, wiesz, stoisz i ten wiatr w ciebie nawala i tam rzucają w ciebie tymi jajkami rzadko, bo zazwyczaj jesteś likable, więc wszyscy cię lubią, no ale zawsze komuś coś się nie spodoba, no to jest statystyka. I ktoś powie, tak jak mnie piszą, jakie rzeczy piszą o mnie i o moich gościach pod nawet tym zasięgiem podcastu, które mam, no to jest poezja. Dlatego, że ludzie, niektórzy mają wielką potrzebę po prostu… zaznaczenia swojego miejsca w świecie poprzez danie głupiego komentarza w skrócie i jakby trzeba rozumieć psychologię, żeby to wiedzieć. Ale, tak jak powiedziałeś, przyjmuję rzeczy personalnie. Ja tak samo przyjmuję takie rzeczy personalnie. Przynajmniej w pierwszej chwili, kiedy ktoś coś pisze, to mam takie myślenie, żeby się z tego wytłumaczyć. No i to kosztuje pewnego rodzaju elementy emocjonalne..
Michał Sadowski: I czas..
Greg Albrecht: I czas potencjalnie..
Michał Sadowski: Anonimum na Twitterze czy w komentarzach gdzieś..
Greg Albrecht: Nie, znaczy niektórym nie odpisuję, tam gdzie są anonimy po prostu to olewam, albo nawet czasem kasuję niektóre komentarze, które nie dotyczą mnie, ale na przykład obrażają w sposób jawny bezpośrednio moich gości, bo uważam, że jakby anonimowe komentarze w takim formacie to może być wiele powodów. Konkurencja, ktoś personalnie kogoś nie lubi i tak dalej. Jasne. Nie chcę budować przestrzeni, żeby ktoś mógł się najgrywać z ludzi, którzy tam są. Niemniej jednak ty, mówiąc krótko, jesteś już wiele lat tam i ten mróz, i ten skwar, i ten mróz cię jakby dotykają. I ta skorupa się tworzy jakaś..
Michał Sadowski: Jest skorupa. Ja pamiętam, jak debiutowaliśmy na giełdzie, to mieliśmy taką sytuację, debiutowaliśmy po 31 złotych ale na debiucie garść osób ustawiła wejście po każdej cenie i cena na chwilę wyskoczyła powyżej 50, potem spada do 45 czy 40 paru złotych. I po tej wstępnej euforii zaczęły się pojawiać głosy Straciłem kasę, straciłem tam, niektórzy dramatyzowali, że cały majątek, chociaż wydaje mi się, że nie można stracić całego majątku na spadku z 50 na 40 parę, albo jest to ciężkie, ale były takie głosy i to takie, wiesz, bardzo… celujące w istotę tego, na czym mi zależy, czyli właśnie, żeby nie krzywdzić ludzi i typu Sadek mnie oszukał, Sadek obiecał, że będzie fantastycznie, a jest lipa i tak dalej, i tak dalej. Pamiętam, jak byłem tak blisko płaczu i dzwoniłem do żony z hotelu warszawskiego dzień po debiucie i mówię, to był błąd. Jakbym mógł cofnąć czas, to bym to zmienił.
Po coś my wchodzili na tą giełdę. bo jakby nie byłem świadomy, może nie myślałem, że cały czas spółki będą rosły dobre, ale zakładałem, że jeśli wyniki będą coraz lepsze spółki, no to generalnie krytyki raczej nie będzie, no bo to, co jest pod kontrolą firmy, zarządu, czyli wyniki są coraz lepsze, więc fantastycznie. A tu się okazało, że jakby dostaję po głowie za coś, co jest kompletnie poza moją kontrolą, czyli jakieś, wiesz, fluktuacje totalnie niezależne od wyników spółki, jakiejś spekulacji i tak dalej, nie. I to była takie jakby wpadnięcie w głęboką wodę. po chyba sześciu latach, wiesz, samych pozytywnych głosów z branży, no bo byliśmy generalnie na dużej fali wzrostowej i takim, nie chcę powiedzieć, pacykowaniu nas, głaskaniu zawsze i tak dalej, jako przedsiębiorców, Nagle wpadasz do środowiska, gdzie, wiesz, dostajesz takimi super, hiper, bolesnymi komentarzami, które nigdy Ci się jeszcze nie zdarzyły przez ostatnie lata i to jakby całą masą takich tekstów, nie. No i wtedy trzeba było szybko obrosnąć w grubą skórę. I do dziś się trochę to udało, trochę nie. To jest coś, z czego kompletnie się wyleczyć nie można chyba, jak się jest empatyczną osobą. I może i dobrze, że się nie da kompletnie z tego wyleczyć, bo to byłoby też smutne, gdyby dało się przekonwertować taką empatyczną osobę na kogoś, kto ma w przysłowiowej dupie to, że gdzieś ktoś coś takie opisze, nie. .
Greg Albrecht: Czy miałeś takie chwile i myśl o tym, że być może formuła kariery, którą wybrałeś nie jest adekwatna do twojej wrażliwości emocjonalnej. No bo myślę, że też to jest jakiś element tej gry i każdy z nas ma jakąś swoją grę, którą gra jakieś ileś lat na to, żeby zbudować wartość ekonomiczną, rodzinną, prywatnie i tak dalej. I gdzieś w jakimś momencie możemy patrzeć na to, jakie te ścieżki wybieramy i powiedzieć, hmm, jednak… reewaluować to i może teraz masz też taki moment refleksji do tego, żeby powiedzieć, nie wiem, czy jak skończy się jakaś twoja przygoda z Brand24, która pewnie się w jakimś wymiarze kiedyś skończy, wyobrażam sobie, no to czy będziesz, wiesz, znowu wchodził do tej samej rzeki, czy wybierzesz domek w Bieszczadach i już tylko będziesz robił zdjęcia i filmy. .
Michał Sadowski: Z dzisiejszej perspektywy to jestem super szczęśliwy z tego, gdzie jestem i jaką drogę się udało przejść. Natomiast były momenty i nie brakowało ich, gdzie byłem skulony w rogu pokoju i płakałem. Boże, dlaczego…
Mi to robi. W zły świecie. Szczególnie przy naszej spinie z Facebookiem parę lat temu. To był taki najtrudniejszy moment w historii firmy. Nie tylko dla mnie, ale myślę, że dla całej załogi..
Greg Albrecht: Powiedz dwa zdania dla tych, co nie znają tematu.
Michał Sadowski: Pojawiliśmy się w artykule na jednym z popularnych zagranicznych mediów internetowych, który opowiadał o firmach, które potencjalnie mogą nadużywać API Facebooka, czy ściągać z Facebooka dane, które nie są dostępne przez API.
W naszym przypadku nam zarzucano, że pokazywaliśmy awatary z Instagrama, którzy są publiczni, ale nie są kontami biznesowymi. To była taka bardzo, powiedzmy, niszowa dystynkcja. I Facebook, widząc ten artykuł, zablokował wszystkie firmy, które tam były w artykule wymienione. W zasadzie wszystkich was odcinamy, blokujemy i pozywamy, czy tam wysyłamy cease and desist pismo i teraz udowodnijcie, że wszystko robiliście git. I to udowodnienie trwało 6 miesięcy, przywrócili nam wszystkie dostępy, wszystkie profile. To było też podwójnie trudne, bo zablokowano nam nie tylko profile firmowe, nie tylko dostępy dla firmy, ale też moje personalne, więc cały mój profil fotograficzny na Instagramie, cały mój profil biznesowy na Facebooku, czy tam biznesowo-lifestyle’owy na Facebooku, to wszystko nagle zniknęło, więc nie miałem nawet możliwości obrony przed jakimiś tam też krytyką na tych platformach za bardzo. I nawet tego nie mówiłem chyba nigdzie publicznie, ale tam już pojawiały się jakieś grube, potencjalnie nawet personalne groźby, zarzuty, jakieś takie, wiesz, że jakby ci prawnicy z tej firmy, którą Facebook wynajął, jakby personalnie groźby. że mnie dojadą, nie tamże firmę, ale mnie też będą ścigać i że ja będę miał długi na miliony albo dziesiątki milionów dolarów i że tam jeszcze były jakieś takie niuanse związane z potencjalnie jakąś blokadą paszportu.
Kosmosy, kosmosy. To ciężko sobie wyobrazić, że jak zaczynasz biznes, że będziesz musiał się z takimi problemami mierzyć, I wiesz, póki jako przedsiębiorca działasz w przestrzeni, którą w miarę rozumiesz, gdzieś jest to jakby pewien wyścig na zasadach, które rozumiesz, możesz biec lepiej, wolniej itd., ale tutaj nagle jesteś wyrwany z tego kontekstu, w którym działasz i wrzucony w przestrzeń, w której nie masz w ogóle doświadczenia, bo nie mam backgroundu prawnego i też w Polsce trudno jest znaleźć prawników, którzy bili się z Facebookiem, no to człowiek bardzo mocno kwestionuje jakby ścieżkę kariery i wtedy pewnie, gdyby ktoś Michałkowi w rogu pokoju, płaczącemu, dał złoty bilet, że weźcie to ode mnie i tutaj sobie pójdź na etacik jako product manager albo marketing, o Jezus Maria, to wyrwałbym rękę, żeby tylko mieć. Ale Na szczęście nikt tego nie zaoferował. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko, jak mawiał Churchill, jak idziesz przez piekło, idź dalej. Więc my poszliśmy dalej i szczęśliwie udało się to rozwiązać..
Greg Albrecht: No i mocna historia. Miałem podobne doświadczenie kiedyś. Dostałem pozew, taki dokument od kancelarii na 10 stron. w której kancelaria w skrócie sugerowała, że będą dochodzić ode mnie kilku milionów złotych z tytułu zniesławienia w związku z tym, że opublikowałem podcast, w którym jeden mój gość Nawet nie wymienił personalnie jednej osoby, ale nawiązał do tego, że jedna osoba go rzekomo oszukała w biznesie. I też wtedy pomyślałem, na co mi to. Robię sobie podcast dla fanów. totalnie po to, żeby dzielić się z ludźmi wiedzą, żeby pomagać innym i dostaję rykoszetem za coś, co nawet nie przyszło mi do głowy. Na szczęście to się dało szybko odbić, ale wyobraź sobie, że otwierasz pismo z Kancelaria X i w środku tam kilka milionów złotych i myślisz, przecież ta osoba nawet nie była tam wymieniona, ale nie wiesz, bo nie jesteś prawnikiem..
Michał Sadowski: Nie masz doświadczenia. Czasami się słyszy o takich sytuacjach, gdzie jednak ktoś musi zapłacić kupę kasy, mimo że na zdrowy rozsądek nie wygląda, żeby cokolwiek przewinił, nie.
Więc to jest dramatyczne bycie wyrwany. To jest trochę tak, jak człowiek zrobił prawo jazdy i pierwsza kontrola policji, nie. To od razu jakby człowiek był spanikowany, nie wiedział co ten i to… A myślę, że nie wiem, taki Elon Musk to jak widzi jakiś pozew, on ma codziennie pewnie 30 tych pozwów na różne tematy, sam pewnie 30 składa, jak… Dzisiaj pewnie będzie o tym głośno. Ale jakby do wszystkiego można przywyknąć pewnie, ale to są jedne z tych chwil, których nie widać na biznesowym Instagramie, że bądź przedsiębiorcą..
Greg Albrecht: Tak, zarób milion w weekend, a potem będziesz się marcił, bo to jest super easy. Zarobiłem na tego Mercedesa w tydzień. O, no proszę. Ale wiesz co, a propos właśnie mediów społecznościowych i bycia marką, jesteś tą marką, to jest przypadek, czy kiedyś postanowiłeś, że będziesz marką osobistą i nią zostałeś. Przypadek..
Michał Sadowski: Przypadek. To nie była przemyślana strategia. Nie było tak, że 2010 rok, startujemy z Brand24. Ja sobie myślę, że sposobem promocji tego będzie powiązanie marki firmowej z marką personalną. Mamy przykłady jak… Nie wiem. Z zagranicy..
Greg Albrecht: Blendtec. Z tymi blenderami, że gościu mieli iPhone. Tak, tak jest..
Michał Sadowski: Na YouTubie popularny kanał. Albo Dollar Shave Club. Jakby jakiś taki tendenc. Też Elon Musk jest takim przykładem, chociaż kiedyś był moim idolem, teraz nie przepadam za nim, ale… to kompletnie nie było przemyślane. Natomiast na pewnym etapie, szczególnie jak zacząłem robić jakieś prezentacje na jakichś konferencjach i mnie zaczęli ludzie o to pytać, to zacząłem sobie to jakoś zdiagnozować, dlaczego wyszło. I dlaczego wyszło, twoim zdaniem. Trochę z tych cech, które gdzieś tam są we mnie, czyli ten ekshibicjonizm, parcie na szkło. Moi dziadkowie byli nauczycielami, ja też mam trochę takie, uwielbiam uczyć ludzi, mimo że im to się niekoniecznie podoba, szczególnie moim córkom matma, ale to jest pewnie jakiś miks takich cech i tego, że znowu, to zabrzmi jak tani tekst, ale Szacunek otoczenia zawsze był dla mnie dużo ważniejszy od kasy i może dlatego nie jestem najbogatszą osobą pewnie w gronie przedsiębiorców, którym coś nieco się udało w tym kraju. ale ten szacunek zawsze był dla mnie najważniejszy i pewnie to dążeniem ku temu szacunkowi, czy za tym szacunkiem, podążaniem pochodną od tego jest ta marka personalna. I dlatego pewnie nie mógłbym być kimś, kto z cienia prowadzi biznes, kto jest kompletnie anonimowy, kogo nikt nie widział i tak dalej, bo w tej grze, w tym wszystkim mi właśnie bardziej zależy na tym, żeby ktoś na nagrobku mi napisał fajny biznes zrobił. Oczywiście oprócz obok mówiłem wam, że źle się czuję, bo tak mi mają napisać na nagrobku, a nie powiedzmy coś innego. Także to jest gdzieś tam moja motywacja.
Greg Albrecht: Ja mam też taką obserwację, jak rozmawiamy, wiesz, nie miałem jakoś bardzo dużej ekspozycji na twoje treści przez wiele lat, więc mam też świeżą perspektywę. Szczęścia. Chciałem na świeżo podejść do tematu, ale powiedziałbym, że to jak mówisz, masz takie dwie cechy, bo… Śmieję się, bo ostatnio byłem gdzieś jako gość podcastu i już uświadomiłem, że ja ich nie mam i dlatego nigdy nie będę w taki sposób popularny. Ale to mówię jakby tak na zimno. Powiem ci, jakie one są.
Michał Sadowski: 16 tysięcy śledzących na LinkedInie by się z tobą nie zgodziło..
Greg Albrecht: To totalnie nawet bez tego aspektu ego, czy coś osiągam, czy nie. Tylko bardziej takie zimna ocena. Są takie dwa elementy, które uważam, że dobra marka musi mieć. To jest likability i relatability. Ja uważam, że nie mam ani jednego, ani drugiego. Czyli ani nie daje się robić, bo jestem bardzo surowy, ani nie jestem relatable, bo jestem zawsze taki dziwny. A myślę, że ty się bardzo otwierasz, mówisz rzeczy, które są takie bardzo łatwe do odwołania się i to może być taki element.
Michał Sadowski: jeśli możemy już podzielać jako sesja terapeutyczna… To dla kogo. Dopiero się zaczynamy. Mi się wydaje, że twoim problemem jest to, że jesteś… I to może zabrzmieć dziwnie, jesteśmy sami w pokoju, więc jakby… Ale jesteś po prostu za przystojny. Jakbyś był trochę brzydszy, to łatwiej byłoby ci zbudować popularność, nie. Ja jestem nie najpiękniejszy i myślę, że ludziom łatwiej sympatyzować ze mną, bo myślą, no może i zbudował biznes, ale popatrzcie, jak to wygląda, nie.
Greg Albrecht: Ach, myślę, że to jest jakiś element… Jak z tego wybrnąć. Wiem, jak z tego wybrnąć. Myślę, że mamy jedną cechę, która nas łączy. Kiedyś wchodziłem do takiego klubu w Warszawie i tam był taki gościu na bramce i jak przychodziłem, to selekcja była bardzo surowa, ale jak ja wchodziłem, to on zawsze mówił, te uszy wejdą wszędzie..
Michał Sadowski: Zastanawiałem się, kto pierwszy to… przywołał uszy. Ale rzeczywiście. Może jakaś daleka rodzina..
Greg Albrecht: Może być..
Michał Sadowski: Bo to jest dość specyficzne..
Greg Albrecht: Losy, losy, losy, że tak powiem.
Pokażmy do kamer. Dokładnie. Losy tych, że tak powiem, genetyki w tym kraju są bardzo rozbudowane. Nie, ale przywoływałem to raczej nie z perspektywy tego, żeby odbijać lustro w moją stronę, tylko raczej pokazać też coś, co mnie się wydaje, że jest fajną i immanentną cechą, a to miał być wstęp do tego, żeby powiedzieć… Myślę, że nie da się wyinżynierować swojej marki osobistej, bo jest dużo osób, które gdzieś tam przychodzą, pytają mnie, ja tam nagrałem dwa podcasty o marce osobistej, bo są jakieś działania, jakby execution, które na pewno na to dobrze wpływają. I to jest easy, ale jeżeli nie chcesz pokazać prawdy o sobie i ta prawda o sobie nie jest dla jakiejś grupy ludzi ciekawa i wartościowa, to tego się nie da Frankensteina polecić. I tutaj do tego bardziej nawiązuję, że jest jakiś, wiesz, diament, no i ty ten diament oszlifowałeś i wyjąłeś, ale tak jest, tak. I teraz gdybyś nie miał jakiegoś zespołu cech, no to to by się skończyło… No to by wyszło, jakby można to pewnie….
Michał Sadowski: Można założyć prezesowi skórzaną kurtkę, wypchnąć go na scenę i udawać, że jest gwiazdą rocka, ale jakby jeśli będzie wypowiadał się wystarczająco długo, to ludzie poczują jakąś nieszczerość, jeśli to będzie nieszczere. Więc pewnie najlepsi specjaliści od wizerunku budują marki wokół cech, które i tak… gdzieś tam są, nie zmieniają fundamentalnie ludzi, jeśli twoim nie wiem krótkie wypowiedzi niepełne dużo jest w twojej naturze to można to też ograć jako coś fajnego pewnie w budowaniu marki.
Greg Albrecht: Tak. Masz tyle różnych innych zainteresowań poza prowadzeniem biznesu..
Michał Sadowski: I we wszystkich jestem chujowy, to jest moja recepta..
Greg Albrecht: Mówisz to na wszelki wypadek, żeby nikt ci złych komentarzy nie napisał, no ale chyba wyniki tych twoich działań innych też pokazują, że to nieprawda, no bo… jak to mówią, baby brały.
Widzę, że tam klaszczą pod twoim kontentem wizualnym. Nie znam się, wydawało mi się to, co robisz, ładne. Może jako nie ekspertowi, ale jednak jest ileś jakichś dziedzin, w których się też realizujesz, czyli nie jesteś tylko maszyną do pracy, bo jeżeli patrzymy na ten kontekst, o którym tu zazwyczaj rozmawiamy w tym studio, czyli jak budujesz ten biznes, ale też jak to wygląda w kontekście twojego całego życia, no to powiedziałeś tak, ok, firma od zera, powiedzmy do bohatera, Znaczy do bohatera takiego, jakim jest dzisiaj, ale jakim jeszcze może być w przyszłości. Jakiś tam cykl z punktu A do punktu B. Powodzenie, tak. Wyzwania emocjonalne, to nam opowiedziałeś, marka osobista, ale jest jeszcze jakaś druga strona, sadka, która się składa z różnych elementów. Trochę ujawniłeś, że jest rodzina, ale też są inne elementy. Gdzieś na jakiejś konferencji ostatnio grałeś coś na scenie, jak byłem, słyszałem, tutaj robisz zdjęcia. Powiedz coś więcej o tej kompozycji twojego życia i kompozycji twojego dnia. Gdzie to się mieści, jak to działa.
Michał Sadowski: mieści się, tak jak powiedziałem, wystarczy nie być jakimś wirtuozem w żadnej z tych dziedzin i nagrać na wszystko jest czas. A motywacja jest po prostu, uwielbiam się uczyć nowych rzeczy. Największą radość sprawia mi proces nauki czegoś nowego, jakieś nowe umiejętności, jakieś zgłębianie tematów. Jestem zakochany w dzisiejszych czasach, w których można sobie w dominującym stopniu za darmo zdobyć wiedzę na dowolny temat.
Jakby mogę się nauczyć. Nigdy nie byłem na żadnym kursie fotograficznym. Nie to, żebym był jakimś turbo kozakiem w tej fotografii, ale coś tam się też udało zrobić, coś wygrać gdzieś, komu się to podoba. I to mnie jara w dzisiejszym świecie. możemy się wszystkiego nauczyć i za to właśnie kocham podcasty, za to kocham YouTube’a, to są główne moje media, media, które głównie konsumuję właśnie dlatego, że są dla mnie skarbnicą wiedzy na temat dowolnej rzeczy i takich rzeczy historycznie miałem więcej, których ludzie nie wiedzą. Miałem wiele lat, przez które grałem bardzo nawet pewnie za dużo w pokera, bo się chciałem nauczyć pokera, bo wydawało mi się, że jak po prostu nauczę się dobrze grać pokera, to będę jakby miał taką magiczną monetę, która w 52% wypada na reszkę. No i jak zagrasz wystarczająco dużo razy, to zawsze wygrasz praktycznie. No chyba, że ta druga osoba też ma jakby monetę magiczną. Ale sam proces tej nauki, jakby nie lubię, na szczęście to mi się nigdy, może nie lubię to złe słowo, jeszcze nigdy do tego nie doszedłem, ale kiedy zaczynam odczuwać, że zbliżam się do jakiegoś topu potencjalnego, to troszkę tracę motywację, niestety.
Greg Albrecht: Sabotujesz sukces..
Michał Sadowski: Lubię to, no można tak powiedzieć, lubię tą drogę od zera do, wiesz, Można powiedzieć, że jestem uzależniony od tej pierwszej części krzywej Dunninga-Krugera..
Greg Albrecht: Kiedy wydaje ci się, że jest wszystko super, a jak zaczyna się robić trudno, to się coś znasz. Brand24 to anty przykład, bo te parę ciosów, które dostałeś, myślę, że pokazały ci, czego nie umiesz. Czyli nie masz pojęcia o prawie, być może nie masz pojęcia o giełdzie, nie miałeś wtedy i parę innych rzeczy, które cię zaskoczyły..
Michał Sadowski: Tak, tam może się udało wyjść z Doliny Rozpaczy..
Greg Albrecht: Jeżeli dzisiaj miałbyś się nauczyć jakiejś nowej rzeczy, to jakie byłyby te kolejne kroki, co byś konkretnie zrobił. Powiedzmy, nie wiem, umiesz mówić po arabsku. Nie. No powiedzmy, kurczę, to by było naprawdę niesamowite, bo tak, i piszą inaczej, i mówią inaczej, i duży wpływ, może jacyś ciekawi inwestorzy tam, a też fajna kultura, może dobre zdjęcia można było na jakichś pustyniach porobić. Uczę się arabskiego, to jaki byłby twój proces. .
Michał Sadowski: W wszystkich tych przypadkach proces byłby ten sam i zacząłbym od YouTube’a. Może to jakoś brzmi dziwnie albo jakoś brzydko czy źle, ale jestem totalnym fanem tej darmowej wiedzy, która jest tam zgromadzona. Myślę, że szczególnie na entry level w zasadzie w każdej dziedzinie można sobie znaleźć bardzo rozsądnie zrealizowane tutoriale. Tak się uczę gry na fortepianie, pokara się nauczyłem w ten sposób. Oczywiście nie wszystkiego da się nauczyć, ale nawet w dziedzinach, które są wydawałoby się abstrakcyjnie nie-YouTube’owe, jak jujitsu czy coś takiego, nadal masz fenomenalny content, z którego możesz się dużo nauczyć. Także turbo zacząłbym i często zaczynam i kończę na YouTubie. W sensie nie wychodzę poza tą platformę gdzieś na jakieś skillshare, jakieś inne platformy edukacyjne.
Greg Albrecht: Czyli uczysz się sam, nie korzystasz ze wsparcia.
Michał Sadowski: To jest właśnie dla mnie najfajniejsze, móc się uczyć samemu, móc rozwiązywać problemy samemu, odkrywać samemu Często jestem namawiany na siłowni, czy gdzieś, żebym wziął personalnego trenera, bo to przyspieszy progres i tak dalej, ale to by mi totalnie zabiło, jakby próbowałem tego typu rzeczy i to one totalnie zabijają mi frajdę z tego procesu nauki we własnym tempie. To jest trochę jak Jak takie hobby, gdzie zamykasz się w swoim gabinecie, odpalasz sobie ten i sobie coś tam dłubiesz. Czy to jest związane z fotografią, z dronami, czy z jakąkolwiek inną dziedziną. I to jest piękne. I to jest ta część, którą kocham najbardziej w nauce..
Greg Albrecht: Fascynuje mnie to, wiesz, że Że odnajdujesz cały czas energię do tego, żeby wchodzić w te nowe tematy. Tak rozumiem i że to cię cały czas bawi, bo ja mam jakąś taką osobistą refleksję z perspektywy dwudziestu lat ponad. i w obszarze, powiedzmy, takiej dorosłości zawodowej i niezależności, że do pewnego okresu właśnie dokładnie tak miałem, że non stop odpalałem coś od zera do jeden i non stop się uczyłem nowych rzeczy. Co prawda, jak patrzę teraz na ostatnie parę lat, no to nie wiem, nauczyłem się hiszpańskiego w ciągu ostatnich kilku lat, ale jednak moja intensywność wchodzenia w nowe rzeczy jest zupełnie inna. Jakby trochę brakuje mi czasem, wiesz czego, inspiracji do tego, żeby otwierać nowe drzwi, a bardziej wprowadzić wkładam więcej w to, żeby w tych kilku drzwiach, w których stoję, jakby raczej poszukiwać większej dźwigni, większej skuteczności, ale nie mówię, że to jest jakby jedna droga dobra czy zła, tylko bardziej, że czasem tęsknię za takim właśnie spojrzeniem pod tytułem, o, zajarałbym się czymś nowym, ale nie wiem, co by to miało być, a drugie, nie wiem, jak miałbym to zmieścić w tym, kiedy chcę być, jakby czerpać satysfakcję z bycia coraz lepszym w tych trzech rzeczach, które są dla mnie ważne, tak.
Michał Sadowski: Totalnie to czaję i wydaje mi się, że jednego i drugiego potrzeba. Potrzeba ludzi, którzy uzyskują totalną eksperckość w jednej dziedzinie, albo może w ekstremalnych przypadkach w kilku dziedzinach, mimo że są totalnymi odpadami człowieczeństwa w pozostałych, albo jakby kompletnie nieogarnięci w pozostałych dziedzinach..
Greg Albrecht: Tak jeszcze nie byłem nazwany..
Michał Sadowski: No nie, to ty nie jesteś tym przypadkiem.
To jest spektrum. Ja pokazałem dość jaskrawy przypadek. Ale są też ludzie, którzy jakby są średniakami we wszystkim, jak ja, co też ma jakąś pewną swoją wartość, bo jakby… jedząc z wielu pieców chleb, można gdzieś czasami połączyć te kropeczki z wielu różnych dziedzin, nie. I tak w byciu prezesem Branda trochę mi się przydaje mój właśnie, powiedzmy, marketingowa pasja, pasja do kręcenia wideo, nawet fotografia mi się przydaje i to jakby gdzieś tam to wszystko łączy jakąś ciekawą, myślę, całość, choć znowu ktoś, kto uzyska eksperckość w jednej dziedzinie, no to jest pewnie totalnie poza Poza skalą i poza moim zasięgiem w dowolnej z tych dziedzin.
Także… Także wydaje mi się, że jednej i drugiej osoby potrzeba. W ogóle wydaje mi się, że to u mnie jest gdzieś rodzinne.
Zaskakująco. Bo jakbyś sobie zobaczył mojego tatę, to to 100% tego typu podejście. I gra na gitarze jakieś wirtuozerie z popularnym youtuberem, ma swój kanał, który ma więcej otwór niż mój. W wieku 50 lat się nauczył programować i stworzył własne startupy i milion jeszcze innych rzeczy, które potrafi robić.
Także to jest gdzieś tam jakiś benchmark. Tylko myk polega na tym, że mój tata przy tym, jemu przy tym trochę brakuje umiejętności sprzedaży tego wszystkiego, co robi i tu na białym koniu wjeżdża moja mama, która jest fenomenalnym sprzedawcą i marketerem i z miksu tych dwóch cech. Gdzieś tam powstałem ja. I dlatego ja uważam, że jestem słabszy niż mój tato w wielu z tych rzeczach. Uzyskuję dużo mniejszy poziom eksperckości, ale potrafię to sprzedać tak, jakbym był tym ekspertem. Nie jestem najlepszym fotografem, dronowym czy jakimś innym, ale potrafię to tak fajnie sprzedać, jakbym był. I myślę, że w wielu innych rzeczach, tak samo przedsiębiorcom, jakby… W porównaniu z wieloma, wieloma ludźmi w Polsce, już nie mówiąc o świecie, ale w Polsce, to jestem jakby niegodny wiązać rzemyki w sandałach, ale potrafię to, co zrobiłem sprzedać tak, że gdzieś tam ta ekspozycja się kręci, nie. .
Greg Albrecht: Ciekawe, masz taką tezę, że to kim jesteś w takim dużym stopniu jest uwarunkowane tym, kim są twoi rodzice. Bardzo..
Michał Sadowski: Ja po prostu widzę cechy jeden do jednego, jestem całą moją mamą w tym względzie, całym moim tatą w tym względzie i widzę to samo po moich córkach. Widzę, zobaczysz, że będziesz to samo widział po swoich dzieciach. To jest wykapana mama albo wykapana ta 100% ta cecha jest po prostu wzięta z siebie czy z żony.
Greg Albrecht: Ciekawe, bo to pozostawia niewielki margines na to, żeby pisać swoją własną historię..
Michał Sadowski: Nie, ten margines jest pewnie większy. Ja to może jaskrawo przedstawiam, ale to jest też piękne. Nie chcę wjeżdżać w jakieś grube filozoficzne tematy, ale to jest dla mnie prawdziwa nieśmiertelność.
Greg Albrecht: A jeśli chodzi o twoje codzienne funkcjonowanie i zarządzanie taką mocą, energią, twoim performancem, no bo tak, powiedziałeś, że nie starasz się w czymś być najlepszy i to jest dla ciebie wentyl do tego, żeby nie iść w perfekcjonizm..
Michał Sadowski: Ja może trochę staram się być najlepszy, tylko nigdy mi to nie wychodzi. Ale jakby próbuję, próbuję. Tak myślę, że to tak działa..
Greg Albrecht: No bo żonglujesz tymi wieloma piłeczkami. Jak jeszcze powiedziałeś o swoich wyzwaniach zdrowotnych, to jak dbasz o to, żeby ten organizm sprawnie funkcjonował. Bo na końcu, to wszyscy na końcu jesteśmy jakimś biologicznym narzędziem, które funkcjonuje. Wiadomo, dusza, o tym nie będziemy dyskutować, kim ona jest i gdzie, bo każdy ma swój pogląd własny na to. Ale na końcu jesteśmy jakimś biologicznym organizmem, na którego barkach ciąży i dużo odpowiedzialności, dużo zadań, funkcjonujemy jako maszyna w czasie. Jak ty tę swoją maszynę pielęgnujesz. .
Michał Sadowski: Przez wiele lat w ogóle nie pielęgnowałem. To był duży problem. Teraz przez ostatnie lata wychodziłem z tego stanu, do którego się trochę doprowadziłem.
Greg Albrecht: Co cię popchnęło do tego, żeby zmienić się. Zmienić z nie robiłem na zadbałem.
Michał Sadowski: To były duże problemy zdrowotne. Nie moje, ale w rodzinie, które zdały mi sprawę, że nie jesteśmy jednak nieśmiertelni, że te przykre historie o ciężkich chorobach nie przytrafiają się zawsze komuś innemu, tylko mogą się przytrafić i pewnie przytrafią się nam. Więc to był taki liść w ryj, który kompletnie sprawił, że do dziś człowiek po kontakcie z tego typu sprawami jest jak osoba po wypadku samochodowym.
W sensie, że jest jakby w permanentnym szoku i to już zawsze zostaje niestety. W głowie ma to też swoje plusy, bo można to przekuć coś dobrego, bo właśnie jest to bardzo silny sygnał do tego, żeby coś zmienić w życiu i żeby nie parkować tematów zdrowotnych na za parę lat, jak większość przedsiębiorców myślę robi. ja przynajmniej tak robiłem zawsze sobie myślałem jednym z moich ulubionych cytatów przez wiele lat było bycie przedsiębiorcą to życie przez kilka lat jak większość ludzi żyć nie chce aby przez resztę życia móc żyć jak większość ludzi żyć nie może i to mi się zawsze tak bardzo podobało ale być może nie masz tej reszty życia być może tu i teraz to jest wszystko co kiedykolwiek będzie to jest najlepszy czas jaki kiedykolwiek będziesz miał z rodziną, z dziećmi Więc zacząłem to fundamentalnie zmieniać. To było na początku bardzo trudne, żeby się wyrwać rano do siłowni albo na biegania, bo jak.
Przecież tam jest inbox, bo przecież na Slacku czekam jakieś wiadomości. To jest jakaś abstrakcja iść rano nie do pracy od razu, jak powstajesz, to tam nie wiem, po pół godziny, nie. No i kroczek po kroczku udało się to zmienić. Także dzisiaj zawsze, jakby każdy dzień zaczynam od jakiegoś treningu, albo przynajmniej spaceru. Nawet jak nie mogę, tak jak dzisiaj, jak jechałem tutaj od 6 rano, to nie wstałem wcześniej, żeby przejść przed 6, ale dojechałem, wstałem na tyle wcześnie, że dojechałem tutaj godzinę wcześniej i sobie po tym przepięknym rezerwacie przyrody chodziłem. Także codzienny trening jest dla mnie mega, mega ważny.
I jakby zmiana filozofii myślenia na myślenie o treningach nie jako o czymś… W ogóle to jest chore, że jeszcze niedawno żyliśmy w świecie, w którym ludzie, którzy dbają o swoje ciało, swój wygląd, byli postrzegani jako głupki. Że jak jest przypakowany, to musi być głupi.
To taka trochę dygresja. Ale mnie to strasznie jakby mierzi z perspektywy czasu. W każdym razie przestawiłem się na to, żeby postrzegać treningi jako wizytę u lekarza albo dbanie o swoje zdrowie, a nie. Ja nie ćwiczę rzeczy, żeby jakoś super wyglądać. Nie mam tutaj jakichś gigantycznych ambicji. Wszystko robię, optymalizuję pod zdrowie.
Greg Albrecht: A skąd wiesz, jak zoptymalizować pozdrowie. To nie jest podchwytliwe pytanie. To jest temat, w który ja…
Michał Sadowski: Ile mamy czasu?
Greg Albrecht: Mamy czas na to, bo to jest temat, który też jest moim jakimś konikiem w jakimś ujęciu. Na pewno wkładam w to, żeby być zdrowym i jest wiele Każdy chce żyć wiecznie, w związku z tym jest trudno oddzielić trendy i jakby mody od rzeczywistości. Już nie mówię o quick fixach pod tytułem zjedz tę magiczną jedną rzecz, a ona wydłuży twoje życie, dieta keto, dieta śmeto i tak dalej. Tylko bardziej, nawet już fundamentalnie zaczynasz kwestionować badania, jak na przykład czytasz Petera T. Outlive i widzisz, że prawie żadne badania dotyczące zdrowia tak naprawdę nie mają, albo na przykład odżywiania nie mają statystycznej istotności. I jesteś w pułapce. Jestem ciekaw, jaki jest twój agent. Czyli co według ciebie, już nawet po tym procesie analizy i kiedy zderzyłeś się z tym pociągiem i to cię przebudziło i stwierdziłeś, zdrowie na pierwszym miejscu, czy zdrowie bardzo ważne, to przeczytałeś pewnie pół internetu i YouTube’a obejrzałeś, żeby się wszystkiego dowiedzieć. I teraz powiedz mi, jakie są według ciebie fundamenty, które przeszły przez twój filtr oceny i myślisz, że to naprawdę jest coś. Ja nie chcę tego kwestionować, jestem bardzo ciekaw.
Michał Sadowski: Są rzeczy, co do których wszyscy się zgadzają, wydaje mi się. Są rzeczy, które są bardziej kontrowersyjne i to rzeczywiście jakby można wpaść w tę pułapkę przez słuchacz pierwszego podcastu z Hubermanem czy Peterem Attia i oni to wszystko przedstawiają jako takie pewne, takie takie namacalne i jakby łatwo w to wpaść, skoczyć itd., ale z czasem zaczynasz widzieć właśnie takie rzeczy, że jakieś badanie nie miało statystycznej istotności, czy drugie itd., Natomiast, zaraz dotnę tych rzeczy, ale są rzeczy, co do których wszyscy się zgadzają, jakby ćwiczenie, ćwiczenie, jeszcze raz ćwiczenie, treningi, jakby myślę, że nie starzejemy się, bo, czy jakby myślę, że nie przestajemy ćwiczyć, bo się starzejemy, tylko starzejemy się, bo przestajemy ćwiczyć i to jest taki trochę truizm, ale ja widzę po sobie, że fundamentalnie się lepiej czuję.
Miałem przez lata mega problemy z deprechą w prowadzeniu firmy. Jakby zawsze musiałem mieć też różne tematy do zmartwień i coś, co sprawiałoby, że w zasadzie cały czas chodziłem na turbospin. Ja to W ogóle te problemy z jelitami to wzięły się u mnie… Tak, jakby od ścisku jeli, to od tego, że… Już nie chcę wchodzić w takie jakieś szczegóły, ale odwiedzałem toaletę raz na czasami 10 dni. To jest w ogóle już… Jak teraz patrzę, to jest abstrakcja.
Także… Udało mi się ten problem rozwiązać treningami. Od kiedy zacząłem ćwiczyć regularnie, problemy z depresją zniknęły. Od kiedy zacząłem ćwiczyć regularnie. Nie chcę, żeby to było takie odbierane zero-jedynkowo, że ok, zacznę chodzić na spacery codziennie i nagle z wszystkiego jesteśmy wyleczeni, bo to tak nie działa, ale jest to jedna z bardzo istotnych składowych problemów, myślę, takiego zdrowego trybu życia. To jest jedna rzecz. Druga rzecz to jest dieta, oczywiście, co znowu nikogo nie zaskakuje, ale jakby nie piję alkoholu, nie stosuję żadnych używek, nie jem słodyczy w ogóle, znaczy teraz w ogóle nie mogę jeść słodyczy ze względu na to SIBO, więc to może znowu dorabiam sobie do ideologii, ale Ale nawet przed SIBO zamieniłem cały cukier na słodziki, lepsze i gorsze, ale i tak uważam, że słodziki nawet najgorsze są lepsze od cukru i też wydaje się, że gdzieś tam pojawiają się pierwsze badania. statystycznie istotne, które gdzieś by tego dowodziły. Więc poprawiłem fundamentalnie dietę. Zacząłem jeść głównie takie rzeczy jak w diecie śródziemnomorskiej, która jest znowu uniwersalnie postrzegana jako chyba najzdrowsza.
Jakby dużo ryb, dużo zielonego. Na szczęście lubię takie rzeczy jak brokuły czy coś takiego. To bardzo szybko pomogło. I trzecia rzecz to jest cały miks, powiedziałbym, takich dobrych praktyk, których dodałbym gwiazdkę z dopiskiem ich skuteczność jest może być kontrowersyjna, może być stosowana. Nie robię żadnych takich już super, hiper dziwacznych rzeczy, ale posty, wydaje mi się, że u wielu ludzi posty potrafią naprawdę bardzo dużo w życiu zmienić, czy nawet pomóc, czy nawet posty w tej chwili towarzyszą ludziom, którzy leczą się na bardzo poważne choroby i ten post jest często zalecany przez lekarzy jako rzecz, która poprawia skuteczność terapii konwencjonalnej. Posty też nie są dla każdego. Ja na przykład teraz mam problem z zrobieniem postów długoterminowych, bo mam te problemy z jelitami. Ale zanim je miałem, to potrafiłem nawet 7 dni robić posty i to jest bardzo fajny mechanizm oczyszczenia organizmu. Do tego stosuję posty przerywane, w zasadzie dzisiaj jeszcze nie jadłem, słyszę, że Ty też, czy nie.
Greg Albrecht: Nie, jadłem, jadłem. Ja już dzisiaj jadłem dwa razy.
Michał Sadowski: Okej, no to szacun.
Greg Albrecht: W każdym razie ja lubię… Ale przez długi czas jadłem tylko tam koło 8 godzin dziennie mniej więcej.
Michał Sadowski: No dokładnie. No to ja to stosuję. Jakby bardzo mój organizm się z tym dobrze czuje.
Greg Albrecht: To jest kwestia kontekstu treningowego. To jest po prostu bardzo trudne, żeby to robić i osiągać wyniki, dlatego że organizm inaczej się zachowuje, kiedy na przykład próbujesz robić trening na czczo. Po prostu zrobiłem eksperyment na sobie i wyłączyłem post poranny ze względu na to, że nie byłem w stanie po prostu realizować moich celów treningowych. Stopa. I palenie mięśni level hard po prostu, znaczy nie jesteś w stanie skonsumować tyle białka w tym oknie, żeby zabezpieczyć te resztki mięśni, które mi zostały, mówię to serio, które palę, będąc tym rodzajem wysiłku, który podejmuje. Ale zgadzam się też 100%, że ten intermittent fasting to była dla mnie metoda, która dała mi bardzo dużo, także pod kątem samopoczucia.
Michał Sadowski: No i tutaj warto dodać gwiazdkę, że przez pierwsze kilka tygodni wejścia do intermittent fastingu to jakby organizm może nie czuć się z tym najlepiej, ale jakby z tym jest jak z siłownią na początku, jak chodzimy to mamy zakwasy i gdzieś to nie jest najprzyjemniejsze, ale potem dopiero gdzieś łapiemy rytm i tak samo było z tym. Może jeszcze nie do koszyka tego trzeciego z gwiazdką kontrowersyjny, ale zapomniałem wspomnieć o dbałości o sen. Jakby higiena snu to była też jedna z pierwszych rzeczy, od której zacząłem i tu myślę znowu, nie jest to w żaden sposób kontrowersyjne, nie ma jakiejś niezgody, regularne chodzenie spać o tej samej porze. Ludzie mnie trollują czasami. jakby w zespole. Czasami mnie ludzie trolują, że wiesz, muszę już być w łóżku o dwudziestej trzeciej jak dziecko, nie. Ale po prostu wiem, że jak jednego dnia w tygodniu nawet przeciągnę do pierwszej, to to mi troszeczkę już rozbija ten rytm i ja to faktycznie później czuję, nie tylko na drugi dzień, ale przez kilka dni czuję, że zanim z powrotem wrócę do tego rytmu, to jest trochę jak taki mini jetlag. To też nie jest najzdrowsze. W każdym razie, czyli treningi, dieta, sen, no i znowu cały wianuszek tych rzeczy, jak posty, posty przerywane, jak jakieś suplementacja witamin D, takich powiedzmy podstaw, po jakieś mocniejsze rozkminy.
Greg Albrecht: A jak inne suplementy poza witaminą D. Cokolwiek suplementujesz.
Michał Sadowski: Na przykład jest bardzo dużo głosów, ja to często stosuję i moja żona, dzieci to nie muszą, ale na przykład metformina, to jest taka rzecz, która…
Greg Albrecht: Kontrowersyjny temat.
Michał Sadowski: Brzmi dziwnie.
Greg Albrecht: Kontrowersyjny w znaczeniu użytkowania bez potrzeby, ale jest dużo danych, które pokazują, że w długim terminie chroni przed insuliną.
Michał Sadowski: To jest najlepiej przebadany lek na świecie, bo dziesiątki milionów ludzi biorą go od dziesiątek lat i ludzie z cukrzycą zaawansowaną, którzy biorą ten lek, żyją dłużej niż ludzie bez cukrzycy, bez tego leku. Więc jakby No a wiadomo, że obniżenie ilości cukru we krwi obniża jakby skłonność do stanów zapalnych, masę pozytywnych czynników. Trochę jak te nowe, teraz się dużo słyszy o tym GLP-1, ale no to jakby nie wiem, czy jak ktoś nie musi schudnąć, to one dają jakąś wartość.
Greg Albrecht: I wcale nie jest łatwo schudnąć w długim terminie i to utrzymać na kilku przykładach. Aczkolwiek na pewno zmienia trochę podejście do odpowiedzialnego życia i działania u osób, które nie są w tej grupie, która tego potrzebuje, bo te leki, które mają wspomagać odchudzanie, rozumiem typu ozempic i tym podobne, to to są leki, które tak naprawdę są w jakiejś wąskiej grupie osób, ale są obecnie powszechnie stosowane i mogą według mnie, taka może niezbyt popularna sformułowania, myślę, że to jest taka trochę wymówka do tego, żeby zamiast wziąć się i podregulować swoje nawyki, co jest bardziej złożone, osoby, które nie są w grupie patologicznej, jakiejś patologicznej otyłości, gdzie do tego to służy, zaczynają używać tego jako wymówki do tego, żeby w naturalny sposób wyregulować swój organizm. Fast food, zdrowie. Fast food ze schudnięciem. To, czego ludzie zawsze chcieli.
Michał Sadowski: Szybko być chudym bez zmiany nawyków. Ciekawe w ogóle podobno nawet teraz kurs McDonalda na giełdzie dotyka, czy jakby wyniki McDonalda dotyka popularność tych leków ozempicowych.. Na wynikach pewnie jeszcze tego nie czują, ale że gdzieś staje się to na tyle popularne, że może zacząć trafiać, czy jakoś kompromitować przychody firm sprzedających jedzenie po prostu, bo jakby obniża łaknienie. Ciekawe. W każdym razie, jak ktoś nie jest przekonany do metforminy, co jest totalnie zrozumiałe, bo tam są jakieś efekty uboczne, typu jakby nudności lekkie i tak dalej, nie są dramatyczne. To jakby nie jest coś, co obniża cukier, ale powoduje jakąś inną poważną chorobę. Tak przynajmniej sugerują.
Greg Albrecht: To jest opinia Michała, nie jesteśmy tutaj konsultantami. Not financial advice. Porozmawiaj swoim lekarzem i nie podejmuj decyzji. Ale to jest prawda, bo w necie spotyka się wielu szarlatanów, którzy obiecują… No tak, a poza tym rozmawialiśmy dzisiaj o pozwach, nie chciałbym, żeby ktoś mi powiedział, że ja tutaj lek, który jest na receptę, promuję jako suplement, więc… Dlatego o tym mówimy. To jest twoja opinia i też wiem, że wiele osób to w ten sposób stosuje.
Michał Sadowski: Jak nie chcecie metforminy, to berberyna jest naturalną alternatywą. Zresztą chyba metformina jest jakimś takim syntetyczną berberyną w pewnym sensie..
Greg Albrecht: Nigdy akurat berberyny ja nie testowałem, ale nawet sam intermittent fasting plus to, że przestałem jeść cukier, to obniżyło mi tę glukozę na czczo mniej więcej 10 punktów w skali roku. To jest niesamowite, po 40, czyli to pokazuje, że jesteś…
Ty jesteś po 40. Tak, tak. Więc można zredukować to znacząco także lifestylem. Jedyna, z którą bym podyskutował… Przede wszystkim lifestylem.
Przede wszystkim lifestylem, tak. Jedna, z którą bym dyskutował to te słodziki. Ja nie chcę otwierać może szerszej dyskusji, bo nie mam tutaj PubMedu ani danych. Ale myślę, że jest to temat bardzo kontrowersyjny. To znaczy, moja opinia na temat cukru jest taka, jestem człowiekiem uzależnionym od cukru przez całe życie, z ogromnym problemem z odstawieniem i jakby żadna inna rzecz mnie nigdy nie uzależniła, tak jak cukier. W związku z tym w zeszłym roku nie zjadłem ani razu cukru, przez cały rok, po to, żeby zobaczyć, czy jestem w stanie. To zrobi się przy okazji, jak to się przełoży na wyniki. I przy okazji interesują mnie te zamienniki. Myślę, że jest coraz więcej znowu danych też, które pokazują, że wcale słodziki nie są bezpieczne. Łącznie z erytrolem, czyli jakby te kolejne modne rozwiązania i że dzisiaj moje podejście do cukru jest takie, zgodnie z ideą glucose goddess, czyli podejścia do kolejności spożywania posiłku, co też testowałem, bo zapiąłem sobie glukometr i obserwowałem, jak to się zachowuje. Tak, to robię raz na parę miesięcy. No i rzeczywiście, że jak zjesz coś słodkiego na koniec posiłku, no to jest to dużo lepsze po tym, jak najpierw zjesz warzywa, białka i tak dalej, że wtedy możesz zjeść coś słodkiego, no i najlepiej, żeby to był owoc, ale nie sok, który nie podbija tak bardzo, nie daje takich spike’ów, tylko raczej z błonniczkiem jakiś owocek i to jest pewnie najbezpieczniejsze. No a cukier oczywiście w najczystszej formie to tylko w trakcie treningów konsumujemy, ale to się spala na żywo.
Michał Sadowski: Owoce jak najbardziej. Chodzi bardziej właśnie o dodawanie cukru, czy jakby dodatek cukru do tych wszystkich rzeczy i ja się zgadzam, że słodziki nie są bezpieczne, jakby moje zrozumienie jest takie, że są bezpieczniejsze niż zwykły cukier nadal.
Greg Albrecht: Najlepszą alternatywą jest brak.
Michał Sadowski: Dokładnie. Ja na przykład ani jednego, ani drugiego teraz nie stosuję..
Greg Albrecht: Super, że znalazłeś sobie siłę do tego, żeby tak się przełamać. Moją intencją to jest stworzenie całych tych treści poza aspektem biznesowym, jest też wspieranie ludzi w tym, żeby podejmowali bardziej optymalne modele decydowania o swoim zdrowiu, o swoim sposobie działania i myślę, że twoje słowa jako influencera i osoby poważanej są bardzo ważne. Jako być może dla kogoś to będzie sygnał do tego, żeby jednak wziąć się do siebie. Mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia. Miałem też epizody depresyjne. Myślę, że mam ADHD i też trochę poczytałem o tym jak to działa, jak działają i trening i sen to jest oczywiste. I myślę, że bardzo duże wyjście z mojego ostatniego epizodu semi depresyjnego, który był związany właśnie z brakiem snu jako ta fala uderzeniowa po urodzeniu się dzieci, było to, że właśnie wróciłem do regularnego treningu i potem poczytałem trochę danych i są badania, które potwierdzają, że rzeczywiście trening szczególnie aerobowy… bardzo reguluje pracę mózgu w tym kierunku, że jest w stanie działać jako taki naturalny antydepresant, to jest udowodnione.
Michał Sadowski: Endortynki się wydzielają. To jest właśnie jakby nie chciałbym, bo to ludzie szukają skrótów i to jest totalnie zrozumiałe, naturalne. Ja też jak oglądam na YouTubie czy słucham podcastów, to wszyscy jaramy się hakami w prosty sposób. Wiesz, tam dietetycy go nienawidzą, wymyśl, opracował tego typu bzdury. ale prawda i to smutna, ale też piękna prawda, moim zdaniem polega na tym, że jakby te wszystkie metforminy i tak dalej powinny być ostatnią rzeczą, której spróbujecie. Najpierw trening, sen, dieta, a dopiero na koniec można jako wisienka na torcie dorzucić sobie jakieś fajne suple, które komplementują to, czego być może nie dostajemy albo nie jesteśmy w stanie zdobyć samemu.
Greg Albrecht: Tak, 100%. A po drugiej stronie mogą być takie osoby, które mówią, mam ciężką depresję i nie mówcie mi, że można wyjść z depresji bieganiem, więc też chciałbym być fair wobec tego, że są różne stany. Nie jest moją intencją powiedzieć, hej guys, masz depresję, idź pobiegaj i ci przejdzie, no bo nie urodziłem się gdzieś tu w kosmosie. Mam świadomość, że są różne stany, ale powiedziałbym, że wielu z nas ze względu na lifestyle może mieć takie wahania emocjonalne i epizody pogorszenia nastroju, które uważam, że można także wyregulować, dlatego ten ruch jest tak ważny. A na końcu też mówimy o tym tutaj w kontekście biznesu, bo to wpływa na nasz performance, czyli ja mam takie podejście, że to jaką jesteśmy maszyną przekłada się na to jaki jesteśmy zbudować w stanie i biznes i satysfakcję z tego co robimy każdego dnia.
Michał Sadowski: podpisuje się pod tym w 100%. Jakby zdrowy przedsiębiorca, czy zdrowy założyciel, to dobry założyciel. Często te problemy zdrowotne, ja widzę po sobie, problemy zdrowotne, które w tych najtrudniejszych momentach zdrowotnych, to ja jestem do dupy przedsiębiorcą i mój poziom skupienia, poziom uwagi, umiejętności łączenia kropek jest bliski zeru.
Greg Albrecht: Co jest dla ciebie takim, jak myślisz w przyszłość, mówiłeś o tym dziedzictwie przekazywanym w genach, też opowiadałeś o drodze Brand24, która doszła do pewnego punktu, w którym trochę zaczynasz na nowo, ale masz myśli o przyszłości, masz jakieś myśli o rzeczach, które chciałbyś jeszcze których chciałbyś dokonać w przyszłości. Masz jakieś takie questy przed sobą, które gdzieś z tyłu głowy są jednak nieotwartymi pudełkami, bo nie da się ich zrealizować oglądając YouTube’a jednak i robiąc to w garażu, tylko coś innego. Chciałbyś coś jeszcze takiego zbudować.
Michał Sadowski: Na pewno chciałbym zagrać na tym fortepianie Hansa Zimmera Interstellar, jak skończymy, ale z takich bardziej namacalnych to chciałbym pewnie z tematów prywatnych bardziej się rozwinąć muzycznie, bo to jest pasja, którą mam od 30 lat i w której nie osiągnąłem pewnie jakichś spektakularnych sukcesów i pewnie nigdy nie osiągnę, ale czuję, że w moim naszym zespołowym zasięgu jest dużo więcej niż na razie pokazaliśmy i to jest fajne, że jakby widzę jasną ścieżkę, którą możemy przejść, żeby Zagrać na jakichś, może nie największych festiwalach, ale w kilku fajnych festiwalach, fajne koncerty dla może setek, może tysięcy ludzi. To jest gdzieś tam moje marzenie z takich prywatnych rzeczy.
Z rzeczy firmowych nic się nie zmienia i jakby to jest też smutne w kontekście sprzedaży akcji, kiedy coś takiego następuje, wszyscy niestety zakładają, że ciebie już nie ma, że to Dobra, to jakby dwa, trzy lata posiedzi na earnoutach i nara. I będzie zakładał kolejny biznes. Ja kompletnie nie mam tego typu motywacji w tej chwili. Nie mam żadnego innego projektu. Nie chcę mieć żadnego innego projektu. To, co robimy w Brandzie jest zarąbiste. wiesz, można tą drogę przedstawiać jak taki, jak kulminację, ale ja na nią patrzę jako jakby teraz doszliśmy, teraz mam moc globalnej firmy, mam budżet i dużo głębsze kieszenie niż miałem, nawet bez Semrasha mieliśmy już głębsze kieszenie, no bo po prostu generowaliśmy zyski, czy generujemy zyski, ale W tej chwili mam wszystkie komponenty, fantastyczny zespół, kasę, władczość i dźwignię na globalny rynek poprzez Semrusha, który ma milion użytkowników. I w takiej sytuacji, mając wszystkie te klocki, bym powiedział, nie, to nara. To byłoby dziwne moim zdaniem.
Greg Albrecht: To jest wypadkowa wartości. Myślę, że ludzie mierzą innych naturalnie swoją własną miarą i pewnie z perspektywy świata biznesu, kiedy, którym, jak to kiedyś u mnie Miłosz Brzeziński w podcaście powiedział, że… że jedyną wartością w biznesie jest pieniądz, no to z tej perspektywy, patrząc na biznes, można by powiedzieć, że twoje działanie jest irracjonalne, no bo jak nie masz tego equity, no to po co masz dalej inwestować swój czas, żeby to budować. Czyli powiedziałbym, że twoje podejście jest po prostu bardzo niekonwencjonalne. w ujęciu stereotypowego spojrzenia na biznes i pewnie dlatego te oceny są takie. Ja jestem w pełni, to szanuję, rozumiem. Wspominałeś też o twoim systemie wartości wcześniej, tym, co cię napędza i jakby nie kwestionuję to, ciekawi mnie to bardzo i nie wiem, jak ja bym się zachował na twoim miejscu, ale pewnie bliżej mi jest do twoich wartości niż do takiego bardzo wyrachowanego podejścia na biznes, bo też dla mnie bardzo istotny jest ten impakt znowu, ten wpływ, który buduję, bardziej niż to, jaką fakturę jakby wystawię za to. Rozumiem, że jakby też to jest trochę inna gra. Ale nie zapytałem cię o jedną rzecz, która w sumie mnie najbardziej nurtowała.
Greg Albrecht: Czy w ogóle może funkcjonować firma Brand24 bez Michała Sadowskiego i jak, jako ja potencjalny bajer, zmitygowałbym ryzyko tego, że ty masz jednak inne wartości i deklarujesz to, ale następnego dnia po przelewie mówisz, no okej, można napisać jakiś earnout, ale ogólnie sayonara, robię sobie operację plastyczną, zakładam maskę jak z krzyku i mam to wszystko gdzieś, przestaję publikować i jakby ten główny lewar, szczególnie na rynku polskim, jest po prostu off z dnia na dzień. Bo ja bym to widział jako taki wyrachowany kupiec, inwestor nawet, jak myślałem kiedyś, szczerze mówiąc, czy zainwestować w Brand24 czy nie, to moja pierwsza myśl była taka, ryzyko związane właśnie z tym, co jest tą silną stroną, co może być też słabą stroną w momencie, kiedy tobie się coś zmieni.
Michał Sadowski: Wydaje mi się, że Jak patrzę się na to, jako ja jestem osobą, to może trochę uspokajać co do mojej decyzji tego, czy będę długoterminowo czy krótkoterminowo partycypował w tym przedsięwzięciu. Mam od 23 lat tę samą żonę. To jest jedyna żona, jaką miałem. Od 13 lat prowadzę jeden projekt. jakby ja generalnie jestem typem człowieka, który raczej powiedziałbym nie skacze chaotycznie od projektu do projektu, tak mi się wydaje przynajmniej.
Greg Albrecht: Wiesz, ja nie próbuję sprawdzać ciebie, bardziej chcę zrozumieć, czy i w jaki sposób potencjalni nabywcy podnosili ten temat i jak na to patrzyli, no bo dla mnie to jest szczerze mówiąc to jest takie ogromne ryzyko rzeczywiste. Nie kwestionuję tego, że to jest ich właściwa decyzja, czyli że ty jesteś osobą, która jest i będzie, ale zimna kalkulacja..
Michał Sadowski: Patrząc na zimną kalkulację, parkując uczucia, mój charakter, czy jego brak, 80% przychodów Branda jest spoza Polski. gdzie jestem kompletnie anonimową osobą, bo większość mojej treści jest polskojęzyczna. A i w Polsce nie przeceniałbym wpływu, jaki mam na to, czy firma Bratex spod Grudziądza kupuje monitoring, czy nie. Wydaje mi się, że to może być jakiś taki lekki kontrybutor, jak mają do wyboru dwa narzędzia, gdzie robią to samo i gdzieś kojarzą Sadka z podcastu Grega i podoba im się to, wynieśli z tego jakąś wartość, to wybiorą nasze, ale…
Wydaje mi się, że na dowolnym etapie naszej historii ludzie nigdy nie kupowali dlatego tylko, bo lubili sadka. Bo to jednak można kogoś lubić, ale wydawanie pieniędzy to jest troszkę osobny temat. Także z ekonomicznego punktu widzenia… Ja bym powiedział, że może to ma wpływ na kilkanaście, może w ekstremalnym przypadku kilkadziesiąt procent rynku polskiego, który ma mniej niż 20% w całym torcie.
Więc margines. A mieliśmy teraz mały test tego, co by było, gdyby mi nie było. Pojechałem na pierwszy w życiu moim trzytygodniowy urlop po Stanach z rodzinką i załoga bardzo, bardzo, bardzo mało chciała ode mnie czegokolwiek przez ten czas, mimo że ja sprawdzałem pocztę, sprawdzałem czy tam się nic nie dzieje i tak dalej, slacka.
To wszystko idzie fantastycznie. I to jest też fajne, może nie powinienem tego mówić, bo nie wiem, bo to ukręcam na siebie bata, ale po tylu latach, a mamy firmę, którą jakby załogę, którą budujemy, to jakby wiadomo, każda firma ma załogę, którą buduje od tylu lat, ile żyje, ale Mamy chyba już ponad 10 osób w 80-osobowej firmie, które pracują więcej niż 10 lat. Wręczamy wtedy czeki na 10 koła. Jest fajna w ogóle wokół tego otoczka. I ja często łapię się, że na spotkaniach, na statusach, teraz jak jechałem tutaj, byłem wdzwoniony na status na sprint produktowy, gdzie nasz product team pokazywał nowości w panelu, które wdrażają. I ludzie, z którymi pracuję od wielu, wielu lat, jakby łapie się na tym i zadają te same pytania, które ja bym zadał. Więc staram się coraz częściej mówić jako ostatni, bo czasami nie muszę mówić w ogóle. Bo wszystko, co chciałbym powiedzieć, było już wypowiedziane, skomentowane i jakby nawet na niektórych callach mogę wyglądać na niezaangażowanego, czy nawet trenuję bycie cicho, bo to umówmy się, że nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jest trudne w naszym ekshibicjonistycznym, że tak powiem, zacięciu podcastowo ten. I to jest piękne, że ta firma po prostu już widzę, że jakby w wielu aspektach albo większości aspektów, spokojnie by sobie poradziłaby ze mnie. Nie mówcie tego Semrush przypadkiem. Nie. Sadowski jest bardzo potrzebny i absolutnie… Nie żył długo i szczęśliwie.
Greg Albrecht: Super. Bardzo ci gratuluję. Powiedz o co cię nie zapytałem, a myślę, że to jest bardzo ważne, żeby świat się o tym dowiedział. Mamy dużo czasu. Możesz się wyprodukować..
Michał Sadowski: Nie, to bardziej… Nie wiem, czy jest coś takiego… O co nie zapytałaś. Znaczy, jest pewnie dużo rzeczy, ale czy jest coś takiego, o czym świat powinien się dowiedzieć. Koniecznie.
Greg Albrecht: Czego potrzebujesz teraz od świata, od rzeczywistości?
Michał Sadowski: Zdrowia. to u mnie zawsze już do końca życia będzie zawsze ta sama odpowiedź. Jak widzę spadającą gwiazdkę, jak robię nocne zdjęcia i tak dalej, zawsze jest jedno stałe życzenia, jakby zdrowia dla rodzinki.
I to jest… I zawsze jak na Wigilii dziadek czy babcia składali, nie. Tam zdrówka, wszystko pozostaje się, to zawsze człowiek sobie myślał babcia, co ty pierdzie. Przecież zdrowie to jest, a mi by się przydał, wiesz, nowy rower albo ten, co to mi zdrowia życzysz, nie. Ale jakby totalnie, totalnie kumam dzisiaj to, jednak starsi ludzie to mają dobry insight. Także tylko zdrowie, a wszystko inne to będzie koko dżambo, jakby.
Greg Albrecht: Tego ci życzę, żebyśmy za 50 lat nagrali taki odcinek retrospektywny i mogli porozmawiać, jak te 50 lat od teraz przebiegło i co zrobilibyśmy inaczej. Za to bym wypił. No, a tymczasem życzę Ci mega dużo powodzenia w kolejnych Twoich etapach. Gratuluję tych różnych osiągnięć w wielu wymiarach i życzę Ci mniej samokrytycyzmu, a więcej doceniania tego, co wspaniałe i co osiągnąłeś. Bardzo Ci dziękuję.