Agnieszka Kapuza – założycielka biura nieruchomości Home Pandora na hiszpańskim Costa Blanca. Ukończyła filologię południowo-słowiańską na Uniwersytecie Gdańskim, a do Hiszpanii wyjechała za głosem serca.
Opis – Agnieszka Kapuza:
W nieoczekiwanych okolicznościach znalazła pracę w biurze nieruchomości. Zakochała się w tym fachu by po latach sukcesów otworzyć własne biuro. Obecnie zajmuje się sprzedażą nieruchomości mieszkalnych z rynku wtórnego i pierwotnego oraz sprzedażą aktywów inwestycyjnych takich jak stacje benzynowe, hotele, domy starości, tereny.
Z rozmowy dowiesz się:
– dlaczego inwestuje się w Hiszpanii
– co pomaga odnieść sukces w branży nieruchomości
– jedna lekcja skutecznego opanowania języka (Agnieszka zna m.in. polski, angielski, niemiecki, hiszpański czy… chorwacki)
Dołącz do klubu Greg Albrecht Podcast:
www.gregalbrecht.io/klub
Wideo – Agnieszka Kapuza:
Zapis rozmowy – Agnieszka Kapuza:
Jesteśmy w pięknym biurze nieruchomości, w miejscowości Orihuela 1, 2w Hiszpanii, a Gościem Greg Albrecht Podcast dziś jest Agnieszka Kapuza 3. Cześć Aga.
Cześć. ☺
Aga prowadzi biznes 4 właśnie w nieruchomościach tutaj w Orihueli, biznes, który zajmuje się sprzedażą i… Czym jeszcze?
Sprzedajemy, kupujemy, wynajmujemy. Generalnie prowadzimy serwis nieruchomości, który oczywiście w głównej mierze skoncentrowany jest na sprzedaży.
I rozumiem, że to co robicie, to jest sprzedawanie nieruchomości między innymi Polakom, ale nie tylko?
Ale nie tylko. Ze względu na mnie i dwie koleżanki, które ze mną pracują, mówimy o Polakach, to jest nasz rynek. Natomiast mamy jeszcze inne osoby, które według języków, którymi się posługują, obsługują inne rynki, na przykład angielski, francuski, polski…To chyba tyle.
Po co ktoś w ogóle ma kupować nieruchomości w Hiszpanii? ☺
Od czego tu zacząć. ☺ Nieruchomości w Hiszpanii cieszą się dużym powodzeniem. Ostatnie lata to jest zdecydowana aktywność rynku, hiperaktywność nawet bym powiedziała. Czemu kupujemy nieruchomości w Hiszpanii? Myślę, że wszyscy przede wszystkim po to, co oczywiste, słońce, klimat, który nigdy nie zawodzi. Sam widzisz, jesteśmy w miesiącu zimowym, jest luty, pogoda dopisuje. Jutro będzie 22 stopnie, dzisiaj jest nieco mniej. Tak że myślę, że jest to coś, co przede wszystkim skłania potencjalnych kupujących do przyjazdu tutaj i zainwestowania w obcym kraju. Co jeszcze? Wielu naszych klientów mówi o tym, że inwestowanie za granicą jest zawsze furtką dodatkową. To są osoby, które zazwyczaj mają już poczynione inwestycje w swoim kraju, mają jakieś zaplecze finansowe i decydują się na zainwestowanie poza krajem, w którym mieszkają, w którym żyją, na wszelki wypadek. ☺ Myślę, że to są główne dwa powody.
Ja pamiętam, bo przecież poznaliśmy się 182 lata temu…
Mniej więcej. ☺
… w zupełnie innych okolicznościach, gdy byliśmy jeszcze niepełnoletni i to były bardzo dawne czasy, i to, co pamiętam z tamtych czasów, że zawsze niesamowicie dobrze znałaś języki. Powiedz, iloma językami w tej chwili się posługujesz?
Na co dzień – wiadomo, z racji pracy, miejsca w którym mieszkam i rodziny – to jest język hiszpański i język polski. Polski jest przede wszystkim pierwszym, zdecydowanie, moim językiem. Język angielski i, jeśli sytuacja mnie zmusza, również język niemiecki. ☺ Mówię, jeśli mnie zmusza, bo na dzień dzisiejszy średnio praktykuję i nie zaryzykowałabym powiedzenia, że czuję się w nim świetnie. A z wykształcenia jestem kroatystą.
Co to znaczy kroatysta?
Kroatysta, to jest mądre słowo na filologię chorwacką. ☺
Czyli mówisz po chorwacku?
Też.
To coś powiedz.
Nie. ☺ Wiedziałam, że będziesz chciał to wyciągnąć. Jako że nie posługuję się już tym językiem na co dzień, tak jak i niemieckim, nie zaryzykowałabym powiedzenia, że są to dwa języki, w których się czuję komfortowo.
Okej, ale powiedz coś o tym, skąd w ogóle wzięłaś się w Hiszpanii? Pochodzisz z Warszawy i w pewnym momencie nagle pojawiłaś się w Hiszpanii i teraz prowadzisz tutaj firmę. Jak to było?
Jak większość rzeczy w życiu – przez przypadek. Po maturze, którą jak pamiętasz zdobywaliśmy razem, w jednym czasie, ławka w ławkę…5
Pamiętam dokładnie. ☺
Po maturze wyjechałam na studia. Oczywiście powodem mojego wyjazdu z Warszawy do Trójmiasta – bo w Gdańsku skończyłam studia – była miłość ówczesna, w związku z tym zdecydowałam się po maturze wyjechać i rozpocząć życie tam. Tam spędziłam 10 lat, skończyłam studia i z moim ówczesnym partnerem, przez znajomość z innymi znajomymi, trafiliśmy tutaj. To było 8 lat temu… Tak, myślę, że ósmy rok idzie. I tak rozpoczęła się przygoda hiszpańska.
I w pewnym momencie zaczęłaś sprzedawać nieruchomości.
Nie było to tak z dnia na dzień. Po 3 latach naszego pobytu tutaj w Hiszpanii – jak to życie, nieco nieprzewidywalne – trochę się wszystko pokomplikowało i ta relacja ówczesna się skończyła. W związku z tym z dnia na dzień stanęłam przed wyborem, co robić, bo nie miałam tutaj ani zaplecza, ani mocnej bazy. Wówczas nie mówiłam po hiszpańsku, wcześniej w Hiszpanii nie pracowałam, więc byłam przed wyborem, co zrobić, wrócić do Polski, w której nie mieszkałam już od 3 lat, a tym bardziej w Warszawie – tak jak wcześniej wspomniałam, 10 lat mieszkałam w Trójmieście – czy zostać tutaj na miejscu. Zostanie tutaj na miejscu nie było rzeczą prostą, ze względu na to, że nie miałam pracy, właściwie byłam w momencie poszukiwania miejsca do zamieszkania. Natomiast ta decyzja była na tak, ta decyzja była, żeby zostać tutaj, żeby spróbować zawalczyć, no i tak pomału udało się to.
Jakie były twoje pierwsze kroki? Jak znalazłaś pierwszą pracę?
Kolejny przypadek, myślę. ☺ Po krótkim okresie pracy w innym miejscu znalazłam się w biurze nieruchomości, do którego tak naprawdę weszłam z ulicy, widząc flagę polską i myśląc o tym, że może jest to słuszny kierunek. I tak się zaczęło tak naprawdę. Na początku były jakieś wynajmy, do tego początkowo byłam przewidziana, natomiast dosyć szybko okazało się, że sprawdzam się w kontakcie z klientem, w sprzedaży. I tak poszło. ☺
I w pewnym momencie postanowiłaś założyć swoją firmę. Jak to się wydarzyło?
Po kilku latach pracy w nieruchomościach, wiedząc, że sprawdzam się w tym, lubię to, jest to coś, co naprawdę sprawia mi radość, stwierdziłam, że oto przyszedł czas. Nie będę ukrywać, że były inne osoby z boku, dopingujące, mówiące, że może jest to moment, kiedy warto by spróbować, kiedy warto zawalczyć o siebie. Były to osoby, które też uważały, że się w tym sprawdzam, więc taka wewnętrzna potrzeba, plus wsparcie osób z zewnątrz, sprawiły, że dzisiaj jesteśmy tutaj. ☺
A czym różni się, z twojej perspektywy, praca w nieruchomościach dla kogoś, od
prowadzenia własnego biznesu nieruchomościowego?
Myślę, że stopień odpowiedzialności i tego, co przyjmujesz na siebie jako właściciel biura, jest zdecydowanie większy. Cokolwiek by się nie działo, dajesz swoją twarz, swoje słowo i jesteś odpowiedzialny za to, co się dzieje. Więc myślę, że przede wszystkim odpowiedzialność, i oczywiście liczba zadań, które się mnożą i musisz im po prostu sprostać.
A co z twojej perspektywy decyduje o sukcesie w branży nieruchomościowej?
Wydaje mi się, że taką cechą, która jest absolutnie nieodzowna w tej branży, w tym zawodzie, jest duża doza empatii. Teraz mówię generalnie o cechach charakteru, bo myślę, że od tego warto by zacząć. To jest duża doza empatii, na pewno cierpliwość i żeby lubić pracować z ludźmi. Myślę, że to są przede wszystkim pierwsze trzy czynniki. Jeśli spełniamy te podstawowe założenia, to już jest pierwszy krok do sukcesu. Rzeczywiście trzeba też być w miarę zorganizowanym: to jest dużo bycia na zewnątrz, trzeba mieć w miarę dobrze ogarniętą orientację w terenie, trzeba być wielozadaniowcem, to na pewno. Jeśli to spełniamy i jeśli nie poddajemy się łatwo stresowi – bo to na pewno też jest czynnik, który nam towarzyszy każdego dnia – to myślę, że to już jest dobry wstęp do sukcesu.
A jak to jest prowadzić biznes w Hiszpanii? Czy to, że jesteś w Hiszpanii, ma jakiś duży wpływ na to? Wiem, że nie masz doświadczeń przedsiębiorczych z Polski, ale ciekaw jestem, jak wygląda prowadzenie biznesu w Hiszpanii, czy to jest skomplikowane, czy to jest proste. Co jest takiego najbardziej charakterystycznego, jeżeli chodzi o bycie tutaj i prowadzenie firmy?
Wybrzeże hiszpańskie stoi sprzedażą nieruchomości, wynajmem nieruchomości i w związku z tym ten rynek stał się dosyć kompaktowy, jeśli chodzi o przyjazność osobom kupującym i osobom sprzedającym, takim agencjom na przykład jak nasza. Wszystkie procedury – wiem, bo rozmawiam z klientami, jak to się odbywa w Polsce – tutaj są dużo prostsze. Są duże prostsze z tego względu, że – tak jak mówimy – koncentracja rynku jest na tyle silna i rynek jest na tyle aktywny, że wszystko jest ułatwione. Wszystko wychodzi naprzeciw klientowi, jego potrzebom, jego często brakowi czasu, ponieważ są to osoby, które przyjeżdżają na zakup, mają na to 3, 4, 5 dni, i rzeczywiście jesteśmy w stanie wszystkie rzeczy oficjalne, urzędowe, dokumenty, banki, w tym czasie bez problemu załatwić. Tak że myślę, że przede wszystkim to jest charakterystyką tego rynku, że wszystko dzieje się szybko, sprawnie, ale też ma ręce i nogi, podczas gdy w innym miejscu może się to wydawać dużo bardziej żmudnym procesem.
A jeżeli boję się kupić nieruchomości w Hiszpanii? Mogę mieć różne obawy, po pierwsze, mieszkam 3 tysiące kilometrów stąd, po drugie, nie mam pojęcia jaki tu jest system prawny i boję się, że te mieszkania mogą być jakieś lewe, z ogromną hipoteką i tak dalej. Po trzecie, jak będę tutaj reprezentowany wobec banków? Jest tyle różnych obaw, które mam, wyobrażając sobie zakup nieruchomości tutaj. Jak sobie poradzić z tymi obawami? I co tak naprawdę jest największą obawą przy wyborze nieruchomości z perspektywy znawcy tego rynku?
Dziwne by było, jak byś tych obaw nie miał. I to jest pierwsza zasadnicza rzecz, o którą pytają klienci: jak wygląda cały proces, jak mam być pewien, że opieka, którą mi tutaj dajecie, jest opieką właściwą, i dokładnie to co mówisz, co dzieje się później, po samym procesie zakupu, z moją nieruchomością, która oddalona jest 3 tysiące kilometrów od miejsca, w którym mieszkam na co dzień. Jesteśmy po to, żeby ten proces – zwłaszcza od strony prawnej, bo to jest coś, co najbardziej niepokoi przyszłego kupującego – żeby cały proces był czytelny, był jak najprostszy i dobrze wytłumaczony. Tak, że to staramy się klientowi zapewnić. Mamy kancelarię prawną, która z nami pracuje. Również mamy szczęście mieć tam osobę polskojęzyczną. Zawsze zachęcamy naszych klientów do bezpośredniego kontaktu z nimi, żeby mogli pytać o absolutnie wszystko, co chcą.
A jakie są największe problemy, których przysparzają nieruchomości w Hiszpanii? No bo nie wierzę, że wszystko jest zawsze idealnie. Na pewno od czasu do czasu dzieje się jakieś zaskoczenie. Jeżeli miałbym tutaj zainwestować, to na co powinienem się przygotować, taką jedną rzecz?
Zaskoczenia są zawsze. Zaskoczenia są naprawdę. Mamy takich historii, że można sypać z rękawa, bo tak naprawdę co sprzedaż to jest jakaś…
No to śmiało, dawaj historię. ☺
Dobra, jakieś story. Na przykład, mieliśmy sprzedaż, byliśmy stroną reprezentującą sprzedającego i w momencie, kiedy nasi prawnicy zaczęli przygotowywać całą dokumentację, okazało się, że nasz sprzedający, który jest z Arabii Saudyjskiej, ma pięć żon i tylko dwie z nich miały zrobione numery N.I.E. 6 i generalnie nikt nie wiedział, że ma ich pięć. Zaczął się wyścig z czasem, żeby wszystkie pięć zebrać, żeby zrobić im numery N.I.E.
A numery N.I.E. to takie lokalne numery identyfikacji podatkowej?
Dokładnie tak, to jest numer, którego potrzebuje każdy obcokrajowiec dokonujący zakupu w Hiszpanii. Naprawdę wydarzały się przeróżne rzeczy. Myślę, że tak jak wszędzie. Natomiast wracamy do tego, co zawsze: przede wszystkim dobra opieka prawna i wówczas nie ma rzeczy, których nie można naprostować. Czasami jest tak, że nie może dojść do zakupu, mimo że strona kupująca bardzo chce i że my też chcemy. Mieliśmy sytuację z ostatniego weekendu, że w trakcie rezerwacji osoba sprzedająca miała zawał, i operacja generalnie nie była, przynajmniej w tym momencie, możliwa. Tak, że życie.
A jeżeli już nabędę tę nieruchomość, to na jakie niespodzianki powinienem się przyszykować? ☺
O jakich niespodziankach myślisz? ☺
Właśnie nie wiem. Mam mieszkanie jedno w Warszawie i mogę parę historii opowiedzieć. Jedna taka, że kiedyś miałem najemcę, który miał rottweilera, a ten rottweiler wygryzł drzwi. Potem miałem najemcę, który pobił faceta ze spółdzielni. Potem miałem jednego gościa, który wynajmował i uciekł do Afryki, i nie zapłacił. Miałem różne doświadczenia z najemcami w mieszkaniu, które wynajmuję w Warszawie, parę kilometrów od miejsca, gdzie mieszkam. Jak myślę o tym, co się może wydarzyć w innej kulturze, w miejscu, które jest odległe o 3 tysiące kilometrów, to tym bardziej się obawiam. Tak, że powiedz jakie tutaj są historie, jak sobie z nimi poradzić, kiedy będę chciał spokojnie spać mieszkając gdzie indziej.
Teraz zależy, bo poruszyłeś kwestię wynajmujących. To jest generalnie temat rzeka. Myślę, że wynajmy – niezależnie od tego, czy to jest Polska, Warszawa, Hiszpania czy Honduras – to temat nieprzewidywalny i ilu wynajmujących, tyle historii. Tak, że to na pewno. Natomiast w momencie, kiedy kupujesz z biurem nieruchomości, masz gwarancję, że cokolwiek by się nie działo – nie wiem: pękła rura, bądź twoi wynajmujący przysparzaliby jakichś problemów – biuro, które jest odpowiedzialne za twoją nieruchomość, te problemy rozwiązuje. Odpukać, nie mieliśmy jakichś historii dziwnych, nierozwiązywalnych. Były historie, że ktoś się zatrzasnął na dachu własnego domu, albo na tarasie, nie mógł wyjść, wzywaliśmy straż pożarną. Były takie historie ☺… Natomiast myślę, że jesteśmy w stanie ze wszystkim może bym przesadziła, ale z prawie wszystkim sobie poradzić.
Jak to jest żyć tak daleko od miejsca, w którym się urodziłaś, wychowywałaś i związać się z tym tak mocno, żeby otworzyć tu biznes i tu w pewien sposób pozostać, planować swoją przyszłość?
Myślę, że to zależy od tego, jacy jesteśmy. Są osoby bardzo zżyte z miejscem, w którym się urodziły, wychowały, są osoby, które w domu rodzinnym mieszkają przez lata, pokoleniowo, bądź dzielnicę obok. Ja szłam małymi krokami. Jak wiesz, wychowaliśmy się, urodziliśmy się w Warszawie, później było Trójmiasto, później była Hiszpania, więc ten proces dokonywał się etapami, aby finalnie znaleźć się tutaj. Jak to jest? Jest fajnie. ☺ Myślę sobie, że jeśli czujesz się w jakimś miejscu dobrze, jeśli ułożyłeś sobie tutaj w jakiś sposób życie, to tak naprawdę to miejsce, w którym rezydujesz obecnie, uznajesz za twoje miejsce, za twój dom. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak się z tym czuję. Dobrze mi się mieszka, mam możliwość podróżować do Polski. Polska, myślę tutaj o mojej rodzinie, podróżuje do Hiszpanii, żeby odwiedzić mnie, więc myślę, że te relacje można zachować i pogodzić wszystko tak, żeby życie dalej toczyło się dobrym torem rodzinnym i tak, żeby samemu czuć się dobrze.
A propos języka, bo rozmawialiśmy wcześniej, że są ludzie, którzy żyją tu po 20 lat i potrafią tylko powiedzieć ola. Jak w 5 lat nauczyłaś się biegle, a dla wszystkich słuchaczy gwarantuję, że Agnieszka mówi biegle po hiszpańsku, bo słyszałem parę razy, posługiwać się tym językiem? W 5 lat, jak to jest możliwe?
Jak to jest możliwe? Praktyka. Myślę, że wszystko zależy od nas. Są osoby, które są metodyczne, które muszą pójść na kurs, muszą przejść przez egzaminy, żeby poczuć, że zgłębiły język i w miarę się potrafią nim posługiwać. U mnie to była typowa nauka z ulicy, nauka w praktyce. Dużo razy mi zadawano to pytanie, ale nie mam na nie jednej złotej odpowiedzi. Myślę, że to praktyka, od jednego zdania, aż do płynności. ☺
A czy jest jakiś jeden trik, czy jakieś jedno ćwiczenie, czy zadanie, czy sposób zachowania, który pomógł ci to osiągnąć, który mogłabyś komuś powiedzieć, słuchaj, możesz robić coś takiego, jeżeli jesteś za granicą, i to pomoże ci się nauczyć języka?
Myślę, że przede wszystkim to co jest najtrudniejsze – mówię to absolutnie na swoim przykładzie i na przykładzie innych osób, które próbują tajniki języka zgłębić – to jest pozbycie się wstydu. W momencie, kiedy zapominasz o tym, że nie mówisz dobrze, że kosztuje cię sklecenie jednego zdania, ale próbujesz i walczysz, to przełamujesz barierę, która później pozwala ci pomału te puzzle układać i dojść do perfekcji.
Bardzo mnie ciekawi, co jest dla ciebie największym źródłem wiedzy o prowadzeniu biznesu i o tym, jak ten biznes prowadzić, bo przeszłaś z roli pracownika, w tej samej branży, do roli właściciela firmy, i to jest, jak wspominałaś, inna rola. Skąd czerpiesz wiedzę do tego, żeby być przedsiębiorcą i podchodzić do biznesu całościowo, a nie tylko do procesu konkretnych transakcji, z konkretnymi klientami?
Myślę, że należy się cofnąć, tak jak mówiłeś, do momentu, kiedy sama pracowałam dla kogoś i tego, jakim pracownikiem jesteś. Możesz być pracownikiem, który wchodzi rano, robi swoje zadania i szczęśliwy popołudniu wychodzi, a możesz być pracownikiem, który owszem, spełnia swoje zadania, ale w międzyczasie ma oczy i uszy otwarte i czerpie tę wiedzę. Znowu, wydaje mi się, że wracamy do momentu, w którym powiedziałam, że jeśli lubisz swoją pracę, to jesteś zainteresowany tym, żeby wiedzieć o temacie, w którym jesteś, jak najwięcej. I ja zdecydowanie zawsze byłam taką osobą. W momencie, kiedy poczułam, że to jest coś, w czym czuję się dobrze, coś, co zdecydowanie chcę robić, czerpałam z wiedzy innych. Miałam możliwość pracowania z prawnikami, którzy pokazali mi dużo, naprawdę dużo zagadnień, które dotykają rynku nieruchomości – od strony prawnej. Miałam możliwość pracy z notariuszami, którzy pokazali mi od swojej strony wiele zagadnień. Czerpałam od innych agentów nieruchomości, gdzie wiadomo, doświadczenia innych też są kompilacją, z której możesz wyciągnąć coś dla siebie. Myślę, że ta mieszanka, plus mój wypracowany system bycia z klientem, słuchania go, doprowadza do tego, że mogę powiedzieć, że tak, posiadam wiedzę w tym temacie. ☺
A jak radzicie sobie tutaj w tym biznesie z zarządzaniem ludźmi, z pozyskiwaniem osób? Skąd brać ludzi do pracy na takim gęstym rynku, gdzie wszyscy sprzedają nieruchomości?
Łatwe to nie jest, zbudowanie dobrej ekipy, co sam na pewno wiesz, bo myślę, że to bez znaczenia, czy jest to biuro nieruchomości, czy jakikolwiek inny biznes. Stworzenie jednej solidnej ekipy, gdzie wszystkie trybiki w miarę dobrze pracują i uzupełniają się, jest super trudne. Wydawać by się mogło, o, najważniejsze jest znalezienie kogoś, kto będzie mówił w tym czy innym języku i reszta już jakoś pójdzie i się rozkręci. To nie do końca jest tak, bo ten biznes jest bardzo dynamiczny, w związku z czym potrzebuję też osób, które tą dynamiką się charakteryzują, plus język, plus znajomość rynku, znajomość okolicy, prawo jazdy, to wszystko generuje niejakie trudności, żeby ta ekipa 7 rzeczywiście była fajna. ☺
Pewnie masz sporo takich klientów, którzy mówią, ja wiem lepiej, jak kupić, jak policzyć, jak wszystko zrobić. Jak z perspektywy klienta zrozumieć wartość takiego partnera, jakim jest biuro nieruchomości? Bo w Polsce, mam takie poczucie, że ten rynek nie jest zbyt profesjonalny i raczej mam skojarzenia takie, że jak próbowałem z jakimiś osobami z biura nieruchomości współpracować, to zazwyczaj przychodzili zastraszeni studenci, którzy nie bardzo wiedzieli, gdzie mnie wprowadzają i tak naprawdę ich główna motywacja to była, żeby mi podłożyć taki kwitek, że jak kupię, to oni dostaną prowizję. I to był ich główny cel na tym spotkaniu, a poza tym już nie bardzo byli czymś zainteresowani. Więc jaka jest wartość dla klienta współpracy z dobrym biurem nieruchomości? Dlaczego nie miałbym sobie tej transakcji zawrzeć sam?
Myślę, że to, co powiedziałeś na początku: przede wszystkim jesteśmy w innym kraju. Nie masz ani obowiązku, ani prawdopodobnie możliwości, żeby wiedzieć, jak transakcje zakupu nieruchomości odbywają się tutaj na miejscu. To, co my się staramy za każdym razem zapewnić klientowi – bo wiadomo, to wszystko zaczyna się od rozmów telefonicznych, od wymiany maili – to jest właśnie przedstawienie, jak wygląda cały proces zakupu. Bez tego, myślę, nikt nie podejmie decyzji o zakupie nieruchomości za granicą, nie będąc dobrze przygotowanym teoretycznie. Oczywiście jest to wiedza, którą przekazuje ci twoje biuro. Później z tego, co powiedziałeś, dany klient cię rozliczy, w związku z tym wydaje mi się, że to jest najważniejsze. To poczucie bezpieczeństwa, to poczucie zapewnienia kompleksowego serwisu, to jest coś, co przekonuje klienta, że warto zrobić to z biurem nieruchomości. Opieka językowa, myślę, że to jest też coś, co przemawia do klienta. To już by trzeba z naszymi klientami porozmawiać, co tak naprawdę ich przekonuje, ale myślę, że to jest taka najsilniejsza baza.
I jak już kupię tę nieruchomość, to rozumiem, że dalej możecie się nią zajmować?
Tak, jak najbardziej, zajmujemy się nieruchomościami, jeśli chodzi o wynajem, o kwestie sprzątania… Tak naprawdę co sobie klient zażyczy i co jest potrzebne, staramy się to spełnić.
Jak jest zorganizowany wasz biznes? Czy jest podział, czy wszyscy robią dokładnie to samo? Czy wszyscy obsługują klienta od początku do końca, czy marketingowo inne osoby, a potem relacje z klientem kto inny, a formalności kto inny? Jak to działa?
Zależy od klienta, zależy od rynku. Jeśli chodzi o naszych klientów, o naszych rodaków, jestem ja, są moje dwie koleżanki, z których jedna jest stricte odpowiedzialna za marketing i za kontakt z klientem. Jest to osoba stacjonarna będąca w biurze. Ona ma generalnie super organizację, taką samą w sobie, i jest to coś, z czym naprawdę sobie dobrze radzi. Ja głównie wychodzę z klientami, robię wizyty rekonesansowe, natomiast wszystkie kwestie prawne dotyczące zakupu też kontroluję, i mamy trzecią koleżankę, która zajmuje się wynajmami i całą strefą posprzedażną.
Czyli to jest podzielone na poszczególne strefy, a skąd biorą się klienci w tym biznesie?
Jak zawsze, z dobrego marketingu.
Co to jest dobry marketing w tej branży.
Przede wszystkim internet. Myślę, że tak jak już teraz wszędzie. Portale internetowe, wszelkiej maści ogłoszenia, publikacje, portale społecznościowe 8, gdzie w dzisiejszych czasach – myślę – jest ogromna siła. Nawet nie tyle myślę, co mamy na to dowody. Mamy to naprawdę już poparte silnymi argumentami, że klienci tym źródłem do nas trafiają. I tak jak zawsze, poczta pantoflowa.
Jakiego rzędu inwestycja jest punktem wyjścia do tego, żeby w ogóle myśleć o nieruchomości w Hiszpanii? To znaczy, jakie uważasz kwoty są minimalne i jakie z twojego doświadczenia są średnie, jeżeli chodzi na przykład o zakupy, a jakie są rzadkie, ale bardzo fajne, ciekawe transakcje, z perspektywy Polaków, którzy kupują tu nieruchomości?
Kwota minimalna… Właśnie, jak już od tego zaczęliśmy, czasami pojawiają się w internecie ogłoszenia, które później są bardzo krzywdzące, krzywdzące ze względu na rozczarowanie klienta, który się z nami kontaktuje i krzywdzące dla mnie, oraz dla innych biur nieruchomości, ze względu na to, że odbiegają od realności zdecydowanie.
Odbiegają od realności? To znaczy?
To znaczy, pojawiają się w internecie nieruchomości, które znajdują się 25 kilometrów od morza, a w ogłoszeniu jako 3 kilometry od morza. Inne – w centrum miasta, w rzeczywistości w naprawdę głęboko zapomnianym polu, i z ceną, która absolutnie nie ma nic wspólnego z cenami tutaj, na wybrzeżu. I później sprostowanie tej informacji często kosztuje nas usłyszenie od klienta, że my się słabo staramy skoro nie możemy takiej nieruchomości znaleźć na wybrzeżu. A winnym nie jest ten, który ma błędną informację… Natomiast wracając do tego, o co zapytałeś, startując od kwoty 50 tysięcy, na dzień dzisiejszy możemy sobie pozwolić na niewielką nieruchomość w Hiszpanii.
50 tysięcy euro?
50 tysięcy euro, tak. ☺ Później już ta skala nie ma ograniczeń. Dalej naprawdę wszystko zależy od klienta.
Jeżeli chodzi o klientów waszego biura, to jaka jest średnia cena nieruchomości jaką kupują?
To się też zmienia, bo kiedyś rzeczywiście to były mniejsze nieruchomości, to były zakupy bardziej ostrożne, natomiast teraz Hiszpania stała się dużo bardziej popularna, ludzie nie mają większej obawy, nie jest to jakaś kompletna abstrakcja, kupno nieruchomości poza granicami Polski, więc też odważniej dysponują swoimi środkami. Transakcje średnie, które przeprowadzamy, ulokowałabym w granicach 90-100 tysięcy euro.
Czyli mniej więcej tyle, ile dwupokojowe mieszkanie w Warszawie.
Muszę ci zaufać, bo nie jestem na rynku warszawskim. ☺ Kompletnie jestem nieświadoma tego, co się tam dzieje.
Myślę, że to jest tego rzędu kwota. ☺ Może trochę mniej.
Ale do morza dalej, jak słusznie zauważyłeś ostatnio. ☺
Nieco dalej do morza. ☺ Właśnie próbowałem to porównać, ale ciężko. Tu jest rzeczywiście bardzo ładnie 9. Odnośnie życia w Hiszpanii, jakie są dla ciebie takie największe zaskoczenia i uroki życia w Hiszpanii, tak osobiście?
Musiałabym się cofnąć prawdopodobnie do tego, jak na początku postrzegałam Hiszpanię, bo teraz jestem już nieco bardziej wrośnięta w to wszystko. Myślę, że takim argumentem pro za Hiszpanią i Hiszpanami, jest zdecydowanie większe poczucie luzu, jest brak jakiejś takiej spinki. To, że tutaj nie ma pośpiechu, wiemy wszyscy. Dla Hiszpana bycie 15 minut po czasie to jest przyjechanie 10 minut przed spotkaniem tak naprawdę. Poczucie czasu jest dosyć elastyczne, tak bym to ujęła. Natomiast też ich podejście jest na dużo mniejszej spince, co tak naprawdę pomaga w absolutnie wszystkim, bo ludzie inaczej się do siebie odnoszą, inaczej sobie zarządzają dniem… Nie wiem, jest dużo luźniej. Tak, to bym jako pierwsze powiedziała.
Jak wygląda dzień pracy właścicielki agencji nieruchomości w Hiszpanii?
Jak zaczyna się mój dzień? Mój dzień zaczyna się o 7:00 rano, w biurze zazwyczaj jestem około godziny 9:00. Jeśli zaczynam w biurze, to w nim jestem. Jeśli nie, to jestem już w terenie. I tak naprawdę tutaj nigdy nie wiadomo. Można mieć plan dnia, który ewoluuje, wywraca się totalnie do góry nogami i trzeba chwytać i spinać rzeczy, które na początku w ogóle nie były przewidziane. To jest często nienormowany czas pracy, to jest często brak możliwości zjedzenia o godzinie, o której by się chciało zjeść. Ale myślę, że tak to jest we własnym biznesie, tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Ale myślisz, że jest taki moment w tym biznesie, kiedy można to opanować i w roli właściciela firmy nie angażować się w to w ten sposób? Czy widziałaś tutaj takie firmy, większe, które mają trochę większy staż niż twoja, gdzie właściciele tylko doglądają tego biznesu?
Nie.
Czyli to jest taki biznes mocno opierający się na ludziach i na właścicielach?
Zdecydowanie. Tak jak mówię, to jest biznes na tyle wielopoziomowy, że każdy właściciel, który jest zainteresowany tym, żeby jego biznes dobrze szedł i traktuje swoją firmę poważnie – może ewoluować jego funkcja w tej firmie, może być tylko i wyłącznie zamknięty w swoim biurze i zajmować się kwestiami księgowości czy marketingu – od pierwszego dnia, do końca swojej działalności, zawsze jest obecny.
A co kiedyś cię napędziło do tego, żeby wybrać, pozostać w nieruchomościach i dalej tutaj być? Co jest dla ciebie motorem napędowym i paliwem do tego, żeby dawać z siebie tyle energii? Jak przyszedłem tutaj, to na trzech telefonach równocześnie rozmawiałaś, w trzech różnych językach, więc jest to totalny rollercoaster. ☺ Co dla ciebie jest miarą ekscytacji i satysfakcji?
Myślę, że właśnie ten brak monotonii. Czasami, rzeczywiście, już nie wiesz który telefon odebrać, co robisz i w jakim języku rozmawiasz, natomiast to jest zdecydowanie brak monotonii i to, że ja uwielbiam pracę z ludźmi. Oczywiście są dni, że jest ciężko, są klienci, że bywa bardzo ciężko, ale ogólnie myślę, że właśnie to, że się dzieje, że się zmienia, że nie jesteś przyklejony do biurka i do komputera, przed którym jesteś i to samo co robisz w poniedziałek, będziesz robił i w czwartek, i w przyszły poniedziałek. To jest zdecydowanie to, co mnie nakręca najbardziej. ☺
A dokąd zmierzasz? Jaka jest przyszłość Home Pandora? Czy to jest bycie Trumpem Hiszpanii? ☺
Nie! ☺
To jaka jest w takim razie twoja wizja, twoja ambicja, jeżeli chodzi o ten biznes?
Jak to mówią, sky is the limit. Myślę że to, co na początku było założeniem, jest założeniem przyjętym, do którego zdecydowanie będziemy dążyć. Żeby oczywiście tych klientów było jak najwięcej, ale też żeby to byli klienci zadowoleni, klienci, którzy później, po roku, czy po dwóch latach od zakupu nieruchomości, mogliby do nas wejść na kawę… Mamy osoby, które kupiły nieruchomości niedaleko naszego biura, potrafią przyjść w klapkach ze swoim ulubionym kubkiem i powiedzieć, skończyła się kawa. Macie? No mamy. I zawsze zapraszamy. ☺ Tak że mam nadzieję, że oprócz wielu transakcji będziemy też mieć jeszcze więcej zadowolonych klientów, bo myślę, że to też jest clue sukcesu.
A dla ciebie osobiście co jest w życiu jeszcze ważne, poza pracą? Czy jest coś takiego?
Bo wydaje się, że nie ma? ☺
Bo jak słucham tego, to widzę ciebie jak odbierasz telefon rano i kładziesz się spać gadając dalej z klientami. To jest częsta rzecz, którą widzę u przedsiębiorców, szczególnie którzy jeszcze prowadzą mniejszej wielkości biznes, że po prostu totalnie biznes to oni. Ale ciekaw jestem czy dla ciebie są jakieś jeszcze inne elementy, które się składają na twoje życie, jako nie tylko przedsiębiorczyni.
Ale byłoby to smutne, jak bym powiedziała, że nie. ☺
Znam osoby, które są z tego bardzo dumne. Jeden z moich niedawnych rozmówców – akurat nie powiedział tego w trakcie rozmowy, ale po – powiedział, że, no właśnie byłem pierwszy raz na urlopie od 8 lat i się nie wybieram, bo strasznie się wynudziłem. ☺
Myślę że to jest trochę krótkodystansowe, bo osoby, które są napędzone, na pewno w początkowym okresie są super efektywne, ale później to wszystko leci na łeb, na szyję. Wypoczynek? Jak najbardziej. Na mojej liście postanowień na rok 2019 znalazły się również podróże. Nawet jeśli nie byłoby to długie, bo rzeczywiście, wyrwanie czasami nawet tygodnia czasu jest skomplikowane, ale jakieś weekendowe, czy przedłużone weekendy, tego typu wyjazdy, jak najbardziej. Co oprócz tego? Lubimy wyjść. Mówię lubimy, bo jesteśmy w biznesie rodzinnie. ☺
Powiedz coś o tym więcej. ☺
Prowadzimy biznes, jesteśmy we dwójkę, ja z moim partnerem, jesteśmy kompilacją hiszpańsko-polską, jesteśmy razem w biurze, ale też poza nim. Natomiast w biurze, wiadomo, każde z nas ma swoje zadania, więc mimo że jesteśmy w jednym pomieszczeniu, to tak naprawdę nie do końca ten czas dzielimy. Co lubimy? Lubimy wyjść, lubimy się przejść, lubimy się trochę zmęczyć sportowo, lubimy dobrze zjeść, to na pewno.
A jedzenie tu jest niewiarygodne.
Myślę, że trochę tego czasu zostaje. Może nie jest to taka dawka czasu wolnego, jaka by się nam marzyła, ale myślę, że dramatu nie ma.
A czy jest coś, co z perspektywy czasu – myślisz – zrobiłabyś inaczej w swoim biznesie lub w swojej karierze, co mogłoby być pożywką dla innych osób?
Nie, myślę że ani w karierze, ani w życiu osobistym. Gdybyś zmienił to, co wówczas uważałeś, że wydarzyło się nie tak, dzisiaj na pewno nie byłbyś w tym miejscu. Możemy dywagować, czy byłbyś w miejscu lepszym czy gorszym, natomiast absolutnie.
Czyli uważasz, że pewne kroki, które kiedyś się podjęło, one doprowadzają do tego, gdzie jesteś teraz i są potrzebne pewne doświadczenia, żeby móc być tu, gdzie jesteś teraz?
Na pewno, bo dobre doświadczenia odhaczamy, mówimy, super, udało się, ale dobrze poszło, i lecimy dalej. I jest kolejna płotka w tym biegu z przeszkodami i mówimy, dobra, fajnie, to się udało, lecimy po następną zdobycz. Natomiast to, co przysporzyło nam komplikacji, co nie było super łatwe do pokonania, do przejścia jakiegoś etapu, tylko to ci daje doświadczenie i to sprawia, że ewoluujesz.
Mówiłaś, że twój wcześniejszy związek się zakończył i byłaś de facto zmuszona do tego, żeby znaleźć tutaj i pracę, i mieszkanie, i wszystko. Sytuacja, trzeba powiedzieć, podbramkowa. Co dało ci tę siłę do tego, żeby się tutaj wewnątrz zorganizować, a nie na przykład polecieć do Polski? Skąd zaczerpnęłaś tę energię do tego, żeby wtedy, w tym najtrudniejszym momencie, nie poddać się?
Wydaje mi się, że przede wszystkim stało się tak dlatego, że wiedziałam, że chcę tutaj zostać. Czułam się dobrze, przez te 3 lata zdążyłam zorientować się, że jest to miejsce przyjazne do życia i że żyje się tutaj dobrze. I gdybym nie zawalczyła, gdybym nie spróbowała, to nigdy bym nie wiedziała, czy jestem w stanie. Oprócz tego miałam wsparcie mojej przyjaciółki, z którą się znamy od samego początku, u której kątem mieszkałam do czasu, kiedy byłam w stanie pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania na własną rękę. Były też ciężkie chwile, bo nasze psy za sobą nie przepadają, więc były budowane barykady w środku domu, żeby się nie pozagryzały. Jej mama mi gotowała, bo był to też moment dużych oszczędności, z jedzeniem włącznie. Był to rzeczywiście okres ciężkiej próby. ☺ Natomiast myślę, że to, że chciałam tutaj zostać, chciałam spróbować, chciałam zobaczyć, czy to w ogóle jest możliwe, żeby na własną rękę się wydostać z tego dołka, to chyba mnie napędziło na początku.
Wyobrażam sobie, że wiedząc to, że wtedy tego dokonałaś, masz też dużo więcej pewności siebie patrząc w przyszłość.
Zdecydowanie. Znowu wracamy do tego, o czym powiedziałam, że to są te trudniejsze przejścia, te doświadczenia, które w ówczesnym czasie wydawały mi się niefajne, kiedy rzeczywiście robiłam coś, ale nie wiedziałam, czy to w ogóle ma sens, czy to się uda. Na pewno, na 100%, to wpłynęło na to, jak postrzegam i siebie, i możliwości: że tak naprawdę możemy zrobić praktycznie co chcemy.
Czego tobie życzyć w kontekście rozwoju Home Pandora i całej twojej kariery? Czego być sobie sama życzyła?
Sama sobie bym życzyła, żebym miała zapał i entuzjazm, który mam do tej pory, żeby moja praca mi sprawiała dalej taką radość i przyjemność, jaką mam do tej pory, bo myślę, że jeśli masz takie podejście i lubisz swoją pracę, to cała reszta musi przyjść. Nie ma siły, żeby było inaczej.
Dziękuję ci bardzo.
Odnośniki – Agnieszka Kapuza:
- Orihuela https://pl.wikipedia.org/wiki/Orihuela
- Orihuela http://www.hiszpania-apartamenty.pl/przewodnik-po-hiszpanii,orihuela,173.html
- Agnieszka Kapuza https://www.facebook.com/home.pandora.9
- Agencja Home Pandora https://www.homepandora.com/pl/
- Liceum Agnieszki (i Grega) https://zamoyski.edu.pl/
- N.I.E. cudzoziemca w Hiszpanii http://casona.pl/numer-n-i-e-w-hiszpanii/
- Foto zespołu Home Pandora https://www.homepandora.com/images/articulos/3/g_kpnpm3mffnmya3h3yzks.JPG
- Home Pandora na Facebook’u https://www.facebook.com/homepandoraPL/
- Okolice https://www.homepandora.com/pl/okolica/