Sukces to coś, o czym marzy niemal każdy. Patrzymy na sławnych ludzi, jak Robin Williams, Anthony Bourdain czy Avicii. I co widzimy? Jak pogrążeni w nałogach popełniają samobójstwa. Dlaczego? Przecież osiągnęli sukces?! Wierzę, że problem przytłaczającej samotności w obliczu sukcesu dotyczy wielu wokół nas. Na szczęście możemy temu zapobiec.
Chłopaki nie płaczą. Musisz być twardy. Wygrają najlepsi. Gdy byłem dzieckiem, słyszałem to tak wiele razy, że uwierzyłem. Nie mogłem się doczekać by udowodnić, na co mnie stać. W wieku 19 lat zamiast iść na studia rzuciłem się w wir kariery. Na pozór wyglądało to świetnie – odnosiłem sukcesy – w wieku 21 lat zarządzałem kilkuosobowym zespołem, a w wieku 23 zostałem szefem marketingu w międzynarodowej korporacji. Czy to oznaczało szczęście?
Mało kto wie, co działo się we mnie. Już po 4 latach pracy po 15 godzin dziennie, zaciskania zębów, rozładowywania napięć używkami i prób udowadniania innym, że jestem samodzielny – popadłem w stan depresyjny. Oczywiście sądziłem, że muszę dać radę, a jak się źle czuję, to jest to moja wina. Budziłem się rano, patrzyłem w lustro i czułem, że życie nie ma sensu. Ogromne szczęście, że byli niedaleko moi rodzice, którzy zatroszczyli się o mnie. Po tygodniach izolacji od pracy i rozmów w atmosferze zaufania doszedłem do siebie.
Od tamtej pory nieraz miałem momenty, gdy traciłem grunt pod nogami. Z polecenia znajomych korzystałem zarówno z psychoterapii, jak i coachingu. To postawiło mnie na nogi i pomogło odnaleźć wewnętrzny spokój i siłę. Otwarta rozmowa pozwoliła mi wyjść z “bieżączki”, poczuć się wysłuchanym i spojrzeć na wyzwania z perspektywy. Zrozumiałem, że wiele dramatów tworzymy sobie sami swoimi oczekiwaniami, a potem może być późno.
Wielu ludzi sukcesu nie przyznaje się do lęków i zagubienia. Nie każdy może liczyć na wsparcie bliskich. Szukają pocieszenia w używkach lub uciekają od konfrontacji w kolejne wyzwania. Pod kamiennymi twarzami kryją się mroczne myśli i zagubione dusze. Jeden z członków zarządu, którego niezwykła kariera w młodym wieku jest marzeniem wielu, powiedział mi ostatnio, że w gruncie rzeczy jest nieszczęśliwy i nie wie, jak to zmienić. A to tylko jeden z tysięcy.
Wypalenie zawodowe, depresja i lęk nie powodują wysypki i nie widać ich gołym okiem. Mówienie o wyzwaniach, praca z emocjami, terapia czy coaching są nadal stygmatyzowane społecznie. “Dlaczego mam to robić, przecież nie jestem chory” – słyszymy, szczególnie od mężczyzn. Na pewno znacie kogoś, kto dzielnie zdobywa kolejne szczeble kariery i twierdzi, że ma się świetnie, choć jest często smutny lub permanentnie zestresowany.
Dobra wiadomość jest taka, że możesz pomóc zapobiec tragedii. Przełam tabu i powiedz publicznie, że okazywanie słabości i sięganie po wsparcie jest OK. Jeśli jesteś ofiarą własnego sukcesu, opowiedz o tym głośno. Odczarujmy sukces i pomóżmy innym. Dziękuję!