Change language:

Maciej Lubiak – Maczfit: mistrz Polski w tenisie liderem cateringu dietetycznego

Maciej Lubiak – Maczfit: mistrz Polski w tenisie liderem cateringu dietetycznego – posłuchaj podcastu:

ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

Maciej Lubiak – Maczfit – opis odcinka:

Maciej Lubiak – założyciel firmy Maczfit, lidera cateringu dietetycznego w Polsce, a także warszawskich restauracji Milanovo. Pasjonat zdrowego i aktywnego stylu życia, były mistrz Polski w tenisie ziemnym, oraz zdobywca tytułów w innych sportach rakietowych takich jak squash i padel, a także były mistrz Polski w rajdach samochodowych. Nieustannie udowadnia, jak kształtowane od najmłodszych lat precyzja i dyscyplina, przekładają się na sukcesy w sporcie i biznesie.
Wspaniale skromny i zdeterminowany, dzieli się wieloma konkretnymi radami, które mają zastosowanie w wielu biznesach.

W 138. odcinku #GregAlbrechtPodcast Maciej Lubiak opowiada m.in.:
• co Jennifer Lopez ma wspólnego z dietą pudełkową,
• czym różni się prowadzenie firmy dostarczającej catering dietetyczny od restauracji,
• jak zarządzać ryzykiem i skalowaniem w takim złożonym biznesie produkcyjnym,
• co, oprócz aspektu finansowego, może dać wsparcie inwestora,
• jak sportowa dyscyplina, precyzja i odwaga, kształtowane od najmłodszych lat, przełożyły się na sukcesy w roli przedsiębiorcy,
• czy na rynku diet pudełkowych jest jeszcze miejsce na nowe firmy,
• komu Maciej odradza wchodzenie w ten biznes.

Dołącz do Klubu Greg Albrecht Podcast, aby mieć dostęp do ekskluzywnych materiałów, spotkań i wpływ na kształt tego podcastu: https://albrechtpartners.com/klub

Masz pomysł na temat odcinka? Znasz kogoś, kto powinien być moim gościem? A może chcesz zostać sponsorem podcastu? Napisz do mnie: gregalbrechtpodcast (at) gmail.com

Wideo – Maciej Lubiak – Maczfit:

Transkrypcja:

Dziś w Greg Albrecht Podcast Maciej Lubiak, współtwórca firmy Maczfit. Cześć, Maciej!

Cześć, cześć, witam!

Bardzo się cieszę, że zdecydowałeś się do nas tutaj dołączyć i podzielić się swoją historią. Na początku, jakbyś mógł coś powiedzieć, jak to się w ogóle zaczęło i skąd pomysł na to, żeby wejść, w cudzysłowie, w dietę pudełkową?

No, pomysł wziął się sam nie wiem skąd, tak naprawdę. Byłem tym, który jak usłyszał o diecie pudełkowej, to trochę to zignorował. Kiedyś spotkałem się kilka lat temu z osobą, która chciała wejść w gastronomię i powiedziała mi: „Słuchaj, teraz nie restauracje, teraz catering dietetyczny”. Mając restauracje bardzo niepoważnie go słuchałem i przeanalizowałem to, co powiedział. No bo wydawało mi się, że prawdziwa gastronomia to gastronomia restauracyjna. Posiadanie restauracji to marzenie praktycznie co drugiej osoby. Jak się to zaczęło? To się zaczęło przy kawie po prostu. I trochę przy kawie, przy koleżeńskich rozmowach, trochę biznesowych. Też trochę z własnych potrzeb, jako restauratora, który lubi kontrolować jakość i smak. I praktycznie non-stop coś musi smakować. Musi poczuć się tak naprawdę tę jakość, która wychodzi z kuchni restauracji. Nabawiłem się różnych schorzeń, takich zawodowych. No i trzeba było – też jako sportowiec, taki może już sportowiec z hobby – trzeba było dbać o siebie, o własną masę ciała, o zdrowie i tak dalej. No i szukałem różnych rozwiązań, gotując sobie sam, co jest bardzo kłopotliwe, zlecając swoim kucharzom, którzy – no, można powiedzieć – byli trochę poirytowani, że muszą robić dania dietetyczne dla mnie, gdzie tak naprawdę pracują w restauracji. No i przy rozmowie ze znajomym przy kawie, mówi, przekazałem informację: „Słuchaj no! Doskonałym rozwiązaniem jest dieta pudełkowa. Słuchaj, masz pod drzwiami paczuszkę, pudełeczko z pięcioma posiłkami. Nic Cię nie interesuje, masz 1500-2000 kalorii. Jesz, co chcesz, wybierasz sobie, kiedy chcesz. Spróbuj, zobaczysz, nie będziesz żałować”. No i tak spróbowałem.

Czyli wtedy to już było na rynku? Była taka oferta, już ktoś to robił, jak, kiedy Ty dołączyłeś do tego?

Biznes był mocno rozhulany, można powiedzieć, bo catering dietetyczny pojawił się pierwszy raz w Stanach Zjednoczonych. Podobno w 2000 roku pierwszym influencerem była Jennifer Lopez, która w ogóle była pierwszą znaną osobą, która z tego korzystała – z jakichś kalorii,
z jakiejś diety i to reklamowała osobiście. W Polsce pojawił się ten model – model biznesu gastronomicznego – około 2008 roku. Były dwie takie marki, dość duże, konkurujące ze sobą. W tej chwili są nadal naszymi konkurentami, są na rynku. I można powiedzieć, że wtedy już wydawało mi się, że to już jest biznes, który jest rozkręcony, duży i można było wejść w przeglądarkę i znaleźć parę fajnych firm, które oferowały ciekawe rozwiązania, jeśli chodzi o dietetykę. Ale że biznes restauracyjny jest trudny, bardzo trudny… Tutaj ktoś, kto wchodzi w ten biznes, uważam że powinien się przynajmniej 100 razy zastanowić, czy warto. Fajny, ale jak ktoś zaczyna od zera, nie mając żadnego doświadczenia, jest bardzo trudny. I po kilku latach działania, właśnie na tym polu, stwierdziłem, że może, skoro dla siebie gotuję i bardzo mi to smakuje, dlaczego nie spróbować w czymś zupełnie innym, co tak naprawdę jest trochę powiązaniem tego, co potrafię, czyli gastronomii, takiej typowo restauracyjnej i tego, że jestem osobą, która ma schorzenia, jakieś takie właśnie zawodowe, problemy zdrowotne, nietolerancje pokarmowe, czy też pewnie jakieś uczulenia.
Teraz prawie każdy ma jakiś jakby problem, jeśli chodzi o właśnie nietolerancję pokarmową. No i też jakby wygodę, tak? Dla siebie gotuję, to dlaczego nie mogę gotować dla innych?

Jest ten moment, rozmawiasz z kimś przy kawie, on Ci mówi: „Słuchaj, spróbuj tych pudełek!”. Ty mówisz: „O, wow! Może to może zadziałać, ale można to zrobić lepiej!” – rozumiem, z Twoim doświadczeniem restauratorskim i z podejściem do detali. Więc jaki jest pierwszy krok? Jak to się zaczęło? Bo wyobrażam sobie, że rynek już był. No to jak zrobiliście ten pierwszy krok i co przesądziło o tym – uważasz – że staliście się takim dużym graczem, dzisiaj – jak rozumiem – wiodącym graczem w tej kategorii.

W takim szybkim skrócie, że kolega powiedział mi, że: „Słuchaj, to jest fajny biznes, naprawdę to jest fajne, naprawdę to fajnie rośnie, to się fajnie rozwija w Polsce”. No, nie wiem, nie stać mnie było na drugą restaurację, nie stać mnie było na trzecią, czwartą, piątą, ale stwierdziłem: „Skoro mam restaurację, mogę trochę ją przerobić, to może spróbuję od dwóch, trzech, czterech, pięciu, dziesięciu pudełek”. No i stwierdziłem – miałem wtedy taką, taki etap zawodowy – że stwierdziłem: „No, podejdę do tego tak w stu procentach profesjonalnie: najpierw stworzę ekstrastronę, stworzę piękne pudełko, piękne kolory, fajną nazwę”. No, wtedy była moda taka właśnie na spolszczenie różnych słów angielskich i nie tylko. Stworzę jakieś takie kontrowersyjne logo. No tam jest rzodkiewka, ale ta rzodkiewka się kojarzy nad Maczfitem z różnymi postaciami. A przede wszystkim wyprodukuję najpierw 1000 dań, które będą mi w stu procentach smakować i dopiero wtedy wrzucę je w pudełka i rozdam wszystkim swoim znajomym i nie tylko w Warszawie, żeby spróbowali czy to, co robi Maczfit i to, co ja robię, jest smaczne i inne, niż pokazuje konkurencja. Bo wtedy dieta pudełkowa to były, można powiedzieć, pudełka, tacki z odpowiednią ilością produktów, które dawały jakąś tam kaloryczność i podział, pewien sposób, podział makroskładników. Natomiast ja chciałem przełożyć restaurację do pudełka i jeszcze to skalibrować w odpowiedni sposób, żeby nie tylko to smakowało i wyglądało jak w restauracji, przekładając z tacki na talerz, ale też było odpowiednio zbilansowane. I od początku, pierwszego dnia miałem dietetyka, nie bazowałem na własnej wiedzy, nie bazowałem na Internecie, na informacjach z Internetu, tylko i wyłącznie na wiedzy dietetyków klinicznych, których od samego początku zatrudniłem. No i tak się zaczęło.

A zanim pójdziemy głębiej w Maczfit, jestem jeszcze ciekaw tego, co powiedziałeś wcześniej. Jesteś restauratorem, prowadzisz fajną restaurację, w której nawet miałem okazję kilkukrotnie być. Opowiedz coś o tym. Jak to się zaczęło? Bo chciałbym też wyleczyć wszystkich tych marzycieli, którzy myślą o tym, że restauracja to jest najlepszy biznes. Ja miałem krótki romans z gastronomią. Miałem taką małą kawiarnię, więc jakby dotknąłem tego poziomu skomplikowania tego biznesu, który jest trudny do wyobrażenia, bo wydaje się: „A, dobra tam, otwierasz, tu coś ktoś ugotuje, tu ktoś coś poda, tu ktoś coś zje”, a wydaje mi się, że to jeden z najbardziej skomplikowanych biznesów i jeszcze w dodatku z bardzo małym potencjałem do skalowania jednak. Chyba, że się wybiera drogę McDonalda, ale to już trudno to nazwać restauracją per se. To, co Ciebie skłoniło, jak to się zaczęło, że zadebiutowałeś w tym biznesie restauracyjnym i skutecznie w nim pozostałeś? Bo też jest wielu takich, co mają jakieś tam pieniądze odłożone, odpalą sobie fajny lokal, wrzucą milion w wykończenie i za rok czy za pół roku niestety już ich nie ma, co jest przykre. Chciałbym tym wszystkim osobom oszczędzić tego i dowiedzieć się, co w takim razie u Ciebie leży u fundamentów, jak to się zaczęło ten biznes gastronomiczny, na początku restauracyjny.

Zawsze marzyłem i uważałem, że jedna restauracja mi wystarczy. Jak już ją otworzyłem, to potem stwierdziłem, że warto mieć 2, 3, 4. I się okazało, że to nie jest takie proste mieć drugą, trzecią, czwartą, bo tak naprawdę z tą pierwszą jest duży problem i jedna restauracja to jest jak wielka korporacja: 7 dni w tygodniu, praktycznie 24 godziny na dobę. Nie stać Cię na ludzi, to musi Ciebie być stać na to, żeby mieć dużo zdrowia, szczęścia i poświęcić trzeba bardzo dużo pracy. No, byłem na szczęście w tym biznesie sam, więc nie posiadałem wspólnika i miałem wszystko na swojej głowie. Może też dzięki temu na takie najtrudniejsze okresy potrafiłem przeżyć jakby sam. No, ale pojawiła się ta dieta pudełkowa, ten pomysł na biznes… Bo na jedną rzecz chciałem zwrócić uwagę, że dieta pudełkowa, no to jest biznes prepaidowy, czyli abonamentowy, typowo e-commercowy, czyli zamawiam, płacę, potem jest produkcja, dostawa. To też był biznes, który wtedy miał niski próg wejścia i można mówiąc o gastronomii, no nie ma jakby takiego, wtedy nie było takiego biznesu, czy nie można było stworzyć restauracji, która by pozwoliła w takim biznesie sprzedawać, więc ta dieta pudełkowa, mając restaurację, była dość bliska i łatwa do spróbowania przynajmniej. No i tak się zaczęło, zaczęliśmy u siebie restauracji tworzyć właśnie od 5, do 10, potem 20 pudełeczek, gotując niezależnie zupełnie w innych godzinach i w innym miejscu tak jakby zaplecza gastronomicznego restauracji, bo do tego stworzyłem taką małą kuchnię, która właśnie produkowała dietę pudełkową. Mając jakby wiedzę restauracyjną. Tak że mogę powiedzieć, że te najcięższe chwile, te pierwsze 2 czy 3 lata mając za sobą, a to były bardzo trudne chwile, jakoś przeżyłem. No bo to miejsce, w którym jest moja restauracja, też było miejscem, w którym kiedyś była galeria bursztynu i to było miejsce pierwsze takie restauracyjne w tym miejscu. Więc każda restauracja potrzebuje czasu – tak jak każdy biznes – na rozkręcenie i wtedy też jeszcze to był taki moment, w którym moja restauracja się nie rozkręciła. Nie było mnie stać na drugą, trzecią, czwartą, byłem w tym wszystkim sam, ale pojawiła się dieta. Zostałem, można powiedzieć, z jednej strony zmuszony przez życie i też życie zawodowe do tego, żeby coś innego spróbować. Dlatego spróbowałem, zrobiłem to na 100%. Chciałem po prostu przenieść tą jakość restauracyjną do pudełka. No i okazało się, że nie mając pieniędzy na marketing, PR, ale mając serce do jakości i takie doświadczenie, to zaplecze gastronomiczne, okazało się, że jest to coś wyjątkowego na rynku, tak? Maczfit pokazał taki inny trochę obszar jakości, dzięki czemu dość szybko rósł i bardzo dynamicznie, i dzięki temu modelowi biznesu, takiemu prepaidowemu, e-commercowemu udało mi się bardzo szybko inwestować i rozwijać Maczfita na większą skalę.

Ciekawi mnie – to jest może pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale spróbuję je zadać – bo jako konsument diet pudełkowych rozmaitych w przeszłości, a też zacząłem się żywić w ten sposób dawno, dawno temu i nawet mogę przyznać, że 3 lata nie jadłem nic innego, więc byłem przez jakiś czas takim hard userem i udało mi się wykończyć dwie firmy, które zdecydowały się dla mnie robić dietę made to measure, co wydaje mi się kompletnie nieopłacalne i niestety – bardzo im jestem wdzięczny, bo świetnie mnie żywili – natomiast, no, nie przeżyli tego z perspektywy biznesowej z oczywistych względów dla mnie już wtedy. Ale zastanawiałem się, czy mają jakiś magiczny sposób, żeby robić to made to measure mimo wszystko. Eksperymentowałem również wcześniej jeszcze chyba zanim powstał Maczfit z różnymi tymi firmami, które nadal są. No, to miałem bardzo traumatyczne doświadczenia. Już oszczędzę szczegółów, co tam było w moich posiłkach kiedyś, zanim to zostało wyśrubowane na taki poziom, jak teraz ma na przykład Maczfit, bo też miałem przyjemność korzystać, więc wiem, że tutaj jakość jest. W jaki sposób wyważyć pomiędzy tym – nie wiem – schabowym z ziemniakami, surówką, wiesz, i tym po prostu zapchaniem tej foremki chlebem, no bo to się dzieje w tych, powiedzmy, tanich – w cudzysłowie tanich – firmach, a tym oczekiwaniem personalizacji, które ja miałem, które wykańcza biznes, bo jest po prostu niereplikowane, nieduplikowalne.

To jest tak, że jak mała firma cateringowa jest sobie w stanie poradzić i pozwolić na więcej trochę i przy 5, 10, 15, 20 abonamentach dziennie oferta może być bardzo elastyczna, czyli jeżeli firma podchodzi bardzo elastycznie, daje możliwość swoim klientom eliminowania składników, to znaczy, że nie za wiele się tam dzieje, bo – no umówmy się szczerze – to jest… Ten biznes się bardzo rozwija i tak naprawdę liczba kucharzy, powierzchnia i czas, w którym trzeba wykonać daną dietę czy 5 posiłków jest bardzo ograniczony. No bo pamiętajmy, że to są, to jest żywność, która jest w takim systemie day by day produkowana, czyli dzisiaj produkujemy, jutro dostarczamy, ale też produkujemy bardzo późno, bo produkujemy wieczorem, w nocy, pakujemy, chłodzimy, wieziemy, dostarczamy. Także klient w ostatniej chwili praktycznie prosto z pieca czy prosto z patelni, prosto z pakowalni ma świeże dania w pudełku, które są zalaminowane próżniowo, są gazowane – to wszystko zależy od firmy, jaką technologię przyjęła. Natomiast te dania nie leżą 2, 3 dni ani 7 dni. One mają bardzo krótki termin przydatności. Dlatego też to tempo pracy i organizacja musi być bardzo sprawna. I jeżeli mamy spełnić wszystkie życzenia klientom, no to właśnie to jest niemożliwe przy ilościach powyżej 100 pakietów. 100 pakietów to jest 500 posiłków. No to można sobie wyobrazić ile restauracja dziennie wydaje dań. No, restauracja dziennie wydaje kilkaset dań, a firma cateringowa wydaje – tak jak w tej chwili Maczfit – produkuje dziennie około 30 000 pojedynczych posiłków. To jest, można powiedzieć, w skali światowej największa restauracja. Nie ma większej restauracji, która w ciągu doby produkuje więcej posiłków z krótkim terminem przydatności, czyli dzisiaj gotujemy, jutro podajemy. I praktycznie to są godziny, to nawet nie jest doba. To jest 6, 8, 10 godzin do konsumpcji. Więc ponad 30 tysięcy posiłków dzisiaj. Ale na początku było tak, że ta ilość posiłków bardzo szybko wzrastała. Myśmy w restauracji już mieli ponad 100 pakietów dziennie, czyli produkowaliśmy prawie 400 posiłków w ciągu jednego dnia i szybko się udało nam – że tak powiem brzydko – zwinąć stamtąd i wynająć po prostu obiekt, który był na ten moment wystarczający do ilości pakietów 400, 700 pakietów dziennie. Ale remontując i przygotowując tamten obiekt, kończąc praktycznie, czyszcząc ścianę, polerując blaty, już stwierdziliśmy, że ten obiekt jest już za mały. Także ten biznes tak rósł dynamicznie i takie było zapotrzebowanie na wydaje mi się, że jakość Maczfita, którą myśmy wprowadzili – to znaczy myśmy pokazali po prostu, że można przenieść restaurację do pudełka. I też rynek za nami podążył, bo w tej chwili jest mnóstwo firm, które konkurują z nami jakością, konkurują z nami ofertą, są bardzo kreatywne, jest w tej chwili prawie – wydaje mi się – że między 600 a 1000 firm mniejszych, większych, które produkują, tak jak my, dietę pudełkową.

No, to naprawdę duża skala. Ta skala to jest coś, co mnie bardzo ciekawi. Ja jestem też współzałożycielem, wspólnikiem w takiej firmie Sundose. To są spersonalizowane suplementy diety, które się wytwarza dokładnie w ten sam sposób, czyli one są robione w całości made to measure i nie mają aż tak krótkiego terminu przydatności, ale każda jedna osoba dostaje zupełnie inny skład, więc trochę się też mierzymy z tym wyzwaniem właśnie skalowania. Skalowania w ten sposób, żeby móc dostarczać to, nie dawać opóźnień klientom, a równocześnie powiększać moce produkcyjne. To jest trudne do wyobrażenia w świecie e-commerce, gdzie mamy produkty digitalowe, SaaSowe i ktoś mówi: „A dostawisz dodatkowy serwer i już masz jakby większą moc produkcyjną”. No, w tym biznesie fizycznym to tak nie działa. Jestem bardzo ciekaw jak sobie właśnie dzisiaj radzicie z tym planowaniem i ze skalowaniem, i z jakimiś może jakoś są pewnie też niezwykłe sytuacje czy niespodziewane. Na przykład – wyobrażam sobie – kontener pomidorów nie dojeżdża i co wtedy? A Wy macie już zaplanowaną dietę. Jak się zarządza ryzykiem i skalowaniem w takim złożonym biznesie produkcyjnym, ale właśnie gdzie czas gra istotną rolę?

Tak, no, wszystkie obszary, które w Maczficie zostały stworzone i tak naprawdę, można powiedzieć, że na świecie czy w Polsce nie było firmy o takiej skali i myśmy tą skalę osiągnęli sami. jedni z pierwszych. I można powiedzieć, że budując każdy obszar biznesowy Maczfita, byliśmy nowicjuszami i tymi pierwszymi, którzy weszli w ogóle i stworzyli jakiś know-how, jeśli chodzi o logistykę, transport, produkcję. No bo też jesteśmy nietypowym biznesem dla nawet zaopatrzenia. Tak, jak właśnie mówisz, zaopatrzenie można zaplanować i można było zaplanować do sklepów, restauracji. Tutaj my potrzebujemy dostaw ciągłych, praktycznie 24h na dobę nasi dostawcy są dla nas dostępni, bo przede wszystkim mamy do czynienia z produktem świeżym, który musi mieć pewną kontrolę jakości. Nie zawsze ten produkt jest odpowiedniej jakości i trzeba — no są zwroty, wymiany, braki, braki w dostawach, jakaś nieprawidłowa, niewłaściwa seria, więc my mamy swój dział jakości, który przede wszystkim każdy produkt przepuszcza i zatwierdza jego jakość. Czasami bywa tak, że dostawca musi na dwa czy trzy razy do nas przyjechać w ciągu kilku godzin i dowieźć nam kolejną partię produktów. No to nie są kilogramy, to nie są setki, ale to są też tony, można powiedzieć, przy takiej skali produkcji, setek tysięcy składników, produktów, przypraw, które przechodzą przez naszą – można powiedzieć – wielką kuchnię-produkcję. Początki tego biznesu były trudne, pod tym względem, że tak naprawdę czy to produkcja, czy transport, to było wyzwanie. Bo jeśli chodzi o transport, no to pierwszym miastem, jakie obsługiwaliśmy, była Warszawa. Potem były 3-4 największe miasta w Polsce po Warszawie, do których codziennie wyjeżdżała nawet jedna paczka. Czyli to było jakieś ryzyko, które trzeba było podjąć, żeby ta paczka przez tydzień, dwa, trzy i chociaż jedna jeździła tym samochodem do Wrocławia, do Krakowa, do Szczecina, do Trójmiasta. Myśmy nie tworzyli logistyki i transportu dostaw, zbierając jakiś koszyk zamówień, tylko po prostu jeździliśmy nawet z jedną, dwoma paczkami każdego dnia. Więc było to jakiś zakładane ryzyko, które trzeba było podjąć, żeby stworzyć skalę. Więc teraz trochę ten biznes, można powiedzieć, przez ostatnie 2 lata na tyle się rozrósł, że powstała pewna logistyka w Polsce, która ułatwia firmom tworzącym się sprzedaż w innych miejscach niż Warszawa, niż miasto, w których załóżmy dana firma ma swój zakład produkcyjny. My natomiast byliśmy jednymi z pierwszych, którzy wozili po całej Polsce i tak naprawdę tą, niezależnie od progu rentowności, tą paczkę chcieli w jak największej ilości miejscowości po prostu dostarczyć. I tak też stworzyliśmy własny „Intercity transport”, bo mamy… to jest nasz tabor samochodów, który rozwozi samochody do prawie 1400 mniejszych, większych miejscowości w całej Polsce.

Niesamowite! Czyli tak naprawdę cały czas produkcja jest centralizowana i dystrybucja nadrabia, jakby nadrabia te kilometry. Czyli krótko mówiąc, jest tak to zaplanowane, że produkcja jest centralna, a dystrybucja jest dopiero z jednego miejsca do wszystkich miejsc w Polsce.

Tak! Tak jak powiedziałem, jesteśmy taką wielką, potężną restauracją i my jesteśmy wszyscy w jednym miejscu: od góry, czyli od administracji, po produkcję, marketing – wszyscy są w jednym miejscu, dlatego, że tego biznesu nie można by było prowadzić, a przede wszystkim utrzymać wysokiej jakości produktu, tej samej wizji i rozwijać dalej Maczfita, gdybyśmy byli rozproszeni. Więc ten model biznesu w ogóle się sprawdził i to był też mój taki pomysł, taki cel, że powinniśmy zawsze być wszyscy razem. I od początku Maczfita do tej pory nam się to udaje. Więc jesteśmy właśnie w Warszawie, mamy zakład, mamy marketing, mamy produkcję, mamy dietetykę. Jesteśmy wszyscy w jednym budynku, w jednym miejscu. I, można powiedzieć, cały czas, od rana do wieczora i całą noc, 7 dni w tygodniu, kontrolujemy to, co wyjeżdża i jakość. Bo tak jak zawsze to powtarzam, że wydaje mi się i uważam, że Maczfit będzie się tak i ta branża długo rozwijała, jeżeli ta tacka i ten posiłek w tej paczce, czy w tym programie, który sobie klient zamówi, będzie coraz smaczniejszy, nawet przy dwukrotnie większej produkcji. Ja uważam, że Maczfit ma, mimo wszystko, pomimo większej skali, jeszcze smaczniejsze posiłki niż jak produkował 100 pakietów dziennie. Uważam, że najważniejsze dla nas jest jakość, więc tak dostosowujemy technologię, mamy takich ludzi, mamy taki know-how, taką właśnie… Tak precyzyjnie przede wszystkim bilansujemy posiłki – teraz jeszcze doszedł wybór menu – że wydaje mi się, że klient czuje się mimo wszystko nadal wyjątkowo jakby traktowany i pomimo tego że w tej chwili nie produkujemy ponad 7000 pakietów, to jakość jest lepsza niż przy 200 pakietach.

No tak, no uczycie się też, więc wyobrażam sobie, że też macie podejście takie, żeby się cały czas doskonalić. Bo też chyba nie łatwo jest być liderem rynku, bo jakby zawsze inni mogą kopiować, ale samemu trzeba kreować swoje własne przewagi, żeby tę pozycję utrzymywać i umacniać. Jestem ciekaw właśnie, jakbyś miał rzucić jedną rzecz, która sprawiła, że to Wy zostaliście tak mocnym graczem na tym rynku? To jak uważasz – co to było? Co to jest takiego, co spowodowało, że… Na pewno jest dużo inteligentnych, mądrych ludzi na świecie: część z nich ma doświadczenie, część z nich ma kapitał, część z nich może nawet ma te wszystkie rzeczy naraz, no ale nie każdy zostaje liderem rynku. Jak to jest z Wami? Co to jest za historia? Co to spowodowało?

Ja uważam, że w Polsce są trzy, cztery, może do pięciu firm, które są takimi zdecydowanymi liderami rynku. I myślę, że tak pokrywają około 10-15% całej sprzedaży. Jesteśmy jedną jakby z tych największych firm. Mamy fajnych konkurentów, którzy gonią nas, podgryzają i pokazują też wysokie swoje umiejętności. Ja bardzo to szanuję, bo dzięki temu my również się mobilizujemy.

Natomiast wydaje mi się, że, ja to każdemu powtarzam, że obojętnie gdzie tą restaurację otworzysz: czy ona jest w centrum miasta, czy ona jest lokalną restauracją, czy jest gdzieś dalej jeszcze… Jeżeli smacznie gotujesz, to kolejki będziesz miał. I wydaje mi się, że gastronomia rządzi się tylko jednym prawem: jakością i smakiem. I jeżeli tego nie ma, może być niska cena, może być zasięg dostaw, może być… duże budżety marketingowe – to nie wystarczy. Po prostu najważniejsza jest jakość. Więc jeżeli chcesz mieć kolejki przed lokalem, musisz przede wszystkim dbać o jakość produktu, o to, żeby ta kuchnia była dla każdego, bo gdybyśmy my gotowali tak, jak lubimy, no to nie wiem, czy by większości osobom to smakowało. My jednak gotujemy tak, jak Polakom pasuje. Więc wydaje mi się, że potrafimy znaleźć taki smak posiłków, który przede wszystkim naszych klientów edukuje. No bo nasza kuchnia jest kuchnią mimo wszystko śródziemnomorską. Mamy dania greckie, włoskie, hiszpańskie, polskie, skandynawskie, mamy ostrą kuchnię, azjatycką kuchnię. Każdego dnia w naszych programach są dania z całego świata. Mamy też wybór menu, więc to jest to, co Polacy uwielbiają, czyli uwielbiają wybierać. Czyli dokonują wyboru, to co chcą zjeść na śniadanie spośród pięciu dań, na kolację, podwieczorek, czy obiad. I za każdym razem myślimy o tym, żeby to danie po prostu było wyjątkowe i niepodobne do drugiego, czy do tego, które było wczoraj, przedwczoraj. Żeby każdy dzień był kolejną jakąś przygodą kulinarną. Do tego stopnia, że nawet osoby, które uwielbiają chodzić po restauracjach, nie są w stanie przejść tyle smaków, tyle dań, taką różnorodność menu, którą daje Maczfit. I wydaje mi się, że my jesteśmy taką restauracją, która obojętnie gdzie by była, to zawsze będziemy dążyli do tego, żeby były kolejki przed naszym lokalem. I to jest, uważam, że najważniejsza rzecz i taka recepta sukcesu dla każdej firmy z naszej branży.
I ci najgroźniejsi gracze, a uważam, że tak naprawdę wszyscy są naszymi konkurentami, nawet te najmniejsze firemki, które powstają w małych miejscowościach, my również je bardzo szanujemy i kontrolujemy, i sprawdzamy ich jakość, bo my nie pozostawiamy naszej uwadze, nawet tworzące się każdego dnia nowe firmy, bo tych firm bardzo dużo powstaje – szczególnie w tym okresie nasz — trudnym gospodarczym – to wydaje mi się, że tutaj ta jakość ma kolosalne znaczenie. Zresztą, no, trudno się dziwić? Chcemy jeść smacznie.

No tak… A w jaki sposób badacie zadowolenie konsumentów z tego, że Wasze pomysły na dania są tymi właściwymi. Bo też oczywiście jest mnóstwo różnych narzędzi, które można do tego stosować, ale mam takie też doświadczenia nawet z innych produktów, z których korzystam, że nie zawsze mam wrażenie, żeby ta informacja zwrotna była zbierana. A de facto, tak jak mówisz, to konsumenci na końcu, jak już swoim portfelem decydują – to znaczy mówią: „Dobra, odchodzę” – no to jest trochę późno i nie zawsze będzie wiadomo, o co chodzi. Jakie narzędzia są przez Was wykorzystywane do tego, żeby badać?

No my przede wszystkim mamy dział jakości u nas, który jest dość rozbudowany, czyli mamy bardzo dużo, oprócz działu dietetyki i dietetyków klinicznych, jeszcze mamy dział MPD, który tak naprawdę pracuje nad jakością produktów, nad jakością dań, układanie menu. Ale też ja do biznesu podchodzę trochę jak do sportu, czyli uważam, że też musi być jakiś wewnętrzny challenge. I mamy taki challenge. Stworzyliśmy taki system oceny jakości posiłków. I tak naprawdę, mając już w tej chwili od jakiegoś czasu aplikację, dajemy możliwość oceniania posiłków przez naszych naszych klientów. I też dzięki temu jesteśmy w stanie ocenić, czy poniżej, czy powyżej jakiejś tam obranej skali oceny dany posiłek smakuje lub nie smakuje. Jesteśmy w stanie korygować jego jakość. Klienci nasi mają możliwość komentowania tego, co im nie pasuje w danym posiłku. I też wewnętrznie mamy, można powiedzieć, taki system wewnętrznej motywacji, który powoduje, że te oceny posiłków wzrastają i jesteśmy w stanie podwyższać tą średnią ocen wszystkich diet i w poszczególnych posiłkach, i wyłapywać te dania, które najmniej pasują naszym klientom. I to się sprawdza.

Czy też macie jakieś swoje własne zaplecze technologiczne od strony IT, które budujecie, po to, żeby ten system w jakiś miarę zautomatyzowany sposób się optymalizował i żeby pomagał podejmować te decyzje? Czy to jest wszystko zautomatyzowane? Czy to traktuje też jako część takiego know-how firmy?

Tak! No, traktujemy jako know-how firmy i tworzymy. No bo od początku korzystając z różnych narzędzi, modułów – czy to magazynowych, czy to dietetycznych – napotykaliśmy się z problemem pełnej synchronizacji naszej działalności, więc my stworzyliśmy własny autorski system zarządzania firmą produkującą catering dietetyczny. I, można powiedzieć, od procesu zamówienia po proces sprzedaży, po wszystkie etapy i szczeble, i obszary zarządzania naszą firmą jest jeden system, jedno API, jeden mózg, który wszystkim
steruje. Dzięki temu możemy tak jakby dalej szybko i dynamicznie się rozwijać. No i dzięki temu mamy nową platformę www sprzedażową. Mamy wybór menu. Dzięki temu mamy też aplikację i jako pierwsi w Polsce system zamawiania i płacenia, opłacania diet swoich
abonamentów subskrypcyjny.

Ciekawe… Naprawdę bardzo to mnie intryguje. Jestem ciekaw, jaka była największa niespodzianka czy jakieś wyzwanie, na które na trafiliście?
Czy Ty na drodze od początku, od tej pierwszej tacki, którą wytworzyliście w Waszej restauracji, do momentu dzisiaj, gdzie to jest już bardzo poważne przedsiębiorstwo z konkretnymi procesami i ze skalą?
Jakie było największe zaskoczenie czy taka największa sytuacja, w której mówisz: „Okej, to jest naprawdę duża lekcja”?

Myślę, że każdy dzień to są kolejne problemy, które rozwiązujemy, no ale też jakby od tego jesteśmy. Myślę, że catering dietetyczny, dieta pudełkowa w Polsce jest pewnym fenomenem, bo my, akurat Polacy, bardzo polubiliśmy, jeśli chodzi o nawet taki ewenement w skali światowej, tą formę żywienia. Nie wiem, z czego to wynika dokładnie, ale mogę tylko przypuszczać, że z tego, że żyjemy w bardzo szybkim tempie i jesteśmy bardzo zapracowani. I ten stres nam towarzyszący powoduje schorzenia, brak odporności. I dieta pudełkowa, to jest coś, co jest po prostu pod ręką. Co mimo wszystko, jeżeli ktoś chce się zdrowo odżywiać jest ekonomiczne i nie ma na to czasu – na gotowanie, na przyrządzanie, na zakupy. Dlatego ten biznes tak zatrybił w Polsce. Natomiast co jest najbardziej zaskakujące i najtrudniejsze? No, to przede wszystkim wydaje mi się, że skala i dynamika rozwoju tego biznesu powodowała, że co jakiś czas trzeba było w bardzo krótkim czasie dostosowywać swoje możliwości produkcyjne do nowej sytuacji, bo to jest trochę biznes, mimo wszystko, sezonowy i są pewne takie okresy w ciągu roku, w których jest większe natężenie ilości zamówień. To jest trochę jak z siłowniami. Jeżeli chcesz sobie wyobrazić, czy u nas jest ruch, to pójdź na siłownię. Zobacz, jeżeli na siłowni nagle trenerzy i pełne są parkingi, trenerzy mają dużo roboty, to znaczy, że Maczfit ma też dużo roboty. To są takie okresy, w których my Polacy się mobilizujemy do bycia fit, czyli postanowienia noworoczne, wiosna, maj, tuż-tuż wyjazdy na wakacje. Trzeba będzie zdjąć koszulkę lub po rozpustnych wakacjach trzeba wrócić do formy, wracam do pracy we wrześniu. Muszę teraz mieć dietę pudełkową, nie mam czasu na gotowanie. Dzieci do szkoły, dzieci do przedszkola, a ja sobie po prostu zamówię dietę. No i też ten okres taki po świętach czy to Wielkanocnych, czy to Bożego Narodzenia, kiedy tak naprawdę wrzucamy w siebie bardzo duże ilości pysznego, polskiego jedzenia. No, to wtedy są okresy takie, w których my musimy się bardzo mocno sprężyć i cała branża to przeżywa, bo cała branża dokładnie nie wie, co nowy okres i nowy, kolejny styczeń pokaże. Ale jak historia i ostatnie lata pokazują, to w tych okresach musimy naprawdę być bardzo dobrze przygotowani organizacyjnie, jeśli chodzi o obszar IT, jeśli chodzi o produkcję, o technologię, o ludzi, o zatrudnienie, żeby przy tych kolejnym 1000 czy kolejnych pięciuset abonamentach tę jakość utrzymać i to jest wydaje mi się, że najtrudniejszy element każdej firmy z naszej branży. Że wskakuje nie kilkanaście czy kilka abonamentów więcej, tylko to są setki tysiące więcej i to są takie rzuty, takie strzały, przez które trzeba przejść. I wtedy dopiero wychodzi jakość organizacji i naszego przygotowania. Nie sztuką jest produkować 3, 4 tysiące abonamentów dziennie, sztuką jest przetrzymać dwukrotną ilość zamówień. A tak bywa, ponieważ raz jest więcej, raz jest mniej w zależności od pory roku. Też ostatnie pół roku pokazały, no ten rok, sytuacja z covidem, że też klient nasz się zmienił i to też była taka sytuacja, która a propos właśnie Twojego pytania, która też pokazała, na co my musieliśmy być przygotowani. To też był taki moment zachwiania, zastanowienia naszych klientów, co dalej. I można powiedzieć, że przez 2 tygodnie było małe spowolnienie sprzedaży i wycofanie się naszych klientów, którzy przestali chodzić do pracy, zostali w domu. Ale pojawiła się inna grupa, która chodziła po restauracjach, chodziła po mieście, korzystała z kantyn, z barów, a teraz wszystko zostało zamknięte, a ja nie potrafię gotować. I inna grupa zainteresowała się naszym produktem, naszą usługą, co spowodowało, że firmy takie jak my dalej mogły produkować i funkcjonować, i się dalej rozwijać. Pomimo trudnej sytuacji rynkowej i trudnej sytuacji dla gastronomii, mimo wszystko Maczfit i cała reszta wydaje mi się, że dobrze sobie radzą, bo właśnie żywimy tych w tej chwili, którzy często korzystali z gastronomii, z restauracji, co jest w tej chwili bardzo ograniczone.

Bardzo ciekawe. Od strony organizacji, o której powiedziałeś, jak wyglądał ten wzrost organizacji, gdzie jesteście dzisiaj. Interesują mnie w zasadzie dwa aspekty. Jeden to aspekt: ile ludzi liczy organizacja, jak to się rozwijało, jakie praktyki jakby czy jakie zasady doboru ludzi się super sprawdzały. A druga strona, która też dotyczy organizacji, to jest kwestia finansowania tego wzrostu, bo też mnie to bardzo ciekawi ze względu na, no, że też zmiana organizacyjna, zakładam, że nie jest proporcjonalna do zmiany przychodów, tylko są momenty, w których trzeba dobrze zainwestować, żeby móc przygotować się od strony organizacyjnej do zwiększonego obciążenia, więc te dwa aspekty mnie ciekawią, jak to wygląda u Was.

To jest biznes commercowy, prepaidowy, gdzie jednak klient płaci za abonament wcześniej, zanim dostanie posiłek, więc można powiedzieć, że ten próg wejścia na początku jest niższy i dlatego też tyle tych firm powstało. I można powiedzieć, że pozornie nie jest to trudne, gorzej jest jeżeli nie ma jakości, to klienci się wycofują. A tak naprawdę firma, żeby się rozwijać, musi inwestować przede wszystkim w urządzenia, wyposażenie, w halę, w powierzchnię, żeby móc przerobić taką liczbę posiłków. Natomiast no, teraz jest dużo trudniej, ponieważ wydaje mi się, że ten rynek w tej chwili na tyle się rozrósł, jest tych firm… już są setki, można powiedzieć 600, 700 cateringów dietetycznych w Polsce, które produkują i ze sobą konkurują. Rynek w tej chwili wart jest około miliarda złotych. Jak myśmy zaczynali, wydaje mi się, że był wart około 300 000 000 zł, w tej chwili to już jest prawie miliard i można powiedzieć, że przestrzeń internetowa, e-marketing, w tej chwili, w tej branży, no jest na bardzo wysokim poziomie i ten próg wejścia, i pojawienia się w ogóle w Internecie, w reklamie jest dużo większy. Kiedyś na pewno było dużo łatwiej. W tej chwili tak naprawdę każdy nasz konkurent wie, co jest jakby najważniejsze, bardzo ważny jest PR, bardzo ważny jest marketing, już nie tylko ta jakość, ale też, żeby dotrzeć do klienta. Nie jest to takie proste. No, już można powiedzieć, catering dietetyczny wszedł w pewne takie zasady marketingu e-commercowego, dlatego też małe firmy wchodzą w ten biznes, nie zdają sobie sprawy, że to już nie jest takie proste jak było trzy, cztery, pięć, sześć lat temu. No, ale my jako jedna z większych firm w Polsce musimy jakby cały czas walczyć o swoją pozycję, bo dla osoby, która się nie interesuje dietą pudełkową, nie jest z branży i wchodzi w Internet, to widzi tak naprawdę setki firm i nie wie tak naprawdę, którą wybrać, i teraz kto się nasunie, kto będzie pierwszy, no to wiadomo, że to są pewne mechanizmy, którymi rządzi się świat marketingu e-commercowego, i to jest jakby temat, można powiedzieć, do omawiania w nieskończoność, ale nasz dział e-marketing jest również bardzo rozbudowany i od samego początku bardzo nad tym, jakby, ciężko pracujemy.

To jak wygląda teraz zespół, jakiej wielkości jest zespół Waszej firmy?

My zatrudniamy około 300 osób w tej chwili i taki jest mniej więcej Maczfit. To są obszary produkcyjne, dietetyka, biuro obsługi klienta. Wszyscy jesteśmy razem, ale tak naprawdę jesteśmy bardzo elastyczni, bo dostępni jesteśmy już 6 dni w tygodniu. Jeśli chodzi o produkcję, to produkcja pracuje cały czas, no bo dietę dostarczamy właściwie codziennie. Doszła nam od tego roku oferta wyboru menu, jesteśmy jedną z nielicznych firm w Polsce, które oferują taką usługę. Udało nam się to stworzyć też dzięki temu, że mamy dość duży zakład, mamy bardzo mocno rozwiniętą technologię produkcyjną. Też aplikacja, którą stworzyliśmy, jest jedną z pierwszych aplikacji, która właśnie, tak jak opowiadałem, ma subskrypcję, ale też możliwość oceniania posiłków, wyboru dni i tak naprawdę zarządzania jednym palcem swoją dietą: możliwością zmiany miejsca dostawy, możliwością zatrzymania, wstrzymywania diet. Więc też ograniczyliśmy poprzez rozwój produktu digitalowego, ograniczyliśmy ten kontakt klienta, na który tracił bardzo dużo czasu z nami, poprzez automatyzację na podstawie aplikacji.

A jeżeli chodzi jeszcze, już w sumie ostatnie pytanie o samą firmę, bo jeszcze bym trochę podpytał o Twoje doświadczenia i o Twoją wiedzę, a czas leci nam nieubłaganie. Czy dobrze przeczytałem gdzieś, że Wy też pozyskaliście inwestora w międzyczasie w procesie rozwoju? Jeżeli tak, to jak to przebiegało? I czego ciekawego się nauczyłeś w tym procesie?

Znaczy ja przede wszystkim jestem, można powiedzieć, małym przedsiębiorcą, który miał też dużo szczęścia, że przede wszystkim wybrałem taką branżę, a nie inną. Na pewno musiałem mieć dużo odwagi w tym, żeby dojść do takiego poziomu. I też niesamowite jest to, że Maczfit tak duży sam nie powstał.

Jest też parę innych firm, w których bardzo fajni ludzie potrafią to prowadzić i z nami konkurować. Natomiast ja, jako przedsiębiorca, taki, można powiedzieć, samotny w tym wszystkim, potrzebowałem partnera. Nie potrzebowałem środków inwestycyjnych na dalszy rozwój, bo Maczfit sobie bardzo dobrze radził. Ale potrzebowałem partnera, który wskaże mi drogę dalszego rozwoju Maczfita na większą skalę. Doda mi trochę odwagi biznesowej, odwagi biznesowej związanej z przede wszystkim z rozbudową, z rozbudową przede wszystkim całego obszaru IT. I też poukładaniem biznesu od strony finansowej. Wydaje mi się że Maczfit w tej chwili dzięki połączeniu się z funduszem jest firmą, która jest bardzo przejrzysta, bardzo poukładana, jeśli chodzi o struktury, jeśli chodzi o finanse… I tego właśnie oczekiwałem. Dodania mi odwagi, dodania pewności, ale też pokazania, jak trzeba biznes dalej rozwijać, żeby Maczfit się dalej rozwijał. Bo ja widzę Maczfita i mam wizję tej firmy. I w ogóle branży, jaka będzie za 2 lata, 3 lata, 5 lat. Wydaje mi się, że taki szczyt w ogóle biznesu, tego biznesu, to będzie rok 2025. I uważam że… jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądał, można powiedzieć, ten produkt cyfrowy za te 5 lat. Ale chciałbym, żeby w tych latach Maczfit i cały rynek również dotrwał i się dalej rozwijał. I to połączenie się właśnie z wysokiej klasy finansistami i fachowcami na pewno dalej pomoże tej firmie i wydaje mi się, że również rynkowi, na dalszy rozwój.

Ciekawe bardzo. Bardzo mnie ujmuje Twoja skromność i taki konserwatyzm wobec własnych możliwości. To jest też myślę cenne, bo pozwala też uniknąć błędów, kiedy zawsze jesteśmy czujni i skłonni do tego, żeby się rozwijać. A jeżeli o tym mówimy, to jakie dla Ciebie były takie najważniejsze lekcje czy źródła zdobywania wiedzy na przestrzeni lat, kiedy stawałeś się przedsiębiorcą i kiedy nim jesteś teraz?

Myślę, że ciężko byłoby mi zarządzać Maczfitem i posiadać tak dużą firmę, kontrolować tak dużo obszarów, gdybym nie miał restauracji. Może nie była to wielka, potężna restauracja, bo na początku była to mała restauracyjka, to nauczyła mnie postaw biznesu i pewnych praw, które są w gastronomii. Jeżeli ktoś tego nie przeszedł tak jak ja, jest mu trudno pewne rzeczy zrozumieć, sprawdzić, skontrolować i dalej rozwijać. Też potrafiłem i wydaje mi się, że sukcesem Maczfita są ludzie. I tutaj udało się stworzyć pełną strukturę, która potrafi się sama kontrolować, potrafi się dalej rozwijać. Wiedziałem, jakich ludzi dobrać, żeby Maczfit mógł się na taką skalę rozwinąć. To byli ludzie, którzy liznęli mimo wszystko i posiadali duże doświadczenie, jeśli chodzi o gastronomię. Operacyjne, kontrolingowe, produkcyjne, dzięki czemu udało się stworzyć i zapanować nad jakością produkcji. Tego nauczyła mnie po prostu taka typowa gastronomia restauracyjna, gdzie potrafiłem ocenić jakość i poziom kosztu, ten tak zwany foodcost, który jest najważniejszym elementem każdego biznesu gastronomicznego i produkcyjnego… I wydaje mi się, że no też odwaga, tak? Bo… której nauczył mnie, wydaje mi się, że sport, w którym byłem mimo wszystko w pojedynkę, byłem sam, bo uprawiałem zawsze sporty indywidualne, nie drużynowe i robiłem to od 5 roku życia, i moje życie to challenge. I każdy dzień to nowe wyzwanie i potraktowałem wejście w gastronomię, w restaurację jako wyzwanie, w coś, na czym kompletnie się nie znałem, a byłem pierwszą osobą, która obsłużyła w mojej restauracji stolik, nie mając zielonego pojęcia w ogóle o obsłudze. I też tak wszedłem w dietę pudełkową, po prostu odważnie z przytupem, stwierdzając, no zobaczymy, co pokaże przyszłość, ale trzeba próbować. Mam wiedzę jakąś, którą po prostu przeniosę na biznes, na temat którego nie każdy miał pojęcie i wydaje mi się, że no, udało mi się, można powiedzieć, tak jak się udało innym graczom tego rynku stworzyć firmę, która produkuje kilka tysięcy abonamentu, a właściwie kilkadziesiąt tysięcy posiłków dziennie.

A jakie, jak wygląda i wyglądała Twoja kariera sportowa od 5 roku życia, bo myślę, że wielu słuchaczy jeszcze o tym nie wie. Ja również wiem niewiele, a bardzo mnie to ciekawi, jakie to były dyscypliny. Coś wiem, jaka to jest dyscyplina teraz, ale ciekawi mnie, jak to wyglądało na przestrzeni lat od 5 roku życia i jakie są Twoje największe osiągnięcia, z czego najbardziej jesteś dumny?

No myślę, że mnie wychował tenis i to była pierwsza dyscyplina, jaką uprawiałem przez 18 lat. Mając 5 lat, poszedłem do szkółki tenisowej i tak w wieku 24 lat skończyłem na początku zawodowej kariery tenis z powodu kontuzji, potem studia, no i pasja, kolejna pasja, czyli pasja motorsportowa, która była w pewnym stopniu tradycją rodzinną. Kontynuując po moim tacie, który też był rajdowcem przez wiele lat – kariera rajdowa, którą trzeba było w pewnym momencie przerwać ze względu na to, że trzeba było podjąć jakąś decyzję. Każdy sportowiec ma taki dylemat, w która stronę pójdę. Rajdy to jest sport bardzo niewdzięczny. Nie tak wdzięczny jak tenis czy koszykówka, gdzie tak naprawdę wiele zależy od nas. W motorsporcie jednak sprzęt, budżet, możliwości, kontakty są bardzo istotne. Stwierdziłem, że muszę zacząć myśleć o swojej przyszłości i tak przerwałem w 2009 roku swoje jeżdżenie. Wznowiłem teraz, od dwóch lat, od trzech lat właściwie, jeżdżę, ale to już można powiedzieć, że to jest bardziej hobby na odreagowanie od codzienności i trudów gastronomii, które są niewątpliwie nadal. Także wydaje mi się, że sport pokazał mi wiele, przede wszystkim pokazał, że najważniejsza jest dyscyplina i nieodkładanie spraw na później tylko… i odwaga, no bo to jest jakby najważniejsze, dlatego też wiele temu zawdzięczam. No i mam nadzieję, że sport będzie mi towarzyszył przez resztę życia.

A co jeszcze wyniosłeś właśnie z tej kariery sportowej, jakie masz takie wspomnienia, które bardzo na Ciebie wpłynęły, może coś, co powiedział Ci kiedyś jakiś trener albo coś takiego, co w tym procesie uważasz, wpłynęło, poza regularną, ciężką pracą, co rozumiem, na to, jakim jesteś dzisiaj człowiekiem, co Cię zainspirowało?

Powiem szczerze, że każdy, można powiedzieć, kto mnie poznaje (ja tego tak naprawdę nie widzę, tylko słyszę, bo dla mnie to jest jakby naturalne), to oceniając mnie z boku to, że tak naprawdę bez dyscypliny i dążenia do perfekcji byłoby ciężko w sporcie cokolwiek osiągnąć. I w sporcie się jest tak naprawdę samym ze sobą i każdego dnia tak naprawdę walczymy z własnymi słabościami i przeciwnościami losu. I wydaje mi się, że wchodząc biznes, a szczególnie restauracyjny, gastronomiczny, ani razu, ani jednego dnia się nie poddałem. Tylko wierzyłem w to, że jutro będzie lepiej. I myślę, że sport pomógł mi podejmować decyzje bardzo ryzykowne, bardzo trudne, w momentach, w których może inny Maciej Lubiak czy mój konkurent akurat by tego nie zrobił. To ja tak naprawdę robiłem zawsze wszystko odwrotnie… Czyli: nie da się – uważam, że się da… Nie można – uważałem, że można. To jest zbyt ryzykowne, okej, trzeba to zrobić. Po prostu wydaje mi się, że też taki jest sport, że to jest ciągła walka z własnymi słabościami. I też w biznesie, każdego dnia robię to samo. Jeżeli coś jest niemożliwe, staram się tak zrobić, żeby było możliwe. Mi się wydaje, że cały Maczfit został właśnie tak zbudowany. Był ten grudzień, był ten styczeń, nie było abonamentów, ale były duże, duże nadzieje. No i trzeba było ryzykować i jeździć z tą jedną paczką do Wrocławia codziennie przez miesiąc i czekać, aż to po prostu zatrybi. No, bo to musi zatrybić! To musi zadziałać! To musi dotrzeć! Ta jakość, ten pomysł, ten produkt, ten Maczfit, który jest smaczny. I jeżeli smakuje tu, to dlaczego nie ma smakować w Szczecinie? I to też się udało! Wydaje mi się, że miałem wielu takich bardzo miłych, serdecznych podpowiadaczy, którzy mówili, że zwariowałem… Że to jest bez sensu… że po co? Skup się na tym, co tu się dzieje! Co tu masz!
Jest dobrze, nie ma co ryzykować! Ale ja zawsze chciałem, uważałem, że trzeba stworzyć coś więcej. I skoro sprzedawało Maczfit się i udawało nam się to robić w Warszawie, to dlaczego nie mogliśmy właśnie dostarczać posiłków do Nowego Sącza, do Zakopanego, czy nawet Kalisza, czy Słupska, czy Ełku? I teraz wydaje mi się, że dzięki temu właśnie, że uprawiałem sport i tak naprawdę sport rajdowy, motorsportowe, to są ułamki sekundy, w których trzeba podejmować szybkie decyzje. To mi po prostu zostało i nadal mam tak biznesie, że decyduje i wykonuje niektóre rzeczy bardzo szybko. I wydaje mi się, że ta szybkość też ma wpływ na jakość i tempo rozwoju Maczfita. Bo powiem szczerze, jeszcze dość taką istotną rzecz, że każdy, kto do nas przychodzi do pracy i wchodzi w nasze struktury, pracując w mniejszych czy większych firmach, nawet w korporacji, jest zaskoczony tempem pracy. Bo większości osób wydaje się, że dieta pudełkowa, catering dietetyczny to jest taki sobie biznesik, w którym ja pewnie będę królem lub królową i zabłysnę w jakimś tam obszarze. A tu się okazuje, że dieta pudełkowa, tak jak i cały rynek, i Maczfit to jest bardzo… to jest tak naprawdę myślenie kreatywne i dynamicznie. Z dnia na dzień podejmowanie szybkich decyzji i wpadanie tak naprawdę każdego dnia na nowy pomysł. Bo rynek jest tak rozpędzony, konkurencja jest tak dynamiczna…, można powiedzieć tak energiczna, tak potrafi… i trochę nas naśladować, ale i potrafi coś wnieść nowego, co jest bardzo fajne, że ta rywalizacja sportowa, mam takie wrażenie, w Maczfitcie jest każdego dnia. I Maczfit traktuję trochę jak nasz team, jak taki „Maczteam”, jak drużynę sportową. I wszyscy ci amatorzy, którzy do tej pory nie mieli do czynienia ze sportem, zaczynając pracę w Maczfitcie, czują, że to jest pewien challenge, to jest pewien turniej, to jest, można powiedzieć, pewna rywalizacja, w której jesteśmy. Bo też trzeba zwrócić uwagę, że wszyscy nasi konkurenci gdzieś tam, w tych układach właścicielskich mieli kontakt ze sportem – czy to piłkarskim, czy to kolarskim, to jednak mamy w sobie tego ducha sportu, a przede wszystkim bycia fit. I wydaje mi się, że tutaj nikt z nas się nie poddaje. Wydaje mi się, że sport dzięki temu mi bardzo pomógł, szczególnie w tym okresie. Bo naprawdę w tej chwili, można powiedzieć, jest to gorący okres rozwoju tej branży w Polsce.

Super! A z perspektywy praktyka, sportowca, który stał się przedsiębiorcą, ale to nie była rzecz, którą pewnie wyobrażałeś sobie, jak miałeś 5 lat, że będziesz prowadził taki duży biznes… Więc też masz trochę jeszcze nadal, mimo już ogromnych doświadczeń świeże spojrzenie takie jest gdzieś moje poczucie, jak z Tobą rozmawiam, to jest super. Ciekaw jestem, czy masz jakąś rzecz, którą widzisz, która jest jakimś mitem w świecie biznesu, a w ogóle nie jest prawdą Twoim zdaniem albo jakaś jedna prawda dotycząca bycia, prowadzenia biznesu, która jest dość uniwersalna i wynika z Twojego doświadczenia.

No, ja może powiem trochę inaczej. Moi rodzice zawsze powtarzali taką fajną rzecz, że nie ma lepszego życia niż życie sportowca i tutaj… I chyba to jest taka najprawdziwsza prawda, bo każdy sport jest piękny, przede wszystkim daje dużo możliwości, ale też sport dużo uczy. I życzę każdemu wchodzącemu w biznes, chociaż liźnięcia jakiejś dyscypliny, jakiejś pasji sportowej, bo to ma świetne i doskonałe przełożenie na prowadzenie tak naprawdę każdego biznesu. I zawsze uważam, że to jest najlepszy klucz i sposób na powodzenie to… Jednak rozpocząć życie od sportu i wokół sportu, bo nie dość, że jest to bardzo zdrowe, to jeszcze tak naprawdę bardzo pomaga – szczególnie w tych najtrudniejszych momentach. I tak jak ktoś kiedyś powiedział, chyba Jan Kulczyk, że świat należy do tych, którzy skaczą w przepaść i podczas lotu dopiero dorabiają sobie skrzydła. To tak trochę jest w sporcie, że decyzję podejmuje się praktycznie w każdym sporcie w ułamku sekundy, a potem dopiero stara się dostosować do sytuacji, w jakiej się znajduje i tego też uczy sport. Ja zawsze uważam, że to jest najważniejszy element.

Super prawda, a mógłbym podejść do tematu też badawczo i analizując sylwetki osób, z którymi już do tej pory rozmawiałem, to też wiele z tych osób albo bardzo aktywnie od zawsze uprawia sport, albo uprawia go bardzo aktywnie obecnie, więc też wielu założycieli tych firm, które rzeczywiście odnoszą sukces, korzysta z tego zasobu, którym jest jakaś tam umiejętność z mojej perspektywy też działania w sposób zdyscyplinowany nawet wtedy, gdy nie jest zbyt przyjemnie, bo to jest taki też istotny element tego, że clue jest, żeby wytrzymać wtedy, kiedy nie jest fajnie, bo nie jest trudno się cieszyć z sukcesów, to każdy potrafi, natomiast umieć z determinacją przejść przez trudne momenty, no tam bardziej właśnie już się ci liderzy dzielą na tych, którzy są w stanie to przytrzymać i tych, którzy nie. A czego życzyć Tobie i Maczfitowi w dalszej drodze do przodu? Jak sobie wyobrażasz tą przyszłość ten 2025 rok i czego czujesz, że może Wam jeszcze teraz brakować, jaki jest kolejny krok?

Ja myślę, że najważniejsze to są pomysły, nowe pomysły na to, żeby nasza bazowa oferta, czyli dieta pudełkowa, też była jak najbardziej dostępna. A nowe pomysły to tak naprawdę pewnie wejście w świat takiej stuprocentowej digitalizacji, bycia tak naprawdę o każdej porze dnia i nocy dostępnym dla klienta, ale też polegającym na tym, żeby ten zdrowy posiłek zbilansowany był jak najszybciej od momentu zamówienia. No i był też dostarczany w różnej formie, nie tylko w formie diety pudełkowej, ale też w różnych innych formach pojedynczych posiłków, chociażby no nasz nowy produkt, nasz nowy projekt vendingowy czy też sprzedaż naszych diet poza granicami kraju. Każdego dnia nad tym się zastanawiamy, niemniej cały czas pracujemy nad tym i nad nowościami dzięki temu, że mamy też właśnie stronę internetową, nową aplikację, nad tym, żeby nasza oferta była coraz bardziej elastyczna i też skierowana na tych najbardziej wymagających klientów, którzy lubią dokonywać wyboru, ale też dla tych, którzy chcą z pewnych produktów zrezygnować i przy takiej skali będziemy starali się i staramy się być jak najbardziej elastyczni. Natomiast w jakim kierunku pójdzie biznes cateringu dietetycznego, to też wszystko zależy od technologii i od tego, w jakim kierunku pójdzie świat taki cyfrowy i jakie da nam możliwości. Przede wszystkim możliwość dostawy, zamawiania, ale też możliwości technologiczne, no bo pamiętajmy, że ludzkie ręce, ludzka praca ma pewne ograniczenia. Więc też my jako Maczfit rozwijamy się wewnętrznie, technologicznie, żeby utrzymać jakość, ale też szybkość i tempo produkcji. Wszystko musi działać razem, natomiast… Tak, to myślę, że to najbliższe nasze 5 lat.

Trzymam kciuki. Powiedz na koniec, czy coś jeszcze chciałbyś dodać, czy z jakąś jeszcze myślą pozostawić słuchaczy, którzy, no, na pewno się inspirują już tym, co powiedziałeś, ale może jest jeszcze coś, o co nie zapytałem, a jest bardzo ważne?

Trudne pytanie, natomiast ostatni czas pokazał, że wiele… Wiele restauracji, wiele modeli różnych biznesowych opartych o gastronomię szuka możliwości właśnie w cateringu dietetycznym, no, bo COVID, lockdown spowodowały, że każda z firm, czy to restauracji, czy to kantyn, czy barów próbowała swoich sił właśnie w diecie pudełkowej. Ja uważam, że miejsce na nowe pomysły, na nowe firmy jest i my nie widzimy nic złego w tym, żeby ten rynek się rozwijał. Jako jedna z większych firm, jako można powiedzieć liderzy rynku pod pewnym względem chcielibyśmy, żeby jakby ten rynek się, jakby, rozrastał, natomiast wydaje mi się, że najważniejsze w tym biznesie jest to, żeby skoncentrować się na jakości, bo jednak w gastronomii, tak jak powiedziałem, kolejka się ustawia tam, gdzie najlepsza jest pizza, najlepszy jest makaron, najlepszy jest sos, najlepsza jest sałatka, a nie tam, gdzie, załóżmy, dana restauracja ma lokalizację, czyli centrum miasta. Wydaje mi się, że tworząc, mając w głowie i marzenie stworzenia firmy, która zajmuje się produkcją cateringu dietetycznego, ważne jest to, żeby była odpowiednia jakość produktu za odpowiednią cenę, wtedy nasi klienci, bo tak naprawdę jeśli nasza konkurencja w innych miejscowościach dociera szybciej i pokaże tą jakość, to tak naprawdę bardziej spopularyzuje naszą branżę i nie zniechęci nowych klientów do korzystania z tego typu formy żywienia, i dotrze prędzej czy później zapewne do Maczfita, bo jednak ta jakość jest najważniejsza, więc chciałbym, żeby wszyscy ci, którzy wchodzą w ten biznes, nie wchodzili, tylko dlatego, że można, nie wiem, łatwo zarobić pieniążki czy łatwo rozwinąć biznes tylko, żeby wchodzili z jakąś taką misją i wartością, która jest związana również z jakością, żeby pokazać, że dieta pudełkowa to nie jest tylko dieta, ale to jest też bardzo smaczne jedzenie, to jest bardzo smaczny posiłek, w odpowiedni sposób zbilansowany kalorycznie, żeby też pokazać wszystkim nowym klientom, że warto korzystać z diety pudełkowej, żeby dalej jakby ten rynek się rozwijał.

Super, bardzo Ci dziękujemy za tą rozmowę i życzę dużo powodzenia w kolejnych krokach na tej drodze. Dzięki serdeczne!

Dzięki!

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na nasz newsletter