Change language:

Jak nie być zakładnikiem swoich decyzji?

Jak nie być zakładnikiem własnych decyzji?
ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

Podejmowanie właściwych decyzji we właściwym czasie jest miarą tego, jak skuteczni będziemy w życiu, w biznesie, w karierze. Pod presją rosnących oczekiwań własnych, zewnętrznych, pędzącego świata zdarza nam się czasem podejmować decyzje pochopnie, podejmować ich wiele i nie wszystkie z tych decyzji są dobre. Sprawdź, jak nie być zakładnikiem swoich decyzji.


Partnerzy Greg Albrecht Podcast:

Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.

👉 formeds.pl/greg

Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!


Spis treści:

  1. Od początku poszukaj optymalnego modelu podejmowania decyzji
  2. Pomyśl o długoterminowych konsekwencjach swoich decyzji
  3. Co naprawdę chcę osiągnąć dzięki tej decyzji?
  4. Doszacuj koszty podjęcia decyzji
  5. Jak nie być w pułapce reguły konsekwencji?
  6. Zaprojektuj bardzo jasno eksperyment i ustaw stop loss
  7. Zaplanuj szczelnie dogrywkę
  8. Rewizja tematów, które zajmują moją uwagę
  9. Inne punkty zapalne – relacje
  10. Jasna komunikacja oczekiwań i warunków
  11. Nie zostawaj ze zgniłym jajem projektowym

Jeżeli podejmujemy złe decyzje, a następnie nie wyciągamy z nich wniosków i idziemy w stronę  konsekwencji, nie ucinamy decyzji, które mogą przynieść nam kłopoty, to możemy skończyć tragicznie. 

Możemy przeinwestować, możemy być przemęczeni, ciągle mieć poczucie niedomkniętych tematów. Możemy być w dziwnych relacjach biznesowych, w sytuacjach, w których nie chcielibyśmy się znaleźć, a wszystko to jest konsekwencją takich decyzji, które mogą w długim terminie przynosić nam problemy.

Dlatego pytanie: Jak nie być zakładnikiem swoich własnych decyzji?

O tym opowiem w 3 krokach na zupełnie przypadkowym przykładzie ekspansji zagranicznej firmy. Myślę, że to taki dość neutralny grunt, który pozwoli nam się spozycjonować i wyobrazić sobie, jak to mogłoby w praktyce wyglądać.   

Po pierwsze, kiedy chcemy podjąć jakąś decyzję, żeby uniknąć sytuacji, w której idziemy przez życie z plecakiem konsekwencji rozmaitych decyzji, zobowiązań finansowych, rzeczy, o których myślimy, niekomfortowych sytuacji,  w których musimy trwać i narażać samych siebie na dyskomfort, nasz zespół, a także ryzykować wynikami biznesowymi. 

Od początku poszukaj optymalnego modelu podejmowania decyzji

Zatem punktem pierwszym do tego, żeby nie być zakładnikiem decyzji jest szukać optymalnego modelu podejmowania decyzji na samym początku, tak żeby później w procesie  bycia w jakimś działaniu, na przykład w ekspansji zagranicznej, móc łatwiej podjąć decyzję i uniknąć bycia w pułapce. 

Pomyśl o długoterminowych konsekwencjach swoich decyzji

W pierwszym kroku istotne jest uświadomienie sobie, jakie mogą być długoterminowe konsekwencje naszych decyzji, jeżeli chodzi o nasz czas, zasoby, pieniądze i zasoby innego typu, a także wszystkie inne wartości, które dana decyzja może implikować, które może też implikować wpływ na to, jak dobrze będziemy robić inne rzeczy. 

Jeżeli jesteśmy liderami na rynku polskim i chcemy wejść na rynek czeski,  to pytanie jest takie: Jaki będzie koszt alternatywny tego, że zdecydujemy się podjąć taki eksperyment?

Właściwa analiza tego, żeby wiedzieć z czym to się będzie wiązało i jaki odsetek naszych zasobów, jak alokujemy zasoby do podjęcia tej decyzji zostaną wyznaczone. Jakość tej decyzji oczywiście przekłada się na to,  co potem osiągniemy. 

Co naprawdę chcę osiągnąć dzięki tej decyzji?

Niemniej jednak zanim przechodzimy do tych technikaliów, które wymieniłem, dobrze zadać sobie pytanie, co chcę naprawdę zyskać podejmując daną decyzję, czyli na co liczę wychodząc na dany rynek, co chcę osiągnąć i jaką korzyść w długim terminie chcę z tego mieć. 

Doszacuj koszty podjęcia decyzji

Dobrze, więc podejmujemy właściwe decyzje, które mamy nadzieję, zarządzają ryzykiem. Niemniej jednak często okazuje się, że nie doszacowujemy kosztów podejmowania decyzji i pewnego działania. 

Kiedy wchodzimy do danej rzeki, jeszcze nie wiemy jak głęboka ona jest, ile patyków w nią płynie, jakie zwierzęta w niej żyją, a także czy mamy dość sił, żeby przez tę rzekę przepłynąć. W związku z tym, jak dobrze byśmy się nie przygotowywali do konkretnej decyzji, nic nie da nam takiej informacji zwrotnej jakości, jak rzeczywiste działanie.   

Powiedzmy, że decydujemy się wejść na ten rynek czeski, jesteśmy tam i tak, inwestujemy w ludzi, inwestujemy w reklamę, inwestujemy w tłumaczenia naszego produktu na nowy język, inwestujemy w umowy dopasowane do lokalnych warunków prawnych. 

Nagle okazuje się, że rzecz, która wydawała się prosta, nakleję inną naklejkę na mój produkt i sprzedam za granicą,  

Okazuje się, że jak dużo byśmy nie wyobrażali sobie i nie pisali scenariuszy, będą rzeczy, które nas będą zaskakiwać. I któregoś dnia możemy znaleźć się w takiej sytuacji, że budzimy się rano i myślimy, ten rynek czeski mnie wykończy. 

Tu mam prawdziwy biznes, który działa na rynku polskim, a tam nie wiadomo po co się zaangażowałem i w zasadzie. Nie czuję z tego wartości dodanej. I to jest sytuacja pomnożona przez liczbę projektów. A każdy z nas ma tych projektów milion. 

Rekrutacja, sprawy osobiste, praca z obecnymi klientami, praca z obecnymi pracownikami, inne aktywności. I na końcu mamy ten nasz projekt ekspansji na rynek czeski.   

Jak nie być w pułapce reguły konsekwencji?

Jak zatem nie być w pułapce reguły i konsekwencji, która kieruje każdym z nas, że skoro już powiedziałem A, to muszę powiedzieć B. Skoro zainwestowałem 52 zł, no to w zasadzie jak teraz wyjdę z tego tematu, to stracę te 52 zł, więc może jeszcze 10 zł dorzucę, a może jeszcze 20 zł.

Istota sprawy jest taka, żeby tak się przygotować do podjęcia decyzji i ułożyć warunki, żeby później nie zostać z problemem. Jak obronimy się przed sytuacją, w której chcieliśmy wyjść na rynek zagraniczny, zainwestowaliśmy w to. Zajmuje to więcej czasu niż nam się wydawało. Kosztuje więcej niż nam się wydawało. Nie widzimy końca, ale trochę żal nam jest z tego wyjść. 

Rzecz, która miała być fajna, budująca, kształtująca nasz zespół, stała się pewnego rodzaju ciężarem psychicznym, który ogranicza nasz potencjał do decydowania w rzeczach, które są naprawdę ważne, które płacą rachunki naszemu zespołowi, które są istotne dla naszych inwestorów, które naprawdę mają znaczenie i my nagle myślimy o tej ekspansji, która nie jest tak dobra. Radykalny przykład. 

Zaprojektuj bardzo jasno eksperyment i ustaw stop loss

Moim zdaniem, żeby móc uchronić się przed pułapką naszej własnej psychologii, najlepiej jest zaprojektować bardzo jasno eksperyment,  I dać sobie sztywne zasady, tak jak w inwestycjach jest termin stop loss, czyli w jakim momencie, nieważne co by się działo, sprzedaję dane aktywo, bo po prostu mogę być w emocjach później albo mogę przegapić moment i nie wyjść z danej inwestycji i stracić wszystko na przykład. 

Tak samo w przypadku podejmowania decyzji o nowych projektach, czy każdej decyzji osobistej czy zawodowej, warto jest ustawić sobie stop loss, który bym opisał zazwyczaj w charakterze czasu, kwoty, uwagi, jakiegoś rezultatu. 

Czyli powiedzmy, że chcemy wyjść na rynek czeski i mówimy tak, zainwestujemy 200 tysięcy złotych w horyzoncie pół roku, nasz cel minimalny to pozyskać pierwszych 5 klientów i jeżeli mija pół roku, zainwestowaliśmy 200 tysięcy i nie mamy 5 klientów, tylko mamy 1 klienta, no to zaczynają się bardzo trudne debaty co do tego, co dalej zrobić, jak podejść, no bo jednak ten 1 klient jest i te 200 tysięcy zainwestowaliśmy.   

Zaplanuj szczelnie dogrywkę 

Co zatem zrobić? W mojej ocenie dobrze mieć wtedy szansę na to, żeby jeżeli naprawdę czujemy, że jest potencjał, żeby kontynuować, zrobić dogrywkę, która powinna być krótsza, mieć bardziej agresywne pomiary i stanowić ułamek tego pierwotnego budżetu. 

Mówimy, jeżeli to miało być pół roku, zróbmy jeszcze 2-3 miesiące, jeżeli widzimy potencjał do tego, żeby coś się zamknęło, dajemy tam plus 30% budżetu czy 20% budżetu i to jest taka dogrywka w sytuacji, w której mamy ogromne skrupuły, ale od której już nie ma odwrotu. 

Czyli odcinamy, robimy mniejszy krok, który ewentualnie buforuje naszą potencjalną stratę. 

Kiedy drugi raz ten cel nie jest osiągnięty, wtedy, taka byłaby moja metoda, wychodzimy z inwestycji. Nieważne, co się wydarzyło. Istotne jest, żeby wtedy  podsumować, co zrobiliśmy dobrze, co zrobiliśmy źle, co moglibyśmy zrobić inaczej, czego się nauczyliśmy, jak możemy wykorzystać inwestycje, czyli spojrzeć pozytywnie na to, co się wydarzyło, żeby uzasadnić sobie też to, żeby nie kontynuować inwestycji i wyciągnąć konkretne wnioski, żeby nie zostawać z tym tematem. 

Nie ma niczego gorszego, co widziałem naprawdę w wielu firmach, że jakiś projekt, do którego ktoś przykłada za dużo serca, za dużo emocji, nie ustawił sobie barier tego eksperymentu, czyli granicy, kiedy wychodzę. Zaczyna tak drążyć, że odwraca uwagę. Gaszenie pożaru na rynku, na którym nie ma żadnego przychodu, przyjmijmy, wychodzimy do tych 3, mamy tego 1 klienta, ale uwaga managementu, uwaga lidera jest skupiona na tym rynku, gdzie tutaj możemy tracić 5% w ogromnym rynku, który mamy lokalnie, przez to, że jesteśmy rozproszeni i skupieni na tej ekspansji. 

Dlatego bardzo zachęcam do tego, żeby poza tym, żeby robić w miarę dobrą analizę na początku, czyli odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego to robię, ustawić konkretne warunki, które później będą nienegocjowalne dla nas. Będziemy wiedzieli, jakie parametry się muszą spełnić, żebyśmy wyszli z danego projektu.   

To brzmi jak bardzo naturalna metoda podejmowania decyzji. 

Jednak dlaczego tego nie robimy? 

Rewizja tematów, które zajmują moją uwagę

Poza tą zasadą, żeby wiedzieć kiedy wychodzimy, dobrze mieć jeszcze inną zasadę, drugą, czyli rewizję tego, co jest dla nas ważne i sprawdzanie, co nosimy w plecaku, jakie tam są wspaniałe, piękne przedmioty, a jakie kamienie, które nas dociążają i nie przynoszą efektów. 

To dobrze jest robić w sposób regularny. 

Powiedziałbym, co trzy miesiące. 

Jak zrewidować tematy, które zajmują moją uwagę?

  1. przeglądam kalendarz
  2. przeglądam maila
  3. przeglądam swoje sumienie rano wstając i wypisując, co jest w mojej głowie
  4. patrzę, o czym tak naprawdę myślę. 

Ile czasu myślę o rodzinie? 

Ile czasu myślę o biznesie?

Ile czasu myślę o swoich osobistych celach?

Co w biznesie przyciąga moją uwagę?

Jeżeli jest tam temat, który jest jak takie zgniłe jajo, czyli ciągle wracamy do rozwiązywania problemu, który miał być korzyścią. Na przykład mieliśmy stworzyć wspaniały produkt, a ciągle jest kłopot za kłopotem i zaczynamy tracić perspektywę na to, po co nam to w ogóle jest. 

To jest bardzo istotne, żeby zobaczyć, kiedy mamy powracające i męczące nas myśli dotyczące jakiegoś aspektu biznesu i to widzimy dzień po dniu. 

Możemy powiedzieć, że przez kwartał poświęciliśmy na to sporo czasu. To jest bardzo dobry sygnał do tego, żeby przyjrzeć się temu na twardo, odtrząsnąć się z tego, gdzie jesteśmy, zobaczyć, czy mieliśmy stop loss, jakiś moment odcięcia dla tego projektu, a jeżeli nie, to bardzo jasno zrobić sobie za i przeciw. 

Bardzo często intuicja nam podpowie. Musimy zamknąć oczy i skupić się na tym, jak się czujemy, czy naprawdę wierzymy, czujemy, że to może się powie i że to kreuje dla nas wartość w danym momencie w życiu. Czy powinniśmy się z tego wycofać? 

Często w pogoni za ambicją chcemy dowieść wszystko, do czego się zobowiązaliśmy na wszystkich polach naszego życia, co jest oczywiście niemożliwe, dlatego że można robić świetnie jedną rzecz, bardzo dobrze trzy rzeczy, a cała reszta będzie robiona byle jak, więc możemy robić też pięćdziesiąt rzeczy byle jak.

Tu jest pytanie, jaką jakość chcemy osiągnąć, gdzie chcemy zrobić naprawdę duży postęp i zrobienie rewizji naszego plecaka, czyli powiedzenie sobie, moją głowę zaprzątają w świecie rodzinnym to, to, to, osobistym to, to, to, zawodowym to, to, to, poziom zespołu, poziom biznesu, poziom mojego zaangażowania w biznes, cele, gdzie inwestuję czas i pieniądze, to są najważniejsze elementy.

Gdzie inwestuję swój czas i uwagę? 

Co zaprząta i co zatruwa moje myśli?

To jest wspaniały barometr do tego, żeby  wyłapać tematy, które przecisnęły się przez sito naszej zasady stop loss i dalej przeszły do naszej codzienności i powiedzmy, codziennie rano się budzę i myślę, matko, znowu będę musiał do tych Czech pojechać i próbować przekonywać tych Czechów, żeby kupili ten mój produkt, a oni w ogóle go nie chcą kupować. Ale kiedyś pomyślałem, że będę imperatorem Europy Środkowo-Wschodniej i będę w Czechach, więc to jest niesamowita szansa do tego i muszę dalej to robić. 

  • Stop. 
  • Co zyskujesz?
  • Co tracisz? 
  • Co zyskujesz na tym, że jesteś na tym rynku? 
  • Teraz nic. 
  • Co chcesz zyskać? 
  • Czy to zyskasz? 
  • Jakie jest prawdopodobieństwo? 
  • Czy naprawdę chcesz poświęcić wiele innych rzeczy, które kosztem tego będą cierpiały, żeby przebić głową ten mur?

Nie mówię, że to jest niemożliwe. 

Dobrze tylko być w sobie, zrobić ocenę sumienia, zweryfikować to z osobami najbliższymi,  w biznesie, w życiu, żeby zobaczyć, jakie one obserwują, jaki ma to wpływ na ciebie i skreślać, redukować. 

Jako osoby super ambitne za dużo dodajemy do naszej listy i potem jesteśmy ofiarami, zakładnikami tych własnych decyzji, własnych zobowiązań i bardzo trudno jest się nam z nich wycofać.

Pomiar, termin rewizji, czyli kiedy będziemy patrzeć i co tak naprawdę jest dla nas ważne w danym momencie w życiu, jest bardzo istotne. Szczególnie, że na początku, tak jak wspomniałem, jest tam trudno ocenić rzeczywiście zaangażowane zasoby. 

Łatwo jest nam wyobrażać sobie myślenie krótkoterminowo, ale ciężko sobie wyobrazić, ile nam to zajmie czasu w długim terminie, jaki dajemy sobie horyzont, po co nam to jest, po to, żeby nie być ofiarami tej  Tych własnych decyzji, które później budują wyrzuty sumienia. 

Inne punkty zapalne – relacje

Zawsze ogromnymi punktami zapalnymi są relacje. Wspominałem o tej ekspansji zagranicznej. Pal 6, zrobienie tych opakowań, pal 6, zapłacenie prawnikowi, żeby napisał nam umowę.   

Co jeżeli zatrudniamy ludzi?

Tutaj szczególnie warto zadbać o to, żeby być przygotowanym we właściwym momencie i szczególny akcent chciałbym położyć na temat relacji z ludźmi w kontekście decyzji, bo jako istoty społeczne większość z nas ma dużą trudność do tego, żeby w sposób sensowny zarządzić taką relacją i uporządkować. 

Często zaczynamy, zatrudniamy kogoś do tej ekspansji zagranicznej, ktoś nas zrobi dobre wrażenie, my powiemy z grubsza o co nam chodzi, nie pomierzymy tego, potem przychodzi moment rozliczenia i widzimy, no ale zrobiła to dobrze, ale zrobił to dobrze, to poszło fajnie i wpadamy w pułapkę tego, no dobra, to dajmy jej jeszcze miesiąc. to dajmy im jeszcze dwa miesiące, dajmy im jeszcze trzy miesiące. 

Jasna komunikacja oczekiwań i warunków

W przypadku relacji z ludźmi założenie stop lossa i rewizja jest bardzo ważne. To, co nam pomoże być konsekwentnym w egzekwowaniu naszych ustaleń i pozytywnych, i negatywnych scenariuszy, to bardzo jasne na początku zakomunikowanie oczekiwań i warunków, tak żeby uniknąć później rozczarowań. 

Jeżeli oczywiście w ramach robienia tego projektu ekspansji okazuje się, że pracy jest więcej, możliwości są różne, trudne. Komunikacja uchroni nas przed tym, żebyśmy zostawali sami z własnym poczuciem odpowiedzialności za drugą osobę, za jej brak skuteczności lub za nasz brak skuteczności. I wtedy to jest taki dodatkowy jeszcze parametr do tego, żeby zakładnikiem własnych decyzji nie być.

Nie zostawaj ze zgniłym jajem projektowym

Obserwuję, że często jesteśmy, czyli podejmujemy jakieś zobowiązanie, potem nie wiemy w sumie jak pomierzyć gdzie jesteśmy, chcielibyśmy być bardzo sprawiedliwi kończąc dany projekt, nie ma tej miary obiektywnej.   

Boimy się podjąć złą decyzję albo czujemy się niekomfortowo, bo ludzie, bo finanse, bo nasze własne ego. I zostajemy z takim zgniłym jajem projektowym. I tych zgniłych jaj każdy z nas pewnie mniej czy więcej w naszym plecaku niesie. 

Kiedy przejrzymy, wypiszemy, co nam daje, co traci i oczyścimy sobie pole, to nie jest tylko ten zysk spokojnego sumienia, to nie jest tylko ten zysk czasu i pieniędzy, ale to jest w ogóle otwarcie i poprawienie jakości życia w tym celu, żeby otworzyły się nowe możliwości przed nami, na których nie mamy miejsca, kiedy niesiemy w plecaku konsekwencje naszych niewłaściwych decyzji, które dzisiaj kosztują nas dalej i w czasie kosztują nas coraz więcej. 

W mojej ocenie nic nie jest bardziej wartościowe niż czas. Dlatego warto uciekać, ułożyć sobie stop loss, robić regularne rewizje, postawić dużo na komunikację z ludźmi, żeby nie być zakładnikiem własnych decyzji.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na nasz newsletter