Założyciel i partner zarządzający Papaya Films, firmy produkcyjnej z biurami w Warszawie, Londynie i Nowym Jorku. Pracował w 24 krajach, zaszczycony 46 nagrodami branżowymi w tym Firma produkcyjna roku, srebrnym i brązowym lwem w Cannes Lions i SHOTS Award.
Papaya Films to kreatywna firma produkcyjna, która została zaprojektowana aby wzmacniać media wysokiej jakości treściami i rozrywką z całego świata. Od 2006 roku współpracowali z najlepszymi w biznesie, tworząc autentyczne i energetyczne historie które mają znaczenie. Dzięki niezrównanej pasji dla silnej produkcji i solidnemu składowi globalnych reżyserów, wyprodukowali treści, które wygrały nagrody dla telewizji, online-u, mobile’u i VR-u. Ich zespoły zlokalizowane są w Warszawie, Londynie i Nowym Jorku.
12 lat w reklamie:
Ponad 850 wyprodukowanych kampanii
Ponad 1500 dni zdjęciowych
32 odwiedzone kraje
Ponad 60 branżowych nagród
Ponad 100 celebrytów wzięło udział w ich produkcjach
37 różnych zwierząt zaangażowanych na planie
Niektóre marki dla których pracowali:
Nike
Coca Cola
McDonald’s
Mercedes
Toyota
Samsung
Ikea
Pepsi
Huawei
Heinz
HBO
Vodafone
T-Mobile
Johnnie Walker
Zapis Rozmowy
Greg Albrecht: Dziś moim gościem jest Kacper Sawicki, założyciel Papaya Films, cześć Kacper.
Kacper Sawicki: Cześć.
Dzień dobry. Kacper, jesteś człowiekiem, który na rynku filmowym zrobił bardzo dużo. Stworzyłeś od podstaw firmę, która jest tak naprawdę na dwóch kontynentach, ale w trzech różnych lokalizacjach. Od czego to wszystko się zaczęło, skąd twoja przygoda z filmem?
Myślę, że film pojawił się w moim życiu dosyć naturalnie, dlatego że ja wychowywałem się w środowisku telewizyjnym, filmowym. Mój tata pracował w telewizji, moja mama pracowała w radiu. Tak że oglądaliśmy filmy, oglądaliśmy teatry, rozmawialiśmy o tym, co widzimy, bardzo dużo czytałem książek, natomiast produkcja i organizacja i założenie firmy, to był efekt niespełnionych marzeń o kreacji. I tak jak się zawsze cofam w czasie, to przypominam sobie, że jak byłem małym chłopakiem, to bardzo chciałem grać na gitarze i mieć zespół, i nauczyłem się grać na gitarze. Ale w pewnym momencie zorientowałem się, że nie mam talentu. To znaczy, że nauczyłem się słyszeć dźwięki, nauczyłem się grać, natomiast zorientowałem się, że nie będę nigdy Jimmym Hendrixem, albo innym wybitnym gitarzystą, i zrezygnowałem z tego. Później pojawiła się kolejna pasja, czyli jazda na snowboardzie. Bardzo chciałem być zawodnikiem, jeździłem trenowałem, startowałem w zawodach, ale bardzo szybko okazało się, że znowu nie pokonam pewnej granicy i nie stanę się nowym Shaun’em Whitem 1. W związku z tym zacząłem uczyć ludzi, mieliśmy taką szkołę snowboardu dla znajomych, i im dalej w las, tym bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie znowu pokonać swojej słabości, więc z tego zrezygnowałem. Dorastałem w środowisku filmowców, aktorów, reżyserów, i w pewnym momencie, dużo czytając, pomyślałem sobie może to jest czas na reżyserię. Zacząłem starać się o różnego rodzaju staże, pracowałem jako asystent reżysera, myślałem o tym, żeby dostać się do szkoły teatralnej na reżyserię, i miałem też to szczęście, że dostałem szansę i zacząłem reżyserować proste rzeczy. Małe filmy dokumentalne, programy telewizyjne. No i też po pół roku zorientowałem się, że te prace moje nie przetrzymały próby czasu, i mówimy tylko o 6 miesiącach, nie mówimy o latach. I pomyślałem, że może to jest znowu ten kłopot z talentem. I… ten moment, kiedy zaczynałem pracę, zaczynałem budować firmę, to był taki moment, seria przypadków, zbiegów przypadków, które doprowadziły do takiego prostego uzasadnienia, zbudowanie firmy to jest proces kreacji. Zorientowałem się, że potrafię odnajdywać się w relacjach międzyludzkich, że potrafię zjednywać sobie ludzi, i że to budowanie firmy może mi całkiem nieźle wyjść. A zacząłem ją budować wtedy, kiedy zostałem wyrzucony z MTV.
No właśnie, kiedyś opowiadałeś mi to, ale myślę, że to jest historia, która jest naprawdę godna uwagi. Jak ty w ogóle znalazłeś się w MTV, i jak potem z niego wyleciałeś, bo to jest coś, co nie zdarza się na co dzień, a z drugiej strony, mogą być tacy ludzie, którym właśnie przydarzy się takie wyrzucenie, i wtedy nie będą wiedzieli jak się odnaleźć.
No znowu, to jest taka teoria, którą mam o sobie i o swoim życiu, wiele rzeczy wydarzyło się przez przypadek. W latach 90. pracowałem jako freelancer w różnych miejscach, w domach produkcyjnych, w domach postprodukcyjnych, pracowałem dla BBC, pracowałem dla Agencji Reuters, i pewnego dnia w studiu produkcyjnym, postprodukcyjnym, w którym pracowałem, spotkałem ludzi z jeszcze nie z MTV, tylko z Telewizji Atomic 2, to była firma, która została przejęta przez MTV. Na gruzach Atomica budowano polskie MTV 3. Zaczęliśmy się przyjaźnić, i widywać często w studiu, i któregoś dnia dostałem takie zapytanie, czy ja bym nie wziął pod uwagę produkowania w MTV. No i pomyślałem sobie, okej, ale moje dotychczasowe doświadczenia były kompletnie inne, to znaczy pracowałem przy filmie dokumentalnym, pracowałem przy newsach, natomiast ta praca w telewizji, w MTV, była jednak dosyć specjalistyczna, i wydawało się wymagająca zupełnie innych kompetencji. Powiedziałem okej, poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną, na wszystkie pytania odpowiedziałem, że tak, potrafię, zostałem szybko przyjęty, a pierwszego dnia, jak przyszedłem do pracy, to nie miałem zielonego pojęcia o tym, o czym oni do mnie mówią, co to jest callsheet 4, co to jest rundown, gdzie jest tray w firmie, no i byłem blady, ale po tygodniu się zacząłem orientować i właściwie myślę, że ta determinacja, przypadek i determinacja, i brak, ja zawsze skakałem na głęboką wodę, doprowadził do tego, że w MTV utrzymałem się i pracowałem przez wiele lat, pokonując kolejne szczeble kariery, będąc starszym producentem. Im dalej w las, tym częściej byłem proszony o różnego rodzaju prace freelancerskie, konsultowałem, produkowałem trochę z boku, miałem równolegle firmę, która bardzo szybko zdobyła renomę na rynku produkcji teledysków, i pamiętam, plus jeszcze ten snowboard był dookoła mojej pracy, i pamiętam, że kiedy MTV Polska stawało się firmą już trochę bardziej korporacyjną, to ja byłem kompletnie, nie byłem osobą, która była tam potrzebna. Miałem swoje pasje, miałem trochę side business swój, skupiałem się bardziej na rozwoju swoim niż firmy, korporacji, no i doskonale pamiętam, 22 grudnia spotkanie z moją szefową, z którą do dzisiaj mam kontakt, jest moim mentorem i ją bardzo szanuję. Miki zaprosiła mnie na spotkanie 22 grudnia i powiedziała, wiesz, słuchaj, mamy taką sytuację, no musimy cię zwolnić. No i ja zbladłem. 22 grudnia, za 2 dni wigilia, ja mam kredyt mieszkaniowy, 1000 złotych dokładnie wtedy pamiętam co miesiąc musiałem płacić kredytu, i nie miałem żadnych, absolutnie żadnych perspektyw. I tak spojrzałem, wróciłem do domu i pomyślałem sobie, no to jest kłopot, co zrobić. I pomyślałem sobie, pieprzyć to, zakładam firmę. I dokładnie dzień później, albo 2 dni później, zadzwonił do mnie kolega z marketingu Nike’a i zlecił nam pierwszą robotę. Notabene eventową. Nie miałem zielonego pojęcia o produkcji eventów, ale powiedziałem, że oczywiście, nie ma problemu, zorganizujemy to. Tak że znowu seria przypadków, i wydaje mi się taka – może nie powiedziałbym odwaga – brawura. Całe życie to była brawura. Mam nadzieję, że tak jak pamiętam teraz, to jest to, co ci wtedy opowiadałem, to jest tak dawno temu, że wiesz, zacząłem ostatnio spisywać w ogóle sobie próbować spisać, zrobić timeline wydarzeń, wiesz, żeby właśnie w takich sytuacjach nie starać sobie przypominać dokładnie jak to było, ale wydaje mi się, że to była taka historia.
Coś też wspominałeś kiedyś jak rozmawialiśmy o tym, że było jakiś projekt dla McDonalda, w którym ty potrafiłeś jeździć na snowboardzie, oni potrzebowali asystenta, ale gościu się wykruszył, jak to było?
No ta historia, dobrze, pierwszym projektem Papayi była seria eventów dla Nike, która miała w sobie oczywiście produkcję filmu dokumentalnego, który Nike nam zleciło, taki współczesny brand and content. Przez pierwsze miesiące naszej pracy pozyskanie jakiejkolwiek roboty reklamowej było, no niemożliwe, dlatego że, po pierwsze, ja nie miałem doświadczenia w reklamie, po drugie, jeśli miałem doświadczenie, to w telewizji muzycznej i jeździłem na snowboardzie, po trzecie, nikogo nie znałem. Więc te pierwsze miesiące były bardzo trudne, dlatego że staraliśmy się produkować teledyski, szukaliśmy zleceń w ramach kampanii społecznych, i pierwszą moją robotą reklamową, to musimy się cofnąć jeszcze przed założeniem Papayi, to była robota, którą wykonałem jako asystent produkcji. Jedna z agencji reklamowych warszawskich, która obsługiwała wtedy McDonalda, miała do zrealizowania film reklamowy na igrzyska olimpijskie w Turynie 5. Dwóch snowboarder’ów, których znałem oczywiście ze stoku i z imprez, w rolach głównych, no i zadanie, zrealizować film, w październiku, w trakcie 5 dni, jedynych 5 dni, w których ci bohaterowie byli dostępni, w górach, gdzie jest mnóstwo słońca i mnóstwo śniegu. Jak ktoś kiedyś był w górach to wie, że w październiku jest albo mnóstwo słońca i nie ma śniegu, albo jest mnóstwo śniegu i nie ma słońca. Więc zadanie było bardzo trudne. Ta agencja reklamowa i dom produkcyjny, który był zaangażowany w produkcje, oni mnie zaprosili do współpracy w charakterze asystenta, bo wiedzieli, że kiedyś jeździłem na snowboardzie, znam się z Ligockimi 6, no i że mam jakieś podstawy filmowe, produkcyjne, bo produkowałem. I rzeczywiście pojechałem na te zdjęcia, które wyglądały, no to nie miało prawa się odbyć. To znaczy, trafiliśmy na lodowiec w Dachstein, w którym nie było ani słońca ani śniegu, no i trzeba było bardzo szybko wykorzystać kontakty, które miałem po prostu, które zbudowałem przez lata jeżdżenia w góry, znaleźć miejsce, w którym można ten projekt zrealizować, przerzucić kilkadziesiąt osób do nowego miejsca, zorganizować wszystko, co było wtedy potrzebne do zrealizowania, do realizacji zdjęć, czyli ratraki, skutery śnieżne, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej, no i to zrobić. I tam w charakterze asystenta wystąpiłem, pewnie pełniąc zdecydowanie poważniejsze obowiązki, niż zwykły asystent. Ta produkcja się udała, zakończyła się sukcesem, dom produkcyjny, który to realizował i agencja reklamowa była zadowolona, i wtedy pamiętam, dyrektorzy kreatywni tej agencji, ludzie zaangażowani w projekt, powiedzieli, bardzo dziękujemy ci, na pewno do ciebie kiedyś wrócimy, to się udało też w jakimś stopniu dzięki tobie. Jeszcze jest jedna fajna anegdota z tym związana, ponieważ trzeciego dnia, jak wiedziałem, że to się nie uda, to nie ma prawa się udać, pomyślałem sobie, nic tu po mnie, mam inną robotę w Warszawie, wracam. No i powiedziałem produkcji, że właściwie, no ta część mojej pracy, na którą zostałem zakontraktowany została już zakończona, i ja wracam, bo mam inną robotę w Warszawie. I oni się przerazili, powiedzieli, no nie, ty nie możesz wyjechać. Ja mówię, no ale mogę. No dobrze, to my ci zapłacimy dodatkowo. Ja myślę, no nie, to słaby argument. Ale jak to? No ile chcesz? Ja tak sobie pomyślałem, to ja im powiem tyle, żeby oni nie byli w stanie zapłacić. No i tak myślę, ile to może być? To był 95 albo 96 rok. Nie, trochę później, przepraszam, to było później, musimy sprawdzić, kiedy była olimpiada w Turynie [5]. I ja mówię, tak sobie myślę, powiem tak dużo, że nie będą w stanie mi zapłacić. Powiedziałem coś na kształt, nie wiem, 1000 złotych. I oni powiedzieli, nie ma problemu. No i później się dowiedziałem, że to 1000 złotych to była taka stawka minimalna dla osoby, która wpada na plan na chwilę tylko, nie na 5 dni i nie ratuje przed katastrofą, tylko właściwie jest w stanie tam parę rzeczy ogarnąć i jedzie do domu. Tak że tak się to zaczęło, i znowu jest to przypadek i historia o determinacji. Później zresztą ta agencja reklamowa i ten klient wrócili do nas z wieloma projektami reklamowymi, do dzisiaj współpracujemy i do dzisiaj wspominamy tą historię. A minęło ponad 12 lat.
Taka rzecz, jak opowiadasz o tym, że to tak wszystko łatwo, i że tu Nike, tutaj McDonalds i tak dalej, no ale myślę sobie, że gdybym dzisiaj otwierał jakąś firmę, tak, nawet w branży tej usługowej, reklamowej, szeroko pojętej, i chciałbym tego pierwszego klienta pozyskać, to skąd on się tak naprawdę bierze, to są jacyś byli twoi, nie wiem, znajomi znajomych, co spowodowało, czyli co byś poradził, bo wiem, że jest to, z jednej strony mówisz determinacja, z drugiej strony taki brak obawy i trochę przypadku jak mówisz, no ale ten przypadek to trzeba umieć zidentyfikować, złapać, i zamienić w rozwiązanie, jakby skąd te przypadki się brały?
No ten świat jednak opiera się na kontaktach, w związku z tym trzeba pamiętać o tym, że dzisiaj wchodzenie w nowe obszary, w nowe kompetencje bez znajomości, mówimy tutaj o znajomości ludzi i branży, jest ryzykowne. I ja miałem ten komfort, że przez lata pracy w MTV, a wcześniej jeszcze jako freelancer, producent, który zajmował się filmami fabularnymi, teatrami telewizji, filmami dokumentalnymi, newsami, zbudowałem siatkę kontaktów, tak że z Nike’iem znaliśmy się głównie ze względu na współpracę wcześniej, która odbywała się przy okazji mojej pracy z MTV. Więc rzeczywiście ta siatka kontaktów, networking jest szalenie istotny, myślę, że w Polsce tak widzę w ostatnich latach jest coraz większy szacunek dla takiej zasady wzajemności, która w Stanach jest szalenie istotna. Czyli jeśli ja tobie raz pomogę, na przykład skontaktuję cię z kimś, to ty czujesz się zobowiązany, żeby pomóc mi, i polecić mnie komuś, albo poznać mnie z kimś. To jest bardzo istotne. Natomiast, no oczywiście kontakty to nie wszystko, dlatego że dzisiaj też świat jest trochę inny. Bo dzisiaj decyzji nie podejmuje jedna osoba, którą możesz znać, z marketingu, nie wiem, ze strategii, albo szef danej firmy. Dzisiaj to jest wypadkowa nie tylko umiejętności odnalezienia się w sytuacji, ale oferty cenowej, jakościowej, relacji, jeśli mamy do czynienia z agencją reklamową i klientami, to relacji ze wszystkimi podmiotami zaangażowanymi w proces. Pewnego credential’u, jakichś doświadczeń, to jest zdecydowanie bardziej skomplikowana historia. To, co, wydaje się, było dla nas łatwe, to było to, że myśmy na początku intuicyjnie, a później już zupełnie celowo starali się działać trochę na przekór środowisku, trochę…, zdecydowanie inaczej, i, no i zawsze wyznawaliśmy taką zasadę, to jest cytat z włoskiego kolarza, że kto hamuje, to nigdzie nie dojedzie 7. To jest trochę tak, że prujesz do przodu, i będąc innym, mając inne podejście do pracy, starając się być każdego dnia bardziej innowacyjnym, opierając się na takiej zasadzie, że dzisiaj świat to jest constant change, to jest niekończąca się zmiana, i pewnie mając w drużynie, bo Papaya była zawsze grupą ludzi, to są ludzie, którzy do dzisiaj tutaj pracują, mając w grupie ludzi, no bardzo ciekawe charaktery, osobowości, to jest coś, co przekonuje innych do pracy. To jest takie połączenie kilku elementów.
Czyli jeżeli byśmy wrócili do teraz, do tego momentu, w którym zostałeś, że tak powiem, zwolniony z MTV i podejmujesz decyzję, żeby otworzyć firmę, czy już wtedy to się nazywało Papaya?
Znowu musiałbym sięgnąć do archiwum. Wydaje mi się, że była zakładka roczna, kiedy mieliśmy firmę Real World 8, i tam było trzech wspólników, myśmy się wycofali z tego, zmienili nazwę na Papayę 9, dokładnie rok później, o ile dobrze pamiętam, to było dokładnie rok później, 2006, 6 stycznia otwieramy firmę, dom produkcyjny, który ma zajmować się reklamą.
A skąd wziąłeś tych pierwszych ludzi, wspólnika i partnerów w tym biznesie, czy też zespół, bo to jest tak, że to są kluczowe decyzje, jakość tej decyzji, którą podejmiesz na tym początku, ona wpływa potem na to, czy ciągniesz za sobą ludzi, czy oni cię pchają.
Z moim wspólnikiem Pawłem 10 pracowaliśmy wcześniej przy realizacjach i dla MTV i dla innych producentów, czy publisherów. Paweł był realizatorem dźwięku, natomiast pozostałe postacie, takie jak Sebastian Jurczak, jak Wojtek Skiba, jak Tomek Kulesza, to były osoby, które albo poznałem na stoku, na snowboardzie, albo na surfingu, i to były osoby…, otwierając tą firmę, nikt z nas nie miał doświadczenia reklamowego. Nikt. Więc to, co było dla mnie istotne, to nie jest kwestia tylko, że byliśmy kumplami. Ta relacja oczywiście przez lata była burzliwa, zmieniała się, dzisiaj, przy tej skali przedsiębiorstwa, jednak jesteśmy i kumplami, jesteśmy w relacji szef i współpracownik, natomiast to, co było dla mnie szalenie istotne, to każdy z tych chłopaków miał takie wartości w sobie, taki etos pracy, pewną etykę, kulturę, jednocześnie pasję i tą chęć do pracy, że pomyślałem sobie, to nie jest tak, że na etapie tworzenia firmy musisz zatrudnić HR-owców, którzy dopasują ci idealny profil psychologiczny i doświadczenie do tego, żeby zrobić biznesplan i żeby osiągnąć sukces, nie, my jesteśmy, do dzisiaj po 12 latach mówię, że jesteśmy cały czas start-up’em, który wykonuje mnóstwo szaleńczych prób zdobycia świata, i cały czas uważam, że jesteśmy takim jednym statkiem pirackim, który atakuje abordażem, po czym odpływa. Nie jesteśmy marynarką wojenną Stanów Zjednoczonych, największym potentatem mórz, no to jest trochę tak. Więc intuicja, przede wszystkim intuicja. Zresztą, do dzisiaj się kieruję intuicją rozszerzając zespół.
Jesteście takim statkiem pirackim, no ale ten statek piracki całkiem nieźle się rozpędził. A na samym początku, kiedyś wspominałeś coś a propos kwestii tego, że ta ranża była przeżarta korupcją jak rozmawialiśmy. I też wspominam swoje doświadczenia, bo też w latach, powiedzmy 2007-2013 prowadziłem agencję reklamową, jakby różne propozycje otrzymywałem i w różnych kontekstach się musiałem odnajdować, i szczerze mówiąc to akurat, ja gdzieś tam w jakiś sposób się poddałem temu, czyli to był jeden z powodów, dla których wycofałem się z branży reklamowej, to było to, że w moim odczuciu, jakby po prostu poziom finansów, funduszy zaangażowanych w te projekty i pewnego rodzaju, niestety, trudności być może w selekcjonowaniu ludzi, doprowadzają do tego, że od czasu do czasu znajdowały się takie sytuacje, że się czułem niezręcznie, po prostu jakieś propozycje, które uważałem za nieetyczne, i też nie budujące długoterminowej wartości. Kiedyś jak rozmawialiśmy też wspominałeś, że i w tej branży, do której ty wszedłeś, jedną z takich chorób, które ją drążyła, była ta korupcja. Jak sobie z tym poradziliście, i czy, też istotne myślę z perspektywy tego jak ten świat się zmienia, czy naprawdę ten problem dziś już jest zażegnany w skali tej branży?
Trudno mi jest powiedzieć, czy jest naprawdę zażegnany w skali czy tego kraju, czy świata, natomiast widzę, że wiele z takich patologicznych sytuacji, które miały miejsce w latach 90., no już dawno, dawno, dawno nie ma miejsca. I teraz, to były trzy elementy. My wchodząc do rynku reklamy nie mieliśmy zielonego pojęcia o tym, jak bardzo patologiczne są relacje między podwykonawcami a zleceniodawcami. Myśmy rozbijali ten system…
Co to znaczy patologiczne?
No myślę, że wtedy ośrodek decyzyjny to była jedna albo dwie osoby, i nie tylko preferencje towarzyskie, ale też finansowe odgrywały olbrzymie, olbrzymią rolę. Myśmy o tym…, myśmy się mogli domyślać, ale o tym nie wiedzieliśmy. Przez 12 lat zdarzyło mi się… byłem uczestnikiem dwóch albo trzech sytuacji, w których ktoś proponował mi pracę za łapówkę. I to był, mówiąc o 12 latach, mówię, to cały czas pracy naszej firmy, to były pierwsze 4 lata naszej działalności. Czyli tylko w trakcie pierwszych 4 lat zdarzyła się taka sytuacja. I teraz, oczywiście…, ja nawet nie wiedziałem jak się zachować. Kiedyś, pamiętam jak byłem na komisji wojskowej, próbowałem uciekać przed wojskiem, jakiś generał próbował ode mnie wyciągnąć 50 złotych, ja byłem przerażony i uciekłem stamtąd. To nie jest moje środowisko, natomiast to, w jaki sposób ten rynek się zmienił, jest efektem trzech elementów. Uważam, że Papaya miała na to istotny wpływ, dlatego że myśmy, wbrew opinii rynku, nie dumpingowali cen, tylko zaproponowali realne ceny, realną wartość za usługę wykonaną, na którą nie były nakładane procenty, które były związane często z łapówkami. To była pierwsza rzecz. Myśmy to zrobili zupełnie intuicyjnie, po prostu, jeżeli coś kosztuje 100, to tyle trzeba wpisać do kosztorysu. Myśmy też byli pierwszą firmą, która świadomie mówiła o transparentności zarobków, czyli odmawialiśmy klientom, którzy proponowali nam pracę na marżach 3-4%, mówiliśmy przepraszamy bardzo, ale rentowność domu produkcyjnego to jest minimum 10%, i my nie wpiszemy do kosztorysu 3 tylko po to, abyście mogli się wyspowiadać przed swoimi zwierzchnikami z Genewy, bo to jest sytuacja, która powoduje, prowadzi do patologii, do umieszczania naszych zarobków gdzieś tam, ukrywania w kosztach, w innych miejscach kosztorysu, i przez 12 lat zresztą udało nam się, myślę, że zrobić wiele dobrego dla rynku, dlatego że marże domów produkcyjnych regularnie rosną i są przynajmniej teraz zbliżone do tego, ile domy produkcyjne realnie zarabiają. Były jeszcze dwa inne aspekty, które odbyły się poza nami. Dwa kryzysy reklamowe, dwa kryzysy finansowe w branży reklamowej, które nadszarpnęły możliwości budżetowe klientów, i one szybko zweryfikowały zarówno agencje reklamowe, jak i domy produkcyjne, listy domów produkcyjnych i agencji reklamowych pracujących w Polsce. I trzecia rzecz, to jest to, że ośrodek decyzyjny to już nie jest jedna osoba. W przypadku naszej branży dom produkcyjny musi, po pierwsze, dostarczyć zawsze najlepszego reżysera z najlepszym treatment’em reżyserskim, w określonej cenie, czyli w cenie, którą klient przewidział, że wyda na daną produkcję. Musi też skupić się na tych elementach, które sprawiają, że produkcja jest płynna, profesjonalna, pozbawiona różnego rodzaju ryzyka. Klienci często wybierają domy produkcyjne czy agencje, które mają doświadczenie na przykład w…, jeżeli mówimy tutaj o branży piwnej, to jeśli ktoś ma doświadczenie w branży piwnej, ma na pewno przewagę nad domami produkcyjnymi, które nie mają tego doświadczenia. Czyli jest ileś elementów, które decydują o powodzeniu. Tym elementem, wbrew powszechnej opinii, wcale nie jest tylko i wyłącznie cena. Przynajmniej z naszego doświadczenia jest tak, że musimy spełnić naprawdę 5, 6, może 7 warunków, żeby wygrać projekt, i… No i ta rzecz, o którą zapytałeś na początku, korupcja, nie mogę się wypowiadać za całą branżę, ale wydaje mi się, że w absolutnej, przeważającej, w absolutnej większości, takie miejsca, takie sytuacje nie mają miejsca, żyjemy w kraju, który się kapitalnie rozwija i jest czysty, mało tego, w porównaniu z krajami takimi jak Anglia, czy Stany Zjednoczone, to nie jest kraj kastowy. To znaczy w dalszym ciągu można założyć firmę i osiągnąć sukces. Nie musisz być synem lekarza, żeby zostać lekarzem. Nie musisz być synem prawnika, żeby zostać prawnikiem. Nie musisz być synem znanego producenta, żeby produkować fantastyczne firmy w tym kraju. Tak że wydaje mi się, że to jest olbrzymie osiągnięcie tych grubo ponad 20 lat tutaj.
Wspominałeś o tym, że były dwa kryzysy w branży, i wy w jakiś sposób, nie tyle przetrwaliście, ale jak wyobrażam sobie też de facto wzmocniliście się, dzięki tym kryzysom, możesz coś więcej opowiedzieć na ten temat?
Kryzys rosyjski 11 i dot-com’y 12, można to powiedzieć, natomiast to jak myśmy przebrnęli przez kryzysy, myśmy nawet ich nie zauważyli, bo my nie mieliśmy dostępu w pierwszych latach do dużych produkcji, do wielomilionowych budżetów. Pracowaliśmy na małych klientach, i na stosunkowo małych budżetach, natomiast starałem się niedawno trochę uogólnić ten nasz pomysł na inność, i pomyślałem sobie, okej, jeśli wchodzimy na rynek reklamowy 12 lat temu, nie mając o tym zielonego pojęcia, nie robiąc competitive review, nie patrząc na to, jak działa konkurencja, nie wiedząc kim są klienci, agencje, jakie są relacje, i myślimy sobie, okej, musimy być troszkę inni, zacznijmy od tego, że uszanujemy to, co mamy, tych klientów, i przywiążemy ogromną wagę do budowania marki…, na początku na poziomie corporate identity. Czyli wprowadzamy fajne logo, wprowadzamy ciekawe booklet’y, wprowadzamy dbałość o dokumenty produkcyjne, w momencie, w którym ten rozpędzony rynek, bogaty rynek, doprowadza do sytuacji, kiedy domy produkcyjne nie odróżniają spotkania przedprodukcyjnego Tetley i Liptona. Czyli my dbamy o takie szczegóły, a ludziom myli się Plus z Orange’m. No i to już jest pierwszy szok, że ktoś zwraca uwagę na takie historie. Później przychodzi pierwszy kryzys finansowy w branży reklamowej, w którym klienci są w dalszym ciągu dosyć roszczeniowi, a domy produkcyjne mówią, o nie, skoro nie płacicie, to tego nie będziecie mieli. Koniec z nurkowaniem w klatce z rekinami. My wychodzimy z takiego założenia, że pracujemy w serwisie, prawda, w usługach, w związku z tym ten customer experience, czy user experience musi być zawsze najlepszy. Czyli jeśli nie masz pieniędzy na to, żeby przenosić góry, i żeby robić niezwykłe jakieś atrakcje i walczyć o swoich klientów takimi metodami, to zrób coś, co jest kapitalne, małe i spersonalizowane, czyli poznaj swoich klientów i zastanów się, co jest dla nich ważne, i w jaki sposób chcą, żeby się z nimi pracowało. I to jest znowu taka rzecz, że rynek, nasz rynek nigdy nie był zweryfikowany. Czyli domy produkcyjne razem z falą produkowały dużo, znali się wszyscy, nie było dbałości o jakość. I nagle się pojawia ten mały gracz, który nie dość, że produkuje taniej, to jeszcze dodatkowo sprawia, że klienci, agencje reklamowe są zadowolone. Po tym kryzysie…
Powiedz o tych rzeczach, które sprawiają, że klienci czują się lepiej, jakieś takie detale, które rzeczywiście wyróżniają was, czy te relacje z klientem.
No pewnie. Myślę, że jednym z takich elementów jest komunikacja. Między agencją a klientem. To, na co zwracamy szczególną uwagę dzisiaj, to jest kwestia informacji, które od nas wychodzą. Mamy taką zasadę, że jeżeli jest coś, o czym powinniśmy poinformować agencję, albo klienta, a jest godzina 20:00, to podejmujemy decyzję, czy to coś może poczekać do godziny 9:00 rano następnego dnia, czy nie. I teraz, jeśli ta historia nie zmienia biegu rzeczywistości, to nasi producenci nie mogą komunikować się z własnej inicjatywy z klientem, albo z agencją po godzinie 20:00. Dlaczego? Dlatego że w sytuacji, w której mamy iPad’a, iPhone’a, i komputer, i miliony push’ów, wysyłanie klientowi przymiarek o godzinie 21:00 w środę naprawdę niczego nie zmieni, a może go jedynie wkurwić. Poczekajmy z tym do godziny 9:00 następnego dnia, bo naprawdę przez noc się nic nie wydarzy. To jest pierwsza sprawa, no i bardzo prosta. Staramy się nie wysyłać wiadomości, które nie zmienią biegu rzeczywistości, czy nie zmienią biegu świata, po godzinie 19:00 to już jest max. To też dotyczy komunikacji wewnątrz w firmie, staramy się szanować czas ludzi i nie dokładać kolejnego komunikatu. Mamy taką zasadę, która nie jest odkryciem Ameryki, bo wiem, że firmy mają tego typu, wykorzystują takie oto hasło, „one hour reply policy”, czyli po prostu odpowiadamy w godzinę. Co to oznacza? To jest bardzo prosty mechanizm, jeżeli klient prosi cię o coś, to nie wychodzisz z założenia, że klient wie, że nad tym pracujesz, tylko odpowiadasz, tak, pracuję nad tym, i określasz datę zrealizowania tego zadania. W ciągu godziny nasi klienci muszą wiedzieć, na jakim etapie są nasze prace, i czy przyjęliśmy zadanie, bądź też czy rozwiązujemy problem. Jako pierwsza firma w ogóle na świecie, to jest takie narzędzie, które w ogóle, nie widziałem tego nigdzie na świecie, wprowadziliśmy do komunikacji z agencjami i klientami dokument, który nazywa się iBooklet. To jest, można powiedzieć strefa klienta, połączoną z bookletem przedprodukcyjnym, w którym znajdują się wszystkie możliwe informacje związane z projektem. Casting, kostiumy, scenografia, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. To jest, w przeciwieństwie do większości booklet’ów na świecie, niedrukowane, tylko jest to aplikacja w chmurze, która pozwala na dostęp do każdej informacji, w każdej chwili, z każdego miejsca na ziemi, z każdego device’u. Jaki jest tego benefit? No ich jest mnóstwo, poza tym, że nie drukujemy i nie niszczymy środowiska, a jednocześnie jesteśmy bardziej efektywni finansowo, bo tonery i papier też kosztuje, to wyobraźmy sobie sytuację, że klient, przy kolacji opowiada swojej żonie o tym, że jutro na planie będzie miał bardzo fajnego aktora. I ta żona mówi, a pokaż mi jego zdjęcie, a on mówi, kurde, booklet zostawiłem w pracy, wiesz. No a ona mówi, ale może jakoś to znajdziesz? No i ten klient bierze komputer, pisze do swojego account’a w agencji reklamowej, i mówi, słuchaj, jeżeli mógłbyś mi przesłać to zdjęcie, tego aktora, to by było fajnie. Account mówi oczywiście, już to robię. Dzwoni do swojego producenta w agencji, producent oczywiście tego zdjęcia nie ma, bo nie ma, bo jest wydrukowany ten booklet, dzwoni do domu produkcyjnego, i ta historia może trwać godzinę, a może trwać 12 godzin. Takich elementów u nas jest mnóstwo, wydaje nam się, że samo zorganizowanie, wiesz, planu zdjęciowego, to nie jest szczególnie trudna historia. Tu trzeba zamówić parę zabawek i to odpalić o odpowiedniej porze 13. Natomiast komunikacja i czas, no to jest coś bardzo cennego, i nasze innowacje polegają głównie na tym, żeby oszczędzić czas, i doprowadzić do ustawienia priorytetów w komunikacji z klientem, po prostu.
I robiąc taką…
Nie wiem czy, bo może odpłynąłem trochę gdzieś…
Nie, właśnie myślę, że to bardzo konkretne rzeczy, które będą też ciekawe dla osób, które słuchają tego, tak sobie to wyobrażam, bo to są po prostu konkretne rzeczy, które można sobie czy skopiować, czy zainspirować się, żeby wprowadzić…
Albo kupić od nas.
Albo kupić od was, no właśnie, więc jakby jest to konkretna jakaś tam wiedza, okej. Czyli byliśmy tam, gdzie zaczynaliśmy, i teraz zróbmy taki szybki skok, żeby nie opowiadać całej historii, ale gdzieś w międzyczasie pojawiają się biura w Nowym Jorku i w Londynie… dlaczego?
To tak jak Elon Musk, no to on teraz chce budować tunele 14, prawda, i jak byłem kilka tygodni temu na spotkaniu z Muskiem, i on powiedział, że jak wyszedł z PayPal’a to zastanowił się, co chciałby robić, i wypisał sobie trzy projekty. Nawet nie tunele, to możemy sobie później wykasować. On powiedział tak, wypisał sobie trzy pomysły na życie, no i ten SpaceX 15 wydawał się taki najbardziej absurdalny, to go zrealizowałem, i go realizuje. Nie, tak na serio, z Londynem było tak, że myśmy pracowali dla klientów londyńskich przez kilka lat. Dla klientów, agencji, oraz domów produkcyjnych, serwisując ich tutaj w Polsce. I ponieważ byliśmy pierwszym domem produkcyjnym, który w Polsce zaczął reprezentować twórców, czyli przyjął ten zachodni…, zachodnią formułę…
Powiedz coś może więcej na ten temat, tak w skrócie, bo pewnie wiele osób nie wie, na czym to polega.
Na całym świecie domy produkcyjne, czy studia filmowe, to są kreatywni producenci, oraz reżyserzy, którzy pracują z tymi domami na wyłączność. Ten model jest genialny, dlatego że on zapewnia uczciwą konkurencję, czyli klient, który chciałby zamówić film reklamowy brand and content, czy serial, zaprasza trzy domy produkcyjne i trzech reżyserów. I mówi, że ma na to na przykład 100. W związku z tym, każda oferta jest na 100, a mamy trzy kreatywnie różne oferty, z których klient wybiera tą, która mu najbardziej pasuje. Przekładając to trochę na taki przykład produktu, to jeśli chcielibyśmy dzisiaj zamówić samochód, w klasie średniej, to jak ja bym robił przetarg, to bym zaprosił dealera Toyoty, dealera Fiata i dealera Volkswagena, i powiedział tak, drodzy państwo, mamy 50 000 złotych, chciałbym kupić samochód benzynowy, z klimatyzacją, bardzo proszę o oferty. No i każdy z tych trzech producentów samochodów, czy dealerów, dostarcza mi inny samochód, jeden ładniejszy, drugi brzydszy, jeden może mieć dodatkowe ubezpieczenie, a inny może mieć alufelgi, ktoś może dać mi gwarancję na 10 lat, jedna marka znana jest z tego, że jest niezawodna, a druga, że robi ładne samochody. I to ja wybieram coś, co jest w ramach mojego budżetu. Inna sytuacja, taka sytuacja, która często ma miejsce w Polsce, przekładając to na rynek samochodowy, jest mniej więcej taka, chcę kupić Volkswagena Polo, z silnikiem 1.4, klimatyzacją i elektrycznymi szybami, i zwracam się o ofertę do trzech dealerów Volkswagena Polo. Czyli czym się różni ta oferta? Wyłącznie marżą dealera. Do czego to doprowadza, no moim zdaniem doprowadza to do tego, że kupujemy ten sam produkt, kosztem dealera.
No na pewno też to, co powiedziałeś, pokazuje, że klient nie ma zaufania do tego, że dostawca usługi kreatywnej lepiej od niego wymyśli produkt, tylko uważa, o, ja dokładnie wiem, jaki chcę mieć produkt, i traktuję tego dostawcę usługi kreatywnej tylko jako wykonawcę, co tym samym, de facto w ogóle nie korzysta z jego wartości, bo traktuje go wyłącznie jako takiego projekt managera, czyli ja chcę tego Volkswagena Polo, i ty mi go po prostu masz tu przywieźć na lawecie i wystawić najniższą fakturę, a nie mówi, ty jesteś ekspertem od motoryzacji, chcę mieć takie parametry, chcę dojechać bezpiecznie na biegun północny, i teraz proszę kilku ekspertów od motoryzacji, wybierzcie mi taki samochód, którym ja na ten biegun najlepiej dojadę, ergo, sprzedam najwięcej sztuk mojego produktu, który zareklamujecie.
Dokładnie tak.
Więc rzeczywiście, to też, takie podejście, które, de facto, nie wykorzystuje w ogóle potencjału kreatywnego, czyli klient przychodzi po coś, i następnie tego nie chce, bo wie lepiej.
No to jest trochę tak, jakby zrównać produkcję filmową, czyli aktywność, która ma w sobie IP, tą wartość intelektualną, do zamawiania długopisów.
Dokładnie tak.
Ale wracając do Londynu, myśmy, ponieważ jesteśmy tu w Warszawie, jesteśmy w Polsce, jesteśmy pierwszym studiem produkcyjnym, które reprezentuje na zasadach wyłączności reżyserów 16, to jest model światowy, i widząc olbrzymi potencjał w rozwoju na świecie, patrząc nawet na portfolio naszych klientów, doszliśmy do wniosku, że z tymi reżyserami możemy osiągnąć więcej pojawiając się w miejscach, które są szaleńczo trudne. To jest tak jak 12 lat temu zaczynaliśmy pracę w Polsce, wszyscy mówili im się nie uda, ten rynek jest już podzielony, tam są profesjonaliści, im się nie uda. No więc Londyn był naturalną konsekwencją pracy z siecią WPP 17, i z agencjami z sieci WPP 18, i ich klientami, między innymi Glaxo, Vodafone. Londyn otworzyliśmy już ponad 2 lata temu, a Nowy Jork z kolei pojawił się trochę w konsekwencji Londynu, dlatego że przez lata pracując na przykład z firmą Glaxo, myśmy realizowali kilkanaście projektów, jeden projekt na kilkanaście rynków, czyli dokładnie tą samą reklamę, ale z różnym castingiem, oczywiście w różnych językach. I to jest ten moment, w którym globalizm się spotyka z lokalnością, czyli jest taka g-lokalność nasza. Czy to jest nasza przewaga konkurencyjna nad studiami w Polsce? Olbrzymia. Dlatego że z punktu widzenia klienta Coca Cola w Atlancie, czy klienta Glaxo w Nowym Jorku, naprawdę nie ma znaczenia, czy to robi Warszawa, Nowy Jork, czy to robi Sydney, czy to robi Rio, w tym momencie, w którym klient dostaje glokalny produkt w adekwatnych do wymagań współczesnego widza warunków czasowych. I to jest to rozwiązanie, dzisiaj projektów globalnych mamy wiele, realizujemy je albo tu w Polsce, albo w Anglii, albo w Stanach Zjednoczonych. To jest oczywiście tak, że każda z tych firm ma oddzielną strukturę własnościową, i nie jest stworzona po to, żeby naganiać, mówiąc brzydko, robotę polskiej spółce. Londyn pracuje na siebie w Londynie, również realizując globalne kampanie, tak samo działa Nowy Jork. Dla nas oczywiście priorytetem jest i zawsze będzie Polska, bo to jest największa spółka, ale znowu, no jestem przekonany o tym, że te obie firmy, nasze nowe firmy w Londynie i w Nowym Jorku osiągną sukces, tak samo jestem przekonany jak to, że decyzja o otwarciu tam biur była szaleńcza.
No właśnie, bo to nie jest proste, jak wyobrażam sobie nawet zarządzanie tym, czy zarządzanie uwagą, no bo jako CEO, jako founder, masz ograniczony czas, który możesz poświęcić, i ograniczoną uwagę, która się mierzy w minutach, którą możesz poświęcić na różne rzeczy, na priorytetyzowanie, i dodając sobie taki nowy obiekt w polu widzenia, i wkładając go sobie do swojego czasu, do swojej głowy, automatycznie z czegoś rezygnujesz, tak, czyli podejmujesz to zobowiązanie, pomijam kwestie techniczne, finansowe, inne, które podejrzewam są wariackie, bo też te rynki jednak troszeczkę działają na innym lewarze finansowym, mają inną dojrzałość, inne oczekiwania, jest to niesamowite dokonanie. A z czego w tych rynkach zachodnich jesteś najbardziej zadowolony, albo co najbardziej cię zaskoczyło, z tych doświadczeń na rynkach poza Polską?
Myślę, że te przygody w Londynie i Nowym Jorku są nieprawdopodobną lekcją jak prowadzić biznes w Polsce, bo uczymy się od najlepszych, dostrzegamy oczywiście słabości tamtych rynków i przewagę realiów polskich, to jest barometr trendów. I to nie jest barometr trendów na zasadzie konferencji Web Summit 19, czy konferencji South By-Southwest 20, tylko mówimy o czymś, co naprawdę jest, funkcjonuje w rynku reklamowym w Londynie, czy Nowym Jorku, zresztą też mówiąc o Stanach Zjednoczonych musimy odróżnić te dwa rynki, czyli wschodnie i zachodnie wybrzeże, to jest zupełnie co innego. Myślę, że te firmy, zagraniczne, w połączeniu z naszym doświadczeniem tutaj pozwalają nam być zdecydowanie lepszymi i bardziej innowacyjnymi graczami, to jest pierwsza historia. To, co mnie zaskoczyło, to jest jednak to, że nie da się zbudować tych firm drużyną międzynarodową. Core powinien być angielski i amerykański. Jest pewna kastowość, o której mówiłem wcześniej, jest pewien szacunek dla języka, i wiesz, w Londynie jest tak, że Brytyjczycy poznają po akcencie, z której części Londynu jesteś. I naprawdę chcą mieć Londyńczyków, czy też Brytyjczyków, jako partnerów wysuniętych naprzód do rozmowy. W Stanach Zjednoczonych, Nowy Jork jest trochę inny, niż Los Angeles, bo Nowy Jork jest, w ogóle Stany są multikulturowe, ale Nowy Jork jest demokratyczny, Nowy Jork jest najbardziej otwarty na innych, ale nie sądziłem, że różnice kulturowe, są aż tak duże. I w Londynie spółką zarządza Wojtek Skiba 21, który jest z nami od zawsze, natomiast ma bardzo mocny team, no 100% Brytyjczyków, no a jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to Stany Zjednoczone to jest zespół wyłącznie amerykański, który jest supervisor’owany przez Tomka Kuleszę 22, z którym też pracuję od samego początku, no i oczywiście ja też jestem w tych trzech miejscach 23.
A jakie różnice kulturowe najbardziej zwróciły twoją uwagę?
Konstruktywny krytycyzm. Amerykanie są bardzo czuli na krytykę, i właściwie jeśli spotykasz się z kimś, i widzisz projekt, albo widzisz coś, co jest złe, to mówisz bardzo dziękuję za to, co przygotowałeś, to jest bardzo interesujące, podoba mi się twoje podejście, wydaje mi się, że moglibyśmy jeszcze o tym porozmawiać, a co powiesz na takie, a takie, a takie rozwiązanie? To jest max jaki możesz zrobić. Nie możesz powiedzieć, że to jest bardzo złe. W Anglii, no to nie odkrywam Ameryki, jeśli… W Anglii, jeśli ktoś powie ci hmm, that’s interesting, to znaczy, że naprawdę postradałeś zmysły. No i teraz ta różnica i tu i tu jest. Wiesz, ja jeździłem do Stanów 12 lat i spędzałem tam dużo czasu, w Anglii od 94 czy 93 roku, więc znam tą kulturę, ale nie sądziłem, że na poziomie biznesowym jest tak różna ta kultura biznesowa od naszej. No to taki prosty przykład, nie wiem, czy to jest dla ciebie interesujące, czy to może być interesujące dla ludzi.
Tak, zdecydowanie. Bo to jest taki aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę, kiedy chce się swój biznes też tam wyskalować, też to, co mnie zaciekawiło w tym, co powiedziałeś też, to to, że tak naprawdę te przyczółki zachodnie są takim poligonem rozwojowym, też dla spółki-matki, czyli że w pewien sposób stamtąd macie taki probierz trendów, też pewnej profesjonalizacji, pewnych elementów związanych z customer experience, ale nie przesuwacie tego ciężaru, czyli nie uważacie, że to mają być wasze najważniejsze rynki, tylko w sposób realistyczny raczej postrzegasz to, żeby tutaj budować jak najsilniejszą pozycję w regionie, równocześnie mając te przyczółki tam.
To jest dokładnie tak, wiesz, my od kilku lat pracujemy z (ns – 00:46:40) Sydney i Coca Colą, czyli mamy agencję z Sydney, klienta z Atlanty, i jesteśmy domem produkcyjnym w ramach polskiej struktury obsługujemy tego klienta, a w ciągu ostatnich kilku lat zdjęcia realizowaliśmy w 16 krajach na świecie. Czyli teraz, to nie jest tak, że Nowy Jork…, ponieważ brzmi dumnie i nazywa się Nowym Jorkiem, będzie światową centralą Papay’i. Światową centralą Papay’i, tak jak zresztą naszego konkursu reżyserskiego 24, będzie Warszawa. Z wielu powodów. Z powodów jakości i stosunku jakości do ceny, naszej pozycji w regionie tutaj, naszego doświadczenia, i też, no biegłego poruszania się jednak, wiesz, to jest wejście na rynek amerykański wymaga lat praktyki i zrozumienia tego rynku.
To jeżeli dziś wyobrażasz sobie przyszłość Papaya’i, to czy masz wyobrażenia odnośnie tego, jaka ta firma będzie, czy rysujesz sobie taką długoterminową wizję?
Ja nie wiem, czy to, co powiem dzisiaj, za rok będzie aktualne. Natomiast wydaje mi się, że studia produkcyjne, domy produkcyjne, studia filmowe, są w takim momencie, w którym muszą się drastycznie zredefiniować. I jest wiele elementów, które mają na to wpływ, dla mnie głównym elementem jest to, że świat potrzebuje coraz większej ilości treści wideo, czyli jeśli mówimy o przekazach reklamowych, to personalizacja może doprowadzić do tego, że rocznie dom produkcyjny będzie produkował 350 filmów dla jednego człowieka tylko, a jednocześnie zderzamy się z takim trendem, ze zjawiskiem jak nadprodukcja treści wideo. Czyli potrzebujemy jeszcze więcej, a produkujemy już bardzo dużo. No i tu jest pytanie, czy to jest ten moment na jakość i co znaczy jakość. Dla nas kluczowym elementem w rozwoju tej firmy jest to, żeby mieć miejsce na utylizację autorskich treści, oryginalnego contentu, którego produkujemy bardzo dużo. Bo jeśli jest taka nadprodukcja treści wideo, i mamy, oczywiście możemy pokazywać swoje prace na YouTube czy na Facebooku, ale one trwają tam dosłownie kilka dni, zalane innymi treściami. My postanowiliśmy budować pierwszą w historii własną platformę dystrybucyjną, i to robimy. Jeszcze nie mogę ci powiedzieć o szczegółach, ale wydaje mi się, że dla domów produkcyjnych, czyli że dla wszystkich kreatywnych producentów, którzy z jednej strony pracują na zlecenie klientów i agencji reklamowych, a z drugiej strony szukają swojego sposobu na zajmowanie stanowiska w pewnych sprawach, tworzenia rozrywki, idealnym modelem biznesowym jest znalezienie sposobu właśnie na dystrybucję i na to, żeby te treści, w sieci, czy w innych mediach trwały zdecydowanie dłużej. To jest podstawowa rzecz. No i kolejna historia, która się z tym wiąże, jeśli mówimy o nadprodukcji treści wideo, i jednocześnie potrzebie większej jakości, to to nie jest tak, że sztuczna inteligencja (AI) rozwiąże ten problem. My wykorzystujemy, zaczynamy wykorzystywać AI po to, żeby usprawnić proces produkcyjny, na etapie castingu, czy lokacji. AI serwisuje człowieka i będzie serwisować człowieka, jeszcze przez lata. Dzięki sztucznej inteligencji będziemy tworzyli miejsca pracy, natomiast to, co jest największym wyzwaniem w pracy domu produkcyjnego, czy agencji reklamowej, to jest weryfikacja twórców. Bo wyobraź sobie, że dzisiaj mamy zrobić 350 filmów, kto ma to zrobić, jaki reżyser, jaki montażysta, jaki operator, czy to będzie, czy to będą predatorzy; predator to jest producer, editor, DP i director, wszystko w jednym. Jeśli tych potrzeb jest razy sto, tysiąc, sto tysięcy, to w jaki sposób zweryfikować ludzi? Więc to jest projekt, który jest dla nas szalenie istotny, obok budowania platformy dystrybucyjnej, my jesteśmy na etapie budowania również platformy e-learningowej, i my chcemy wykorzystać nasze doświadczenie prowadzenia konkursu Papaya Directors, czyli tworzenia szans młodym filmowcom na rozwój, prowadzenia od 2 lat współpracujemy z 39 szkołami filmowymi i artystycznymi w tym kraju, musimy weryfikować tych twórców. I żeby ich zweryfikować, powinniśmy postawić na pewno duży projekt edukacyjny, i nad tym w tej chwili pracujemy. Czyli dla nas przyszłość, to jest glokalność i praca dla globalnych klientów na różnych rynkach, to jest budowa własnej platformy dystrybucyjnej dla autorskich treści, i to jest, to są poważne inwestycje w edukację, to jest to, z czym się dzisiaj mierzymy. Na pewno nie otworzymy agencji reklamowej, bo to jest daleko, daleko poza naszymi kompetencjami. Zawsze będziemy współpracowali z agencjami reklamowymi, no i tak.
Jak słucham tego, w jakim kierunku to zmierza, i tego jak odwołujesz się do AI, ale jednak cały czas widzisz, że tam za tym wszystkim stoją ludzie, i też równocześnie słucham tutaj w tle, słyszę, że tam ludzie grają w piłkarzyki, bo jesteśmy właśnie w biurze Papaya’i, słychać, że tam jest mnóstwo kreatywnych osób, którzy gdzieś kreują tą wartość, wartość i firmy, ale na końcu kreują też produkty dla waszych klientów, to ten człowiek wydaje się być taką esencją, de facto jakości, bo nawet w tej komunikacji na końcu to człowiek daje ten komunikat, czyli ten wątek ludzki jest bardzo istotny. Jak ty, jako szef firmy, pracujesz z ludźmi, żeby zapewnić tą jakość i zapewnić te standardy, a równocześnie żeby ludzie wewnątrz czuli się dobrze i byli?
To jest olbrzymie wyzwanie, które mam od 12 lat. Myślę, że na przestrzeni ostatnich miesięcy stosowałem różne praktyki, aby takie cele osiągać. Po pierwsze, jeśli miałbym w ogóle to uogólnić, po pierwsze, sukces jest wtedy, kiedy pracodawca albo szef zrozumie priorytety swojego pracownika, i zrozumie jego ograniczenia intelektualne. Zarządzanie ludźmi, tworzenie team’ów, w moim przekonaniu polega na umiejętnym balansowaniu pomiędzy tym, w czym czuję się dobrze, a tą strefą, która jest już kompletnie poza moim komfortem. I to jest seria eksperymentów. Możesz wrzucać ludzi na głęboką wodę, możesz ich chronić, natomiast wychodzisz po pierwsze od tego, że szef musi pracować. Musi być w firmie, musi pracować, dawać dobry przykład. Szef musi być inspiracją dla ludzi. Zarówno dzieląc się ciekawą książką, którą przeczytał, festiwalem filmowym, na którym był, a jednocześnie sprzątając śmieci, jeżeli ktoś je zostawi w dużej sali. Myślę, że z szefami jest tak, to jest coś, co jest cholernie konsumpcyjne, to zjada dużo czasu, szefowie poza rozwojem muszą być też po części psychologami dla firmy. U nas jest od lat płaska struktura, tak że teamy działają według pewnych ram, ale patrząc na cele i dobierając środki do danych klientów, czy agencji reklamowych, z którymi pracujemy. Powinno się zostawić tym ludziom dużo swobody, ale jednocześnie jest taki element, który czasami musisz wykorzystać, czyli ten element strachu, czy rywalizacji. To jest połączenie tak skrajnie różnych elementów, że trudno jest o tym mówić. Ja bym powiedział, może to jest taka włoska restauracja rodzinna, gdzie jest ojciec, który pilnuje i kasy, i jakości jedzenia, a w niej pracują dzieciaki i obsługują nie tylko klientów, ale opowiadają im historie i sprzątają, a jednocześnie czasami wchodzą do kuchni, jeżeli trzeba. Może to jest kwestia tych skandynawskich modeli biznesowych, to jest szalenie trudne, szczególnie dlatego, że my nie jesteśmy, my Polacy nie jesteśmy jak Skandynawowie. Te płaskie struktury nie zawsze się tu sprawdzają, a z drugiej strony budowanie takiej struktury opartej na hierarchii, na mocnych menadżerach też nie zawsze działa, dlatego że ludzie wtedy uwalniają się od odpowiedzialności. To, co jest niezwykłym, moim zdaniem, niezwykłym osiągnięciem, a jednocześnie wadą systemów amerykańskich jest to, że tam są stworzone procedury, i w ramach procedur, kiedy masz wybitnych menadżerów i szefów, mogą najsłabsi pracować, i oni dowiozą, tylko kłopoty zaczynają się, kiedy te procedury się łamią, albo coś jest niezgodne z procedurami, i to widać. Jak na lotnisku opóźni się samolot, i nagle masz przy każdym stanowisku 6 osób, które mówią „we need to change our tactics”. To jest trochę tak. Więc myślę, że inspirowanie, słuchanie tych ludzi, twoich ludzi, bycie psychologiem, bycie kumplem, bycie srogim ojcem, bycie liderem, piekielna aktywność. Nie ma biznesu, który jest pozbawiony lidera i właściciela, w naszej branży, absolutnie.
A jedna rzecz, może jest taka, która właśnie w obszarze pracy z ludźmi była takim twoim odkryciem, olśnieniem, może jakaś metoda działania, która sprawiła, że coś, co było trudne, stało się łatwiejsze?
To nie jest odkrycie, tylko to jest dorastanie, wiesz, ja…, pamiętajmy, że skończyłem z trudem szkołę filmową w wieku 30 lat, nie byłem ani na SGH-u, nie jestem matematykiem, całe życie zarządzałem intuicją, w związku z tym to, co teraz powiem jest banałem pewnie dla ludzi, którzy…, już nie mówię tu o poziomie MBA, ja się szybko zorientowałem, że twoi ludzie muszą być różni i nie mogą być tacy sami jak ty. Musisz zrobić najlepszy możliwy kolaż osobowości, umiejętności i różnych opinii, żeby coś osiągnąć. I zorientowałem się po paru latach zarządzania tą firmą. Na początku myślałem, musimy mieć taką armię żołnierzy, takich samych, jakim jestem człowiekiem, wiesz.
A skąd bierzesz inspiracje do tego? Bo odwołujesz się do różnych ciekawych historii, wspomniałeś o rozmowie z Elonem Muskiem, opowiadasz o różnych doświadczeniach, skąd czerpiesz inspiracje do tego, żeby być lepszym managerem, lepszym leaderem, i też równocześnie lepszym człowiekiem?
Tak, po pierwsze, moja narzeczona, która jest od 12 lat…, nie od 12, przesadziłem, od 9 lat inspiracją, niezwykła osobowość. Ale to są też takie miejsca, w które wszystkie jeździmy, South By-Southwest, Web Summit, Camlions, spotykasz się z wybitnymi ludźmi, którzy mogą zainspirować cię, albo pokazać swoją prawdziwą stronę. Elon Musk niedawno opowiadał o…, głównie o swoich porażkach. No wiesz, jeżeli nie widzisz człowieka, nie czytałeś jego biografii, a słyszysz tylko o Tesli, o SpaceX, i jeszcze o tunelach [14], i nagle spotykasz się z facetem, który mówi o tym, że 2016 był jednym z jego najgorszych…, to był kompletnie zły rok, ponieważ się rozwiódł, ponieważ wszystkie projekty przyniosły olbrzymie straty i nie wiedział co dalej będzie, to jest bardzo fajne. Ale tak naprawdę inspiracją to są ludzie, których spotykasz na ulicy. To jest kelnerka, która obsługuje cię w kawiarni w Nowym Jorku, to jest kierowca autobusu w Sydney, który o godzinie 16:00 kończy pracę i jest naprawdę szczęśliwy, i dzieli się z tobą uśmiechem, to jest, wiesz, i myślę, że obserwacja tego, co jest dookoła, wiesz, bo kiedyś byłem w Bilbao i zorientowałem się, Bilbao 25 jest takim niezwykłym miastem, które przypomina trochę Łódź, czyli miasto, które w latach 80. miało sukces, fabryki i pieniądze, później zbankrutowało, i w które zainwestowali różni finansiści, zapraszając artystów do stworzenia miasta o charakterze artystycznym, taki potencjał Łodzi, ale oni się skupili też na elementach, które są, tam jest na daleko posunięty design thinking, to jest coś, co jest kapitalne na poziomie użytkowości, na poziomie połączenia użytkowości i designu. Świetne rozwiązania, które mają sprawić, że nasze życie jest lepsze. Kapitalne miasto. Ludzie, miasta, i dokładnie w takiej samej skali autorytety, jak kompletnie przypadkowe postacie spotkane na ulicy. Obserwacja, obserwacja, obserwacja.
A co Kacper chce w życiu jeszcze zrobić, i co Kacpra tak naprawdę napędza do tego, żeby działać?
No i to jest super trudne pytanie, bo niedawno ktoś z firmy się zapytał mnie o to…, ja się nigdy nad tym nie zastanawiałem. Wiesz, to nie jest tak, że ja realizuję plan 5- albo 10-letni. Mam drive do tworzenia. Od zawsze. I wydaje mi się, że w tej historii budowania firmy do tej pory się sprawdzam. Nie wiem na ile mój intelekt będzie się rozwijał tak szybko jak ta firma, i na ile będę w stanie dalej tworzyć, ale chciałbym tworzyć i chciałbym zmieniać rzeczywistość, bo Papaya to jest taki projekt, który jest o trzech elementach. O budowaniu społeczności, filmowców, wannabe filmmakerów, Papaya jest o zmianie otaczającej nas, o zmianie branży i otaczającej nas rzeczywistości, i Papaya jest o rzeczach kreatywnych, które są jednocześnie efektywne. I trochę jest tak to, tak z tym moim życiem, to są te trzy elementy, które są dla mnie szalenie istotne. A co bym chciał jeszcze osiągnąć? Wiesz, rozmawialiśmy o tym kiedyś, ja nie mam satysfakcji…, staram się nie być osobą publiczną. Nie mam satysfakcji z tych oklasków, albo…, no lubię pozostawać osobą anonimową i spokojnie chodzić po ulicach. Nie potrzebuję sławy ani pieniędzy. Natomiast chciałbym robić rzeczy, które mają jakieś znaczenie, po prostu.
I tymi rzeczami, które mają znaczenie, są między innymi właśnie, czy konkursy dla młodych reżyserów, czy też, od kilku lat, wasze własne produkcje 26, już nie komercyjne, a artystyczne, może coś o tym jeszcze byś wspomniał, bo wydaje mi się, że to jest taka, jak obserwuję to z boku, taka też właśnie realizacja tej wizji, rzeczywiście to jest jakieś tam wykorzystanie know-how zbudowanego w reklamie, że to w jakiś sposób też wspiera biznes, tak, czy konkurs, ale z drugiej strony, że to jest właśnie działalność, która kreuje tą branżę, czyli zarówno konkurs, jak i te własne produkcje, jak to wygląda?
Wiesz, zaczynając od konkursu Young Directors, 12 lat temu spotkaliśmy się z niezwykłym ostracyzmem środowiska: „Oni nie będą robić reklam, bo się na tym nie znają. Bo jeżdżą na deskorolkach, bo są po prostu skejtami”. I to jest dokładnie to, z czym spotykają się dzisiaj młodzi filmowcy. Ten konkurs jest w dalszym ciągu projektem misyjnym, który wbrew niektórym opiniom, które słyszę, jest dla nas projektem, w który cały czas inwestujemy własne pieniądze, który ma pozwolić młodym filmowcom zweryfikować siebie i dać im szansę na to, żeby zaistnieć. Jedna rzecz. Uruchomiliśmy projekty, które są związane z naszymi oryginalnymi treściami, Stories i Series, to są treści, które powstają jako przedłużenie misji konkursu, czyli dajemy szansę młodym filmowcom zająć stanowisko w ważnych sprawach. Stories to są projekty made for social, które mają aspekt zawsze społeczny, czyli czy jest to historia o depresji, czy o chorobie dwubiegunowej, którą publikujemy nie bez przypadku w dniu, w którym rozpoczyna się nowojorski tydzień mody. Bohaterką tego filmu jest wzięta modelka, która cierpi na depresję. Czy połączenie historii Pjusa, rapera, który stracił słuch 27. Ale dzięki technologii go odzyskał, prawda, mówimy o ważnych treściach, mówimy o treściach związanych ze środowiskiem, z lokalnością, ze zdrowiem, z aktywowaniem społeczności, robią to wszystko młodzi twórcy. Series jest projektem trochę bardziej na duży ekran, i to jest bardziej festiwalowy. To jest projekt, który ma dla nas oczywiście olbrzymi potencjał wizerunkowy, ale ma pomóc. My oczywiście mamy szeroko zakrojone działania, to głównie w Stanach Zjednoczonych, filmowe, tam powstało w ostatnich latach wydaje mi się, że około 10 filmów krótkometrażowych i film pełnometrażowy Embers 28, film science-fiction, który zresztą zdobył doskonałe recenzje, jest do obejrzenia na Netflix’ie, iTunes i wielu innych miejscach, to są projekty, które są projektami w dalszym ciągu artystycznymi. Prowadzimy Papaya pop-up gallery, prowadzimy bardzo szeroko zakrojoną akcję wspierania społeczności i wspierania osób, którym, czy to finansowo, czy to w inny sposób, którym pomoc jest potrzebna, to są rzeczy, które wynikają z prostej wiary, my żyjemy w świecie, który jest, i trochę generujemy konsumpcję, ale żyjemy w świecie, który czasem zapomina o tym, że dookoła nas są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Wiesz, no słynny nasz program o dojeżdżaniu rowerami do pracy. To jest tak, że jak teraz wyjdziemy, prawdopodobnie będą tu same rowery. Ludzie nie korzystają z samochodów, bo po co, skoro jesteśmy w centrum miasta, w którym możesz dojechać rowerem. Jest mnóstwo projektów. Wynika to po prostu z tego, że jesteśmy ludźmi świadomymi, zresztą, wiesz, generacja Z, nie, pokolenie Z, to są ludzie, którzy chcą też, żeby ich wartości były wartościami ich firmy, i to są inicjatywy wielu młodych ludzi, którzy do nas przychodzą. Zróbmy to. Zajmijmy stanowisko w takiej a takiej sprawie. Tak że tych projektów, które są dla nas istotne i które są naszą, nawet nie inwestycją, my po prostu wydajemy pieniądze zarobione na reklamie. Nie z poczucia winy, tylko z poczucia obowiązku, trochę, i z głębi serca. Jest wiele.
Fantastycznie. A tak zastanawiam się, na końcu, żeby na końcu tej historii, jednak wracam do Kacpra. I zastanawiam się jak wygląda twój dzień, czy ty coś robisz…, bo kiedyś rozmawialiśmy o tym, i mówiłeś, że, no muszę cisnąć na 200%, bo jak tylko na chwilę przystopuję, no to na pewno gdzieś tam, to nie będzie zrobione na 200%, więc jak, nie, więc, po prostu muszę cały czas robić na 200%, i wtedy, jak o tym rozmawialiśmy, to pamiętam, że zapomniałem zapytać cię jak to się robi, żeby cisnąć na 200% cały czas. Więc teraz zapytałbym cię, okej, czy nadal ciśniesz cały czas na 200%, bo uważasz, że to jest jedyna droga, jeśli tak, to co robisz, żeby się regenerować, odkręcać, jak to wygląda? Twoje życie? Prywatne.
Cisnę bez przerwy, nie wiem, czy dzisiaj na 200%, czy na 250%, czy na 150%, natomiast na pewno im jestem starszy, tym efektywniej pracuję. Ale to nie jest tak, że spędzam 7 dni w tygodniu i 24 godziny każdego dnia w pracy, to jest tak, że mam, staram się jednak doprowadzić do jakiejś równowagi pomiędzy życiem prywatnym, a życiem zawodowym. Nie zmienia to na pewno jednej kwestii, to znaczy ja o tej firmie świadomie albo podświadomie, albo o swoim działaniu myślę cały czas. Bo jeśli przed chwilą rozmawialiśmy o inspiracji, ja widzę człowieka, który prowadzi autobus w Sydney, i zaczynam z nim rozmawiać, i on mi daje bardzo ciekawy insight, no to jednak myślę o swojej największej pasji. Natomiast, wiesz, staram się nie pracować w weekendy, i to jest tak, że w weekendy czytam dużo książek. No i oczywiście mamy taką pasję, jeździmy z grupą oczywiście filmowców i ludzi z branży, jeździmy dużo na rowerach. Ale też piekielnie dużo podróżuję, wiesz, myślę, że nigdy w życiu nie czytałem, ja dużo zawsze czytałem, ale nigdy w życiu nie czytałem tak dużo, jak czytam teraz.
A jakie książki w ostatnim czasie przychodzą ci do głowy, jako takie…, co trzeba przeczytać?
Ja nie… Rzadko zdarza mi się czytać książki liderów i książki biznesowe. Jestem fanem serii amerykańskiej w wydawnictwie Czarnym 29, to są książki, które są z pogranicza reportażu i dokumentu, i poruszają czasem zupełnie absurdalne tematy, jedna rzecz, która ujęła mnie, to jest książka o porwaniach samolotów w latach 70. w Stanach Zjednoczonych. To był okres, kiedy przez 10 lat, równo 1 samolot w tygodniu był porywany przez anarchistów i socjalizujących aktywistów, po to, żeby zbierać pieniądze na wojnę w Wietnamie, bądź też latać na Kubę. I co ciekawe, czytam tą książkę ze szczególną uwagą, dlatego że rozbawiły mnie reakcje linii lotniczych w latach 70., które z chęcią płaciły okupy, i płaciły pieniądze porywaczom, głównie po to, żeby sprawę uciszyć. Mało kto wie o tym, że takie sytuacje miały miejsca. Super interesującą książką, która jest trochę bliżej biznesu i determinacji, jest książka napisana przez dwóch dziennikarzy z Wallstreet Journal, jej tytuł to jest Wheelman 30, czyli to jest, można by uprościć, że to jest historia o Lance’ie Armstrongu, ale to jest bardziej historia budowania siatki powiązanych ze sobą elementów, które miały doprowadzić do tego, że amerykańskie kolarstwo będzie numerem 1, że amerykańska drużyna kolarska będzie numerem 1 na świecie, no i Lance będzie tym numerem 1 na świecie, oczywiście mowa jest o dopingu, o EPO, o transfuzjach, o biznesie, o roli Polaków w całym tym wydarzeniu. W latach 70-tych w Stanach Zjednoczonych było mnóstwo polskich trenerów kolarskich. To jest szalenie ciekawa książka. No i też mam taką pasję, oglądam bardzo dużo dokumentów. No i Netflix jest tutaj zbawieniem.
Ostatnio oglądałem na Netflixie niesamowity dokument, The Defiant Ones 31, nie wiem, czy oglądałeś, Dr. Dre i Jimmy Iovine… No kurczę, wiesz, to ty jesteś tu ekspertem od filmów a nie ja, ale w moim doświadczeniu do tej pory, to był jeden z najlepszych dokumentów, jakie oglądałem. Może też dlatego, że hip-hop zawsze był mi bliski, ta cała kultura, ale fantastycznie prowadzi osie historii obu tych gości, i równocześnie jest interesujący nie tylko dla hardkorowych fanów hip-hopu. Super.
To mam na liście i może dzisiaj w takim razie obejrzę, bo tego jeszcze nie widziałem. Tak że wiesz, myślę, że, tak wracając do tego, nie da się spędzić 24 godzin w pracy, dlatego że wtedy jednak przestajesz się rozwijać. I to jest kluczowe, żeby wyjść z niej, i żeby porozmawiać z ludźmi. Ja też, jedna rzecz, jeśli w ogóle mogę ludziom, jeżeli mogę cokolwiek powiedzieć, to jest nie przebywaj w środowisku ludzi, którzy są tacy sami jak ty. Jeśli jesteś szefem marketingu, nie siedź z szefami marketingu. Jeśli jesteś szefem marketingu, jeździj na rowerze z kurierami rowerowymi. Grupy tych samych zainteresowań są bardzo, bardzo często… ograniczające. A widzę, że tak ludzie się dobierają w pary. W grupy.
Fajnie, czyli jak rozumiem, w wolnym czasie czytasz, oglądasz dokumenty, też jeździsz na rowerze, to mnie intryguje, że goście, już miałem w podcaście kilku gości, między innymi był Mateusz Machalski, który projektuje fonty, i on z deskorolki za to się wywodzi. Potem też rozmawiałem z Mikołajem Pytelem, z Jankiem Dołęgą-Kozierowskim, obaj na rowerach jeżdżą. I zastanawiam się jakim elementem tego i całej kultury przedsiębiorczości jest sport. Bo ty od początku opowiadałeś o tym, że jeździliście na deskach, różnego typu, teraz te rowery, to jest taka moja obserwacja, jakby jakieś spoiwo?
No rywalizacja może. Rywalizacja czasem, wiesz, tenis jest najbardziej samotnym sportem świata, jak masz zły dzień, to przegrywasz. To widać szczególnie na turniejach. Nie możesz wymienić zawodnika. Ludzie walczą ze sobą, albo walczą z innymi. Myślę, że to ma znaczenie. Plus, oczywiście jest ten moment, w którym, wiesz, ja jeżdżę na rowerze pewnie trochę inaczej, niż moi koledzy, o których mówisz, bo to nie jest ani triathlon, ani to nie jest lycra i wyjazd pod Warszawę, no po prostu mamy taką grupę swobodnie jeżdżących kurierów rowerowych, ludzi z branży, którzy preferują jazdę miejską na ostrym kole, także my mamy raczej połączenie takiego trochę stylu życia, trochę kultury miejskiej i trochę sportu, tak że tutaj staram się nie…, jakoś jestem trochę z boku tej męskiej chęci rywalizacji, kiedyś biegałem trochę więcej, ale ten sport myślę, że w innej formie u mnie funkcjonuje, niż u innych. Natomiast rywalizacja.
Jest ważna.
Kacper, będziemy kończyć, natomiast na koniec, podejrzewam, że jest coś, co chciałbyś powiedzieć, jak można się na przykład z tobą skontaktować, albo jak, czy nie należy się wcale z tobą kontaktować, bo nie masz na to czasu, i co ewentualnie…, nad czym pracujesz, o czym chciałbyś powiedzieć, to jest taka chwila dla ciebie i tego, żeby zbudować interakcję ze słuchaczami.
Ja uwielbiam wchodzić w interakcje z ludźmi, w związku z tym staram się odpisywać i na maile, i na LinkedInie, i na Twitterze, jeżeli ktoś wchodzi w interakcję, i na Facebooku, i na Instagramie, właściwie jestem wszędzie. Czasami jest trudno, bo po prostu czasu nie starcza. Ale to, co jest chyba, wydaje mi się najbardziej istotne w naszej pracy dzisiaj, niezależnie od tego, czy jesteśmy początkującym menadżerem, coach’em, czy jesteśmy…, nie wiem, kimś z sukcesem, to jest to, żeby szanować ludzi, żeby być otwartym na innych, i żeby być absolutnie demokratycznym w stosunku do ludzi, wiesz, myślę sobie o tym, że na tyle, na ile czas ci starcza, wam starcza, warto jest po prostu mieć kontakt z innymi. Tak że jeśli chcecie, zapraszam do kontaktu, obiecuję, będę się starał szybko i sprawnie odpisywać, a dla wszystkich, którzy chcieliby usłyszeć coś wartościowego, to myślę, że nie ma technologii, nie ma też żadnych systemów, które zastąpią człowieka, i bez interakcji z ludźmi, bez relacji, nie byłoby absolutnie niczego, żadnej wielkiej rzeczy.
Super, bardzo ci dziękuję Kacper, szczególnie dziękuję, bo wiem, że jak wspominałeś, raczej się nie upubliczniasz, ale czuję, że ta rozmowa wniosła dużo na pewno w moje życie, mam nadzieję, że słuchacze też będą szczęśliwi, tak że jeszcze raz wielkie dzięki, że zgodziłeś się na tą rozmowę, i dużo powodzenia na kolejnych etapach.
Dziękuję, i powodzenia tobie, i powodzenia wszystkim.
DODATKOWE INFORMACJE:
Oficjalna strona firmowa. Daty nagród „Production Company of the Year” oraz 12 filmów reklamowych do obejrzenia http://www.papaya-films.com/
Pierwsze miejsce pracy KS – PAY Studio http://www.audiowizualni.pl/index.php/rynek-filmu/produkcja-audiowizualna/pozostali-producenci/item/732-p-a-y-studio
Opis firmy Papaya w 2015 – reżyserzy, produkcje
http://www.audiowizualni.pl/index.php/rynek-filmu/produkcja-audiowizualna/pozostali-producenci/item/60-papaya-films
Kampania dla Miele i Coca-Coli 2015
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/kacper-sawicki-o-globalnych-produkcjach-papaya-films-odwazniejsi-klienci-dluzszy-czas-realizacji-i-szybsze-platnosci
Wywiad z KS: Dzisiaj produkcja reklamowa jest w pełnym rozkwicie luty 2018
https://nowymarketing.pl/a/17636,kacper-sawicki-papaya-films-dzisiaj-produkcja-reklamowa-jest-w-pelnym-rozkwicie
Agencja DDB http://ddbtribal.pl/news/
Dobre Praktyki Castingowe zaproponowane przez Papaya Films http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/agencje-aktorskie-podpisuja-kodeks-dobrych-praktyk-castingowych-ulatwienia-dla-aktorow-i-domow-produkcyjnych”
W 2016 najwięcej reklam telewizyjnych wyprodukowała Papaya Films
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/w-2016-r-powstalo-w-polsce-2-8-tys-reklam-telewizyjnych-top-producentow-agencji-i-marek
Nowi pracownicy Papaya Films:
Bartosz Majkowski
Daniel Jaroszek
Reżyserzy związani z Papaya:
Marc Raymond Wilkins – reżyser szwajcarski
Brent Bonacorso
Samuell Bennetts (australijski, teraz w LA)
Bartosz Dombrowski jako scenarzysta i reżyser filmów krótkometrażowych i dokumentalnych współpracował m.in. z Michaelem Glawoggerem, Billem Butlerem i Christopherem Doyle’em. Ponadto produkował reklamy m.in. dla Milki, Blend-a-med., Pumy i Samsunga.
Piotr Onopa pracował jako producent muzyczny w MTV oraz reżyserował teledyski, m.in. Karoliny Kozak, Noviki i Sidneya Polaka, a także reklamy (m.in. te produkowane przez Papaya Films).
Papaya Films będzie na wyłączność reprezentować Dombrowskiego i Onopę w Polsce i całej Europie. Kilka tygodni temu firma podpisała umowę na wyłączność w Polsce z reżyserem Markiem Raymondem Wilkinsem oraz specjalizującym się w łączeniu zdjęć i techniki 3D Brentem Bonacorso.
LINKI:
- Shaun White na Olimpiadzie 2018 https://www.youtube.com/watch?v=he03dVkhLTM
- Telewizja Atomic https://www.youtube.com/watch?v=XwaxDB6PE5M
- Atomic staje się MTV https://www.youtube.com/watch?v=EtZMDnuR6OY
- Callsheet – zdjęciowy plan pracy https://ling.pl/slownik/angielsko-polski/call+sheet
- Igrzyska w Turynie https://pl.wikipedia.org/wiki/Zimowe_Igrzyska_Olimpijskie_2006
- Bracia Ligoccy http://sport.tvp.pl/igrzyska/35805214/mateusz-ligocki
- „Kto hamuje ten przegrywa!” jako główna porada dla motocyklistów http://khtp.pl/
- Real World Production http://www.wirtualnemedia.pl/katalog-firm/firma/real-world-productions-sp-z-oo
- Real World Production przekształca się w Papaya Filmshttp://mmp24.pl/artykuly/26210,dom-produkcyjny-real-world-productions-zmienil-nazwe-na-papaya-films
- Pawel Bondarowicz, obecnie: Partner, Executive Producer at Papaya Films https://pl.linkedin.com/in/pawel-bondarowicz-a429aa39
- Kryzys rosyjski https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys_finansowy_w_Rosji_(1998)
- Dot-com’y https://pl.wikipedia.org/wiki/Ba%C5%84ka_internetowa
- Produkcja filmu reklamowego http://szkoleniaatrium.pl/jak-wyglada-od-kuchni-produkcja-filmu-reklamowego/
- Elon Musk, tunele https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/hyperloop-elona-muska-jest-pozwolenie-na-tunel-waszyngton-nowy-jork/c1dz3zm
- SPACEX http://www.spacex.com/
- Reżyserzy na wyłączność Papaya http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/rezyser-marcin-dubiniec-wylacznym-wspolpracownikiem-papaya-films
- Sieć WPP (Wire and Plastic Products)https://www.wpp.com/wpp/
- Agencje sieci WPP http://www.wpp.com/wpp/companies/?PageIndex=0&SortBy=Name&PageSize%5B15%5D=15&SortReverse%5Bfalse%5D=A-Z&Mode=company
- Najbliższa konferencja Websummit 2018 https://websummit.com/
- South by Southwest https://en.wikipedia.org/wiki/South_by_Southwest
- Wojciech Skiba https://pl.linkedin.com/in/wojciech-skiba-8331506?trk=org-employees_mini-profile_cta
- Tomasz Kulesza https://www.goldenline.pl/tomasz-kulesza/
- Adresy Papaya Films w Warszawie, Londynie i Nowym Jorku http://www.papaya-films.com/contact
- Czwarta Edycja Konkursu Papaya Young Directors http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/jakub-gutkowski-autor-filmu-back-dla-link4-zwyciezca-papaya-young-directors-2017#></
- Bilbao https://pl.wikipedia.org/wiki/Bilbao
- Filmografia Kacpra Sawickiego http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1129742
- Wywiad z raperem Pjusem https://www.youtube.com/watch?v=Uvmlwj0BEJk
- Film Embers http://www.filmweb.pl/film/Embers-2015-730791#
- Seria Amerykańska https://czarne.com.pl/katalog/serie/amerykanska
- Wheelmen: Lance Armstrong, the Tour de France, and the Greatest Sports Conspiracy Ever by Reed Albergotti, Vanessa O’Connell https://www.goodreads.com/book/show/17674986-wheelmen
- The Defiant Ones https://www.netflix.com/pl/title/80214552