Change language:

PŁACZĘ nawet w PRACY – Hejt, terapia, życie w zgodzie ze sobą Agnieszka Dziekan

AGNIESZKA DZIEKAN
Zasubskrybuj Greg Albrecht Podcast
YouTube
Spotify
Apple Podcasts

Śmiało wyraża swoje emocje. Pokazuje, że PŁACZ nie jest słabością. Świadomie wystawia się na publiczną ekspozycję, mimo ogromnej wrażliwości i HEJTU, z którym często się zmaga. Agnieszka Dziekan.

Wybiera autentyczność i życie w zgodzie ze sobą, choć mogła wiele razy pójść na skróty. Ma swoją misję i w świetnym podcaście o emocjach Studnia Bez Dna otwiera ludzi na nowe doświadczenia i łamie tematy tabu. Ostatnio dostała nawet zwrotkę, że po jej podcaście “żona dała się namówić na korek analny”. 

W dzisiejszym odcinku Greg Albrecht Podcast gości Agnieszka Dziekan, utalentowana dziennikarka, prezenterka (Pytanie na śniadanie, Koło fortuny) oraz twórczyni podcastu Studnia Bez Dna. 

Z rozmowy dowiesz się m.in: 

– Czy w biznesie i pracy jest miejsce na wyrażanie emocji?

– Jak nauczyć się okazywania emocji?

– Dlaczego osoba o ponadprzeciętnej wrażliwości decyduje się na pracę w telewizji?

– Jak radzić sobie z hejtem?

– Jak zaakceptować siebie i żyć w zgodzie ze sobą? 

Z ogromną przyjemnością zapraszam do #303 odcinka Greg Albrecht Podcast z Agnieszką Dziekan! 

Partnerzy Greg Albrecht Podcast:

Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.

👉 formeds.pl/greg

Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!

Transkrypcja:

(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)

Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast Agnieszka Dziekan, twórczyni wyśmienitego podcastu o emocjach studnia bez dna, ale także prezenterka oraz dziennikarka w pytanie na śniadanie i kole fortuny. Cześć Agnieszka.

Agnieszka Dziekan: Cześć, miałeś powiedzieć, że prowadzę najlepszy podcast na świecie.:-)

Greg Albrecht: Tak jest, potwierdzam, potwierdzam. Wiesz co, ciekawi mnie jak… osoba, która jest wrażliwa bardzo, tak jak ty, co wnoszę chociażby po tematyce twojego podcastu, radzi sobie z taką ekspozycją publiczną cały czas?

Agnieszka Dziekan: Ojej, otwierasz bardzo trudny temat dla mnie, bo jest to temat, który przez ostatni rok myślę, że non-stop we mnie, w mojej głowie wiruje. Ostatnio przeczytałam taki bardzo fajny cytat, który myślę, że w tym temacie bardzo mocno się wpisuje, że dziś rozumiem, że nie jestem niestabilna emocjonalnie, tylko próbuję zachować spokój w niestabilnym świecie, w świecie, w którym żyję. I kiedyś zarzucałam sobie bardzo mocno, że właśnie nie panuję nad emocjami, że gdy mam jakieś niekomfortowe sytuacje w pracy, czy gdy czytam jakieś nieprzyjemne komentarze, to płaczę. Bo dla mnie płacz zawsze był pierwszym wyznacznikiem moich trudnych emocji. 

Ja po prostu dużo płaczę, zawsze płakałam i dziś też to robię. I powiem Ci, że z perspektywy czasu ja wiem, że im dłużej próbowałam zablokować tą swoją wrażliwość, tym bardziej się męczyłam. Wielokrotnie też słyszałam, że w tym świecie nie można pokazywać słabości, a dziś chcę pokazywać, że płacz nie jest słabością i zdarza mi się teraz płakać, gdy jest mi przykro, nawet w pracy. Dla ludzi czasami jest to trudne, dziwne i być może coś o mnie pomyślą, ale w gruncie rzeczy mam to gdzieś, bo taka jestem i wiem, że jeżeli chcę przetrwać, jeżeli chcę dobrze żyć i cały czas robić to, co robię, to muszę żyć w zgodzie z tym, kim jestem, a jestem niesamowicie wrażliwa. Ale jest to duża walka, nie ukrywam, od wielu lat.

Greg Albrecht: No właśnie, bo wybrałaś też karierę w takim obszarze, w którym rzeczywiście poddajesz się w jakiś sposób tej ocenie publicznej, co dla kogoś wrażliwego może być w pewien sposób dodatkowo trudne. Dlaczego zdecydowałaś się pójść tą drogą?

Agnieszka Dziekan: To jest też ciekawe, bo ja jestem w terapii ponad 4 lata i bardzo szybko odkryłam w niej, że zaczęłam pracę w mediach głównie po to, żeby udowodnić, żeby udowodnić wszystkim dookoła, że jednak coś osiągnę i że jestem czegoś warta. I w momencie, w którym zorientowałam się, że to w sobie mam, to nie ukrywam, że No miałam duży mindfuck w głowie, co w takim razie dalej, czy ja tak naprawdę chcę to robić, czy chcę tu być, czy to jest dla mnie i znalazłam się w tym i wiem, że dziś jestem w tym miejscu z zupełnie innego powodu i… I to już nie jest o udowadnianiu, ale na samym początku myślę, że to jest niesamowite, bo nawet w pracy gdzieś biegłam właśnie do tego schematu, tak jak w domu przez swoje całe dzieciństwo, tą takie pierwsze lata dorosłości próbowałam znaleźć akceptację w takich mało sprzyjających i toksycznych środowiskach, taki sam zawód sobie znalazłam. takiej, w którym cały czas muszę walczyć o to, żeby być doceniona. I to jest ciekawe, bo wcześniej wydawało mi się, że to jest schemat, który dotyczy nas zazwyczaj w relacjach, ale nie do końca, bo często właśnie wybieramy zawody, które też mają nam jakąś lukę, tak wiesz, troszeczkę zakleić, ale na pewno nie wypełnić. I pamiętam ten dzień, kiedy dotarło to do mnie, I pomyślałam sobie skrajnie, że w takim razie ja nie powinnam pracować w telewizji. I im dłużej sobie z tym siedziałam, tym wiedziałam, że znowu to jest ogromna skrajność. Że ja po prostu wiem, że muszę tworzyć rzeczy, które są też tylko moje. Wiem, że muszę dbać bardzo o balans w swoim życiu, balans, który naprawdę traktuję bardzo poważnie i daję sobie czas i że moje życie nigdy nie będzie się kręciło tylko wokół pracy, którą bardzo kocham, ale nie kocham jej bardziej niż swojego życia. I to do mnie dotarło.

Greg Albrecht: Jakie były główne etapy tego przeobrażania się, jeżeli chodzi o motywację do robienia tego samego, bo myślę, że to może być niezwykle ciekawe dla osób, które znajdują się w jakiejś sytuacji, w której czują, że o rety, co mnie tutaj ściągnęło, w sumie być może nieprzyjemne jest dla mnie w jakimś ujęciu to, co robię, albo być może moje motywatory wygasły, I nie chcę w sumie z tego zrezygnować, bo to jest jakiś kapitał, który zbudowałem, czy zbudowałam, a jednocześnie chcę znaleźć nowy motywator. To co było takim ważnym punktem tego procesu transformacji.

Agnieszka Dziekan: Wydaje mi się, że tak szło bardzo naturalnie.

Pamiętam jak zaczynałam pracę 10 lat temu, przez 3-4 lata pracowałam jeszcze we Wrocławiu, później przeniosłam się tu do Warszawy i jak zaczynałam to bardzo często słyszałam, że mam właśnie duży potencjał, że jestem super i było dużo takich, wiesz, dużo oklasków, które mnie bardzo motywowały i których… Wtedy potrzebowałam, żeby wiedzieć, że jestem warta i że jestem dobra. No ale już w procesie swojego rozwoju, kiedy już byłam kilka lat w tym zawodzie i już nie byłam tym świeżakiem, no to coraz rzadziej słyszałam, że jestem dobra i coraz częściej w mojej głowie pojawiał się głos, że dobra nie jestem, no bo nikt mnie nie chwali.

Mhm. I to był pierwszy taki haczyk do tego, żeby się zatrzymać i złapać tą część siebie, która potrzebuje tego chwalenia. Warto tutaj powiedzieć, bo to jest taka nieodłączna część tego, co się dzieje w mojej głowie, że terapia, w której jestem, czyli Internal Family Systems, opiera się na takim systemie wewnętrznej rodziny, gdzie jak wyobrazisz sobie takie krzesło świadomości, to bardzo rzadko o tym krześle siedzisz ty, Greg. W tej dorosłej swojej formie, tylko zazwyczaj siedzą swoje zamrożone części w różnych doświadczeniach i w różnym wieku. I ja po prostu złapałam tę część, która potrzebowała tych oklasków, posadziłam ją na tym krześle i zobaczyłam całą jej historię. I niestety wiem, że niektórzy mogą się oburzać na to, ale tak, trzeba było zajrzeć do swojego dzieciństwa, żeby się z tym uporać.

No i okazało się, że siedzi tam bardzo mała dziewczynka, która nigdy nie usłyszała dobrego słowa, która zawsze bardzo tego potrzebowała, która zawsze była taka niedokochana i nagle znalazła się w miejscu, gdzie ją chwalą i przestają. Czyli znowu wrócił taki schemat, że nie zasłużyłam sobie. I cały myk polegał w tej pracy z tą częścią na tym, żeby nawiązać z nią relację i jakkolwiek to abstrakcyjnie brzmi, uświadomić tej części, że jest rok, nie wiem, 2022, że ona już nie jest sama i że ja jestem za nią odpowiedzialna, że ja ją doceniam i nikt z zewnątrz nie jest do tego potrzebny. Bo to jest trochę tak, że jak masz to wewnętrzne dziecko bardzo mocno sklejone ze swoim dorosłym, to ono potrzebuje rodzica, a jeżeli ty nie masz tego kontaktu ze sobą, no to to dziecko wariuje, bo nie ma nikogo z zewnątrz i łapiesz się sytuacji, które mają cię uratować, relacji, które mają cię uratować, pracy, które ma cię uratować, ale to nie działa, bo to ty jesteś dorosłym i swoim rodzicem dla tej części. Ja cały czas muszę mieć kontakt z bazą. Bo kiedy nie mam kontaktu z bazą, tylko moimi motywatorami są zewnętrzne rzeczy, to znowu te dzieciaki sklejają się z moim dorosłym. A chodzi o to, żeby to wszystko, co w sobie nosisz, wiedziało, że to ty dowodzisz, że to ty się tym zajmiesz. Nie wiem, czy to do ciebie trafia i jak to widzisz, ale to jest mocne dla mnie doświadczenie i to zaczęło zmieniać całą moją perspektywę pracy.

Greg Albrecht: Nie wiem, czy przeżyłem takie świadome dostrzeżenie tych różnych ról. To, co mówisz do mnie, trafia od strony obserwacji rzeczywistości, w której zagadnienie, o którym mówisz, wydaje się być powszechne, dlatego że powiedziałbym, że tak, dotyka właścicieli firm, którzy gonią za wynikiem finansowym, porównują się do innych, albo chcą mieć ileś lajków na Linkedinie, albo wrzucają swoje zdjęcia, są fantastyczni w różnych sytuacjach po to, żeby ktoś to zalajkował. I tak samo każdego w sumie człowieka, który dzisiaj używa różnych mediów społecznościowych i może powiedzieć, no miło jest, jak tu ktoś kliknie serduszko na moim storiesku i tak dalej. Więc jeżeli chodzi o Środowisko, w którym żyjemy, mam wrażenie, że ono buduje jeszcze więcej ryzyk do tego, żeby być mocniej kierowanym zewnętrznie niż wewnętrznie. Ale może dochodzi do większej liczby też przebudzeń, kiedy ktoś sobie myśli, co mnie obchodzi, ile ja mam tych serduszek na tym Instagramie. Więc to nie jest łatwe. Nie jest też fajnie czytać nieprzyjemne komentarze. Z czasem moje doświadczenie jest takie, że może coraz więcej patrzę na niektóre z uśmiechem i myślę sobie, co trzeba mieć w głowie, żeby w ogóle napisać coś takiego. Jest to fascynujące. Tak naprawdę chciałbym spotkać taką osobę, która napisała coś ciekawego pod jednym z moich filmów.

Agnieszka Dziekan: Ale niektóre nie trafiają w twoje czułe punkty.

Greg Albrecht: Niektóre trafiają. Ostatnio parę mnie trafiło nieźle, no bo To jest tak, że nawet ten nadawca może nie wiedzieć, gdzie ten czuły punkt jest, ale ja jako odbiorca słyszę co innego, czy czytam co innego i dotyka mnie to, więc oczywiście, że to jest trudne. I właśnie o to chciałem cię zapytać, czyli czy jest taki moment, w którym, nie wiem, stajesz się jednak bardziej w pozytywnym znaczeniu, gruboskórna, jeżeli chodzi o reagowanie na komentarze dziwne pod twoim adresem, pewnie w mediach społecznościowych czy w innych miejscach.

Agnieszka Dziekan: Myślę, że nie reaguję destrukcyjnie, to jest plus, ale nie ukrywam, że ostatnio nawet czytałam takie komentarze na swój temat, że jestem obleśna, że jestem zmanierowana do potęgi, że jestem… zbyt pewna siebie, gdzie to w ogóle nie ma racji bytu. Myślę, że nie znamy się dobrze, ale że to widzisz i wiesz, że daleko mi do bycia zbyt. I czytam sobie to wszystko i myślę, jak to jest możliwe, że wy ludzie widzicie te cechy we mnie. Jak to jest możliwe. Mam takie duże niezrozumienie na to i czasami też dużą niezgodę, bo myślę sobie, to jest nie fair, to nie jest prawda.

Greg Albrecht: No to uśmiecham się, bo mam na to odpowiedź, która nie wiem czy jest prawdą, ale jest moją interpretacją i zaobserwowałem to bardzo często. Bardzo często widzimy w innych rzeczy, które tak naprawdę denerwują nas w nas samych. Czyli często jest tak, i też tak sobie racjonalizuję być może niektóre komentarze, czy opinie, czy na mój temat, czy na temat jakichś projektów, w których uczestniczę, czy jakiekolwiek, z którymi się nie zgadzam, że czasem nie da się oderwać opinii od strony merytorycznej, od nadawcy, który to nadaje. I często ten nadawca ma swoje własne wyzwanie, ten własny dramat, którego uzewnętrznieniem jest napisanie konkretnego komentarza.

Agnieszka Dziekan: Ci ludzie są dla nas najzwyczajniej w świecie lustrem. Ja to wiem, ale pomimo tej świadomości, no jakby nie jesteśmy robotami, nie jesteśmy z kamienia i czasami faktycznie gdzieś to dotyka, albo też bardzo ciekawym jest to, że ludzi… że mój głos na przykład jest bardzo kontrowersyjny w odbiorze, że albo się go bardzo lubi, albo jest on po prostu nie do przejścia.

Greg Albrecht: Tak uważasz.

Agnieszka Dziekan: No ja to czytam.

Greg Albrecht: Aha.

Agnieszka Dziekan: Dla niektórych mój głos powoduje taką irytację, że oni nie mogą tego słuchać.

Greg Albrecht: Jestem ciekaw, jakie będą opinie tutaj na ten temat.

Agnieszka Dziekan: Dajcie znać, czy jestem irytująca.

Greg Albrecht: W każdym razie powiedziałeś, że płaczesz w pracy. Jak to jest odbierane.

Agnieszka Dziekan: To znaczy, wiesz, to się nie zdarza często, ale kiedy zdarza się coś, co sprawia mi przykrość, no to ja wiem, że te emocje się będą pojawiać. Zazwyczaj robię bardzo konkretny wstęp i mówię, że… widzisz, że jest mi ciężko i że to wzbudza we mnie emocje, bo po prostu bardzo mi zależy na danym temacie. Więc trochę się tłumaczę, ale myślę, że chyba na tym etapie życia w społeczeństwie to jest… Może nie powiem, że to jest must, żeby to robić, ale to się przyda, żeby trochę jednak uświadamiać ludzi, dlaczego masz jakieś emocje, żeby odebrali to tak jak…

Chcesz, żeby to odebrali, no bo jeżeli nic nie powiesz, no to zostawiasz to do wolnej interpretacji. Jeżeli powiesz, że to wywołuje w tobie emocje, bo… No to myślę, że będzie to lepiej odbierane, ale też ciekawą rzeczą jest to, że od jakiegoś czasu, myślę, że od ponad roku na pytanie, co u ciebie, jeżeli jest źle, to ja mówię, że na przykład jest średnio i to też jest niezwykłe, że ludzie… To świadomiłam sobie mówiąc to, że tak naprawdę jak ludzie pytają się ciebie zazwyczaj, co u ciebie, to oni wcale nie chcą usłyszeć, co u ciebie. To jest tylko taki wytrych, to jest tylko taki nic nieznaczący smoltok, bo wiesz ile razy zdarzało się, jak mówiłam, że jest średnio, że ktoś miał tak wielki szok, że na przykład jak wchodziła kolejna osoba do pokoju, to nagle odchodzili jak gdyby nigdy nic. wiesz, albo na przykład tej, a co się stało. I nagle właśnie wchodziła ta druga osoba w pokoju i nagle w pół mojego zdania ktoś znikał.

Greg Albrecht: Mówimy o radzeniu sobie z emocjami też. Sądzę, że to jest też jakiś tam bagaż emocjonalny i umiejętność poradzenia sobie w tej sytuacji, znalezienia przestrzeni na czyjeś emocje, swoje emocje w tym. To, co mnie fascynuje w twoim sposobie podchodzenia do rzeczywistości, to jest właśnie ten otwarty przepływ emocji. Myślę, że dla mnie to jest jakieś powiedziałbym wyzwanie jakiegoś rodzaju. Ale po części powiedziałbym, że jest też pozytywny aspekt tego, czyli moje podejście do emocji jest takie, że można to nazwać takim stoickim podejściem, czyli że mam świadomość, jakie mam emocje, ale to nie oznacza, że decyduję się w większości sytuacji na ekspresję tych emocji, czyli nie chodzi o to, że ich nie eksponuję bo ich nie czuję, czyli że je wypieram, co też jest jedną z wielu takich częstych strategii. Ale nie robiłeś tego. Wypierania emocji. No w jakimś ujęciu na pewno też. Oczywiście są sytuacje, w których nie mam umiejętności ekspresji emocji, czyli po prostu mam za mały trening w wyrażaniu, czy mam pewne psychiczne bariery, które sprawiają, że tych emocji nie wyrażam. No a czuję i słyszę to, co powiedziałeś, że twoje podejście jest zgoła odmienne, czyli te emocje wyrażasz i z tej perspektywy czujesz się z tym okej i jakby masz ogromny zasób w postaci tego treningu ekspresji emocji, który dla mnie jest czymś intrygującym.

Agnieszka Dziekan: Wiesz co, ja nie każdą emocję na pewno wyrażam, bo płaczu po prostu nie jestem w stanie, nie potrafię, nie umiem zatrzymać. Najzwyczajniej w świecie. Ale czy złość, gniew, no to jestem w stanie ujarzmić. I na tym mi zawsze bardzo zależy. Bo gniew, wyrażany gniew do drugiego człowieka jednak dotyka tą drugą osobę, a to, że jest mi przykro i płacze, to dotyczy tylko mnie. Więc jakby nie odbija się to na osobach z boku, tak myślę. Więc to jest emocja, którą wyrażam, ale która… jakby nikomu nie zagraża.

Greg Albrecht: To, co jest jakby tematem także wokół naszej rozmowy i które łączy się z ogólną intencją tego, co się dzieje w tym podcaście, to jest wątek tego, czy w biznesie musisz być twarda, czyli czy wygrywasz strategią ukrywania emocji, makiawelicznego czasem podejścia nawet do życia, gry, chodzenia w masce i izolowania się, czy jednak ten otwarty przepływ emocji i bycie bardziej czy dostępnym, jeżeli chodzi o prawdę o tobie, jest strategią wygrywającą. Krótko mówiąc, zastanawiam się, czy rzeczywista autentyczność i bycie takim otwartym, bycie prawdziwym, bycie sobą, to jest twoim zdaniem lepsza strategia, czy więcej można osiągnąć w takim środowisku współzawodniczącym taką strategią właśnie wypierania emocji, bycia na zimno i grą.

Agnieszka Dziekan: Wow, trudne to jest, bo znowu podajesz skrajności. Myślę sobie ze swojego doświadczenia i z takiej głębokiej obserwacji tego, co się dzieje wokół mnie, że w momencie, w którym ja wychodzę jakby ze szczerą swoją myślą i nie gram, to ludzie też zaczynają być szczerzy, bo czują, że mogą. I ja tego bardzo mocno doświadczam, że mnóstwo ludzi, których bym w ogóle nawet nie przypuszczała, że będą mi się zwierzać, widząc to, że ja jestem w tej swojej autentyczności i oni wiedzą, co ja robię, ile mówię, w jaki sposób mówię, jak podchodzę do życia, to oni też zaczynają opowiadać o swoich obawach, o tym, czego się boją, czego są pewni, czego niepewni i mam takie poczucie, że kiedy… Jakbyśmy, wiesz, no bo jesteś odpowiedzialny za emocje. To, że pozwalasz im przepływać, nie oznacza, że będziesz teraz obrzucał wszystkich ludzi przy stole tymi emocjami. Ale jeżeli wszyscy jesteśmy szczerzy i rozmawiamy o obawach i o tym właśnie, jak my to widzimy, to wydaje mi się, że szybciej można dojść do tego, do czego dążymy.

Tak mi się wydaje. Ale to, wiesz, ja tylko głośno myślę. Poza tym, a propos tego wyrażania emocji, wiesz, ty możesz je wyrazić na 55%, a kolejne 55% po prostu w domu sobie wyregulujesz. Ja na przykład mam swoje sposoby, tak jak powiedziałam, że płaczę często, ale nie wkurzam się i mnie naprawdę ciężko jest wkurzyć. I kiedyś wydawało mi się, że do niedawna mi się wydawało, że ja w ogóle w sobie nie mam czegoś takiego, jak gniew. Szybko okazało się w tym roku, że ten gniew jest, tylko jest właśnie pod wieloma warstwami mnie. I ja w domu wyrażam ten gniew. Jakkolwiek to brzmi. Ostatnio mam takie praktyki, jak jestem naprawdę… Mogę przekrynąć.

Greg Albrecht: Możesz robić oczywiście, co chcesz.

Agnieszka Dziekan: I jak jestem naprawdę wkurwiona, to na przykład biorę gazety i sobie je dra. To na przykład wyobrażam sobie dane sytuacje i mówię na głos.

Mhm. Wiem, że to jest przezabawne, ale wiesz, jeżeli ja mam ten gniew w sobie i ja go nie wyrażę, to to się będzie zbierać, Greg. I prędzej czy później to wybuchnie. Więc ta regulacja też gniewu jest ważna i są różne sposoby. Możesz uprawiać właśnie aktywność fizyczną, biegać, chodzić na boks, ale możesz też… wyobrazić sobie, że ta poduszka jest osobą, która cię wkurwiła, powiedzieć jej wszystko i potem jak ją spotkasz, ty nie będziesz miał tego ładunku, bo ty nie musisz jej tego w twarz mówić, ty musisz to wyrazić. Więc wydaje mi się, że gdyby ludzie mieli takie poczucie odpowiedzialności za swoje emocje i otwartość na to, że możemy o tym porozmawiać i umiejętność regulacji emocji, to to mogłoby wyjść. Ale zadałeś mi pytanie, czy to może wyjść. Wydaje mi się, że na dziś dzień to byłoby trudne, bo No i jeszcze to wyrażanie emocji u wielu ludzi jest trochę na bakier i myślę, że w biznesie, powiedz mi czy tak jest, myślę, że wciąż jest takie przeświadczenie, że trzeba być silnym i mieć grubą skórę, twarde jaja, bo ci wejdą na głowę.

Greg Albrecht: Fascynujące to, co mówisz z perspektywy tego, że coraz mocniej w głowie pojawia mi się ten aspekt edukacji w zakresie świadomości emocji, ale nie dlatego, że to jest takie jakieś ezoteryczne i jakby w ogóle wow, teraz się przytulajmy do drzew, tylko raczej z takiego praktycznego punktu widzenia, To pozwala regulować się wewnętrznie i z tej perspektywy być może nawet lepiej przygotowanym do interakcji z innymi ludźmi i też czuć się lepiej. I to jest może nic odkrywczego, natomiast dla mnie to jest ciekawe. Rzeczywiście pokazuje to, że Że można to robić, choć nie jest to rzeczywiście praktyka powszechna. Tak jak rozmawiam z ludźmi w świecie biznesu, to raczej tematy emocji nie są na pierwszym miejscu, no chyba, że ktoś się z czegoś cieszy w danym momencie albo go coś denerwuje, ale nie jest to rozpracowywane na takim poziomie, o którym ty mówisz teraz.

Agnieszka Dziekan: Zobacz ile… to uniknąłbyś i ludzie w ogóle w biznesie uniknęliby takich nieprzyjemności w zespole, gdyby na przykład jeżeli pracujecie nad projektem i jesteś mega wkurzony, to gdybyś powiedział, że masz w sobie ogromną złość, bo strasznie ci zależy na tym projekcie i to nie dotyczy tych ludzi, którzy siedzą z tobą przy stole, tylko strasznie ci zależy i zaczynasz się tym denerwować.

Mhm. Gdybyś to powiedział, to ci ludzie by wiedzieli, dlaczego jesteś wkurzony. Jeżeli tego nie powiesz, to każda z tych osób przy stole będzie miała poczucie, że spierdzieliła temat, nie.

I to się nakręca. I zespół działa coraz gorzej. Robi się jakiś kwas w powietrzu, bo każdy jest po kolei na siebie zły. A tak naprawdę nie jest na siebie zły, tylko ma frustrację wewnętrzną z jakiegoś powodu. Więc gdyby określać te swoje emocje głośno, albo i właśnie jest mi przykro, bo strasznie mi na tym zależy i uwaga, być może za chwilę będę płakać.

Greg Albrecht: Czyli emocje jako tabu w środowisku profesjonalnym.

Agnieszka Dziekan: Tak. Myślisz, że mógłbyś wrzucić takie zachowania do swojego biznesu i to by się przyjęło. Jak to czujesz.

Greg Albrecht: Myślę, że mógłbym, ale czy byłoby mi łatwo.

To pewnie nie. Czyli jest kwestia tego, co jest możliwe. Możliwe jest pewnie wszystko. Co czuję, kiedy sobie wyobrażam taką sytuację. Myślę, że lekkie… zażenowanie może i lęk. Takie jest moje odczucie, co czuję, wyobrażając sobie siebie w tej sytuacji, że prawdopodobnie, nie mówię, że to dobre czy złe, ale bym się samocenzurował w zakresie tego, czy wypowiedzenie tego nie otwiera mnie na to, że wiadomo, że kiedy wychodzimy naprzód i jakby uchylamy przyłbice, otwieramy się, jeżeli chodzi o nasze emocje, to jesteśmy jeszcze bardziej podatni na jakieś zranienie w różnej formie, a jak mówiliśmy jakieś głupie komentarze, które nie mają żadnego znaczenia i są de facto przy jakichś anonimowych ludzi pisane, mogą być pisane przez boty, potrafią nas dotknąć, to co dopiero, jeżeli próbujemy się otworzyć przed kimś, kogo mamy następnego dnia znowu spotkać w biurze, prawda. To jest pewien lęk, który możemy w sobie nosić, rozumiesz. I mieć to poczucie na zasadzie, okej, może lepiej się wycofam i grajmy dalej w tę grę.

Agnieszka Dziekan: No tak, tylko że to powiedzenie o sobie… która może odebrać, że coś zrobiła źle, to jest o ochronie tej osoby tak naprawdę. Jeżeli ty jej mówisz, że po prostu martwię się o ten projekt, dlatego zaczynam się denerwować, to to jest o ochronie tej osoby. bo jeżeli ty jesteś zły, masz w sobie złość, to nawet jeżeli o tym tego nie powiesz, to twoje ciało będzie to wyrażało i wszyscy będą to wiedzieli. O, trzymamy się od Grega z daleka, bo jest wkurwiony, nie.

Greg Albrecht: Zazwyczaj tak wszyscy reagują, także to może coś w tym być.

Agnieszka Dziekan: No, a gdybyś powiedział, dlaczego cię to wkurwia, dlaczego ci na tym zależy, moim zdaniem to totalnie nie jest, nie powinno być zawstydzające. Co więcej, ja zauważyłam, że jak wyrażam to, dobieram też odpowiednie słowa i wyrażam to, że słuchaj, albo nie wiem, źle się do ciebie odezwałam, bo jestem mega zła z tego i z tego powodu. Sorry, nie bierz tego do siebie, bo to w ogóle nie o tobie. To ludzie naprawdę są pod dużym wrażeniem, że mogą to usłyszeć.

Greg Albrecht: Jak słucham cię i wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, to też myślę o… W takim podejściu do czasu, czyli kiedy mamy takie sytuacje, spotkania, w których mamy rozwiązać jakiś problem, to bardzo łatwo nam jest w taki tryb zadaniowy wejść, jakby nie koncentrować się na relacji, nie koncentrować się na emocji, bo chcemy jak najszybciej rozwiązać problemy.

problem, rozwiązać zagadkę. I teraz, jeżeli chcemy ją rozwiązać, no to wydaje nam się, że będzie to szybsze, jeżeli odsuniemy emocje, odsuniemy relacje, skupimy się na zimno, teoretycznie tylko na problemie, będziemy ignorować te emocje, bo dzięki temu oszczędzimy czas, być może szybciej dojdziemy z punktu A do punktu B, no bo za chwilę kolejne spotkanie, za chwilę kolejny call, cokolwiek, kolejne zagadnienie. I zastanawiam się, jak Jak zbudować sobie nawyk do tego, żeby decydować się świadomie, żeby jednak zrobić przestrzeń na to, co czuję i na emocje, kiedy bardzo wiele osób jednak w biznesie, w tych wszystkich sytuacjach spotkań i innych rozmów, ciągle czuję pewnego rodzaju presję czasu i myślimy sobie tak, czy ja mam czas na to, żeby zrobić przestrzeń dla siebie w tym miejscu, żeby pomyśleć, co się działo we mnie w środku. Rozumiesz, jestem w rozmowie z tobą, czy ja mogę sobie teraz pozwolić, żeby wziąć oddech i pomyśleć, co czuję. I to są tego typu sytuacje. Więc skąd ten nawyk i jak go zbudowałaś w sobie, żeby widzieć swoje emocje, będąc pod presją czasu w sytuacji biznesowej.

Agnieszka Dziekan: Myślę, że to kwestia praktyki. I tak jak mówisz, że jak sobie wyobrażasz tę sytuację, to masz duży dyskomfort, to na początku jak zaczęłam to praktykować, też czułam ogromny dyskomfort.

Greg Albrecht: I co cię zmotywowało, żeby kontynuować. Bo z dyskomfortem jest tak, że jeżeli wierzysz, że przejdziesz przez pewną barierę i tam będzie światło znowu, rozejdą się hałasy, chmury i pojawi się słońce, no to do jakiegoś momentu masz motywację, żeby poddawać się dyskomfortowi, bo wiesz, że dalej będzie słońce nad chmurami, ale często potrzebujesz jakiegoś pozytywnego punktu zwrotnego, jakiejś informacji zwrotnej sytuacji, żeby kontynuować dany proces. To co dla ciebie było takim informacją zwrotną, że ma to sens, krótko mówiąc.

Agnieszka Dziekan: To, że ludzie dobrze reagują na to. Że my się tak boimy okazać to, jacy jesteśmy i jak się czujemy, a ludzie naprawdę dobrze na to reagują, bo oni czują się prawdopodobnie bardzo podobnie. I nagle, kiedy zaczynasz to robić, ci ludzie widzą w tobie człowieka i mają coraz większe, wiesz, to jest moim zdaniem takie trochę sianie ziaren, że być może ty jeszcze nie masz tej odwagi, ale jeżeli obcujesz z osobami, które mają tę odwagę, żeby mówić, to pomału, pomału, pomału to się zaczyna w tobie dziać, bo widzisz, że możesz, bo widzisz, że nie jesteś sam, bo widzisz, że ludzie obok ciebie czują się bardzo podobnie. Wiesz, ja też mówię o takim dość miękkim świecie, nie jestem w biznesie, w twardym biznesie. Myślę, że wszystko co mówię nie jest do przełożenia jeden do jednego u ciebie, ale uważam, że część z tych praktyk wyrażania co w tobie ma miejsce w biznesie. Właśnie choćby powiedzenie tego, dlaczego masz jakieś emocje względem projektu.

Greg Albrecht: Jak to nie jesteś w biznesie. Odnosisz wspaniałe, spektakularne sukcesy w karierze zawodowej, prowadzisz swój własny podcast, co jest twoim oddzielnym, samodzielnym projektem biznesowym w pewnym ujęciu też, Więc to nie jest tak, że jesteś jakoś odklejona od świata, gdzie kreowane są wartości mierzalne liczbowo, umówmy się. W sumie masz rację. Można policzyć, przełożyć na liczby, one muszą się spinać, co więcej prawdopodobnie generują jakiś tam wolumen pieniądza jak każdy inny biznes, bo w innym wypadku to by nie miało miejsca.

Agnieszka Dziekan: Masz rację, no to tak, masz rację, faktycznie o tym nie pomyślałam w ten sposób, więc powiem ci z moich obserwacji, że im bardziej jestem przy sobie, tym to jest lepiej odbierane.

Greg Albrecht: Jakie były najważniejsze momenty, może jeden moment w twojej karierze telewizyjnej.

Agnieszka Dziekan: Myślę, że… Tych momentów jest dużo, bo wraz z pracą od wielu lat już w sumie w telewizji ja byłam w niej zupełnie innym człowiekiem. I wraz z tym, jaki miałam mental, tak inaczej zupełnie odbierałam to, co mnie spotyka. Na przykład w ubiegłym roku, na początku tamtego roku wygrałam casting właśnie dokoła Fortuny I wydawało mi się, że wszystko się zmieni, bo wtedy byłam w słabej kondycji psychicznej, tylko że przez to, że ja się źle czułam, to nie potrafiłam aż tak się cieszyć z tego, na co naprawdę długo czekałam. I myślę, że w każdej pracy trochę tak jest, że możesz osiągać piękne rzeczy, ale może być też tak, że nie będziesz potrafił tego docenić z jakiegoś powodu. Co nie oznacza, że tego nie doceniam, bo jak już te emocje opadły i ułożyłam sobie wiele rzeczy… tak dopiero w tej klarowności umysłu zaczynam widzieć, co było kluczowe, a wcześniej tego nie widziałam. Wydaje mi się, że jak jesteś w tym procesie, w tym rozwoju, pracujesz od wielu lat, to naprawdę trzeba praktykować to łapanie się tych sukcesów, to doświadczanie, to cieszenie się, bo myślę, że my tak bardzo pędzimy, że nie nadążamy w ogóle za tym, co się dzieje i się nie cieszymy i nie celebrujemy. Więc jeżeli pytasz o takie najważniejsze momenty, to ja dziś mogę powiedzieć, że super ważnym momentem był telefon, kiedy dowiedziałam się, że mam to, bo bardzo na to czekałam.

Mówię o kole fortuny. Kolejnym ważnym momentem było to, jak jeszcze pracowałam we Wrocławiu, miałam 19 lat i bardzo głęboką depresję. Przez rok wysyłałam zgłoszenia, gdzie w tym samym czasie bardzo mocno fantazjowałam o tym, żeby odebrać sobie życie. To był hardkorowy czas.

I nagle zadzwonił ten telefon. Pojechałam do tej Warszawy, wygrałam casting i wtedy się też z tego nie cieszyłam. Chociaż wydawało mi się, że to zmieni moje życie. Dziś wiem, że to był kluczowy moment. To był moment, który pomimo tego, jak było źle, ja szłam. I to jest dla mnie, jestem za to na maksa wdzięczna, że od zawsze miałam w sobie coś takiego, że ja czułam, że jest jakieś rozwiązanie na to gówno, w którym pływam. Naprawdę, zawsze to czułam. Chociaż nie wyobrażałam sobie, że mogę mieć lepsze życie, to czułam, że jednak mam jakąś siłę, żeby o to zawalczyć. No. Co tam.

Greg Albrecht: No, słucham. Przyjmuję to, co powiedziałaś. To jest, wiesz, duża rzecz.

Agnieszka Dziekan: Tak. No bo czy ty, jak zacząłeś się rozwijać, zacząłeś swoją pracę, to tu i teraz widziałeś te kluczowe momenty, czy dopiero jesteś w stanie na nie spojrzeć właśnie z perspektywy czasu.

Greg Albrecht: Pewnie i to i to trochę. Czyli myślę, że były pewne obiektywne momenty, które bym powiedział, że rzeczywiście popchnęły moją karierę do przodu, a w zasadzie zawsze to były moje raczej zazwyczaj dość radykalne decyzje, które powodowały, że przechodziłem z jakiegoś poziomu X na poziom X plus 20% i jakby suma procenta składanego na osi 23 lat spowodowała, że dzisiaj jestem bardzo zadowolony z tego, co robię naprawdę i sprawia mi to ogromną satysfakcję. Mogę powiedzieć, że kocham moją robotę, jest super. Wczoraj tak myślałem, to jest rewelacja, wracam do domu, mam więcej energii niż wcześniej, ale były momenty, kiedy nienawidziłem tego w jakimś ujęciu tego, co robię i musiałem wycinać jakby elementy pracy zawodowej które były takimi rzeczami, których już nie chcę nigdy więcej doświadczyć. Czyli krótko mówiąc, ucząc się z siebie, usuwałem elementy, które przeszkadzały mi na tej drodze i nie były moje. Nie są być może uniwersalnie negatywne, bo dla kogoś innego to może być super, ale dla mnie to jest totalnie nie to. I ten proces można złapać moim zdaniem z punktu X. Rzeczywiście dużo łatwiej spojrzeć wstecz i zobaczyć, to były te punkty przełomowe, ale… Jak to jest, jak to się wygrywa taki casting. Na czym to polega, jak myślisz. Jakie są kryteria tego, żeby wygrać taki casting.

Agnieszka Dziekan: Nie mam pojęcia, wiesz. Ja pamiętam, że przed castingiem dokoła bardzo mi zależało o tym, żeby to się udało. Jednocześnie nie wierzyłam, że się uda. Ale później, tuż przed wyjściem na castingu, siadłam sobie na podłodze i stwierdziłam, że ja muszę zmienić nastawienia.

Nie mogę iść tam z myślą, że to się nie uda. Ja muszę iść tam z myślą, że ja idę po tę pracę. I tak zrobiłam. Przez to, że miałam właśnie podejście, że ja po to idę, zeszła ze mnie całkowicie presja. Bo to nie było myślenie, że ja muszę, ja po prostu po to idę. I przez te wyrzuty jakoś nie stresowałam się, byłam totalnie sobą, bawiłam się formą, gdzie cały układ był dość zabawny, bo na castingu dokoła Fortuny mieliśmy właśnie takie trochę udawane studio, było udawane koło i kilka osób z produkcji po prostu udawało graczy, uczestników. No i też miałam przeprowadzać z nimi jakiś small talk i naprawdę byłam totalnie wyluzowana.

Nawet nie próbowałam być profesjonalna, tylko po prostu byłam totalnie sobą. I dużo osób potem powiedziało już jak to wygrałam, że oni wiedzieli, że to będę ja. I myślę sobie, że zobacz, jedno wydarzenie… Możesz ugryźć na sto różnych sposobów i wszystko zależy od tego, z jakim mentalem pójdziesz. Wszystko zależy. Możesz mieć pracę, widzisz, w tej mojej pracy nic się nie zmieniło, ale moje nastawienie się zaczęło zmieniać. I w momencie, w którym ja pracuję bardzo mocno nad tym, żeby zrzucić z siebie presję, żeby po prostu zacząć być tu i teraz, iść tego danego dnia do pracy, dać siebie 100%, nie zastanawiając się, co będzie dalej. Mnie presja spala. Myślę, że wszystkich, większości osób presja spala. Po prostu. Ja jako człowiek, może ty masz inaczej, ale ja jako człowiek nie potrafię działać pod presją.

Greg Albrecht: Mhm.

Agnieszka Dziekan: A nawet jeżeli mam jakiś, wiesz, nie wiem, deadline, muszę coś zrobić w ostatniej chwili i to jest presja, to ja to zrobię, ale nie czerpię z tego przyjemności. I wiem, że wszystko zależy ode mnie, że ja mogę iść do tej samej pracy, naładowana źle energetycznie, mogę iść do tej samej pracy z nastawieniem idę pracować, ale idę się tym bawić, bo to jest praca, którą można się bawić.

Mhm. Więc myślę, że takie castingi i wszystkie castingi, na których byłam, było ich bardzo niewiele. W sumie byłam w życiu na dwóch castingach i dwa wygrałam i oba castingi były castingami…

w których ten pierwszy casting miałam 18 lat do TVP3 Wrocław. Był castingiem, w którym ja tam poszłam i w ogóle nic nie zakładałam. Bo ja wtedy w ogóle byłam na etapie, w którym nie przychodziło mi do głowy, że ja mogę pracować w telewizji. Ja tam trochę poszłam z przypadku, z ciekawości, ale moje poczucie własnej wartości na tamten moment było minus tysiąc. I ja nigdy nie marzyłam o tym, żeby robić telewizję, żeby w ogóle występować.

No absolutnie. Wiesz, ja wychodziłam z pozycji jestem niewarta, jestem głupia, nie mam nic do powiedzenia. Ja wyrastałam przez 18 lat swojego życia z myślą jestem głupia. I to było strasznie trudne do przełamania. I jeszcze ta myśl jestem głupia towarzyszyła mi przez wiele, wiele lat mojej pracy. Więc każdy negatywny komentarz też podsycał to. No i ten pierwszy casting był właśnie bez presji, bo po prostu byłam tam z ciekawości i się udało, a ten casting też był bez presji. Ale jest to całkiem fajne doświadczenie.

Greg Albrecht: Powiedziałaś coś, co przykuło moją uwagę, a mianowicie, że nawet nie próbowałam być profesjonalna, po prostu byłam sobą. Tak. Uważasz, że będąc sobą jesteś z natury nieprofesjonalna.

Agnieszka Dziekan: Wtedy udowodniłam sobie, że jestem profesjonalna będąc sobą. Tak, to jest też ciekawe, że myślałam o tym po castingu. że Agnieszka w końcu możesz sobie to przyznać. Masz doświadczenie, ty już to potrafisz. Już popatrz na siebie dziewczyno, już dosyć. Rozwijasz się, ale jesteś już na jakimś fajnym poziomie. Więc właśnie ten profesjonalizm już po prostu jest. Ja wiem jak się zachować, ja wiem jak mówić, jak stać, ja to wiem. No, więc tak, jestem profesjonalna, będąc sobą.

Greg Albrecht: To jest, musi być wspaniałe uczucie, patrząc wstecz, obserwować swój rozwój i także też tę ewolucję emocjonalną, z punktu, o którym mówiłaś, jakieś fantazjowanie o odebraniu sobie życia do takiego punktu, w którym w zasadzie kolejny etap, wchodzisz i osiągasz to, co chciałaś osiągnąć. Tak. Bo to na pewno buduje i pozwala ci radzić sobie z tym syndromem oszustki, który każdego z nas może w jakiś sposób dotknąć. Wciąż jest. Wiadomo, że te pytania czy te komentarze w jakiś sposób mogą się też do tego odnosić. Jak to jest realizować to, o czym się marzyło.

Agnieszka Dziekan: Jeżeli chodzi o marzenia, ja wcześniej w ogóle o tym nie marzyłam.

Bo ja wychodziłam z poziomu, że nic w życiu nie osiągnę. To był mój start. Więc w ogóle nie przychodziło mi do głowy, że ja mogę marzyć sobie o tym, żeby pracować już w telewizji, robić jakieś programy.

Co ty, ja. I może to być dobre i nie, ale te marzenia wraz z moim rozwojem… Nawet nie wiem, czy to były marzenia, to były chyba bardziej już cele. Ja tak o takich rzeczach zawodowych, to nie wiem, czy ja marzę, wiesz. Chyba nie mam marzeń.

Greg Albrecht: Mhm.

Agnieszka Dziekan: Hmm, głośno myślę.

Greg Albrecht: Okej, no to możemy tego nie nazywać marzeniem, ale czy osiągnięcie celu powoduje w tobie wyznaczenie kolejnego celu, czy jakby osadzasz się w tu i teraz i czerpiesz satysfakcję z tego, że ten cel osiągnąłeś. Jak to wygląda dzisiaj. Czy masz już… pomysł kolejnego kroku, czy ten cel się automatycznie rodzi w twojej głowie. Myślę, bo to dotyczy każdego z nas, niezależnie od tego, czy budujemy ogromną firmę, małą firmę, co robimy w życiu, no to jakby, żeby się rozwijać, to gdzieś tam idziemy w jakimś ujęciu od punktu A do punktu B, od punktu B do punktu C i to nie zawsze musi być droga, nie wiadomo jaka piramida, czy nie wiadomo jaka drabina do góry, ale jednak Coś takiego się dzieje. Jestem ciekaw, jak to wygląda u ciebie. Czy te cele się same pojawiają. Czy one dopiero po jakimś czasie.

Agnieszka Dziekan: W sumie pojawiają się. Na pewno wraz z moim najnowszym projektem, jakim jest Koło z telewizji, trochę się uspokoiłam. w tym takim obsesyjnym wymyślaniu kolejnych rzeczy i zdobywaniu. Ale teraz jestem na przykład na etapie, kiedy w grudniu zakończyliśmy nagranie sezonu i teraz mam ponad pół roku przerwy. No i automatycznie zaczynają się pojawiać kolejne jakieś plany. Myślę, że na pewno każdy ma inaczej, ale ja, jakby mój konstrukt, Chyba jest taki, że ja potrzebuję mieć do czego dążyć, tylko że to nie są nowe rzeczy. Moim celem na dziś dzień jest rozwijanie podcastu, rozwijanie studni. Ostatnio zorientowałam się, co też było takie trudne, że ja mogę mieć jakąś misję. To było w ogóle w terapii. I moja Justyna tak patrzy na mnie, ale ty nie wierzysz, że ty możesz mieć jakąś misję w świecie. No ja. Ale mam misję i chyba to jest coś, co będzie mi przyświecać.

Greg Albrecht: Jaka to misja.

Agnieszka Dziekan: I moją misją jest pokazywanie ludziom, że warto…

Uwaga, powiem to, być autentycznym. I to jest niesamowite, jak nagle pojawili się obok mnie przyjaciele, z którymi potrafię tak porozmawiać, że mnie to wzrusza, bo nigdy w życiu tego nie miałam. I wolę mieć, wiesz, trzy bliskie osoby, z którymi mogę tak naprawdę rozmawiać.

niż stado różnych, z którymi nie mogę, nawet w procencie. I im bardziej ja jestem w tym, tym częściej spotykam takich ludzi i tym częściej mam wrażenie, że ludzie właśnie zaczynają się otwierać i to mnie super wzrusza. Nawet to, że już czytam komentarze pod moimi podcastami i powiem, Ja nigdy tego nie doświadczałam. Zaczęłam dostawać wiadomości, że dany odcinek zmienił ich podejście do życia, że ktoś poszedł na terapię, że ktoś wrócił do kogoś i walczą o swoją relację.

Albo, to jest dość śmieszne, uwaga, ale ja jestem dumna. Pan napisał, że… Ostatnio miałam taki odcinek o seksualności i że w końcu po obejrzeniu tego odcinka moja żona dała się namówić na korek kanalny. Bardzo Ci dziękujemy, było wspaniale. I ja jestem dumna, wiem, że to jest zabawne, ale mam takie… Jezu, to działa. Ludzie się otwierają na różne rzeczy, na doświadczanie życia. I pod względem, wiesz, bycia w świecie i pod względem seksualności wszystkiego.

Żeby spróbować, zobaczyć, gdzie mi, w czym jest mi dobrze. Żeby się nie ograniczać, bo czasami mamy tyle, wiesz, nakładek na sobie… I nawet sobie nie zdajemy sprawy, jak diametralnie mogłoby się zmienić nasze życie, gdybyśmy zaczęli eksperymentować. No więc to jest moja misja i ja chcę, ta misja jest chyba, no jest na pewno moim celem i wiem, że podcast mnie przybliża do tego. Mam jeszcze kilka różnych pomysłów, jak to poszerzyć, ale one się jeszcze tam, wiesz, w głowie kotłują, ale myślę, że ten rok będzie dla mnie przełomowy właśnie o tym. I czasami mam taką myśl, że Boję się, że to co mówię, to co robię będzie wykorzystane przeciwko mnie, no bo to co też wcześniej powiedziałeś, że jeżeli ja stoję przy sobie, jeżeli ja mówię o emocjach, no to jestem totalnie otwarta na zranienie, no bo mam emocje tutaj. Ale ja wolę tak.

Ja po prostu tak wolę. Ja jestem na to gotowa. I po to jest ta moja też praca nad sobą, żeby być gotowa na tej drodze spotkać różnych ludzi i pomimo, bo właśnie to jest to, że to, że ty okazujesz emocje nie oznacza, że każdy może cię wykorzystać. Ty możesz tym zarządzać. Więc taka umiejętność tego, że wiesz, jasne, że nie wszędzie będę te emocje wyrażała. Ja, wiesz, ja obserwuję, gdzie jestem akceptowana. to jest klucz moim zdaniem. I wiesz, i niewyrażanie tego wszystkiego i takie kłębienie powoduje, że tam wydarzy się eksplozja. Albo to się skończy jakimiś chorobami autoimmunologicznymi, albo się skończy głęboką depresją, wypaleniem zawodowym, wszystkim. Po prostu dbajmy o swoje emocje i wyrażajmy je, każda jedna emocja. Ja pamiętam, że miałam też taki okres w swoim życiu, w trakcie terapii, że wdawało mi się, że właśnie tak selekcjonowałam trochę emocje i etykietowałam, że radość, wdzięczność super, ale złość, ja się nie powinnam złościć. A dziś wiem, że to jest totalny bullshit i to nie jest tylko o byciu konstant, spokojnym, wdzięcznym, tylko to jest właśnie o tym, żeby wyrażać odpowiedzialnie wszystkie emocje, bo ty możesz się wkurwić, nie krzywdząc nikogo dookoła. Więc to jest takie wow dla mnie.

Greg Albrecht: Emocje, z tym przepływem emocji to to, czego ja się nauczyłem w terapii. Jest to jedna rzecz, która dużo mi dała i odnosi się do tego etykietowania, o którym mówiłaś. To jest to, że jakby jeżeli otwierasz zawór, który dzieli cię od twoich emocji, czyli generalnie otwierasz śluzę i już w tę próżnię dostaje się powietrze, to nie można zrobić tak, żeby dostawały się tam tylko te w cudzysłowie dobre emocje, a te złe emocje zostawały na zewnątrz. Czyli jeżeli chcesz odczuwać radość, to musisz się przygotować na odczuwanie cierpienia, złości, smutku. I to było takie duże doświadczenie. Druga rzecz, którą zaobserwowałem w kwestii emocji, to jest pierwsza, czyli że jakby one muszą iść w pakiecie. Druga to jest to, że jeżeli będziesz je obserwować, to zaskakujące jest to, jak one szybko się pojawiają i znikają. Będąc teraz tatą i patrząc na dzieci, mam świetny obraz tego, że jest dramat, a po chwili jest szczęście i patrząc na osobę, która nie ma żadnych blokad w ekspresji swoich emocji, mam szansę bez filtra widzieć, jak ten Przepływ emocjonalny następuje z totalnej frustracji, złości do wielkiej radości w sekundę i to też daje mi większą gotowość do tego, żeby powiedzieć, ok, teraz jestem super zły, ale to nie jest koniec świata, bo za chwilę będę znowu szczęśliwy. Czyli krótko mówiąc, to jest taka druga rzecz, że nie tylko, że one jakby idą jedną rurą, ale też, że ten przepływ tego gazu emocjonalnego jest na tyle szybki, że naprawdę ja nie wiem, czy są emocje, które trwają tak sytuacyjnie dłużej niż kilka minut. To jest ta złość i ile czasu można być tak mega złym.

Agnieszka Dziekan: To znaczy, że możesz być tydzień zły, jeżeli będziesz próbował nie być zły.

Greg Albrecht: No dokładnie.

Agnieszka Dziekan: To jest dokładnie to, co mówisz. Ja też ostatnio jeszcze tak walczyłam z tym smutkiem swoim i strasznie długo byłam smutna, ale byłam długo smutna, bo nie pozwalałam mu wybrzmieć. I tutaj nie ma wielkiej filozofii. Wystarczy po prostu usiąść, zamknąć oczy i po prostu sobie siedzieć z tym smutkiem, siedzieć sobie z tą złością. I okazuje się, że tyle wystarczy. Tutaj nie ma dziesięciu rozwiązań. Po prostu trzeba usiąść i pozwolić sobie pobyć smutnym. I to trwa chwilę. Ale im dłużej uciekasz, tym większa zadyszka.

Greg Albrecht: Dokładnie. Więc to, co ja tu napisałem, to jest, napisałem sobie kilka elementów, to powrót do tego lustra. Mówimy, że ludzie się zachowują, na nas przerzucają jak lustra te emocje, które mają w sobie i próbują nas tymi jakimiś tam złymi słowami tak naprawdę wyrażają jakąś swoją wewnętrzną frustrację, ale jest też ta pozytywna strona lustra, którą przedstawiłaś, czyli że jeżeli dajesz ten pozytywny to przyciągasz w jakiś sposób tych ludzi, w których oni się uczą też, naśladując swój sposób zachowania, być bardziej otwartymi. I to jest myślę taki też ogromny ładunek pozytywny bycia autentycznym, czy bezpośrednim, szczerym. I to się, można powiedzieć, nawet brzydko opłaca, ze względu na to, że budujesz sobie lepsze środowisko, w którym funkcjonujesz, masz ten wpływ. Tutaj jest jeden taki wątek, który mnie zawsze intryguje z takiego stricte biznesowego, pragmatycznego punktu widzenia, bo można powiedzieć, że niektórzy ludzie, którzy działają w przestrzeni publicznej intencjonalnie na przykład… Są bardzo wstrzemięźliwi, jeżeli chodzi o wyrażanie swoich opinii, dlatego że to może im na przykład zaszkodzić w jakichś współpracach marketingowych w przyszłości.

Chociażby to. Ja miałem takie ostatnio jakieś doświadczenie, które mnie mocno dotknęło. Dotknęło mnie dlatego, że jest tak bardzo absurdalne, a to dokładnie była sytuacja taka, że tam jakaś marka chciała mnie do czegoś zaprosić. I ktoś gdzieś, jakaś ich agencja komunikacyjna gdzieś wyszukała w jakiejś wiadomości sprzed 10 lat, że ja jakiś, zażartowałem sobie z jakiegoś ich produktu i oni uznali, że ja mogę być zagrożeniem, bo ja jestem, nie wiem, jakiś potencjalnie niebezpieczny dla tej marki.

Agnieszka Dziekan: Zażartowałeś.

Greg Albrecht: Zażartowałem sobie w jakiejś mojej prywatnej komunikacji czy innej, którą ktoś gdzieś wychwycił z jakiegoś Facebooka AD 2020, 2010.

Anyway. Zmierzam do tego, że to jest jakaś stacja, której ja doświadczyłem w jakiejś skali mikro, ale też pracując przez lata w marketingu wcześniej widziałem, jakie jest to podejście i widać też jak Jak te współprace są budowane. Jestem ciekawy, jakie jest twoje spojrzenie na to, no bo widzisz też, że są osoby, które jakby, wiesz, dopasują się do każdej sytuacji i być może to jest też jakaś miara profesjonalizmu, że nieważne w którą stronę jakby wiadr wieje, no to jakby nie wynoszą na sztandarach swoich osobistych opinii, przekonań, wartości, tylko raczej trzymają je dla siebie. i zakładają, że są po prostu profesjonalnym narzędziem, nie wiem, na przykład właśnie do wypowiadania się, tak jak to wielu osób pracujących w telewizji ich główną kompetencją jest atrakcyjne wypowiadanie się. Co o tym sądzisz. Jak to się składa z twoją definicją autentyczności i co uważasz, gdzie jest ta granica pomiędzy byciem sobą, a szkodzeniem sobie w jakimś ujęciu.

Agnieszka Dziekan: Wiesz, myślę sobie, że Są różne sposoby na funkcjonowanie w mediach, w social mediach i każdy wybiera swoją drogę. Ja wiem, że gdybym wstawiała więcej treści beauty i była bardziej taka płaska w odbiorze, wiesz o czym mówię, to pewnie miałabym więcej współprac reklamowych i więcej pieniędzy. Ja sobie zdaję z tego totalnie sprawę. I mogłabym to zrobić. Jeżeli ktoś to robi, jego wola, spoko. ale ja nie chcę. Ja po prostu nie chcę i biorę na siebie to, że tych współprac będzie mniej, ale jak one są, to zazwyczaj trafiają do mnie marki, które też gdzieś mają właśnie, nie wiem, świadomych konsumentów, dobre jakościowo rzeczy, więc no po prostu nie ma tego shitu żadnego.

Greg Albrecht: Mhm.

Agnieszka Dziekan: można, mówię, można zrobić to na sto różnych sposobów. Ja wiem, że po prostu chociaż by mi się pewnie to przydało i finansowo byłoby mi raźniej, lepiej, przyjemniej, to ja po prostu nie chcę, bo wierzę też mimo wszystko, że dzięki temu, że tych współprac jest mniej i jeżeli one są, to są wartościowe, to do mnie przychodzą ludzie, którzy po prostu mi ufają i I że takie działanie, chociaż na dziś dzień nie da mi super profitów, to w perspektywie czasu i przyszłości myślę, że się bardziej opłaca. Stawiam tutaj ten cudzysłów, nie. Że ci ludzie ze mną będą, że będą mi ufać. Jeżeli ja coś wymyślę i coś stworzę, to będą wiedzieli, że to jest spójne ze mną, że to ma wartości, że to nie jest gówno.

Mhm. Ale to jest kwestia takiej cierpliwości i wzięcia na siebie tego, że tych pieniędzy na początku nie będzie dużo. Że to jest dłuższa droga, ale wierzę, że właściwa.

Greg Albrecht: Więcej odwagi. Studnia bez dna. Co się w twojej głowie zadziało, że postanowiłaś w świecie pełnym podcastów i kanałów na YouTubie otworzyć podcast. Z wideo, czyli z kanałem na YouTubie.

Agnieszka Dziekan: Tak. Video powstało dopiero po… roku funkcjonowania mojego podcastu, z racji tego, że przez ten pierwszy rok, znowu, to jest cały czas, to co ja tworzę i co ja robię jest bardzo o tym, w jakim punkcie życia jestem i jak moja głowa działała. Na początku ten pierwszy rok był tylko audio, tylko z tego powodu, że ja chciałam też sobie i innym udowodnić, że ja mam coś do powiedzenia, że mnie nie widać i że mnie można słuchać, po prostu słuchać.

Nie wierzyłam w to, ale chciałam sobie to udowodnić. Mikrofon kupiłam i on leżał sobie, słuchaj, w szafce trzy lata, bo bałam się. Trochę żałuję na dziś dzień, bo gdybym zaczęła robić to wtedy, kiedy chciałam, to byłabym jedną z pierwszych, co pewnie spowodowałoby to, że teraz byłabym wyżej, bo jest podobno taka zasada, że nie musisz być najlepszy, ale jak jesteś pierwszy, to dużo robisz. No ale też byłabym już po prostu wiele lat, więc zupełnie inaczej to wyglądało, ale wtedy nie byłam na to gotowa, więc zaczęło się to wtedy, kiedy gotowa byłam. To był projekt bardzo mocno z potrzeby serca, z potrzeby stworzenia sobie przestrzeni, w której mogę się wyrażać, mogę poruszać tematy, które po prostu w duszy mi grają. Na początku zamysł był taki, że to będzie po prostu takie miejsce moich inspiracji i ja się nie zamykałam tylko na psychologiczne rzeczy. ale bardzo naturalnie wyszło, że to jest coś, co mi w duszy gra i to jest coś, co po prostu mnie pasjonuje.

Sam mój rozwój to jedno, ale po prostu to, jak my jesteśmy skonstruowani, jak funkcjonujemy w świecie, to jest totalnie moja ogromna pasja. Więc to było miejsce właśnie z potrzeby serca, rozwoju. Jeszcze nie wierzyłam w to, że… To będzie tak ładnie szło, jak idzie od ostatniego czasu, zwłaszcza ostatni rok, pół roku jest naprawdę fajne i widzę, że to nabiera, po prostu to nabiera i że przychodzą do mnie ludzie, którzy naprawdę chcą tego samego, co ja i to się dla mnie bardzo liczy.

Więc ten projekt w ogóle też tak ewoluuje razem ze mną. On się zmienia wraz z tym, jakim ja jestem człowiekiem. I to całkiem urocze. Ostatnio przesłuchałam pierwsze odcinki i jakby słyszę, w jakim tam byłam miejscu. Więc jak ktoś mnie słucha od początku, to też bardzo mocno widzi co we mnie zachodzi.

I to jest bardzo doceniane. W ogóle to poczucie w podcaście, że to moje bycie… Wiesz, ja w podcaście nie jestem perfekcyjna.

Ja mam, wiesz, jakieś… Nie mówię idealnie, zdarza mi się przejęzyczyć, zgubić wątek, bo po prostu poruszam dziesięć na raz. Ja to zostawiam i ku mojemu zaskoczeniu właśnie to ludzie lubią.

Mhm. I to było dla mnie takie wow, że ja mogę być nie taka idealna, taka ta roztrzepana, taka skacząca od wątku do wątku i ludzie mówią fajnie, lubię ją. No więc studnia bez dna jest super ważnym miejscem dla mnie. Ja sobie powiedziałam już dawno, ale w tym roku też to powtarzałam, że choćby nie wiem co się działo, choćby nie wiem w jakiej sytuacji była życiowej, to to jest rzecz, której nie odpuszczę, bo to jestem ja. Po prostu ten podcast, to jestem ja, jest dla mnie znaczący i to dzięki niemu właśnie poczułam bardzo mocno, że mam jakąś swoją misję w życiu, bo jak zaczęłam dostawać te piękne wiadomości od ludzi, bardzo osobiste, to zdałam sobie sprawę, Że to działa, po prostu to działa i że to jest w ogóle piękne, że to co robię może komuś pomóc, naprawdę mega mnie to porusza, że to ma znaczenie. Chcę robić rzeczy, które mają znaczenie, dlatego też jeszcze a propos tego Instagrama choćby, ja chcę tam wrzucać rzeczy, które mają dla mnie znaczenie, mniejsze, większe, ale mają znaczenie. Dlatego nigdy nie pójdę tą drogą na skróty.

Greg Albrecht: Dlaczego ta studnia nie ma dna. To takie trochę niepokojące dla mnie było, że można wpaść i nigdy z niej nie wyjść. Jakie jest źródło tej nazwy.

Agnieszka Dziekan: No jak myślisz.

Greg Albrecht: No jest tam miejsce na wszystkie możliwe tematy może do tego. Może być tak, ale jednocześnie niepokojące trochę.

Agnieszka Dziekan: A dlaczego niepokojące.

Greg Albrecht: Jak coś nie ma dna, no to można spadać, spadać, spadać i nie móc wyjść.

Agnieszka Dziekan: No nie no, ale zobacz, nie musisz wychodzić, zobacz ile ciekawych rzeczy możesz odkryć i one się nie skończą.

Greg Albrecht: No wiadomo, ale jest ryzyko, że nie wyjdę. Takie było moje myślenie, ale nazwa na pewno wpada bardzo mi w pamięć, no bo jest nietypowa. Ile dałaś sobie czasu na to, żeby zweryfikować to, jakie były, jakie miałaś podejście do tego. No bo teraz mówię, że to działa, no więc jest jakby dużo łatwiej się umocnić, tak jak powiedziałaś, podobnie jak w swojej karierze telewizyjnej, jakby zrobiłaś parę kroków, no i teraz trochę inaczej na to patrzysz. Ale wcześniej to były niespodzianki, zaskoczenia, oczekiwania i jakby dzisiaj jest rzeczywistość która w jakiś sposób spełnia twoje oczekiwania. Podobnie z tym podcastem. Kiedyś zaczęłaś sobie, kupiłaś mikrofon, trzy lata był w szufladzie, wyjęłaś, nagrałaś coś i jakie sobie założenia przyjęłaś.

Agnieszka Dziekan: Na początku w ogóle nie było założeń. i myślę sobie, że gdyby nie to, że ja naprawdę chciałam to robić, to dawno bym się poddała, bo na efekty musiałam długo czekać. Wydawało mi się, że jak założę podcast pracując w telewizji, no to, że jednak będę miała wielu słuchaczy.

Nie. Odbiorca telewizji nie jest słuchaczem podcastu i to sobie bardzo szybko uzmysłowiłam, że to w ogóle nie tak działa. Miałam bardzo mało odsłuchów przez pół roku, rzędu 300 i to zaczęło się później zmieniać, ale wiele razy miałam taką myśl, że no w ogóle lipa, no to nie wyjdzie. Ale przez to, że chciałam to robić po prostu, sprawiało mi to przyjemność, to wytrwałam. I ta wytrwałość pokazuje, że no po prostu trzeba być cierpliwym, że my jesteśmy w tacy, w gorącej wodzie kompanii i jakbym, wiesz, miała ogromne zasięgi, może by to zadziałało, ale no nie, no i okej, pracuję w telewizji, ale jestem takim, wiesz, paproszkiem, jakby ja nie czuję, że, no może teraz to się zaczyna trochę zmieniać, ale No nie mam jakichś ogromnych zasięgów i wydaje mi się, że jak coś zaczynamy robić, to kluczowe jest to, żeby naprawdę mieć do tego pasję, bo jak nie ma efektów i nie ma pasji, to się poddamy.

Greg Albrecht: Bo ty miałaś kiedyś takie doświadczenie sportowe, o którym mi powiedziałaś poza anteną, ale które myślę, że fajnie jakbyś opowiedziała trochę, bo tam Nie wiem, czy była pasja, ale było dużo pracy, była konsekwencja za wszelką cenę i był zaskakujący finał. Opowiedz, na czym to polegało i jaki wniosek z tego wyciągnęłaś.

Agnieszka Dziekan: Kilka lat temu, jeszcze przed moimi… treningowymi wszelkimi pasjami, stwierdziłam, że chcę zrobić coś, co wydaje mi się niemożliwe na dziś dzień. No i pomyślałam sobie, o, zawody kulturystyczne, wspaniale, w życiu nie byłam na siłowni, zróbmy to. Znalazłam trenera, Kubę, z którym pracowałam przez ponad dwa lata.

Bardzo to było intensywne i trenowałam bardzo ciężko i w tamtym czasie udowodniłam sobie, to chociaż teraz też mamy inne do tego podejście, ale wtedy udowodniłam sobie, że nie mam słomionego zapału. Że ja potrafię zrobić coś od początku do końca, chociaż ten koniec się zmienił, ale o tym za chwilę. I faktycznie przez dwa lata trenowałam ciężko, sześć razy w tygodniu odważałam sobie, wiesz, gram do grama ryżu, wszystko było na sto procent.

Ja sobie nie dawałam żadnej ulgi. Finalnie skończyłam z mega zaburzeniami odżywiania. I z rozwaloną całą gospodarką hormonalną, bo to jest sport ciężki, bo to jest sport niezdrowy, zwłaszcza dla kobiety. I wraz z tą moją aktywnością fizyczną zaczęłam coraz bardziej interesować się zdrowym stylem życia po prostu. I bardzo frustrowało mnie to, że pomimo tego, że tyle ćwiczę, to czuję się coraz gorzej.

To wiesz, nie miesiączkuję od dwóch lat, to po prostu to wszystko nie wygląda tak jak powinno. Ale przez cały czas z tyłu głowy miałam tę myśl, że skoro powiedziałam A, to muszę powiedzieć B, muszę to skończyć. No bez jaj, jestem dwa lata w treningu, już prawie gotowa, ktoś poświęcił mi czas na to i co ja teraz się poddam. Jak to będzie wyglądało. No i już niewiele zostało czasu do zawodów. No i ostatnia rzecz, jakiej nie robiłam, a co powinnam robić, no to trening, wiesz, tego napinki, pozowania, wszystkiego. No i wtedy zdałam sobie sprawę, że to dla mnie, dla mnie, tutaj zapodkreślam, dla mnie jest to strasznie cringe’owe. W sensie ja sobie nie wyobrażam siebie w tej farbce, czy jak to się nazywa, w tym kostiumie. Po prostu nie widzę siebie w tym.

Że wstyd mi na samą myśl. Nie o to chodzi, że wstydzę się ludzi, tylko nie podoba mi się to. No ale nie, no przecież już powiedziałam to A, muszę powiedzieć B. A potem, jak tak zobaczyłam te swoje wyniki, które były bardzo złe i te zaburzenia hormonalne i to, że stresowało mnie wszystko, co na talerzu nieprzygotowane przeze mnie. Nie byłam w stanie, ja przez dwa lata nie jadłam w knajpach, a jak wychodziłam z ludźmi, to sobie białko rozrabiałam pod stołem. I męczyłam się, ale nie, no nie mogę.

Nie mogę. I Ale potem, jak tak na to wszystko spojrzałam i zdałam sobie sprawę, że ja nie wystąpię tam. Ja po prostu nie chcę. Ja nie chcę się malować tym, nie chcę tego kostiumu, tego na miarę w perełkach i w kryształkach Swarowskiego.

Nie chcę tego, po prostu nie chcę. I na początku było tam dużo właśnie tych myśli, że się poddam, a potem myślę, że dojrzale stwierdziłam, że Ja mogę i mam prawo zmienić zdanie. I to nie świadczy wcale o tym, że się poddaję. Po prostu wraz z dwuletnim doświadczeniem treningowym, a dwa lata to jest dużo, nauczyłam się wiele o sobie i wiem, że moje B zmieniło się wraz z moim doświadczeniem.

I że nie chcę. Pamiętam, że spotkałam się wtedy z Kubą, powiedziałam, że słuchaj, nie chcę startować, ale byłam naprawdę gotowa, jakby wystarczyło tam pojechać. Powiedział, że czuł, że tak to się skończy, że czuł, że nie do końca, to jest moje.

I że okej, że to jest moja decyzja. I czego się nauczyłam. Powiem Ci, że chociaż z zaburzeń hormonalnych i odżywienia bardzo długo wychodziłam, więc to jest minus. Tak nie żałuję tego czasu, bo uzmysłowiłam sobie, że ja muszę i myślę, że warto, żebyśmy to robili, aktualizować to, w jakim punkcie życia jestem i że to, że sobie coś zakładasz w wieku 20 lat, że do czegoś dojdziesz, nie oznacza, że Po latach wciąż będziesz chciał tam iść. I często jest tak, że poświęcamy całe swoje życie dążąc do czegoś, potem jesteśmy tam i wcale nas to nie cieszy, bo okazuje się, że pomiędzy tym 20 a 30 rokiem życia wydarzyło się tyle, że ty się zmieniłeś jako człowiek, ale jednak wąsko patrzyłeś na ten horyzont, po prostu tyle, że nawet nie aktualizowałeś tego, co ci tak naprawdę teraz sprawia przyjemność.

Więc uważam, że to jest super ważne. To bardzo mnie to dużo nauczyło. Nawet przekładając to na moje teraz doświadczenie, naturalnym jest, pracując w telewizji, pracując w rozrywce, każda osoba, która robi to, co ja, ma to marzenie, żeby prowadzić największe programy rozrywkowe.

The Voice, wszystko. I gdybym nie zaktualizowała teraz swoich potrzeb, to wciąż bym miała tę myśl. Ale ja aktualizuję cały czas to, jakim jestem człowiekiem i czego potrzebuję. Jeżeli udałoby się poprowadzić, to super.

Ale to nie jest mój cel sam w sobie. Ja po aktualizacji mojego oprogramowania wewnętrznego wiem, że po pierwsze w telewizji, co ma być, to będzie, że ja nie mam na to wpływu. Wpływ mam na to, co robię w podcaście, więc… Tutaj mogę włożyć tyle, ile mogę, całą swoją energię. W telewizji jestem, wiesz, jednak dużo osób decyduje o tym, co się ze mną wydarzy. I że mi też sprawia przyjemność rozmowa z ludźmi, że moim takim, tym moim celem samym w sobie nie jest prowadzenie dużych programów rozrywkowych. Ja mogę je prowadzić, super, ale jeżeli myślę o takim celu telewizyjnym, takim, wiesz, najwyżej, to to jest uwaga Mały program, mały, wartościowy program, w którym mogę porozmawiać przy stole, tak jak z tobą. To nie jest duże, to jest małe, ale w mojej głowie to jest teraz taki cel sam w sobie. Chociaż tak jak mówię, wszelkie programy rozrywkowe mogę wyprowadzić. Ale wiesz o co chodzi, już to nie jest takie, że tam dążę, muszę to robić.

Greg Albrecht: Ewolucja człowieka, prawda. Tak.

Agnieszka Dziekan: Tak, ale ta aktualizacja, nawet w kontekście seksualnym, ostatnio dowiedziałam się w moim podcaście, że strefy erogenne w człowieku zmieniają się co 7 lat. I nagle, jak w wieku 30 lat sprawiało ci przyjemność… nie wiem, całowanie szyi, tak nagle, po tych siedmiu latach, ta strefa erogenna może się zmienić. I może ci sprawiać przyjemność coś, co ci wcześniej w ogóle nie sprawiało przyjemności. To było dla mnie mega ciekawe i nie wiedziałam, że tak jest. Dlatego warto jest nawet w kontekście seksualnym aktualizować to i zrobić sobie raz na jakiś czas aktualizację. Zobaczymy, co mi dziś sprawia przyjemność. I tak jest w ogóle w życiu, żeby aktualizować to, co ja na dziś dzień chcę robić. Co się śmiejesz.

Greg Albrecht: Bardzo się cieszę, że o tym mówisz, bo zaktualizuj swój system. To jest mój bestseller, jeżeli chodzi o moje wystąpienia w firmach. Dokładnie tak wymyśliłem. Zaktualizuj swoje oprogramowanie. Tak się nazywa moje wystąpienie, które prowadzę. Więc jak o tym mówisz, to myślę sobie ha, ha, ha. Great minds think alike.

Agnieszka Dziekan: Tak, tak. Ale super ważna rzecz. Super.

Greg Albrecht: No zdecydowanie. Chociaż można też zwariować poszukując tego idealnej recepty i odpowiedzi na to, kim jestem dzisiaj.

Agnieszka Dziekan: Nie, ale wiesz co, bardziej może właśnie zależy od podejścia, ale ugryźć to w taki sposób, że jestem ciekawa. Po prostu próbuję różnych rzeczy i po prostu podchodzę do siebie z czystą ciekawością. Bez presji, że ja muszę coś znaleźć, tylko jestem ciekawa, sprawdzam.

Mhm. I chyba to jest teraz taki punkt od dłuższego czasu w moim życiu, z lekkimi, wiesz, stopami, przez różne doświadczenia, ale mimo wszystko, że jestem ciekawa, dlaczego tak mam, co chcę robić, co mi sprawia przyjemność. Po prostu sprawdzam, bez presji, bez właśnie programowania sobie w głowie, co ja chcę, co ja muszę, tylko po prostu zrobić sobie może ten rok… Będzie o sprawdzaniu. Może nie będzie o czymś, o tym, żeby wybrać coś konkretnego, tylko sprawdzić siebie w różnych sytuacjach.

To jest moim zdaniem super. Albo dać sobie takie testowe trzy miesiące. To będzie trzy miesiące, kiedy posprawdzam sobie różne aktywności fizyczne.

Strefy erogenne. To, co ja lubię. Po prostu. To, co mi smakuje. Jakie lubię zapachy.

Trzy miesiące testów. I zaktualizuję to, co mi się… Może zapiszę na kartce. Oj, to może być fajne. Zapisać sobie na kartce, co lubię. Co mi się wydaje, że lubię. I dać sobie trzy miesiące aktualizacji. Zobaczyć, jaki będzie wynik. Myślę, że może być to zaskakujące.

Greg Albrecht: No ciekawe, ciekawe. Ja prowadzę takie… taki rejestr obszarów rozmaitych, który wziąłem z książki Code of an Extraordinary Mind, w której jest dziesięć obszarów, które oceniasz na dzisiaj w skali od jednego do dziesięciu i też wyobrażasz sobie, jak to wyglądało pięć lat temu. I teraz w związku z tym, że nowy rok się zaczynał, to zajrzałem do tego pliku, który był z 2017 roku i W kontekście tych rzeczy tam jest napisane, jaki jest ten poziom, jakie strategie stosuję do tego, żeby osiągnąć wyższy poziom w danym obszarze, czyli wyższy poziom satysfakcji, czyli co będę robił, czego nie będę robił, jakie mam strategie. i zaktualizowałem to teraz po tych kilku latach, spojrzałem i mówię, rety, to to jest już w ogóle nieadekwatne. Większość tych rzeczy zrealizowałem, te już mnie w ogóle nie interesują, a to już w ogóle nie jest problem, jakby tu jest 10 na 10 i się tym tematem nie zajmę, więc faktycznie pisanie i zrobienie takiego spojrzenia wstecz, nie wiem jak trzy miesiące, Ile można się zmienić w trzy miesiące, czy ile się można dowiedzieć. Pewnie dużo, ale też ciekawe jest, jeżeli się patrzy co jakiś czas na ten sam plik i zobaczysz, jak się zmieniło co i jakie rzeczy są, które kiedyś wydawały ci się dramatem, jakieś, które wydawały mnie się dramatem w 2017 roku, czyli ja czułem ogromny niepokój i wielką potrzebę zrealizowania czegoś X, a dzisiaj… Ten temat nie istnieje, nie istnieje ten temat już, niesamowite, to jest też bardzo satysfakcjonujące, ale też pokazuje, ok, to w takim razie jakie dzisiaj zagadnienia mam, nad którymi chcę pracować, więc to jest taki mój model robienia tego, o czym mówisz, mniej więcej, może w innych wymiarach na to patrzę bardziej.

Agnieszka Dziekan: Tak, no bo to mówimy długoterminowo, ale… Ja po prostu rzucam te trzy miesiące, bo jeżeli ktoś ma jakieś konkretne cele, żeby nie przerazić i nie chodzi o to, żeby każdy obszar poruszać, tylko właśnie zrobić sobie testowo aktualizację różnych rzeczy, jakie robię, jakie lubię, zobaczyć. I prawdopodobnie jak zobaczymy, że nagle inne zapachy nam się podobają, to to będzie tak ciekawe dla nas, że zaczniemy sprawdzać inne obszary. Tak samo smaki, no przecież one się zmieniają. To jest niesamowite, to jest niezwykłe i myślę sobie, że kurczę, chyba w tych czasach, kiedy mamy tyle bodźców i mamy dużą presję jednak, warto sobie to wszystko zapisywać. Bez zapisywania, jakiegoś takiego osadzania gdzieś tego wszystkiego, można się zagubić w tym.

Greg Albrecht: Co robisz, jak nie prowadzisz podcastu, ani nie jesteś w telewizji. Jakie rzeczy cię ładują. I nie eksperymentujesz na sobie we wszystkich możliwych obszarach, żeby aktualizować swoje mapy. To co robisz teraz, jak już nie jesteś kulturystką. I oprócz tego, że rozmawiasz z ludźmi lub prowadzisz programy.

Agnieszka Dziekan: Zazwyczaj rozmawiam z ludźmi. To jest śmieszne, że to jest tak nieodłączna część mnie, że Nie umiem inaczej. Słucham muzyki. Uwielbiałam wczoraj na przykład cały wieczór leżałam sobie na podłodze i słuchałam muzyki.

To mnie bardzo relaksuje. Uwielbiałam w ogóle leżeć na ziemi. medytuję od bardzo dawna i to też jest coś, co uwielbiam.

Ostatnio też mam dużą zajawkę na psychodelic breath. To jest trochę taka metoda hiperwentylacji. Masz 10 setów, gdzie w jednym secie jeden set zawiera bardzo szybkie oddechy przez nos, a później bardzo powolne, plus wstrzymywanie na bezdechu i na wdechu. I ta metoda bardzo mocno nas łączy z tym, co tam w środku. I z każdym razem, jak to powtarzam, docieram do jakichś nowych przestrzeni. I oprócz tego, że totalnie czyści mi to głowę, tak zero, to jeszcze bardzo dużo wychodzi z mojego ciała emocji.

I uczę się, i wychodzi mi to coraz lepiej, żeby w ogóle nad nimi się nie zastanawiać. Zazwyczaj przy siódmym secie, to jest ciekawe, z dziesięć setów przy siódmym secie zazwyczaj zaczynam płakać i ten płacz jest różny. Czasami sobie płaczę i czuję, że wychodzi ze mnie taki smutek, ale po prostu sobie płaczę i w ogóle nie kminię, co się dzieje. A ostatnio na przykład płakałam, ale to było bardzo takie o wzruszeniu, o radości. Po prostu jakby ta metoda pozwala mi być w czystych emocjach, bez jakiegokolwiek analizowania, co się dzieje. Mam zamknięte oczy, już jestem przy dziesiątym, to mam takie poczucie… takiej ogromnej przestrzeni, wiesz. Dużo światła się pojawia w głowie. No jednak wiadomo, że tutaj duży tlen i dwutlenek węgla też zrobił swoje, ale bardzo dużo takiej przestrzeni, światła, takiej ogromnej wolności. No niesamowite to jest doświadczenie.

Greg Albrecht: Tak w skrócie rozumiem, że to zastępuje stosowanie substancji psychoaktywnych w jakimś tam ujęciu, bez wykorzystywania ich i wprowadzać je w zbliżony stan. Tak.

Agnieszka Dziekan: i zobaczy, jakie to jest fascynujące, że to wszystko jest tutaj. Że my naprawdę nie musimy kombinować. I ostatnio właśnie podczas tej praktyki pomyślałam sobie, że Czasami, wiesz, tak zapominam, odłączam się od tej swojej bazy, tak szukam, a ja mam tutaj to wszystko, czego szukam, ja mam tutaj.

Ten spokój ja mam tutaj. Po prostu muszę po niego sięgnąć. On jest.

On jest we mnie. To poczucie wolności, którego tak szukam, ono tu jest. Ono nigdzie nie uciekło. Tylko nie znajdę go, szukając tam za tą kotarą. Tam tego nie będzie. To będzie tylko tutaj. I to, co powiedziałeś, dopóki nie zmierzymy się z tymi emocjami, które są trudne, nie zaznamy tych pięknych emocji, na które czekamy. Że emocjonalność… Nie, i wiesz, to jest po prostu… Tam jest cały wachlarz tego. Nie można sobie wybrać.

Greg Albrecht: Agnieszko, to jest ostatnie pytanie.

Agnieszka Dziekan: Słucham cię.

Greg Albrecht: O co Cię nie zapytałem, a chciałabyś o tym powiedzieć, bo jest to dla Ciebie ważne.

Agnieszka Dziekan: Trudne to, bo w sumie poruszyliśmy takie tematy, które są we mnie teraz mocno, ale mogę na przykład zagaić tutaj o intuicję i o swój wewnętrzny głos. Wierzysz w intuicję.

Greg Albrecht: Myślę, że to jest pochodna informacji, które mamy w głowie, do których nie mamy świadomego dostępu.

Agnieszka Dziekan: Słuchasz jej.

Greg Albrecht: Zazwyczaj, kiedy jej nie posłucham, to nie mam racji. Czyli zdarzało mi się tak, że czułem coś, ale nadpisywałem to zazwyczaj w pośpiechu. w jakimś procesie wyboru na przykład, gdzie intuicja mi podpowiadała, że to nie jest idealne, ale byłem pod presją czasu i wybierałem, decydowałem się na coś, co potem mi specjalnie nie odpowiadało i to było takie nadpisywanie intuicji. Więc czy jej słucham. Pewnie nie w takim wymiarze, w jakim bym chciał, bo wierzę, że niewątpliwie jest to jakiś tam szósty zmysł, który pozwala nam podejmować lepsze dla nas decyzje.

Agnieszka Dziekan: Tak, to jest niezwykłe dla mnie, bo myślę, że ten rok, ubiegły rok, był bardzo mocno u mnie o tym, żeby w końcu uwierzyć w to, że mam zajebistą intuicję i że to, że coś mi się wydaje, że jest dla mnie, ja tak bardzo do tego dążę, Nie zawsze oznacza, że tak jest.

I ten wewnętrzny głos naprawdę czuję. I my sobie, my się boimy temu zaufać. Bo my mamy wymyślony sposób na swoje życie.

My tam wiemy, co my chcemy. Ale to jest niezwykłe i to jest trochę magiczne. I tej magii trochę do swojego życia wpuszczam. Że nie wszystko muszę rozumieć, ale to po prostu jest. I to nie jest do końca wytłumaczalne, ale myślę, że już kiedyś intuicja na pewno pomagała naszym przodkom, żeby przetrwać, bo czuli, że nadchodzi coś, co im zagraża.

I my dziś też to w sobie mamy. Ja mam naprawdę piekielnie dobrą intuicję i czuję. Ja naprawdę czuję od razu intuicję. I w tym roku, przepraszam, w ubiegłym roku, nie mogę się przyzwyczaić, że jest nowy rok, w ubiegłym roku robiłam wszystko, zapierałam się rękami i nogami, żeby nie słuchać swojej intuicji. Myślę, że to jest dla mnie, to było dla mnie potrzebne doświadczenie. Z jakiegoś powodu tak się działo. Więc intuicja jest czymś, co po prostu nas powinny, uważam, że powinna kierować. I też często ludzie mówią, że jak się słucha intuicji, to można to pomylić. z właśnie jakimiś wewnętrznymi brakami, blokadami. Pewnie tak, ale na przykład ja też wiem, że ta moja praca wieloletnia nad tym, co we mnie, powoduje, że ja już potrafię to rozpoznać. Ja potrafię rozpoznać, czy to jest wewnętrzny głos, czy jednak strach po prostu, nie.

Greg Albrecht: Mnie się wydaje, że intuicja kiedyś raz naprawdę w życiu może nie uratowała mi życie, ale zaważyła na pewno o losach mojego życia w sposób bardzo znaczący i jestem jej za to wdzięczny, bo myślę, że dzięki temu podjąłem decyzję bardzo nieoczywistą, która z perspektywy czasu była nieoczywna. bardzo, bardzo dobra i dzięki której dzisiaj robię to, co robię i jestem tu, gdzie jestem, a tę decyzję podjąłem już 12 lat temu. Także zachęcam do słuchania Intuicji oraz podcastu Studnia Bez Dna.

Agnieszka Dziekan: Ale jeszcze wiesz co, chcę powiedzieć jedną rzecz, bo zapytałeś, tak nie wiem, czy do końca odpowiedziałam, teraz mi to przyszło, dlaczego ta Studnia Bez Dna, bo Każdy rok jest zupełnie inny. Mam nowe doświadczenia, mamy nowe doświadczenia i cały czas… pod warunkiem, że ma się tą otwartość, ciekawość, co się w nas dzieje, dowiaduję się o sobie nowych rzeczy. I mam poczucie po prostu, i to jest dobre, jakby nie ma się czego bać, że to jest cudnia bez dna, bo jesteśmy po prostu totalnie nieodkryci i odkrywamy siebie z każdym rokiem naszego życia i pewnie zupełnie inne rzeczy będziemy mieć w głowie tuż przed naszą śmiercią. To jest studnia, szkoda by było, żebyśmy już byli skończeni i wiedzieli o sobie 100%. Zawsze to będzie droga.

Greg Albrecht: Wyśmienita puenta. Bardzo Ci dziękuję za tę poruszającą rozmowę i z niej również biorę coś dla siebie a propos tego podcastu, o czym przekonacie się już niebawem.

Agnieszka Dziekan: Dziękuję.

Greg Albrecht: Partnerem podcastu jest Albrecht & Partners, mentoring strategiczny, wsparcie w zarządzaniu i executive coaching.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także