Jan Dołęga-Kozierowski – związany z branżą eventów w Polsce. Odpowiadał za koordynacje wielu wydarzeń na całym świecie. Do jednych z większych projektów należą promocja Polski na Światowej wystawie Expo w Mediolanie oraz Sesja Komitetu UNESCO w Krakowie. Największą uwagę przymkłada do planowania – nie tylko w pracy ale i w życiu prywatnym.
Na co dzień sportowiec amator – mistrz Polski w kulturystyce z 2011 roku, dwukrotny finisher Ironman 70.3. Lubi gotować dla swoich znajomych 🙂
Zapis rozmowy
Cześć, tu Greg Albrecht, w tym podcaście rozmawiam z przedsiębiorcami, którzy zbudowali firmę od zera. Staram się zrozumieć co działa w biznesie i dostarczyć ci wskazówek, inspiracji i energii do działania, zaczynajmy. To jest pierwszy odcinek mojego podcastu, więc mam nadzieję, że wyjdzie to jako tako, a w nim moim gościem jest mój kolega i człowiek zupełnie niezwykły, który nie tylko z powodzeniem rozwija biznes, ale też ma na swoim koncie niesamowite osiągnięcia sportowe, a tym człowiekiem jest Jan Dołęga-Kozierowski, współzałożyciel agencji eventowej Berm 1 2 3, były mistrz Polski w kulturystyce 4 i zapalony triathlonista. Jego firma w ciągu czterech lat rozrosła się z 4 do 16 osób i obecnie realizuje projekty eventowe na czterech kontynentach. Realizował między innymi 41. sesję Komitetu Światowego Dziedzictwa w Krakowie 5, czy obsługiwał polski pawilon podczas Expo w Mediolanie6 7. Jan w naszej rozmowie opowiedział o roli przypadku, o tym jak radzi sobie ze stresem w pracy, co pcha go do przodu i skąd czerpie inspirację. Jeżeli zgubisz się w trakcie tego podcastu i chcesz wrócić do niego później, to zawsze znajdziesz go na gregalbrecht.io/jandolegakozierowski, zaczynajmy. Moim gościem jest dzisiaj Jan Dołęga-Kozierowski, cześć Janku.
- Cześć Greg, hej.
Opowiedz coś o sobie, kim jesteś i czym się zajmujesz.
- No właśnie, to jest ciekawe, nigdy siebie tak nie przedstawiałem, ale, no prawda jest, wydaje mi się, taka, że mogę o sobie powiedzieć, że jestem przedsiębiorcą, bo nigdy nie pracowałem nigdzie na etacie, zawsze nawet jeśli pełniłem jakieś inne funkcje, czy w firmach, czy coś, to zawsze to było raczej na własny rachunek. Teraz jestem współzałożycielem i współwłaścicielem agencji eventowej, firmy Berm, którą wspólnie rozwijamy od trzech, czterech lat na rynku. Myślę, że przez ten czas udało się zrobić trochę, parę fajnych rzeczy, w sensie dużo nam się rozrósł zespół, gdzieś rzeczy, które sobie zakładaliśmy przez te trzy lata, no udało się osiągnąć i to też jest takie śmieszne trochę, jak patrzę gdzieś wstecz na jakieś takie stare dokumenty zupełnie. Kiedyś miałem takie spotkania nawet z jakimiś funduszami inwestycyjnymi, czy o tym gadaliśmy i pisałem taki prospekt tego jakby ta firma miała wyglądać i ostatnio na to trafiłem, to w zasadzie 90% z tego wszystkiego się jakby wydarzyło. A najciekawsze jest to, że w ogóle o tym zapomniałem, nie, to gdzieś na komputerze w jakichś starych folderach, no ale wracając do tego, do mnie, bo już trochę odjechałem, to przedsiębiorca, sportowiec amator, ale też sportowiec amator myślę, że taki podejście mam bardzo profesjonalne do tego treningu, w sensie staram się zaangażować i wykorzystać i czas i to akurat w którą stronę moje zainteresowanie teraz pójdzie, czy to będzie triathlon, czy to będzie bieganie, czy jakiś inny sport, w 100%. Przedsiębiorca, sportowiec, dzień dobry.
Co spowodowało w twoim życiu, że zaczęło robić dokładnie to, co robisz teraz biznesowo?
- Przypadek, bo gdzieś od początku chyba trochę, nie wiem czy rządzi moim życiem przypadek, ale wpadam w różnych sytuacjach, albo na różne osoby, albo na różne sytuacje, w których czasem gdzieś wykonuję skręt tak naprawdę o 180 stopni. Jakby możemy zacząć od samego początku, czyli powiedzmy gdzieś od liceum, kiedy zdawałem maturę z biologii i chemii i fizyki i wszystkie przedmioty rozszerzone, miałem iść na medycynę, nie dostałem się na medycynę, więc poszedłem na prawo. Skończyłem prawo, kierunek prawo międzynarodowe i nie mam z tym nic wspólnego, bo już na studiach zacząłem pracować, tutaj właśnie współpracowałem z moją siostrą, której pomagałem jej koordynować różne konferencje, czy jakieś mniejsze wydarzenia, które organizowała i tak naprawdę gdzieś w tym zostałem. Dalej rozwijam się w tą stronę, właśnie evenetową, konferencyjną. Czyli przypadek tak naprawdę i rzecz, jakieś decyzje, które się podejmuje w dosyć niespodziewanych momentach, a jak się na to wszystko spojrzy gdzieś tak z góry, to widać, że, no to gdzieś trochę się łączy ze sobą wszystko zawsze, ale, no na pewno kogoś może zdziwić jakby ilość różnic, czy różnych rzeczy, które robiłem na różnym etapie w swoim życiu. Chociażby, czy właśnie przed studiami, czy na samych studiach, kiedy marzyła mi się kariera w dyplomacji, gdzie pojechałem na dwa miesiące na praktyki do Waszyngtonu, gdzie tam nosiłem papiery z jednego piętra na drugie, ja brałem udział w jakichś konferencjach i tak naprawdę wszystko to było za darmo, tylko po to, żeby zdobyć doświadczenie i właśnie móc tak naprawdę sobie wpisać w CV to, że odbyłem praktyki w DC, no bo to wtedy było dla mnie ważne. Przez to, że gdzieś napisałem pracę magisterską, obroniłem się naprawdę super wynikiem i nie mam z tym zupełnie nic wspólnego. Ja myślę, że akurat te studia, to też takie prawnicze dały mi jakiś specyficzny tok myślenia, powiedzmy, że jeśli analizujesz jakieś rzeczy, takie bardziej trochę analityczne, że jesteś w stanie spojrzeć na jakiś dokument, czy na coś, czy nawet argumentować wszystko odpowiednio w rozmowie, czy nawet na prezentacjach, na spotkaniach z klientem i myślę, że trochę to też te studia wyrobiły we mnie, ale mogę się mylić.
Co napędza cię do tego, żeby robić to, co robisz i do tego, żeby realizować się w tym biznesie?
- Nie wiem czy nie jest to rywalizacja tak naprawdę, że może to jest trochę negatywna motywacja, ale dużo się jakby porównuję do innych, czy do innych osób, na którym one są etapie, co one robiły, kiedy były w moim wieku, co robią inne firmy, jak one wyglądają. Jakby chcę je dogonić, a jak już je doganiam, to już jest ten moment, kiedy już znalazłem inny benchmark i znowu chcę iść dalej i to jest taka trochę, nie wiem czy błędne koło, czy samonakręcająca się spirala bardziej, że nigdy nie widzę jakby tego końca przy tym wszystkim i to jest, z jednej strony to jest dla mnie bardzo duża motywacja, bo wiem, że codziennie trzeba zapieprzać po prostu, żeby gdzieś dojść do tego momentu, ale z drugiej strony nie ma tej mety, bo ona się cały czas przesuwa jakby, to jest trochę jak w Wings for Life
Mówisz o sporcie i to jest temat, o którym słuchacze pewnie też chcieliby się dowiedzieć, chociaż jeszcze o tym nie wiedzą, bo masz na koncie dość interesujące i dość sprzeczne też osiągnięcia sportowe. Opowiedz coś o tym.
- Właśnie to jest to, co też mówiłem, najpierw było gdzieś to w życiu zawodowym, te różne zwroty, a tak samo było trochę w sporcie, bo wcześniej dużo grałem w tenisa, trenowałem tą dyscyplinę, myślałem też gdzieś o jakichś grze w turniejach i tak dalej, no ale to się nie udało z różnych względów, gdzieś tam kontuzja kolana trochę mi pokrzyżowała szyki, no i z tą kontuzją trafiłem na siłownię, żeby tam wzmocnić wszystkie te mięśnie właśnie w nogach, w okolicach kolan, żeby to było bardziej stabilne. No i tak już zostałem na tej siłowni przez kilka lat, a skoro już zostałem na tej siłowni, to stwierdziłem, że trochę już trenuję, może jakieś zawody i bym wystartował, no i tak się zaczęła moja amatorska kariera w kulturystyce, gdzie miałem dwa sezony startowe, pierwszy był zupełnie nieudany dla mnie, bo szykujesz się 9 miesięcy do zawodów, a później spóźniasz się na nie, więc nawet nie udało mi się wyjść dobrze na scenę w tych zawodach juniorskich, a kolejne zawody miałem 2 lata później i to już były zawody normalnie w seniorach, nie łapałem się już do juniorów, ale tam udało mi się zdobyć mistrzostwo Polski w swojej kategorii
Powiedziałeś o sporcie jako o takim sposobie na wyładowanie stresu i czymś, czym zajmujesz się codziennie. Co jeszcze robisz w swoim dniu takiego, co sprawia, że czerpiesz z niego przyjemność i masz energię do działania?
- Staram się wysypiać, ale to nie wychodzi niestety. Ale rzecz, którą robię już od, no ponad 400 dni codziennie, to jest medytacja, bo nie ma co tutaj ściemniać, ale ty mnie do tego przekonałeś. Zanim mnie do tego nakłoniłeś, ja miałem też swój epizod, kiedy próbowałem, wiesz, no czytałem o tym dosyć sporo i próbowałem sam gdzieś to zastosować, no i to doświadczenie było bardzo słabe, w sensie był dokładnie odwrotny efekt, niż był zamierzony. Ja siedziałem w ciszy, nie wiedziałem na czym mam się skupić, więc zaczynałem myśleć o problemach i te problemy, które myślałem, że będzie tak, że ja po prostu jak o tym będę myślał, to one się rozwiążą, a tak naprawdę się rozwijał w mojej głowie coraz bardziej i ja po pierwsze nie mogłem wysiedzieć, nawet tych 10, czy 15 minut w tym spokoju, tylko nosiło mnie to wszystko i potem zostawała ta zła energia tak naprawdę ze mną przez cały dzień i to, i wtedy stwierdziłem, że pieprzę to, że to nie jest dla mnie, te 10 dni to w ogóle była jakaś masakra i dla mnie, czy dla moich bliskich, z którymi byłem, czy dla współpracowników, wtedy jeszcze w innej firmie. No zupełnie się to nie sprawdzało, no ale gdzieś przekonałeś mnie do tych pierwszych kroków z aplikacją, gdzie jest to zupełnie inny model tej medytacji, no i myślę, że to też jest takie do poukładania myśli w głowie i takiego odpowiedniego nastrojenia się na cały dzień. Oczywiście to nie jest tak, że jestem jakimś robotem i wstaję rano, medytuję, biorę prysznic, jem zdrowe śniadanie, wychodzę do pracy i tak dalej, to wszystko się zawsze gdzieś potrafi posypać, tak, że nagle trzeba rano wstać, a to budzik nie zadzwonił, a to nie nastawiłem budzika, a to się telefon rozładował. To trzeba szybko wyjść, a to trzeba jeszcze jakieś maila wysłać rano, to jest, jakby mam taki swój model idealnego dnia, czy idealnego poranka jak chciałbym, żeby to wyglądało, ale nie zawsze udaje się to zrealizować. Fajnie byłoby to realizować, staram się to robić, no ale jeśli nie zrobię tej medytacji rano, to zrobię ją przed snem, to zrobię ją w ciągu dnia. Tak że zawsze udaje mi się wyrwać te 5, 10, 15 minut w zależności od tego ile akurat mam czasu, żeby, no poświęcić ten czas właśnie dla swojej głowy do tego wszystkiego.
Powiedziałeś o medytacji, o sporcie, o tym, że starasz się wysypiać.
- Tak, staram się, to jest dobre słowo, nie wychodzi zazwyczaj.
Skąd czerpiesz inspiracje do rozwoju w biznesie?
- Wiesz co, nie wiem tak naprawdę. Znaczy inspirują mnie ludzie i trochę z książek i z filmów, ale chyba najbardziej ci, z którymi spotykam się gdzieś na co dzień. Znaczy każdy na pewno to wie, że jest tak, że jak czasem spotykamy jakieś osoby, to po prostu czujemy, że z nimi jest super, oni są, gdzieś nadają na tych samych falach i jakby oni to, co robią na co dzień, to jaki mają biznes, czy nawet to, gdzie pracują, bo jeśli pracują dla kogoś, tak, nawet na etacie, to samo ich podejście, tak, też może być bardzo inspirujące. Bo ostatnio widziałem się z moją znajomą, taką, z którą się znamy naprawdę od zerówki i ona mi opowiadała o swoim nowym projekcie, o tym, czym się zajmuje, to z tego bił taki entuzjazm, jakby z tego wszystkiego, że to jest zaraźliwe, nie, jeśli spotykasz się z takimi ludźmi, takimi ludźmi się otaczasz, to przechodzi też na ciebie po prostu. Ja pamiętam, że ja wyszedłem z tego spotkania i mówię, wow, dobra, idę do pracy, bo chcę coś zrobić, no i takie pozytywne nakręcenie przy tym wszystkim. Ale jakby wracając, staram się otaczać ludźmi, którzy są lepsi ode mnie, po prostu tak, żeby móc i znowu, no właśnie tutaj nie rywalizować, ale aspirować do tego, żeby starać się być, nie że podobnymi do nich, tak, ale żeby razem z nimi się rozwijać, tak, myślę że to jest takie ważne przy tym wszystkim, żeby starać się cały czas coś zmieniać, tak? Jakby ja nie widzę, jak już mówiłem, nie widzę gdzieś tej mety przy tym wszystkim, uważam, że cały czas można coś ulepszyć, czegoś się nauczyć, coś poprawić, chociaż podobno ciągłe ulepszanie prowadzi do zepsucia rzeczy, ale to jest dla mnie jakąś taką inspiracją, właśnie te osoby, z którymi spędzam najwięcej czasu. No ale oczywiście też są książki, są filmy, są filmiki na YouTube, ale bardziej nie chodzi tutaj o takie motywacyjne rzeczy, bo z tym mam bardzo dużo wspólnego z racji właśnie firmy, którą prowadzimy, bo pierwszymi rzeczami, pierwszymi eventami, które robiliśmy, były eventy motywacyjne. Tony Robbins
Zamiast słuchać motywatorów, wolisz słuchać…
- Przedsiębiorców.
Przedsiębiorców, praktyków.
I patrzeć na ich przykłady.
- Nie mówcy motywacyjni, tylko przedsiębiorcy z doświadczeniem i jakby lubię słuchać tego, co oni mówią, może nie tyle o ich wyzwaniach, problemach, ale jakby zawsze można coś z tego wyciągnąć. To nie jest tak, że jeśli widzę jakieś rozwiązanie, że ktoś mówi, że, no i przesunąłem tutaj swojego pracownika na to miejsce i to wtedy zadziałało, to ja zrobię tak u siebie, ale chodzi o to, że nawet takie rozwiązania, które ktoś gdzieś u siebie w firmie zastosował, dają po prostu inspirację do tego, że można zrobić coś u siebie, tak? Wiadomo, że nie są to rozwiązania kopiuj, wklej, ale właśnie gdzieś, no można się wzorować na tym wszystkim. Ja też jestem taką osobą, że nie uważam się za kreatywną osobę, w sensie, jeżeli na przykład muszę napisać jakiś artykuł, albo tekst, albo coś innego, nie potrafię siedzieć nad pustą kartką, w sensie jest to dla mnie najbardziej demotywująca rzecz na świecie jak siedzę i mam puste, ja zawsze robię research wszystkiego i na przykład pisząc jakiś artykuł jestem w stanie znaleźć taki artykuł po angielsku, przeczytać go, znaleźć 10 takich artykułów po angielsku i tak naprawdę one są dla mnie takim punktem odbicia. To nie jest tak, że ja je łączę ze sobą i tak naprawdę cudze zdanie łączę i kompiluję, tak, z tego artykułu, tylko to jest tak, że potrzebuję po prostu trampoliny, od której mogę się odbić, nie potrafię się odbić od pustych rzeczy i tak samo jest w przypadku wymyślania właśnie koncepcji na jakieś wydarzenia, czy jakichś strategii reklamowych dla klientów, czy innych rzeczy. Jakby zawsze potrzebuję tej trochę inspiracji do tego.
Jakie działanie, które ty podjąłeś w biznesie w ostatnim roku, dwóch, czujesz, że popchnęło wasz biznes znacząco do przodu?
- Jakby co popchnęło nasz biznes, to tak naprawdę nie wiem, nie potrafię tego zdefiniować do końca, dlaczego akurat teraz jest taki okres, że mamy bardzo dużo tych projektów i, no nasz zespół, tak jak mówiłem na początku, my zaczynaliśmy w 3, 4 osoby, teraz jest nas 16, 17 w biurze, ale myślę, że tą rzeczą, która najbardziej jakby gdzieś w pewnym momencie przy jednym projekcie mnie uświadomiła, to jest jakby komunikacja z klientem podczas realizacji samej, że to jest tak, że my jesteśmy w biurze, coś pracujemy, tutaj nie wiem, czy kupujemy media, czy robimy grafiki, czy planujemy jakieś scenografie, czy bukujemy, sprawdzamy obiekty, które są możliwe, ale klient o tym nie wie, bo jego nie ma z nami w biurze i on siedzi u siebie, na drugim końcu Warszawy i tak dzwoni, mówi, cześć, no jak tam, może byśmy się spotkali, byście powiedzieli, bo mam wrażenie, że nic się nie dzieje. Mówię, jak to się nic dzieje, przecież my wszyscy tutaj zapieprzamy od rana, próbujemy to zrobić jak najszybciej, no ale my nic o tym nie wiemy i wtedy gdzieś wdrożyliśmy takie narzędzie do zarządzania projektami webowe, gdzie klient może dostać wtyczkę do tego i on jakby widzi na jakim etapie jest projekt, tak, każdy z jego elementów i jakby to, co mi najbardziej pomaga przy tym wszystkim, to jest właśnie, to też staram się mówić z ludźmi, z którymi pracuję, żeby informowali klienta na bieżąco to, co robią, bo on nie wie, że my pracujemy. My możemy naprawdę podejmować wielki wysiłek, ale jeśli nie powiemy o tym klientowi, on sobie nie zdaję z tego sprawy, ale rzecz, którą cały czas staram się dopracowywać i poprawiać w firmie, to jest planowanie. Uważam, że bardzo dużo ludzi nie docenia tego momentu zaplanowania i jakby poukładania sobie rzeczy w głowie. Wszyscy jest tak, dobra, mamy konferencję, robimy i rzucają się i dzwonią po obiektach, dzwonią, załatwiają milion rzeczy na raz i jakby oni pracują, tylko że to jest takie trochę, jakby kurczak bez głowy biegał, nie, że jakby nie wiesz co masz zrobić, tak, no nie wiesz jak masz zrealizować ten event, jeśli sobie go nie zaplanujesz od A do B, C, D i tak dalej, krok po kroku, nie? I ja jestem bardzo dużym zwolennikiem tego, żeby zanim się coś zacznie robić, żeby usiąść nawet na jeden, dwa dni i rozłożyć to wszystko na czynniki pierwsze i uważam, że w tym akurat jestem najlepszy i to jest to taki mój konik, gdzie jest rozkładanie rzeczy na, nawet bardzo skomplikowanych projektów, na takie składowe, że jesteśmy w stanie każdemu to wytłumaczyć i każdy wie jak to zrobić. I uważam, że wszystkie projekty, czy to są eventy, czy to jest informatyka, czy to jest każda inna branża, da się rozłożyć do takich etapów, że przyjdzie osoba z ulicy, zobaczy ten dokument, czy tabelkę, czy jakiś tekst i będzie w stanie zweryfikować czy to jest prowadzone poprawnie, czy nie i co trzeba zrobić na danym etapie, bo to jest, to jest po pierwsze ułatwienie pracy dla ludzi, którzy mają, którzy pracują przy tym i ułatwienie dla klienta, bo on jeśli widzi, że coś jest tak rozłożone, to on się czuje bezpiecznie, bo zawsze może o coś spytać, zawsze wie co się z czym dzieje, wie co on musi dostarczyć ewentualnie, albo każda inna rzecz, no to jest jakby taki komfort też dla tej drugiej strony.
Jak podjąć decyzję, ile czasu poświęcić na planowanie, ile na realizację?
- Myślę, że to jest bardziej już indywidualna sprawa, jeśli chodzi o dany projekt, tak? Jeśli coś jest bardzo skomplikowane, to wiadomo, że musisz poświęcić więcej czasu na planowanie tego, ale ja naprawdę jestem zwolennikiem, żeby poświęcić jednak więcej czasu na planowanie, a potem robić realizację, bo jesteśmy w stanie wtedy nawet delegować na innych obowiązki, jeśli poświęciliśmy za dużo czasu na planowanie, to jesteśmy w stanie delegować te proste zadania na inne osoby, które będą w stanie w krótkim czasie je wykonać, bo będą dokładnie wiedziały co mają zrobić. No ale wiadomo, że trzeba tutaj to wszystko wyważyć, no czasem też pracujemy na krótkich deadline’ach, tak, ten termin jest, no jest termin, trzeba go dotrzymać, więc to planowanie trzeba skrócić do minimum, ale uważam, że im bardziej mamy ten komfort, że jesteśmy w stanie coś zaplanować, tym lepiej, no dla wszystkich stron po prostu i szczególnie dla naszych podwykonawców, czy dla ludzi, którym delegujemy zadania później.
Wspomniałeś o narzędziu, którego używacie do zarządzania projektami, to jakich narzędzi używacie w biznesie, o których mógłbyś opowiedzieć i które pomagają wam w codziennej pracy?
- Używamy jednego komunikatora, jakby firmowo, to jest Viber
Pamiętam kilka lat temu jak zaczynałeś działać w obszarze eventowym, miałem takie poczucie, że wszystko było w tej dziedzinie i myślę, co on takiego wymyślił, jednak coś spowodowało, że robicie ogromne projekty, nie wiem jakie możesz wymienić.
- No myślę, że największą imprezą, którą robiliśmy i największą imprezą w Polsce w zeszłym roku, no to był szczyt UNESCO w Krakowie, no chyba przez 10, 11 dni, 80 państw, czy nawet więcej, delegacji z całego świata, zjechali się dyskutując o zabytkach, o tym co wpisać, co wypisać z listy dziedzictwa. Wiesz co, też jest tak przy tym wszystkim, że my bardzo mocno poszliśmy w rynek, który niekoniecznie agencje eventowe eksplorują.
Czyli specjalizacja?
- Myślę, że zagospodarowanie niszy powiedzmy, raczej tak bym to określił, że robimy 80% projektów, to są rzeczy z sektora publicznego, tak, public, to są przetargi, to są zamówienia, głównie przetargi, tak, konkursy. I to jest rynek dosyć, nie wiem czy ciężki, ale specyficzny, w sensie tam jest tak, że albo położysz tą ofertę z najlepszą ceną i koncepcją, bo to nie jest tak, że cena jakby jest 100%, ale jest, ważna też jest koncepcja, to jak przekonasz jakby tymi względami kreatywnymi do oferty i albo cię wybiorą, albo cię nie wybiorą, jakby to jest proste, tak? Są kryteria, albo je spełniasz, albo ich nie spełniasz, albo cena jest najniższa, albo ktoś jest tańszy i pracujecie nad tym. No i myślę, że to, co nam się udało też zrobić, to wnieść trochę, mimo wszystko, wnieść nową jakość do tego sektora. Uważam, że jesteśmy w stanie obsłużyć właśnie tak samo placówki, nazwijmy to, rządowe, jak komercyjnych klientów, tak? To nie jest tak, że coś się tam robi tylko po to, żeby się odbyło, ale naprawdę wszystko odbywa się na najwyższym poziomie, również z samą obsługą klienta.
Co powiedziałbyś komuś, kto tak jak ja, pomyślał, słuchaj, no mam pomysł, żeby zrobić taki biznes, ale wydaje się to zupełnie niemożliwe, jak to się dzieje…?
- Ale o agencji eventowej?
Na przykład o agencji eventowej, jak to się stało, że jednak to się stało? Pewnie wiele osób zakłada agencje eventowe, a w waszym przypadku to działa.
- Nie wiem. W sensie, tak jak powiedziałeś, no otworzyć agencję może każdy naprawdę, bo agencja to nie jest firma techniczna, nie potrzebujesz zaplecza, nie potrzebujesz samochodu. Jest niski próg wejścia, każdy może to zrobić, a to, czy będziesz miał tych klientów, czy nie, to już zależy od twoich relacji z tymi ludźmi, jeśli mówimy o sektorze takim prywatnym, bo jeśli chodzi o public, no to potrzebne są referencje, potrzebne są papiery, kwity, tak, które gdzieś zbiera się po prostu przez, latami. Myślę, że my mamy też wyrobione takie specyficzne doświadczenie ze zrealizowanych już wcześniej projektów, że po prostu jesteśmy w stanie realizować zamówienia, do których stają jedna, dwie firmy, więc ta konkurencja też jest dużo mniejsza, a mówimy też o dużo większych budżetach, ale co się dzieje, że to działa? Myślę, że to jest trochę efekt skali, ale bardziej chodzi mi o to, że żeby coś trafić, to trzeba próbować i jakby nie zdarza się tak, że złożysz jedną ofertę i ona wejdzie, tak, trzeba tych ofert przerobić 50, 60, 100, ale w pewnym momencie gdzieś coś klika i one zaczynają wpadać jedna za drugą i to zauważyłem już bardzo wiele razy, że jeśli coś się odpowiednio robi, jest się w czymś takim upartym, właśnie nawet choć w tym zdobywaniu klientów, czy składaniu ofert, to w pewnym momencie to zaskakuje i po prostu to już się dzieje. Jakby robisz kolejną ofertę i ona też wpada, robisz następną, no dobra, tu nie wyszło, ale robisz trzecią i ona już jest i to właśnie taka, nie wiem czy powtarzalność, a trening, no ofertowany tak samo.
Pewnego rodzaju system, który wyrobiliście, który, to jest pewnego rodzaju procedura i ta procedura jest doskonalona i jest konsekwentnie wdrażana w życie?
- Każdy projekt jest inny, to ciężko tutaj jakby przygotować ofertę bazując na czymś innym. Oczywiście, no są jakieś elementy składowe, tak, które można poprzenosić sobie, ale chodzi mi po prostu o samą konsekwencję w składaniu rzeczy, w przygotowywaniu, że jeśli przewalisz jakichś rzeczy po prostu tonę, to nie ma możliwości, żeby w pewnym momencie to nie zaskoczyło, nieważne co robisz, no niby głową muru nie przebijesz, ale gdzieś uważam, że tutaj jeśli jesteśmy na rynku, który znamy i w którym rzeczywiście jesteśmy specjalistami, no tak, robimy te eventy, to zaskakuje po prosu. To jest myślę przerobienie odpowiedniej ilości rzeczy, odpowiednia ilość spotkań z klientami, odpowiednia ilość złożonych ofert, prezentacji, zjedzonych obiadów, kolacji i to po prostu musi zadziałać. Uważam, że ta wytrwałość przy tym wszystkich jest najważniejsza.
Jaka największa przygoda w waszym doświadczeniu biznesowym naraziła was na poczucie zwątpienia, była momentem trudnym i czego się z tego nauczyliście?
- Mieliśmy taki projekt, który nie był związany z naszą specjalizacją, czyli to było, nie tyle, było to duże wydarzenie, ale bardziej z punktu powiedzmy gastronomicznego i jakby to, czego się nauczyliśmy, to żeby nie pchać się w rynek, którego nie znamy, w sensie nie będziemy zajmować się na przykład budową budynków, nie będziemy zajmować się uprawą kwiatków, bo się na tym zupełnie nie znamy, zostać gdzieś przy swojej specjalizacji i mimo tego, że rzeczy, które robi się naokoło wydają się potencjalnie dobrym biznesem, to jednak zostawmy to dla ludzi, którzy są ekspertami od tego, a my róbmy swoje i wykorzystujmy tych podwykonawców.
Myślisz, że specjalizacja i poczucie takie, że okej, nie bądźmy zbyt pazerni.
- Dokładnie. Tak, myślę, że jak to było, chytry traci dwa razy?
Chyba tak.
- No myślę, że zostańmy przy swoim, nie musimy robić wszystkiego, są obszary, które są ze sobą powiązane, ale każdy ekspertem we własnej dziedzinie, tak? Jakby bardziej tutaj patrzmy na ten efekt współpracy, na to co możemy razem zrobić, a nie starajmy się wszystkiego przynosić in house do siebie, bo to po prostu w dalszej perspektywie po prostu się nie opłaca, ale to też jest ciekawe, bo pamiętam jak byliśmy rok temu na Białorusi, to było rok temu i wtedy miałem jeszcze bardziej w swojej głowie taki plan na firmę, że raczej będziemy agencją 360, że chciałem mieć u siebie i PR i robić kampanie marketingowe, out door i spoty i tak dalej, bo myślałem, że klienci tego potrzebują, że oni chcą jakby mieć ten one stop shop, przyjść i wszystko, żeby było w jednym miejscu. A to się nie sprawdza, bo tak naprawdę wtedy oni, ludzie nie wiedzą z kim rozmawiają, tak, jak zajmujesz się wszystkim, to zajmujesz niczym tak naprawdę i nawet widać, że firmy, które mają to wszystko u siebie, to tak naprawdę mają działy potworzone i to są niby spółki, to są spółki w jednej grupie, ale osobne podmioty, tak że ludzie, którzy tam pracują nie zajmują się wszystkim, a mają właśnie swoje dziedziny.
Co twoim zdaniem jest ważne w biznesie, a jest często ignorowane przez ludzi?
- Upór, myślę, że to jest ten upór i wytrwałość, o której rozmawialiśmy wcześniej, się ludzie nie wytrzymują odpowiednio długo, tak, gdzieś jest ten, jest ta ambicja, jest chęć zrobienia czegoś i coś się próbuje, nie wychodzi i się rezygnuje, a może wystarczyłoby spróbować jeszcze drugie tyle, nikt nie mówi, że będzie lekko, ja też nie mówię, że jest lekko, ale jeszcze trochę powalić tą głową i może wtedy to się uda wszystko zrobić. Myślę, że tu chodzi o taki właśnie upór przy tym wszystkim, że, no ludzie to, nie doceniają tego, co są w stanie zrobić po prostu. Sam też tak mam, ale jakbym miał dawać innym radę, to właśnie tą, żeby nie przestawać.
Jak odróżnić upór od głupoty, czyli żyjesz w swoim hermetycznym świecie i wydaje ci się, że robisz coś z uporem, wszyscy inni patrzą na ciebie i mówią, że odleciałeś na inną planetę.
- Ale pytanie, czy ta osoba, która to robi się z tym dobrze czuje, jeśli ona się z tym czuje dobrze, to dlaczego nie, dlaczego my mamy oceniać to, że czyjeś marzenie, to że jego upór jest dobry, albo zły. Jeśli chce to robić, to niech to robi, tak, to mu daje szczęście i tak to zostawmy, ja staram się nie oceniać ludzi po tym co robią ze sobą, bardziej patrzę na to pod kątem tego jakie mamy ze sobą doświadczenia, jak to wygląda, jak wyglądają nasze relacje. Wiadomo, że gdzieś tam trzeba wyciągać wnioski z tego jak inni, względem innych osób, ale staram się nie oceniać tego, co ktoś robi, czy to jest dobre, czy to jest złe, bo on to robi dla siebie, tak? Mogę mieć swoje zdanie na ten temat, ale jeśli ktoś jest szczęśliwy z tym, że ma genialny pomysł, ostatnio słyszałem o jakiejś aplikacji Bimber
Nie.
- To jest polska odpowiedź na Tindera
Ja bym to ocenił porównując to, czym on się zajmuje do tego, co mnie interesuje i tego, w czym się specjalizuję, więc bardziej bym spojrzał na to nie z perspektywy oceniania czy to jest nienormalne, czy normalne, bardziej z perspektywy tego, czy to może przynieść taką wartość, jaką oczekuję w projekcie.
- Jaki wpływ na rzeczywistość ma to? Ludzie nie piją do lustra.
Myślę, że teraz jak są takie więzi społeczne strasznie porwane, interakcje są realizowane przez media społecznościowe i rzeczywistość cyfrową, to może ludzie marzą o tym, żeby znowu nawiązać jakieś więzi w świecie rzeczywistym.
- Zmienię na chwilę temat i wrócę do jakiegoś pytania, które było dużo wcześniej, jak tutaj rozmawiamy, pytałeś mnie o jakieś aplikacje mobilne, czy o inne rzeczy, z których korzystam, albo jak wygląda to, co ja robię w ciągu dnia. Nie mam Facebooka w telefonie, ani aplikacji fejsa, ani Messengera, bo…, chyba już z półtora roku, zauważyłem kiedyś, że to po prostu nie masz co robić, nawet stoisz na światłach w samochodzie na czerwonym i to już ręka sięga po to i jakby przewijasz. Bez sensu, to jakby traciłem czas na przeglądanie rzeczy, które, na oglądanie jakichś psów, czy jakichś pingwinów na Facebooku, które zupełnie nic nie wnoszą do mojego życia i też, no dzięki temu mogę się dużo bardziej skupić, czy na pracy, czy na jakichś innych rzeczach, którymi się aktualnie zajmuję i nie rozprasza mnie to. No i przede wszystkim nie ma tych miliardów wiadomości, które przychodzą na fejsie, tak, kiedy ktoś może do ciebie pisać i jesteś w naprawdę ciągłym kontakcie z tymi ludźmi, a tak jestem tylko, jak jestem przy komputerze.
Czy coś jeszcze wyeliminowałeś ze swojego codziennego życia, co sprawia, że jesteś bardziej szczęśliwy i lub bardziej skuteczny w biznesie?
- Nie przychodzi mi teraz nic takiego do głowy, ale staram się wykorzystywać jakby ten czas na maksa, wtedy, kiedy coś robię. Na przykład jak biegam, to zazwyczaj nie słucham muzyki, tylko słucham jakiegoś audiobooka, albo jakieś podcastu, tak, żeby to też było dla mnie jakieś, powiedzmy, dokształcające, bo uważam, że cały czas się muszę jeszcze bardzo dużo nauczyć w tym, co robię, a z kolei jest też czas, kiedy warto odpocząć. Na przykład jak jeżdżę na rowerze, to godziny na (ns – 00:43:17), to zawsze oglądam filmy. To jest bardzo śmieszne, bo z jednej strony sam też wspomniałeś o tym, no nie ma co ukrywać, jakby bardzo dużo godzin spędzam w pracy, tak, dużo jestem jakby poza domem, czy jakieś wyjazdy, czy nawet w biurze, ale jak czasem się spotykamy ze znajomymi na weekend i ktoś mówi, to obejrzymy jakiś film i oni przelatują filmy i mówię, widziałem, widziałem, widziałem, było, to nie fajne, to coś innego. No kiedy ty oglądasz? Jak siedzę na rowerze, jak spędzam, wiesz, trening trwa 90 minut 3 razy w tygodniu, coś takiego to już się robi, naprawdę można ze 3 filmy tygodniowo obejrzeć, no i jest to czas taki, że naprawdę mogę odpocząć też przy tym wszystkim, no a biegając jednak są te audiobooki.
Na co masz największy wpływ i które strefy dla ciebie najbardziej są ciekawe?
- Znaczy myślę, że mam wpływ na wszystko, co się dzieje wokół, każdy ma wpływ na to, co się dzieje wokół niego. Czytałem ostatnio taką książkę o zarządzaniu
Co jeszcze powiedziałbyś komuś, kto prowadzi biznes, chce się doskonalić, szuka jakieś sposobu na to, żeby być bardziej szczęśliwy i bardziej skuteczny?
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to mogę o tym, co ja robię. Ja nie czuję się osobą, która może dawać rady, o tym też trochę rozmawialiśmy zanim zaczęliśmy to nagranie. Uważam, że więcej jeszcze muszę się nauczyć, niż jestem w stanie przekazać i cały czas widzę się w roli ucznia, niezależnie od tego, w jakich sytuacjach, czy z ludźmi jakimi się spotykam, a raczej staram się słuchać, niż mówić, to jest wyjątkowa sytuacja dzisiaj, że tak dużo mówię, ale to, co ja robię, uważam że trzeba sobie zaplanować dzień, w sensie od tego czy, co robisz rano, tak, czy medytujesz, czy jesz śniadanie, o której bierzesz prysznic, o której wstajesz, co robisz w pracy, kiedy otwierasz maila, kiedy czytasz książkę. Ja staram się właśnie gdzieś brać tą wiedzę, czy z rozmów z innymi przede wszystkim, tak jak mówiłem, no staram się spotykać z ludźmi, których uważam za lepszych od siebie i po prostu z nimi rozmawiać, na pewno książki, można zrobić sobie listę na Amazonie i jechać po kolei. Ciekawe podcasty z różnych dziedzin, czy to są sportowe, czy to są biznesowe, filmy dokumentalne, jest dużo tego na YouTube, które można obejrzeć, ale najważniejsze myślę, że jeśli ktoś chce założyć własną firmę i gdzieś zbierać doświadczenie, no to po pierwsze musi ją otworzyć i już, no działać na żywym organizmie, a jeśli ktoś chce się przygotować do tego jak najlepiej, to są tylko i wyłącznie rozmowy z ludźmi. Bo to, że przeczytasz w książce jak został założony Pixar
Dlaczego? Podaj przykład.
- Moim zdaniem nie wprowadzimy produktu w Polsce w ten sam sposób, co jest to możliwe na Zachodzie. W sensie tam rynek jest o tyle większy, o tyle są inne też i regulacje prawne i możliwości od tych, które mamy w Polsce. Jednak uważam, że tam jest to dużo większe, dużo większe jest to pole do popisu, powiedzmy w ten sposób, niż to, co mamy u nas. Ja nie mówię, że u nas źle, uważam, że jest spoko, naprawdę da się robić tutaj biznes w Polsce, ale te szanse na Zachodzie są dużo większe i jeśli ktoś chce prowadzić biznes tutaj, to niech się uczy operacyjnych rzeczy od polskich przedsiębiorców, od tych, którzy tutaj prowadzą biznes, a jeśli ktoś myśli o ekspansji na Zachód, no to jednak od tamtych.
Nie chcę cię dłużej męczyć.
- Nie, bardzo chętnie, dobrze mi się gada z tobą, w sensie tak jak ci mówiłem, to jest pierwszy raz tak naprawdę, kiedy ja tyle mówię, bo nie zdarzyło mi się, żebym jakby opowiadał i o sobie i o tym, co myślę kiedy indziej, nie? Mam wrażenie, że nasza rozmowa jest trochę taka niesystematyczna, w sensie ja nie mam gdzieś poukładanego tego wszystkiego w głowie i jakby rozmawiamy o różnych rzeczach, które to są, mam nadzieję, że słuchacze się tutaj nie zagubią w tym wszystko, ale, no pierwszy raz mam taką historię, kiedy ja o czymś opowiadam
Chciałem cię poprosić, żebyś powiedział coś jeszcze, jeżeli masz coś do powiedzenia, o czym chciałeś powiedzieć, nad czym teraz pracujesz, gdzie można cię znaleźć, jak się z tobą skontaktować.
- Skontaktować się ze mną najlepiej przez LinkedIn, jeśli ktoś chce mnie tam znaleźć, to Jan Dołęga-Kozierowski, wystarczy wystukać. Nie prowadzę innych kanałów w social mediach, swoich znaczy, jestem na Facebooku, ale jest to typowo prywatne, nie mam ani Twittera, ani innych kont. To nad czym pracujemy teraz? Ciekawa branża, bo mamy teraz promocję producentów polskich jachtów, gdzie tak naprawdę odpowiadamy za promocję tej gałęzi polskiego rynku na całym świecie. Byliśmy ta targach w Dusseldorfie, bo Dusseldorf, teraz właśnie część naszej ekipy jest już chyba w samolocie i leci do Dubaju na targi, więc to jest bardzo ciekawe. No jeszcze trochę pojeździmy z tą wystawą, z tym stoiskiem, różne miejsca, między innymi do Sydney, do Australii, ale jakby z takich ciekawostek, to nie wiem czy wiesz, że Polska jest naprawdę potęgą, jeśli chodzi o budowę jachtów, że to jest rzecz, o której mało kto wie, a to są tak piękne rzeczy, te jachty, to jest tak cudowne, że my, to powinna być wizytówka Polski, jakby to, co ci przedsiębiorcy są w stanie zrobić w Polsce, jak te jachty wyglądają, czy to jest Sunreef
Dzięki wielkie, do zobaczenia, dziękuję. Naszym gościem był dziś Jan Dołęga-Kozierowski, współzałożyciel agencji eventowej Berm [1], niepraktykujący prawnik, były mistrz Polski w kulturystyce [4] i zapalony triathlonista amator [11]. To był debiutancki odcinek Greg Albrecht podcast, w którym rozmawiam z polskimi przedsiębiorcami, którzy zbudowali biznes od zera. Staram się przybliżyć co zadziałało, jakie strategie myślenia i działania pomogły im osiągnąć sukces. Jeśli podobał ci się ten podcast, to zasubskrybuj go i powiedz o nim znajomym, będę ci za to dozgonnie wdzięczny i do usłyszenia w kolejnym odcinku, na razie.
- Agencja Berm Creative Production Group http://berm.eu/
- Berm Creative Production Group – YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCt-RUYzFnJ6PEMiTk8-F8og
- Berm Creative Production Group – facebook: https://pl-pl.facebook.com/berm.eu/
- Mistrzostwa Polski Federacji NAC 2011 Athletic https://www.youtube.com/watch?v=4mudKbLGwxw
- Agencja Berm generalnym wykonawcą 41. Sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO http://eventmanagement.pl/aktualnosci/73/agencja-berm-generalnym-wykonawca-41-sesji-komitetu-swiatowego-dziedzictwa-unesco/
- Agencja BERM na Expo 2015 w Mediolanie! https://www.youtube.com/watch?v=2nkApOD3NOg”
- Wywiad z Jankiem Dołęgą – Kozierowskim – W BRANŻY EVENTOWEJ NIE MA MOŻLIWOŚCI DUBLI https://oohmagazine.pl/9674,w-branzy-eventowej-nie-ma-mozliwosci-dubli.html