Karolina Murdzia – przemierzyła drogę od rynków finansowych, do pomocy ludziom, szkoły jogi i tworzenia kosmetyków z roślin. Joginka, Coach Zdrowia, Twórczyni Jogi Szczęścia oraz marki kosmetyków naturalnych My Magic Essence.
Opis:
Absolwentka SGH, międzynarodowych programów rozwojowych i uczelni biznesowych. 12 lat w Dow Jones odpowiedzialna za sprzedaż na rynkach finansowych w 15 krajach. Swoją szkołę nazwała Jogą Szczęścia – łączy w niej różne style i przekazuje ludziom jak o siebie dbać, nie tylko fizycznie, ale tez emocjonalnie i duchowo, tak by mieć siły do życia w pełni i realizowania siebie. Certyfikowany Coach Zdrowia. Fascynuje ją wszystko co naturalne. Kocha podróże, prostotę, bycie w lesie, zwierzęta. Z nich czerpie siły, by dawać je innym.
Z rozmowy dowiesz się o tym:
– jak dbać o swoje zdrowie i nie dać się zwariować
– jak jedno zdanie może spowodować, że powstanie produkt
– jak prowadzić biznes w zgodzie ze sobą
Dołącz do klubu Greg Albrecht Podcast: www.gregalbrecht.io/klub
Video:
Zapis rozmowy:
Jesteśmy dziś w bardzo nietypowym miejscu, bo na poddaszu, w pięknym domu w Warszawie, w miejscu, w którym króluje dużo spokoju, a to wszystko dlatego, że naszym gościem jest dzisiaj uosobienie spokoju i wewnętrznej radości, Karolina Murdzia 1, założycielka My Magic Essence 2, ale też joginka i nauczycielka jogi, cześć Karolina.
Witaj, dzień dobry, cześć.
Bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj, bo tak naprawdę jak byłem tu, to olśniło mnie żebyśmy porozmawiali, w trakcie jednej sesji jogi pomyślałem sobie, że w sumie twoja historia musi być niesamowita, bo masz różne doświadczenia – i korporacyjne i niekorporacyjne – i o tym fajnie byłoby dzisiaj też pomówić: o tym spokoju i o twoich doświadczeniach.
Z przyjemnością.
Tak na początek: skąd w ogóle w twoim życiu wzięła się joga?
Dobre pytanie, nic takiego jakiegoś wow, żebym ci musiała opowiedzieć, po prostu… W mojej ścieżce życia ona jest przeznaczeniem, to z większego obrazka na 100%. Natomiast jak to się zaczęło, po prostu zaczęłam sama praktykować> Będąc studentką chodziłam na Uniwersytet Warszawski na jogę, jedyną wtedy w Warszawie, co absolutnie nie było ani modne, ani jakkolwiek rozwinięte w naszym kraju, no i to były moje początki. A taki naprawdę początek, że poczułam, że wow, to jest coś dla mnie, to było w Indiach. Trochę tak się dzieje, że w Indiach różni ludzie mają olśnienia, to nie było wielkie olśnienie, natomiast tam pojechałam na ajurwedę 3. To jest taki czas oczyszczania, spokoju, że sobie wisisz na hamaku i trochę różnych myśli przychodzi, dajesz przestrzeń ku temu. I tam był, słuchaj, taki jogin hinduski, który nam zrobił coś takiego, co się nazywa joga kundalini 4. Wtedy w Polsce w ogóle nie było, nikt nie widział, nikt nie słyszał…. I poczułam się tak niesamowicie po tym oddechu, on akurat jakiś oddech nam zastosował, że zaczęłam drążyć, co to było? Wróciłam do Polski i sytuacja wygląda tak, że nagle pojawia się mój pierwszy nauczyciel jogi kundalini, przyjechał, został zesłany z Kanady, żeby krzewić jogę kundalini w Polsce i mówi, że będzie robił pierwszy kurs dla nauczycieli. Ani nie myślałam o tym, żebym chciała być nauczycielką czy instruktorem jogi, ale jak usłyszałam kundalini, zobaczyłam tego człowieka z brodą, w turbanie, na biało w centrum Warszawy w kawiarni, ja mówię nie, no po prostu idę w to. No i poszłam w to, to było dawno temu, byłam wtedy w korporacji, na wysokim stanowisku, biegałam w szpileczkach, więc te dwa światy się nagle zderzyły, no i poszłam na ten kurs, miałam cudowne przeżycia. Znaczy cudowne…. To jest bardzo restrykcyjna praktyka: wstajesz o 4:00 rano, myjesz się w lodowatym potoku, bardzo dużo pracujesz ze sobą wewnętrznie, bardzo rygorystyczna, ale bardzo rozwijająca. I joga kundalini jest ścieżką, która najszybciej rozwija cię duchowo, po prostu jako efekt uboczny można powiedzieć, albo dla niektórych jako główny, nie wiem. W każdym razie poszłam w to zupełnie, można powiedzieć, przypadkiem. Trwało to ze 2 lata, może i dłużej, tak że naprawdę masz czas, żeby to był proces twój wewnętrzny.
Ale 2 lata bez przerwy, czy w jakichś odcinkach?
Masz zjazdy takie, już nie pamiętam – to było z naście lat temu, trochę szafuję tymi latami, dawno temu w każdym razie – więc raz w miesiącu może to było. Raz na dwa jeździliśmy w Góry Izerskie i skończyłam ten pierwszy kurs. Ciekawa anegdotka, bo tak jak mówię, miałam swoją pracę, zarabiałam, więc nie robiłam tego dla pieniędzy, ale z dwiema koleżankami z tego kursu stwierdziłyśmy, dobra, otwieramy szkołę. I ja wtedy byłam w białym turbanie, w tych ciuchach, no w turbanie to może nie, ale w białych ciuchach, na owieczce, w ogóle joga kundalini ma dużo takich…
Co to jest na owieczce?
Ćwiczy się na skórach owczych, tak z tradycji to jest wyniesione. Troszkę inny świat niż moja kolorowa joga szczęścia 5 obecnie, natomiast nie odżegnuję się od niej, to było bardzo dla mnie…z tego wyrosłam. I słuchaj, pierwsza lekcja, otworzyłyśmy szkołę na Polnej, nie było nikogo, byłyśmy my trzy i wyglądałyśmy przez okno czy ktoś może się pojawi, czy nie. Tak że kompletnie od zera zbudowałyśmy szkołę i … Trochę wybiegam, bo pytanie było od czego się zaczęło, ale właśnie od tej ajurwedy i właśnie od takiego przypadku. Potem tę szkołę, po paru latach…. oddałyśmy ją dalej, zrezygnowałam, w ogóle odeszłam od ścieżki kundalini, od jogi zupełnie, kiedy urodziłam moją pierwszą córkę. Myślałam, że to już pozamiatane, że finito, na parę lat miałam absolutny odrzut i nie robiłam nic. Do momentu takiego, kiedy po urodzeniu i dość traumatycznych życiowych przejściach przy drugim porodzie, z moją drugą córką, stwierdziłam, że dobra, wracam do formy, biorę się. Z moją ukochaną pracą w korporacji – o której chętnie pewnie za chwilę opowiem – akurat się rozchodziłam i zostałam na rozdrożu: czy może znowu wracać do korpo i do biznesu, czy jednak może wrócić do jogi i z jakiego powodu miałam tę myśl, i wróciłam do jogi. Zaczęłam ćwiczyć, wróciłam sama do formy i stworzyłam jogę szczęścia i to miejsce, w którym jesteśmy teraz, czyli moją własną 6….Opowiadam ci to w pigułce, ale w międzyczasie w moim życiu przechodziłam przez różne ścieżki, czyli przez ashtang’ę 7 mocną dla ciała, kundalini – z niej wyrosłam i tego nauczycielem jestem. Natomiast teraz nie uczę, ale przemycam dużo do tego, co robimy – wiesz, bo chodzisz do mnie – z oddechów, z medytacji, w ogóle pewnie z całego mojego podejście do energii. Dużo z tego jest z kundalini absolutnie, ale przechodziłam przez hatha 8, przez ashtnag’ę, przez różne flow’y 9, winiasy 10 i tak dalej i stworzyłam sobie z tego coś, co czuję i to, co robię teraz, pewnie jakbyś był rok temu, to było jeszcze inne, a 4 lata temu jeszcze inne. Czyli pozwalam sobie żeby joga, którą robię i której uczę, rosła ze mną. Jak ja się rozwijam i coś przeżywam, wtedy to mogę też szerzyć dalej, tak? No więc tak.
A co to jest – bo powiedziałaś, że ajurweda to jest to, co robiłaś w Indiach, tak?
– Ajurweda do jest tak, jak masz medycynę chińską, czyli … 11 Nie wiem, która była starsza, ale medycyna sprzed tysięcy lat, ajurweda, pochodzi z Indii. Jest to system leczniczy, bardzo rozbudowany koncept, mniej więcej tak, jak medycyna chińska, to jest bardzo szeroka nauka. Hindusi mają swoje sposoby naturalne na leczenie, prowadzenie się i życie w ogóle. To nie jest tylko leczenie, ale jak żyć, żeby żyć w dobrobycie, w takim well-being’u po prostu, dla psyche, dla ciała, dla ducha. I na ajurwedę jeździ się – zresztą sama mam marzenie zebrać grupę w tym roku – do Indii, do Kerali na południe, jedziesz tam jako biały człowiek z Europy, zestresowany, pokurczony, siadasz przed lekarzem, on tam ci z języka, z tętna, patrzy w twoje oczy, patrzy na skórę, na włosy i nawet mu nie musisz dużo mówić, oczywiście zada ci parę pytań, ale on już po tym jest w stanie stwierdzić w jakim, no nie balansie…można powiedzieć jak daleko od swojego balansu jesteś i różnymi zabiegami, typu masaże z ciepłymi olejami, leją ci olej na trzecie oko, odpowiednią dietą, odpowiednimi ziołami. Nie robisz tam nic, tylko właśnie poddajesz się takim zabiegom, wisisz na hamaku, nie masz siły na nic, bo to jest naprawdę mocny detoks, doprowadzają cię do swojej harmonii, po prostu. Cudowne dla człowieka o naszym stylu życia i bycia, po prostu must have, to zmienia wszystko, tak cię uwrażliwia, udelikatnia, twoje zmysły się wyostrzają, smak zmienia, niesamowite. Ja tam byłam po tym pierwszym razie, o którym ci opowiadam, jeszcze 5 kolejnych, no cudowne, potem przestałam, bo dzieci i nie chcę ich ciągnąć w takie miejsca jeszcze, ale pewnie niebawem. W sensie, że tam karaluchy też znajdziesz, mieszkasz sobie w gaju palmowym, jesteś absolutnie z naturą w pełni, cudowne miejsce, polecam. To nie tylko w Kerali można, można na ajurwedę iść w Warszawie, na masaż ajurwedyjski, ale w ogóle to jest cały system, filozofia życia. Czyli tutaj w Warszawie również możesz żyć zgodnie z tymi wskazówkami, chociażby szklanka ciepłej wody z cytryną rano, rodzaj praktyki jaki dla siebie wybierasz, rodzaj medytacji, w zależności od tego jakim jesteś typem, takie rzeczy preferujesz, tak że to bardzo głęboki system. Cudowny.
A ile trwa taki program wiszenia na hamaku?
Białasów, takich co jadą na wycieczkę biorą na 14 dni i to jest minimum. Ja tym razem biorę grupę na 10 dni, bo albo nie mogą się wyrwać na tyle z pracy, albo dzieci, albo coś, zawsze jest jakiś…, więc stwierdziłam, że skracam to, lepsze 10 dni niż nic, z tego wniosku wychodząc. Ale taka prawdziwa panchakarma 12, czyli takie całkowite oczyszczanie, kiedy już na przykład jesteś chory, masz raka, czy stwardnienie – z takimi rzeczami tam też ludzie jeżdżą, z chorobami – to 53 dni trwa cały system. Są szpitale ajurwedyjskie. To jest po prostu z natury wzięty cały system opieki. Ale 14 dni – to można sobie zrobić taki prezent i to jest jeden z lepszych prezentów, jakie możesz sobie w życiu dać. To na pewno. Bo to cię resetuje na poziomie komórkowym kompletnie. Poza tym jest przyjemne, bo wyobraź sobie, że codziennie masz te zabiegi, leżysz i cię masują na ciepło i wszystkie toksyny najpierw w stronę żołądka, a potem różnymi sposobami – nie wiem, czy chcesz żebym ci opowiadała – w każdym razie potem się oczyszczasz w jedną, w drugą, w każdą ze stron, i to jest naprawdę detoks.
Super, to brzmi świetnie.
Jest świetne.
53 dni, ale rozumiem, że można parę razy.
To już przy hardkorach, przy chorobach. Te 14 dni to są programy ułożone konkretnie – codziennie wiesz, co cię czeka. Poza tym tam jest ciepło, pięknie, jesteś na klifie, widzisz morze, wisisz na hamaczkach i po prostu jesteś nigdzie…, nawet nie masz siły i pozwalasz sobie na to, żeby nie mieć siły. A powiedz mi, kiedy tutaj w Warszawie możesz sobie na to pozwolić? Więc to jest takie oderwanie się.
A opowiedz o swojej karierze zanim zostałaś joginką, i producentką kosmetyków, i innych miłych, ekologicznych akcesoriów do życia, żeby było przyjemnie i fajnie?
To wszystko było procesem, chociaż pamiętam….zaraz opowiem jak się zaczęło i gdzie pracowałam. Ale pamiętam jak jeździłam na biznesowe spotkania z moimi szefami po Europie albo do Stanów. I tutaj sprzedażowe szkolenia, a ja im opowiadam, że marzę o tym żeby żyć w Nowym Meksyku, bo tam jest mekka moich joginów, żeby w turbanie tam z nimi biegać, więc oni zawsze się tam trochę… och, śmichy, chichy. Tylko ja to potem zrobiłam, z tych śmichów, chichów wyszło, że jednak tak, to jest moja droga. W korporacji spędziłam z 12 lat – przynajmniej w tej jednej, bo wcześniej pracowałam po studiach krótko w różnych firmach – pracowałam w Dow Jones’ie 13. To jest olbrzymia międzynarodowa firma, zaczynałam jak jeszcze była w rękach rodziny, tak że cudowna atmosfera… Ja jestem z tych osób, które nie powiedzą ci, że korporacja mnie stłamsiła i że to całe zło. Miałam takie szczęście, że miałam cudownych szefów, naprawdę cudownych, w zasadzie dwóch przez te 12 lat, więc to też świadczy o stałości w tej firmie, dużo się nauczyłam, mega po prostu. To był taki czas, że nawet mi się oczy świecą nadal jak o tym myślę, bo dawało mi to coś, że się spełniałam. Ja byłam odpowiedzialna za sprzedaż w Europie Środkowowschodniej najpierw, a potem i Południowej, miałam paręnaście krajów pod sobą i sprzedawałam produkty dla banków, dla instytucji finansowych. Najpierw sprzedawałam newsy po prostu dla dealerów i traderów, tak że wchodziłam -dalej mam różne znajomości wśród kolegów w bankach – wchodziłam i po prostu sprzedawałam dane na podstawie których dealerzy i traderzy podejmują decyzje: kupić, sprzedać, zainwestować lub nie, tak że to był taki świat.
Ale to dotyczyło płodów rolnych?
Też. Ale też co tam dzisiaj na przykład w Stanach, co walnie, w związku z tym dolar do góry, czy w dół, różnego rodzaju informacje dla rynków finansowych. A potem przyszła cudowna po prostu… Na świecie się stało tak, że pojawił się terroryzm. Po atakach banki, Unia Europejska.. W ogóle na świecie zostały wprowadzone nowe przepisy, zasady, i powstał temat prania brudnych pieniędzy oraz finansowania terroryzmu. I przeszłam do takiej działki, to było niesamowicie ciekawe, bo jeździłam po świecie i musiałam edukować banki i inne instytucje finansowe, czyli wszystko, co jest pod płaszczem instytucji finansowych, fundusze, brokerzy, ubezpieczyciele, fundusze finansowe, i właśnie banki, musiały w pewnym momencie wprowadzać różnego rodzaju serwisy. Żeby tych ludzi.. Czyli jak robisz przelew z Polski nawet do pana Kazia też w Polsce, a on jest duży, to banki sprawdzają. Jak robisz za granicę, to też sprawdzają. Tak że muszą mieć dane kto wysyła do kogo. Jeśli jesteś na eksponowanym stanowisku, to muszą o tobie wiedzieć, a jeśli jesteś w bazie terrorystów, to też muszą wiedzieć. Więc takim dealem się zajmowałam. I to było fajne, ja to uwielbiałam, byłam sama zawsze w Polsce, miałam szefów za granicą, więc zawsze miałam niezależność. I to jest ważne, o tyle wpływa na moje życie, że dalej jestem sama w tych moich biznesach, nie wiem, chcąc nie chcąc, taki po prostu ze mnie typ. Miałam taką wolność, że dzięki temu mogłam z moim wnętrzem być takim wolnym ptakiem w tej korporacji tak długo. Zaczęłam pracować jak jeszcze byłam sama, bez dzieci, bez męża, bez żadnego związku i w pełni się zaangażowałam w tę pracę. No więc oni mnie kochali, bo wiadomo, że jak masz sprzedawcę, który ci sprzedaje i jeszcze mu ufasz i on jest ogarnięty, to cudownie. I na tej fali jechałam potem przez kolejne naście lat i po prostu było mi dobrze. Poza tym dużo się nauczyłam od mądrych ludzi, których po drodze spotkałam, podróżowałam dużo. Potem przyszedł crash. To nie jest tak, że stwierdziłam dobra, to ja oddaję tę kasę, którą zarabiam i jest mi wygodnie w życiu, i tę pracę, którą lubię, bo staję się teraz joginką. To było tak, że jogę zaczęłam – i dzięki Bogu tak naprawdę, palec Boży w tym, że cały mój warsztat przygotowywałam będąc na posadzie – mając tę pracę i podróżując, bo uczyłam się jogi głównie zagranicą. Jeździłam do Stanów, do Londynu, do Niemiec, ale Stany to było głównie Hollywood, tam jest jedna z moich głównych nauczycielek, Urumuk (?) i do jej studio jeździłam. I gdyby nie moje korpo, to pewnie nie mogłabym sobie na to pozwolić, tak że to wszystko było cudownie powiązane. I przyszły zmiany, przyszły zmiany, że z ciepłej firmy zrobiła się firma zarządzana przez już innych ludzi. I dostałam informację, będąc z drugim dzieckiem na macierzyńskim, że albo się wyprowadzisz do Londynu i wejdziesz w struktury jak człowieczek, będziesz pracować od rana do nocy w ramach, albo -nie ma już innej opcji. Na początku nie miałam jeszcze mojej jogi szczęścia, wtedy byłam na etapie, że jestem z drugim dzieckiem, ledwo uszłam z życiem, i ja i ona, miałyśmy bardzo ciężkie przeżycia. I nagle dostaję info, że w ogóle nie mam gdzie wracać; tak że świat mi runął. Mój mądry partner na szczęście mi powiedział, dobra, nie martw się, w sensie nie wylewaj teraz gorzkich żali na tę firmę, ona ci przez tyle lat dała tak dużo. I to jedno jego zdanie zmieniło całkiem moją optykę i faktycznie nie byłam w pozycji ofiary i o Jezu, co oni mi zrobili, tylko what now, jak się teraz ogarnąć. No i właśnie to był ten moment kiedy… Jak rodzisz dziecko i to jeszcze po tych przeżyciach, a ono ma … chyba pół roczku miała, to jeszcze nie jesteś w takim momencie, że dobra, to ja tutaj teraz wymyślę biznesowo i marzę o tym, żeby iść w świat. Swoją jogę, z której wyszłam, porzuciłam, więc tak naprawdę byłam z niczym. I to może być ciekawe dla ludzi, żeby usłyszeć, że z niczego można coś zbudować. Jestem po Szkole Głównej Handlowej, w różnych programach biznesowych biorąca udział, tak że jestem ogarnięta i wiem jak biznesowo można budować swój świat. Natomiast ja nigdy go tak nie budowałam, nigdy nie miałam tabelek i maksymalizujmy zyski teraz tutaj i teraz co mam zrobić, tylko bardziej odpowiadałam na to, co przynosi mi życie. I w tym momencie – nie wiem, czy o takich rzeczach ci mogę mówić, no ale mogę – że ja się uczę szamanizmu, stąd moja energia, stąd mogę ludzi prowadzić tak, jak prowadzę. No i poszłam do mojego nauczyciela w tamtym czasie i mu mówię – jeszcze nawet nie zadałam tego pytania – i mówię mu, nie wiem, czy wracać do biznesu, czy myślę sobie…A on mi to powiedział, czy wracać do biznesu, czy może jednak wrócić do jogi. A on mi już odpowiedział na to, że joga jest absolutnie moim przeznaczeniem, to w ogóle nie ma o czym mówić, to jest w ścieżce mojego życia napisane. Poczułam się wtedy jakby ktoś mi tak dmuchnął i mnie wdmuchnął na moją ścieżkę z powrotem. Nawet nie, że jeszcze dodał mi skrzydeł, ale po prostu, że miałam w sobie całkowitą pewność, że nie wracam, nie szukam pracy u konkurencji, chociaż mi dzwonili, to byłe miłe dla ego, owszem, że możesz. Ten Dow Jones – i bardziej moi szefowie – we mnie wyrobili taką… Wiedziałam, że mam super firmę i super produkty i tą pewność siebie sprzedażową i pewnie w ogóle trochę pewności siebie, którą mam, oni zbudowali nie wiedząc, chcąc nie chcąc. I wiedziałam, że zawsze będę miała pracę sprzedawcy, gdziekolwiek, więc nie byłam w tej pozycji, że, o Jezu, what now i życie mi się skończyło. Jak usłyszałam o tej jodze to poczułam.. to po prostu moja dusza usłyszała. Pojechałam na Hel, bo jak wiesz, co rok spędzam parę miesięcy, ile się da, na Helu i tam uczę jogi. Wtedy jeszcze nie uczyłam, wtedy ten koncept się urodził, wtedy chodziłam i płakałam, nie wiem co teraz, w którą stronę ruszyć i jak ja w ogóle mam tę jogę stworzyć. I zaczęłam biegać na Helu, biegać i swoją formę….Tak się w ogóle zaczęła tworzyć joga szczęścia, bo brałam sobie właśnie z różnych rodzajów jogi to co mi było potrzebne, zbudowałam się po paru miesiącach, wróciłam do Warszawy. No i mąż mi mówi, partner mój, że tutaj jest takie poddasze….i to wszystko samo się na drodze pojawiało. Bo jak jesteś zestrojony z tym, co masz robić, to to się pojawia. I to czuję za każdym razem, co jest w ogóle niesamowite, ile przykładów ci mogę dać, jak to się teraz też dzieje w moim życiu, na bieżąco. Przyszłam i najpierw były cztery koleżanki, potem koleżanki koleżanek, moje studio dalej jest takie, że – nie wiem, jak ty trafiłeś – mało kto o nim wie i mi ta skala odpowiada. Znowu, gdzie to się ma do biznesu, że można mieć wielką szkołę i rozwijać. To, co mi dzisiaj powiedziałeś rano, to mi czasem ludzie mówią tak od serca do serca, co czują na tych zajęciach i co im to daje. Ja nigdy nie wiem co, komu i kiedy. Czasami jedno słowo w danym momencie koi twoją duszę, na przykład to. Dla mnie to jest największa radość, większe spełnienie niż robienie wielkich biznesów jogowych. Chociaż nie wiem, czy w ogóle na jodze da się… Bo my tu o biznesach mieliśmy mówić, ale nie z tej potrzeby i nie z tego w ogóle ja tutaj jestem, w tej jodze szczęścia. I tak to jest z tą jogą i tak to z tą korpo. Tak, że z korpo się pożegnałam, ale tak jak słyszysz, ciepło ich wspominam. W ogóle co było ciekawe: parę razy życie mnie testowało. Bo teraz tak, ja tu wróciłam, no nie da się przeżyć. Z wielkiej pensji którą masz w korporacji od lat, nagle spadasz, jesteś z niczym, po prostu zero. Nawet jak przychodziły do mnie cztery koleżanki, to również zero. I teraz mi to zajęło ze 2 lata, zanim w ogóle siebie ogarnęłam, czy ja naprawdę, co ja mam robić, jak mam to robić, jak w ogóle, co ja tym ludziom chcę dawać, tak że to był głęboki wewnętrzny proces. Nie zapomnę, jak chodziłam po Powsinie z moim psami, po polach i się zastanawiałam, i tak dzień za dniem, co ja mam robić. Nie miałam planu uknutego i po prostu tu za zaułkiem się coś pojawiło, i ja tak sobie z tym płynę.
Ale co dawało ci siłę, i energię, i tę pewność do tego, że to rozwiązanie się pojawi, bo to jest coś, z czym wielu przedsiębiorców na początku swojej drogi się zmaga. Z tym pytaniem, właśnie z tą chęcią do powrotu do starego stylu pracy, z pytaniem, czy to w ogóle kiedykolwiek mi wyjdzie, to znaczy czy ja będę mogła, czy mógł z tego żyć po prostu, mówiąc wprost, czy to się pospina biznesowo. Skąd chodząc z psami po Powsinie czerpałaś tę energię i tę pewność do tego, że pewnym momencie to tak kliknie, że będziesz mogła tym żyć, ale też z tego żyć?
Wielopoziomowo. Myślę, że jak to, co robisz jest spójne z tobą i prawdziwe, to po prostu wiesz, bo tam nie ma tego… Owszem, jest jakiś procent, o Jezu, czy wyjdzie, czy nie, ale tak naprawdę ja chyba nigdy nie miałam tych pytań, czy wyjdzie, czy nie. Po prostu robisz to, jest go with the flow 14, pojawia się coś, przychodzi, akcja, reakcja, to jest mało podejście biznesowe, nie masz… Ja nigdy nie miałam planu, jak nas uczyli na SGH-u, co będziesz robić za 5 lat. No kurde, nie wiem, czy ja w ogóle będę żyć, teraz chcę robić to, czuję to, jestem tu. I w moim przypadku, jeśli to komuś pomoże, to bardziej po prostu…, no właśnie, że jeśli to czujesz, jeśli to jest prawdziwe dla ciebie, cokolwiek to jest, to to ci daje wiarę i to ci daje siłę do działania. No bo jeśli to jest fake 15 i robisz coś tylko dla biznesu, to rozumiem, że możesz się zastanawiać czy ci wyjdzie, czy nie, ale jak to jest tobą, a ty jesteś tym, to nie ma siły. I naprawdę, i nie ma takiej siły, która by to mogła zatrzymać, bo życie ludzi, sytuacje samo ci pod nogi kładzie. Jeśli jesteś też wsłuchany w siebie, to czasem zauważysz, czasem coś ominiesz, ale generalnie łatwiej ci zauważać, podążać. Czasem zboczysz z drogi, ale potem znowu wracasz. Ja wiem, że jest mnóstwo takich ludzi, którzy siedzą w korpo, bo się boją. Bo po prostu jest im tam źle. Jak już sobie uświadomisz w ogóle, że jesteś w mega Matrixie i tracisz swoje życie, to już jest punkt pierwszy. Ale potem uświadamiasz czy masz siły coś z tym zrobić, i to jest punkt drugi. I jak nie spróbujesz, to nigdy nie zobaczysz. I co jest, ja nawet czuję w sobie, że to jest to uczucie, że chciałbym, ale jednak się trzymam tego, co znam, każdy z nas ma te lęki i one są wszędzie, że tak powiem, na każdym polu życia, tak. I to jest tylko kwestia… dla mnie też, ale ja jestem joginką i może z tymi energetycznymi rzeczami bliżej, to też zaufaj prowadzeniu, że jak coś bardzo naprawdę chcesz, to zaufaj, że będzie ci dane, ja tak trochę też mam. Teraz mój biznes. Tworzę markę kosmetyczną, ja ją tworzę od 2 lat. W sensie, co to znaczy tworzę? Możesz mieć wizję w głowie, marzenia, że już ją masz, ale teraz zrób to faktycznie, pokaż rezultaty, przekuj to w biznes. No i znowu, można podejść bardzo biznesowo, wyznaczyć sobie, tyle chcę zarabiać, zrobić biznesplany i jechać, a można, tak jak ja, mniej biznesowo, ale rośnie to generycznie ze mną, to, co poczuję to tworzę, pojawia się osoba, która chce to kupić i tak powoli tworzy się marka i ten biznes. Jestem ze świata slow 16 i powiem ci, że na początku bardzo się… no nie biczowałam, bo sama was uczę, żeby tego nie robić, ale zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, skoro ja takie wielkie sprzedaże robiłam dla innych, czemu sama jestem w tym rytmie. Ale teraz sobie daję na to przyzwolenie, widocznie to jestem ja i to jest mój biznes, i daję sobie prawo żyć powoli, ze spokojem, nie po to też nie wracałam do korpo, żeby teraz cisnąć i żeby teraz musieć pędzić, i żeby teraz całą moją energię, no i właśnie ten well-being, bo mam jakąś wizję i bo muszę tyle zarobić. Nie, po prostu robię to, co czuję, w miarę sobie strukturę chcę ułożyć, no ale też nie wiem, co mnie czeka, tak samo się boję, jak ci ludzie, którzy się trzymają swojego… Ja też nie wiem, czy jak zrobić coś, to mi się to uda, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Więc idę za tym, co czuję i zawsze moja intuicja jest moim numerem jeden w wyznaczaniu tego, co…Już nawet powiem ci takie rzeczy, bo to jest mój fenomen ostatnio, a propos biznesu i intuicji. Jestem teraz w Sieci Przedsiębiorczych Kobiet 17, bardzo cenię ten program, bo on właśnie – to też może dla twoich słuchaczy, dla tych, którzy trzymają się stołków, czy biurek, bo trochę nie wiedzą jak, bo trochę wątpią w swoje kompetencje, bo nie byli w szkołach biznesowych, bo whatever, różne mogą mieć powody, to i tak strach pod tym – ten super program dla ludzi krzewi przedsiębiorczość wśród kobiet, żeby właśnie iść, żeby dostać narzędzia jak ruszyć ze swoim, żeby poznać innych ludzi, networking. Ale też to, co ci chciałam powiedzieć, trochę zbaczam, tam każdy dostaje mentora biznesowego. Powiem ci, że popłakałam się ze wzruszenia, jak się dowiedziałam, że istnieje coś takiego. Bo to, że duchowy mentoring jest, znaczy nawet nie mentoring, ale wsparcie, że masz kręgi kobiet, które wspierają cię, to wiedziałam, ale to, że są takie kręgi kobiet już wysoko postawionych w biznesie, z doświadczeniem, które spędzają swój czas, za darmo dając go innym i cię ciągną, i pomagają ci się rozwinąć, to jest po prostu dla mnie wow. Pokazuje to tę stronę biznesu, gdzie naprawdę nie idziesz po trupach po zysk, tylko dzielisz się swoją wiedzą, swoją energią. To raz, to było moje pierwsze olśnienie w tych czasach. A drugie to było takie, że proces tworzenia swojej firmy jest naprawdę wewnętrznym procesem. Może nie zawsze, ale może być i dla mnie jest. Czyli dowiadujesz się czego się boisz, dlaczego nie możesz iść tu lub tu. Ale też jak masz kogoś z kim rozmawiasz, to czujesz – właśnie a propos tej intuicji w biznesie – czujesz, czy ty chcesz być w Rossmanie na wszystkich półkach, i iść po prostu po kasę, i trzaskać tego, bo możesz, bo to jest jedna z opcji biznesowych, czy jednak wolisz slow i być dla tego klienta, który ci powie jak pachniało i zamówi u ciebie, cudownie mieć kogoś takiego. I twoje ciało ci mówi wręcz, po prostu jak usłyszałam o półkach i o masowej produkcji, to mnie aż spięło i teraz ktoś powie, no dobra, po prostu mnie spięło, może coś zjadłam, a ktoś powie moje ciało mi mówi, że to nie jest dla ciebie. To są te małe rzeczy, jak pytasz skąd wiesz, albo skąd masz tę siłę, no to słuchasz siebie. Ciało, tego też w jodze was uczę, siebie też, jest pierwszym, który ci mówi, czy coś jest dla ciebie dobre, czy nie. No i znowu wracamy do podstawy, czyli jak coś jest z tobą spójne, to po prostu ci płynie, no i tak.
Skąd pojawił się zatem w twojej głowie pomysł na markę kosmetyków? Nie wystarcza ci już joga, o co chodzi w ogóle? Tak, życie slow, robienie tego, co się chce, ale jednak pojawia się coś nowego.
Słuchaj, nie planowałam w ogóle, tak jak już może słuchacze po części poczuli, że to znowu… Zaczęło się tak, to w ogóle jest fajna historia, myślę. Uczę się szamanizmu, uczyłam – naturopatii, jestem naturofreakiem 18, wszystko, co naturalne mnie bardzo interesuje i pociąga. I mój nauczyciel, który mnie wdmuchnął na tę ścieżkę, on również…, właśnie jest naturopatą, czyta z gwiazd, homeopatą i tak dalej. Cudowna wiedza na czas, kiedy już naprawdę tradycyjna medycyna nie daje rady w pełni, to to jest cudowne dopełnienie, więc poszłam w tę naukę. I na jednych z warsztatów, to akurat było trochę o szamanizmie, czyli – czasem ma takie konotacje jak ktoś nie wie co to, to mu się kojarzy, nie wiadomo z czym – wszystko co z ziemią, czyli między innymi też rośliny. I jak się uczyłam o roślinach i o esencjach z roślin, o olejkach, o ich energetycznej mocy, to mnie pociągnęło. No to sobie po prostu zamówiłam do domu mnóstwo olejków swego czasu, ten warsztat był o wszystkim, po prostu o całym wszechświecie, a mnie te rośliny. Zamówiłam te olejki i zaczęłam robić dla joginek olejki na miłość, na sukces, podążając za tą wiedzą, że każda roślina ma swoją wibrację, energię – a nie tylko to, że na przykład pijesz miętę, bo cię boli żołądek, a ona ci tam rozluźni, albo lawendę powąchasz, a ona wpłynie na twój układ nerwowy i cię wyciszy, ale też właśnie ta energetyczna. Dla ziemskiego człowieka, pomyśli sobie, Jezu, jak to możliwe w ogóle, jaka energetyczna? Ale tak to jest i teraz zaczęłam tworzyć olejki dla joginek, czyli na moim małym poletku, znowu nie biznesowo, ale uważałam, że to w ogóle coś pięknego. Stąd w ogóle powstała na dole w naszej kuchni nazwa My Magic Essence, no bo mała buteleczka, moja esencja, magiczna, wow, nie? Więc to był początek, no i słuchaj, to było…. Właśnie nie wiem czy 2, czy 3, chyba 3 lata temu, pamiętam to do dziś, siedziałam w Kulkolandzie z moimi dziećmi i dzwoni do mnie jedna z koleżanek przed świętami, ona mówi, słuchaj…Aha, bo ja się tak tą różą zachwycałam, bo róża to jest królowa kwiatów, strasznie drogi ten olejek, po prostu strasznie, więc zamówiłam sobie ten prawdziwy, czekałam chyba rok zanim się zdecydowałam, dobra, zainwestuję. I ona do mnie dzwoni i mówi, słuchaj, może ty byś z tej róży zrobiła mi w prezencie dla mojej siostry olejek do twarzy? A ja tak, w sumie dobra, czemu nie? I to tyle, to był początek mojej firmy, ona nigdy tego olejku nie kupiła w końcu, ale to jedno zdanie w tym Kulkolandzie było przyczynkiem do mojej marki kosmetycznej. I po prostu zrobiłam wtedy ten olejek, opracowałam, potem drugi, trzeci, czwarty. Potem się okazało w dłuższej perspektywie, że te olejki – tak się nimi zachłystnęłam! – że one wysuszają. To znaczy, że muszę coś pod nie, no to rozwinęłam kolejny produkt i kolejny. Potem było tak, że ja na tym Helu 3 miesiące, no to skóra wysuszona, słońce, wiatr, woda. Już nie chciałam używać żadnych chemicznych i syfnych składów z aptek czy ze sklepów, a rynek naturalny kosmetyczny naturalny nie był jeszcze tak rozwinięty parę lat temu jak teraz. Przez dwa sezony po prostu nie miałam czym się smarować, nie miałam nic do ciała. No dobra, no to muszę sobie zrobić masło, wróciłam po tym Helu, zrobiłam masło 19. Potem jedna mi mówi, słuchaj, ja lubię peelingi. Ja mówię, ja nie lubię. No ale ja lubię, zrób. No i zrobiłam 20, po prostu tak i rozwinęłam, z czego jestem bardzo dumna, bo też w ogóle się zastanawiam czasem skąd…, nie wiem co to jest właśnie, bo to jest na granicy – no głupoty nie – ale skąd w tobie tyle siły, że poszłam na największe targi kosmetyczne i miałam cztery olejki i peeling i się wystawiłam z tym po prostu 2 lata temu, czy 2,5. Czy to tupet, czy ja nie wiem co to jest, po prostu była taka wiara, że ja to mam, to jest dobre, to jest ze mnie, to jest w ogóle na tych wibrujących esencjach, że jak dla mnie to jest wow, to to musi być. I pamiętam te pierwsze targi, że patrzę: tam wszyscy, tu ta, tu taki. W ogóle patrzyłam dookoła co się dzieje i czułam się absolutnie nieswojo. Teraz jak idę na targi, to nawet nie wiem koło kogo stoję. Mam, wykreowałam sobie klienta, który jest trochę takich freakiem jak ja, który ceni to, że zrobię mu ręcznie, póki co jeszcze. Że zrobię tak jak on chce, z tym zapachem, który on chce, z tej jakości. Skoro wszystko robię dla siebie, i te masła i tak dalej, jak mi dla dzieci zadziałało, na moja skórę zadziałało, na mamy i koleżanek, no to uznaję, że, dobra, mogę z tym wyjść do ludzi i wtedy robię tego więcej. I jak spojrzałam na siebie teraz, to się naprawdę poklepałam z miłością – w grudniu na targach, kiedy mój stół był pełny, kolorowy, z pełną pielęgnacją twarzy i ciała, kompletny. A zajęło mi to 2 lata, kiedy mam dwójkę dzieci, dwa psy i jogę codziennie, więc ja nie rozwijam tej firmy siedząc i dumając i robiąc to wszystko naprawdę biznesowo, tylko robię to wszystko w locie. Więc uznaję – mimo że to jest cały czas mała skala – że jestem mikroprzedsiębiorcą i super się z tego cieszę.
Jak godzisz w sobie i jak w ogóle pogodzić w sobie z jednej strony twarde, racjonalne wychowanie, edukację nasza szkolną studencką, te wszystkie rzeczy związane z opieraniem rzeczy na faktach, na danych, z tą częścią duchową, energetyczną, która tak cię pociągnęła? Bo wyobrażam sobie, że to może być dla kogoś, kto jest zupełnie odsunięty od takich tematów jak introspekcja, energia i tak dalej – coś zupełnie abstrakcyjnego – to może brzmieć jak totalne wariactwo. I ciekaw jestem jak ty w sobie godzisz tę część – bo nie jesteś osobą, która się urodziła w lesie i tam, wychowywana przez wilki, poznała naturę, tylko wręcz przeciwnie, masz doświadczenie twarde, biznesowe i to w takim ekstremalnym biznesie, bo jednak finanse, to jest taki biznes w biznesie, czysta abstrakcja, tylko mnożenie pieniędzy tak naprawdę. Rozumiem, że to jedno mogło cię pociągnąć, z jednego w drugi świat, ale jak łączysz sobie tę świadomość świata twardego, bardzo racjonalnego, zbadanego, praktycznego – z tym wszystkim, co jest w sumie niezbadane, ale jednak czujesz, że to działa?
To jest bardzo dobre pytanie i ty je zadajesz, a ja już mam różne odpowiedzi. Zacznę od takiej, że teraz dobry manager, wysokiej klasy, na wysokim stanowisku, szefowie firmy, oni też chodzą na medytację, oni też mają swoich coachów, oni też – niektórzy – uprawiają jogę. Czyli dochodzą do wniosku, że samo szkiełko i oko, twardy racjonalizm w dzisiejszych czasach nie wystarcza do zarządzania wielkimi firmami. Czyli teraz u mnie, ja jestem mikroprzedsiębiorcą, jak raz się nazwałam, wow. To jest trochę tak jak sobie pomyślałam z medycyną, masz medycynę tradycyjną, w ryzach, szkiełko, oko na maksa, ale jak do niej dołożysz tę miękkość, holistykę 21, energię, naturę, to to tworzy całość. Tak sobie myślę, że i tu, wydaje mi się, trochę jestem teraz przechylona na – ta moja intuicja i ta energetyka i to zawierzenie, że po prostu idziesz z tym, co życie przynosi i się z tym godzisz, nie walczysz. To wspiera mnie to o tyle, że jestem szczęśliwą osobą, że nie walczę z rzeczywistością, że się nie boksuję, nie forsuję. Natomiast pewnie tych ram biznesowych – gdyby ktoś chciał na moje życie i na moje poczynania spojrzeć czysto biznesowo – no to one nie są takimi. Natomiast ja uznaję biznes, szanuję, tylko po prostu w tym momencie mojego życia i raczej w przyszłym też, no ja tak nie chcę. Mogłabym przecież teraz te moje kremy zlecić fabryce, zrobić deal z Rossmannem i iść do Korei, czy Japonii i sprzedawać na maksa. Mogłabym, tylko ja po prostu tego nie czuję w sobie, wydaje mi się, że ludzie do mnie przychodzą dlatego, że jestem po prostu spójna. Czyli nawet jak – nie wiem jak ty się poczułeś – jak przychodzisz i ja ci mówię ukochaj sobie, albo wejdź w środek, dotknij swojego ciała, to na początku jak przychodzi ktoś z ulicy, ktoś bardzo ziemski, pomyśli sobie, no wariatka, no po prostu co ona mówi. Ale ponieważ ja w to wierzę i jestem w stanie ci wytłumaczyć dlaczego, to z pewnym czasem może to kupisz, może nie, wejdziesz w to też. Jestem tak przesiąknięta tą naturą i po prostu tak żyję, takie są moje przekonania, że mi nie przeszkadza twardy biznes, że chętnie bym czasem z niego więcej porządku i struktury (wzięła?) i to teraz robię. Dlatego poszłam znowu w biznes w kobiecych rękach, przepraszam, w Sieć Przedsiębiorczych Kobiet, bo nie to, że ja nie wiem po SGH-u co tam trzeba zrobić, czym jest marketing albo jak założyć firmę, ja to wszystko wiem, ale bardziej właśnie, żeby w moim pojęciu i w życiu slow, trochę struktury nadać. Tak, że chętnie łączę jedno z drugim, ale nie jestem skrajna ani w jednym, ani w drugim. Uważam, że to jest cudowne połączenie. I chyba to, co się dzieje na wysokich (stanowiskach?) managerskich też pokazuje, że ludzie czują, że to już jest ten czas, już dawno jest ten czas. Myślę, że firmy – nie wiem teraz, wypadłam z rynku biznesowego – ale że teraz jest tego coraz więcej i HR-y też czują i wprowadzają to dla swojej kadry managerskiej, potwierdzisz chyba.
Wydaje mi się, że tak. Znaczy zdecydowanie jest też dużo w biznesie poszukiwań tego, w jaki sposób być bardziej w zgodzie z sobą i też myślę, że moda na zarządzanie siłowe już się skończyła i teraz jest poszukiwanie raczej zgodności i wspierania. Oczywiście to zależy do firmy, ale gdzieś ten trend jest, no i też ludzie się wtedy lepiej czują, ja wierzę, że lepiej pracują, bo to jest niewątpliwe. A czy zastanawiasz się czasem nad tym, nad przyszłością, czy zawsze jesteś tu i teraz, czyli jak to wygląda?
Szczerze? To ci powiem. Najchętniej bym była tu i teraz, i sobie tak żyła. Natomiast już mam trochę lat, w sensie jak sobie pomyślę o przyszłości i że chciałabym żyć w rytmie slow, mieć domek na wsi, czy tam, nie wiem, mi dużo nie trzeba. Właśnie to jest też to pytanie, po co ja mam robić ten biznes, po co ja mam mieć te miliony na koncie. Rozumiem, że faceci mają ten drive, zresztą kobiety też, ale po co, jeśli moje podstawy są zapewnione, jeśli żyję tak jak kocham, podróżuję, mam przestrzeń, może bym podróżowała więcej, chociaż nie wiem, bo mam dzieci w szkole. Tak się zastanawiam co ja mogę inaczej zrobić, gdybym miała te ileś baniek, na które muszę po prostu się na maksa sfokusować i spędzić życie na robieniu tych pieniędzy. Nie mam odpowiedzi, ten drive nie jest moim drivem, moją motywacją. Clue mojego życia, to jest: jak inni są szczęśliwi, jak ja im daję w tym kremiku, czy w tej jodze, czy w rozmowie, jak u nich coś czuję, to to jest moja motywacja. No i tyle i tego się nie da wycenić, więc ja nigdy nie będę wielką bizneswoman, chociaż życzę sobie. Bo właśnie do czego zmierzam, że mam już lat …, bliżej mi do emerytury niż nie, i chcę mieć to życie spokojne i nie liczę na mój ZUS, i tych milionów nie mam, no to teraz chcę mieć taką firmę, na tyle zbudowaną i działającą, żebym mogła sobie żyć spokojnie, tak jak chcę. Nawet mam taką wizję, że bym dała ją moim dzieciom, jeśli będą chciały. Czyli chcę zbudować teraz coś takiego i stąd jest My Magic Essence i stąd fokus na tę markę, wiesz kto mi to uświadomił? Na jednym z jogowych wyjazdów dziewczyny – w większości młodsi ludzie do mnie przychodzą – i to takie właśnie, które pracują w różnych firmach i wiedzą ile by można zrobić, a ja tego nie robię, i one mi dały, tu ten Facebook popraw, tutaj daj na Instagramie coś 22. No i ja wiem, że to wszystko można zrobić i one mi dały taką myśl, że, Jezu, jak ja chcę żyć za ileś lat w spokoju, no to you better do it now 23. I to tyle. To był ten drive, znowu przyszła jakaś myśl i za nią poszłam.
A jak wygląda – bo to czuję, że mało spotykamy osób na swojej drodze, które są tak bardzo wczute w siebie, też w tematy zdrowia, natury i tak dalej – więc ciekawi mnie jak wygląda twój dzień, jak wygląda dzień osoby, która tak bardzo o siebie dba i co z twojego dnia, czy z twojego stylu bycia, może przeszczepić do swojego życia ktoś, kto jeszcze jest po drugiej stronie, może napędza go sukces w dowolnej formie, tak, czy oczekiwania finansowe, czy chęć zdobycie wszystkich szczytów biznesu i tak dalej. To co mogę poprawić, czy jak mogę ułożyć swój dzień tak żeby tej energii było więcej, jak mogę zadbać o to, żeby ona była?
Znowu to jest bardzo szerokie pytanie i kiedyś bym ci odpowiedziała, jedz zdrowo, bierz suple, wow, będzie super. Teraz ci powiem, że po pierwsze, ja teraz pracuję dużo więcej niż pracowałam w korporacji, czyli sama muszę siebie trzymać mocno w ryzach, żeby się w ten mój slow i żeby móc przyjść na jogę w miarę. Ja jestem ognistym typem, szybkim, nie jestem typem jogina usadowionym w swoim kąciku w domu, siedzącym i kontemplującym życie, tylko ja mam action cały czas. Więc po pierwsze joga, ona mnie i innych ludzi – więc przekazuję to do twoich słuchaczy, do naszych słuchaczy – ona trzyma w ryzach. Ona powoduje, że tę energię, różne negatywne energie, łącznie ze zmęczeniem, stresem, złością, zazdrością – różne ludzie mają demony – ale też depresyjne stany, tumiwisizm, nic mi się nie chce, joga powoduje, że możesz to wypuścić. Teraz już robię bardziej dynamiczną formę jogi, bo ona w tobie to wszystko porusza, a potem możesz to wypuścić. Gdybym nie robiła jogi na co dzień, to nie wiem, gdzie bym była z moim umysłem, który jest tak szybki. No speed po prostu kompletny, więc dla mnie joga jest absolutnym ukojeniem, uziemieniem i ona mi daje taki właśnie stan well-beingu. Mam też taką myśl bardzo często, że rzeczy, które dla mnie są oczywiste, dla ludzi nie są, bo ja jestem freakiem naturalnym, nie wszyscy nimi są i teraz, co ja robię? Ja codziennie – ponieważ mam psy – codziennie jestem w lesie, a jak nie jestem w lesie, to w jakimś parku, bo muszę z nimi wyjść, codziennie. Albo jeżdżę z nimi na rowerze – jak teraz jest lód, to omijam rower – albo chodzę. Przez 40 minut, godzinę, oprócz jogi jestem na powietrzu. Świeżym to słabo powiedzieć przy tym smogu, ale w każdym razie jestem w ruchu. I jestem z psami, a ten fakt daje mi szczęście, po prostu z nimi kocham być. Mówię to tylko dlatego, że wtedy jesteś w tym poczuciu, że jest ci dobrze w życiu, a to karmi całe twoje ciało, każdą komóreczkę, daje ten impuls. Czyli to. Oczywiście takie rzeczy, że wstajesz rano i nie zaczynasz od kawy, albo herbatki czarnej z cytrynką i z cukrem – tylko pijesz szklankę ciepłej wody z cytryną. Czyli pobudzasz swoje ciało wewnątrz, oczyszczasz już delikatnie i przygotowujesz je do dnia. Jaką masz pierwszą myśl po tym, jak wstaniesz. To jest holistyczne podejście, czyli nie tylko co jesz, nie tylko, że pójdziesz na siłkę zrobić trening, ale też co myślisz, czy jesteś dla siebie dobry w tych myślach. Czy wstajesz i mówisz, o kurde, znowu do roboty, nie chce mi się i tak zaczynasz dzień. Czy jednak – mnie tego moi nauczyciele nauczyli – podchodzę do okna w kuchni o 6:30, ciemno, zimno, robię śniadanie dzieciom, ale otwieram je na moment i mówię dziękuję za ten dzień, dziękuję że żyję. Bo jak leżałam w szpitalu i umierałam rodząc moją drugą córkę, to po prostu jedyne o czym marzyłam, to żeby mi łóżko przenieśli przy oknie, żebym ja mogła zobaczyć niebo. Czasem cię musi życie do takiego stanu posunąć, żebyś doświadczył i docenił, a czasem może ktoś posłucha mnie i nie będzie musiał prawie umierać, żeby potem podejść do okna i podziękować za życie. No więc myślę, że dlatego chcę się tym dzielić. Czyli podchodzę, mówię dziękuję, robię wodę z cytryną, śniadanie jest mega ważne, ale to wiadomo, wytrych, wszyscy o tym wiedzą. Co jesz? Kiedyś bym ci powiedziała, wow, same zdrowe rzeczy, a teraz ci powiem, że nieważne jest co, ale co o tym myślisz. Czy się biczujesz, bo ci znowu tyłek urośnie, albo że jesz nie tak zbalansowane, bo ktoś ci powiedział. Ważne jest, że jak jesz, to żeby się cieszyć, chłonąć. Nie mówię ci módl się do Boga i dziękuj za jedzenie, nie z tej bajki, ale po prostu, delektuj się nawet jak sobie tę czekoladę zjesz. Ja nie jadam, ale co tam, jakiś grzeszek, to delektuj się tym, pozwalaj sobie na to, żeby się dobrze czuć. Trzy albo pięć, oddychaj w ciągu dnia. Poobserwuj, jak siedzisz za biurkiem, albo właśnie, rozmawiam, czy jest action, coś się dzieje. Kiedy pomyślisz o tym, co się dzieje w twoim ciele… Teraz jestem w lekkiej adrenalince, bo rozmawiamy, ty być może też, ale normalnie jak pracujesz, to możesz sobie chwilę pooddychać. Wystarczy pół minuty, od razu idzie impuls do mózgu, zmienia się chemia w mózgu, oblewa cię – już nie mówię, że inna energia – ale po prostu fizyczno-chemiczna struktura w ciele się zmienia, rozluźniasz się. Typu nie siedź tak za biurkiem, bo masz żołądek ściśnięty, serce ściśnięte, wyprostuj się…
Od razu się wyprostowałem.
Naprawdę! Ale widzisz, jak ci ktoś raz powie i o tym pomyślisz, weź parę głębszych wdechów, daj tutaj trochę przestrzeni dla – no co jest pierwsze, wiemy o tym, splot – dla splotu słonecznego i dla żołądka. Czyli jak pracujesz w biurze, nie jesteś szczęśliwa z dzisiejszego dnia, weź na moment parę wdechów, otwórz klatkę, rozprostuj się, poczujesz się lepiej. Dalej jedzenie, suplementy są super ważne. Jemy teraz naprawdę śmieciowo, nie wiem jak się musisz starać żeby sobie komponować dobrze, to suplementuj się, to jest super ważna, ważna kwestia. Rób sobie dobrze. W sensie, ja chadzam na masaże, czyli robię sobie takie przyjemności, żeby też dla ciała, czyli i ciało i duch, ale też twoja psyche. Bo co z tego, że na przykład chodzisz na siłkę, masz dietę pudełkową, (która jest absolutnie nic nie warta, po prostu jest shit z zeszłego dnia, odgrzewasz go w mikrofalówce, nie ma to absolutnie nic, co możesz dobrego sobie dać, lepiej sobie zrobić rano i przynieść w termosiku, będzie to może mniej fancy, ale na pewno zdrowsze dla ciebie, to tak by the way), właśnie, co z tego, że masz siłkę, masz jedzenie, jak jesteś mentalnie w absolutnym potrzasku. Czyli dodaj jeszcze ten element. Teraz była taka pełnia, więc cały czas jestem w tej miłości, bo była pełnia we Lwie 24 i dużo na temat serca. Słuchaj, nawet w radio mówili podobno, że musisz uważać jak cię serce boli, idź do lekarza, bo teraz taka pełnia, więc po prostu, wow, coś się zmienia na tym świecie, słuchaj, radio TOK FM. Ale dobra, wróćmy do tematu…
Mówiłaś o masażach, ale tutaj ja wrzucę od siebie swoje doświadczenie, które od niedawna praktykuję i które jest dla mnie niesamowite, a też jestem wielkim eksperymentatorem, jeżeli chodzi o ciało, zdrowie i tak dalej, to jest masaż bezpośrednio po saunie. To coś niesamowitego, czyli najpierw trzy takie sesje rozgrzewki w saunie, po prostu totalne wygrzanie organizmu i potem półtorej godziny masażu. Powiem szczerze, że nie pamiętam kiedy w życiu czułem się tak głęboko zrelaksowany, że aż mi się normalnie chce śmiać jak wychodzę, tak bardzo mi puszczają wszystkie napięcia i stresy w ciele. Więc to mogę od siebie dodać, a propos właśnie efektu masażu, to połączenie daje, nie wiem, to jest pomnożenie jednego przez drugie, niesamowite doświadczenia.
Absolutnie, w ogóle, sauna, sama sauna, my tego nie wiemy w tym naszym świecie, bo ty chodzisz do sauny żeby się tam oczyścić, detoksyfikacja tak, ale ona też jest duchowym przeżyciem, ona też cię oczyszcza energetycznie, więc w ogóle wow, sauna super zawsze, masaże tak. Ale co chciałam powiedzieć o tej głowie, o tej miłości, to sprawdzaj jakie myśli sobie wysyłasz w ciągu dnia, czy się znowu biczujesz, że coś zjadłeś, albo źle zrobiłeś/łaś, czy jesteś dla siebie dobry/dobra, to wszystko wpływa na to, jak się czujemy. Jestem też coachem zdrowia 25, zrobiłam takie studia w międzyczasie i mam bzika, w zasadzie teraz już się tym nie zajmuję, ale miałam mega bzika na punkcie oczyszczeń ciała, głównie z pasożytów, to jest mega temat. My tu o biznesie, od biznesu do pasożytów, ale to jest mega temat w tym czasie, bo mnóstwo ludzi się czuje źle, chorują dzieci, chorują dorośli, bo ludzie nie mają świadomości, że trzeba się oczyszczać przynajmniej raz w roku, a fajnie by było dwa. Czyli to był w ogóle mega temat a propos całego well-beingu, żeby…
To co mam zrobić żeby się oczyścić z pasożytów, jaki jest krok pierwszy i gdzie powinienem się wybrać?
Tak zupełnie naturalnie.. Bo możesz to zrobić – lekarz ci powie, już niektórzy nawet lekarze o tym mówią, łyknij chemiczną tabletkę i… Nie do końca to zadziała, bo łykniesz i na to, co masz w jelitach to ewentualnie pomoże, ale pasożyty mamy po całości. Teraz taką bolączką ludzi są nieszczelne jelita. Wszystkie alergie, problemy z tarczycą, mnóstwo chorób zaczyna się od jelit, w zasadzie mówi się, że wszystkie. I teraz, jeśli jelita są zaniedbane i te pasożyty tam są, to się przenoszą wszędzie, czyli tabletka niestety nie jest remedium. Co musisz zrobić 26, 27? Musisz te pasożyty zagłodzić, czyli nie jemy tego, co one lubią. Nie jemy cukru, odstawiamy mąkę, drożdże, no i tyle. Głównie fajnie by było jeść warzywa, owoce, kasze, orzechy, czyli zdrowa dieta po prostu. Mięso też odstawić na miesiąc. Dokładamy do tego zioła – robale nie lubią kwaśnego i gorzkiego – czyli pijemy sok z kapusty kiszonej, jemy kiszone ogóry i pijemy gorzkie zioła. To są tak proste rzeczy, na przykład możesz gryźć pestki z dyni, one paraliżują pasożyty. Możesz ssać ziarenka, jak to się nazywa, goździka, po pierwsze będziesz miał, czy miała, pachnąco z ust, bo dezynfekuje bardzo, a po drugie też zabija pasożyty. Jak w to wejdziesz głębiej, jest tyle różnych (sposobów?) w ogóle, że byś w życiu nie pomyślał. Albo na przykład pestki z ogórków zielonych. Też nienawidzą, więc możesz sobie do koktajlu wrzucać. Czyli robisz sobie taki miesięczny…oczywiście łatwiej połknąć tabletę, niż miesiąc się bez cukru męczyć, ale dbasz o siebie w ten sposób. I to jest niesamowite, że po prostu poczujesz się lepiej. Czasami niektórzy ludzie mówią, że mgła im z oczu schodzi, umysł pracuje lepiej, bystrzej. Jesteś bardziej, nie że nakręcony, ale klarowność powraca, nie mówiąc już o tym, ile chorób ustępuje, więc to w ogóle mega temat. Nie wiem, czemu ja jestem takim pasjonatem tych robali akurat, ale chyba dlatego, że o tym się nie mówi, a to jest tak wpływające na cały nasz well-being, to jest niesamowite.
A jak łączysz te wszystkie wątki w praktyce każdego dnia? I tu masz dwie różne powiedzmy praktyki biznesowe, bo i joga i kosmetyki, i masz też różne zobowiązania w różnych rolach rodzinnych, że tak powiem, i też jakoś zadbać o siebie, i tak dalej, jak znajdujesz równowagę i kiedy czujesz, że rzeczywiście wszystkie te ogródki są odpowiednio zadbane?
Dla mnie jest mitem, że możesz zadbać wszystkie. W ogóle nie łykam tych bajek, że jest pani w korpo na wysokim stanowisku i ma szczęśliwą rodzinę, męża, dzieci i wszystko wow. W ogóle nie łykam, nikt mnie do tego nie przekona, nie widziałam takiej, a słyszałam wiele historii, że tak jest. To jest tak, tak jak powiedziałam, pracuję teraz non stop. Mój partner, nie pracuje non stop, ma – jakoś nie wiem skąd on się uchował taki – możliwość wyjścia z pracy, odłożenia telefonu i po prostu bycia dla rodziny. No to ja, moje social media….Jak mnie tam nie ma, to mnie nie ma, to jest koszmar dla naszej rodziny. Czyli ja na lekkim odwyku, zmuszona przez niego, jakbyś chciał znać realia, bo ufam, że to, co on robi jest absolutnie zdrowe i tak powinno być. I jako coach zdrowia bym ci powiedziała, jak jedziemy na jogowy wyjazd, wyrzuć ten telefon, a z drugiej strony, nagraj to, co się dzieje, bo jak świat nie zobaczy, to cię nie ma. To masakra, jedno drugie wyklucza i to jest moja wielka bolączka, żeby znaleźć tutaj balans. Tego się uczę, mam tego świadomość. No to jest tak, ja wiem, że teraz jest dla mnie moment, że ja jestem szczęśliwa jak jestem na zewnątrz i się spełniam i daję ludziom. Mimo że kocham moją rodzinę, moje dzieci, to ja szczęście mam na zewnątrz, jakkolwiek z nimi też jestem szczęśliwa, ale uwielbiam to, że się realizuję gdzieś. Na pewno gdybym była więcej z nimi, to moglibyśmy wszyscy powiedzieć, że jesteśmy bardziej szczęśliwi, zawsze jedna z nóg gdzieś ucierpi … Teraz, gdzie ja w tym wszystkim jestem? Jest takie zapętlenie, kiedy jest koniec roku, milion targów…Jogę robię zawsze, ale te targi całą mnie pochłaniają, kończę rok jak wrak człowieka i teraz, hallo, obudź się, zrób coś dla siebie, i właśnie zrobiłam. Więc te wyjazdy i podróże to jest dla mnie. Też z jogicznego punktu widzenia jest mega ważne i sama to robię, żeby raz przynajmniej w roku wyjechać gdzieś w samotności. Możesz do lasu w Pcimiu Dolnym, ja sobie wybrałam akurat Tulum 28 w zeszłym roku, po prostu spełniłam swoje marzenie i pojechałam i byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo, że kocham moje dzieci i mojego partnera i wszystko, całą moją rodzinę, to w ogóle jedno z drugim się nie wyklucza. Ale po prostu bycie, pojechałam sobie w miejsce, gdzie wiem, że będzie mi dobrze, gdzie kocham, bo ja kocham przyrodę. Tak jak jestem na Helu: mogę tam zasuwać, ale fakt, że jestem w miejscu, gdzie się nasycam z natury, daje mi ten balans, że jestem w stanie mniej więcej. Ale tak, żeby wszystkich uszczęśliwić, czyli mieć super biznes i super w związku i super jeszcze między dziećmi i wszystkiego dopilnować, no to sorry, ale nie ja.
Czyli to jest mit?
Jak dla mnie tak. I powiem ci, jak oglądam wokół, to tak.
No poszliśmy w te robale i w różne inne historie wewnętrzne…
Nie sądziłam, że ci poopowiadam o takich rzeczach, ale cudownie, może ktoś skorzysta.
No właśnie, no to jest też coś, co gdzieś tam pokazuje holistyczne podejście, czyli, że jako przedsiębiorca też mam te różne rzeczy, z którymi muszę sobie radzić, różne…
Które cię obciążają, bo sobie nie zdajesz sprawy, ile na twoje w ogóle moce, żebyś miał siłę, klarowność, bystry umysł i błysk w oku, to wszystko działa. I to naprawdę już nie jest tak, że pójdziesz do psychologa, zrobisz sobie, mentalne, albo będziesz miał coacha, który do ciebie przychodzi, ale resztę masz w syfie, to niestety się nie podniesiesz.
No tak, jest takie – ja już chyba to kiedyś mówiłem, ale ciągle to przytaczam, bo bardzo mnie bawi – takie powiedzenie, że ciało nie służy tylko do noszenia głowy ze spotkania na spotkanie, że trzeba tam trochę więcej w środku tego ciała, więcej się znajduje, więcej rzeczy jest.
Absolutnie.
Karolina, czego tobie należy życzyć, jako przedsiębiorczyni, jako osobie, które wnosi tyle, co byś chciała, czego poszukujesz?
Chciałabym powiedzieć, że jestem szczęśliwą osobą i powiem ci, że nie mam takiej pierwszej rzeczy, która by mi się….Zdrowia to zawsze, wiadomo, naprawdę, bo tak jak już wspomniałam, doświadczyłam różnych skrajnych. Jak mam to.. Wiary, że to, co robię… Co mi tę wiarę daje – bo o to pytałeś wcześniej – ten feedback od ludzi. Czyli jak mam moment – bo ja też mam te momenty – czy to jest aby na pewno dobry kierunek, albo czy mam albo chce mi się dalej to robić. Ja też mam te dni – żeby to nie było, że już znalazłam swoją drogę, zawsze jestem na haju – też jestem zmęczona. Ale właśnie tej wiary, że to, co robię ma sens. Tak naprawdę ja ją dostaję. To życz mi, żeby to się po prostu kręciło dalej i żebym znalazła w sobie tę siłę jednak, właśnie biznesową, żeby na tyle dać struktury tej firmie, żeby ona popłynęła dalej. I po prostu robiła dobro innym, dawała dobro innym, zapachy, zdrowie. Ja to robię żeby…, wszystko, co robię to żeby ludziom dać coś, jakąś iskierkę właśnie z natury. To tego mi życz, żebym po prostu tkwiła na tej mojej drodze.
To jest kwestia taka, że jeżeli już czujesz wewnętrznie, dojrzewasz do tego, żeby nadać temu więcej struktury i bardziej to ubiznesowić, no to to na pewno będzie droga, która sama przyjdzie, bo to jest kwestia tego, że wtedy jak poczujesz, że to jest to, to znajdziesz motywację żeby to robić.
Jestem w cugu absolutnym, obecnie.
A co powiedziałabyś na poziomie doświadczeń swoich biznesowych ludziom, co na przykład uważasz jest mitem, bo fajnie powiedziałaś o tym, że mitem jest balans pomiędzy ogrodami, a czy jest jeszcze jakiś inny mit, albo jakaś rzecz związana z biznesem, którą ludzie robią, którą powinni przestać robić, bo to ich może wykończyć, albo nie doprowadzi ich do celu?
Nie czuję się ekspertem, żebym mogła komuś w biznesie doradzać, że rób lub nie rób tego. Bardziej bym poszła… po prostu bądź dla siebie dobry, nie ciśnij – sam masz to doświadczenie – nie ciśnij na tysiąc procent, bo się zajedziesz człowieku i nie skorzystasz z tej pracy, no bo… A właśnie pytanie: wtedy kiedy zarabiasz, kiedy pędzisz jak ten króliczek, to ty masz w ogóle czas wydawać? Enjoy life, be happy – czy jesteś już naprawdę w takim zaciśnięciu i w takim zapętleniu biznesowym… Dla mężczyzn, ale też dla kobiet – mężczyzn jakoś więcej w tym świecie widzę – to to jest mega drive, to jest mega adrenalina, mega testosteron, no i bardzo łatwo… Ale czy naprawdę tak chcesz spędzić życie, czy to jest jedyna twoja przyjemność, bądź dobry dla swojego ciała, daj czasami odpuszczenie. To ja bym w ten biznes takiej miękkości trochę, bo niezależnie czy kobieta, czy mężczyzna, każdy tego potrzebuje. Bo ile możesz żyć, w końcu twoje ciało po prostu padnie, jak jesteś non stop w stresie i non stop z umysłem rozpędzonym. Wiem po sobie, bo też jestem tym typem, więc po prostu odpuść, daj sobie trochę spokoju. Nawet nie, że spokoju, że siądziesz na kanapie i włączysz TV. Ale po prostu dbaj o siebie na tych wszystkich… holistycznie, spróbuj… Albo przynajmniej jedna rzecz, spróbuj sobie zrobić – słuchając może nas w aucie – taki skan, jak to jest u ciebie, czy twoje ciało, czy twoja duchowa strona i psychiczna są zaopiekowane. I może sobie sam/sama odpowiedz, gdzie ewentualnie mogłabyś/mógł się zaopiekować.
Karolina, piękne prawdy, bardzo ci dziękuję, gratuluję twoich kolejnych niesamowitych inspiracji, ja jestem przykładem tego. Mogę ci powiedzieć, że to, co robisz daje ogromną wartość i za to ci też bardzo dziękuję tutaj, nie tylko za tę rozmowę, ale też za tę dobrą energię i za to, że pomagasz spokój wewnętrzny odnaleźć.
Bardzo ci dziękuję za zaproszenie, bo mi jest miło, że tu siedzę i mogłam się podzielić.
A mi jest miło, że możemy to nagrać tutaj, na tym fajnym poddaszu, mam nadzieję, że osoby, które oglądają, a nie słuchają, też tego doświadczają. Wielkie dzięki Karolina.
Dziękuję bardzo, wszystkiego dobrego.
Linki:
- Na Facebook’u https://www.facebook.com/karolina.murdzia.9
- https://mymagicessence.com/
- Ajurweda http://ajurweda.com/co-to-jest-ajurweda/
- Joga kundalini https://www.portalyogi.pl/blog/kundalini-joga-2/
- Joga szczęścia https://mymagicessence.com/joga-szczescia/
- Twórczyni jogi szczęścia http://www.mojatransformacja.net/karolina-murdzia-nauczycielka-jogi-tworczyni-jogi-szczescia-magic-essence/
- Joga asztanga https://pl.wikipedia.org/wiki/Ashtanga
- Hatha joga https://pl.wikipedia.org/wiki/Hathajoga
- Flow joga https://zwierciadlo.pl/zdrowie/flow-joga-przyjemnosc-bycia-w-ciele
- Joga vinyasa https://polki.pl/dieta-i-fitness/joga,czym-jest-vinyasa,10296851,artykul.html
- Ajurweda https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/metody-alternatywne/ajurweda-starohinduski-sposob-na-zdrowie-aa-BRVW-1D6e-Akhz.html
- Panchakarma http://www.joga-joga.pl/pl158/event2664/Panchakarmaholistyczny_detox_ciala_umyslu_i_ducha
- Dow Jones https://newscorp.com/business/dow-jones/
- Go with the flow (ang.) – płynąć z prądem https://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/go-with-the-flow
- Fake (ang.) – podróbka https://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/fake
- Slow life https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/zdrowie-psychiczne/slow-life-na-czym-polega-ten-styl-zycia-zasady-slow-life-aa-Yb81-NASS-p2yS.html
- Sieć przedsiębiorczych kobiet https://www.siecprzedsiebiorczychkobiet.pl/
- Freak (ang.) – wariat, oszołom https://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/freak
- Masło do ciała https://mymagicessence.com/produkt/bodybutter-odzywcze-maslo-ciala/
- Peeling https://mymagicessence.com/produkt/coco-rose-peeling-ciala-platkami-roz/
- Holistyka https://kobieta.onet.pl/zdrowie/profilaktyka/medycyna-holistyczna-holistyka-zalozenia-choroby-metody-leczenia/jyn13cm
- Joga szczęścia na Instagramie https://www.instagram.com/jogaszczescia/?hl=pl
- You better do it now (ang.) – lepiej zrób to teraz https://context.reverso.net/t%C5%82umaczenie/angielski-polski/You+better+do
- Pełnia w Lwie http://moonsetstory.blogspot.com/2019/01/czerwony-ksiezyc-miosci-czyli-penia-w.html
- Coaching zdrowia https://mymagicessence.com/coaching-zdrowia/
- Oczyszczanie się z pasożytów https://zdrowie.tvn.pl/a/jak-pozbyc-sie-pasozytow-z-organizmu-domowymi-sposobami
- Program oczyszczania https://mymagicessence.com/program-oczyszczania-organizmu-z-pasozytow-8-14-dni/
- Tulum https://pl.wikipedia.org/wiki/Tulum