Paulina Braun – prowadzi Dancing Międzypokoleniowy zajmujący się silver marketingiem. W ramach swojej działalności organizuje imprezy klubowe, Senior Djs Academy, prowadzi agencję epizodystów, modeli, aktorów, silver influencerów 50+.
Jest stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dancing rozwijała w Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości oraz w akceleratorze Katalizator Rozwoju Firmy organizowanym przez Fundację Youth Business Poland.
Ideą Dancingu Międzypokoleniowego jest przełamywanie stereotypów związanych z postrzeganiem starości, walka z wykluczeniem społecznym ze względu na wiek, łączenie pokoleń. Dancing uczy tolerancji i odwagi życiowej, inspiruje do rozwijania swoich pasji niezależnie od wieku.
DANCING MIĘDZYPOKOLENIOWY:
Facebook: https://www.facebook.com/dancingmiedzypokoleniowy/
Instagram: https://www.instagram.com/dancingmiedzypokoleniowy/
W tym odcinku:
– poznasz inspirującą historię dziewczyny, która projekt społeczny przekuła w realny biznes
– zgłębisz tajniki Silver Generation Marketingu
– dowiesz się, jak wygląda współpraca z wielkimi markami i jakie mogą być jej efekty
Zapis rozmowy:
Jestem szczęśliwy, bo udało mi się namówić bardzo interesującą osobę do rozmowy. Jest to Paula Braun, założycielka Dancingu Międzypokoleniowego. Opowiedz o tym, czym jest Dancing Międzypokoleniowy, bo z mojego doświadczenia wynika, że zaczął się on od zapraszania seniorów na imprezy…
Tak, najgrubsze melanże dla seniorów w Polsce!
Tyle tylko, że to brzmiało jak fantastyczna inicjatywa społeczna, ale przez te kilka lat chyba nabrało też charakteru biznesowego?
Dokładnie tak. Z reguły co dwa lata zupełnie inaczej mówię o Dancingu. Pierwszą imprezę zrobiłam siedem lat temu. To był rok 2011 i zrobiłam ją z pasji, z chęci zmiany, z chęci obalenia stereotypów. Zupełnie nie wiedziałam, że po siedmiu latach będę mówić o Dancingu w aspekcie biznesowym i na przykład siedzieć teraz z tobą w fajnym miejscu coworkingowym. Nie sądziłam też, że będę wystawiać faktury i że będę w ogóle mówić, że mam klientów. Trzy lata temu słowo klient, bo już gdzieś się zaczynały te tematy, nie przechodziło mi przez gardło. Jak się okazało, że ja w ogóle coś sprzedaje i że mam klientów, to miałam pewien dyskomfort tej sytuacji. Ciężko mi było się w tym odnaleźć i naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego, co ja w ogóle sprzedaję. Obecnie, po pierwsze, mam już konkretnych klientów, po drugie wiem, że sprzedaję. Na dodatek, faktycznie już wiele lat temu sprzedawałam, a zupełnie nie byłam tego świadoma.
Ten mój biznes troszkę powoli się rozkręca, więc cały czas się uczę i sama reaguje na zmiany Dancingu.
Siedem lat temu zrobiłam imprezę w Warszawie, na fontannie, w projekcie UFO 1. To był projekt architektoniczny, ja to miejsce animowałam. Powiedzmy, że znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie, dzięki czemu mogłam zrealizować wizję imprezy międzypokoleniowej.
Wcześniej próbowałam zrobić projekt graffiti z seniorami z Fundacją vlepvnet 2. Nie dostaliśmy na ten projekt dofinansowania. Czasem mówię więc, że wszystko zaczęło się od graffiti. Mimo to, chociaż wszystko zaczęło się dużo wcześniej, gdy realizowałam projekty happeningowe zaangażowane społecznie, moim konikiem zawsze była integracja sąsiedzka. Pracowałam z grupami wykluczonymi, z imigrantami, z bezdomnymi i bardziej byłam związana ze sztuką i tematami społecznymi. Zupełnie nie przypuszczałam, że może to pójść w stronę biznesu, że ja w ogóle mogę o czymś takim pomyśleć.
To jest trudność, z którą muszę się zmierzać na co dzień, ale też chyba dzięki temu, że mam taki, a nie inny background, w ogóle mogłam to stworzyć. Miałam odwagę do tego.
Na czym polega teraz biznes Dancingu Międzypokoleniowego?
Zaczęłam od imprezy w UFO, następnie weszłam do kultury klubowej z seniorami. Pomysł był bardzo prosty. Organizowałam imprezy w najlepszych klubach w mieście, gdzie grali didżeje seniorzy, didżeje młodego pokolenia, raperzy, a na parkiecie był mix pokoleń. Imprezy były bezpłatne, otwarte. Zaprosiłam seniorów do przestrzeni, których nie znali, gdzie zazwyczaj na koncerty chodzili wnuczkowie. W ten sposób miksowałam środowiska.
Jak zaczynałam, to na przykład managerowie klubów czy właściciele nie rozumieli, o co mi chodzi. Dlaczego chcę zrobić imprezę z emerytami u nich w klubie. Nagle jednak spotkałam się z dosyć dużym zaufaniem i wsparciem. Dzięki temu mogłam robić imprezy w najfajniejszych klubach w mieście i to był cykl. On się rozwijał, robiłam nieregularnie imprezki, robiłam też w międzyczasie inne rzeczy. W końcu stworzyła się dookoła Dancingu społeczność osób starszych i młodszych. Pojawiły się kolejne pomysły, a ja w pewnym momencie postawiłam wszystko na Dancing. Stwierdziłam, że jest to poważna sprawa, że ja chcę to robić, że jest tyle pomysłów, tyle do zrobienia i że już widzę, jakie są efekty.
Na razie to w ogóle nie było żadnego biznesu. W międzyczasie dostałam stypendium od Ministerstwa Kultury, to też pomogło mi zrealizować kilka fajnych wydarzeń. W końcu musiałam wystawić pierwszą fakturę.
Na co była ta faktura?
Na imprezę, oczywiście! Tak, to był event w klubie Bal z marką Rossmann.
To było pierwsze zetknięcie się poważnego klienta z moim, dość odjechanym, pomysłem. Impreza wyszła nam super. Zdobyłam kolejne, ważne doświadczenie i właśnie wtedy okazało się, że klient kupuje ode mnie efekt końcowy. Były to materiały wideo, materiały fotograficzne, czyli coś, co może później wrzucić na swoje social media. Bardzo często marka potrzebuje jakiś fajny content, a żeby go zorganizować, trzeba coś zrobić. Pomysł był taki, żeby zrobić ze mną imprezę i wygenerować tego typu materiały, które zawsze mam po wydarzeniach. Ważne jest też to, że na pewno o nas gdzieś w mediach opowiedzą albo pójdziemy gdzieś zapowiedzieć imprezę. Wtedy taka marka może na konferencjach wewnętrznych czy na swoje social media wrzucać info, że wspierają taką inicjatywę, że zrobiliśmy ją razem.
To było dla mnie duże wyzwanie, bo ja na początku nie byłam do końca świadoma tego, że naprawdę to sprzedaje.
Impreza wyszła świetnie, było 300 seniorów. Impreza była bezpłatna, każdy dostał welcome drink. Było tak ciasno…, szkoda że ciebie nie było, ale i tak byś się nie zmieścił.
W klubach młodzieżowych, gdzie są imprezy nocne, nie ma za bardzo miejsc siedzących. Wszyscy tańczą, tłoczą się przy barze. Seniorzy mają jednak taki nawyk, co jest trudne dla mnie do realizacji, jeśli chodzi o eventy, że każdy chciałby mieć stolik, swoje miejsce. I jak ma ochotę na taniec z tobą, wówczas dopiero chce wyjść na parkiet. Niestety jest to niemożliwe organizacyjnie, bo musiałabym bardzo ograniczyć liczbę gości i zrobić imprezę zamkniętą. Z tego powodu w klubie Bal była wtedy walka o miejsca. Techniczni przynosili kanapy z zaplecza, bo było tak dużo gości. Panowie mieli w powietrzu jeszcze kanapę, a starsze panie wskakiwały na nią, żeby już rezerwować miejsce.
Młodzi goście byli w szoku, bo w ogóle nie widzieli takiej imprezy, nie spodziewali się, że tu przyjdzie taki tłum. Za didżejką było trzech didżejów seniorów. Tam wtedy grała DJ Janeczka, DJ Roman, DJ Andrzej. Było dwóch młodych didżejów, zamieszanie. Mieliśmy właśnie z Rossmanem, à propos kwestii biznesowych, marketingowych, specjalną ściankę. Była super, bo to fajna reklama. Na ściance był logotypy Dancingu, klubu i marki Rossmann. Dzięki tej ściance seniorzy mogli poczuć się jak celebryci i zrobić sobie fajne fotki. To była w pewnym stopniu też trochę zabawa konwencją.
Skąd się wzięło 300 osób na tej imprezie? Skąd wziąć 300 seniorów w jednym miejscu?
Na przykład z mojej magicznej bazy, która jest bardzo cenna. Obecnie, gdy ktoś się kontaktuje ze mną w sprawie seniorów, to jest kluczowa sprawa – jakie ja mam dojście do tej grupy. I nie chodzi o zasięg w rodzaju: damy info w radiu albo w gazecie i faktycznie ci seniorzy to usłyszą, bo już ktoś kojarzy inicjatywę, więc przyjdzie. Dysponuję realnym zasięgiem. Mam w bazie w Excelu pół tysiąca seniorów, a gdy zaczynałam, miałam kilka kontaktów w telefonie komórkowym, był to 2011 rok. Teraz jest to Excel, zasięg jest dużo większy, bo każdy z nich ma jeszcze znajomych. Nie wszyscy też są wpisani. To jest pół tysiąca seniorów, z których wszyscy byli na dancingu, wszyscy się super bawili. Chcieli też bardzo dać mi kontakt do siebie. Często było tak, że pani biegnie za mną przez cały parkiet, bo słyszała, że ja jestem organizatorką imprezy. Karteczkę wyrwaną z notesu z numerem telefonu wrzuca mi do torebki i krzyczy za mną, że wrzuciła tutaj ten numer i że błaga – dosłownie używając tego słowa – żeby jej dać znać o następnej imprezie.
W ten sposób stworzyła się baza. Teraz wiem o tym, że to jest bardzo ważne, żeby mieć taką bazę, że ją trzeba rozbudowywać, dbać o tych ludzi. My mamy przed imprezami taki à la call center. Dzwonimy do seniorów, zapraszamy ich osobiście. Zaczęłam w ten sposób działać, bo te 7 lat temu w bazie były przede wszystkim telefony stacjonarne. Nie było innej opcji, nie można było wysłać SMS-a. Trzeba było zadzwonić do tych osób, wytłumaczyć im, gdzie jest impreza, bo zawsze była w innym miejscu i tak dalej. To też jest bardzo ciekawe, że jak się rozwijała technologia, to nasza baza razem z nią. Teraz są już prawie same telefony komórkowe, ale jeszcze jest paru takich freaków ze stacjonarnymi. Nie poddają się, nie chcą komórek, ale jest postęp. Co roku jest coraz więcej telefonów komórkowych, ale nawet parę lat temu seniorzy odbierali te telefony, tylko nie odczytywali SMS-ów i nie odpowiadali na nie. Później było tak, że już czytali SMS-y, ale nie potrafili odpowiedzieć. Dzisiaj, w zasadzie, każdy już odczyta SMS-a z informacją o imprezie, więc też wysyłamy SMS-y. Prawie każdy jest w stanie odpisać. Teraz coraz więcej osób ma maile i Facebooka, więc nie jest to już takie trudne, aby zaprosić 300 seniorów na imprezę.
Podsumowując, Dancing Międzypokoleniowy jest to przedsięwzięcie o charakterze integracyjno-misyjnym, które łączy osoby trochę starsze z tymi dużo młodszymi w różnych kontekstach, zazwyczaj imprezowych. Ale przy okazji budowania tej bazy osób pojawiły się różne możliwości, z których chętnie korzystają marki. Te możliwości to na przykład sponsoring imprezy. Tak było?
To już nawet nie jest sponsoring. To jest współpraca z działem marketingu i jest to sprzedaż. To jest wspólne stworzenie kampanii albo promocja marki. Coś za coś.
Czyli tworzycie materiały, video, zdjęcia i to jest wartością dla marki? Czy są jeszcze jakieś inne elementy Waszej działalności?
Zdecydowanie są też inne. Zaczęłam od imprezy, bo jest to dosyć ważne. Ja w zasadzie, gdy dziś mówię o Dancingu Międzypokoleniowym i używam tej nazwy, to nie myślę już o imprezie, choć była ona oczywiście istotna.
Jak to się więc zaczęło rozwijać dalej? Obecnie robię różne rzeczy, zazwyczaj współpracujemy z działami marketingu, często z agencjami reklamowymi, które obsługują swoich klientów. Niedawno braliśmy też udział w kampanii dla telefonów LG i to były fajne filmiki na YouTube. Bohaterowie Dancingu Międzypokoleniowego byli w jednym z nich.
To była kampania realizowana przez agencję reklamową dla marki LG. Dla nas super frajda, a na dodatek ciekawa przygoda przy realizacji tych zdjęć. Do tego pod filmem na YouTubie pojawiło się mnóstwo uroczych komentarzy. I to jest właśnie ten aspekt połączenia elementów społecznych z biznesem. Pojawiły się setki komentarzy młodych ludzi, którzy są zainspirowani i nagle zaczynają myśleć inaczej o starości, o sobie. A to była przecież tylko kampania, reklama, ale zrobiona w fajny sposób. Właśnie takie rzeczy chcę robić. Kierunek jest taki, że rozwijamy naszą wizję Dancingu Międzypokoleniowego, mamy frajdę z tej pracy, do tego inspirujemy innych, a przy okazji każda ze stron czerpie korzyści z tej współpracy. Marka przy okazji też robi coś dobrego.
Niedawno też mieliśmy akcję z Netflixem. To jest ten kierunek, takie rzeczy chciałabym robić. Mam nadzieję, że w ogóle z Netflixem uda się jeszcze kiedyś zrobić coś większego. Oni są na tyle odważni, że faktycznie, jeżeli będzie odpowiedni moment na nas, na ten temat silver, to jest szansa, żeby zrobić coś fajnego.
Co to znaczy temat silver? Powiedz o tym silverze, bo do tej pory mówiliśmy seniorzy, a kiedyś na twoim Facebooku widziałem #silver i nie wiedziałem, co to znaczy.
Nie wiedziałeś?
Myślałem, że to o mnie, bo ja też mam siwe włosy. Od razu, przez perspektywę egocentryczną, pomyślałem sobie: „o, może też nadaję się do Dancingu Międzypokoleniowego, żeby być już w kategorii silver”.
Jeszcze w kategorii silver nie jesteś. Takim mianem określa się klienta seniora „Silver Generation”. My, na przykład, jesteśmy Millenialsami.
Tak uważasz?
Jeszcze tak, jeszcze się łapiemy. Jesteś już w końcówce, ja tak samo, ale tak nas marketing szufladkuje. Klient senior to jest Silver Generation. To jest bardzo ładne określenie: srebrna generacja, srebrna ekonomia, srebrny marketing.
Sama nie wiedziałam, że takie będą statystyki i nagle rynek otworzy się na seniorów, na tego klienta Silver Generation. Społeczeństwo się starzeje i takie są statystyki. Na przykład, w tym momencie jest w Polsce około 20% seniorów, a już w roku 2030 to będzie 1/4 społeczeństwa. A w ogóle globalnie statystyki są takie, że w roku 2050 będzie to 40%. Nic więc dziwnego, że wszystkie sektory biznesu interesują się nagle tym targetem, bo to będzie silna grupa docelowa, która może kupować dane produkty czy usługi. Dlatego, nawet w tym momencie, globalnie powstaje coraz usług i produktów, które są skierowane do seniorów. Oprócz tego, w zasadzie każda firma, obojętnie czym się zajmuje, zaczyna badać tematy klienta silver. To będzie tak silna grupa, że firmy już teraz myślą o planie komunikacji skierowanej do niej.
Zawsze grupa seniorów była marginalizowana ze względu na stereotypy, że nie mają pieniędzy, nie są interesujący, marketing do młodych jest dużo fajniejszy i tak dalej. A z racji zmian demograficznych nagle taki klient stał się interesujący i…
…to jest Silver Generation. Czy Dancing Międzypokoleniowy dzisiaj jest taką agencją talentów, agencją zrzeszającą i zajmującą się Silver Generation marketingiem?
Trochę tak, ja przynajmniej tak to komunikuję. Na ten moment nie mam jeszcze olbrzymich możliwości rozwoju, ale to jest rzeczywiście tego typu agencja. Jeżeli chcesz cokolwiek zrobić z seniorami, wynająć aktora, zabukować didżeja, zrobić event, zrobić jakąś kampanię czy badania, dzwonisz do mnie.
Faktycznie ja te wszystkie rzeczy już robiłam. Dancing, oprócz eventów i takich marketingowych rzeczy, które robiliśmy z różnymi markami, to jest też agencja aktorska. W niej są statyści, epizodyści, aktorzy amatorzy, modele, właśnie seniorzy. To jest fantastyczna sprawa, bo są osoby, którym sprawia to frajdę, aby pójść na taki plan filmowy. Wiadomo, to na pewno nie jest aktywność dla każdego, ale ci, którzy to lubią i mają predyspozycje, mogą sobie dorobić do emerytury i na dodatek świetnie przeżyć dzień. Spędzają bowiem taki dzień na planie filmowym, poznają młodych ludzi, nowe trendy, mają frajdę, czują się potrzebni i to spełnia misyjność Dancingu.
Przerwałem ci wcześniej, bardzo niesłusznie, bo opowiadałaś o akcji z Netflixem. Powiedz, na czym ta akcja polegała, bo na razie wiemy o jednej akcji z Rossmannem. Ciekaw jestem, jak wyglądają inne projekty z markami i ten Netflix zabrzmiał bardzo ekscytująco.
Tak, Netflix jest ekscytujący, szczególnie nocami. To była prosta rzecz, ale bardzo fajna. Netflix z okazji Dnia Babci i Dziadka chciał wrzucić content międzypokoleniowy do siebie na YouTube, na social media. Zrobiliśmy to razem z agencją K2, bo ona ich obsługuje digitalowo.
Wpadliśmy na pomysł, że międzypokoleniowa ekipa będzie w mieszkaniu seniora oglądać Netfliksa i tak wspólnie spędzą Dzień Babci i Dziadka. Idziemy z duchem czasu. Kiedyś byśmy zrobili z tej okazji imprezę, z babcią można też pójść do kawiarni z okazji Dnia Babci i Dziadka. My poszliśmy o krok dalej, postawiliśmy na to, że oglądamy wspólnie Netflixa. No i faktycznie go oglądaliśmy, parę seriali przez kilka godzin, razem z seniorami i z częścią młodej ekipy.
To była mega frajda, dostaliśmy też kody od Netflixa na seriale, więc wszyscy dziadkowie albo nadal je oglądają, albo wnuczkom je rozdali. Oczywiście wnuczkowie byli w szoku, że ich babcia przyniosła kody do Netflixa, to był sztos.
Powstał z tego fajny filmik, jak seniorzy się wypowiadają o serialach, jak spędzają czas, bardzo lajfstajlowy.
To poszło w sieci, inspiruje innych. Później dostawaliśmy telefony i wiadomości od różnych młodych osób, że tacy chcą być na starość, że już nie boją się starości. Było też tak, że przez Dancing młoda matka zainspirowała się nie tylko do tego, jak ona ma przygotować się na ten ostatni etap, ale jak ma wychować swoje malutkie dziecko, żeby też było kiedyś na to przygotowane. Aby było takim człowiekiem, który zawsze będzie miał energię. Tacy są moi seniorzy, których widziała i wiedziała, że ludzie, pomimo że mają różne choroby i nie jest im lekko, mają energię, mają pasje, realizują się, chcą się spotykać z ludźmi. I to jest niesamowicie inspirujące. To, że dostaję taki feedback od ludzi utrzymuje mnie w przekonaniu, że te działania mają sens.
Mam nadzieję, że dużo fantastycznych rzeczy jeszcze przed nami, że ten rynek faktycznie będzie się otwierać na różne, odważne pomysły. Czuję jednak, że dużo za wcześnie to zaczęłam, że wyprzedziłam trendy o prawie dekadę. Mając kilka fajnych realizacji z markami na koncie, wiem jak to działa. Był taki etap, że bardzo dużo agencji reklamowych do mnie się odzywało. Dzwonili dlatego, że zaczęli mieć w seniorów w briefach. Inaczej by nie zadzwonili. Nie było seniorów, więc nie było tematu. Nagle seniorzy zaczęli się pojawiać w briefach, więc te telefony zaczęły faktycznie dzwonić.
Pomiędzy mną, a młodymi kreatywnymi powstawały różne, ciekawe pomysły, jak możemy z daną marką podziałać. Wtedy zaczęły się schody. W zasadzie to, co druga marka mówiła, że te rzeczy są trochę za odważne dla nich. Jeden klient nawet powiedział mi komplement, że takim Red Bullem jesteśmy. Feedback był taki, że to polski Red Bull, co jest fajne, miłe, tylko że mimo to, nie mogę swojego pomysłu zrealizować na polskim rynku.
Mam bardzo dużo marzeń, nie chcę jednak o nich mówić, żeby nie zapeszać.
To powiedz o swoich marzeniach.
Nie, o wszystkich nie mogę. Boli mnie jednak, że jest taka ściana. Byliśmy na przykład na OFF festivalu w Katowicach 3. Jechałam autostopem z panią, która wtedy miała 76 lat. To był jej pierwszy stop w życiu. Szczęście początkującego – zatrzymała cadillaca. Mega fura, czerwona, białe kanapy i to był stop na festiwal, to nie był produkt reklamowy. Spaliśmy z większością ekipy na kempingu, pod namiotami, ekipa super, międzypokoleniowa. Didżeje seniorzy grali w strefie Grolscha. Tutaj mieliśmy współpracę z Grolschem. Tam grała DJ Janeczka, DJ Roman – oni są z Warszawy i jeszcze DJ Darek, który jest z Trójmiasta.
To był świetny wyjazd, w ogóle pojawił się pozytywny feedback ze strony młodych ludzi na Festiwalu. Nawet niedawno dostałam telefon z Urzędu Miasta z miejscowości Gorlice. Okazało się, że oni widzieli nas na festiwalu, a to było ponad 2 lata temu. Wtedy nas zgooglowali, sprawdzili, co to za ekipa. Okazało się, że są fanami od tamtej pory i właśnie teraz dzwonili i pytali, czy możemy razem zrobić coś większego.
Podsumowując, ten zasięg się zwiększa i faktycznie inspiruje innych ludzi, a seniorzy, którzy są przy Dancingu, są takimi influencerami trochę. Robią bardzo dobrą robotę i dla twojego pokolenia, i dla młodszego.
Były więc już festiwale, robiliśmy graffiti, chodziliśmy na koszykówkę. Ja jednak chcę dużo więcej, po prostu. A nagle dla marki akcja z koszykówką albo snowboardem, albo naszą klasyczną imprezą jest czymś za bardzo odważnym. Wydaje mi się, że jeszcze chwilę trzeba poczekać.
Robiliśmy też tatuaże, na przykład wytatuowałam logotyp Dancingu na przedramieniu seniora. Pan Leopold jest chodzącą reklamą. On ma takie dziary sprzed 50 lat jeszcze na klacie, na plecach. O nim zresztą zaraz jeszcze opowiem, ale chodzi mi o to, że dużo rzeczy już Dancing zrobił, naprawdę. Chcę się bardziej rozwijać. Współpraca z biznesem może mi to umożliwić, dlatego że dzięki większemu budżetowi możemy zrobić niesamowite rzeczy. Możemy naprawdę zrobić więcej i lepiej, tylko muszę mieć szansę, nie?
Zaryzykowałbym więc stwierdzenie, że doświadczasz tego, że marki mają bardzo stereotypowe podejście do starszych osób, do Silver Generation. Chcieliby więc widzieć dziadka, który popija herbatkę przed telewizorem. W ten sposób próbują się komunikować, zamiast pokazywać optymistyczną alternatywę, nowoczesną stronę tego, jakim można być seniorem. Przez to określenie rozumiem, że seniorzy to są też osoby na początku wieku emerytalnego, więc są to ludzie, na dzisiejsze czasy, relatywnie młodzi, aczkolwiek na pewno nie ci w typowych grupach docelowych.
Czyli marka chce widzieć seniora tak, jak on jest społecznie wyobrażony.
Tak, często z tego powodu marka powiela stereotypy.
No właśnie, i to jest chyba ogromne zagrożenie dla tej misji, bo ty chcesz promować to w inny sposób, a marka chce pokazać, że jak staruszek, to pije herbatę w kapciach przed telewizorem.
Tak, ja proponuję snowboard, a firma wybiera kijki, które są oczywiście spoko, ale wiesz, wszystko jest takie bezpieczne. A na rynku są reklamy, które bardzo powielają stereotypy. To jest w ogóle zła robota. Jednak ten rynek się zmienia i mimo wszystko jest coraz większe zainteresowanie ze strony agencji kreatywnych i różnych firm. Wierzę w to, że zaraz będzie ten moment.
Jakieś pół roku temu odczułam, że choć już tyle rzeczy się udało, ale to jeszcze nie jest ten moment, po prostu. Byłam wtedy na konferencji Marketing to Silver Generation 4, to była druga edycja, w czerwcu, w hotelu Marriott. Taka konferencja to jedno z najważniejszych wydarzeń w roku, bo to jest malutkie środowisko. Na tej konferencji byli już chyba wszyscy, którzy jakkolwiek tym tematem się interesują, którzy albo już coś robią, albo szukają. Tam były marki motoryzacyjne, które na razie zastanawiają się, jak właśnie komunikować swój produkt do klienta silver. Stąd wiem, że miną jeszcze dwa, trzy lata, zanim ten temat wejdzie do dużych korporacji.
Jednak z drugiej strony to się już dzieje i cieszę się, że jestem od samego początku w tym. Każdy widzi te zmiany. Parę lat temu nie było seniorów tak dużo w mediach, teraz są i modelki seniorki. Nawet dzisiaj w telewizji śniadaniowej była taka świetna, starsza pani, która ćwiczyła fitness. Często znajomi podpowiadają mi tematy albo wysyłają namiary na kogoś fajnego. Jeszcze kilka lat temu, to by było nie do pomyślenia, a teraz są influencerzy, ludzie, którzy mają blogi. Bardzo dużo się zmieniło i to jest bardzo ekscytujące.
Zmieniasz świat?
Nie, chodzi o to, że świat się zmienia, a ja z tym Dancingiem zaczęłam trochę wcześniej i on teraz, w końcu, dopasowuje się do rynku. Widzę, że teraz jest więcej szans dla nas.
Tyle lat płyniesz pod prąd w pewien sposób, tak? Z perspektywy biznesowej…
Tak, z każdej, prawdę mówiąc. A to nie jest łatwe.
No właśnie. W jaki sposób znajdujesz w sobie motywację do tego, żeby płynąć pod prąd? Myśląc z perspektywy typowego przedsiębiorcy, który może nie ma takiego misyjnego napędu, jak wytrzymać i znaleźć w sobie paliwo do tego, żeby konsekwentnie promować swoją wizję, gdy pierwsze 5 lat to po prostu bardziej działalność misyjna. Dobrze mówię? Parę lat na pewno było takiej działalności stricte społecznej. Jak to wytrzymać, w sytuacji, gdy rynek jeszcze nie dojrzał?
Wydaje mi się, że udaje się to dlatego, że nie zaczęłam od biznesu. Bo gdybym zaplanowała sobie biznes i on by mi szedł ciężko, to pewnie bym z tego zrezygnowała. A zaczęło się zupełnie inaczej, od chęci zmiany i pasji. Widziałam, że w drobny sposób, ale faktycznie mogę coś zmienić. Przez to, że to była pasja i to działało, bardzo mnie to napędzało. To były moje szczere chęci i gdyby było odwrotnie, myślę, że by to nie wyszło. Dlatego, że to było dawno temu, już bym się zajęła innymi sprawami.
Dzisiaj, jak ktoś chce zająć się silver, to może mu przez najbliższy rok iść gorzej, nie ma problemu, bo on wie, jakie są statystyki. Wie też, jak się będzie rynek otwierać. W tym momencie to nie jest taki problem. Kiedyś, w takiej sytuacji, po prostu dawno już nie robiłabym Dancingu. Rozwijając swoją działalność, miałam mnóstwo historii, które cały czas motywowały mnie do działania i to są największe sukcesy Dancingu. Na przykład informacja od starszej pani, która mi podziękowała za to, że wyszła z depresji. A ja jej nie dałam żadnych leków, nawet nie byłam jej mentorką. Jej mentoringiem był Dancing, po prostu. Przychodziła na dancingi, do nas na Senior Speed Dating5. Poznała nowe miejsca, nowych ludzi, zainspirowała się tymi osobami, złapała bakcyla na życie. Jak się go straci, to bardzo ciężko wyjść na prostą. To była pani, która była wdową. Bardzo często, właśnie po stracie ukochanej osoby, zwłaszcza w starszym wieku, pojawiają się stany depresyjne.
Dzwonią do mnie też młode osoby, które mówią, że mama albo tato są w dołku, bo właśnie odeszła ta druga połowa i nie wiedzą jak im pomóc. Słyszeli, że robię imprezy, randki, że może tutaj ich rodzice złapią kontakt. Wypytują o terminy, miejsca, gdzie można znaleźć informacje o wydarzeniach.
I to jest potrzebne, naprawdę. W momencie, gdy ktoś mi mówi, że wyszedł z depresji, a ja mogłam mu w tym pomóc, to jest niebywały sukces. Na niego pracuje grono ludzi, którzy są dookoła Dancingu. Ci młodsi i starsi, ci, którzy działają, którzy wspierają, marki, które są obok, ty, który tworzysz podcast i to idzie w świat. To są wszystkie osoby, które gdzieś tutaj dotykają w ogóle tego tematu i jest efekt. Ktoś dzięki temu zmienia swoje życie, nagle inwestuje w swoje pasje, wchodzi w romans, nagle staje się odważniejszy. Po to warto robić Dancing.
Wrócę teraz do pana Leopolda, często o nim opowiadam. Było to kilka lat temu, miał wtedy prawie 80 lat, a my robiliśmy imprezy w Sopocie. I on pierwszy raz wtedy widział morze, pamiętam ten moment. Pierwszy raz był w ogóle tak daleko od Warszawy. I w mojej pracy codziennej cudowne jest też to, że ja cały czas widzę, jak ktoś coś robi po raz pierwszy w życiu, a ma, na przykład, 80 lat. Je coś po raz pierwszy czy poznał kogoś po raz pierwszy. Nigdy czegoś nie robił albo nawet nie przypuszczał, że może to zrobić. To daje mi silną motywację do działania.
Odnośnie pana Leopolda jest jeszcze jedna historia. Zrobiliśmy imprezę w Sopocie, wracamy z niej, a on mi mówi, że było super, ale on już się nie pisze na takie wyprawy, bo za daleko. Mijają jakieś dwa lata, wracamy z Wrocławia. Był, odważył się, pojechał na imprezę. Po tych dwóch latach, gdzie w międzyczasie imprezował w najlepszych klubach w mieście, jadł w fajnych restauracjach, nagle jego tatuaże, które były wstydliwym aspektem życia, okazały się być cool. Wszyscy chcą, żeby podnosił bluzkę na imprezie, a młodzi, wytatuowani robią z nim foty. To, co ukrywał do tej pory, jest wyeksponowane. Jego zdjęcie z tatuażami jest wydrukowane w książce, jest w magazynie. I właśnie siedzi z nami w tym pociągu we Wrocławiu i mówi że następnym razem powinniśmy zorganizować imprezę w Paryżu albo w Barcelonie. I mówi to człowiek, który nie chciał jechać do Sopotu, bo to było za daleko. Wcześniej nie miał takich marzeń, nie miał takich aspiracji. W ogóle nawet nie przypuszczał, że to może być problem, że on świata nie widział. Nie widział, bo inni widzieli, bo mają takie życie. On nie ma tego marzenia. A teraz Dancing pobudził mu zmysły i on chce do Barcelony.
Fakt, że sam tego nie zorganizuje, mówi, żebym ja to zrobiła, ważne jednak, że chce. I to jest praca długofalowa. To nie jest tak, że siedzisz i komuś coś opowiadasz albo każesz przeczytać książkę, tylko działasz. Wkładasz ludzi w pewne sytuacje, a oni konfrontują się z rzeczywistością, z innymi ludźmi. W efekcie po tych dwóch, trzech latach pewne zmiany zachodzą. To są te największe sukcesy.
Wspomniałaś o trudnym aspekcie pracy z seniorami, czyli o wdowieństwie i o tym, że ludzie odchodzą. Trochę rozmawialiśmy o tym przed nagraniem, że we współczesnej kulturze jesteśmy odizolowani od tematu śmierci. Kiedyś mieszkaliśmy w jednym kurhanie i widzieliśmy jak umierają dzieci, starcy, wszyscy byli razem. Dzisiaj ta śmierć jest zepchnięta na bok. Staramy się tak patrzeć na rzeczywistość, żeby w ogóle jej nie widzieć. Wydaje nam się taka odległa. No ale chyba naturalnym elementem rzeczywistości, w której ty żyjesz, pracując z seniorami, jest to, że tematy związane z chorobą, z odejściem, pożegnaniami są chlebem powszednim twojej pracy. I teraz chciałbym zrozumieć, jak sobie z tym radzisz i co z tego wynosisz?
No tak, to jest najtrudniejszy element Dancingu, ale na tyle istotny, że wręcz integralny z tym, czym się zajmuję. Muszę się, po prostu, z tym zmierzyć. Czasami są takie sytuacje, które są też trochę zabawne. Na przykład pamiętam, gdy kiedyś siedziałam u DJ Janeczki w mieszkaniu i właśnie z koleżankami seniorkami dzwoniłyśmy do seniorów i zapraszałyśmy ich na imprezę. Cały czas telefony odnośnie imprezy, klubu, didżeja, a ona obok siedziała na laptopie i wybierała wieniec pogrzebowy. Razem z synem zawiadamiali rodzinę, ponieważ ktoś u nich zmarł. Był pogrzeb w rodzinie, naturalna sprawa.
To zderzenie, z jednej strony pogrzeb, śmierć, a z drugiej melanż, to wszystko przy jednym stoliku, przy jednej kawie, to było trochę zabawne. Jednocześnie to bardzo inspirujące, ale to jest to, z czym się spotykam na co dzień. Oprócz tego, że grupa seniorów, z którymi się przyjaźnię, współpracuję, że oni chorują, to ich rodziny też mają różne problemy i choroby. I ja tym faktycznie żyję. Dzwonię, żeby załatwić jakąś sprawę, że na przykład pani jest jutro na YouTube potrzebna na filmik, a ona mi do tego opowiada tak ciężką historię, że trzeba mieć dużo siły, żeby jej wysłuchać, mieć empatię, a do tego nie stracić wątku. Ja muszę przecież na czas dopiąć pewną sprawę. Kiedyś rozmawiałam z klientem pod kościołem. Dziewczyna potrzebowała pewnych informacji. Powiedziałam jej, że je doślę, jak wyjdę z pogrzebu. Tak wygląda deal z Dancingiem.
Wcześniej wspominałam o naszej, bardzo bliskiej osobie, pani Basi. Młodzi ludzie ją uwielbiali, seniorzy też. Ona na imprezach zawsze przebierała się, miała z reguły trzy sukienki. Miała też taki tekst: „takie nogi to majątek”, bo faktycznie miała świetne nogi i zawsze je pokazywała.
Chwilę przed Bożym Narodzeniem mieliśmy świetną imprezę klubową, ona była tam królową parkietu. Kilka dni później, na początku stycznia ta sama grupa była na jej pogrzebie. Dancing na pogrzebie.
Gdy jechałam na pogrzeb, to też zmieniłam stosunek do przemijania i dla mnie to było bardzo ważne, żeby pożegnać się z nią. Nie było to aż takie smutne doświadczenie, choć ogólnie to jest ciężkie.
W Dancingu było już kilka pogrzebów, ale dość niewiele, więc moje doświadczenie jest jeszcze dosyć drobne. Te osoby, choć odeszły, żyją gdzieś we mnie. To jest tak, że oni gdzieś są już tak na zawsze. Ci ludzie zbierają się jakoś tak w sercu i w duszy. Odejście jest zawsze trudne do udźwignięcia, ale staram się doceniać to, że ten ostatni czas mogłam z nimi spędzić i to, że mogłam dać im jakąś frajdę.
Sama jednak nie wiem, co będzie za parę lat. Jest naprawdę duże grono bliskich mi seniorów, w podobnym wieku, na przykład mają już ponad 80 lat, więc to się może troszkę kumulować. Może być ciężko. Nie jestem więc w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak zareaguje, w jakim będę momencie życia i w jakiej kondycji. Wiem jednak, że będę musiała się z tym zmierzyć i zmierzam się każdego dnia. Niektórzy seniorzy parę lat temu jeszcze byli naprawdę aktywni, a teraz już nie mogą korzystać z działań Dancingowych, bo są mocniej chorzy.
Niektórzy z czasem odchodzą na bok i to jest naturalne. Taka jest kolej rzeczy. Piękne jest to, że jak ktoś z naszych seniorów był w szpitalu i mogłam wrzucić post na Facebooka albo miałam pozwolenie na to, by dać znać innym o tym, to naprawdę można było liczyć na wsparcie.
Pamiętam sytuację, gdy pewien pan leżał w szpitalu. Pielęgniarki pytały mnie wówczas, o co chodzi, bo do niego przychodziło mnóstwo ludzi w odwiedziny. Tyle osób nie odwiedzało go nawet w domu. Mówił wówczas, że jest tak zadowolony z pobytu w szpitalu, bo dawno nie miał takiego życia towarzyskiego.
Poczułam, że mogę liczyć na wsparcie zwłaszcza wtedy, gdy jakiś czas temu, spoza Warszawy, we wczesnych godzinach rannych, trzeba było zawieść panią do szpitala. Wówczas miałam do kogo zadzwonić. Raz naszą seniorkę wiozła młoda, fajna aktorka, raz chłopak, który tworzy aplikacje. Tam widać było fajną energię, a seniorka, mimo ciężkiej choroby, czerpała frajdę z podróży.
W ten sposób z czasem stworzyła się siatka kontaktów, a ja w tym momencie mogę liczyć na społeczność Dancingową.
Dancing Międzypokoleniowy jest z jednej strony fantastycznym miejscem, gdzie na nowo mogą rozkwitnąć osoby w wieku silver, z drugiej strony jest to jednak przedsięwzięcie biznesowe, które daje ci też jakieś możliwości zarabiania i funkcjonowania. Jak w tym wszystkim znajdujesz przestrzeń dla siebie? Czy masz czas dla siebie, czy jest coś w twoim życiu poza Dancingiem?
Dobre pytanie! Żyję Dancingiem 24 godziny na dobę, nawet, gdy prywatnie spotykam się z koleżankami w klubie albo robię cokolwiek innego, moje myśli krążą wokół tego tematu. Gdy omawiam jakieś sprawy albo kogoś poznaję, wszystko jest dla mnie inspiracją. Tylko że ja tak chcę żyć, po prostu. W ogóle mi to nie przeszkadza. Oczywiście czasami muszę też odpocząć, na przykład poczytać książkę albo pójść sama na spacer. Czasami potrzebuję być sama.
Myślę, że za jakiś czas, może nawet jeszcze bardziej będę tego potrzebować. Zastanawiam się, jak poprowadzić Dancing tak, aby mieć dodatkową przestrzeń, robić coś innego, ale jednocześnie związanego z nim. Chcę też, by Dancing na tym nie ucierpiał.
Dawno nie robiłam imprezy, więc zrobiłam ją podczas wakacji. Musiałam zrobić selekcję. W tym momencie zależy mi szczególnie na silver influencerach. Na tym się skupiam. Mam pewien pomysł, ale jeszcze nie chcę o nim mówić, by nie zapeszyć. Nie jest jeszcze dopięty, ale teraz żyję niemal całkowicie tym tematem.
Podczas wakacji, gdy nie mogłam robić imprez, a seniorzy i młodzi wciąż dzwonili do mnie, bo chcieli się spotykać, wpadłam na pewien pomysł. Zrobiłam coś w rodzaju licencji, produkt testowy w klubie Hocki Klocki nad Wisłą. Klub zaangażował się dwa razy w taką imprezkę.
Organizatorem był klub, a ja im dawałam pewne elementy: didżeja seniora, wsparcie przy wykonywaniu telefonów do osób z bazy, nazwę, materiały do promocji. Cała reszta była po ich stronie. Nie wnikałam, czy oni robią dokumentację fotograficzną albo poczęstunek, jakie godziny wybierają, jaką mają wizję imprezy. I to się sprawdziło. Możliwe, że jest to dobry kierunek ekspansji Dancingu.
Nie mogłam zrobić imprezy, ale dzięki tej licencji, której zdobycie nie było w ogóle czasochłonne, otrzymałam pozytywny feedback. Dzwoniły do mnie seniorki z parkietu, mówiąc, że na przykład właśnie wykonały taniec brzucha. Była możliwość spotkań, ale było też trochę mniej międzypokoleniowo, bo nie jest łatwo zaprosić tak młodych ludzi. Było to jednak fajne spotkanie towarzyskie na świeżym powietrzu, w ciekawym miejscu, gdzie mogli się spotkać i potańczyć. Często nie trzeba więcej.
To wszystko wynikło z pewnej potrzeby. Kontaktowało się ze mną sporo miejsc typu urzędy miast albo domy kultury, kluby, też z innych miast w Polsce, żebym przyjechała do nich z Dancingiem. To jest jednak czasochłonne do realizacji i drogie. Niestety, często tego typu miejsca po prostu nie mają budżetu. I tak ja z nimi nie zrobiłam tej imprezy, a oni sami w sumie też nie zrobili i nic z tego nie wyszło, choć bardzo chcieli. Podobała im się idea. Zrobiłam więc próbę, która się udała. Dzięki temu, ja też bym mogła mieć przestrzeń na inne rzeczy. To jest jeden z moich nowych pomysłów, które testuję.
Super. To brzmi, jakbyś dziś wypracowała parę modeli biznesowych, ale nadal była centralnym punktem spajającym to wszystko. To jest dość ryzykowna konstrukcja, gdzie wszystko spoczywa tylko na twoich barkach. Może rzeczywiście to jest ten moment, żeby licencjami czy innymi działaniami zrobić coś więcej. A czy masz jakiś zespół lub kogokolwiek, kto ci pomaga?
Nie mam stałego zespołu, niestety. To jest chyba moje największe marzenie i wyzwanie, bo dopiero wtedy mój Dancing będzie mógł zrobić porządny krok do przodu. Jest jednak dużo ludzi, którzy są związani od kilku lat z Dancingiem. Bez nich nie dałabym rady realizować tych wszystkich historii.
Po pierwsze jest grupa młodych osób, na których zawsze mogę liczyć. Jeżeli gdzieś wyjeżdżamy, to mam ekipę, która jest już sprawdzona i wdrożona w temat.
Jest też grono filmowców, fotografów, którzy są wdrożeni w Dancing i mogę na nich liczyć, którzy wiedzą, jak go komunikować. To są ludzie od projektu do projektu. Z tego względu nie jest to dla mnie problem, aby zrobić za tydzień imprezę. Wspólnie obdzwaniamy seniorów, a ci ostatni znają konwencję, bo to są goście, których mamy na parkiecie od wielu lat.
Oprócz młodych osób, to właśnie seniorzy angażują się w projekt, są nieocenioną pomocą. Jedna pani dzwoni do gości, ktoś inny, na przykład, promuje Dancing w mediach. Każdy dodaje swoją cegiełkę. Jak gdzieś wyjeżdżamy razem, jeden drugiemu pomaga.
Muszę przyznać, że ci ludzie to jest siła. To jest prawdziwy zespół. Tylko nie jest to ten zespół, o który pytasz, czyli nie mam konkretnego człowieka od social mediów, drugiego od spraw administracyjnych i tak dalej, zatrudnionego na pełen etat, wdrożonego. Bardzo mi tego brakuje.
Zastanawiam się, jak mi się uda poprowadzić Dancing, dopóki nie wejdę na taki pułap, że będzie mnie stać na kompetentnych pracowników, którzy mają szerszą wiedzę niż ja w danej dziedzinie. Nie mam wielu kompetencji i często robię rzeczy, na których się nie znam albo znam się trochę. Wydaje mi się, że wielu liderów musi tak funkcjonować. Z chęcią zatrudniłabym specjalistów w danych dziedzinach. To jest moje marzenie. Wtedy mogłabym swobodnie generować nowe pomysły. Muszę jednak mieć najpierw ludzi, którzy są konkretni, rzetelni i są fachowcami. Dopiero wtedy wejdę na inny pułap, a w tym momencie jestem cały czas na drodze do osiągnięcia tego celu.
Jak będzie wyglądał Twój kolejny krok? Jaką masz wizję na przyszłość?
Stawiam na budowę zespołu. Jednak, żeby mieć zespół, muszę mieć finanse. Tylko skąd wziąć finanse? Może mi się uda i będę dostawała dużo zleceń, a więc będę mogła sama inwestować w firmę. Myślałam też o inwestorze. Tylko, że ja nie prowadzę start-upu technologicznego, który może wygenerować miliony na genialnym wynalazku. To jest raczej
inwestycja w coś, co może mieć ważny wydźwięk społeczny. Inwestor nie straci, będzie zaś wiedział, że to on pomógł rozwinąć mi ten projekt.
Nie wiem tylko, czy ja jestem na to gotowa. Łatwiej mi sobie wyobrazić, że dostaję teraz fajne zlecenie na event lub na kampanię, że organizuje ekipę i że się rozwijamy w ten sposób. To bardziej czuję, ale nie wiem, jakie mogą być inne drogi. Nie wiem też, co dostanę od innych ludzi. Często ludzie przychodzą do mnie ze swoimi pomysłami, a ja, oprócz tego, że mam swoje pomysły, jestem otwarta na innych. Różne propozycje gdzieś tam krążą dookoła. Wiem więc, że jest spore zainteresowanie Dancingiem.
Powiem ci, że jest też pewien plus tego, że jestem trochę chaotyczna. Dzięki temu mogłam odważnie realizować pewne rzeczy, próbować wszystkiego. Przez ten czas zaliczyłam dużo porażek i sukcesów i jest w tym duża siła. Dzięki temu dziś jestem gotowa na to, by robić coś poważniejszego.
Trochę już wiem, co mi nie pasuje, a co faktycznie działa w Dancingu. Coraz lepiej wiem też jak współpracować z poważnym klientem, dużą marką. Cały czas się czegoś uczę. To połączenie świata reklamy z moim Dancingiem to wcale nie jest łatwa sprawa.
Sporo kompetencji i doświadczeń nabyłaś, robiąc projekty, ale czy są jeszcze jakieś inne źródła, poza rozmowami z ludźmi, z których zaczerpnęłaś wiedzę czy inspiracje związane ze stroną biznesową? Czy masz czas, żeby korzystać ze źródeł wiedzy innych niż twoje osobiste doświadczenia biznesowe?
Jestem osobą, która najlepiej uczy się przez doświadczenia i dlatego mam zarówno porażki, jak i sukcesy. To jest ta metoda. Ostatnio trochę czytam też o marketingu, sprawdzam, co dzieje się na świecie. Myślę, że powinnam skupić się na tym jeszcze bardziej, bo doświadczenia są istotne, ale wiedza również.
Doświadczenia są bardziej reprezentacją przeszłości, a wiedza może być reprezentacją przyszłości. Rozumiesz, o co mi chodzi? Dobry research może pomóc ci lepiej prognozować i patrzeć w przyszłość. Może też być fajnym uzupełnieniem.
Z drugiej strony wszystkie doświadczenia z przeszłości doprowadzają cię do punktu, w którym jesteś. To wszystko jest sprzężone ze sobą.
Czyli czytasz teraz, zbierasz informacje, uczysz się marketingu?
Tak. Nawet nie przypuszczałam, że przecież zajmuję się właśnie marketingiem. Pamiętam, jak parę lat temu, w „Marketerze” 6 był artykuł na temat tego, czego Dancing Międzypokoleniowy może nauczyć marketerów na przykładzie moich działań, postów, które robiłam i w ogóle działań z seniorami. To był tekst skierowany do marketerów, którzy mogli nauczyć się na podstawie moich działań czegoś, co wykorzystają u siebie w pracy. Okazało się, że nasze działania inspirują innych. Jednocześnie ja też się czegoś nauczyłam, bo nagle ktoś komunikuje, że ja zajmuję się marketingiem, a trochę tego nie wiedziałam.
A tak w ogóle to o jednym, fajnym kliencie jeszcze nie powiedziałam. Podjęłam współpracę z firmą Skanska. Rozmawiałam akurat ze znajomym o tym, że właśnie teraz prowadzimy fajne działania z firmą deweloperską. To był znajomy, który wiedział, mniej więcej, czym się zajmuję. Był zaskoczony, co ja w ogóle robię z firmą deweloperską, jak skleić Dancing Międzypokoleniowy z taką firmą. Ja też parę lat temu tego bym nie skleiła, a teraz sklejam to idealnie. Wiem, o co chodzi, więc cały czas, jak widzisz, uczę się. To są te doświadczenia.
Gdy firma deweloperska się do mnie odezwała, to było dla mnie już zupełnie naturalne. To był dział marketingu i wiedziałam, że zrobimy parę wspólnych działań, więc nie było to już dla mnie zaskoczeniem. Wywiązała się z tego świetna współpraca. Moi seniorzy wraz z dziećmi testowali nowe narzędzie sprzedażowe – HoloLensy 7.
Powstał z tego filmik, który pokazywał, jak dzieci i seniorzy bawią się i doświadczają wirtualnej rzeczywistości. To była duża frajda i szansa na doświadczenie nowych technologii. Skanska zrealizowała zaś film edukacyjny, który miał przesłanie społeczne i wykorzystała swoje narzędzie skierowane do poważnych klientów. Można było to połączyć w niebywale rozwojowy sposób. To są właśnie te idealne formy współpracy dla mnie.
Zaprosiłam wówczas seniorów, którzy pierwszy raz doświadczali wirtualnej rzeczywistości. Zaprosiłam też panią, która wtedy bardzo ciężko chorowała i wiedziałam, że bardzo możliwe, że to jest nasze ostatnie spotkanie. Wiedziałam jednocześnie, że ona w ogóle uwielbia takie nowe doświadczenia, te technologie. To była dla niej wielka frajda. A ja mogłam jej to zapewnić. Inni dziadkowie z kolei chwalili się wnukom, którzy jeszcze tej technologii nie widzieli.
Do tego mieliśmy też cykl akademii didżejskiej i dzięki firmie Skanska mogłam zrealizować kilka fajnych zajęć. Młodzi didżeje uczyli seniorów. Zrobiliśmy też blisko, na rondzie, mega imprezkę rapową w otoczeniu tych wszystkich biurowców.
To są te moje chyba największe doświadczenia. Cały czas się uczę.
To jest fantastyczne, że możecie opowiadać tak niesamowite historie razem z markami i seniorami, a przy okazji spełniać pewną misję. Zastanawiam się, jeżeli ktoś ze słuchaczy zna jakiegoś seniora, który może jest smutny albo brakuje mu trochę Dancingu w życiu, to co powinien zrobić? Myślę o niektórych seniorach, których znam i wyobrażam sobie, że jak bym zaproponował im wyjście na melanż, pewnie bym usłyszał, że „to już nie dla mnie”. W jaki sposób można bliskiej osobie, która jest seniorem, sprzedać ideę tego, żeby nie bała się i spróbowała Dancingu? Jak to wygląda?
Trzeba być świadomym tego, że nie każdemu da się pomóc. Nasza aktywność i propozycje nie będą dla każdego. Można jednak czasami namówić swoich dziadków. Kiedyś, na jednej z imprez pewna dziewczyna przedstawiła swoją babcię i powiedziała, że rok ją zapraszała na Dancing. To jest praca wykonywana w domu, przez rodzinę. A zaczęło się od tego, że młoda dziewczyna widziała na Facebooku informacje o naszych działaniach i namawiała babcię.
Czasem to namawianie trwa naprawdę rok, ale nie można się zrażać, warto pokazać zdjęcia, filmy, dobre praktyki, pokazać tych innych ludzi. A poza tym, jeśli chodzi o imprezę, to nie chodzi o to, że każdy musi przyjść i tańczyć. Jedni przychodzą, żeby sobie porozmawiać, pooglądać. To jest spotkanie towarzyskie. Niektórzy są chorzy, nie mogą tańczyć, także nie chodzi o to, że trzeba się od razu wbijać na parkiet. To jest przede wszystkim spotkanie. Poza tym są też inne aktywności, bo ktoś może nie lubić głośnej muzyki lub tłumów. To jest zrozumiałe.
Robiliśmy też inne rzeczy, np. warsztaty technologiczne, gdzie zakładaliśmy seniorom Facebooka, bo może ktoś chciałby robić różne rzeczy związane z technologią. A może ktoś będzie chciał spróbować być aktorem albo być didżejem? To też jest spokojna aktywność, bo trzeba jednak trochę się skupić, żeby nauczyć się programu do miksowania muzyki. Oczywiście nie każdy musi być didżejem, grunt, że dla każdego coś może się znaleźć.
Ważne jest, żeby w ogóle namówić, żeby w ogóle przyjść, spotkać się z nami i spotkać tych Dancingowiczów, którzy naprawdę zarażają optymizmem. Mnie też zarażają cały czas, gdy widzę, jak oni się nie poddają, jak z bagażem różnych problemów inwestują w swoje pasje. Ja im to umożliwiam, ale jednocześnie, gdy widzę, że to działa, to mnie to również bardzo inspiruje i dodaje odwagi do życia.
Sama również boję się wielu spraw związanych ze zdrowiem, z przemijaniem, ale gdy widzę seniorów zarażonych optymizmem, to mnie to stymuluje. To chyba takie sprzężenie zwrotne, strasznie dużo sobie nawzajem dajemy.
Tak więc trzeba, po prostu, namawiać, pokazywać, opowiadać o różnych aktywnościach.
A jeżeli wśród naszych słuchaczy są reprezentanci marek albo osoby zainteresowane tym, żeby wesprzeć twoją inicjatywę, albo chcą, po prostu, współpracować z seniorami przy swojej kampanii, to gdzie powinny szukać informacji, contentu i kontaktu z Tobą?
Facebook 8, Instagram 9, YouTube 10, Dancing Międzypokoleniowy. Szczególnie na Facebooku jest dużo materiałów filmowych i fotograficznych, widać, co się wydarzyło przez te wszystkie lata. Warto też obserwować nasze InstaStories. W praktyce jest tak, że często dostaję maila czy wiadomości na fanpage i potem dochodzi do spotkania, także zapraszam do kontaktu.
Na jakiego maila należy wysłać wiadomość, żeby Paulina ją przeczytała?
paulinabraun@gmail.com
Super
Zapraszam, zróbmy super deale, rozkręćmy agencję influencerów i zróbmy ten event, którym się ekscytuję od dawna.
Czego mogę ci życzyć na koniec, żeby jeszcze więcej pozytywnej energii ci wtłoczyć i potrzymać ten zapał? Obserwując, jak przez lata rozwija się twój projekt, jestem pod ogromnym wrażeniem, bo uważam, że dzięki ludziom takim jak ty, społeczeństwo się kształtuje i rozwija. Ludzie czują się zadbani. Tacy jak ty zmieniają świat na lepsze. Czego ci zatem życzyć, żebyś nie tyle w tym wytrwała, ale żebyś wręcz kwitła?
Na pewno nie musisz mi życzyć większej liczby seniorów, bo znamy statystyki demograficzne. Życz mi tego, żeby faktycznie ten rynek rósł i żeby klienci byli otwarci na bardzo odważne pomysły, i po prostu róbmy odważne rzeczy!
Super! Bardzo ci dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo za zaproszenie.
—
Jeśli zainteresowała Cię ta historia i masz apetyt na więcej, dołącz do subskrybentów e-tygodnika dla liderów. Znajdziesz w nim książki warte polecenia, przydatne narzędzia oraz idee, które pomogą rozwinąć Ci swój biznes.
Linki
- Umebluj UFO – projekt architektoniczny w przestrzeni miejskiej http://architektura.muratorplus.pl/wydarzenia/umebluj-ufo-projekt-architektoniczny-w-przestrzeni-miejskiej_1437.html
- Dekada fundacji Vlep[v]net w Warszawie [zdjęcia] http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/dekada-fundacji-vlepvnet-w-warszawie-zdjecia,2784978,art,t,id,tm.html
- OFF festivalu w Katowicach http://off-festival.pl/
- Marketing to Silver Generation http://seniors-marketing.pl/
- Senior Speed Dating. Pierwsze w Warszawie szybkie randki dla seniorów. Już we wtorek http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/pierwsze-w-warszawie-szybkie-randki-dla-seniorow-juz-we,3838084,artgal,t,id,tm.html
- MARKETER+ https://marketerplus.pl/
- Microsoft HoloLens https://www.youtube.com/channel/UCT2rZIAL-zNqeK1OmLLUa6g
- Facebook – Dancing Międzypokoleniowy https://www.facebook.com/dancingmiedzypokoleniowy/
- Instagram – Dancing Międzypokoleniowy https://www.instagram.com/dancingmiedzypokoleniowy/?hl=pl
- Youtube – Dancing Międzypokoleniowy https://www.youtube.com/channel/UCFAPAqoWYsvE77jyLvGaGaQ/feed