Zmień język:

Projektant Maty i Lewandowskiego: Jak sztuka i ADHD zmieniają biznes? prof. Mateusz Machalski

Zasubskrybuj Greg Albrecht Podcast
YouTube
Spotify
Apple Podcasts

Jego fonty zdobią opakowania największych marek jak Żywiec czy Oshee. Projektant Mateusz Machalski opowiada, jak wcześnie postawiona diagnoza ADHD pomogła mu przekuć „przypadłość” w supermoc, budować skalowalny biznes i łączyć pasywny dochód z pasją.

W tym odcinku Greg Albrecht Podcast, po siedmiu latach powraca profesor Mateusz Machalski – prorektor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, projektant fontów i identyfikacji wizualnych, którego prace zdobią opakowania największych marek (m.in Żywiec, Lech, Warka, Oshee) oraz kampanie z udziałem gwiazd takich jak Iga Świątek czy Penelope Cruz.

Mateusz otwarcie dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z ADHD, opowiadając, jak wcześnie postawiona diagnoza i nietypowe metody nauki pomogły mu przekuć tę „przypadłość” w supermoc. W rozmowie poruszamy także tematykę skalowania biznesu  – od panicznego lęku przed utratą kontroli, po budowanie zaufanego zespołu i delegowanie zadań, Odkryj, jak Machalski monetyzuje swój talent, łącząc pasywny dochód ze sprzedaży licencji fontów z projektami dla największych firm oraz pracą edukacyjną na uczelni.

Nie zabraknie również wnikliwej dyskusji o roli sztuki i designu we współczesnym świecie. Mateusz zdradza, co wyróżnia dobrą identyfikację wizualną. Zastanawiamy się nad wpływem AI na branżę kreatywną i tym, jak zmienia się model sprzedaży usług projektowych w erze technologii.

Posłuchaj, jak Mateusz Machalski pobudza kreatywność i czerpanie z nowych doświadczeń, oraz jak przełamuje blokujące przekonania, które powstrzymują nas przed rozwojem.

W tym odcinku dowiesz się:

  • Jak wcześnie postawiona diagnoza ADHD wpłynęła na ścieżkę kariery Mateusza Machalskiego.
  • Jakie są sposoby na wykorzystanie ADHD jako „supermocy” w biznesie i zarządzaniu.
  • Sekrety skalowania biznesu na własnych zasadach i sztuka skutecznego delegowania.
  • Model biznesowy Mateusza Machalskiego – jak łączy pasywny dochód z aktywnym projektowaniem i edukacją.
  • Dlaczego typografia ma tak dużą moc w budowaniu marki i jakie projekty przyniosły mu największą satysfakcję.
  • Jak oceniać dobry design w biznesie i czy intuicja może być ważniejsza niż twarde dane.
  • Wpływ AI na branżę kreatywną i przyszłość zawodu projektanta.
  • Jak obcowanie ze sztuką i aktywność fizyczna (bieganie!) wpływają na kreatywność.
  • Wartość zaangażowania w życie akademickie i jego przełożenie na świat biznesu.

🎙️ Posłuchaj #327 odcinka Greg Albrecht Podcast: Projektant Maty i Lewandowskiego: Jak sztuka i ADHD zmieniają biznes? prof. Mateusz Machalski

Partnerzy Greg Albrecht Podcast:

Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.

👉 formeds.pl/greg

Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!

Transkrypcja:

(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)

Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht podcast prof. Mateusz Machalski, prorektor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, projektant identyfikacji wizualnej i fontów. Do jego klientów zaliczają się m.in. Robert Lewandowski czy Mata. Projektował nie tylko logo, ale także dedykowane litery dla Marek Żywiec, Lech, Warka, Ossi, Kinga, Turek.W kampaniach, które współtworzy m.in. występują Iga Świątek czy Penelope Cruz. A poza tym zwiedził ponad 100 krajów i był drugim gościem Greg Albrecht podcast 7 lat temu. Ciekawe co się zmieniło. Zatem przed wami Mateusz Machalski. Cześć Mat.

Mateusz Machalski: Cześć, cześć. Dzień dobry.

Greg Albrecht: Miałeś zdiagnozowane ADHD zanim to było modne, a dzisiaj każdy diagnozuje i też wiele osób, które mają to ADHD uważają, że nie da się osiągnąć sukcesu. Jak to wygląda w twoim przypadku?

Mateusz Machalski: Ja faktycznie miałem to szczęście, że miałem wcześniej postawioną diagnozę i to jest trochę taka historyjka rodzinna ze względu na to, że jak sprzątaliśmy mieszkanie po mojej mamie, znaleźliśmy różne listy i ja trafiłem nagle na jeden ciekawy. List mojego taty do dyrektora ówczesnej szkoły 336 na Ursynowie, w którym sugeruje, że Mateusz wcale nie jest niegrzeczny i że on nie chce być niegrzeczny, tylko cierpi na rzadką przypadłość, że jeżeli się po prostu nudzi, to ciężko mu się skoncentrować. Jeżeli nie nastąpi coś, co dzisiaj znamy pod hasłem Hyperfocus, no to po prostu będzie rozrabiał. Ja miałem wtedy koło 8 czy 9 lat, on się wtedy powoływał w ogóle na książkę anglojęzyczną, ponieważ w Polsce jeszcze chyba wtedy nie było za bardzo literatury. Oraz na to, że byłem pod obserwacją psychiatry bardzo długo, który sprawdził, w których momentach ja faktycznie jestem w stanie przeczytać lekturę, czy czegoś się nauczyć. I z dzisiejszej perspektywy wiem, że ja miałem gigantyczny problem. Dla mnie przeczytanie lektury nawet nie wynikało z tego, że nie byłem w stanie się zainteresować książką, tylko samo fizyczne siedzenie i skoncentrowanie się na tekście po prostu mnie rozwalało.

Więc ja miałem duże szczęście, bo trafiłem do super specjalisty. Ten psychiatra faktycznie zalecił mi bardzo dużo, oprócz jakichś tam lekarstw, dużo nauki, mechanizmów, które pomagały mi. Czyli nie wiem, nauka żonglerki, albo jeżdżenie na rowerku, czy masowanie sobie nogi piłeczką podczas czytania, żeby mieć jakiś stymulant. I widzę, że bardzo dużo z tych rzeczy do dziś ze mną zostało. Typu, nie wiem, na przykład to, że ja nie jestem w stanie, oprócz oczywiście tradycyjnego kalendarza, muszę mieć notesik, w którym odhaczam rzeczy, które robię. I to są w zasadzie wszystko, dziś mam 36 lat, a to było jak miałem 8-9. Więc to są takie ciekawe mechanizmy, które w zasadzie od tamtej pory cały czas stosuję i wydaje mi się, że w jakiś sposób one działają.

Greg Albrecht: Mówi się też, że to ADHD, poza tym, że jeżeli jest poza kontrolą, no to potrafi utrudniać życie, że też potrafi być supermocą. Jakie osiągnięcia twoje uważasz, zawdzięczasz właśnie tej swojej specyfice koncentracji?

Mateusz Machalski: No myślę, że przede wszystkim, że to jest taka rzecz, która sprawia, że nie jestem w stanie na przykład czymś, co mnie nie interesuje albo czego nie czuję pracować. W sensie ja po prostu widzę, że spotkanie, które trwa, nie wiem, dużej niż 20 minut, dla mnie jest bezproduktywne i też po jakimś czasie nauczyłem się po prostu to jasno komunikować, że trzymanie mnie na meetingu czy briefingu powyżej 20 minut skutkuje tym, że ja będę robić to co większość osób, czyli zacznę podważać, zacznę robić wygłupy i po prostu rozpieprzać to wszystko.

I o tyle się cieszę, że ta świadomość tego, że są różni ludzie z różnymi spektrum, czy to będzie ADHD, czy autyzm, czy jeszcze czegoś innego, że wydaje mi się, że dzisiaj coraz częściej ludzie jakby przyjmują to, ok, ten gość taki jest, ma taką cechę, że po prostu nie wytrzyma, ale robi coś innego, co jest bardzo dobre i u mnie na pewno to się objawiało w tym, że ja po pierwsze umiałem dosyć dynamicznie pracować, jeżeli chodziło o rzeczy, które mnie interesowały, więc szybkie dowożenie czy zarządzanie w sytuacji kryzysowej, Dlatego zazwyczaj do mnie, do dzisiaj się odzywałem często agencje w sytuacji kryzysowej, kiedy produkt ma być na przykład wdrożony, coś tam się nie przebadało dobrze i trzeba na szybko coś zrobić, bo na pewno ta ADHD pomaga w takim działaniu właśnie w momencie, kiedy mamy bardzo ciasny deadline i potrzebujemy skompresować czas i zrealizować coś.

Po drugie myślę, że taka umiejętność, z jednej strony to jest wypracowane, bo kiedyś tego nie umiałem, ale zarządzania kilkoma rzeczami naraz, co sprawia po prostu, że się nie nudzę i czuję z tego wszystkiego fun, więc to jest na pewno druga rzecz, która myślę, że jest dużym plusem, a trzecia, no to chyba takie niszablonowe w miarę myślenie, chociaż też pewnie się zgodzimy, że dzisiaj jednak tych osób ze stwierdzonym ADHD, no mamy tak czasami proste te diagnozy, nie wiem, jak ja miałem to ADHD, to byłem pod prawie czteromiesięczną obserwacją psychiatry.

Dzisiaj słyszę od ludzi, że mają stwierdzone ADHD po piętnastominutowym wywiadzie środowiskowym, więc wiadomo, nikomu nie ujmuję, bo myślę, że żyjemy w takich czasach, że tych stymulantów, które jeszcze podkręcają to ADHD jest bardzo dużo, natomiast wydaje mi się, że często jest też taka potrzeba po prostu jakiegoś zdefiniowania siebie, czy właśnie tego rozproszenia uwagi i nazwania i przyklejenia temu łatki.

Greg Albrecht: Mam prośbę, zasubskrybuj teraz ten podcast, a dzięki temu będziemy mogli dalej rozwijać ten kanał. Jeżeli chodzi o twoje dokonania, to tu jest jakaś ogromna lista marek, na przykład jest tu wiele rozmaitych napojów, które ty projektowałeś, którym projektowałeś identyfikację wizualną, typografię.

Greg Albrecht: Jak to się dzieje, że te marki są w sumie dość zbliżone, jeżeli chodzi o kategorie?

Mateusz Machalski: To jest rzecz, z którą myślę, że sporo osób działających w jakiejś kategorii czy segmencie się spotyka i tu nie mówię w ogóle o projektowaniu graficznym, mówię również o strategii. Podejrzewam, że osoby, które układają nawet biznesplany pewnie też, jeżeli już poznali jakąś kategorię, to wiedzą lepiej po prostu, jakie problemy w tej kategorii funkcjonują. I wydaje mi się, że trochę to jest taki efekt kropelkowy, że zrobimy coś dla jednej marki i nagle się okazuje, że jakaś ich produkt z portfolio na przykład potrzebuje też lekkiego liftingu, więc zgłaszają się do tej osoby, do której mają zaufanie i trochę efektem kuli śnieżnej i finalnie lądujemy z tym, że wchodzimy do żabki i widzimy dużo naszych rzeczy, co oczywiście jest strasznie fajne i ja na przykład mam giga fan z tego, że tyle rzeczy, przy których w jakiś sposób dotykałem, bo wiadomo, że to są często agencje, studia projektowe i tak dalej, natomiast myślę, że jest to na pewno coś przyjemnego, że mamy wpływ na tą rzeczywistość, która nas otacza i że chodząc po mieście, tu widzę kampanię Oshii, tu nagle Kingę, tu nagle Blacka, tu nagle jakieś inne brandy i nagle mam takie, o, a przy tym był ten problem, a przy tym ten, a przy tym coś jeszcze innego.

Natomiast rzeczą, która chyba jest spójna dla tego wszystkiego jest fakt, że ja w dobrym momencie po prostu załapałem się na takie zrozumienie przez branżę kreatywną tego, jak dużą rolę odgrywają litery i typografia w komunikacji wizualnej i chyba właśnie te skille literkowe, których ja też się nie uczyłem ze względu na to, że przewidywałem coś, tylko miałem na to po prostu zajawkę, co też jest pewną rzeczą, która z kolei miała pogłosie w moim ADHD, że litery są wyciszające i budują taki rodzaj hyperfocusa, który po prostu na mnie wciąga na 12 godzin, A co za tym idzie, na tyle przepadłem w ten świat literkowy, że te firmy dostrzegając wartość po prostu typografii w swojej komunikacji zaczęły się do mnie coraz częściej zgłaszać.

Greg Albrecht: Jeżeli chodzi o projektowanie liter, wiele o tym rozmawialiśmy w naszej wcześniejszej rozmowie, natomiast ciekawi mnie, jeżeli chodzi o takie twoje najmilsze doświadczenia, gdzie gdzieś zobaczyłeś swoje litery w praktyce albo najbardziej zaskakujące, bo też widziałem, śledząc twoje media społecznościowe, że to nie jest tylko to, że znajdujesz je na przykład na opakowaniu w Żabce, ale też w różnych dziwnych miejscach za granicą, to jakie były takie zastosowania twojej typografii, którymi się gdzieś spotkałeś w jakimś zaskakującym miejscu?

Mateusz Machalski: Myślę, że tego jest sporo, bo też te kroje, które projektuję, one są dostępne w najróżniejszych miejscach i w najróżniejszych opcjach subskrypcji, natomiast wiadomo, że chyba nie będę ukrywać, że zobaczenie, nie wiem, nagle Igę Świątek, która wygrywa Wimbledon i kreację Oshii, czy z logotypem Hydrate for Great, który robiłem nagle, który się gdzieś pojawia obok tego, no są czymś takim, o, ale fajnie, wiadomo, że nie próbuję się podklejać jakby pod ten sukces, natomiast myślę, że ja mam duże szczęście do marek, które po prostu robią fajne rzeczy

I że gdzieś to oglądanie po prostu, jak te litery pracują, zwłaszcza, że one są skrajnie różne, że jak zobaczymy komunikację Blacka, Oshii, czy innych film, dla których pracowałem, że w zasadzie każda z nich bardzo się różni, a jednocześnie one mają coś takiego mięsistego w sumie, że jesteśmy w stanie jasno spersonifikować ich charakter i myślę, że ciężko by było mi wybrać jeden, dwa, trzy takie użycia. Myślę, że każde właśnie wykorzystanie, gdzie widzę swój wkład jako część projektu, no jest czymś, co mnie po prostu jako projektanta, czy artystę, czy jako człowieka po prostu Mateusza buduje.

Greg Albrecht: Twój biznes jest w dużym stopniu oparty na Tobie, na Twojej marce osobistej, można powiedzieć, że taki freelancer trochę na sterydach, firma w walizce, z całym pozytywnym zabarwieniem z mojej strony też tego modelu działania. Czy to faktycznie tak jest, że jest sobie Mateusz, ma profil na Instagramie, wrzuca tam trochę kontentu i potem wszyscy dzwonią, telefony się urywają i Ty tylko rezygnujesz z większości propozycji. Jak funkcjonuje Twój biznes?

Mateusz Machalski: To się zmieniło na pewno od naszej ostatniej rozmowy, bo jakoś tak nawet próbowałem się zastanowić, gdzie ja byłem siedem lat temu, kiedy rozmawialiśmy i pamiętam, że jakoś chyba albo byłem chwilę po doktoracie, albo kończyłem doktorat. Bardzo bałem się podzlecać jakiejś rzeczy, bo po prostu panicznie bałem się utraty kontroli i uważałem, nie, firmujesz to własnym nazwiskiem, więc Ty musisz od A do Z za to odpowiadać. Natomiast z dzisiejszej perspektywy widzę sporo zmian, w sensie po pierwsze mam sporo podwykonawców i przestałem się bać wypychania rzeczy.

Myślę, że to nazywanie freelancerem, ja zazwyczaj staram się unikać go ze względu na to, że zwłaszcza w obiegu korporacyjnym freelancer często ma trochę takie zabarwienie pejoratywne. W sensie pierwsze co myślimy freelancer, a że jakiś freelancer nie dowiózł, że freelancer tam siedzi na bali i pracuje w jakichś godzinach, natomiast ja zazwyczaj starałem się to nazywać pracą kontraktową, czyli czymś po prostu co odpowiada realiom, czyli firma potrzebuje konkretnej usługi, którą ja dostarczam, natomiast ja gdzieś ją firmuję cały czas swoim nazwiskiem i cała warstwa kreatywna zawsze leży na mnie jako Mateuszu Macharskim, natomiast w końcu po paru latach odważyłem się na to, żeby zatrudnić najpierw jedną osobę, potem drugą i mieć jakiś taki mały, butikowy zespół osób, które mi pomagają

I uważam, że to była najlepsza decyzja, bo powiem szczerze, że to była i praca, zresztą z tobą też o tym dużo rozmawiałem, ze sobą psycholog, dużo o tym rozmawiałem, że ja panicznie bałem się właśnie wypuszczać rzeczy z rąk, że ja musiałem mieć kontrolę nad każdym aspektem i w pewnym momencie jak zobaczyłem, że ja nagle tu odzyskuję zatrudniając jedną osobę 50 dodatkowych godzin życia tygodniowo, tu drugą znowu 50, to miałem takie wow, czy ta jakość spadła? No może ja bym niektóre rzeczy zrobił inaczej, może lepiej, może czasem gorzej, natomiast nie mam takiej kontroli, ale gdzieś cały czas funkcjonowałem za namową też psycholog w tych zasadach takich, że jeżeli jest 75%, to naprawdę jest good enough i nie ma co się stresować, że perfekcyjnie nigdy nie będzie.

Greg Albrecht: Czy był jakiś moment przełomu, czy było jakieś zdarzenie, sytuacja, która cię popchnęła do tego, żeby powiedzieć, nie no, to jest ten moment, że jednak podejmę to ryzyko, bo można długo rozmawiać, gdzieś ta decyzja o tym, żeby oddelegować dojrzewa, ale każdy się z nią mierzy. Myślę, że nawet mając dużą firmę, nadal są takie obszary, w których gdzieś ta obawa jest.

Jak w twoim przypadku to wyglądało?

Mateusz Machalski: Myślę, że taki moment, jaki w zasadzie u większości osób, czyli ciężko jest się skalować, jeżeli po prostu nie jesteśmy w stanie rozpulchnić doby. Możemy zarywać sen, możemy robić jakieś różne głupie rzeczy, które w zasadzie będą prowadziły do tego, to, że zabijemy swoją kreatywność, nie będziemy mieli z tego fanu. I myślę, że u mnie takim momentem było staniecie po prostu pod ścianą i zobaczenie, że okej, albo się zaraz zderzysz z pociągiem, bo już po prostu jesteś tak przeładowany i przebodźcowany, albo poszukasz jakiegoś rozwiązania.

Więc myślę, że u mnie to był taki naprawdę już, może nie tyle krytyczny, bo ja raczej pewnie, jakbym zobaczył zdjęcie z tamtego okresu, jestem uśmiechnięty, zajarany życiem. Natomiast podejrzewam, że byłem przepracowany, że za dużo sobie brałem na barki i że to taka chęć jakby odpowiadania za wszystko i panicznego bania się, nie wiem, nawet żeby ktoś zaprojektował na mojej podstawie przeformatowania, no była czymś paraliżującym i sprawiała, że ja po prostu marnowałem czas na rzeczy, które spokojnie mogłem wypchnąć nawet osobie, która dopiero wchodzi na rynek graficzny.

Greg Albrecht: A dziś, jeżeli chodzi o twój biznes, to w jaki sposób ty zarabiasz? Jakiego typu projekty są dla ciebie ważne z perspektywy działania? Czy to jest właśnie te projekty dla dużych marek?

Greg Albrecht: Czy to są tantiemy z zaprojektowanych fontów? Jak wygląda ten split, jeżeli chodzi o taki mały, ale skalowalny, jak mówisz, biznes oparty o twój talent i kompetencje?

Mateusz Machalski: No ja mam to duże szczęście, że ja większość, może nie większość, ale podejrzewam, że 50% moich dochodów, czy dochodów firmy pod tym samym imieniem i nazwiskiem stanowi passive income ze sprzedaży po prostu licencji do fontów, czyli ja zaprojektowałem jakiś krój i on jest cały czas sprzedawany, dystrybuowany, nie wiem, na platformie Adobe Fonts, na Google Fonts, czy na różnych innych systemach subskrypcyjnych, więc mi skapują te pieniądze po prostu w dolarach co miesiąc, a często się zdarza, że nie wiem, jakaś duża firma kupi nagle licencję, nie wiem, za 9 tysięcy czy 10 tysięcy dolarów i traktuje to jako po prostu fajny dodatek po prostu do, nie wiem, jak to nazwać, pensji czy właśnie tych tantiemów. Oczywiście z pewnej perspektywy to jest słabe, bo nie jesteśmy w stanie do końca sprecyzować, ile na przykład, jeżeli bym chciał prowadzić tak po Bożemu biznes, planować z dużym wyprzedzeniem i tak dalej, no to ciężko jest czasami nam przewidzieć, ile tych licencji de facto się sprzeda, zwłaszcza patrząc tak miesięcznie, ale już rocznie jesteśmy w stanie zobaczyć, że ten wzrost jest o ileś tam procent zawsze widoczny.

Natomiast drugą częścią, no oczywiście u mnie są usługi związane z projektowaniem komunikacji wizualnej, z doradztwem i z różnymi procesami związanymi i z brandingiem, i komunikacją wizualną, i z rebrandingami i to jest na pewno taki korowy element mojej działalności, w którym jednak musi być ta styczność z odbiorcą, czy z klientem.

I myślę, że to jest to właśnie drug pewnie z 30% czy 40% mojego dochodu, czyli właśnie klasyczne projektowanie, w którym wspomaga mnie zespół i ileś tam osób. No i ostatni fragment to są wszelakiej maści szkolenia i praca edukacyjna, która może w tym portfolio, czy w tej podziałce zarobkowej nie stanowi finansowo dużego wkładu, natomiast ma dużo innych plusów.

Greg Albrecht: No właśnie, bo jeżeli miałbym stereotypowo podejść do tematu, nie wyglądasz jak typowy profesor, jaką ty czerpiesz wartość ze swojego poważnego zaangażowania w życie akademickie, bo to nie tylko jest funkcja twojej pracy naukowej, ale także funkcja twojej pracy edukacyjnej i nawet jesteś zaangażowany w zarządzanie uczelnią.

Mateusz Machalski: No ja w zasadzie zawsze miałem jakieś takie poczucie potrzeby przywiązania do jakiegoś konkretnego miejsca. To mogło być, nie wiem, ognisko plastyczne, do którego chodziłem, jak byłem mały, to mogło być coś innego, włącznie z jakąś tam społecznością, z którą budowaliśmy sobie skateparki na deskę, w sensie, że zawsze potrzebowałem jakiegoś takiego linku z miejscem. I akademia w zasadzie, odkąd się dostałem, no to traktowałem niemalże jak drugi dom, spędzałem tam całe dnie. Zawsze staraliśmy się różne rzeczy organizować i gdzieś naturalnie coraz bardziej wsiąkałem w to środowisko akademickie.

Mateusz Machalski: Potem po skończeniu dyplomu pojawił się doktorat, jakieś prace badawcze, wystawy, coraz częstsze organizowanie coraz większych eventów. No i mam wrażenie, że po prostu już tam zapuściłem dosyć mocno korzenie.

I wiem, że często ten obraz jakby tego, jak wyglądają Akademie Sztuk Pięknych w Polsce, jest nieco zakłamany i w takim krzywym zwierciadle, ze względu na to, że dużo osób kończyło je w latach wczesnych, dwutysięcznych czy w 2013.Jednak od tamtego czasu naprawdę sporo się zmieniło. I ja widzę, jak teraz na przykład przychodzą różni znajomi i oglądają, co się u nas dzieje, że są zszokowani tym, jak rozwinęła się Akademia.

Natomiast dla mnie generalnie to był taki drugi tor, gdzie ja czułem rozwój po prostu nie na tym tle biznesowym, ale bardziej jako researchera, jako kuratora wystaw, czy jako projektów, które z komercyjnego punktu widzenia może nie są najbardziej światu potrzebne. Natomiast ja widzę, że z różnych takich właśnie doświadczeń związanych z pracą badawczą, czy z organizacją wystaw, czy z popularyzacją polskiego designu na przykład na świecie, że to ma bardzo mocne przełożenie, jest jak taka dźwignia na ten świat biznesowy. W sensie widzę to zarówno po postrzeganiu przez klientów, którzy o dziwo sobie bardzo cieszy. Gdzieś doceniają, że ktoś jest zaangażowany właśnie w edukację, czy w ogóle w pracę w szkolnictwie wyższym.

Z drugiej strony wiadomo, że ten prestiż wykładowcy, czy profesora może nie jest aż tak wysoki dzisiaj, jak był pewnie w latach 80-tych, czy 90-tych, ale wydaje mi się, że gdzieś to jest odbudowywane i nawet jak patrzymy sobie na badania z zawodów, które się jakimś zaufaniem publicznym cieszą, no to zazwyczaj nam w pierwszych miejscach jest strażak i właśnie wykładowca akademicki, co mnie niezmiernie cieszy, że pomimo, że to się nie przykłada absolutnie na finanse i myślę, że każdy, kto pracuje w szkolnictwie wyższym się zgodzi, no to, że jednak ten poziom zaufania, czy wiarygodności, którą buduje taka pozycja, no wpływa na życie biznesowe, stąd też mam głębokie przekonanie, że często rzeczy, które nawet nie przynoszą kolejnej cyferki w Excelu i do budżetu się nie przekładają, to mogą mieć po prostu jakiś taki impakt na to, że my się rozwijamy po prostu w tym biznesie.

Greg Albrecht: A co właśnie jest takiego w obcowaniu ze sztuką, w byciu w tym środowisku, co uważasz, mogłoby dać ogromną wartość osobom, które sztuką się nie interesują, nie angażują się w ten świat?

Mateusz Machalski: Myślę, że przede wszystkim jakby obcowanie ze sztuką, czy z designem, no jest o kreacji. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić właśnie, zwłaszcza w dobie rozwoju AI i najróżniejszych narzędzi, to, że można nie być kreatywnym. W zasadzie w każdej branży, niezależnie czy jesteśmy księgowym, księgową, prawnikiem, prawniczką, czy lekarzem, wymagane jest od nas nieszablonowe myślenie i wychodzenie poza jakieś takie utarte ścieżki. I myślę, że obcowanie ze sztuką w jakiś sposób nas ośmiela do tego, żeby właśnie w kreatywny sposób patrzeć na rzeczy, które mogą się wydawać bardzo proste. Po drugie, to ośmielenie też, zresztą pamiętam, jak kiedyś rozmawialiśmy, jak miałeś swoje próby powrotu do rysowania i opowiadałeś o tym. I wydaje mi się, że to było bardzo celne, co wtedy powiedziałeś, że rysowanie i próba takiej obserwacji przyrody sprawia, że po prostu się zaczynamy otwierać i że musimy gdzieś przełamać ten lęk przed tym, że nie zrobimy czegoś perfekcyjnie. No bo wiadomo, jak pierwszy raz pójdziemy grać w tenisa, no to raczej nam as serwisowy nie wyjdzie.

Jak zaczynamy pierwszy raz biegać, to pewnie złapiemy zadyszkę po kilometrze. W rysunku czy w sztukach pięknych jest tak samo. Nie da się od pierwszego strzała być zdolnym, tylko to wymaga pracy. Tak samo jak nauka gry na instrumencie. I wydaje mi się, że to uczy olbrzymiej otwartości i też zwrócenia trochę w inny sposób uwagi na to, jak istotne jest próbowanie nowych rzeczy. Pomimo, że nie odniesiemy w nich od razu sukcesu, ale wydaje mi się, że właśnie pozwolenie sobie na to, że nie jesteśmy od razu geniuszami w czymś i pogodzenie się z tym, że zaczynamy coś nowego, wydaje mi się, że jest fajnym impulsem do w zasadzie każdej zmiany w życiu.

Greg Albrecht: Wcześniej powiedziałeś, że ten nadmiar pracy zabijał w tobie kreatywność. Odwracając to, w jaki sposób pobudzać swoją kreatywność? Jak być kreatywnym na zawołanie?

Mateusz Machalski: Myślę, że to też jest dosyć osobista sprawa, natomiast ja bardzo mocno wierzę w to, że te różnego rodzaju stymulanty, które pobudzają kreatywność, to są przede wszystkim rzeczy, z którymi na co dzień nie obcujemy. W sensie, że dla mnie na przykład dużo większym pobudzeniem kreatywności będzie pewnie zobaczenie, nie wiem, wystawy w jakimś małym muzeum w Senegalu, niż zobaczenie kolejnej wystawy sztuki nowoczesnej w jakiejś europejskiej stolicy. I wydaje mi się, że ta kreatywność jest pobudzana właśnie stymulantami, które na co dzień nie funkcjonują w naszym życiu, czyli zmianą otoczenia, czyli posłuchaniem nowej muzyki, otwarciem się na, nie wiem, nową literaturę, na zobaczenie czegoś, z czym nie mieliśmy wcześniej doświadczenia.

I chyba tak przynajmniej po sobie patrzę z doświadczenia 36-latka, że mnie zawsze gdzieś pobudzała właśnie to, co nowe. Oprócz tego w przypadku takich osób jak ja, które mają czasami problem z plątaniną myśli, uważam, że bardzo istotne jest również bieganie. W sensie mnie bardzo, to generalnie zresztą dzisiaj też rozmawialiśmy o tym, że jestem trochę rozdygotany, bo odpuściłem poranny trening i widzę, jak to na mnie się przekłada, że już jestem taki rozbujany i po prostu czekam, aż go zrobię, bo wiem, że to będzie w jakiś sposób mnie strukturyzowało i ustawiało do pionu i wydaje mi się, że to jest właśnie chyba clue, żeby sobie znaleźć te rzeczy, które nas ustawiają albo stymulują w dobry sposób.

Nie wiem, to może być tak jak w moim przypadku, zanim siądę do projektu, bardzo często z długopisem sobie siedzę i szkicuję i uważam, że to jest bardzo pobudzające, bo szkicowanie i w ogóle jakieś takie rysowanie ręcznie, z kim nie rozmawiam, każdy uważa, że to ma bardzo terapeutyczną rolę. Teraz mamy modę na journaling i różne rzeczy, natomiast wydaje mi się, że sam proces rysowania jest o tyle dobry, że tak jak możemy szkicować portret, możemy szkicować biznesplan, czy jakieś wyliczenia, to że jesteśmy dużo bardziej otwarci na właśnie popełnienie błędu, czy wyjście poza szablon, niż jak siadamy od razu na przykład do kompa i próbujemy, nie wiem, zrobić zajebisty projekt, bo to się często nie udaje, a właśnie ten etap jakby niedoskonałości, czy takiego dania sobie luzu chyba sprawia, że łatwiej nam po prostu to przeprocesować.

Greg Albrecht: Jak mówisz o bieganiu, to wyjmę tylko jedną rzecz, którą pokażę w obrazku, to jest proszę nocny bieg firmowy i nasze trofeum, które 13 czerwca wspólnie zdobyliśmy jeszcze z chłopakami w tym biegu charytatywnym. Także każdemu polecam nocny bieg firmowy, czy bieg firmowy. Proszę, zobacz, jakie to jest. Możesz ocenić również design, jak ci się podoba.

Mateusz Machalski: No piękne. Drużyna męska, drugie miejsce.

Super.

Greg Albrecht: Więc bieganie, jak widać, nie tylko reguluje i buduje kreatywność, ale również może budować coś dobrego i… Łączyć. I łączyć ludzi. Dokładnie tak. No dobrze.

Nie, no nie byłoby odcinka Grek Albrecht Podcast, gdyby nie padł temat biegania, więc dziękuję, że go zainicjowałeś. Wspominałeś kreatywność. Nie?

Od zawsze nurtuje aspekt tego, co to znaczy, że coś jest dobre w projektowaniu. Niedawno ci wysyłałem linka, gdzie Piotr Dowosielski, założyciel JustJoinIT, founder firmy, pokazał, że on zaprojektował pierwsze logo tej firmy i teraz projektuje je sam na nowo w jakimś tam programie graficznym bez użycia profesjonalistów i napisałeś, że nawet jedna z tych opcji jest całkiem ciekawa. Ty jako hiper ekspert w temacie.

Dlatego pojawia się nagle pytanie, czy to prezes może zaprojektować logo, czy to profesjonalista.

Mateusz Machalski: Wiadomo, że są różne rodzaje jakby metodologii badania, czy coś działa, czy nie działa. To może być, nie wiem, jakieś badanie fokusowe i oglądamy, pytamy jakichś przypadkowych ludzi, czy zebraną grupę docelową, co oni na ten temat uważają. Natomiast wydaje mi się, że to jest właśnie fajne w branży kreatywnej, że na to nie ma takiej jednoznacznej odpowiedzi i że tu znowu się pojawia ileś aspektów, które sprawiają, no bo biorąc to na inny grunt, możemy przyjąć sobie, że dobry bar powinien mieć super rozkminą strategię, zaprojektowane wnętrze i tak dalej.

No i pierwsze, co mi przychodzi do głowy, plan B, czyli lokal, który w zasadzie powstał na zasadzie jalla, robimy sobie bar i w zasadzie stał się kultowy bez tego wszystkiego, co uznajemy za jakby te faktory, które sprawiają, że coś się robi dobre i dlaczego tak się stało. Gdzieś pojawiły się emocje ludzi dookoła tego, które po prostu sprawiły, że uznajemy to za miejsce kultowe i wydaje mi się, że bardzo często jest tak z designem, że on jak obrośnie

Określonymi emocjami, to po prostu staje się czymś dobrym i wydaje mi się, że w przypadku tego case’u, o którym wspomniałeś, że tutaj również mamy już gdzieś ukonstytuowany byt, który się jakimiś emocjami obrósł i że w zasadzie ten znak mi się całkiem podobał. Podejrzewam, że jak ja bym do tego usiadł, starałbym się to jeszcze poczyścić, doszlifować, złapać lepsze proporcje i na pewno to było zauważane, natomiast też nie uważam, że ta firma nie może pod tym działać i chyba to jest właśnie kluczowe, że to obrośnięcie emocjami jest najważniejsze w tym wszystkim, czyli dobry design na pewno będzie wspomagał to obrastanie emocjami i przyspieszał ten proces, natomiast oczywiście są firmy, które mają komunikację, która nie jest najlepsza albo pozostawia wiele do życzenia, a jednak biznesowo sobie radzą,

Na giełdzie jest coraz lepiej, czy tam wyniki w Excelu się zgadzają, no i tutaj też jest pytanie o to, czy każda firma musi mieć bardzo dobrą komunikację wizualną, czy są inne rzeczy, które sprawiają, że to nie działa, no bo ostatnio z moją księgową rozmawiałem i się śmiałem z jej znaku graficznego, ona powiedziała, że ona się bardzo cieszy, że on wygląda beznadziejnie, bo dzięki temu nikt do niej nie przyjdzie z ulicy, tylko ma samych z polecenia ludzi i to mi dało do myślenia takie, aha, okej, czyli to jest dosyć istotne, że jeżeli my wiemy, w jaki sposób chcemy, brzydko mówiąc, łowić tych klientów, czy łapać tych współpracowników, no to też musimy się zastanowić nad tymi kanałami, no bo jeżeli my działamy tylko na poleceniach i tak dalej, to bardzo możliwe, że my powinniśmy zainwestować, nie wiem, w jakiś dobry storytelling albo w jakieś takie narzędzia, a niekoniecznie w komunikację wizualną, która w zasadzie nie jest potrzebna w tego typu biznesie.

I co do samej oceny projektów, jest to bardzo ciężkie, tak samo jak z, nie wiem, z oceną tego, co jest dziełem sztuki w malarstwie są oczywiście zaawansowane badania różne, nie wiem, jest cały dział tej neurokogniwistyki w historii sztuki, gdzie bada się określone obszary mózgu, żeby zobaczyć, dlaczego obraz Rotko oddziałuje na nas w mecie albo w innym muzeum, a nagle jakby stał na śmietniku, no to prawdopodobnie ludzie bez kontekstu ważnej instytucji muzealnej nie zwróciliby na niego uwagi i wydaje mi się, że z dobrymi projektami jest podobnie, że one muszą mieć postawione jakieś założenia, które budują celowość ich powstania i jeżeli ta baza jakby strategiczna jest dobrze zrobiona, to wydaje mi się, że łatwiej ocenić, czy ten projekt spełnia założenia, natomiast ja zawsze zostawiam ten wymyk dla różnych takich

Karkołomnych, dziwnych bytów, które się nie łapią w żadne ten i uważam, że to jest super, bo dzięki temu mamy poczucie, że jednak jesteśmy ludźmi, że są różne nierozwiązane problemy i nie wszystko jest takie zerojedynkowe.

Greg Albrecht: A jakieś przykłady albo identyfikacji wizualnych, albo logotypów, albo innych elementów, które jakoś na ciebie bardzo oddziałują, albo cię inspirują, które podałbyś jako przykłady takie właśnie nieszablonowe, unikalne, a zarazem bardzo dobre i nie mów o Nike, proszę.

Mateusz Machalski: Ani o Apple’u. No myślę, że z naszego rodzimego podwórka rzeczą, którą uważam za bardzo istotny wkład w rozwój kultury wizualnej jest ostatni rebranding Daftony, który zrobił OBNA. Myślę, że każdy sobie może wygooglować, to jest praca, która w zasadzie z polskiej firmy, która produkuje różne przeciery, napoje i różne rzeczy warzywno-owocowe, która w zasadzie na półkach jest widoczna wszędzie, no bo to jest taka plama barwna, w zasadzie zawsze czerwono-zielono-żółta, niczym się nie wyróżniająca i uważam, że to co zespół BNA zrobił to jest jakiś w ogóle nowy level myślenia o takim komercyjnym projektowaniu.

Uważam, że to jest też bardzo ciekawe właśnie od strony strategicznej, czyli jak poustawianie brandu od strony strategii, a potem zaimplementowanie tego w komunikacji wizualnej może po prostu wtknąć nowe życie w firmę, która w zasadzie była tak ciężka do opisania i zdefiniowania, ja na przykład zawsze myślałem, że to jest jakaś chińska firma, która wozi pomidory z tego, dopiero się przez przypadek dowiedziałem po rebrandingu, że to jest polska firma, która robi z polskich warzyw rzeczy i wydaje mi się, że to jest świetny case tego, jak właśnie komunikacja fizualna może wspierać strategię i jak to budowanie wizerunku jest mocno uzależnione od tej harmonii pomiędzy strategią, a dobrym designem, że w zasadzie jeżeli nie mamy dobrej strategii, to ten design będzie po prostu ładną wydmuszką w środku, której nic nie ma i trochę można to porównać właśnie, zazwyczaj się posługuje takim slajdem, że mamy Lambo z jakimś silnikiem zardzewiałem od malucha i myślę, że tym jest właśnie dobry design bez dobrej strategii.

Greg Albrecht: Mówisz o tym podejmowaniu decyzji o tych dobrych, złych projektach i że to zależy, uczestniczyłeś w tylu procesach decyzyjnych i wyobrażam sobie, że widziałeś, że Orety, wrzucimy takie logo Lech, wrzucimy takie logo Żywiec, to są setmilionowe problemy, które ktoś podejmuje, no bo wiemy, że też na półce to bardzo oddziałuje na konsumenta.

Jakie widziałeś ciekawe może zachowania w procesie decyzyjnym albo jak ten proces decyzyjny zachodzi tak, żeby na końcu ta decyzja była podjęta w sposób nie wiem, właściwy albo szybki albo co usprawnia ten proces decyzyjny?

Mateusz Machalski: Rzeczą, która na pewno się przez ostatnie 7 lat od naszej rozmowy zmieniła, że faktycznie jak ja zacząłem współpracać więcej z takimi dużymi markami i zawsze sobie wyobrażałem, że każda taka marka funkcjonuje wedle jakiegoś konkretnego schematu i że każda na pewno ma ten sam schemat i duże moje zdziwienie stworzyło to, że w zasadzie każda z tych dużych korporacji w zupełnie inny sposób funkcjonuje, w sensie jedna bardzo ufa jakiemuś rodzaju badań, druga jest super intuicyjna i załóżmy szef marketingu decyduje o kierunku, w którym idzie i w zasadzie nie patrzy na to, co powiedziały badania fokusowe i wręcz czasem idzie pod prąd temu, co powiedziały, uważając, że po prostu my jesteśmy na tyle przywiązani do rzeczy, które lubimy, że jak chcemy się rozwijać, to musimy właśnie wsadzać klin, więc to była dla mnie super ciekawa obserwacja, że na takim poziomie nawet bardzo dużych firm w którymś momencie pojawia się różnica w sposobie zarządzania czy w tej metodologii prowadzenia procesów.

Wiadomo, ja na początku byłem super onieśmielony myśląc nad tym, że zaraz znak, który zaprojektuję będzie na milionach opakowań i po prostu będzie atakował z parasolek, ze skrzesełek i z najróżniejszych rzeczy i że w zasadzie moja decyzja projektowa w studyjnym zaciszu będzie miała znaczenie dla tak gigantycznej firmy.

Natomiast wydaje mi się, że ta intuicja coraz częściej jest brana pod uwagę w różnych procesach brandingowych i szczerze ja sobie bardzo cenię takich liderów i liderki właśnie w firmach, którzy gdzieś za tą intuicją podążają, bo uważam, że wtedy faktycznie powstają projekty, które rozwijają dziedzinę, wyznaczają nowe kierunki, a jednocześnie oczyszczają tą półkę, która po prostu staje się bardziej wizualnie skodyfikowana, że nie mamy tak, że w jednej kategorii wszystkie soczki wyglądają identycznie, tylko jesteśmy w stanie jasno określić sobie to, czym się różni soczek A od soczku B, bo ten opowiada o takich emocjach, ten jest dla takich osób, a ten dla takich i myślę, że właśnie ta intuicyjność w powiązaniu właśnie z jakimiś twardymi danymi jest czymś, co mnie chyba najbardziej interesowało w tych wszystkich procesach, że można w ten sposób funkcjonować.

Greg Albrecht: A czy AI zabierze pracę designerom?

Mateusz Machalski: Na pewno po części tak i już zabiera w sensie, ale trochę myślę, że możemy się pocieszać tym, że tak samo jak zabiera designerom, to zabiera lekarzom, prawnikom, nie wiem, orzeczenia sądowe w Kanadzie można powoli, sędziowie mogą używać AI do ich pisania, natomiast muszą wziąć odpowiedzialność za ich wzorowość, czy za to, że jeżeli coś tam będzie nie tak, no to oni są obciążeni winą. Myślę, że AI jest super narzędziem i na pewno dużo rzeczy wyczyści. W projektowaniu graficznym, są to na pewno wszelakiej maści stanowiska te zdolnej stawki, czyli wszystkie juniorskie, jakieś takie reprodukcyjne rzeczy niewymagające.

Natomiast ja też generalnie patrząc jakby na to pokolenie jako wykładowca, z jakimi rzeczami oni mają problemy i tak dalej odstanie technologicznej, wiem, że finalnie ktoś musi zapromptować AI. Można oczywiście użyć AI do wymyślenia prompta, ale to też trzeba o tym wiedzieć i patrząc na to ile jest blokad często właśnie w młodych artystkach i artystach do jakby poznawania technologii, uczenia się różnych rzeczy, nie uważam, żeby to było coś takiego, że to wyczyści zupełnie, natomiast gdzieś mi chodzi po głowie taka wizja świata, który w zasadzie mógłby już dziś bez człowieka istnieć, no bo co, możemy wygenerować sobie stron do newsowej strony internetowej, która będzie zapełniana jakimś kontentem w zasadzie dzień w dzień, boty będą to komentowały, będą wyświetlały reklamy i w zasadzie mamy perpetuum mobile, do którego obsługi nie jest potrzebny w zadanny sposób człowiek, natomiast wydaje mi się, że chyba w interesie ludzkości nie jest doprowadzenie do takiej sprawy i bardzo mi się podobało, jak chyba, nie chcę skłamać, ale chyba to była albo aktorka, albo pisarka, która powiedziała, że miała nadzieję, że nowoczesność będzie polegała na tym, że maszyny za nią będą robiły pranie, zmywanie i gotowanie, a ona będzie mogła się poświęcić kreacji, a nie na odwrót, że ona musi prać, gotować i zmywać, a AI się poświęca kreacji i że żyjemy trochę w odwróconym, jakimś krzywym zwierciadle tego, co uznawaliśmy kiedyś za technologię.

Natomiast to, na co ja zawsze zwracam uwagę, jeżeli chodzi o AI, to to, że nawet jeżeli zabierze częściowo pracę, czy nie zabierze pracę, to nie jest dla mnie istotne, natomiast, że to zupełnie zmieni sposób, w jaki projektanci czy projektantki będą sprzedawały swoje usługi. W sensie, ja już widzę to, że na przykład ilustratorzy czy ilustratorki coraz częściej pokazują, jeżeli oni rysują coś ręcznie albo na tablecie, że bardzo mocno sprzedają ten proces twórczy, a nie samodzieło w sobie, bo dzisiaj po prostu jest to istotne, żebyśmy my najpierw zrozumieli, okej, ta osoba to robi ręcznie, a dopiero potem, co powstało, a nie tak jak kiedyś było, że kupowaliśmy obrazek po prostu bez znania story, więc tu wydaje mi się, że ten model sprzedaży usług w świecie projektowym będzie zbliżony trochę do dóbr luksusowych, tak jak, nie wiem, Jan Kielman robi buty, okej, one są droższe, ale to nie sprawia, nie wiem, to, że możemy w Zarze kupić buty wizytowe za jedno, zero mniej, nie sprawia, że ten Kielman nie ma pracy, no bo my kupujemy czas osoby, która poświęciła na zrobienie tych butów i myślę, że w świecie projektowym też to będzie uznawane trochę jako dobro luksusowe, czyli ilustracji, że kupujemy czas tej osoby, która poświęciła, żeby to ręcznie wykonać, a nie 30-sekundowego prompta.

Greg Albrecht: Przez te 7 lat miałeś jakiś moment przełomowy, wspomniałeś o kwestii zatrudnienia ludzi i delegowania, czy był jeszcze jakiś inny moment, który cię w jakiś sposób ukształtował, wpłynął na twój sposób działania, czy w sferze zawodowej, czy szerzej w twoich decyzjach?

Może przeczytałeś coś ciekawego, czy na przykład skończyłeś jakiś kurs, czy właśnie ta zmiana w twojej roli na uczelni? Co tak cię nauczyło czegoś nowego w tym czasie?

Mateusz Machalski: Myślę, że na pewno praca na uczelni, ze względu na to, że jednak pracując z młodzieżą też gdzieś mamy cały czas styczność i dowiadujemy się o tym, jak bardzo kolejne generacje, nawet jeżeli one są 10 lat młodsze od nas, mają inny sposób myślenia o współczesności, albo o tym, co ich interesuje, albo tym, co ich cringe’uje, albo tym, co ich przeraża, więc to na pewno mnie gdzieś też tak jest fajnym sposobem na odbicie tego, gdzie ja byłem w ich wieku i co ja sobie myślałem do tego, co się dzieje dzisiaj. Oprócz tego myślę, że bardzo istotnym aspektem było też zaczęcie jakby procesu chodzenia regularnie do psychologa, bo traktowałem to troszkę na zasadzie takiego

Cotygodniowego podsumowania, co się działo i też wiedziałem, ile ja mam problemów właśnie ze względu na taką swoją nadpobudliwość i to, że potrafię szybciej robić niż myśleć i że to powoduje konflikty, których po prostu się potem wstydzę i jest mi głupio, więc chyba taką główną rzeczą, na którą bym zwrócił uwagę, to nie są nawet jakiś progres skilli graficznych, tylko bardziej takie wszystkie miękkie rzeczy i przełamywanie się, czyli ja pamiętam, że na przykład miałem gigantyczną schizę, jeżeli chodzi o język angielski, że wiecznie odmawiałem zagranicznych występów, bo uważałem, że dopóki to nie będzie poziom Oxford, to w ogóle nie masz podjazdu, żeby występować i pamiętam taki mocno przełomowy moment, który mnie gdzieś nauczył właśnie, żeby się nie bać nowych rzeczy, że jakoś z nudów w dobie COVID-u zacząłem rosyjskiego się uczyć i to było jakieś takie totalnie dla fanu, a ja zawsze uważałem siebie za osobę

Absolutnie, która, żeby się nauczyć tego samego, co druga osoba, musi spędzić dwa razy więcej czasu nad tym, że absolutnie niezdolną do niczego i pamiętam, że ten rosyjski, jak ja zobaczyłem, że się przez zabawę i dla żartu go uczę i że w ogóle temu nie służy żaden wyższy cel, tylko trochę żarty i trochę wczuwanie się, jeszcze to było przed wojną w Ukrainie, więc wczuwanie się w jakieś takie żarty a propos tego, jak wygląda ten świat za wschodnią granicą, że sprawiło, że bardzo szybko mi to wchodziło i miałem jakiś taki naturalny luz, że nagle wsiadałem do Ubera, widziałem, że ktoś ma w cyrillicy menu, od razu gadałem, że a to zróbmy sobie lekcje, rozmówki, to ci zostawię tipa i że jak zobaczyłem, że ten fun wpływa na to, że ja nie mam problemu, żeby się czegoś nauczyć, to pamiętam, że miałem takie zdziwienie w wieku 33-4 lat, że aha, okej, czyli może ja od 34 lat sobie na tyle wmówiłem, że nie jestem w stanie się czegoś nauczyć, że już to zostało, że ja po prostu już sobie zbudowałem taki mur i pamiętam, że to było dla mnie dosyć odkrywcze i odświeżające.

Greg Albrecht: Bardzo inspirujące. Myślę o tym, o tych takich przekonaniach, które nas kształtują i mogą nas blokować po prostu bez powodu.

Mateusz Machalski: No nie, to jest faktycznie rzecz, która myślę, że jest jedną z bardziej blokujących i ja, jeżeli miałbym sobie coś doradzić, jak byłem młodszy, to właśnie, żeby sobie nie narzucać tylu rzeczy, że dobra, nie szło ci z matematyką, okej, bardzo możliwe, że miałbyś innego nauczyciela, który w inny sposób ci tę wiedzę włoży i nagle by było zupełnie inaczej i w tym widzę bardzo duży plus AI, że jeżeli ktoś umie z tego narzędzia korzystać, to naprawdę jest to coś kosmicznego, że ja na przykład jak chcę się o czymś dowiedzieć albo czegoś nie rozumiem, nie wiem, oglądam wywiad profesora Dragana o fizyce teoretycznej i proszę Ejaj, żeby wytłumaczył w prostych słowach osobie, która jest upośledzona na wszystkie ścisłe przedmioty, o czym on w zasadzie mówi i że jestem w stanie dostać taki komunikat, który jest przyswajalny, więc to na pewno jest też, myślę, że duża przyszłość edukacji, właśnie umiejętność proszenia o informacje i korzystania z tych dobrodziejstw, które dzisiaj mamy, bo to już nie jest tylko wujek Google, tylko naprawdę setki narzędzi, z których po prostu fajnie umieć korzystać, no bo one mogą realnie sprawić, że szybciej przyswajamy tę wiedzę i jest mniej tam tej irytacji połączonej właśnie z betonozą, którą sobie robimy, że nie jesteśmy w stanie zrobić kroku do przodu.

Greg Albrecht: Jak wygląda Twoje planowanie dnia i czasu, bo jakbym wymienił wszystkie rzeczy, które robisz, o których dzisiaj mówiłeś, czyli uczelnia, projekty, wyjazdy zagraniczne, jak się spojrz na twojego Instagrama, to prawie cały czas jesteś gdzieś w jakimś egzotycznym kraju, bieganie, wspinaczka, różne zajawki, które masz, to można powiedzieć, hej, no tym, co ty robisz, można by było wypełnić pewnie 20 dub w każdym tygodniu.

How does it work?

Mateusz Machalski: Myślę, że to też jest kwestia, że ja niestety mam taką przypadłość, że szybciej robię niż myślę i ja po prostu wszystko, co się dzieje, wrzucam i to chyba też trochę tworzy taką rzeczywistość, że nie wiem, jak idę na wspinanie, jestem w Tatrach, no to nie myślę nad tym, że przygotuję postkę, od razu wrzucam w relację, jestem zajarany i chcę się tym podzielić i nawet to nie ma w związku z tym, że ja się chcę tym pochwalić, wszystko bardziej takie o, ale jest zajęście, chętnie się podzielę tą radością po prostu ze światem i przez to się buduje trochę taka wizja, jakby tych aktywności było więcej, niż przeciętnie ludzie robią.

Natomiast ja sobie zawsze planuję bardzo prosto, czyli oprócz kalendarza, tak jak wspominałem, no mam zeszycik, w którym codziennie mam jedną stronę podzieloną na godziny i staram się popakować po prostu te wszystkie rzeczy, które chcę w danego dnia zrealizować w taki sposób, żeby była tam przestrzeń i na sport, i na jakąś tam edukację, i na chill out, czy posiedzenie i nic nie robienie, i żeby gdzieś szukać tego balansu. Oczywiście w większości momentów mi to nie wychodzi, jest to ciężkie, natomiast mam cichą nadzieję, że to się będzie udawało, żeby gdzieś pomiędzy takim przebodźcowaniem umieć też znaleźć czas na spokojne rzeczy.

Jeżeli chodzi o samo takie zarządzanie, czasem to myślę, że bardzo ważną rzeczą, którą ja mam, a dużo osób ma z nią problem, to jest właśnie taka dynamika działania, że ja jak widzę, jak ktoś inny projektuje, to że często to jest takie zastanawianie się, właśnie strach przed popełnieniem błędu nawet na etapie czegoś, co nawet nie trafia jeszcze nigdzie dalej, tylko takie rozgrzybywanie czegoś. Ja widzę, że u mnie po prostu ten, że to ADHD, od którego zaczęliśmy rozmowę, że bardzo często sprawia, że ja coś w ogóle robię nie myśląc o efekcie, co bardzo często prowadzi do konfliktów albo sytuacji głupich, ale czasami właśnie w takiej codziennej pracy czy podejmowaniu decyzji jest bardzo pomocne, no bo nie zastanawiam się aż tak bardzo nad tym, jakie będą konsekwencje jakiegoś działania, tylko staram się zrealizować coś w miarę dynamicznie, więc tak bym to opisał.

Greg Albrecht: Że działasz szybko i dzięki temu jesteś w stanie wiele rzeczy zrobić, bo zbyt długo się nie zastanawiasz nad szerszym kontekstem. Czyli krótko mówiąc podejmujesz bardzo szybko decyzję.

Mateusz Machalski: Raczej tak i na pewno widzę, nie wiem, to są dużo osób, które mnie zna się z tego śmieją, czyli takich najgorszych triggerów moich w życiu, czyli mój ulubiony to jest zamawianie jakiejś wymyślnej kawy w green coffee albo w jakiejś innej kawiarni, kiedy ja chcę kupić sobie czarne americano na wynos, które codziennie będzie takie samo, a ktoś przede mną na przykład się zastanawia bardzo długo nad wyborem kawy. Więc to są takie rzeczy, które wydaje mi się, że też wymagają ode mnie pracy, natomiast gdzieś ostatnio widziałem, że ludzie właśnie, którzy podejmują szybsze decyzje, no wiadomo, że pewnie ileś razy się sparzą i nie wiem, nie trafią tej kawy albo ten syrop karmelowy jednak nie będzie truskawkowym, na który mieli ochotę, ale że nie będzie to zajmowało aż tyle czasu na takich rzeczach, które może nie są.

W sensie ciężko mi sobie wyobrazić, że dla kogoś wybór tej kawy faktycznie może być ważną rzeczą, która ma jakiś impakt na życie i ja mam zawsze takie, ja bym wolał poleżeć na trawie sobie i popatrzeć w sufit, nie wiem, czy cokolwiek innego naprawdę niż stać przy jakimś okienku w kolejce i zabawiać coś tak z mojej perspektywy nieistotnego, może dla kogoś bardzo ważnego.

Greg Albrecht: Wspomniałeś, że pokolenie jest inne niż było. Mam taki głód czasem właśnie obcowania z młodym pokoleniem i pewnie wiele osób, które słuchają w związku z tym, że są w podobnym wieku co my, ograniczoną ekspozycję na świat ludzi młodych, a ty masz dużą ze względu na twoją aktywną działalność w uczelni.

Jeżeli miałbyś scharakteryzować to pokolenie, które w tej chwili jest na uczelni, dwudziestolatków, to czym różni się od pokolenia dwudziestolatków dwadzieścia lat temu?

Mateusz Machalski: Główną zmianą jest to, że po pierwsze taka rzecz, która chyba najbardziej mnie uderzyła, fakt na przykład startowania w konkursach, czy jakiejś takiej chęci zaistnienia, zgłaszania prac na różne przeglądy i potrzeby zostania zauważone. Widzę, że ci ludzie w zupełnie innych, na innych rejestrach szukają uwagi niż na przykład ja na studiach, w sensie, że ich to aż tak bardzo nie obchodzi i wydaje mi się, że tu dużą rolę ma to, że jak, pomimo, że ja nie wiem, kończyłem w 2014 roku studia, czyli nie wiem, tam 11 lat temu, to, że wtedy cały czas mieliśmy wrażenie, że na przykład jazda na Erasmusa do Hagi czy do Berlina to jest wielkie wow, bo to jest inny świat, a nie Polska.

Dla tych ludzi na przykład mają tego samego Netflixa, słuchają tej samej muzy ze Spotify’a, chodzą w tej samej kurce North Face’a i w takich samych bagi portkach jak znajomi z Hiszpanii czy z Francji, że u nich zupełnie nie zauważam takiego, Takich kompleksów wobec, nie wiem, Zachodu, Stanów Zjednoczonych, bo dla nich to jest normalne, że oni po prostu mają dokładnie w zasadzie to samo, a może nawet lepiej, bo żyją w bezpiecznej przestrzeni warszawskiej, gdzie niewiele się jakichś tam złych rzeczy na szczęście dzieje, więc to jest chyba taka rzecz, która na pewno to wyróżnia.

Drugą sprawą wydaje mi się, jest takie brak podążania za tym, co musi być super wyhajpowane, w sensie, że w dobrym tonie i tak widzę po moich studentach i studentkach, że nie muszą wiedzieć jakichś znanych nazwisków ze świata literatury czy teatru, ale bardzo ich interesuje, nie wiem, jakiś wykonawca muzyczny, który ma, nie wiem, 300 followersów na Instagramie, jest takie za wszelką cenę poszukiwanie niszowości i to jest chyba coś ciekawego, że w zasadzie, powiem, że wizualnie mam często wrażenie, Że ta moda nie jest tak zdywersyfikowana jak jeszcze 20 lat temu, w sensie nie ma takich bardzo wyraźnie odciętych subkultur, że tu ten jest dresem, ten punkiem, ten skate’em, ten kimś tam, to, że oni mają bardzo dużą potrzebę na takim wybieraniu sobie z tego koszyczka cech jakichś rzeczy, które do siebie mogą przykleić.

To mogą być zarówno sprawy takie wyborów muzyczno-artystycznych, jak i, nie wiem, jakichś tam na tle psychologicznych, jak i jakby takiej identyfikacji seksualnej i widzę, że to jest takie, ta otwartość, z jaką oni o tym wszystkim mówią, no zawsze na mnie robi duże wrażenie, że tam nie ma takich tematów tabu, że ktoś się będzie wstydzić czegoś, że nie wiem, że chodzi na terapię, że robi coś tam, że z czymś mu nie jest dobrze, więc to jest na pewno czymś, co budzi mój szacunek, czy takie popatrzenie, że okej, że to jest bardzo fajne,

Ale też pewne rzeczy mam wrażenie, że na przykład właśnie historia, czy to, że jak ja byłem na studiach, no miałem poczucie, że wszyscy znają doskonale jakiś tam x nazwisk z puli najważniejszych twórców, no dzisiaj tego nie ma i ja pamiętam, że nawet jak ktoś mnie pytał o nazwisko znanego malarza, ja nie znałem go do końca, to zawsze takie miałem, a tak, tak, no ten kojarzę, tak musiałbym tylko zobaczyć, a dzisiaj jest, a nie znam, a tak, jezu, ale naprawdę, że nie mam, Fangora, czy Gierowskiego, przecież no to są najważniejsze, a nie wiem,

To zobaczę, a jak jest na Insta, nie, wiesz, a okej, no to trudno, to sobie popatrzę, inne myśli, czy to jest okej, czy nie, w sensie taka podejście na luzie do tego, co było.

Greg Albrecht: Życie w teraźniejszości bez takiego osadzenia w przeszłości, we wzorcach, co zawsze w sumie, jak spojrzymy na historię sztuki, której ty jesteś ekspertem w niej, dużo większym niż ja, ale możemy też spojrzeć, prawda, zawsze na tę cykliczność, tak, czyli te przemiany, romantyzm, pozytywizm i tym podobne zwroty, czyli z tego elementu osadzenia w przeszłości do takiego buntu, takiej przewrotowości, może dzisiaj właśnie żyjemy w takim okresie modernizmu, czy postmodernizmu pewnego rodzaju, 3-0, może to jest to, tak, czyli że liczy się to, co jest tu, to, co jest tu i teraz i jest mniejsze osadzenie w przeszłości.

Mateusz Machalski: No ja sam jestem ciekaw, jak na przykład historycy w 2200 roku podziałkują nasze epoki i co będzie tymi kluczowymi zmianami, czy bardziej na przykład epidemia COVID, czy bardziej chat GPT, czy jeszcze jakieś inne rzeczy, no bo wiadomo, może nam ciężko jest z perspektywy żyjących dzisiaj zdecydować, co było ważnym momentem dla ludzkości. Natomiast, jeżeli chodzi o właśnie te zmiany pokoleniowe, myślę, że tutaj bardzo dużo jest takich utartych schematów, w sensie, jak ja czytam często artykuły jakieś o właśnie tym osławionym Gen Z, czyli osobach, które dzisiaj studiują, czy studiowały i właśnie wchodzą na rynek pracy, no to dużo tam mamy takiego malkontentstwa ze strony pracodawców, że o, że tu jeszcze nic nie zrobili, a już chcą kokosów i myślę, że to też jest bardzo ciekawa, czy te osławione śniadania czwartkowe, że a w czwartek będę przychodzić na dwunastą do pracy, bo rano jem śniadanie.

Ja wiem, że to może brzmieć trochę jak krzywe zwierciadło, ale myślę, że to jest też ciekawe, że pokazuje pewną potrzebę znalezienia jednak tego balansu, że to takie życie oparte o pracę i w zasadzie kręcące się tylko dookoła pracy już nie jest interesującym towarem to młodsze pokolenie, a podejrzewam, że jeszcze dla tego młodszego, czyli gen alfa, to będzie jeszcze mniej atrakcyjne i że gdzieś oni będą szukali tej ekspresji czy pomysłu na to, jak siebie realizować w jeszcze inny sposób, więc no ja to z przyjemnością obserwuję, nie oceniam, ale staram się rozumieć, bo myślę, że to jest istotne.

Greg Albrecht: No jest to też w pewnym sensie na pewno pokłosie dobrobytu i takiej nowego renesansu Polski nawet pod kątem ekonomicznym na mapie świata i pewnie dalsze kroki będą uzależnione od tego, jak ten dobrobyt się dalej będzie kształtował lub nie i też czy ta strategia się będzie mieścić, bo myślę, że tym dużym napędem ambicji osób urodzonych w latach 80-tych, 90-tych była po prostu walka o cokolwiek w kształtującej się rzeczywistości, że to nie było, że ja mam milion opcji i się tylko zastanawiam, ale tak naprawdę zawsze bułka z pasztetem jest, tylko jesteśmy w innym miejscu i to jest wspaniałe.

Oczywiście jest też to powiedzenie, że silne czasy tworzą słabych ludzi, a słabe czasy silnych ludzi, więc zobaczymy z perspektywy. Co o tym myślisz?

Mateusz Machalski: No, z perspektywy czasu na pewno ciężko się z tym nie zgodzić, natomiast też pytanie, czy ocenianie tego, że nie wiem, w XVI wieku gdzieś był głód i to sprawiło, że przyszedł ktoś, kto wyciągnął z tego głodu jest faktycznie taką świetną referencją. W sensie ja sam często na tej takiej psychologii kontrastów funkcjonuję i to jest głupie, bo sobie myślę, a powinieneś być szczęśliwy od rana, bo mógłbyś żyć w rejonie wojennym albo w równikowej Afryce i właśnie by cię komar ukąsił i miałbyś malarię, no tylko to też chyba nie jest taki super stymulant do funkcjonowania i o tyle, co gdzieś, wiadomo, taki kontrast fajnie sobie złapać i zastawić się, co było gdyby, to wydaje mi się, że to nie jest wcale takie oczywiste i linearne i że na te fajne czasy czy dobre czasy ma tyle rzeczy, tyle aspektów wpływ i jakby ta sytuacja geopolityczna jest na tyle nierówna, że dzisiaj ciężko nam mówić o planecie jako jakimś hegemonicznym bycie, no bo mamy tak różne sytuacje w różnych miejscach spowodowane tyloma najróżniejszymi czynnikami, że jest to niezwykle trudne, żeby w taki sposób o tym myśleć.

Greg Albrecht: Mateusz, o co cię nie zapytałem, a jest dla ciebie ważne, uważa, że powinno się znaleźć w tej rozmowie, o tobie, o tym, co robisz, o świecie, o czymkolwiek?

Mateusz Machalski: Hmm, ciężkie pytanie, chyba najcięższe.

Myślę, że o kulturze trochę rozmawialiśmy, bo ja zawsze mam niedosyt, że głównie opowiadam o biznesie i literkach i projektach komercyjnych, natomiast myślę, że takim tematem, który dla mnie jest szczególnie bliskim, to są wszelakiej maści projekty właśnie badawczo-kulturalne, więc jeżeli chcesz, to możemy jeszcze na koniec o tym porozmawiać.

Greg Albrecht: No to opowiedz, jest super ciekawe i myślę, że w dłuższej perspektywie może być zdecydowanie ważniejsze niż te biznesowe projekty.

Mateusz Machalski: Nie, no myślę, że one gdzieś działają na równi, w sensie, że tak jak rozmawialiśmy, że kultura i jakby obcowanie z kulturą ma bardzo mocny przekład na biznes.

Myślę, że to jeszcze w Europie tej centralnej nie jest aż tak dostrzegane i że marki na przykład nie wchodzą tak chętnie w sponsoring czy w ogóle w ten świat kultury, no ale wystarczy popatrzeć co się dzieje na Zachodzie czy w Stanach, gdzie ten mecenat firm prywatnych nawet nad szkolnictwem wyższym jest bardzo wysoki i oczywiście tam mamy inną sytuację i inny sposób finansowania tych instytucji, natomiast jest to ciekawe, że tam to jest trochę wyssane z mlekiem matki, że kulturę, sztukę i taką działalność należy wspierać, natomiast myślę, że z perspektywy tego linkowania jakby tych dwóch światów ja widzę, że one gdzieś bardzo ładnie mogą ze sobą w symbiozie funkcjonować, nawet teraz jak w Akademii mamy 29. Międzynarodowe Biennale Plakatu, no to jest to wystawa, która ma w zasadzie 60 lat tradycji i kiedyś była oknem na świat dla polskich projektantek i projektantów, ponieważ mogli zobaczyć co dzieje się w zasadzie wizualnie na świecie, dzisiaj ta rola się trochę zmienia, no bo raczej jest to takie spotkanie i wystawa podsumowująca to co się działo ciekawego w kulturze wizualnej, natomiast tym co mnie jakoś uderzyło podczas tej edycji to fakt, że bardzo dużo z tych plakatów to są często rzeczy komercyjne, promujące albo produkt, albo usługę, albo wydarzenie artystyczne i że te światy gdzieś się przenikają i że w zasadzie dobry biznes bez dobrej kultury czy bez, inaczej, dobry biznes bez dóbr kultury, no będzie ciężki do realizowania, wiadomo, że ktoś mnie może zarzucić, że ma firmę, która, nie wiem, wapnem czy gnojem handluje i on tu ma model biznesowy, który działa, natomiast wydaje mi się, że gdzieś to uczestnictwo biznesu w kulturze będzie coraz ważniejsze i ważniejsze i że z jednej strony buduje nasze takie poczucie sprawczości czy misyjności, a jak wiemy, no dzisiaj w tych przebodźcowanych czasach ten brak poczucia misyjności czy sprawczości jest czymś bardzo kastrującym i uważam, że coraz częściej firmy będą to dostrzegać, że po prostu oprócz tego, żeby się w Excelu zgadzało, że są i B wartości jeszcze na tym świecie, które warto karmić, żeby to jakoś pchać do przodu.

Greg Albrecht: Jak to mówią, nie samym chlebem człowiek żyje. Tak, jeszcze solą, wodą.

A jest jakiś przykład takiej właśnie akcji, która miałaby charakter kulturalny, ale łączyłaby na przykład się z markami, którą prowadziliście w Akademii Sztuk Pięknych albo czy jakieś marki ciekawe interesują się współpracą czy partnerstwem z uczelnią?

Mateusz Machalski: W tym roku akurat mieliśmy dwie takie naprawdę super współpracy, bo jedna to był pokaz mody, katedry z Wydziału Mody u nas w Akademii, który był realizowany z domem Witkac, więc to była super okazja ze względu na to, że nagrodzeni laureaci tego pokazu mieli opcję stworzenia kapsułowej kolekcji z Witkacem, więc dla mnie to było takie duże łoł, że często to były takie historie w zasadzie, które można na scenariusz dla Netflixa oddać, czy typu studentka, która uciekała przed wojną w Ukrainie, dostała się na modę i nagle dostała dwa lata później kontrakt z Witkacem na stworzenie jakichś projektów, no to brzmi po prostu jak jakaś w zasadzie serialowa historia, następnie mieliśmy bardzo fajną współpracę z Hermesem, czyli z firmą, którą wszyscy bardzo dobrze znają, nasi studenci i studentki pojechali razem z prorektor Bofitto do ALS, w którym uczestniczyli w plenerze rysunkowym, a następnie była taka duża konferencja poświęcona w ogóle rysunkowi, jego rozwojowi, która odbywała się u nas w Akademii i ja miałem wtedy takie szczególne poczucie dumy, że nagle Akademia jest dostrzegana jako partner przez takie firmy, dla których to dziedzictwo kulturalne w zasadzie jest wpisane od początków DNA, no bo pomimo, że ta marka jakby rokrocznie się rozwija i tworzy dobra luksusowe, to zaczepienie o świat artystyczny jest bardzo mocne i chyba właśnie w głównej mierze to dotyczy tych marek i jakbym miał tak sprecyzować, że ten luksus bardzo często z tym światem kultury się spotyka, bo to mogą być przykłady jak Hermes i znani artyści, artystki, to może być Louis Vuitton, które robi z Kusamą nagle wystawę czy organizuje w swojej fundacji gigantyczną wystawę Hockneya i to chyba właśnie na tym levelu takim bardzo premium odróżnia firmy, które aspirują od tych, które już są na topie.

Greg Albrecht: Gdzie cię znaleźć, gdzie się nauczyć tego, o to co ty potrafisz, jakie są linki lub punkty odniesienia do których warto, żeby słuchacze i widzowie poszli, aby nie stracić kontaktu z tobą.

Mateusz Machalski: Obecnie Instagram jest takim miejscem, gdzie staram się na bieżąco, czyli @machalski.studio i tam staram się na bieżąco o różnych rzeczach wrzucać, w tym również o działalności w Akademii, czyli o tym jakie mamy wystawy i co się u nas w tym aspekcie dzieje.

Greg Albrecht: Mateusz, jestem zachwycony, że znalazłeś czas, żeby po siedmiu latach pojawić się znowu w Greg Albrecht Podcast. Jestem ci za to bardzo wdzięczny i trzymam kciuki za ogromne sukcesy twoje, Akademii i niech ten świat wokół nas będzie chociaż trochę piękniejszy.

Mateusz Machalski: Super i do zobaczenia w odcinku 9723, jak zakręcimy już dziesiąte koło. Super, dziękuję.

Greg Albrecht: Dziękuje za uwagę.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także