Zaczynam wątpić, czy jesteśmy w dobrym miejscu. Zaczynam wątpić, czy dobrze prowadzę tę firmę. Zaczyna mnie to męczyć, bo kosztuje mnie za dużo emocjonalnie – takie słowa coraz częściej słyszę od przedsiębiorców, niezależnie od skali ich biznesu.
Czasem są takie dni, kiedy budzisz się rano i dostajesz lawinę informacji, które wybijają cię z rytmu. Czujesz się niepewnie, zestresowany, zaniepokojony. Zaczynasz się zastanawiać, czy umiesz prowadzić tę firmę i czy wszystko się nie posypie.
W tym odcinku chcę dać ci odpowiedź – jak radzić sobie z tym stanem, jakich systemów używać, by odzyskać stabilność, spokój i pewność działania.
Omawiam 4 kluczowe obszary – zarówno z psychologii, jak i twardego biznesu – które pomogą ci poradzić sobie z niepokojem i poczuciem niestabilności.
Z odcinka dowiesz się:
▫️Jak twój stan emocjonalny wpływa na jakość decyzji
▫️Co daje poczucie kontroli – i jak je odbudować
▫️Dlaczego liderzy czują się samotni – i jak to zmienić
▫️Jak zbudować firmę, która przetrwa więcej niż jedno załamanie
🎙️Zapraszam do #318 odcinka Greg Albrecht Podcast.

Partnerzy Greg Albrecht Podcast:
Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.
Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!
Transkrypcja:
(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)
Greg Albrecht: Są takie dni w życiu przedsiębiorcy, kiedy budzisz się rano i dostajesz lawinę informacji, które wybijają cię z rytmu. Czujesz się niepewnie, zestresowany, zaniepokojony, obawiasz się tak naprawdę o przyszłość swojej firmy, zastanawiasz się, czy umiesz prowadzić tę firmę, czy to się wszystko pospina. Takie doświadczenia ma mnóstwo osób, z którymi pracuję, niezależnie od tego, na jakim etapie jest ich firma.
Wyobraź sobie na przykład, że otwierasz maila, a tam jeden klient, bardzo ważny, zgłosił ogromną reklamację. Drugi, z którym masz mieć strategiczne spotkanie, z jakiegoś powodu je anuluje. Trzeci nie odpisuje na maila. Potem nagle pojawia się jakaś dziwna wiadomość w sprawie twojego pracownika – że rzekomo szuka pracy w konkurencji, że być może ujawnił jakieś informacje. W głowie cała misterna struktura zaczyna się chwiać. Zaczynasz czuć, że być może to wszystko, co budujesz, nie jest oparte na bardzo stabilnych fundamentach.
To doświadczenie towarzyszy wielu przedsiębiorcom. W ostatnich tygodniach miałem okazję przeprowadzić rozmowy z kilkoma osobami, które właśnie to mi powiedziały:
Zaczynam wątpić, czy jesteśmy w dobrym miejscu,
Zaczynam wątpić, czy dobrze prowadzę tę firmę.
Zaczyna mnie męczyć to prowadzenie firmy, bo dużo mnie kosztuje emocjonalnie.
Na te problemy chcę dzisiaj dać ci odpowiedź – jak można sobie z nimi radzić, jakie systemy zastosować, aby uniknąć tego typu samopoczucia albo jak sobie z nim radzić, żeby mieć poczucie, że rzeczywiście w sposób stabilny idziemy w dobrym kierunku, żeby wiedzieć, gdzie jesteś ze swoim biznesem i żeby nawet jeśli takie stany emocjonalne i sytuacje się pojawią, nie wyprowadzały cię one z równowagi.
Mam przygotowane dla ciebie cztery różne obszary, którym warto się przyjrzeć. Są one zarówno w obszarze psychologii, jak i w obszarze twardej strony biznesu, które pomogą ci poradzić sobie z obawą i dyskomfortem związanym z poczuciem niestabilności, obawy i lęku.
Pierwszym obszarem jest stan emocjonalny. Dlaczego to jest takie ważne? Bo na końcu nasze emocje, sytuacje, które nas spotykają, mają wpływ na nasze emocje. Sposób, w jaki zarządzamy swoimi emocjami, wpływa na to, jak bardzo przeżywamy daną sytuację, czy nasza reakcja jest adekwatna. Często nasza reakcja jest zupełnie nieadekwatna albo niepotrzebnie przesadzona w odniesieniu do szerszego kontekstu sytuacji, w której się znajdujemy.
Jak zatem sobie z tym poradzić? Po pierwsze, warto pracować nad swoim stanem psychofizycznym, który sprawia, że kiedy dostajemy taką informację, reagujemy na nią inaczej. Negatywnie wpływają niewątpliwie takie oczywiste czynniki jak niewyspanie, zmęczenie, przewlekły stres, brak ruchu. Te wszystkie elementy przekładają się na to, że kiedy dostajemy bodziec w złym momencie, odczuwamy go jeszcze mocniej. Oczywiście to nie wszystko, bo nawet jeśli zadbamy o zdrowy sen i spojrzymy na rzeczywistość z odpowiedniej perspektywy, możemy mieć bardzo krótki okres między akcją a reakcją.
To, co nas cechuje, to fakt, że jako przedsiębiorcy chcemy błyskawicznie zadziałać, podjąć jakąś akcję, zgasić pożar, zareagować. W jednej sytuacji może to być źródłem sukcesu, ale w innej – przytłoczenia i przemęczenia. Wtedy pojawia się chęć, by zbyt szybko zareagować na sytuację, w której nie ma jeszcze sensu podejmować żadnej akcji.
Dlatego metodą na to, by podejść odpowiednio z perspektywy psychologicznej do nieoczekiwanych zmian, komunikatów i sytuacji, jest dbanie o to, by poszerzać przestrzeń pomiędzy bodźcem a reakcją. Czyli pomiędzy tym, czego doświadczamy, co czytamy, co słyszymy, a tym, w jaki sposób na to reagujemy.
W moim życiu sprawdziły się co najmniej dwa sposoby podejścia do tego tematu. Jeden ma charakter intelektualny i mieści się w naukach stoików. Nie jesteśmy w stanie skontrolować emocji, które się w nas rodzą, ani często sytuacji, która nam się przydarza. Niemniej jednak to, na co mamy wpływ, to nasza reakcja. Duża część pracy stoickiej polega na tym, by dostrzegać bodziec, który do nas trafia, i pracować nad tym, by nie reagować automatycznie.
Bardzo dobrze z tym stoickim podejściem łączy się narzędzie, które mnie bardzo pomogło przejść z super reaktywnego podejścia do bardziej zdystansowanego, spokojnego, osadzonego w sobie, opartego na rzeczywistości i wewnętrznym spokoju – to jest medytacja. Przez wiele lat medytowałem co rano przez 10 minut z jedną z dostępnych aplikacji do medytacji. Nie trzeba jechać na górę w Indiach i siedzieć tam tydzień, żeby medytować. Wręcz przeciwnie – lepiej obudzić się rano, usiąść na kanapie, zanim ktokolwiek czegoś od nas chce, i po prostu włączyć medytację prowadzoną w telefonie.
Na początku jest to niezwykle frustrujące, szczególnie dla osób, które mają tendencję do bycia zajętymi, szukania zajętości i szybkiego działania. Myślą: „Przecież tam się nic nie dzieje, nie mogę wytrzymać ze swoimi myślami”. Ale to właśnie buduje umiejętność dystansu wobec samego siebie.
Dzisiaj dla mnie taką reprezentacją medytacji, która łączy się z dobrostanem i pomaga mi mniej reaktywnie odpowiadać na niespodziewane sytuacje, jest bieganie. Traktuję je jako moją medytację – idę rano, pobiegam godzinę, półtorej, wypalam wszystkie emocje i wchodzę w rytm bycia samemu ze sobą. Dzięki temu, kiedy dzieją się niespodziewane rzeczy, moja reakcja jest mniej intensywna, potrafię nią zarządzić.
W ten sposób dbam o stan emocjonalny, by podejmować bardziej racjonalne decyzje. Chodzi nie tylko o to, by się lepiej czuć czy mniej denerwować, ale też o to, by podejmować właściwe decyzje, nie pochopnie. Nie zawsze się to udaje, ale z mojego doświadczenia i wielu osób, z którymi pracowałem, można zmienić swój profil z nadreaktywnego na taki, w którym potrafimy szybko podejmować decyzje, ale nie działamy w gorącej wodzie kąpani, a także nie poddajemy się przewlekłym niepokojom, które mogą siedzieć gdzieś w głębi.
Przechodząc do punktu drugiego – przewlekłe niepokoje, które siedzą gdzieś w głębi, raczej są związane z poczuciem kontroli. Mamy poczucie kontroli zaburzone, kiedy dostajemy informacje o różnych nieoczekiwanych sprawach, które nie zależały od nas, być może zależały – nie wiemy tego. Mamy wiele niewiadomych: dlaczego ten klient nie odpisuje, dlaczego anulował spotkanie, dlaczego dostawa nie dojechała, dlaczego pracownik był na spotkaniu konkurencji.
Te wszystkie elementy są związane z naszą potrzebą kontroli. Mnóstwo rzeczy jest poza naszą kontrolą i w dużym stopniu możemy sobie z tym radzić, wykorzystując punkt pierwszy, czyli dbanie o własny stan emocjonalny. Ale jest też wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby mieć poczucie kontroli.
Wyzwanie wielu przedsiębiorców to brak podglądu do stanu firmy w dłuższej perspektywie. Brzmi to niewiarygodnie, szczególnie dla osób studiujących finanse i zarządzanie, gdzie mamy tabelę przychodów, rozchodów, zysku, przepływów. To wydaje się bazą przedsiębiorczości. Niemniej jednak wielu przedsiębiorców startuje jako eksperci, ma podejście żywiołowe, reaktywne, nie patrzy strategicznie, nie planuje wszystkiego w Excelu, nie monitoruje przepływów.
To nie jest łatwe, gdy firma się skaluje. Na początku robimy pięć przelewów, a potem firma robi pięć tysięcy. Nie jest łatwo zaksięgować cash flow, odróżnić go od pozostałych czynników przychodów i rozchodów, bo to nie zawsze idzie w parze. Czasem trudno skontrolować, ile tak naprawdę mamy pieniędzy na inwestycje i ile nam ich zostało, by jeszcze w danym miesiącu coś zainwestować.
Dlatego pomocne w odzyskaniu poczucia kontroli są rutyny, które dają nam panel, podgląd tego, jak firma funkcjonuje. Widzę klientów, którzy zaczynają poważnie podchodzić do tematu patrzenia na pipeline klientów, ilu mamy zaplanowanych klientów, jak wyglądają wydatki. Widzą to czarno na białym. Nie muszą tego zmieniać, ale sam podgląd marży w zależności od liczby klientów czy ryzyka związanego z klientami zwiększa poczucie kontroli.
Jeśli mamy poczucie kontroli na wyższym poziomie, mniej będziemy mieli przewlekłych niepokojów, które czasem towarzyszą osobom, gdy np. w niedzielę wieczorem myślą o tym, co będzie jutro, i zaczynają się zastanawiać, w jakim stanie jest firma, czy mają pełną kontrolę itd.
Te elementy możemy rozegrać, tworząc panele i klarowne listy zadań – nie wszystko, co przychodzi do głowy, ale najważniejsze elementy, którymi chcemy zarządzać i na których się koncentrujemy. Obudowanie się elementami pokazującymi, gdzie jesteśmy w sposób obiektywny, pozwala sprowadzić nas na ziemię, gdy mamy subiektywne niepokoje dotyczące tego, czy firma się wali, bo wystąpiły cztery małe czynniki.
To jest przydatne, często zaniedbywane, dlatego zachęcam do stworzenia takiego panelu finansowego lub paneli podglądu, które pokażą status firmy. Dzięki temu można spojrzeć na wszystko z większego dystansu, a nie tylko z perspektywy jednego dnia. Większość sytuacji, które nas poruszają tu i teraz, można ocenić inaczej, zadając sobie pytanie: „Co będę myślał o tej sytuacji za miesiąc?” Wtedy często okazuje się, że nie będzie miała ona żadnego znaczenia. Radzenie sobie z trudnymi sytuacjami emocjonalnymi jest łatwiejsze, gdy zastosujemy na sobie taki trik — pomyślimy: „Jest miesiąc, dwa miesiące później, cofamy się w czasie do sytuacji, w której jestem teraz”. Kiedy o tym myślę, widzę, że nie ma to już znaczenia, bo karawana jedzie dalej. Rozwiązaliśmy niejeden problem i rozwiążemy jeszcze wiele kolejnych.
Trzecie wyzwanie, a zarazem rozwiązanie, które może pojawić się po stanie emocjonalnym i spojrzeniu strategicznym oraz po stworzeniu panelu finansowego i zaspokojeniu potrzeby kontroli, to zagadnienie samotności w podejmowaniu decyzji, a ogólnie samotności w byciu przywódcą. Decyzje bardzo dużo nas kosztują, a w sytuacji niepewności, gdy coś się dzieje, stresujemy się, czy podejmiemy właściwą decyzję.
Często nasz zespół ma inny sposób postrzegania odpowiedzialności za nasz biznes, czasem podświadomie, i czujemy się w tym bardzo osamotnieni, szczególnie właściciele firm działający w pojedynkę, bez wspólników. Jednak nawet ze wspólnikami czasem trudno się tym podzielić. Jak sobie zatem radzić i dlaczego warto? Wielu z nas myśli, że poradzimy sobie świetnie sami z każdym problemem. To jest też czasem kwestia kulturowa — chcemy udowodnić sobie i innym, że damy radę sami. Ta niechęć do dzielenia się problemami w sposób konstruktywny — nie narzekając, ale dzieląc się wyzwaniami i dylematami, konsultując je — może prowadzić do nadmiernego napięcia psychicznego. Chęć udowodnienia, że wszystko sami ogarniemy, prowadzi do nieadekwatnego poziomu presji, z którym trudno sobie poradzić, a który generuje lęk.
Okazuje się, że tylko my jesteśmy poddawani tym niepokojom — zarówno przewlekłym, jak i sytuacyjnym — i jeszcze musimy podjąć ostateczną decyzję. Chcemy podjąć właściwą decyzję, ale się obawiamy, z czego możemy skorzystać. W takiej sytuacji nie ma lepszego narzędzia niż rozmowa z innym człowiekiem. Dziś niektórzy powiedzieliby, że można porozmawiać nawet ze sztuczną inteligencją, i czasem może to komuś coś dać. Ja jednak rekomenduję bardziej tradycyjne metody, w zasadzie dwie.
Pierwsza to praca nad sobą — gdy widzimy powtarzalne niepokoje, bardzo dobrą decyzją jest wejście w proces coachingowy lub mentoringowy z kimś, kto spojrzy na nasze wyzwania z perspektywy swoich doświadczeń albo zada nam tak dobre pytania, że łatwiej będzie podjąć właściwą decyzję. Taki coach lub mentor przeramuje nasze spojrzenie na sytuację, w której mamy podjąć decyzję, i nagle zobaczymy ją na świeżo. Odpowiedź, uzyskana dzięki kilku pomocniczym pytaniom, będzie dużo łatwiejsza niż wtedy, gdy mamy w głowie jeden wielki węzeł współzależnych zagadnień, które utrudniają podjęcie decyzji.
Drugim elementem jest grupa społeczna, stowarzyszenie, klub lub osoby, z którymi możemy się spotkać i porozmawiać — na przykład kilku przedsiębiorców spotykających się w formie masterminda lub innej grupy. To miejsce, gdzie nie musimy oczekiwać, że dostaniemy gotową odpowiedź na pytanie, jak coś zrobić, bo prawda jest taka, że i tak to my podejmujemy decyzję. Jednak widząc perspektywy innych osób i to, że one również mają podobne wyzwania, czujemy się pewniej i lepiej psychicznie. To daje większą pewność w podejmowaniu decyzji. Czasem też otrzymujemy merytoryczne argumenty za tym, w którą stronę pójść, ale ostateczna decyzja należy do nas.
Zatem trzeci punkt to poradzenie sobie z samotnością lidera przez skorzystanie ze wsparcia innych osób — albo w formie indywidualnej pracy z coachem lub mentorem, albo przez dołączenie do jakiejś grupy. Myślę, że warto łączyć obie metody.
Czwarty element, nad którym warto się zastanawiać, wiąże się z samą strategią biznesu i tym, jak konstruujemy naszą firmę. Istnieje pojęcie antykruchości, które było tytułem książki Nassima Taleba. Sugeruje ono, że warto tworzyć systemy, które same z siebie prowadzą do tego, by stawać się coraz bardziej odporne na nieoczekiwane zdarzenia.
Warto więc myśleć o tym, jak kreować model biznesowy, który będzie bezpieczny w szerokim ujęciu, co odbiera nam poczucie niepewności. Podam przykład: pracowałem z przedsiębiorcą, który miał dziesiątki milionów przychodów, ale 70% stanowił jeden klient. Czy to jest bezpieczny biznes? Nie, to za duża koncentracja. W trakcie wspólnej pracy doprowadziliśmy organizację do takiego miejsca, że nastąpiła dużo większa dywersyfikacja klientów. Nie tylko wzrósł ogólny obrót, ale też zmieniła się struktura klientów. W efekcie odejście jednego klienta nie przewróci już firmy, podczas gdy wcześniej mogło to ją zniszczyć.
Tworzenie systemu działania firmy, który mądrze dywersyfikuje ryzyko i rozkłada je na różne czynniki pierwsze, jest bardzo ważnym elementem strategicznego myślenia o firmie. Dzięki temu nie jesteśmy uzależnieni od pojedynczych klientów, z którymi mamy wyzwania, ani od konkretnego człowieka w zespole. Istotne jest także, by myśleć o strukturze portfolio produktów — tak, aby nie musieć za każdym razem wymyślać nowego produktu od nowa, ale jednocześnie nie być uzależnionym od jednego rozwiązania, które w przyszłości może stać się nieadekwatne.
Krótko mówiąc, czwarty, finalny punkt, który pomoże poradzić sobie z niepokojem i huśtawkami emocjonalnymi to spojrzenie na antykruchość systemu, w którym działamy. Warto zastanowić się, czy nasz biznes jest tak podatny na zmienne, że losowe wydarzenie może mu realnie zagrozić.
Kiedy mamy świadomość, że zbudowaliśmy strategię biznesu tak, że jest on w pewnym sensie antykruchy — wzmacnia się dzięki kolejnym doświadczeniom i trudno go jednym uderzeniem położyć ze względu na kilka mocnych elementów strategii i jej realizacji — wtedy śpimy spokojnie.
Podsumowując: jeśli budzisz się rano i czujesz niepokój, a sytuacje wyprowadzają cię z równowagi, pomyśl o następujących czterech elementach.
Po pierwsze, zastanów się nad swoim stanem emocjonalnym: czy wysypiasz się, czy medytujesz, czy pracujesz nad wyższym poziomem samoświadomości i dystansu do bodźców emocjonalnych. Pracuj nad zarządzaniem swoimi emocjami i dbaj o swój stan psychofizyczny, który przekłada się na jakość reakcji. Często wyzwania emocjonalne wynikają z nadreaktywności.
Po drugie, stwórz kontrolę i zaspokój potrzebę kontroli przez stworzenie paneli, które pozwolą obserwować, gdzie jesteś z firmą — przepływy finansowe, klienci, lejek sprzedażowy, pracownicy, produkcja, zaopatrzenie. Nie musi to być skomplikowane, ale ważne, by wiedzieć, gdzie jesteśmy w danym momencie. To pozwala planować, prognozować i czuć się bezpiecznie.
Po trzecie, zaadresuj temat samotności w podejmowaniu decyzji. Otocz się systemem wsparcia, który pomoże podejmować decyzje z mniejszym ciężarem psychicznym — pracuj z coachem, który rozjaśni twoje potrzeby, z mentorem, który pokaże potencjalne scenariusze, oraz z grupą innych przedsiębiorców, którzy mają podobne wyzwania. Możecie się wzajemnie wspierać psychicznie.
Po czwarte, twórz strategię biznesu, która będzie antykrucha — stabilna i odporna na pojedyncze zdarzenia. Wiedząc, że masz system wsparcia, że twoja strategia jest odporna, że śledzisz, gdzie jesteś, i dbasz o swój stan psychofizyczny, huśtawki emocjonalne i niepokoje będą na zupełnie innym poziomie, a ty będziesz żyć dużo lepiej.
Jeśli będziemy lepiej żyć, lepiej zarządzać, nie wypalimy się w roli przedsiębiorców i będziemy czerpać z tego większą przyjemność. Prowadzenie biznesu stanie się trwałe w długim terminie, stabilne i satysfakcjonujące — budowanie organizacji, zmienianie świata, wzbogacanie się lub cokolwiek, co jest dla nas ważne, a nie ciężką dolą i utrapieniem, jak czasem słyszę od niektórych przedsiębiorców.
Dlatego wszystkim życzę, aby firmy działały dla Was, a nie kosztem Waszym. Proszę, zasubskrybuj ten kanał, ponieważ to pomaga nam tworzyć lepsze materiały, zapraszać ciekawszych gości i rozwijać się — wszystko po to, by dostarczać Tobie więcej wartościowych treści.
Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka i do zobaczenia niebawem.