Adrian Migoń – Prezes Zarządu Fundacji Inkubator Technologiczny, menadżer programu mentoringowego Youth Business Poland. Specjalista rozwoju przedsiębiorczości i budowania programów rozwojowych dla startupów. Youth Business Poland jest częścią fundacji Youth Business International organizacji zrzeszającej 25 0000 mentorów i wspierającej przedsiębiorczość w 48 krajach świata.
Adrian stworzył w YBP ekosystem wsparcia dla przedsiębiorców obejmujący projekty akceleracyjne, szkoleniowe i mentoringowe. Posiada wieloletnie doświadczenie wspierania startupów i tradycyjnych przedsiębiorstw w rozwoju. Zrealizował około 20 projektów prowadzonych na terenie całej Polski, realizujących łącznie ponad 15 tysięcy godzin szkoleń, mentoringu i coachingu.
Do tej pory ze zrealizowanych przez Adriana projektów skorzystało ponad 600 firm.
Opis:
Gdy zaczynał pracę w Youth Business Poland, pierwsze miesiące pracował za darmo. Dzięki swojej elokwencji, wiedzy i determinacji pozyskał jednak szybko wsparcie, najpierw inwestora z 20 000 zł, a później grant w kwocie 50 000$ od Youth Business International.
Od 10 lat pomaga początkującym przedsiębiorcom stawiać pierwsze kroki w biznesie. Dzięki fundacji Youth Business Poland, której prezesem jest Adrian Migoń od 2008 roku wsparcie w formie indywidualnego mentoringu uzyskało już niemal 1200 początkujących przedsiębiorców, a w szkoleniach wzięło udział około 10 000 osób. Średnio, co roku, fundacja składająca się zaledwie z 4 osób pomaga powstać 100 nowym firmom w Polsce!
W cały proces zaangażowanych jest ponad 100 wybitnych mentorów, doświadczonych w biznesie i działających pro bono. Fundacja współpracuje z sektorem korporacyjnym (m.in. Citibankiem, Bankiem Gospodarstwa Krajowego i JP Morgan) oraz z sektorem publicznym (Urzędem m.st. Warszawa i Mazowieckim Urzędem Marszałkowskim).
W rozmowie Adrian Migoń opowiada o tym, jak uzyskać wsparcie, będąc początkującym przedsiębiorcą. Zdradza też sposoby na skuteczne pozyskiwanie środków dla fundacji oraz swoje sposoby na sukces w biznesie.
Video:
Zapis rozmowy:
Dziś naszym gościem w Greg Albrecht Podcast 1 jest Adrian Migoń 2, prezes fundacji Youth Business Poland 3. Cześć Adrian.
– Cześć, witaj Grzesiek. Witam też wszystkich słuchaczy.
Dobrze cię widzieć i móc z tobą porozmawiać o mojej ulubionej fundacji, o fundacji, z która współpracuję już od kilku lat, która zajmuje się wspieraniem przedsiębiorczości i pomaganiem ludziom, którzy nie są przedsiębiorcami, zostać przedsiębiorcami, a także osobom, które już są przedsiębiorcami w osiągnięciu lepszych rezultatów. Czy dobrze podsumowałem to, czym się zajmujecie?
– Myślę, że tak, myślę, że bardzo dobrze, bo od około 10 lat jestem związany z rynkiem przedsiębiorczości i pomaganiem osobom młodym w rozwoju ich firmy, albo początkującym przedsiębiorcom, którzy stawiają pierwsze kroki w biznesie, no i szukają efektywnych metod i wsparcia do tego, żeby się rozwijać lepiej.
Ale czy uważasz, że naprawdę przedsiębiorcy potrzebują takiego wparcia? Zastanawiam się, czy kiedykolwiek Steve Jobs albo Elon Musk, czy oni kiedyś byli w takiej fundacji, czy na innym tego typu kursie i korzystali z tego typu usługi?
– Wiesz co, myślę, że trzeba by ich tu zaprosić, na podcast do ciebie i spytać o to. Nie wiem, czy korzystali. Natomiast z tego co ja widzę, to raczej to jest forma wsparcia, która jest dosyć często potrzebna i często przyczynia się do rozwoju własnej firmy. Wiele osób, które korzystało z naszych programów akceleracyjnych czy programu mentoringowego, bardzo sobie ceniło tę formę wsparcia i też bardzo często dostajemy informacje zwrotne, że ktoś nie rozwinąłby firmy, gdyby nie my.
A podaj takie przykłady firm, które powstały na kanwie Youth Business Poland albo dzięki wam fajnie się rozwinęły, takie, które przychodzą ci do głowy, uważasz, że są najciekawsze, najbardziej inspirujące?
– To myślę, że jedną z takich firm jest Nutricus 4 i Michał Gołkiewicz 5, którego znasz osobiście, bo Michała właśnie poznałeś u nas w programie akceleracyjnym.
Dokładnie, Michał Gołkiewicz był gościem tego podcastu, jest też moim wspólnikiem w firmie Sundose 6.
– Michał stawiał pierwsze kroki ze swoim biznesem właśnie na studiach i trafił do nas, do programów akceleracyjnych. Teraz już prowadzi nie tylko Nutricus, ale też Sundose’a, w którym jest też chyba inwestorem czy współzałożycielem. Mamy dosyć dużo tych firm. Kojarzę jeszcze fajną firmę Smartcart 7 i Jarka Kaczmarka, który jest założycielem, konstruuje aktualnie wózki, które już są testowane w pierwszym markecie, w supermarkecie 8, które pozwalają ci w zasadzie wstukać listę zakupów do tego wózka, następnie prowadzi cię ten wózek po sklepie, który produkt możesz zebrać, następnie możesz też dostawać spersonalizowane propozycje, co kupić, po jakiej promocji, dostajesz to emailem, mogą ci to przywieźć do domu, no i omijasz kolejki, bo możesz zapłacić bezpośrednio za pomocą tego wózka. Jarek 3 czy 4 lata temu bardzo fajnie rozwinął ten produkt, teraz jest już w procesie skalowania go na Stany Zjednoczone, czyli ma już drugie wejście inwestycyjne, więc myślę, że to jest bardzo ciekawy projekt.
Super. Oprócz Michała, poznałem też dzięki wam między innymi Weronikę Markiewicz 9, która też była gościem w tym podcaście, z którą miałem przyjemność współpracować blisko i też trochę pracować nad jej strategią. Ale też Paulinę Braun 10, twórczynię Dancingu Międzypokoleniowego 11, bardzo barwną postać i również gościa tego podcastu. Więc takie mam poczucie, że osoby, które odwiedzają Youth Business Poland to nie są przypadkowe osoby i ciekawi mnie, w jaki sposób dobieracie firmy i uczestników do tych programów akceleracyjnych i mentoringowych?
– Wiesz co, my prowadzimy otwarte nabory. Czyli najczęściej to są nabory na projekty akceleracyjne, które są organizowane 3 lub 5 razy do roku. Uczestnik może wypełnić formularz zgłoszeniowy i się zgłosić. Aktualnie właśnie wystartowaliśmy z nowym programem Mazovian Startup 12 dla województwa mazowieckiego. Mieliśmy ponad 135 zgłoszeń. Niestety tylko 20 miejsc. Dokładnie 21 osób, wybrańców, zakwalifikowało się do programu, tak że..
No właśnie i co zdecydowało o tym, że z tych 120 tylko co szóstą osobę zaprosiliście?
– Wiesz co, najczęściej patrzymy na różne rzeczy. Mamy około 5 dokładnych czynników, które są oceniane przy takim zgłoszeniu. Patrzymy na zaangażowanie w rozwój produktu, czy też projektu. Staramy się przeanalizować na ile to, co ktoś robi, ma sens rynkowy, czyli czy to jest innowacja, czy to rozwiązuje rzeczywiście jakieś problemy i w ogóle czy ten pomysł na biznes ma szanse się zmonetyzować. Z drugiej strony patrzymy na to, czy ktoś coś już zrobił. Bo w momencie, kiedy dostajemy sam pomysł, na przykład „ja bym chciał stworzyć mobilny salon fryzjerski” albo jakiś inny biznes, a kandydat nie zrobił nic, tylko zobaczył, że należy się zgłosić – to ciężko w ogóle oszacować zaangażowanie takiej osoby. Więc zawsze mówimy, pokaż nam co zrobiłeś. W tym opisie jest takie specjalne pytanie, czy masz chociażby Facebook, czy jakąś landing page, cokolwiek? Czy ktoś podjął już jakieś działania. Później te osoby rzeczywiście to gdzieś opisują, i my to weryfikujemy.
Czyli miarą sukcesu, którą wy testujecie, poniekąd jest zaangażowanie? Chcecie widzieć, że dopuścicie te osoby, które naprawdę skorzystają z tego, co im dostarczycie?
– Tak, oni dostają mentoring, 6 warsztatów biznesowych, dosyć fajnie skrojonych, dostają doradztwo prawne, inwestycyjne, to jest tak od 5 do 10 tysięcy, jeśli mieliby sobie na rynku zapłacić za to wsparcie. Zależy nam na tym, żeby osoba, która wchodzi z nami w 6-miesięczną relację, korzystała z tego, przychodziła na szkolenia, nie porzucała zbyt łatwo tego pomysłu. Bo dosyć często ktoś po dwóch spotkaniach z mentorem, kiedy widzi, że biznes to jest cała masa pracy i trzeba się zaangażować i generalnie nie wyjdę ze szkolenia z odpowiedziami na wszystkie pytania, albo mentor mi nie powie dokładnie jak mam rozwiązać swoje problemy – stwierdzają na przykład, to jeszcze nie teraz. Tu trzeba jednak pracować często więcej niż w zwykłej pracy na początku, żeby później mieć z tego benefity.
Youth Business Poland w liczbach to, ile firm, które przeszły przez wasze powiedzmy żarna, ile tutaj tych firm przemielicie, ile firm wsparliście do tej pory, odkąd jesteś prezesem fundacji, ją prowadzisz. Ilu jest mentorów, z których wsparcia można skorzystać? Takie najciekawsze liczby.
– Z naszego wsparcia korzysta około 1000-1200 początkujących przedsiębiorców, od 2008 roku. To jeśli chodzi o sam mentoring indywidualny, który trwa 6 miesięcy, czyli bardziej kompleksowe wsparcie. Bo jeśli chodzi o szkolenia czy osoby, które uczestniczyły w naszych szkoleniach, wykładach, ta liczba to jest około 5 czy nawet 10 tysięcy. Więc sporo większa. W samym zeszłym roku pomogliśmy w powstaniu około 100 firm, czyli to jest ten taki mierzalny wynik naszej rocznej pracy: powstanie stu firm. Nam się wydaje, że to jest dosyć dobry wynik, jak na to, że pracuje nad tym 4-osobowy zespół 13. Powstanie 100 firm, jak sobie przemnożymy przez ilość wydanych środków i tak dalej, to wychodzi nam, że stworzenie firmy w ramach naszej akceleracji, mentoringu i oczywiście dzięki współpracy z naszymi wspaniałymi partnerami, to był koszt około 3000-3500 złotych na powstanie jednej firmy. Czyli tak skuteczny jest mentoring i szkolenia w akceleracji!
To niesamowite, to mniej niż kapitał zakładowy spółki z o.o.
– No właśnie, więc myślę, że te wyniki są naprawdę super. A jeśli chodzi o mentorów, to zrzeszamy w tym momencie około stu mentorów 14 (105 czy 110), którzy są mentorami pro bono, czyli angażują swój czas poza pracą komercyjną, co jest istotne, bo rzeczywiście widzą wartość w tym, żeby pomagać początkującym przedsiębiorcom i młodym osobom w tym, żeby rozwijały własną firmę. Zresztą jednym z mentorów jesteś ty, za co wielkie dzięki, bo też wielu firmom pomagałeś. Jest to duża wartość właśnie dla startupów.
Mógłbym powiedzieć z perspektywy mentora, czy potencjalnych mentorów, którzy nas słuchają, że bycie mentorem w takim projekcie to dla mnie też jest nauka. Czyli to nie jest tak, że pozjadałem wszystkie rozumy i teraz będę wam prawił, jak żyć, tylko powiedziałbym, że wręcz przeciwnie. Z tych projektów mentoringowych, które akurat ja prowadziłem – a było ich kilka – wyciągnąłem z każdego z nich jakąś inspirację. I myślę, że dla osób, które już mają trochę bagażu doświadczeń i mogą stracić perspektywę na to, jak dzisiaj wygląda świat, jak on się zmienia – praca z osobami sporo młodszymi albo z innych środowisk, z innych branż, może być niezwykle inspirująca. Ja osobiście bardzo się zainspirowałem dzięki tej pracy, myślę, że sam rozwinąłem się jako przedsiębiorca, opowiadając innym, uporządkowałem sobie samemu pewne rzeczy w głowie. Więc jeżeli ktoś chciałby zostać mentorem 15, to zachęcam do kontaktu z Adrianem, bo uważam, że warto. Może to taka semi reklama, ale naprawdę to jest fajne, dlatego że dajesz swój czas, a w zamian otrzymujesz inspirację od młodych ludzi i trochę poznajesz, jak oni myślą.
– To prawda i to co mówisz jest fajne, ponieważ jak się spotykamy z mentorami, to mamy szereg pytań, które im zadajemy, co nie jest proste. A na początek musisz wypełnić formularz zgłoszeniowy, który już cię odstrasza, bo trzeba wypełnić papier, trzeba go przesłać i wielu osobom się nie chce tego wypełniać. I to jest trochę taki…
Dokładnie, tu chciałem się wtrącić, że jest dużo programów dla startupów, gdzie ludzie dostają propozycję zostania mentorem i zostanie mentorem składa się z wysłania swojego zdjęcia, bio i ogólnie figurujesz na stronie i możesz powiedzieć kumplom, że jesteś mentorem. W Youth Business Poland to tak nie wygląda.
– Tak, jest trochę inaczej, nawet zupełnie inaczej, jeśli tak mogę powiedzieć. Ten proces jest ustawiony na weryfikację mentorów. Na początku wypełniasz formularz zgłoszeniowy, gdzie opisujesz swoje doświadczenie, opisujesz dlaczego chcesz i masz przekonać do tego, że – z jednej strony – jesteś wart tego, żeby cię przyjąć do mentorów. Z drugiej strony, że posiadasz odpowiednie doświadczenie i odpowiednią motywację. Bo jeśli ktoś chce przyjść do nas do mentoringu, żeby sobie wrzucić na LinkedInie, że jest mentorem, albo zainwestować w jakiś biznes, czy podkraść pomysł, bo i takie case’y też się mogą zdarzać, to my filtrujemy mentorów i naprawdę zostawiamy najlepszych do tego, żeby pracowali z przedsiębiorcami, ale też, żeby mieli odpowiednią motywację. Później jest spotkanie indywidualne, gdzie rozmawiamy i tam zadajemy to pytanie właśnie, czemu chcesz być mentorem i jakie korzyści z tego chcesz czerpać, bo przecież my nie zapłacimy. I to jest trochę tricky pytanie, ponieważ wtedy najczęściej, słyszymy: nie spodziewałem się tego pytania. Często zdarza się też, że mentor mówi, że prowadził już jakieś relacje mentoringowe i widzi, że uczy się od początkujących przedsiębiorców. Bo to jest jednak plus 10, 15, 20 lub nawet 30 lat doświadczeń biznesowych, więc to są różnice pokoleniowe. I teraz te igreki, oni zupełnie inaczej myślą, czy millenialsi, z którymi pracujemy. To jest inne myślenie, to jest kreatywność, to jest innowacyjność i mentor ma też okazję dowiedzieć się czegoś więcej o biznesie tej drugiej osoby, więc zawsze się czegoś uczy. I co jest ciekawe, badania na temat mentoringu prowadzone przez Davida Clutterbucka 16…To jest jeden z guru mentoringowych na świecie, profesor od mentoringu i on badał relacje mentoringowe, które zakończyły się sukcesem, czyli zostały bardzo wysoko ocenione. Jednym z czynników, które świadczyły o tym, że był sukces, było to, że obie strony zadeklarowały, że uczą się od siebie, czyli nie tylko przedsiębiorca, czy też startup nauczył się czegoś od mentora, ale również mentor nauczył się czegoś od mentee 17.
To jest pewnie clue takiej zdrowej relacji i wymiany wiedzy. Jakie firmy i organizacje wspierają Youth Business Poland, kto finansuje waszą działalność?
– Pracujemy z dwoma głównymi sektorami, z jednej strony są to duże firmy i korporacje, sektor finansowy, w dużej mierze sektor konsultingowy, teraz zaczęliśmy współpracę z firmą transportową, zajmującą się logistyką, jedną z najlepszych w Polsce. Więc tych firm jest coraz więcej.
Czy chcesz wymienić te firmy?
– Jasne, mogę powiedzieć. Z jednej strony, jeśli chodzi o sektor finansowy współpracujemy z Citibankiem, z drugiej strony z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. BGK też jest fantastycznym partnerem, z nim na przykład organizujemy taką inicjatywę „Dzień dobry biznes” 18, prowadzoną dla studentów z całej Polski, w tym roku zorganizowaliśmy około 11 seminariów biznesowych z czołowymi regionalnymi przedsiębiorcami ze Szczecina, z Gdańska, z Katowic, z Wrocławia, z Kielc. W Warszawie też byliśmy w tym tygodniu, więc daleko nie miałem. I to też jest fantastyczna inicjatywa, bo dzięki niej dotarliśmy w tym roku do około 5 tysięcy początkujących przedsiębiorców-studentów. Pracujemy też z JP Morgan 19, czyli z dużym, międzynarodowym bankiem, który w tym roku rozwija swoje struktury w Polsce, łącznie będą zatrudniać 3-4 tysiące osób w ciągu najbliższych lat. Z drugiej strony pracujemy z PwC 20, z Accenture 21, teraz rozpoczęliśmy właśnie współpracę z Suus Logistics 22, też dużą firmą właśnie logistyczną. Partnerów na szczęście jest coraz więcej i współpraca jest na coraz fajniejszym poziomie, bo widzimy, że firmy – już nie tylko międzynarodowe korporacje, ale też polskie biznesy – chcą się angażować we wspieranie przedsiębiorczości. I to nas cieszy, bo jak zaczynaliśmy w 2008 roku i szukaliśmy partnerów biznesowych wśród dużych biznesów, to nikt nie rozumiał, czemu warto w ogóle i jaki jest sens, żeby właśnie wspierać początkujących przedsiębiorców.
Jakie korzyści ma firma z zostania partnerem fundacji, na przykład Youth Business Poland?
– To mogę podać na przykładzie Accenture. Za chwilę ci odpowiem, jakie ma korzyści przy współpracy z nami. Kiedy byłem w 2012 w Londynie, prezes firmy Accenture zainwestował 5 milionów, żeby współpracować z naszą siecią, bo my działamy w 50 krajach na świecie, w networku Youth Business International 23. I powiedział, że najlepiej zainwestowane 5 milionów dolarów w ciągu ostatniego roku to było właśnie w sieć Youth Business International. Bo widzą tak duży social impact, czyli tak naprawdę realizację z tego, że firma mogła się przyczynić do wspierania właśnie młodych osób, zakładania działalności i tworzenia nowych miejsc pracy. Czyli to jest po pierwsze to, że taka organizacja może robić coś, co ma sens. Dodatkowo są to działania promocyjne: notki prasowe, zaproszenia naszych partnerów do jury naszych programów akceleracyjnych, organizacja wspólnych startup camp’ów, czy spotkania mentoringowe w danej firmie. Często też dużą wartością dla korporacji jest to, że ich pracownicy mogą się zaangażować u nas jako mentorzy, jako wolontariusze i otrzymać odpowiednie szkolenie przygotowujące ich do pracy mentora, dzięki czemu później fajnie się rozwijają i wynoszą duże korzyści z tego. Więc myślę, że to jest naprawdę szereg korzyści z partnerstwa, firmy zawsze zresztą pytają o te korzyści. I to jest tak: albo możesz wydać ileś dziesiąt czy setek tysięcy złotych na PR albo zrealizować swoje cele właśnie poprzez fundację. Też masz PR, a oprócz tego komuś jeszcze pomagasz.
A oprócz sektora korporacyjnego, biznesowego, czy pracujecie też z sektorem publicznym?
– Tak, i ta współpraca z sektorem publicznym bardzo fajnie się rozwija. Pracujemy z Urzędem Miasta Warszawy, tutaj realizujemy projekt akceleracyjny Warsaw Booster 24, który był projektem w zasadzie dla startupów z branży fintech, insuretech, ale bardzo dużo banków, firm ubezpieczeniowych, w tym Nationale-Nederlanden, zaprosiliśmy do współpracy i one bardzo fajnie były zaangażowane w projekt. Realizowaliśmy ten projekt akceleracyjny plus programy doradcze w Centrum Przedsiębiorczości Smolna 25. Jak ktoś nas słyszy z Warszawy, to myślę, że to jest punkt numer jeden na mapie Warszawy: jeśli bym się chciał zainteresować tym, jak rozwinąć firmę, czy też jak postawić pierwsze kroki, to to jest taki trochę hub, to Centrum Przedsiębiorczości Smolna, które zrzesza wszystkie inne inkubatory, programy akceleracyjne. Te wszystkie organizacje współpracują przy Urzędzie Miasta, czy choćby sprawdzają link Centrum Przedsiębiorczości Smolna, ich profil facebookowy. Z tego profilu można się naprawdę bardzo dużo dowiedzieć o wszystkich konkursach, naborach do programów akceleracyjnych, doradztwach, mentoringach. Więc Urząd Miasta bardzo prężnie wspiera początkujących przedsiębiorców i naprawdę uważam, że mają fajną świadomość – jak na urząd – tego, jak pracować. A tam, gdzie nie wiedzą, oddają właśnie partnerom, typu nasza organizacja, albo ileś innych akceleratorów i fundacji, które realizują tę działalność lepiej, i bo mają know-how i wiedzą, jak wspierać przedsiębiorców. Drugą organizacją jest Urząd Marszałkowski, dla którego teraz realizujemy program Mazovian Startup, nietypowy projekt akceleracyjny, bo dla firm odpowiedzialnych społecznie. To znaczy nie tylko innowacyjnych, typu startup, który ma się czymś wyróżnić. Chodzi o firmy, które dodatkowo mają rozwiązywać pewne problemy społeczne i polepszać jakość naszego życia. Ten projekt jest realizowany z Urzędem Marszałkowskim, który ma też dwa fajne konkursy dla startupów, jeden to Startuj z Mazowsza 26, drugi to Innowacyjne Mazowsze. Składając aplikację, której wypełnienie zajmuje godzinę czy 1,5 godziny, po weryfikacji mamy szansę wygrać 20-30 tysięcy złotych na to, żeby rozwinąć swój pomysł czy biznes lepiej. Te konkursy będą od stycznia ruszać, więc możecie śledzić Innowacyjne Mazowsze, stronę, i tam będą informację o tym, a to naprawdę bardzo fajna inicjatywa.
Rozumiem, że część z tych programów akceleracyjnych, to są szkolenia, to są warsztaty, to jest pomoc doradcza, ale też jest coś takiego, co tu już wielokrotnie padało, to nazywa się mentoring. I ten mentoring, coaching, to są takie słowa, które mają różną percepcję z społeczeństwie, wśród przedsiębiorców, a niektórzy przedsiębiorcy mówią, „ja nigdy nie potrzebowałem czegoś takiego, na co mi to, ja sam do wszystkiego doszedłem i w ogóle świetnie sobie radzę”, i to niejedni przedsiębiorcy tak mówią. Jest też trochę takich ludzi, którzy myślą „ten coaching, to mi się kojarzy z takim szamanem, co biega po scenie i drze się, że dasz radę i to jest nazywane, w cudzysłowie, coachem”. Sam mam takie doświadczenia, że jak jestem brief’owany czasem przez prezesów przed wystąpieniem publicznym w firmie, to mówią „tylko nie mów, że jesteś coachem, bo nikt cię nie będzie słuchał, powiedz tylko o tym, że jesteś praktykiem biznesu”. Tak że jest to jakieś odium, które wisi nad słowem coach, być może też nad słowem mentor, które znowu w języku polskim może mieć taki charakter, bardzo wartościujący. Mentor to już jest taki bardzo mądry i w ogóle ja nie będę miał mentora, bo ja sam wiem lepiej. To powiedz mi i wszystkim słuchaczom, że nie mają racji i dlaczego nie mają racji, myśląc, że coach to szaman, a mentor to mędrkowanie.
– Nie wiem czy mogę powiedzieć, że nie mają racji, bo to jest właśnie problem z coachingiem. Niektórzy mogą mieć takie zdanie na ten temat, ponieważ mogą trafić na jakiegoś w cudzysłowie szamana, który nazywa się coachem i nie ma na to żadnych papierów, akredytacji i tak dalej, więc wtedy mają prawo do takiego myślenia. Natomiast ja miałem przyjemność zajmować się coachingiem przez jakieś 5 lat w swoim życiu i pracować w jednej z głównych firm coachingowo-konsultingowych i tam coaching był – że tak powiem – pisany przez duże C. To był rzeczywiście coaching, osoby, które pracowały dla firm, dla korporacji, wyższa kadra menadżerska po dużych doświadczeniach biznesowych. I oni mieli fajny background swoich doświadczeń, plus dobrą praktykę coachingową. Stawki to było 1000-1500 za godzinę pracy wtedy z wyższą kadrą menadżerską. Jeśli ktoś tyle płaci, no to chyba to jest coś więcej niż szamaństwo. I rzeczywiście ich coaching był bardzo efektywny, w oparciu o to się często obliczało ROI 27 – czyli jaki był zysk dla organizacji, jaki był zysk dla menadżera z tego, że on brał udział w procesie coachingowym – więc korzyści były duże. A czemu jest tak jak jest? Ja mam takie powiedzenie z coachingiem i z mentoringiem, że to jest czarodziejskie pudełko. Mamy pudełeczko, ono jest ładnie opakowane, opisane coaching i często go używamy. Ale nie wiemy tak naprawdę, co jest w tym pudełeczku, i czasem możemy mieć rzeczywiście coacha, który nie ma kwalifikacji albo ukończył 2-dniowy kurs, dostał fajny certyfikat, wrzuca to sobie na LinkedIna i mówi, że może cię scoachować. To jeszcze nie jest coaching, jeszcze ma za mało praktyki, za mało szkoleń, które przeszedł. To nie jest coaching. Wtedy stawki mogą być 12, 20, 50 czy 100 złotych, a nie większe. No więc jest kwestia zdefiniowania, co to znaczy coaching i na czym on polega, no i posiadania odpowiednich kursów, akredytacji do tego, żeby móc się nazywać coachem.
Na czym polega coaching i jakie są z niego korzyści, w żołnierskich słowach?
– Więc coaching, mogę się posłużyć taką definicją International Coach Federation, to jest wspieranie drugiej osoby w rozwoju, poprzez zadawanie jej odpowiednich pytań i rozwój jej potencjału. Widzimy, że zadawanie pytań to czasami jest abstrakcja, ktoś zadaje pytania, no to ja też mogę kogoś popytać i wykasować to na 1500, albo więcej.
Dokładnie.
– [śmiech] Jest taka metafora w jednej książce coachingowej, która się zaczyna tak, że jest wielki statek, tankowiec, który ma wyruszać, wiezie towar w milionach liczony, i nie może wyruszyć, bo coś się zepsuło. Iluś tam majstrów przychodzi i ma go naprawić, i nikt nie wie jak. W końcu biorą najlepszego gościa z okolicy, który – mają nadzieję – rozwiąże ich problem. On przychodzi, trwa to 5 minut, przekręca jedną śrubkę, wychodzi i wystawia fakturę na 5 tysięcy dolarów. A oni go pytają, panie, ale za co, przecież pan tylko wszedł i dokręcił śrubkę. A on, za to że wiedziałem, gdzie ta śrubka jest. I trochę tak jest też z coachingiem: taka metafora, że jak jest dobry coach, to pomoże ci w rozwoju. Tony Robbins 28 jest taką gwiazdą czy ikoną coacha, czy człowieka, który jest w stanie pomóc ci w rozwoju twojego potencjału, i odblokować twoje zasoby poznawcze, no ale też grubą kasę sobie liczy za pracę indywidualną. A jednak ludzie płacą, bo jest w tym dobry.
Czyli coach i mentor, to taki człowiek, co zadaje pytania i czasem podpowiada rozwiązania?
– Dokładnie tak. Różnica, która jest w coachingu i czym różni się on od mentoringu, to jest to, że właśnie coach powinien jak najwięcej pytań zadawać i jak najwięcej z ciebie jako osoby wydobywać potencjału. Jest takie powiedzenie, że coaching powinien być, jak helicopter view, w sensie że wynosimy cię na inny poziom, ty masz szanse stanąć z boku swojego biznesu, swojego życia, zobaczyć co jest okej, co jest nie okej i to sobie przedefiniować. Bo na co dzień, kiedy dosyć mocno biegamy w swoim życiu, dosyć dużo jest pracy codziennej, operacyjnej, praca z zespołem, praca nad sprzedażą, księgowość, która zajmuje olbrzymią ilość czasu, to mało mamy czasu na myślenie, na strategię, na zwolnienie. I coaching czy też mentoring…
Chyba że zwolnienie pracownika.
– [śmiech] Czego najlepiej nie robić …..
Dokładnie.
– Coaching czy mentoring jest takim narzędziem, które pomaga ci też zwolnić i doprecyzować, co chcesz robić, jakie są twoje cele, jaka jest twoja strategia i jak to możesz zrobić lepiej i efektywniej. Natomiast mentoring od coachingu różni się tym, że oprócz zadawania mądrych pytań, bo mentor też powinien nie tylko gadać, nawijać o tym, jak wspaniale zrobił swój biznes, bo to nie jest dobry mentor, tego możesz sobie posłuchać na YouTube, jest wielu ludzi, którzy się dzielą, czy pójść na szkolenie. Mentor powinien cię słuchać, dostarczać codziennego wsparcia, pomóc ci rozwiązać dany problem. Bo zobacz, że mentoring po 6 miesiącach, czy po określonym czasie, się kończy i ty wtedy zostajesz sam. Jak mentor cię nie nauczy, żebyś był lepszym przedsiębiorcą, lepszym menadżerem, to po tych 6 miesiącach znowu będziesz potrzebował kolejnego mentoringu, lub kolejnego szkolenia. Natomiast mentoring ma na celu to, żebyś ty się rozwijał jako przedsiębiorca, jako menadżer i to, żebyś sam sobie umiał radzić z problemami.
W jaki sposób nauczyć się lepiej słuchać? Czy jest jakieś jedno ćwiczenie albo jedno zadanie albo jedna technika, która sprawia, że można lepiej wysłuchać albo żeby zacząć lepiej słuchać?
– Co mówiłeś, przepraszam, bo nie słuchałem. [śmiech] Patrzyłem w telefon.
Wiesz co, nie pamiętam, bo ja ciebie też nie słuchałem. [śmiech]
– Słuchaj, więc… To jest na przykład bardzo częste, że w momencie, kiedy ktoś mówi, my myślimy, o co zaraz spytamy i co my powiemy. I duża część naszych spotkań towarzyskich wygląda tak, że ty coś opowiadasz, co tam zrobiłeś, co się u ciebie wydarzyło, a druga osoba tak cię słucha, słucha, tu na telefon popatrzy, i za chwile ci mówi co ona zrobiła. I tak naprawdę mało jest dobrych słuchaczy. W sensie, łatwiej jest mówić, lepiej lub gorzej, ale łatwiej jest mówić, niż dobrze słuchać. No właśnie kursy mentoringowe czy coachingowe uczą umiejętności słuchania i uczą, na przykład, skupienia na drugiej osobie, pewnej uważności. I tu się okazuje, że jak potrafisz, że tak powiem, na chwilę się zamknąć i nawet nie myśleć, co ty zaraz powiesz, albo jaką historię opowiesz, tylko rzeczywiście słuchać drugiej osoby, tego co ona mówi, to wtedy jest zupełnie inna jakość komunikacji.
W jednej z rozmów w tym podcaście, Marcin Prokop 29 powiedział coś takiego, że on do wywiadów, a propos słuchania, wcale się nie przygotowuje, bo wtedy ma wdrukowane jakieś przekonania, jakieś odpowiedzi i raczej skupia się na tym, żeby uważnie słuchać swojego gościa i ta prawdziwa ciekawość prowadzi go do tego, że ten wywiad, ta rozmowa, przynosi fajne rezultaty.
– Tak też mówi się w coachingu, że właśnie pracując indywidualnie z druga osobą, to mniej więcej 90 czy 80% to powinno być gadanie twojego klienta, a 10-20 procent twoje. Nawet 10 lub mniej.
Mój instruktor, czy mój trener coachingu, Rafał Nykiel 30, kiedyś powiedział coś takiego, że jak wiesz co twój klient ma na myśli, to to już nie jest coaching.
– No właśnie. Myślę, że jest to dobrze powiedziane. Natomiast to, co jest jeszcze ciekawe w coachingu, to fakt, że on też jest różnie definiowany w różnych miejscach na świecie. W Stanach Zjednoczonych to jest dawanie feedbacku, informacji zwrotnych, tam coach to trener, coach drużyny futbolowej czy koszykarskiej, to osoba, która wie, która była, która rozumiała i tam jest to bardziej taki instruktaż. Oczywiście jest też ten drugi coaching przez zadawanie pytań, ale zaczęło się od tego, że to jest trener indywidualny. Jak w Kanadzie byłem, w naszej siedzibie Youth Business International w Toronto na tygodniowym kursie Master Class Mentoring i rozmawialiśmy na temat, jak w Kanadzie rozumie to ta na przykład dziewczyna, to ona rozumiała na odwrót, dla niej coaching to były takie indywidualne informacje zwrotne, coach sprzedaży, coach marketingu i tak dalej, a mentor to był ktoś, kto zbudował własny biznes, potrafił ci zadawać odpowiednie pytania i cię słuchać, a na koniec dorzucił „wiesz, ja bym zrobił tak i tak, albo ja tak zrobiłem, więc może zastanów się, czy ty czegoś nie chcesz podobnego zrobić”. Ale bardziej to podrzucał jako jedną z opcji niż jako „wiesz, mam świętą rację, zrób tak, a odniesiesz sukces”.
I jest to pewnego rodzaju, jak powiedziałeś o tym pudełku, taka pułapka nazwy, która może czasem nas lekko zwodzić.
– Dlatego właśnie dobrze jest doprecyzować co to znaczy coaching, co to znaczy mentoring. I teraz jak jakieś organizacje mają bazy mentorskie i mają mentorów, to powinny zdefiniować co to znaczy, jak ten mentoring będzie wyglądał, na ile ten mentor jest w ogóle.. Często startupy spotykają się z kimś na kawie, na konferencji, no i mówią, świetny mentor, mi tu poradził. Może to była jakaś mentoringowa rada czy coś, ale ciężko nazwać taką 15-minutową pogawędkę mentoringiem. Dlatego te organizacje powinny często doprecyzowywać, co to znaczy mentoring, jak on będzie wyglądał i co tam się będzie działo.
A jak wyglądała twoja przygoda z dochodzeniem do tego, co chcesz robić w życiu?
– To zaczęło się jak się urodziłem. [śmiech] Trochę później, w sensie zacząłem myśleć o swojej karierze zawodowej, to najpierw chciałem być strażakiem, a jeszcze kiedyś miałem epizod, że architektem chciałem zostać, ale to byłem jeszcze można powiedzieć, naście lat. Pierwszy raz zacząłem poważnie myśleć o tym, co ja w życiu chcę robić, kończąc liceum, idąc na studia. To był taki moment, gdzie czujesz presję społeczną, mówią ci, od tego jak wybierzesz, będzie już zależeć całe twoje życie, praca i tak dalej…
No, ja dlatego nie poszedłem na studia właśnie wtedy, bo nie wiedziałem na co.
– Tak, nie poszedłeś?
No na początku nie, dopiero potem, bo czułem, że ten ciężar jest zbyt duży. Nie byłem gotów.
– Tak, był spory, jakoś temu sprostałem, wybrałem, nie wiem czy dobrze, czy źle, ale jest okej, nie narzekam. Natomiast wtedy starałem się wypisać sobie na kartce, co ja chcę w życiu robić, wychodziło mi, że chcę, żeby praca przynosiła mi nie tylko jakieś odpowiednie zarobki, ale z drugiej strony, żeby brała i dawała mi satysfakcję i pomagała innym ludziom.
Kurczę, byłeś taki świadomy w takim młodym wieku, to jest niewiarygodne. Wydaje mi się, że ludzie… Moje doświadczenie, jak byłem w tym wieku, główna rzecz, o której myślałem, to gdzie iść na imprezę. Jak to było, że ty już miałeś takie dojrzałe przemyślenia? Twoi znajomi też tak mieli, czy to coś było w tobie?
– Wiesz co, robiłem to pomiędzy imprezami, więc chyba standardowo nie odbiegałem od rówieśników. Natomiast ten wybór tak serio dosyć potraktowałem, nie wiem czemu. Tak sobie zdefiniowałem, że chcę, żeby ta praca miała sens społeczny i poszedłem na psychologię, psychologię społeczną, nie psychologię kliniczną. Po klinicznej kończysz i możesz zostać terapeutą, po społecznej możesz robić w zasadzie tysiąc rzeczy, być menadżerem, marketingowcem. Miałem też moduł na temat mentoringu, zarządzania osobami, też pod kątem zarządzania w ogóle zasobami w organizacji, czyli trochę taki HR, więc dużo różnych rzeczy miałem. To co mnie cieszyło, że było dużo praktycznych zajęć z osobami z biznesu, a nie tylko z doktorami i profesorami. Dalej sobie studiowałem, studiowałem, i gdzieś na trzecim roku brałem udział w warsztacie prowadzonym przez firmę konsultingową, w której później zacząłem pracować. Tytuł warsztatu był Quo vadis? Czyli Dokąd zmierzasz? Fajnie zabrzmiało, zobaczymy co tam kto będzie mówił. I warsztat był prowadzony przez Pawła Sopkowskiego 31, późniejszego mojego szefa. Bardzo mi się spodobał jego styl pracy, takiej właśnie na procesie. Było, nie wiem, 150 osób na sali, a on potrafił tak zrobić, że każdy wyjmował kartkę, pisał, i była fajna atmosfera wprowadzona. Mnie się spodobało w ogóle to, że – jak się okazało – to właśnie jest coaching, poznałem pierwszy raz wtedy to pojęcie. I właśnie wtedy sobie wypisałem, co ja chcę robić w życiu, gdzie chce być za 5, za 10 lat mniej więcej, i co mam zrobić w związku z tym dzisiaj. Ja generalnie sobie zapisałem na tej kartce „muszę znaleźć pracę” ponieważ był taki, wiesz, śmierdzący gremlin, który za mną chodził już parę miesięcy, że ojciec mnie cisnął, znajdź pracę, znajdź pracę, zarabiać musisz na siebie. I rzeczywiście sobie napisałem, że ja chcę sobie teraz znaleźć pracę, i co ciekawe, sobie pomyślałem, to zaaplikuję do tej firmy na staż, bo robią fajne rzeczy. Wysłałem do nich maila, przez 2 miesiące nie dostałem odpowiedzi, zacząłem pracę w innym miejscu. W przerwie w tym warsztacie zadzwoniłem, zrobiłem jeden telefon do miejsca, z którego wiedziałem, że mogę dostać pracę.
Co to była za praca?
– Wiesz co, to była praca ankietera, który przychodził na przykład do salonów Orange, Play chyba wtedy jakoś nie miał mocno rozbudowanych … Orange, T-Mobile, ówczesna Era, Plus, no i monitorowałem, byłem takim…
Mystery shopper 32.
– Dokładnie, mystery shopper. Monitorowałem, jak oni tam obsługują klienta, a więc fajne, elastyczne, całkiem niezła kasa jak na studencki wiek. Ja tam zadzwoniłem, oni powiedzieli, super, miałem link z kimś, mówiłem, że dzwonię od tej osoby, powiedzieli mi, że fajnie się z wami pracuje… A oni, no dobra, potrzebujemy, potrzebujemy, fajnie, to przyjdź jutro. No i jutro przyszedłem, dostałem tę pracę, Więc to był taki fajny mechanizm, że skonfrontowałem się z tym, czego nie chciałem zrobić od jakiegoś czasu, bo coś tam, jakaś historia się za tym kryła. Wypisałem sobie na kartce, no i znalazłem tę pracę. Natomiast tam trochę popracowałem, a po 2 miesiącach odezwali się do mnie z tej firmy właśnie, że mail wpadł do spamu, przepraszamy bardzo, ale czy jest pan dalej zainteresowany tutaj jakimś stażem? No i byłem pierwszym stażystą w ogóle w tej firmie, a do tej pory to chyba co roku organizują jakiś tam program stażowy i wpadli wtedy na pomysł, że w sumie fajnie mieć stażystę. No i przepracowałem w tej firmie około 5 lat, będąc właśnie najpierw stażystą, później koordynatorem, później menadżerem, a później w 2013 roku przeszedłem do fundacji jako prezes, bo też przez wcześniejsze parę lat wspierałem ją jako wolontariusz, koordynator później, i trochę po godzinach się angażowałem, bo widziałem w tym sens.
I zbudowałeś tę fundację na własnych zasadach?
– W pewien sposób na własnych. Ciężko mówić, bo fundacja najczęściej nie jest twoja. Mamy też radę, jest Youth Business International, które jest trochę takim naszym, że tak powiem, dobrym wujkiem, z Londynu nas wspiera, oni też nas akredytują, audyty robią, więc my, żeby być częścią Youth Business International, musimy pewne standardy pracy spełnić i mają też wpływ na naszą politykę. W dużej mierze od 2013 roku, można powiedzieć, zbudowałem to w dużej mierze sam, ponieważ, no choćby było wtedy zerowe budżety na kontach. I pamiętam, to był chyba piąty rok studiów albo może rok czy dwa byłem po studiach, żona wtedy kończyła pracować, ja miałem małe dziecko i odchodząc z Coach Wise 33 mieliśmy drobne oszczędności z żoną i przez pierwsze 3 miesiące pracowałem za darmo. Musieliśmy pokryć koszty naszego życia i równo po 3 miesiącach udało nam się, pamiętam, pierwsze 20 tysięcy pozyskać od jednego z banków. Teraz jak patrzę, kurde, 20 tysięcy, no to, że tak powiem, na waciki, w sensie, jeśli bierzesz koszt funkcjonowania organizacji, wsparcia, szkoleń i tak dalej. No ale to nam pomogło zrealizować pierwszy projekt wtedy i z drugiej strony pozyskać też kolejnych partnerów, bo następny grant już był, pamiętam… To też w ogóle była świetna historia, o tym muszę powiedzieć. Myśmy się dowiedzieli, bo wtedy jeszcze Youth Business International nas finansowało, że czekało na nas 50 tysięcy dolarów, i że ich nie dostaniemy, ponieważ za mały jest progres w Polsce, bo nie było osoby dedykowanej na pełen etat. Ja pamiętam, siadłem wtedy w samolot, pojechałem do Londynu, mój angielski wtedy jeszcze nie był na super poziomie, no ale pojechałem do Londynu, rozmawiałem właśnie z CEO YBI. Mówiłem mu, my teraz wszystko zmienimy, w sensie, wszystko już jest lepiej, zaczęliśmy działać, tu pierwszy projekt, tu te 20 tysięcy, które pozyskaliśmy samodzielnie. I że tak powiem przekonałem go do tego, że później mniej więcej tydzień czy dwa po moim powrocie, oni z zarządem usiedli, rozważyli tę decyzję raz jeszcze i powiedzieli, dobra, Polska dostajesz 50 tysięcy dolarów. Rzeczywiście, widzimy progres, Adrian, ty umiesz sprzedawać, umiesz bajerować. I rzeczywiście, przelali nam później ten grant, który wtedy przez pierwszy rok pomógł nam w ogóle działać, w sensie roczną działalność naszą sfinalizował. Do teamu dołączyła Marta, czyli moja żona, z którą w zasadzie razem prowadzimy fundację. No i wszystko się zaczęło stopniowo kręcić. Pamiętam taką historię początku tego, że to był taki prawdziwy challenge życiowy: kończy ci się kasa, masz żonę, masz dziecko, ale wszystko było , na styk, nie?
Nie było innej drogi, trzeba było uciekać do przodu.
– Tak mi się wydaje. Jak jesteś zdeterminowany i nie masz wyjścia, to czasem takie sytuacje kryzysowe w życiu mobilizują cię do działania. A jak masz wszystko zapewnione, wiesz, hulaj dusza i tak dalej, to masz dużo opcji. Tu wtedy była taka mocna determinacja, 3 miesiące na to, żeby osiągnąć cel.
A jak to jest pracować z żoną?
– A, dobre pytanie. Śmieję się, ostatnio miałem taką sytuację, że kumpel do mnie napisał na Facebooku, pod tytułem, ej, ja widzę, że wy pracujecie razem z Martą i że chyba całkiem dobrze wam idzie, bo już 5 lat razem pracujecie. Więc czy myślisz, że to dobry pomysł, żebym ja pracował ze swoją żoną? A ja mu powiedziałem, wiesz, to nie jest kwestia na Facebooka. Wszystko ma plusy i minusy, powiedziałem, że generalnie wychodzi na plus, ale się spotkajmy i pogadajmy. No i jemu wystarczyły konsultacje na Facebooku i teraz zaczął pracę ze swoją żoną, zresztą pozdrowienia dla Michała, może tu z nazwiska nie będę podawał. Wiesz co, pracuje nam się dosyć dobrze. Moja żona jest osobą bardzo dobrze zorganizowaną, ma taki analityczny umysł, potrafi robić, nie wiem, 10 rzeczy na raz, mi by to zajęło dwa razy tyle czasu. Ona wypycha rzeczy, finalizuje, działa szybko, skutecznie i bardzo sprawnie. Ja z kolei jestem taką osobą, która jest wizjonerem, jestem strategiem, potrafię zaprezentować, sprzedać i tak dalej, no i też bardzo na merytoryce mi zależy, dobrej jakości i tak dalej. Więc ja dbam o te rzeczy. A Marta jest taką osobą, która finalizuje, czyli trochę dopełnia te cechy, których ja jakoś super nie mam rozwiniętych, Więc, uważam, że to jest super duet. No ale zdarzają się jakieś spiny, szczególnie, jak mieliśmy kryzysowe sytuacje, w 2014 roku, gdzie mieliśmy dostać 150 tysięcy na konta od jednego z donorów i nagle okazało się, że cash nam się kończył, na kontach zero i masz podpisywać umowę, masz nieformalne informacje, że przeszło, nagle jest jakaś zmiana w korporacji, nie dostajesz tej kasy i zostajesz z niczym! I pamiętam, wtedy spięliśmy pośladki, w miesiąc pozyskaliśmy dodatkowe 100 tysięcy złotych, co normalnie w fundacji trwa 6 miesięcy albo 12 miesięcy, uzyskanie jakiegoś finansowania, tak od zera, Jak są takie kryzysowe sytuacje, to wtedy odczuwasz to w domu. Z drugiej strony, kiedyś tak było, że był mężczyzna, była kobieta, szło się w pole, uprawiało się, że tak powiem, warzywa i prowadziło się to gospodarstwo wspólnie. Ma to plusy i minusy, ale myślę, że większość działań jest na plus w naszej sytuacji.
I nie obawialiście się nigdy tego, że jak wy jedziecie na jednym wózku, to nie ma – z tej perspektywy – dywersyfikacji ryzyka?
– Wiesz co, obawialiśmy się tego i – jak ci mówiłem przed chwilą – w momencie, kiedy wydaje ci się, że masz coś w miarę zapewnione i że nauczyłeś się po 2-3 latach prowadzić fundację, nagle masz taką niespodziankę. Nagła zmiana, nie masz scenariusza B, bo to nie jest jeszcze ten poziom, że masz zapas na koncie na 6 czy 12 miesięcy organizacji, test wtedy więcej stresu, więc to było. Ale była też z drugiej strony większa mobilizacja, czujemy że coś jest nie okej i jest u mojego boku osoba, która mnie wspiera, która działa ze mną, która też wtedy daje więcej z siebie.
A mówiłeś o tym zapinaniu projektów. To jaka jest najlepsza rada dla kogoś, kto prowadzi fundację, bo trafiały do mnie takie osoby kilkakrotnie i szczerze mówiąc, nie bardzo potrafiłem pomóc, bo mam w tym bardzo małe, łamane na zerowe doświadczenie, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków do fundacji. Jaka jest najlepsza zasada, czy najlepsza porada, żeby pozyskać finansowanie do fundacji?
– Wiesz co, ten temat to jest historia na osobny podcast [śmiech]. Ja byłem samoukiem, starałem się podpytywać różne osoby, fundacje bardziej dojrzałe, chodzić na szkolenia, czytać jak to robić. Natomiast wypracowałem sobie indywidualne metody. Dla mnie na przykład – w ogóle uważam, że to bardzo procentuje w biznesie – to są indywidualne relacje. Jak byliśmy początkujący, to staraliśmy się składać do jakiejś organizacji, której w ogóle nie znamy, oni nic o nas nie wiedzą, jestem jakimś no name’em i…
Czyli tak zwany telefon do recepcji?
– No tak, ty siedzisz i nie wiesz z czym takie fundacje się zmagają. Piszą przez jeden miesiąc projekt, bo widzą, że są jakieś kryteria i starają się pozyskać finansowanie. Wygra 20 projektów i jest 500 wniosków. Jak później przejrzysz listy, to się okazuje, że z tych 20, to 15 pracuje od iluś lat. I teraz znowu, jak jest korporacja, nie ma się co dziwić, jak oni kogoś znają, wiedzą, że ktoś się sumiennie wywiązuje z zadań, realizuje już kolejny projekt, mają dobrą relację, to wolą dać tej organizacji, niż jakimś noname’owym, a tych fundacji dużo powstaje.
No to jak zrobić ten skok z tego, że jeszcze nie masz trackrecord’u, do momentu, kiedy jesteś rozpoznawalny?
– W przypadku pozyskiwania dotacji bardzo dużo pomagają indywidualne relacje. Ja na przykład wszystkie kontakty wypracowałem sobie od zera, chodząc na konferencje, pojawiając się, czasem coś prezentując. Później już sami mnie zaczęli zapraszać na prelekcje, do prezentacji, do poprowadzenia jakichś warsztatów i tak dalej, więc trochę się wyrobił taki brand, Adrian Migoń jest osobą sensowną, rzetelną, robi dobrą prace, wywiązuje się z zobowiązań. To był pierwszy krok. Dużo dawały mi takie podejścia.. Pięć lat temu byłem mega początkujący i przychodziłem na konferencję, był tam dyrektor marketingu czy członek zarządu dużej organizacji, ja byłem mały Adrian Migoń, ale robię wdech, podchodzę do tego gościa, mówię, dzień dobry, nazywam się tak i tak, bardzo mnie zaciekawiła pana prelekcja. Bo często tak było. Starałem się nie ściemniać, jak mnie nie ciekawiło to co on mówi, to mu tego nie mówiłem, to też jest ważne, taka neutralność i naturalność. Nawiązywałem rozmowę, później wręczałem wizytówkę, pytałem, czy się możemy spotkać. Najczęściej się spotykaliśmy, i tak krok po kroku udawało się pozyskiwać pierwsze finansowanie. Jak już mieliśmy iluś partnerów i to były fajne loga, rozpoznawalne, to już inni też przychodzili.
Jakbyś miał wspomnieć taki moment, w którym coś zrobiliście bardzo źle i musieliście to odkręcić, to czy jest taka historia? Bo wspomniałeś o tym wydarzeniu, kiedy to wasz potencjalny sponsor, nazwijmy to, wycofał się w ostatniej chwili. A czy była taka sytuacja, w której wy coś zawaliliście, czy coś bardzo poszło nie tak i czego się z tego nauczyliście?
– Wiesz co, nie wiem, czy mieliśmy jakąś poważną wtopę. Zawsze traktujemy naszych partnerów i sponsorów strasznie poważnie. W sensie, jak pracujemy z kimś i na coś się umawiamy, to my dowozimy albo 100%, albo 120 i staramy się nawet dać dodatkowe rzeczy i staramy się to wszystko bardzo dobrze robić, Nie kojarzę, żebyśmy mieli jakąś taką dużą wtopę. Jeśli miałbym coś zmienić, czy rzeczy, których teraz się nauczyłem, to dywersyfikacja portfela partnerów czy sponsorów, Czyli to było trochę tak, że myśmy… O, wiem jaka była jedna rzecz: że bardzo ważny jest PR, i rozpoznawalność, i band fundacji, i jeśli miałbym zaczynać jeszcze raz 5 lat temu, to od tego bym w ogóle zaczął. Bo jest takie powiedzenie, zanim zatrudnisz fundraiser’a – zatrudnij PR-owca i pracuj z nim przez rok, żeby ci zbudował odpowiednią pozycję. Marketing i PR jest ciągle czymś, nad czym pracujemy, z roku na rok jest coraz lepiej, ale widzę jeszcze rzeczy, które mamy do zrobienia. Więc to jest taka kwestia. Z drugiej strony dywersyfikacja przychodów, czyli teraz mamy rozłożony portfel, 50-50, albo 60-40 pomiędzy sektor publiczny i korporacje. I w momencie zmiany politycznej, albo choćby w korporacjach też ludzie się zmieniają i czasem potrafią odkręcić decyzje poprzednie, my – że tak powiem – jesteśmy stabilniejsi. Na początku koncentrowaliśmy się tylko na korporacjach, bo tak było na Zachodzie. Tam były granty pod tytułem: firma Accenture potrafi zainwestować 5 milionów dolarów i jej prezes mówi, że to jest najlepsza ich inwestycja w ogóle zrobiona, to jest ich filantropia, to jest CSR 34, i to są duże inwestycje. A tu w Polsce, pamiętam, były problemy o 20 czy 50 tysięcy złotych. To był zupełnie inny rynek i nam koncentrującym się na biznesie, kiedy rynek w Polsce był jeszcze niedojrzały, trudno było rozwinąć skrzydła w roku 2008, 2009, 2010. Więc teraz dywersyfikacja kosztów, ona jest super. Natomiast mam też świetny case, trochę jeszcze takiego można powiedzieć dobrego case study. Coś, co można robić, to zawsze pytać i zawsze rozmawiać z klientami szczerze. Raz mieliśmy tę sytuację, że właśnie ten duży partner się wycofał, mieliśmy mieć 100-150 tysięcy złotych, nie było ich z dnia na dzień. Wtedy szybko zmobilizowaliśmy się i znaleźliśmy dodatkowe środki na właśnie tym poziomie, gdzie trzech partnerów w to weszło. Zadzwoniłem do dwóch osób i powiedziałem, że mamy taką sytuację, że ona jest kryzysowa, że miał ruszać projekt, że mamy chętnych zapisanych do tego projektu, że to było prawie pewne, dostaliśmy nawet zielone światło, żeby zaczynać rekrutację ludzi. Więc to była poważna sprawa. Powiedziałem dwóm partnerom, że jest taka sytuacja i oni powiedzieli, no zrobiliśmy jakieś przesunięcie i udało się. A z jednym partnerem mieliśmy taką sytuację, że on powiedział – myśmy się ubiegali się o 25 tysięcy wsparcia za jakieś świadczenia – to jest za dużo, nie możemy, przykro mi, panie Adrianie, ale, no niestety, nie jesteśmy w stanie. Wtedy mnie zatkało, bo nam brakowało tej sumy. Zapytałem: nie możecie tej sumy, a jaką możecie? Już chciałem odkładać telefon, pożegnać się, to zdzwonimy się kiedy indziej, zrobimy kiedy indziej jakiś projekt razem… Usłyszałem: no w sumie jak pan tak pyta, to 20 tysięcy możemy. I wiesz, z tej perspektywy te 5 tysięcy nie było dla nas istotne…
A propos zadawania pytań.
– Tak, a propos słuchania i zadawania pytań. Zastanowiłem się, co jest nie tak i zadałem dobre pytanie, jedno pytanie warte 20 tysięcy złotych. Więc ono nam wtedy bardzo pomogło. I później jeszcze dwa, trzy razy miałem taką sytuację, że pytałem o to, co jest możliwe. W fundacji jest też tak, że musisz się nauczyć prosić. Musisz się nauczyć poprosić kogoś o pomoc, musisz poprosić kogoś o pieniądze, co nie jest takie oczywiste dla każdego. Jest taka działka fundacyjna.
A jako człowiek, który sprzedaje wiedzę, kompetencje i sprzedaje rozwój innym poniekąd, świadcząc takie usługi – jakie masz swoje źródła do tego, żeby się rozwijać? Co ciebie napędza? Wiem, że korzystasz i korzystałeś z usług coach’y, ale co poza tym w twoim życiu odgrywa ważną rolę, że stajesz się lepszym menadżerem, lepszym liderem, lepszym prowadzącym fundację?
– Z sieci Business International mamy takie coroczne zjazdy, szkolenia różnego rodzaju, training Master Class, mentoring Master Class. W przyszłym roku mamy global summit, czyli zjazd 50 krajów, akurat na Kubie będzie, więc w bardzo fajnym miejscu. I tam mam możliwość rozmów z osobami – które też zarządzają organizacjami jak Youth Business Mongolia, również z Brazylii, z Afryki, z Ameryki, z Australii, z całego świata – na temat tego, jak oni pracują, jak oni rozwijają swoją fundacje, jak oni siebie rozwijają. To są mega inspirujące wyjazdy, po których, zawsze wracam z pełną głową pomysłów co do tego, co mogę zmienić, ale też z motywacją. Jak mówiłem, przedsiębiorcy to są takie osoby, które w zasadzie są same sobie pozostawione, więc jak nie mamy jakiegoś sparring partnera, z którym możemy przegadać swoją strategię, problemy, potencjalne rozwiązania, to po jakimś czasie można się wypalić. Więc nie mając sparring partnera czy coacha, czy mentora, czy nie rozwijając się, czerpię z tych wyjazdów corocznych dosyć dużą dawkę inspiracji, motywacji i takiego utwierdzenia, że robię fajne rzeczy, dobrze je kontynuować i mam jeszcze 10 innych pomysłów, co mogę zrobić lepiej i inaczej.
A poza tym, jakieś niezwiązane stricte z biznesem źródła inspiracji czy źródła poszukiwania energii, które są dla ciebie…?
– Dla mnie ważna jest też sfera poza pracą, czyli życie prywatne, rozwój indywidualny. Widzę bardzo często, że kiedy pracy – która czasem zajmuje mi 8 godzin, a bardzo często 10 czy 12 dziennie – jest więcej, to automatycznie widzę po swoim ciele, po swoim myśleniu, po swoim zachowaniu, że to zaczyna mnie powoli wypalać. Wtedy zawsze staram się wrócić do zadbania o siebie. W jaki sposób dbam o siebie? Po pierwsze, aktywność fizyczna. Zawsze lubiłem uprawiać sporty: grałem w piłkę, w siatkówkę, wiele rzeczy tak naprawdę robiłem. Aktualnie biegam i bieganie sprawia mi dużą frajdę. Z drugiej strony na przykład w piątek wracam i wiesz, jak to po całym tygodniu pracy, jesteś zmęczony, myślisz to włączę sobie jakiś filmik, czy wymóżdżę się w inny prosty sposób. Ja staram się biegać. W momencie, kiedy sobie przebiegnę, 5-10, czy nawet parę kilometrów, to widzę, że wracam do domu, wiesz, zajęło mi to pół godziny czy 40 minut, a ja mam zupełnie inny mindset, czuję się odświeżony, czuję, że to wszystko zostało wybiegane i jestem zregenerowany i to fajnie działa. Bardzo lubię też jogę ćwiczyć, którą ćwiczę od 5 lat. Ona mi mocno pomogła w problemie z kręgosłupem, który miałem, jak moja córka się rodziła, to było z jakieś 8 lat temu. Dużo siedziałem, nie miałem siłowni, ćwiczeń, i zaczęły mnie dosyć mocno boleć plecy w wieku 20-paru lat. No sorry, normalnie choroba cywilizacyjna, ale raczej powinno się być w kwiecie wieku aktywnym i dobrze czującym. I wtedy zacząłem ćwiczyć jogę, którą ćwiczę już 8 lat z różnymi wahaniami, ale ostatnio od 2-3 lat w miarę regularnie, i ona pomaga mi nie mieć problemu z plecami i czuć się dużo lepiej. Po treningu jogi mam nie tylko dużo energii, nie tylko lepiej się czuję, ale jeszcze wychodzę zrelaksowany jak po masażu, czy po wakacjach. Więc jogę polecam. I jeżdżę na wakacje z jogą, co jest najlepszym aktualnie dla nas wypoczynkiem, najfajniejszymi wakacjami. Staram się też medytować, Parę lat temu pierwszy raz byłem na vipassanie 35, takiej 10-dniowej medytacji, gdzie nie odzywasz się do nikogo, tylko medytujesz przez 10 dni i wtedy poczułem, że medytacja rzeczywiście robi różnicę. Zresztą już paręnaście lat interesuję się tym tematem. Z różną skutecznością, czasem się udaje codziennie, a czasem parę razy w tygodniu. Nawet czasem 15-20 minutowa medytacja w pracy, na przykład po lunchu, kiedy czuję, że moja efektywność jest niska, pozwala mi zyskać siły i godzinę, półtorej jeszcze efektywnie popracować.
Ciekaw jestem tego i słucham z zainteresowaniem tych elementów fizycznych. A takie uzupełniające pytanie, związane z bieganiem, bo na początku zażartowałem sobie ze smogu i ogólnie, jak się przeprowadziłeś z Krakowa do Warszawy, to mogłeś liczyć na lepsze powietrze, ale teraz może już niekoniecznie. Jak to jest, biegasz w tym smogu?
– Teraz od tygodnia nie biegam, bo właśnie jestem na końcówce przeziębienia, ale powiem ci, że smog jest rzeczywiście czymś takim, co odstrasza od biegania.
No właśnie, ja mam to samo odczucie. Ja na przykład chciałbym za chwilę pójść pobiegać, ale wiem, że jest 250% normy PM2,5 i zastanawiam się, czy powinienem się tym przejmować, czy nie.
– Ja mieszkam na Wawrze i tam jest jeszcze gorzej, bo tam wszyscy kopcą, że tak powiem. Z jednej strony masz nowe domki, bliźniaki i oni palą dobrym drewnem, ale za chwilę jest domek z kurkami i nie wiem, jajeczka znoszą te kury, czy ktoś pasie świnie i tak dalej. Więc przedział jest duży i często te domy wyglądają inaczej i śmierdzi z tych kominów, nie wiadomo czym tam jest palone, więc jest naprawdę słabo. Staram się biegać w takich miejscach, w których jest sporo drzew, w parku Skaryszewskim czy w lesie i wtedy smogu nie ma rzeczywiście, czy jest chociaż niwelowany.
I przynajmniej psychicznie się lepiej czujesz, bo trudno powiedzieć, jak to jest w praktyce.
– Drzewa trochę to chłoną i to czuć w powietrzu 36. Na pewno jest mniejsze stężenie. Ale tak czy siak, coś wdychamy.
A jeżeli chodzi o jedną radę dla przedsiębiorców, która może przyjdzie ci pierwsza do głowy, bo pewnie tych rad masz mnóstwo, skoro spędziłeś czas z tysiącem przedsiębiorców, czy tysiącami przedsiębiorców, tych rad masz dużo. Ale może jest jakaś jedna rzecz, która ludzie robią bez sensu, a tak naprawdę mogliby robić inaczej i to by im bardziej pomogło w rozwoju firmy?
– To mam jedną radę połączoną w dwie rady. [śmiech]
Mogą być dwie.
– Pierwsza rzecz, to determinacja, czyli jak masz cel, powiesz sobie, zrobię to i chcesz zrealizować ten cel – tym celem może być rozwój firmy, wyjazd na wakacje, zrealizowanie projektu, i to jest twój mocny cel i zaplanujesz wszystko i jesteś zdeterminowany i naprawdę z uporem idziesz, żeby to zrealizować – to uważam, że w 99% jesteś w stanie osiągnąć ten cel. Oczywiście nie chodzi o to, żeby przepalać kasę, robić coś totalnie głupiego i nie brać feedbacku od ludzi. Bierzesz kolejny kredyt, żeby spłacić kolejny kredyt, bo ktoś powiedział, że mam być zdeterminowany, no to tak nie. Jeśli jesteś mądrze zdeterminowany, to jesteś w stanie osiągnąć swój cel. Druga rzecz, to otwartość i elastyczność; otwartość właśnie na feedback. Podczas prowadzonych przez nas programów akceleracyjnych i szkoleniowych, pracy z mentorami, mówimy naszym startupom, żeby słuchali klienta, robili customer development, czyli pytali czego potrzebują, definiowali jaki jest ich ból, w jaki sposób są w stanie rozwiązać ich problem. Bo często ktoś sobie wymyśla aplikację, chce wpakować w prototyp 50 tysięcy złotych, a w ogóle nie rozmawiał z potencjalnymi odbiorcami. Więc mówimy, pytaj, bądź elastyczny…Bo jeśli będziesz zdeterminowany „wiesz, ja robię tu aplikację, a klient jest głupi, bo jej nie potrzebuje, ale znajdę takich co potrzebują…”
On nie rozumie tego co ja chcę zrobić, ale to jest genialne.
– Dokładnie. Zły klient. Ja mam genialny pomysł, a tu w akceleracji też mi wszyscy mówią, że to jest głupi pomysł, czy, przepraszam, nie został odpowiednio zweryfikowany…Wtedy nie masz szansy na rozwój.
To jest bardzo trudne co powiedziałeś, bo to są pewnego rodzaju sprzeczności, pomiędzy którymi trzeba wyważyć. Pomiędzy determinacją, czyli trochę nierezygnowaniem, a elastycznością, która oznacza lekką jednak zmianę kursu. To jest ciekawe, czyli może chodzi o to, żeby mieć jasny cel, ale być elastycznym, jeżeli chodzi o drogę dotarcia.
– O realizację, prawda? Jest taki film „Peaceful warrior” po angielsku się wymawia, natomiast po polsku „Droga miłującego pokój wojownika” 37. Nie wiem, czy miałeś okazję to oglądać, bądź czytać, natomiast bardzo dużo mega mądrości tam jest. Ten film jest o akrobacie, który uprawiał gimnastykę artystyczną, został sparaliżowany i prawdopodobnie nigdy nie miał już wrócić do formy. Później jest cała jego lekcja powracania, jak on powraca do formy i tam jest metafora drogi…Poznaje mistrza, mistrz mu mówi: już teraz wszystkiego się nauczyłeś, więc chodź na szczyt tej góry i tam dostaniesz ostatnią lekcję. Wchodzą, wchodzą, jest niecierpliwy, chce być już na szczycie, jak najszybciej na szczycie… Kiedy znajduje się na górze, na szczycie pyta: Mistrzu, gdzie jest moja nagroda? A mistrz mówi: była po drodze, cały czas szedłeś i nie widziałeś tego? Tak samo jest w życiu, że to jest twoja droga, to jest twoja ścieżka… Czasem potrafimy dążyć do celu 5, 10, 20 lat i osiągniemy cel, kiedy będziemy mieli 60 lat, spłacimy wszystkie kredyty i wtedy będziemy wolni, bo przejdziemy na emeryturę. Jak tak przeżyjesz swoje życie, nie będziesz widział drogi, tych wszystkich lat, kiedy żyjesz, to może być za późno, żeby być szczęśliwym w życiu. Dlatego ważna jest droga. I tak samo w rozwoju firmy. Musimy patrzeć, być uważni na to, co jest wokół nas.
Bardzo mocna puenta – powiedziałbym – naszej rozmowy. A jeszcze chciałem na koniec zapytać, zatem czego życzyć tobie i fundacji Youth Business Poland, czy jest coś, o czym chciałbyś opowiedzieć, albo chciałbyś, żeby słuchacze, widzowie tobie życzyli, w czym mogliby ci pomóc?
– W czym mogliby mi pomóc? Życzyć nam rozwoju, żebyśmy rozwijali naszą działalność, skalowali ją, bo działamy aktualnie głównie w Warszawie, a chcielibyśmy być w każdym innym większym mieście, a później i w małych miastach, żeby móc pomagać w rozwoju własnych firm. To wszystko dosyć wolno idzie, co mnie uczy cierpliwości. Ale jesteśmy na dobrej drodze do tego. Jak ktoś jednocześnie ma ochotę, żeby się przyłączyć jako mentor, jako partner, czy – z drugiej strony – jest przedsiębiorcą i szuka wsparcia właśnie w rozwoju firmy, to zapraszam. Jesteśmy otwarci na wszelkiego rodzaju współpracę.
No to, Adrian, tego ci życzę i wam życzę. Bardzo się cieszę, że mogliśmy porozmawiać i cieszę się też, że kiedyś dawno temu się poznaliśmy i dzięki temu mogę być też częścią Youth Business Poland, z czego jestem bardzo dumny. I mam nadzieję, że ta rozmowa będzie dla innych słuchaczy tak samo ciekawa jak dla mnie. Dziękuję ci bardzo i życzę ci wszystkiego dobrego.
– Super. Dzięki ci, Grzesiek za zaproszenie i organizację tych podcastów, uważam, że są naprawdę fajną inicjatywą i czasem też słucham, nie udaje mi się każdego wysłuchać, ale coraz więcej tu ciekawych podcastów słucham. Tak że uważam, że to jest super inicjatywa i pozwala poznawać różne osoby od kuchni, więc gratuluję wszystkich odcinków i tempa, w którym nagrywasz, bo jest naprawdę zaskakujące.
Dzięki, Adrian.
Linki:
- https://albrechtpartners.com/podcast/
- https://pl.linkedin.com/in/adrian-migo%C5%84-01629216
- Youth Business Poland, strona główna http://ybp.org.pl/
- https://nutricus.pl/
- https://albrechtpartners.com/podcast/michalgolkiewicz/
- https://pl.sundose.io/
- Firma Smartcart http://smartcart.pl/
- Wózek Smartcart testowany w supermarkecie https://mamstartup.pl/akceleracja/12282/inteligentny-wozek-smartcart-z-polski-trafil-do-inkubatora-carrefour-bedzie-testowany-w-supermarkecie
- https://albrechtpartners.com/podcast/weronikamarkiewicz/
- https://albrechtpartners.com/podcast/paulinabraun/
- https://www.facebook.com/dancingmiedzypokoleniowy/
- Mazovian Startup http://mazovianstartup.ybp.org.pl/
- Zespół YBPhttp://ybp.org.pl/nasz-zespol/
- Mentorzy YBP http://ybp.org.pl/mentorzy/
- Zostań mentorem http://ybp.org.pl/zostan-mentorem/
- David Clutterbuck https://www.davidclutterbuckpartnership.com/
- mentee (ang.) – podopieczny https://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/mentee
- Dzień Dobry Biznes BGK https://www.youtube.com/watch?v=-ooyFpLolO4
- JPMorgan https://pl.wikipedia.org/wiki/JPMorgan_Chase
- PwC https://pl.wikipedia.org/wiki/PwC
- Accenture, strona główna https://www.accenture.com/pl-pl/company
- Suus Logistics https://www.suus.com/
- Youth Business International https://www.youthbusiness.org/
- http://warsawbooster.ybp.org.pl/
- Centrum Przedsiębiorczości Smolna http://firma.um.warszawa.pl/o-cps/
- Startuj z Mazowsza https://innowacyjni.mazovia.pl/dzialania/startuj-z-mazowsza.html
- ROI (ang.) – wskaźnik rentowności inwestycji https://mfiles.pl/pl/index.php/Wska%C5%BAnik_rentowno%C5%9Bci_inwestycji
- https://www.tonyrobbins.com/
- https://albrechtpartners.com/podcast/marcinprokop/
- Rafał Nykiel http://rafalnykiel.pl/
- https://www.infor.pl/eksperci/7258,Pawel-Sopkowski.html
- Mystery Shopping https://pl.wikipedia.org/wiki/Mystery_shopping
- Coach Wise http://www.coachingcenter.pl/451-HistoriaimisjaCW.htm
- CSR – społeczna odpowiedzialność biznesu http://odpowiedzialnybiznes.pl/hasla-encyklopedii/spoleczna-odpowiedzialnosc-biznesu-csr/
- Vipassana https://www.dhamma.org/pl/schedules/schpallava
- Jak dzięki drzewom stać się szczęśliwszym http://www.insignis.pl/2018/04/17/niezwykla-ksiazka-o-naszej-wiezi-lasem-o-japonskim-zwyczaju-shinrin-yoku/
- Droga miłującego pokój wojownika. Autor: Dan Millman; Tłumaczenie: Marek Tarnowski; Wydawnictwo: Eldorado 1999 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/61250/droga-milujacego-pokoj-wojownika