Marka osobista – jak zbudować swoją markę w 5 krokach? Posłuchaj mojej historii. Od kilku lat działam w biznesie pod swoim nazwiskiem. Nazwa mojego podcastu „Greg Albrecht Podcast: wszystkie twarze biznesu” jest tego potwierdzeniem. Temat budowania marki osobistej jest bliski wielu z Was i dlatego zdecydowałem się o tym opowiedzieć.
Budowanie marki osobistej – początki są najtrudniejsze…
- Zaczęło się w 2013 roku, kiedy byłem szefem i współwłaścicielem agencji marketingowej. Miałem za sobą pięć lat pracy w korporacji i kolejne sześć lat prowadzenia tegoż właśnie biznesu agencyjnego. W 2013 roku sprzedałem swoje udziały inwestorowi i niestety… ten inwestor nigdy się z tych udziałów ze mną nie rozliczył.
- Zatem wyobraź sobie taką sytuację: jestem szefem swojej firmy, a równocześnie jestem sfrustrowanym szefem, bo czuję, że firma, która jest udziałowcem większościowym mojego biznesu, postąpiła wobec mnie nie fair. Dodatkowo, zaczęła wywierać wpływ na mój sposób prowadzenia biznesu.
- Moment jest o tyle trudny, że na głowie mam kredyt we frankach, zobowiązania dnia codziennego, ograniczone oszczędności, a z drugiej strony także poczucie tego, że w pewien sposób, prowadząc ten biznes, oszukuję swój zespół, klientów i pozostałych wspólników. Po prostu nie czuję tego, co robię. Nie czuję, że to gdziekolwiek prowadzi i ma przed sobą długą perspektywę.
- Wtedy przeżywałem trudny okres. Bardzo pomógł mi w tym czasie Miłosz Brzeziński, który był wówczas moim coachem i wzmacniał mnie w tym, żebym ruszył do przodu, żebym zaufał sobie.
Pierwszy krok do zmiany – podjęcie decyzji
- Pamiętam dzień, w którym naprawdę poczułem się bardzo źle po rozmowie z moimi inwestorami. I postanowiłem złożyć rezygnację ze stanowiska prezesa i oddałem resztę udziałów w firmie. Czyli zwolniłem się ze swojej własnej firmy.
- Miałem determinację do działania, bo wiedziałem, że nie ma odwrotu. Jednocześnie nie miałem pomysłu co będę robił dalej – moje działanie było bardzo emocjonalne i nie miałem konkretnego planu. Odwiedziłem mojego przyjaciela. Siedzieliśmy w kawiarni i dosłownie na serwetce – jak w jakichś opowieściach z Doliny Krzemowej – zacząłem wypisywać swoje mocne strony i rzeczy, które lubię robić w biznesie oraz te słabe strony – rzeczy, które idą mi kiepsko i elementy biznesu, w których nie czuję się najlepiej. Teraz powiedziałbym, że to jest taka osobista analiza SWOT
Moja marka osobista – budowanie w 5 kroków
Krok 1 do marki osobistej – określenie specjalizacji
Pierwszym krokiem do zbudowania swojej markę i zdefiniowania strategii, jest zrobienie osobistej analizy SWOT. Zadając sobie m.in. takie pytania:
- Co umiem? Nie umiem?
- Co lubię? Nie lubię?
- Kogo znam?
- Jakie mam kompetencje, z których mogę skorzystać, by zdefiniować zakres swojej marki?
- Zapisałem to wszystko na kartce i próbowałem nazwać swoją funkcję. Bardzo zależało mi na tym, żeby stanowisko, które było nietypowe, nazwać jednoznacznie, dwoma czy trzema wyrazami. Nazwałem to Independent Business Catalyst.
- “Independent”, bo zależało mi na tym, żeby być niezależnym. „Business” dlatego, że zawsze biznes był czymś, co jest dla mnie ważne i „Catalyst”, bo uważałem, że jestem w stanie katalizować, uruchamiać biznes, pomagać ludziom się rozwijać, łączyć ludzi, czyli sprawiać, żeby rzeczy się działy. Fajna nazwa, ale okazało się, że oczywiście nikt nie rozumiał o co mi chodzi i kim jest Independent Business Catalyst. :). Na początku nie przejmowałem się tym bardzo.
Krok 2 do marki osobistej – eksperymentowanie
Kiedy już zdecydowałem się, że jestem Greg Albrecht – Independent Business Catalyst, zacząłem się udzielać, gdzie tylko się dało. Np. na konferencje, które sprzedają bilety uczestnikom, ale nie płacą prelegentom, wypowiadałem się w różnych miejscach. Odnawiałem kontakty i szukałem możliwości, żeby pozyskać projekty doradcze pod marką osobistą.
Zawsze robiłem prezentacje merytoryczne, bez elementów sprzedażowych i wydaje mi się, że to pomogło mi pozyskać pierwszych kilku klientów. Na fali zgłaszania się do wszystkiego – m.in. zgłosiłem do konkursu startupowego firmę, której wtedy doradzałem. Jurorem konkursu był niejaki 50 Cent – raper
Wyszło tak, że prezes tej firmy nie mógł wystąpić, więc zdecydował, że ja mogę go reprezentować. Wystąpiłem jako reprezentant spółki. Produkt był na tyle dobry, że wygrałem ten konkurs. Tym samym zrobiłem sobie pamiętną fotkę z 50 Centem. Brzmi to śmiesznie, ale zauważyłem, że ten dzień był ważnym elementem na tej drodze.
Dzięki temu znalazłem się w mediach, bo temat był nośny np. Puls Biznesu: raper Fifty Cent jako juror Krótko mówiąc, ten drugi etap, czyli etap po osobistej analizie SWOT i determinacji do tego, żeby działać, nazwałbym „eksperymentami”.
Jeżeli zakładasz markę osobistą próbuj wszystkiego co się da, wpychaj się gdzie się da i nie bój się tego, że czegoś nie umiesz, bo to niepotrzebna obawa.
Na bazie tych eksperymentów zobaczyłem, co mnie naprawdę kręci i zobaczyłem, że najbardziej interesuje mnie wspieranie osób przedsiębiorczych i szerzenie przedsiębiorczości. To jest coś, co robię teraz – zarówno jako mówca, ale też jako mentor, doradca, inwestor. Wspieram osoby przedsiębiorcze w tym, żeby były bardziej skuteczne w biznesie.
Jeśli chcesz skorzystać doświadczenia Albrecht&Partners, otrzymać profesjonalne wsparcie dla rozwoju Twojego biznesu – jesteśmy do dyspozycji.
Krok 3 do marki osobistej – decyzja o działaniu
Zaczął mi się klarować konkretny kierunek. Wystąpienia publiczne okazały się bardzo ważnym elementem. To, co na początku służyło do mojej promocji, dzisiaj jest też produktem, który sprzedaję firmom. Występuję na wydarzeniach firmowych i kongresach. Jest to też źródło biznesu.
Uważam, że umiejętność występowania publicznego jest czymś, co budując swoją markę osobistą, przyda Ci się na 100%.
Przez jakiś czas budowałem portfolio klientów i korzystałem z różnych mediów społecznościowych. Medium, którego regularnie używam od 2007, to LinkedIn Dodawałem tam zawsze wszystkich moich kontrahentów, więc przez lata zbudowała się spora baza czytelników. Do tej właśnie bazy publikowałem.
Zacząłem eksperymentować. Napisałem parę tekstów. Potem pomyślałem, że może bym zrobił jakąś stronę internetową, ale to wszystko tak trochę „płynęło”. Przez 3-4 lata rozwijałem się: prowadziłem warsztaty, doradzałem ludziom, ale marka osobista nie była dla mnie jeszcze kluczowym elementem, albo nie byłem tego świadom.
Od 2007 roku moim „zdalnym” mentorem był Tim Ferriss. Bardzo mnie zainspirował do tego, co robię dzisiaj. Jest on autorem książki „4 Hour Work Week” – zbiera najlepsze praktyki od różnych osób, eksperymentuje na sobie, a potem przekazuje je innym. Od kilku lat słucham jego podcastu – „Tim Ferriss Show„
Dowiedziałem się o spotkaniu organizowanym w Stanach i poczułem, że muszę tam pojechać, bo można było spotkać Tima Ferrissa. Więc pojechałem i go poznałem.
Wydawałoby się: co w tym wielkiego? Otrzymałem od niego bezcenną radę: nie możesz się blokować tym, że nie masz wielkiego celu. Jeżeli masz wizję i za nią podążasz, to wystarczy. Powiedział: Planuję na sześć miesięcy do przodu i potem robię to, co zaplanowałem jak najlepiej. I planuję na nowo.
Uświadomiłem sobie, że jeżeli chcę coś zrobić, to mogę to zrobić. Żeby coś zrobić, to trzeba zacząć.
Krok 4 do marki osobistej – konsekwentne publikowanie
Jak tylko wróciłem ze Stanów, uruchomiłem pierwszą stałą aktywność – to był newsletter, który nadal robię.
Nie przeocz tak ciekawych i inspirujących rozmów! Chcesz wiedzieć więcej? Dołącz do subskrybentów newslettera dla zarządzających Business Unlimited. Co tydzień nowe informacje ze świata biznesu. Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców. Zapraszam!
I co zauważyłem? Zobaczyłem, że konsekwentne działania procentują – ludzie odpowiadają i angażują się.
Bardzo polecam to działanie, bo po pierwsze daje ogromną wartość. Czujesz, że dajesz ludziom coś za darmo. Daję ludziom za darmo wiedzę i bardzo mnie to inspiruje i mogę pomóc tym osobom, którym nie mogę pomóc w sesjach jeden na jeden, ale mogę w jakiś sposób ich zainspirować i dać wartość. Po drugie, daje to pewne wartości biznesowe.
Potem poczułem, że powinienem zrobić coś więcej. Od dawna słuchałem podcastów. Pomyślałem: A może ja też mógłbym odpalić swój podcast? Od słowa do słowa, po rozmowie z Radkiem Budnickim, u którego byłem gościem w podcaście „Lepiej Teraz„ zdecydowałem, że i ja będę nagrywać podcasty.
(Chciałem też w tym miejscu bardzo Radkowi podziękować za to, że popchnął mnie do tego działania, bo to było coś, co mogłoby nigdy nie dojść do skutku, gdyby nie on).
Zdecydowałem się odpalić ten podcast, w którym rozmawiam na co dzień, w większości odcinków, z przedsiębiorcami, którzy zbudowali biznes od zera i chcę przybliżać strategie. Odpaliłem go z myślą, żeby dawać więcej bezpłatnej wartości przedsiębiorcom i realizować tę misję.
Oczywiście, zorientowałem się, że to też skutecznie działa na mój wizerunek, na zasięgi i na zainteresowanie moją osobą.
Myślę, że przy launchu tego projektu były dwa ciekawe elementy.
- Pierwszy element to było wrzucenie na LinkedIna dwóch pomysłów na okładki podcastu i zapytanie ludzi, czy podoba im się A czy B. Co się okazało? Zasięg na LinkedInie to było ponad 150 tysięcy osób. Ogromne zaangażowanie. Muszę powiedzieć, że przeszło to moje najśmielsze oczekiwania i zbudowało fajną pożywkę przed launchem.
- Druga rzecz, to pomysł żeby na dzień launchu wybrać konferencję, na której występowałem w roli mówcy – Golden Marketing Conference w Poznaniu Na tej konferencji było 750 osób; opowiedziałem ze sceny o tym, że dziś startuje podcast. W ten sposób zbudowałem pierwszą grupę subskrybentów i pierwszą grupę osób, które do dzisiaj słuchają podcastu, i którym jestem bardzo wdzięczny.
Wniosek: Jeżeli chcesz zbudować fajny launch produktu, to zadbaj najpierw o bazę kontaktów czy zasięg, żeby zbudować duży jednorazowy impuls, jednego dnia.
Czego się nauczyłem przy tym projekcie? Co było przełamaniem mojego osobistego schematu działania?
Konsekwencja. To nie jest naturalnym elementem mojej osobowości. Robienie czegoś w sposób systematyczny, nie jest dla mnie proste. Jeżeli miałbym powiedzieć o jednej rzeczy, która naprawdę jest istotna w temacie budowania marki osobistej, to uważam, że jest to konsekwencja, czyli pewnego rodzaju wybory – jak będę działać?
Jak ten projekt wygląda dziś?
Przeznaczałem na kreowanie tego podcastu i innych treści pisanych około dziesięciu godzin w tygodniu. Mam osobę, która wspiera mnie na pełen etat w różnych działaniach marketingowych. Oprócz tego, w procesie np. produkcyjnym tego podcastu, uczestniczyły dodatkowe 4 osoby. Ta grupa osób pomagała mi sprawić, żeby te treści, które publikuje były dobrej jakości i bardzo im jestem za to wdzięczny.
Po 248 odcinkach (nadal są dostępne) zakończyłem publikację podcastu w styczniu 2023. Posłuchaj dlaczego:
Krok 5 do marki osobistej – selekcja
Co jest istotnym elementem na etapie, kiedy zbudujesz już rozpoznawalność? Pojawia się ważny aspekt, którym jest selekcja. To oznacza, że zaczyna wpadać tyle zapytań, że trzeba sobie zbudować świetny algorytm decyzyjny: co robisz z jakiego typu pytaniami?
Dlaczego? Jeżeli nie zbudujesz sobie jasnego algorytmu, to potem zawsze będziesz mieć dylematy czy się w coś zaangażować, czy nie. Niestety, czas jest bardzo ograniczony i nie można się we wszystko zaangażować. Ja nauczyłem się dość grzecznie odmawiać, właśnie wedle konkretnego schematu, który składa się z takich pytań:
- Czy dany projekt, z którym ktoś się do mnie zgłasza, zbliża mnie do mojego celu?
- Czy nauczę się, realizując ten projekt, czegoś nowego, czy stworzę coś nowego?
- Jakie doczesne korzyści finansowe mogę z tego wyciągnąć, które są rzeczywiście dla mnie ważne i znaczące w danym projekcie?
Jeżeli żaden z tych trzech obszarów nie jest spełniony, to nie wchodzę w dany projekt.
Myślę, że budując swoją markę już na początku warto się zacząć zastanawiać, bo to jest konsekwencja tej strategii, którą przyjmujesz na początku – co chcesz osiągnąć?
Moje największe wyzwania w procesie budowania marki osobistej – i jak sobie z nimi poradziłem.
- Pierwszym wyzwaniem była decyzja o tym, czy powinienem iść w ilość, czy w jakość. Tu są zawsze zdania podzielone. Ja uznałem, że żeby jednak być widocznym w feedzie, czyli w zasięgach i Facebooka, i LinkedIna, to będę publikował raz dziennie, ale nie więcej, wedle ustalonego harmonogramu.
- Jeżeli chodzi o jakość, to przetestowałem, że świetnie działają długie posty, w których jest opowiedziana jakaś historia. Oczywiście na końcu każdego posta musi być Call To Action.
- Kolejnym dylematem było to, jak powinienem odnosić się do innych ludzi w postach. Są osoby, które lansują się robiąc sobie selfie z całą salą. Zrobiłem tak kilka razy, jak jeszcze prowadziłem zajęcia na uczelni. Bardziej dla zabawy. Ale przestałem. Uważam, że to nie jest dobre traktowanie słuchaczy. Oznaczam ludzi, z którymi pracuję czy z którymi akurat rozmawiam.
- Trzecim wyzwaniem było to, jak mam się nazywać. Brzmi to śmiesznie i może część z Was która wie, że mam na imię Grzegorz, bo urodziłem się w Polsce, dziwi się, dlaczego używam imienia Greg. Po pierwsze dlatego, że jak miałem 5 lat przez rok mieszkałem w Stanach, więc od dawna ludzie mówią do mnie Greg. A drugi powód był taki, że mam też wystąpienia i projekty międzynarodowe. Wiele razy się spotkałem z tym, że ludziom jest niezręcznie jak próbują wymówić moje imię Grzegorz.
- Ostatnim dylematem, którego doświadczyłem było jak bardzo chcę się eksponować publicznie. Tutaj ogromną inspiracją, która zmieniła mój sposób myślenia o marce osobistej, była rozmowa z Timem Ferrissem. Tim powiedział, że najbardziej żałuje, że w swojej komunikacji często używał swojego zdjęcia, a nie tylko nazwiska. Jako przykład dał Ryana Holiday, którego wtedy w zasadzie nigdzie nie było. Powiedział, że każdy powinien znać Twoje nazwisko, ale nikt nie powinien znać Twojej twarzy. Pomyślałem: dlaczego?
- Okazuje się, że razem z rosnącą popularnością następuje ogromny brak prywatności. Ludzie zostają zupełnie bez prywatności, bo są rozpoznawalni i pojawiają się różne problemy – wyłudzanie pieniędzy z banku itd.
- Ja uwielbiam rozmawiać z ludźmi i to jest duża część mojej pracy, ale zacząłem zauważać, że coraz więcej osób zaczyna mnie rozpoznawać i zagadywać. Jest to bardzo miłe, ale też zaskakujące i zastanawiam się, co by było, gdyby ta rozpoznawalność była zdecydowanie większa. To jest rzecz, którą też warto wziąć pod uwagę budując markę osobistą, bo myślę, że mało osób o tym myśli, ale w pewnym momencie nie ma odwrotu od tego braku anonimowości.
Zaciekawił Cię ten materiał? Chcesz wiedzieć więcej?
Zapisz się do bezpłatnego newslettera dla zarządzających „Business Unlimited”
Umów się na indywidualną konsultację lub warsztat dla zespołu.