Change language:

Tomasz Zieliński – Osom Studio: Od programowania aplikacji mobilnych do rozwoju agencji digital

Tomasz Zieliński to współzałożyciel Osom Studio – łódzkiej agencji digitalowej, która specjalizuje się w WordPress i WooCommerce. Historia powstania Osom przypada na ostatni rok studiów Tomka. Wtedy po kilkunastu godzinach pracy nad aplikacją wraz ze swoimi wieloletnimi znajomymi – Łukaszem i Maćkiem – stwierdzili, że chcą nie chcą dłużej występować tylko w roli programistów. Zdecydowali, że najbardziej chcą bezpośrednio komunikować się z klientem i budować rzeczy, które będą miały większy wpływ na jego biznes. Tak software house przeobraził się w Osom Studio.

Posłuchaj podcastu: Tomasz Zieliński – Osom Studio: Od programowania aplikacji mobilnych do rozwoju agencji digital

ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

Z naszej rozmowy dowiesz się m.in.:

– Co spowodowało, że jako specjalizację Osom wybrali WordPress i WooCommerce?

– Jak jako programiści bez backgroundu z pracy w innych firmach zaprojektowali procesy we własnej agencji?

– Skąd Tomek czerpie wiedzę i inspirację do rozwoju?

– Co z perspektywy osoby mocno technicznej działa w budowaniu biznesu?

– Dlaczego każdą większą realizację zaczynają od warsztatów z klientem? Co im to daje i ich klientom?

– Jak zachować dynamikę podejmowania decyzji w gronie trzech co-founderów o różnych stylach komunikacji?

– Jakie są plany na dalszy rozwój Osom Studio?

Tomasz Zieliński – Osom Studio: Od programowania aplikacji mobilnych do rozwoju agencji digital

Transkrypcja:

Greg Albrecht: Dziś, w Greg Albrecht Podcast, Tomasz Zieliński. Współzałożyciel Osom Studio – agencji, która specjalizuje się w WordPressie, w WooCommerce. Człowiek o niesamowitych doświadczeniach i inżynierskich, ale równocześniewspółtwórca, i współlider tegoż łódzkiego, międzynarodowego biznesu. Cześć Tomasz!

Tomasz Zieliński: Cześć Greg! Wielkie dzięki za bardzo przyjemne powitanie, i też zapowiedź. 

Bardzo się cieszę, że możemy się spotkać. Nie będę udawał też przed naszymi słuchaczami, że się widzimy pierwszy raz, bo byłoby to zupełnie nie fair. Mieliśmy okazję już trochę w życiu pogadać. Twoje podejście do rzeczywistości, bardzo mnie zainspirowało do tego, żeby właśnie Cię zaprosić. Zawsze mam wrażenie, że mówisz rzeczy konkretne i to mi się bardzo podoba. Chciałbym zrozumieć, zanim przejdziemy do głębszych tematów – jakie były pierwsze chwile, kiedy powstało Osom Studio?

Tak naprawdę naszą historię można podzielić na dwie rzeczy. Jedno, to jest założenie wspólnego biznesu, a drugie, to jest moment powstania Osom Studio. Żeby tak to narysować w przestrzeni czasowej, to tak naprawdę zaczęliśmy wspólny biznes mniej więcej na ostatnim roku studiów. Ja z moimi dwoma wspólnikami. Wtedy zaczynaliśmy jako software house, skupiony na aplikacjach mobilnych. Byliśmy bardzo mocno techniczni. Programowaliśmy aplikacje na Androida czy na iOS. Rozwijaliśmy ten biznes stopniowo. Coraz bardziej poszerzając portfolio swoich usług, produktów. Na początku to były aplikacje mobilne. Później też weszliśmy w marketing, ponieważ klienci, którzy do nas przychodzili, często potrzebowali też takich materiałów marketingowych. Jeżeli robiliśmy aplikację, to też i stronę wizerunkową dla tej aplikacji. Coraz bardziej wchodziliśmy w takie tematy marketingowe. Jednak to, co nas najbardziej zawsze tak… Może nie tyle co niepokoiło, co zawsze chcieliśmy troszkę więcej mieliśmy ambicje, żeby nie tylko być podwykonawcami większych instytucji, większych agencji, czy większych software house-ów. Chcieliśmy zawsze pracować bezpośrednio z klientem. Pamiętam, że był taki moment przełomowy, kiedy powstało Osom Studio, i też pomysł na Osom Studio, i przerobienie naszej działalności właśnie na Osom. To był moment, kiedy mieliśmy zmianę wręcz kilkunastogodzinną. Dogrywaliśmy projekt aplikacji z jednym z moich wspólników. Pracując te kilkanaście godzin, stwierdziliśmy, że w sumie to, co my byśmy chcieli, to pracować bezpośrednio dla klienta, bo teraz my występujemy w roli jedynie programistów. Natomiast to, co byłoby fajne, to jest to, żebyśmy stali się nie tylko programistami, którzy siedzą te naście godzin przed deadlinem, ale zbudowanie czegoś większego. Czegoś, co tak naprawdę będzie miało większy wpływ na biznes klienta. Tak naprawdę narodził się wtedy pomysł na Osom Studio. Osom Studio, firmy, która ma za zadanie przede wszystkim pomagać klientom w usprawnianiu ich komunikacji, czy też obecności w Internecie. Tak to się – można powiedzieć w bardzo telegraficznym skrócie – zaczęło.

Czy Wy we trzech, z Łukaszem i z Maćkiem razem studiowaliście, i od razu tam się poznaliście?

Tak. Dokładnie tak. Znamy się już bodajże chyba czternaście lat. To jest kawał życia. Można powiedzieć, że niedługo będzie to połowa naszego życia. Tak, znamy się od pierwszego roku studiów. Prawdopodobnie dzięki temu nam się tak dobrze pracuje. 

Jak wyglądał ten moment, kiedy podjęliście tę decyzję, żeby wziąć sprawy w swoje ręce? Mam na myśli to, że jedna rzecz to umiejętność programowania, druga to prowadzenie firmy i cała złożoność tego procesu. I też wzięcie tej pełnej odpowiedzialności. Oczywiście, programista też jest odpowiedzialny za swoje wykonane zadania. Jeden bardziej, drugi mniej. Natomiast założenie firmy to bardziej złożony proces. Jak ten proces podejmowania decyzji u Was przebiegał?

Ja bym w ogóle ten proces decyzyjny podzielił na dwie części. Jedna, to jest sama zawodowa kariera. Każdy sobie myślał, co chce tak naprawdę robić w życiu. Drugie, to są powody typowo osobiste. Jeżeli chodzi o taką karierę zawodową, to przede wszystkim my mieliśmy wybór jako programiści po uczelni – albo iść pracować do jakiejś większej instytucji, większej firmy, bądź też spróbować czegoś na własną rękę. Wydaje mi się, że my troszkę tak żyliśmy też marzeniami, że zbudujemy coś od podstaw. Gdzieś tam każdy z nas ma w sobie takie poczucie trochę niezależności. Myślę, że to właśnie poczucie niezależności każdego z nas, gdzieś tam pchnęło nas do tej decyzji. Żeby nie pracować w innej firmie jako bezpośrednio programiści, tylko zbudować własny biznes. To jest takie trochę połączenie cech osobowościowych. Tak i tej niezależności każdego z nas, z karierą zawodową, którą my chcieliśmy wybrać, czyli praca w IT.

Jak pozyskaliście pierwszego klienta?

Ja nie byłem tak naprawdę od pierwszego momentu, od pierwszego dnia, więc ja mogę powiedzieć tylko o momencie, kiedy dołączyłem. Jak ci klienci byli już pozyskiwani. Ponieważ na początku moi wspólnicy zaczęli firmę, mniej więcej pół roku wcześniej, iż ja dołączyłem. Na początku było to tak naprawdę bardziej inbound. Bądź też na przykład gdzieś tam znajomości, i jakieś takie pojedyncze, bardzo małe zlecenia. Znalezione gdzieś tam na Oferii. Na jakichś takich portalach ogłoszeniowych. Stąd byli ci nasi pierwsi klienci. Później tak naprawdę to już jakoś tam poszło z górki. 

A co spowodowało, że dołączyłeś do tej grupy? Mówisz, że było to pół roku. Panowie założyli sami. Jak wyglądało Twoje dołączenie?

To jest w ogóle śmieszne, bo pierwszą rozmowę z moimi wspólnikami prowadziłem w dniu moich urodzin. Jako prezent dostałem drogę zawodową na kolejne x lat swojego życia. Jak to się zaczęło? Łukasz oraz Maciek, zdobyli całkiem spory projekt jak na dwie osoby. Potrzebowali wsparcia. Ponieważ z jednej strony poszukiwali kolejnych zleceń, nowych zleceń, i rozmawiali z nowymi klientami – jednocześnie też trzeba było zrobić ten projekt. Wykonać. Jako, że ja byłem taką osobą dosyć techniczną, to ja wziąłem na siebie też ten ciężar wykonania tej aplikacji. I tak naprawdę dzięki temu, że właściwie nam się dobrze pracowało, po jakichś dwóch, trzech miesiącach, stwierdziliśmy, że zawiążemy spółkę. Właściwie od tego to się zaczęło. 

Jakie są takie najbardziej wymagające lub najbardziej ciekawe projekty, z których na przestrzeni tych lat, jesteś najbardziej zadowolony, czy czujesz, że one były takimi dużymi wyzwaniami? Albo uważasz, że pokazały Wasze umiejętności jako zespołu?

Wydaje mi się, że takim dosyć kluczowym projektem był dla nas projekt dla brokera biletów linii lotniczych, który wykonaliśmy mniej więcej, bodajże… Rozpoczęliśmy pracę nad nim w 2018 roku. Ja już nie byłem w roli programisty, raczej project managera wtedy. To, co było ciekawe w tym projekcie, to jest to, że on był dosyć skomplikowany jeśli chodzi o w ogóle implementację samą w sobie. Przede wszystkim był to projekt całkiem spory, jeżeli chodzi o platformę WordPress. Praktycznie też chociażby ze względu na ilość użytkowników, którzy miesięcznie odwiedzali tę witrynę, bo to było kilka milionów. To była strona internetowa przygotowana tak, żeby obsługiwała wiele rynków. Ponieważ my jakby pomagaliśmy przy migracji też treści dla serwisów w Holandii, w Belgii. Również i w Norwegii, więc kolejne rynki dołączały. To był naprawdę bardzo wymagający projekt, przy którym współpracowaliśmy bardzo mocno z klientem. Była to, jak na wdrożenie WordPressowe, całkiem spora i bardzo skomplikowana platforma.

Właśnie, zajmujecie się WordPressem. Tu jest pewnie wśród słuchaczy trochę osób, które myślą: „Okej. Jakie platformy? Jakie są przewagi?”. Trochę odchodząc od tematu Waszego biznesu, a przechodząc na chwilę, do takiego meritum. Dzisiaj chciałbym uruchomić sklep internetowy. Ostatnio widziałem statystyki różnych platform, jakie mają udziały, jak się zmieniają udziały, że Shopify bardzo rośnie, że ten WooCommerce w Stanach jest numerem dwa w tej chwili. Są też inne platformy. Jak uważasz, jakiego wyboru dokonać? Dlaczego WordPress jest takim środowiskiem, które zdecydowaliście się Wy, jako firma, tak głęboko wdrożyć?

W dużej mierze jednym z powodów wyboru właśnie WordPressa i platformy WooCommerce było to, że jest to platforma otwarta. Jest to platforma typu open source, więc jest zbudowana też bardzo dynamicznie działająca społeczność. Tak naprawdę, w momencie, kiedy się coraz bardziej w tę społeczność, w to community wnika – to widać, że ci ludzie są też bardzo pozytywnie nastawieni do tego, żeby uzyskać od nich pomoc, cokolwiek. Jest ogromna wymiana wiedzy między programistami, więc to nam dało taką motywację, żeby po prostu w tę społeczność się wbić. To był chyba tak naprawdę jeden z powodów. Drugi, to jest też to, że w momencie kiedy stawialiśmy pierwsze strony internetowe, to też posiadaliśmy pewne kompetencje w językach programowania, które po prostu funkcjonują w WordPressie, więc to też było też w miarę płynne dla nas przejście z tych aplikacji mobilnych do świata WordPressa. 

W jaki sposób wygląda funkcjonowanie biznesu w ramach takiej społeczności międzynarodowej? Społeczności związanej powiedzmy z jedną technologią, czy z jednym takim środowiskiem jak WordPress? Jak wygląda w praktyce takie działanie? Czy to jest źródło zbierania wiedzy? Czy też jest to jakieś źródło pozyskiwania klientów? Jak to funkcjonuje?

Z jednej strony jest to na pewno źródło zdobywania wiedzy. Dzięki temu, że właśnie ludzie są bardzo otwarci, to też nie ma problemu, jeżeli potrzebujemy podpytać się, jak na przykład podejść do rozwiązania bardziej skomplikowanego. Kiedy tworzymy jakąś bardzo skomplikowaną platformę, to też nawet jeżeli kontaktujemy się z twórcami rozwiązań na WordPressa, czy później twórcami pluginów, to ta responsywność jest bardzo dobra. Natomiast jeżeli chodzi o taką działalność taką typowo biznesową, to też jest tak, że firmy między sobą siebie polecają wtedy. Jeżeli uda się znaleźć partnerów, to tak naprawdę, to też gdzieś tam ewoluuje później, w jakieś biznesy. Też kolejne projekty, które rzeczywiście przychodzą do Ciebie. 

Jak byś powiedział, jeżeli chodzi o stronę taką biznesową, jak to ewoluowało w czasie? Zaczynaliście jako grupa programistów. Dzisiaj prowadzicie firmę, która zatrudnia zespół. Jakie były takie najbardziej istotne momenty w tym procesie Waszej transformacji z programistów w liderów firmy?

To była bardzo długa droga. Od momentu, kiedy my zaczynaliśmy, i rzeczywiście robiliśmy wszystko praktycznie. Od programowania, przez tak naprawdę wszelkie papierkowe prace. Przez wypełnianie umów. Tworzenie umów dla pracowników, więc HR – to wszystko jakby u nas było. To rzeczywiście trwało całkiem sporo, ale to też jest prawdopodobnie spowodowane tym, że my wcześniej, jako że firma tak naprawdę była naszą pierwszą poważniejszą pracą – to my tak naprawdę musieliśmy się sporo też nauczyć. To, czego musieliśmy się nauczyć, to chociażby sprawnego delegowania zadań. Zawsze mieliśmy na zasadzie takiej, że jeżeli tworzymy ten biznes, prowadzimy go, to tak naprawdę gdzieś tam ta praca papierkowa, to to jest jakiś taki wycinek tego naszego czasu, więc możemy go zrealizować. Jednak w miarę, jak coraz to nowsze osoby do nas dołączały, to okazało się, że tego czasu nam coraz mniej wystarcza. Tak naprawdę takim przełomowym momentem w pierwszej kolejności było to, kiedy zrezygnowaliśmy z roli osób, które biorą udział bezpośrednio w projektach. To było mniej więcej trzy, cztery lata temu. To był moment, w którym zaczęliśmy rezygnować z roli project managera. Zatrudniliśmy osoby, które zajmowały się właśnie prowadzeniem klientów. Natomiast później jakby to ewoluowało. My przeszliśmy na taką rolę bardziej administracyjną. Zajmowaliśmy się przede wszystkim formalnościami. Plus troszkę oczywiście też takim wsparciem merytorycznym dla osób w naszym zespole. Natomiast takim właśnie kolejnym etapem, czyli właśnie na początku wyjście z kierowania projektów. Później kolejnym etapem było to, że stworzyliśmy administrację wewnątrz naszej firmy. Wcześniej się wzbranialiśmy i odkładaliśmy to w czasie. Natomiast nagle jak zatrudniliśmy osoby odpowiedzialne za HR, osobę odpowiedzialną za biuro, za naszego asystenta – to po prostu nagle to było takie wow, bo nagle okazało się, że w ogóle nasz czas, który właśnie spędzaliśmy też nad takimi rzeczami stricte operacyjnymi – zwolnił się. I my jesteśmy w stanie wreszcie odsapnąć, i zacząć zajmować się biznesem. Tak naprawdę, to było około dwa lata temu. Końcówka 2019, początek 2020. Gdzie właśnie rzeczywiście te osoby od administracji się pojawiły u nas w firmie. Wtedy tak naprawdę można powiedzieć, że w ogóle ewolucja naszej firmy bardzo mocno przyspieszyła. W ramach właśnie ewolucji tej firmy, zdefiniowaliśmy tak naprawdę na nowo to, kim jesteśmy. Opracowaliśmy strategię, opracowaliśmy misję, wizję naszej firmy, którą chcemy budować przez najbliższe lata. Tak naprawdę, gdzieś tam pod koniec 2020 roku – również zaprosiliśmy osoby do zarządzania firmą. Można tak to nazwać, ponieważ osoby, z którymi wcześniej pracowaliśmy, i u których widzieliśmy potencjał – po prostu zbudowaliśmy w oparciu o nie, strukturę middle management, która też również pozwoliła nam na zwolnienie trochę naszej większej ilości czasu. To są takie chyba kroki milowe, które tak naprawdę mieliśmy przez ostatni czas. Które nas doprowadziły do tego, kim teraz jesteśmy, i planujemy być.

Bardzo ciekawie wybrzmiało dla mnie to, co powiedziałeś, że w zasadzie, Wy od początku wszyscy pracujecie w Osom. Czyli nie macie takich zewnętrznych doświadczeń, jak to jest pracować gdzie indziej. Czyli w zasadzie to, jak działają inne firmy – bardziej znacie z interakcji z klientami, z partnerami handlowymi. Oraz z obserwacji, ale nie z takiego doświadczenia własnego. Ciekawi mnie, jak to się przekłada na Wasz styl działania. I w ogóle Wasz styl pozyskiwania wiedzy na temat różnego modelu jakby rozwijania organizacji. 

Styl ten możemy określić czasami jako bolesny. Ucząc się na własnych błędach. Tak naprawdę, to jest tak jak wspominałeś – bardzo dużo dawały nam też współprace z większymi podmiotami, z większymi firmami. Ponieważ właśnie ze współpracy z właśnie z firmami, które mają większe doświadczenie. My też mogliśmy podglądać, jak to się powinno robić, i czerpaliśmy też właśnie doświadczenie, i wiedzę zdobytą właśnie pracując z bardziej doświadczonymi project managerami, po stronie klienta, ale też my jesteśmy znani z tego, że bardzo dużo myślimy, zastanawiamy się. Bardzo mocno analizujemy wszystko, co się da. Też na pewno gdzieś tam poszukiwanie wiedzy książkowej. Czy też słuchanie podcastów takich jak ten. To też nam dawało inną perspektywę. Na bazie naszych przemyśleń, zbierania wiedzy zewsząd  – podejmowaliśmy kolejne decyzje. Takie biznesowe. Wydaje mi się, że to nie wychodzi nam najgorzej. Wychodzi nam całkiem okej. Przede wszystkim daje też nam mega satysfakcję. 

Czyli wypracowujecie rozwiązania po swojemu, i jakby dopasowujecie je poprzez własny proces uczenia się, a nie na zasadzie kopiowania rozwiązań skądś. To jest taki proces rozwojowy też dla Was?

Tak, na pewno. Chociaż też patrzymy zawsze na firmy, u których to działa. Czyli patrzymy też jak to robią więksi, na pewno. Albo jeżeli mamy ambicje kiedyś, gdzieś tam, stać się większymi i pracujemy nad tym, to też patrzymy po prostu jak firmy, które działają, z jakich technik korzystają. My po prostu też zdobywamy wiedzę przez podpatrywanie.

A jakie są źródła, z których czerpiecie? Wiem skądinąd, z naszych innych rozmów, że rzeczywiście bardzo dużo tej wiedzy konsumujecie wszyscy jako zespół właścicielski, i też ją przetwarzacie. Ciekaw jestem, jakie źródła wiedzy, czy są jakieś konkretne miejsca, które byś polecił jako miejsca do zebrania wiedzy? Jakieś książki, materiały, lub firmy, które podglądacie? Takie, do których warto zajrzeć.

Ja mógłbym polecić mojego wspólnika, który jest kopalnią wiedzy. Który wręcz konsumuje wszelkie newslettery, wszelkie informacje, które znajdzie w Internecie. Jest po prostu kopalnią wiedzy. Ja mam to szczęście, że dostaje przefiltrowane newsy z całego świata. Natomiast jeżeli chodzi o te miejsca, gdzie można znaleźć wiedzę to mi się wydaje, że często po prostu czytając książki tak naprawdę można gdzieś tam zaczerpnąć jakiegoś punktu widzenia, i wypracować jakoś tam po swojemu. Czy też mieć jakieś przemyślenia, i później je wdrażać.

Czyli Twoja metoda na wiedzę – znaleźć taką osobę, która wszystko czyta, i będzie Ci dostarczała już najciekawsze linki, w formie przetrawionej.

Jest to na pewno najprostsze, ale powiem to tak – ja, jeżeli chodzi o wiedzę, którą ja konsumuję i której szukam – ona jest bardzo techniczna. Czyli bardziej dotycząca programowania i właśnie takich aspektów czysto technologicznych. Ja sięgam po prostu po te takie sztandarowe klasyki. Do których można się gdzieś tam odwołać właśnie jeżeli chodzi o technologię. Czyli to są materiały tworzone chociażby przez Boba Martina. Jest też cała masa klasyków. Książek informatycznych, które gdzieś tam konsumuję. Oprócz tego, po prostu też jednocześnie zwracam uwagę na książki, które pomagają chociażby zarządzać czasem, czy też pomagają wypracować zarządzanie czasem, czy też zmienić trochę perspektywę patrzenia na biznes. 

Właśnie ciekawi mnie jak Ty, z perspektywy myślenia takiego… Nie wiem. Nie chcę Ci jakiejś łatki przyklejać. Takiego myślenia inżynierskiego, technologicznego. Mówisz, że cały czas pogłębiasz zainteresowanie technologiami. Czyli masz mocno techniczne korzenie, z których wyrosłeś na przedsiębiorcę. Co Ty sądzisz o biznesie? Jaka jest Twoja perspektywa, jeżeli chodzi o budowanie czegoś skutecznie w biznesie? Co tak naprawdę działa? Patrząc z Twojej perspektywy – twórcy, który buduje biznes od podstaw. Biznes, który już zatrudnia sporą grupę osób. Pracuje dla międzynarodowych klientów. Równocześnie nadal masz jednak tę perspektywę technologiczną, i trochę ten biznes jest cały czas dla Ciebie też takim elementem, który obserwujesz. Uważasz, że jakie rzeczy działają?

Z mojej perspektywy, właśnie jako tej osoby technicznej, to jest przede wszystkim dbałość o szczegóły, o jakość. Przede wszystkim dostarczanie tej wartości klientowi. Ja ze swojej strony, z ramienia zarządu – właśnie przede wszystkim patrzę na tę stronę czysto technologiczną. Właśnie po to, żebyśmy dostarczali coś, co funkcjonuje i jest wysokiej jakości. To też tak naprawdę dostarcza perspektywy klientom, że w momencie, kiedy szukają kogoś, partnera biznesowego, który jest pewnym dostawcą, to też mogą mieć taką perspektywę, że Osom Studio, to jest miejsce, gdzie taką usługę mogą znaleźć, z taką jakością. Natomiast też patrząc na to, co jest ważne… Jedno to jest to, że można być inżynierem, tak jak ja, ale z drugiej strony jest jeszcze ten aspekt typowo biznesowy. Tutaj to jest przede wszystkim podejście do klienta i pokazywanie mu wartości na każdym etapie. Po pierwsze – jego pozyskania, a później w momencie kiedy kolejno pracujemy nad kolejnymi etapami projektu. Wydaje mi się, że to jest dosyć istotne. 

Jak to pokazywanie wartości przebiega? Jakie są najlepsze praktyki, które pozwolą klientowi odróżnić dobrego partnera, od niedobrego? Jakie to są działania, które pokazują tę wartość? 

Na etapie sprzedażowym to przede wszystkim dobry wywiad z klientem. Czyli tak naprawdę próba poznania, do czego właściwie mu jest potrzebna ta strona internetowa? Jakie ma cele spełniać? Czy też to, dlaczego tego e-commerca chce postawić, i kto jest tym jego klientem docelowym. To, co jest dosyć istotne, to jest to, żeby się skupić też na biznesie klienta, bo jeżeli klient tak naprawdę zarabia na produktach, które my tworzymy, i na usługach – to, to jest sytuacja win win, ponieważ my jakby zdobywamy swojego klienta. Natomiast nasz klient zdobywa też i swoich klientów, więc na etapie sprzedaży, to jest przede wszystkim też doradztwo – co on za pomocą technologii może osiągnąć? Właściwie dlaczego on to robi? Natomiast coś, co później tak naprawdę się przekuwa, też może jest dla klienta takim momentem, w którym rzeczywiście tę wartość może dostrzec, to jest to, kiedy my tak naprawdę z nim przeprowadzamy warsztaty. Warsztaty, to jest coś, od czego zawsze zaczynamy jakąś taką większą realizację. Gdzie tak naprawdę jakby zbieramy te wymagania klienta. Omawiamy jego potrzeby. Dlaczego on właściwie chce to rozwiązanie stworzyć? Często tak naprawdę dyskutujemy z nim. Konfrontujemy jego pomysły z naszymi rekomendacjami. Tak naprawdę to jest też ten element, który często uwiarygodnia nas w oczach klienta. Często mamy później takie informacje zwrotną, po przeprowadzeniu takich warsztatów, że to było bardzo pomocne dla ich organizacji. Ponieważ w momencie, kiedy tworzymy, wytwarzamy taką stronę internetową – często spotykają się różne osoby, z różnych działów, które po prostu też mają swój cel w tworzeniu właśnie takiego rozwiązania, bo strona korporacyjna – po pierwsze może pełnić funkcję informacyjną, sprzedażową, marketingową. Natomiast zawsze też może być gdzieś tam element chociażby HR-owy, gdzie korporacja po prostu też chce mieć gdzieś tam ten element employer brandingu umieszczony na swojej stronie. Nagle się okazuje, że na takich warsztatach, kiedy spotykają się różne działy, kiedy przychodzi ktoś z działu HR, ktoś z działu marketingu, to okazuje się, że nawet w organizacji często mieli inną wizję na przykład na wytworzenie tej strony internetowej. Natomiast po takich warsztatach tak naprawdę buduje się jako jedna, spójna wizja dla klienta. A my też wiemy wtedy, jak odpowiedzieć na jego zapotrzebowania. Ta wartość jest tak naprawdę pokazywana na każdym etapie wytwarzania. To jest coś, co tak naprawdę my robimy, i staramy się robić przy większości realizacji.

Ciekawe. Czyli trochę pokazujesz, że ta wartość, to jest to, co jest ponad de facto kod i samo rozwiązanie. Czyli taki element ekspercki. Element doradczy w pewnym sensie. 

Tak, dokładnie. Kod, to tak naprawdę już jest końcowy etap tworzenia projektu. W pierwszej kolejności to jest to, dlaczego to robimy. Można powiedzieć… Nawet książka taka była „Zaczynaj od dlaczego?”, i to jest prawdziwe, że musimy najpierw znać cel, jaki przyświeca stworzeniu rozwiązania technologicznego, po to, żeby po prostu je dostosować. Samo programowanie jest rzeczywiście takim ciekawym elementem, z punktu widzenia inżynieryjnego, ale też jest po prostu cała masa biznesu, którym trzeba się zaopiekować. 

Jak odróżnić w procesie współpracy, to tak abstrahując od Osom Studio, ale właśnie to mnie ciekawi. Częściowo tak, częściowo nie. Ciekawi mnie po prostu Twoje doświadczenie, Twoja wiedza. Słyszę też i wiem, że masz takie tendencje do perfekcjonizmu, jeżeli chodzi o jakość produktów. Ciekawi mnie, jak człowiek, który chce kupić usługę technologiczną, powiedzmy w postaci wytworzenia strony, bo to taka najbardziej powszechna forma i chyba najczęściej wybierana. Używana w największej liczbie przypadków, bo jednak każdy jakąś tam stronę ma. Na co zwrócić uwagę, żeby mieć tę pewność, że ten produkt będzie dobry, ale nie od strony wizualnej, czy od strony nawet architektury, i informacji, ale od strony technologicznej? To jest taka rzecz, która dla mnie jest ogromnym wyzwaniem. Miałem agencję interaktywną kiedyś. Siedziałem w tym od drugiej strony. Pracowałem z programistami. Po prostu nie mając tych umiejętności inżynierskich, zawsze dla mnie to była taka czarna skrzynka. Czy tam na końcu to zadziała? Czy za pięć minut ktoś mi się tam wbije po prostu, i zabierze mi całą treść? Co się robi, żeby upewnić się, że dany dostawca dostarczy coś, co naprawdę będzie dobrej jakości od strony technicznej?

Tak naprawdę jeżeli współpracujemy z firmą, z podwykonawcą, to często owszem, te twarde umiejętności, decydują o tym, czy coś ma wysoką jakość, czy nie. Wbrew pozorom, można to bardzo łatwo wyczuć. Patrząc na umiejętności miękkie podwykonawcy i firmy, z którą pracujemy. Dlatego, że jeżeli firma, przede wszystkim jest komunikatywna, jeżeli mamy z nią stały, bieżący kontakt, i na bieżąco jest responsywna… Jeżeli w momencie, kiedy chcemy zorganizować call’a z podwykonawcą, i widzimy, że ta interakcja przebiega w taki bardzo płynny sposób, to tak naprawdę możemy mieć… Jest takim indykatorem, że również ta strona technologiczna, może być dobrze wykonana, ponieważ technologia, wbrew pozorom, często jest łatwiejsza niż interakcje międzyludzkie. Jeżeli rozmawiamy z osobą techniczną, która też potrafi się dobrze komunikować, to znaczy, że jesteśmy w dobrych rękach. 

Bardzo ciekawe. Szczerze mówiąc, nie pomyślałem o tym, że taka pewna spójność może być właśnie tym kluczem do sukcesu. Zawsze myślałem, że mogą być też takie osoby, czy takie organizacje, które są świetne w sprzedawaniu i w tej komunikacji, ale za tym na końcu nie idzie jakaś taka substancja twarda. Albo na przykład mówią, że sprzedają mi coś super, a tak naprawdę na końcu, to jest tylko jakaś taka wydmuszka, i pewnie takie sytuacje też mogą mieć miejsce. 

Oczywiście. Nigdy to nie jest takie białe-czarne. Oczywiście zawsze może się zdarzyć tak, że mamy bardzo dobrego sprzedawcę, który nam wszystko obieca, a później już realizacja nie jest najlepsza. Jeżeli mamy gdzieś tam na etapie właśnie rozmów, czy takich projektowych – osoby, która jest technicznie dobra, to to się czuje. W naszym przypadku, to też wynika z tego, że nadal my rozmawiamy często też z klientami biznesowymi, a że rozmawiamy z firmami technologicznymi, to ten nasz background, taki inżynieryjny, ułatwia nam w kontaktach z innymi founderami, którzy są technologiczni. Czyli po prostu często to jest taka rozmowa byłego programisty z byłym programistą. Tutaj tak naprawdę często my zdobywamy klientów. Takim wzajemnym zrozumieniem tematu. 

To fajne, że tak naprawdę zdecydowaliście się na dopasowanie kulturowe i wybór grupy klientów, którzy tak naprawdę mają z Wami też dobre dopasowanie kulturowe. Czyli trafiacie także do firm, które mają to doświadczenie technologiczne lub budują tematy technologiczne. Ciekawa rzecz jest też taka, że – jak zresztą wiele firm, w kategorii development z Polski – macie wielu klientów zagranicznych i w zasadzie to jest dla Was kluczowy rynek. Czyli tutaj w Polsce macie klientów, natomiast te rynki zagraniczne są z wielu powodów ważniejsze teraz, jeżeli chodzi o Wasze działania. Jak się pozyskuje klientów zza granicy?

Obecnie naszym źródłem klientów zza granicy jest inbound plus polecenia. Polecenia tak naprawdę, naszych starszych klientów, którzy byli z nami pięć, sześć lat temu. Którzy na przykład zmieniają organizację, i wtedy kontaktują się z nami, ponieważ wracają do nas ze względu na jakieś zaufanie, i zbudowaną relację. Myślę, że to są chyba takie dwa główne kanały pozyskiwania klientów. 

Czyli jesteście bardziej skupieni na tym, żeby budować Waszą obecność w różnych miejscach. I stąd ci ludzie do Was trafiają. Poza rekomendacjami.

Tak, dokładnie tak. Nie prowadzimy takiego bardzo agresywnego outboundu, który tylko bardziej jest jakby, to klienci do nas przychodzą. 

Jak dzisiaj wygląda organizacja? Ile jest osób w zespole? Jakie są Wasze role? Jaka jest Wasza dalsza wizja? 

Obecnie nasza firma składa się z dwudziestu osób. W dużej mierze są to osoby o takim zacięciu technologicznym. Czyli programiści. Oprócz tego project managerowie. Natomiast mamy też jakby middle management. Czyli osobę, która jest odpowiedzialna za całe delivery. Osoba, która jest managerem, jeżeli chodzi o sprzedaż. Oraz my jako founderzy, założyciele. Z czego ja pełnię rolę CTO, czyli taką bardziej technologiczną. Kolega wspomniany wcześniej, Łukasz, pełni rolę CEO. Natomiast kolega Maciej pełni rolę CMO i jest odpowiedzialny za ten element sprzedażowy, czyli pozyskiwanie nowych klientów. Podzieliliśmy się tak przede wszystkim ze względu na nasze predyspozycje osobowościowe. Ja jako, że zawsze byłem tym bardziej technicznym, to był prosty wybór. Maciej jest naprawdę wspaniałym mówcą, jeżeli chodzi w ogóle, o rozmowy z klientami. O negocjacje. Bardzo dobrze mu to wychodzi. Tak naprawdę to był clear winner, kiedy obsadzaliśmy tę pozycję. Natomiast Łukasz, tak jak wcześniej wspomniałem – jest osobą, która wyszukuje całą masę informacji, więc często też po prostu jest tą osobą, która gdzieś tam podrzuca pomysły i jest odpowiedzialna też za pracę z ludźmi, bezpośrednio.

Jaki jest następny krok dla Was? Teraz macie taki zespół. Cały czas słyszę, też wiem, że jesteście mocno zaangażowani w interakcje z klientami. Czy to jest Wasza decyzja, żeby już zawsze tak było? Żeby być blisko, żeby być w tych projektach jednak. Mieć kontakt z biznesem. W jakim kierunku chcecie się rozwijać? Wiem, że ewolucja tego typu – uogólniam oczywiście – biznesów, które kreują rozwiązania technologiczne,  które są ogromne, tak jak na przykład Netguru. Był u mnie tutaj w podcaście też Wiktor Schmidt. Oni mają zupełnie inną skalę działania. Czasem to jest pochodna szczęścia, ale też jest to wybór. Wybór tego, jaką chce się mieć skalę. Był u mnie też Jan Zborowski z SoftwareMill. Oni zatrudniają siedemdziesiąt osób. Tak jak zrozumiałem, raczej nie mają ambicji, żeby zatrudniać tysiąc. Jestem ciekaw, jakie jest Wasze spojrzenie na to? Czyli jeżeli myślicie o firmie, myślicie o tej strategii rozwoju, to jaki jest plan? Jak ustalacie sobie ten swój poziom wyskalowania, do którego chcielibyście dojść?

Celujemy jak najwyżej. Ponieważ mamy ambicje po prostu, żeby stać się firmą na pewno taką, która jest widoczna na rynku i pracująca z klientami globalnie. Natomiast jaki jest nasz plan? Jeżeli chodzi po pierwsze o nasze zaangażowanie w całość prac jako founderzy – my pracujemy nad tym, żeby być troszkę dalej od projektów. Nie dlatego, że uciekamy, tylko dlatego, że chcemy się skupić właśnie na skalowaniu i dalszym rozwoju biznesu. Tak naprawdę to, jaki wolumen przybierze nasza firma, będzie bardzo mocno zależało po prostu też od klientów, których będzie udawało nam się pozyskiwać. Mamy taką ambicję, żeby stać się większą organizacją niż teraz jesteśmy. Bardziej podzielić nasz obecny zespół na pojedyncze zespoły multidyscyplinarne. Tak, żeby po pierwsze właśnie przygotować nasz biznes do skalowania. Tak naprawdę to, co nam czas przyniesie, to zobaczymy. Naszą ambicją jest przede wszystkim, żebyśmy stali się firmą, która jest rozpoznawalna z jakości. Która dostarcza produkty najwyższej jakości. I jeżeli jesteś osobą, która szuka kogoś, kto zrealizuje coś bardziej skomplikowanego niż prosta wizytówkowa strona, to żebyśmy my pokazywali się gdzieś tam na radarze.

To bardzo klarowna wizja. 

Mam nadzieję.

Co byś doradził komuś, kto ma te umiejętności sprzedażowo-marketingowo-wizyjne? Chce wykreować nowy biznes, nowy startup. I szuka osoby technicznej. Po prostu widzę takich sytuacji mnóstwo. Ciągle mnie ktoś pyta: „Słuchaj, skąd wziąć CTO? Gdzie ci ludzie są? Jak do nich trafić? Jak rozpoznać właściwą osobę?”. Jaka byłaby Twoja rekomendacja?

To jest bardzo trudne pytanie. Pewnie jak myślę o sobie za dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat, to może i ja wtedy kogoś takiego będę potrzebował i szukał jako na swojego następcę. Tak naprawdę pewnie nie jest to najłatwiejsze. Dlatego, że osoba, która pełni rolę właśnie CTO nie tylko powinna się znać na technologii, ale powinna się też znać na ludziach. I powinna umieć pracować właśnie z biznesem. Pracować po pierwsze z zespołem, z innymi ludźmi. To nie może być osoba, która jest introwertyczna, która po prostu zna tylko gdzieś tam zakamarki technologii. Nie znam szczerze mówiąc odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie jest ono wcale najprostsze.

To jest bardziej pytanie otwarte, a propos tego procesu, który byś podjął. Jeżeli dzisiaj miałbyś podjąć decyzję: „Okej. Od 2022 roku, nie pełnię roli CTO, bo zmieniła mi się wizja na życie”. To jaki proces byś podjął, żeby taką osobę znaleźć?

Mam to szczęście, że prowadzę już firmę, w której są osoby. W pierwszej kolejności to, co bym zrobił, to szukał swojego następcy wśród zespołu. Wśród osób, które mają największy autorytet, które zbudowały ten autorytet. I które potrafią właśnie patrzeć na ten aspekt biznesowy. Nie tylko na technologie, ale na ten aspekt biznesowy. Tak, żeby połączyć go z celami firmy. Czyli tak naprawdę uzyskiwanie suma summarum… osiąganie wyników finansowych też. Po części. 

A co jest dla Ciebie takim największym motywatorem do tego, żeby rozwijać Osom? Jaki jest ta Twoja materia, która sprawia, że konsekwentnie, mimo różnych przeciwności, jednak decydujesz się cały czas iść z tym projektem do przodu, i myśleć o tym bardzo dużo? Jaki jest taki główny motywator dla Ciebie?

Myślę, że ciekawość i różnorodność wyzwań, które tak naprawdę za każdym razem mnie czekają. Ponieważ to nie jest na zasadzie takiej, że założyliśmy biznes, i on sobie po prostu jakoś tam idzie, i nic nowego się nie pokazuje. Tylko za każdym razem, kiedy osiągamy kolejny poziom, kolejny kamień milowy, to okazuje się, że pojawiają się nowe wyzwania. Czy to właśnie w momencie, kiedy wdrażaliśmy role pośrednie, czyli ten middle management. Wyzwaniem była przede wszystkim delegacja odpowiednich zadań. Przekazanie tych swoich obowiązków kolejnej osobie. Gdzieś tam w przyszłości, czeka nas tak naprawdę praca nad rozwojem zespołów u nas w firmie. Cały czas mam taką motywację, że nie ma stagnacji w prowadzeniu biznesu. Zawsze pojawia się na horyzoncie coś nowego. I to tak naprawdę powoduje, że nigdy się nie nudzisz. 

A jak to jest myśleć o tym, że wszedłeś do tej pierwszej firmy, jesteś w niej, i nie podjąłeś żadnych alternatywnych ścieżek? Zawsze każdy może sobie zadać takie pytanie. Tam nie ma jakiejś implikowanej informacji w tym pytaniu, jakie są te myśli. Tylko tak czasem ja się zastanawiam nad tym. I jeżeli ktoś właśnie podjął taką decyzję bardzo długofalową, i długo realizuje w tym samym zespole, ten sam projekt, który się rozwija oczywiście, ale tym samym rezygnuje z jakichś alternatywnych ścieżek. To jakie są Twoje myśli na ten temat?

Myślę, że to była świadoma decyzja. Też oczywiście rozważałem ewentualnie jakieś takie alternatywne drogi, ale to, co ja widzę dla siebie, to jest to, żeby gdzieś tam w przyszłości uniezależnić biznes od samego siebie. Żebym ja, czy w ogóle my jako founderzy, żebyśmy przede wszystkim pełnili rolę taką gdzieś tam doradczą. To jest pewnie jakaś taka wizja, którą fajnie byłoby zrealizować w perspektywie kilku lat. To nie jest też tak, że do końca życia chciałbym siedzieć w projektach bezpośrednio. Chociaż mi to sprawia ogromną przyjemność. Takie zadania związane z technologią. Wydaje mi się, że można i tak zawsze prowadząc własny biznes, szukać gdzieś tam alternatyw pobocznych. To też jest tak, że jedno to jest jakby praca zawodowa, a drugie to jest to, co robisz gdzieś tam po pracy, i to, gdzie się realizujesz. Wydaje mi się, że jeżeli masz jakieś pasje, i też jakby sposoby spędzania czasu, to tak naprawdę to prowadzenie biznesu, i ta kariera zawodowa, to jest też pewnym po prostu uzupełnieniem. 

To ciekawe, rzeczywiście. Pewnie dzisiaj mniej modny styl myślenia o karierze zawodowej, bo gdzieś tam wiele osób próbuje realizować się poprzez tę pracę zawodową w całości. I postrzega to, jako taki jakby wiodący nurt, jeżeli chodzi o czerpanie satysfakcji, i kreowanie z tego swojego całego lifestyle’u. I być może w ogóle stawianie wszystkiego na jedną kartę. Nie mówię, że to jest dobre rozwiązanie. Tak myślę o swoich doświadczeniach szczerze mówiąc, że jeżeli bym spojrzał na ostatnie prawie dwadzieścia lat mojej kariery zawodowej, to rzeczywiście trudno mi jest powiedzieć, czy jakiekolwiek inne aspekty grały dla mnie większą rolę niż ta zabawa w prowadzenie biznesu, czy w bycie aktywnym zawodowo. To było coś takiego, co zawsze miało dla mnie to pierwsze miejsce, a wszystkie inne elementy były niżej. Myślę, że jakąś ewolucję też przeszedłem, żeby to troszeczkę przebudować. Zawsze dla mnie jest ciekawym takim zdaniem, powiedzenie tego po prostu, tak jest. Są te inne sfery, inne obszary, które tak samo to w sensowny sposób mitygują. One są jakby tymi innymi punktami, które też mają równą wagę, a może nawet większą, niż praca.

Ja powiem szczerze, że tak jak wcześniej wspominałem, właśnie dzięki temu, że wprowadziliśmy middle management, to odzyskałem trochę czasu dla siebie. Czasu po godzinach. Póki co nie wykorzystałem go po to, żeby nie wiem, wskoczyć w jakieś inne obowiązki. Tak typowo zawodowe. Trochę ten czas wykorzystałem dla siebie. Zamiast chociażby podjąć się jakiegoś takiego działania typowo zawodowego, gdzieś tam realizuję się chociażby nie wiem… w weekendy, w wolontariacie. Tak jakby gdzieś, gdzie też uważam, że jakaś taka pomoc drugiej osobie ma jakieś znaczenie. To mi też sprawia ogromną satysfakcję. Myślę, że to bardzo mocno zależy od danej osoby, i tak naprawdę to, gdzie znajduję realizację i szczęście. 

Super. Wolontariat to w ogóle fantastyczne doświadczenie. Też mam takie doświadczenie. Akurat ja miałem taką wielką przyjemność zaangażować się w działania takiej organizacji Big Brothers Big Sisters of Poland, która polega na tym, że spędza się czas z dzieciakami, które mają trochę trudniejszą sytuację, czy miały trudniejszą sytuację w życiu. I też przez półtora roku uczestniczyłem w takim programie. Naprawdę niesamowicie to też przebudowuje perspektywę myślenia o swoim życiu, o problemach. I tak samo daje myślę, że fajną wartość takiej osobie, z którą się spędza ten czas, że można jej trochę pokazać i inny świat, inny sposób życia. To może być niesamowicie kształtujące, więc bardzo polecam też wolontariat jako w ogóle drogę do tego, żeby czuć się indywidualnie jakoś tak bardziej spełnionym. Czuć, że się jakąś wartość wnosi do świata. 

Dokładnie tak. Ja zawsze chciałem troszkę sobie tego czasu odzyskać. Właśnie po to, żeby gdzieś tam spędzić czas właśnie na takich aktywnościach. 

Super. Czyli to jest takie coś, co Cię balansuje. Teraz odzyskujesz ten czas. Wychodzisz z roli managera dwadzieścia cztery godziny na dobę. Odzyskujesz nowe godziny. 

Tak. 

I uczysz się tym czasem zarządzić.

Dokładnie tak. Wydaje mi się, że też nawet takie działania w wolontariacie, też sprawiają, że też później się lepiej prowadzi biznes. Ponieważ często, kiedy dołączasz do jakiejś inicjatywy, to widzisz też osoby prowadzące tę inicjatywę. Właśnie nagle przechodzisz z roli bycia zarządzającym, w tę rolę osoby będącą zarządzaną. Gdzie rzeczywiście realizujesz po prostu czyjeś zadania, które zostały Ci zlecone, więc to też zmienia troszkę perspektywę, i można wtedy poczuć się też po tej jakby drugiej stronie – co daje perspektywę, jakim liderem się powinno być też. Tak, żeby działać skutecznie. 

Dla mnie takie doświadczenia, o których mówisz, też są bardzo uwalniające, bo jak masz w głowie to, że cały czas nosisz odpowiedzialność za każdą decyzję na sobie, gdy wreszcie ktoś te decyzje podejmuje za Ciebie, a Ty możesz być tylko wykonawcą, to nagle się odwraca trochę ta piramida, że każdy, czy wiele osób, chce budować biznes. Żeby być w kontroli, i móc podejmować decyzje, i kształtować świat po swojemu, ale to też jest męczące. I czasem fajnie jest móc być po prostu wykonawcą jakiejś czynności, którą ktoś Ci zleci. Nie kwestionować tego, i się nad tym jakby nie zastanawiać nadmiernie. Tylko po prostu to zrealizować. Ja przynajmniej mam takie doświadczenia, że to czasem mi daje bardzo dużo przyjemności, kiedy nie muszę się nad czymś zastanawiać, tylko ktoś bierze na siebie zarządzenie tym, co mam robić. Na przykład jak jestem na treningu z trenerem, to mi bardzo odpowiada to, że się nie muszę zastanawiać co mam robić, tylko ktoś decyduje za mnie, co jest dla mnie dobre, i z przyjemnością rezygnuję z tego decydowania, o każdej chwili, że tak powiem. 

Tak. Na pewno to jest w jakiś tam sposób uwalniające, ponieważ zawsze, jeżeli podejmujesz decyzje, to rozważasz wariant a, b, c. Natomiast tutaj, jeżeli wiesz, że masz do wykonania takie, czy inne zadanie, to po prostu nie musisz nagle myśleć, i rozważać wszelkich możliwych opcji, tylko wiesz jaki jest cel, i jest on jakby w miarę taki osiągalny. Bez większego wysiłku też takiego emocjonalnego i intelektualnego.

Dokładnie. To jest duży luksus. Czasem nie musieć podejmować decyzji. Wydaje mi się, że to jest w sytuacji tego przebodźcowania, które nas dotyka. Sprawiasz wrażenie osoby bardzo spokojnej, uporządkowanej i skupionej. Jakie masz sposoby działania na co dzień, które Cię w ten sposób uspokajają? Masz jakieś praktyki, które Cię wychillowują? Czy to są tylko iluzje? 

Ja rzeczywiście jestem osobą raczej spokojną. Tak mi się przynajmniej wydaje. Natomiast czy mam jakieś specjalne praktyki? Ciężko jest to określić. Na pewno jeżeli mam taki dzień, gdzie jest natłok myśli, gdzie jest bardzo duże przebodźcowanie, to jeden z moich sposobów, żeby gdzieś tam się uwolnić, to jest po prostu pójść wieczorem na spacer. Przejść się, pochodzić godzinę, czy półtorej. To jest takie dosyć odświeżające umysł. To jest jeden z moich wielkich pro tipów tego, co można zrobić po prostu na koniec dnia, gdzie rzeczywiście musiałeś podjąć na przykład trudniejsze decyzje, albo tych decyzji było bardzo dużo. I po prostu miałeś natłok obowiązków. Czasami po prostu przejść się. To jest taki czas wtedy dla siebie. Gdzie możesz po prostu zebrać wszelkie myśli. 

Jeszcze ciekawi mnie taka dynamika relacji między wspólnikami, w takim długim modelu działania. Trochę wiem, bo Was trochę znam, więc trudno mi jest zadać takie pytanie, które zarazem będzie autentyczne dla wszystkich, i będzie dla mnie czymś, czego nie wiem. Jestem właśnie bardzo ciekaw w sumie. Trochę Was znam, ale jestem ciekaw, jak Ty postrzegasz taką dynamikę procesu podejmowania decyzji, kiedy jest trzech wspólników, o różnych stylach komunikowania, różnych stylach działania? Co buduje Waszą wielką siłę? Ta różnorodność, o której mówiłeś. Ta różnorodność stylów. To jaka jest ta dynamika podejmowania decyzji? Jak Wy znajdujecie ten konsensus? Jak można właśnie tworzyć taki konsensus, mając bardzo różnorodne perspektywy? I różne style komunikacji i działania. 

Z tym bywa różnie. Ta dynamika też była różna. Na pewno tutaj trzeba też wypracować jakiś styl zarządzania. Szczególnie właśnie kiedy są trzy osoby. Swego czasu, na pewno to zarządzanie we trójkę, czasami wpływało na prędkość podejmowania decyzji. Natomiast tak naprawdę, w momencie kiedy podzieliliśmy się tymi rolami, to jakby też zyskaliśmy większą autonomię. Każdy jest odpowiedzialny na swój wycinek. Tak naprawdę teraz jest tak, że konsultujemy się przede wszystkim w takich sprawach, które wymagają rzeczywiście podjęcia decyzji strategicznej. Jeżeli coś jest takiego dosyć istotnego, co będzie miało wpływ w ogóle, na całą organizację, to rzeczywiście staramy się wypracować jakby wspólną wizję. Natomiast odeszliśmy przede wszystkim od takiego podejmowania decyzji codziennych, bieżących, w trójkę. Chociaż było to bardzo kuszące, ponieważ lubimy, tak jak wcześniej wspomniałem – analizować wszystko, więc zawsze poznawaliśmy, każdy swój punkt widzenia. Zanim do czegoś doszliśmy, to mijał tydzień, lub dwa. Natomiast dzięki temu właśnie, że przygotowujemy firmę na wzrost, podzieliliśmy się tymi kompetencjami – to nam trochę dało takiego kopa, jeżeli chodzi o prędkość podejmowania decyzji. Dynamika się polepsza wtedy, kiedy tak naprawdę oddelegowujesz zadania i wskazujesz osobę odpowiedzialną. Szczególnie właśnie jeżeli jest kilku wspólników, kilku founderów, to jednak ten podział jest ważny. 

Czy jest coś związanego z biznesem – jakaś taka jedna prawda o biznesie, która uważasz, że się zawsze sprawdzi? Lub jakiś mit związany z biznesem, który jest często powtarzany, i może nie być prawdziwy? Albo prawda, albo mit. Co uważasz, że działa w biznesie lub nie działa?

Bardzo ciekawe pytanie. Trudno jest tak naprawdę odpowiedzieć co działa lub nie działa. Coś, co jest pośrodku, to jest to, żeby zawsze dążyć do celu. Cały czas podążać za tą swoją myślą. Tak naprawdę gdzieś tam trzeba wyważyć zawsze to, czy się podąża w dobrym kierunku, i to takie zacietrzewienie się na dany temat, czasami nie prowadzi właśnie do dobrych wniosków. Na przykład tkwienie w biznesie, który po prostu idzie źle. Jeżeli cały czas mamy biznes, i mamy produkt, który chcemy sprzedawać. Usługę, którą oferujemy. Nie powinniśmy na przykład wtedy rzeczywiście podążać, i ślepo patrzeć na to, że włożyliśmy w coś bardzo dużo czasu, dużo energii. Tylko po prostu czasami odpuścić, i po prostu przekierować swoje siły w inne działania. Wydaje mi się, że to jest chyba taki trochę mit, że jeżeli włożysz w coś odpowiednio dużo pracy, to, to się zwróci. Czasami po prostu pewne inicjatywy nie zwracają się, i trzeba podjąć inne, bądź też je przemodelować. 

To ciekawe. Skąd zaczerpnąć, lub jak podjąć taką decyzję o tym, że się jednak wycofujemy z jakiegoś punktu, czy nie kontynuujemy? Skąd nabrać siły do tego? Wiadomo, że psychologicznie łatwo jest nam iść zgodnie z regułą konsekwencji, za tym, co już zaczęliśmy robić. I jeżeli to nie działa, to nadal zaklinać rzeczywistość. Powiedzieć: „Nie, nie, nie. Jeszcze rok, i na pewno zadziała. Wystarczy, że będziemy konsekwentni, i to pójdzie”. To oczywiście jest nieprawda w wielu sytuacjach, bo gdyby wszystko działało, to w ogóle nikt by nie zmieniał niczego w żadnej aktywności, którą podejmuje. Jeżeli każde działanie by koniec końców doprowadzało do rezultatu. Jednak to nie jest prawda. Jaki jest uważasz taki sposób na zmianę kierunku?

To jest zawsze bardzo trudne, dlatego, że trzeba samego siebie przekonać do tego, że to jest czas na zmiany, a ludzie sami w sobie nie lubią tych zmian. Często właśnie jakby podążają za czymś dosyć ślepo. Nawet przez bardzo długi czas. Nawet my tak naprawdę oferując swoje usługi, mieliśmy bardzo szeroki wachlarz tych usług. Począwszy od marketingu, prowadzenia kanałów social media, kampanii AdWordsowych. Przez całe spektrum usług. Właśnie też w ciągu ostatniego roku, jako firma, podjęliśmy bardzo dużo trudnych decyzji, ale które widzimy, że gdzieś tam punktują. I prowadzą nas do dalszego rozwoju. To, co trzeba zrobić, to odnaleźć swoją siłę, bo tak naprawdę czasami żeby iść dalej, po prostu trzeba zrobić shift w coś innego. I uporządkować swoje działania. Czasami zrezygnować z niektórych usług, a w inne usługi bardziej, mocniej się zaangażować.

Super. To świetna pointa, Tomek. Jeżeli jest coś jeszcze, co chciałbyś na koniec dopowiedzieć, to, to jest właściwy moment, a jeżeli nie, to możemy powoli kończyć. Także wybór należy do Ciebie. 

Ja bym chciał podziękować za dzisiejszą rozmowę. Także to jest mój taki jakby finisz. 

Okej. Dzięki Tomku w takim razie. Naszym gościem dziś był Tomasz Zieliński. Współzałożyciel i CTO, Osom Studio. Firmy, która wytwarza rozwiązania na platformie WooCommerce i WordPress. Dzięki Tomek!

Dzięki Greg!


Szukasz indywidualnych konsultacji biznesowych? Napisz do mnie!

Dołącz do Klubu Greg Albrecht Podcast, aby mieć dostęp do ekskluzywnych materiałów, spotkań i wpływ na kształt tego podcastu.

Masz pomysł na temat odcinka? Znasz kogoś, kto powinien być moim gościem? A może chcesz zostać sponsorem podcastu? Napisz: gregalbrechtpodcast[at]gmail.com

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także