Change language:

Mistrz Adaptacji: Jak przełamywać bariery i żyć życiem, którego się chce? Adam KSZCZOT

ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

Adam Kszczot – Mistrz adaptacji. Wybitny lekkoatleta na 800 m. Jeśli upada, to zawsze twarzą do mety. W trakcie kariery usłyszał wyrok – poradnia zaburzeń rytmu serca. Nie wierzy w szczęście. Mówi, że osiąganie celów jest do bani. Euforię biegacza na 800 m porównuje do darmowego narkotyku bez dużych reperkusji zdrowotnych – “nie ma drugiej takiej ucieczki.” Z sukcesem z życia sportowca przeszedł do życia przedsiębiorcy. Jest współtwórcą Bieganie.pl, Aper Solution, Airzone.

Adam Kszczot – wybitny lekkoatleta, multimedalista Mistrzostw Świata i Europy w biegu na 800m, przedsiębiorca, prelegent i host wydarzeń biznesowych, trener i speaker – jest gościem Greg Albrecht Podcast.

W rozmowie m.in.:

– Co dzieje się w ostatnich sekundach przed startem w głowie sprintera?

– Jak mimo ogromnych przeciwności losu nie poddawać się i wciąż realizować swój plan?

– Jak z sukcesem odnaleźć się w życiu przedsiębiorcy po zakończeniu kariery sportowej?

🎧 Zapraszam Cię do wysłuchania #294 odcinka podcastu!

Partnerzy Greg Albrecht Podcast:

Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.

👉 formeds.pl/greg

Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!


Transkrypcja:

(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)


Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast Adam Krzczot, wybitny sprinter, wicemistrz świata na 800 metrów, ale także przedsiębiorca, współtwórca Bieganie.pl, Aper Solution, a także Airzone. Pogadamy o bieganiu, o treningu, o byciu najlepszym, ale także o byciu najlepszym przedsiębiorcą. Cześć Adam. Cześć Greg. Słuchaj, w internecie jest taki film, w którym kończysz maraton w Nowym Jorku. Coś pamiętam. I nagle wyglądasz jakby ktoś ci zaaplikował pawulon.

Adam Kszczot: To niesamowite. To zupełnie nieintencjonalna sytuacja. Po prostu skurcze, niedojedzony żalek, spadł cukier i… To jest normalna sytuacja, która się dzieje na maratonach. Ciekawe, bo te ostatnie parę kilometrów, kiedy się robi shakeout round dzień, dwa dni przed maratonem właśnie na Manhattanie, właśnie w Central Parku, to w ogóle wiesz, to luz, tam nie ma górek. Potem się okazuje, że na 40 kilometrze jednak tam górki są. I to jest bardzo duże zdziwienie i faktycznie… historia zatoczyła taki nieoczekiwany obrót. Ludzie pisali chyba jeszcze przez kolejnych parę miesięcy, czy wszystko dobrze, czy po prostu nic mi się nie stało. A to faktycznie pierwszy raz w życiu miałem takie dziwne doświadczenie, gdzie skurcze łapały mnie zarówno z przodu, jak i z tyłu uda, więc ani postawić nogi do przodu, ani za siebie, żeby się podeprzeć, bo zawsze gdzieś jakiś skurcz nam się czaił. I te wszystkie filmy wiralowe, które się w internecie pojawiają, że ktoś idzie na tych takich kółkach dosłownie, To jest zwykła niemoc, nie kontrolujesz w tym momencie swojego ciała.

Greg Albrecht: Jakie to uczucie dla Ciebie wielkiego mistrza przyzwyczajonego do osiągania celów zazwyczaj w swojej profesjonalnej karierze sportowej, podkreślmy, no bo wiadomo, że maraton to nie jest Twoja profesjonalna działalność, tylko bardziej rozrywkowo-biznesowa. Jak się czułeś, łapiąc taką niemoc, kiedy może miałeś wyobrażenie, że ty już o swoim ciele wiesz wszystko, już wiesz, żeś trochę się nabiegał w życiu.

Adam Kszczot: Wiesz co, to było, tak się śmiałem wewnątrz, wewnętrznie kompletnie byłem rozbawiony, mówię, no ja co tu teraz zrobić, tak źle, tak niedobrze, ani nogi postawić, żeby wstać, całe szczęście biegacze mnie tam podnieśli, zdrapali z asfaltu, wstałem i linię mety przekroczyłem o własnych siłach, ale To jest tak absurdalne uczucie, że nie ma lepszej reakcji niż po prostu śmiać się z tego. Wiadomo, zanim cukier w ogóle wrócił na jakikolwiek akceptowalny poziom, to minęło tam 15-20 minut, a chwilę później wróciłem normalnie do hotelu chodząc i sam zachodzę w głowę, jak to jest możliwe, jak trzeba skrajnie być nieprzygotowanym do maratonu, żeby chodzić tyłem na schodach, żeby nie móc postawić kroku dnia następnego. w przypadku osób 4, 5, 6 godzin robiących maraton i faktycznie nieprzygotowanych, to tak powinno wyglądać, ale to jest naprawdę, to nie jest jakiś straszny wysiłek maraton, jeżeli mówimy o maratonie, maratonie. Zresztą wiesz, pierwszy maraton życiówkę zrobiłem.

Greg Albrecht: No właśnie, gratuluję i chyba była lepsza niż moja życiówka pomimo tego upadku, bo to złamałeś 3 godziny, prawda.

Greg Albrecht: 2,5009. No to i tak byłeś dużo szybszy niż… niż ja, aczkolwiek nie jest to dziwne, gdyż jesteś zawodowym sportowcem.

Adam Kszczot: Byłem prosem zdecydowanie i wiesz, ten świat kompletnie różni się, nie koreluje z takim już życiem moim codziennym i trochę już się tak nie czuję, wiesz, jakby tym sportowcem zawodowym. Jestem emerytowanym sportowcem. Bardzo mocno się ja kompletnie podpisuję obiema rękami, identyfikuję ze zdaniem, że jestem emerytowanym sportowcem, a nie prosem. Prosem byłem. I nie mam zakusów, żeby być ponownie.

Greg Albrecht: Co to jest w Jakie to jest uczucie, kiedy mówisz odwieszam te kolce, odwieszam te buty sprinterskie na haczyk i już schodzę. Już nie będzie więcej ceremonii, gdzie na mojej szyi zawiśnie medal.

Adam Kszczot: Wtedy czujesz pewnego rodzaju żal, utratę jak przy zmianie każdej pracy czy zmianie w życiu. Ogólnie zmiana to jest coś, czego nasz organizm nie lubi, matka natura raczej nas. wyposażyła w elementy, które mają zapewnić przetrwanie, czyli poruszanie się, osiągnięcie jakiegoś mistrzostwa i poruszanie się w tej sferze jak najdłużej, jak najskuteczniej, bo to gwarantuje pozory przetrwania, gdzie my już nie walczymy z lwem, ani nie musimy upolować, więc ten mechanizm trochę psuje nam życie. Przede wszystkim fan z życia, tak. bo zmianę powinno się z otwartymi rękoma witać, jeżeli jest cały czas tak samo, to jest case dobrych, starych przedsiębiorstw, które schodzą w zawał, który trwa dekadami, bo robią dokładnie to samo, co robili dekadę temu. Te dzisiejsze czasy chociaż trochę zmieniły to myślenie w perspektywie dekady schodzenia przedsiębiorstw dużych, statecznych arystokratów, bo ta zmiana tam przebiega bardzo wolno, a już się jakiś Eleven Labs właśnie pojawi, które pikuje pod nieboskłon i te projekty idą bardzo mocno do przodu, więc każdy ma swoje pięć minut, trzeba umieć ze sceny zejść. Smutek, żal, owszem, ale wiesz, życie jest piękne, nowe wyzwania. Jeżeli mam w życiu wyznaczone cele, czyli mechanizm, który absolutnie wszystkim się sprawdza, masz cel, idź do niego, to w zasadzie nie ma różnicy, czy to jest sport, czy to jest jakakolwiek branża, która leży ci, tak trzeba byłoby to określić kolokwialnie, ale to jest chyba klucz do sukcesu, żebyś robił rzeczy, które chcesz robić.

Greg Albrecht: Przed startem obserwuję czasem sprinterów, patrzę na nich oczywiście na ekranie telewizora, zresztą widziałem też i na żywo kilka twoich startów i zastanawiam się, co się dzieje w głowie, kiedy wiesz, że milisekundy mogą decydować zarówno na poziomie twojego startu, jak i później przy każdym kroku o tym, czy będziesz pierwszy, czy będziesz trzeci. Co się dzieje w głowie na moment przed wystrzałem?

Adam Kszczot: Idealnie jest, gdybyś miał ciszę. Do tego się dąży, bo ten dialog wewnętrzny musi być prowadzony, ale ten moment przed wystrzałem, czas koncentracji i właśnie odpowiedniego ruszenia. Wiesz co, to trochę jest tak, że tam już nie ma czasu na korekty. To są takie momenty w życiu, kiedy po prostu czas na przygotowanie już był. Więc to są sytuacje, które też nie powinny nas zaskakiwać.

Matka natura po raz kolejny popsuła nas bardzo mocno. Boimy się konsekwencji tego, co się stanie i właśnie to sprawia, że myślimy za długo o tym, czego nie powinniśmy robić. To sprawia, że skupiamy się na rzeczach nieistotnych, bo istotne w performansie sportowym jest to, co tu i teraz i jaki masz wpływ na sytuację, w której jesteś tu i teraz. Jeżeli nie masz wpływu na to, co było miesiąc, dwa, trzy, pięć wcześniej, to już nie jest moment na to, żeby to roztrząsać. Dzisiaj dostałeś taką talię kart, taką wypracowałeś i tą talią grasz. Bardzo fajne zdanie zasłyszane, musisz się nauczyć życia jak gry. Jeżeli umiesz w nią grać, to będzie ci sprawiać przyjemność, jeżeli ją traktujesz za każdym razem jako jakąś formę przetrwania. Przestaje działać.

Tak samo jest w sporcie. Jesteś ty kontra reszta świata. Siedmiu najlepszych zawodników ze świata, Europy czy innej imprezy, na której jesteś. I wielu innych chciało się tam znaleźć.

Sytuacja jakich wiele w życiu. Jesteś ty dziewczyna, która ci się podoba i pięciu podobnych tobie. Ona też komuś musi się podobać w końcu, skoro ją wybrałeś. Nie ma słów, które by opisały tak w punkt to, co się dzieje w twojej głowie, bo Chwilę wcześniej były wątpliwości. One zawsze mają przychodzić, bo to znaczy, że ci zależy. Z drugiej strony, jeżeli jesteś w tym procesie, wiesz po co to robisz, jesteś zestresowany, pocą ci się dłonie, to jesteś w dobrym miejscu. Po co ty to robiłeś.

Dla fanu. Ja chciałem zbadać, gdzie są granice mojego organizmu. To był zawsze powód numer jeden, gdzie jest ta granica, kiedy przestajesz się rozwijać, gdzie i jak odnajdywać kolejne rezerwy ludzi często mądrzejszych od siebie, czasem rady zasłyszane w zupełnie przypadkowy sposób. To była droga. Ja bardzo się cieszyłem z drogi. Nie cieszyłem się o tyle z celu, bo cel to jest ten zajączek, którego przysłowiowo uwielbiam gonić. Osiąganie celów jest do bani.

Dlaczego. Bo najlepsza jest droga. Osiągania tych właśnie swoich upragnionych marzeń. Bo kiedyś budząc się stwierdziłem, że sport będzie dla mnie. I zacząłem go robić tak bardzo, na poważnie. Ale co by było, gdybym to zrobił zbyt szybko.

To są te talenty, tak o nich mówimy. Czasem z przypadku, czasem nie. Którzy robią szybko biznes, zdobywają szybko dziewczynę, osiągają mistrzostwo w jakiejś dziedzinie i szybko znikają z planszy. Nigdy nie chciałem być takim człowiekiem, który pojawia się i znika. Co to za przygoda. Przypadkowa. Może to trochę wada, ale lubię mieć wpływ na sytuację, kontrolować ją, przynajmniej posiadać takie pozory. Uczyć się tego, że czego nie kontroluj, to na co nie masz wpływu, ale to jest coś, co ma… pomóc, a nie przeszkodzić.

Greg Albrecht: Nie byłeś predestynowany do zostania najlepszym, jednym z najlepszych zawodników na świecie w swojej dziedzinie. I ze względu na swoje pochodzenie w pewnym sensie i na pewne doświadczenia zdrowotne. Powiedz coś o tych takich nieoczywistych elementach twojego życiorysu, które mogą moim zdaniem przywrócić nadzieję osobom, które lubią przykładać sobie łatkę, że ja nie dam rady, bo… Nie tu się urodziłem. Nie dam rady, bo mam za krótką lewą nóżkę. Nie dam rady, bo mama na mnie krzywo spojrzała. Czyli, że łatwo jest szukać powodów, dlaczego nie, a ciekawiej jest słuchać historii, kiedy w zasadzie mogłoby być nie, a jest tak.

Adam Kszczot: Powiedz na Maćkowi Lepiato, który ma faktycznie jedną nogę krótszą i skacze wzwyż i jest świetnym sportowcem. Od czego zacząć. Słoma mi do dzisiaj z butów wystaje, bo się urodziłem na małej wiosce. 36 domów, perspektywy praktycznie znikome. I wielu sportowców tak zaczynało, wielu znaczących, bo jeżeli możesz zmienić status swój życiowy, to sport jest jedną z dróg, którą możesz obrać i wiesz, daj Boże, żebyś miał do tego jeszcze jakąś talent i kupę samozaparcia i dużo ciężkiej pracy, trafił na ludzi, którzy ci pomogą, a nie przeszkodzą. Tak moglibyśmy wymieniać. Chociaż uważam, że szczęście nie istnieje, tylko może ci czasu zabraknąć.

To… Teoretycznie to było niewykonalne. Jako dziecko byłem zamknięty bardzo mocno tak naprawdę na swój potencjał, co totalnie nie wierzyłem w siebie. Tam nie było cienia wątpliwości, że wiele rzeczy jest nie dla mnie, bo jestem chłopakiem ze wsi, bo co ja miałbym robić przeprowadzając się do dużego miasta, gdzie jeszcze z rok, dwa, trzy po tym jak się wyprowadziłem do Łodzi, żeby trenować, myślałem co ja tu robię.

Więc przejście mentalne nad tym wszystkim trwało lata. Jeżeli ktoś myśli, jest nowy rok, potrzebna mi zmiana. Najlepiej taka duża, taka z przytupem. Jako postanowienie noworoczne od tej pory będę mówić inaczej, myśleć inaczej, robić inaczej.

To się nie uda. To się nie dzieje w ciągu miesiąca. To jest dłuższe niż maraton. To jest taki naprawdę bardzo ciężki bieg ultra, w którym… jak nie wstajesz każdego dnia rano, jak ten przedsiębiorca z wizją, który mówi, kurczę, chcesz być największy, jak się codziennie rano nie budzisz i nie myślisz o tym, że chcesz być największy w branży, to to się pewnie nigdy nie stanie. Przez przypadek, może kiedyś, gdzieś, jakaś historia taka, znajdziemy na pewno wyjątek potwierdzający regułę, ale To trochę tak jest, że w pewnym momencie, jak złapiesz w wiatr żagle, to musisz w to uwierzyć, że to jest realne. I ja taki moment w swoim życiu miałem, gdzie powiedziałem, kurczę, to jest możliwe. Co to był za moment.

Greg Albrecht: Co spowodowało.

Adam Kszczot: Paradoksalnie brązowy medal Mistrzostw Europy.

Greg Albrecht: To późno. Trochę musiałeś nabiegać po tej bieżni, żeby tam dojść.

Adam Kszczot: Wiesz co, tak i to jest trudne do wytłumaczenia, bo to, że nie wierzyłem w siebie, to nie znaczy, że nie zasuwałem jak mały samochodzik i rodzice nauczyli mnie słusznie. Idei próbowania w Stanach Zjednoczonych, if you can, I can, u mnie to nie działało. Jak ktoś może, to ja się zastanawiałem, dlaczego on może, a nie zastanawiałem się, jak to mam zrobić.

Więc to zupełnie inne mechanizmy działały w głowie. O Jezu, jak to źle brzmi, jak ja o tym głośno mówię. Natomiast nauczyli mnie, żeby próbować, więc próbowałem i mało bodźca potrzebowałem. Wystarczyło, że ktoś mi powiedział, spróbuj. To się nie uda, spróbuj. Próbowałem. Jakby porzucałem to, że to się nie uda i próbowałem. Jakby otwierałem się na próbę. I dlatego tak dobrze mi smakuje droga, bo ja wiem, że tutaj trzeba po prostu wiele prób popełnić. Niektóre będą słuszne, inne nie. W końcu i tak statystyka działa na twoją korzyść, koniec końców. Jakby nie było statystyka twój przyjaciel, ale pytanie, jaki masz próg bólu, próg odrzucenia, próg niepowodzeń i tak dalej. Zależy, co robisz. Jak jesteś handlowcem…

Myślisz mi spory próg odrzucenia. W każdym bądź razie, zarabiając pierwszy medal w 2007 roku, tak podrapałem się po głowie, stając na podium, będąc o tyle od drugiego, o tyle od pierwszego. Myślałem sobie, kurczę, jak to jest dla mnie. Jak to faktycznie może jest dla mnie. I od tego momentu świat się totalnie zmienił. Potem były jeszcze inne momenty, to nie jest tak, że wiesz, obierasz już azymut, okej, będę grand champion i ta droga się nie kończy, bo musiałem potem jeszcze raz stanąć przed takim wyborem i powiedzieć sobie, teraz to już będę robił to tak naprawdę na poważnie. To był 2012 rok, gdzie wróciłem z Igrzysk i nie wchodząc do finału, a wierzyłem w to, że ten finał jest możliwy, więc ta próba sił, prób dostania niejednokrotnie gdzieś tam przysłowiowe po twarzy, to jest właśnie najlepszy kąsek z tego całego tortu, tak. No nie ma takiej wiśni, która tak smakuje, dostaniesz prztyczka w nos i chcesz udowodnić temu losowi, powiedzieć poczekaj, nie.

I wtedy robisz wielki comeback i kolejna część Rambo grana w kinach. To są momenty, wiesz, takie trochę wydaje się American Dream, ale jak to umiesz ten film w głowie sobie odgrywać i powiedzieć kurczę, nie. Zobacz, wróciłem, nie. I znowu jestem w punkcie, w którym muszę znaleźć nowy cel. Bo wtedy to się wydawało 2-3 lata temu niemożliwe, a dzisiaj… dzisiaj to zrobiłem, co dalej.

Greg Albrecht: Jak to było, że interpretowałeś to jako energię do wzrostu, a nie energię do poddania się, bo można dostać po twarzy i znowu wrócić do tej taśmy w głowie, to nie dla mnie, jednak myślałem, że dla mnie, ale nie dostałem się do finału, więc może to nie dla mnie. Jak ten Jak tą historię opowiedziałeś sobie w głowie, w tym kierunku jednak pozytywnym, czyli to tylko droga.

Adam Kszczot: Pamiętasz, jak Wojtek Wolny powiedział na konferencji, ja lubię moje kredyty. Ja byłem w permanentnym kredycie zaufania do siebie, bo musiałem dużo wysiłku włożyć, żeby udzielić sobie taki kredyt zaufania, że mogę. Więc jak jesteś w permanentnym kredycie, musisz go spłacić. Więc to jest strasznie ciężki dług, jak zaciągasz go u samego siebie mentalnie i jeszcze masz, wiesz, niski próg akceptacji własnej porażki, błędów, to wiesz, to jest dostateczna motywacja. To się nazywa u dzieci taka motywacja autoteliczna. Robić, żeby robić, żeby działać, żeby uczyć się nowej umiejętności. I wiesz, nie wiem, czy mam to popsute, ale ona jest po prostu wysoka w dalszym ciągu u mnie. Jeżeli się w coś wchodzę i wkręcam, to tam już jest ciężko zatrzymać ten pociąg.

Greg Albrecht: A skąd zatem energia do tego. No bo można powiedzieć, że że dziecko, czy człowiek jak jest bardzo młody, no to nadrabia swoje błędy tą liczbą prób, a ta liczba prób jest pochodną ilości energii, którą ma skumulowaną w sobie, a jednak ta liczba prób i tych odrzuceń potencjalnych, to może wpływać na ten poziom energii, czyli i też to podkręcanie sobie śruby, jak mówisz, Jestem trochę w niezgodzie ze sobą, jestem zły na siebie, że nie osiągnąłem tego. No to też jest taka motywacja, która konsumuje tę energię. To jak ten balans energetyczny wyłapywałeś i wyłapujesz w takiej sytuacji.

Adam Kszczot: Wydaje mi się, że to jest ekstremalnie proste. Jakby tak dobrze się cofnąć pamięcią. Mam kochanych rodziców. Mama żyje, tata w sumie nie tak dawno zmarł. Ale rodzice byli bardzo zapracowanymi ludźmi. Mama uczyła w szkole gospodarstwo rolne, tata gospodarstwo rolne, tata nauczył mnie jak się buduje dachy. Pierwsze dachy, które robiliśmy, ciesielską część, to robiłem z tatą jako piętnastolatek. Więc to była ogromna nauka, ale nauczyło mnie to jednego, że oni byli w permanentnym niedoczasie. Więc żeby zasłużyć na pochwałę rodzica, naprawdę trzeba było, wiesz, zrobić coś bardziej, coś bardziej doniosłego, a nie tylko, no, no, synu fajnie, tak. Rodzice nie mieli na to czasu, więc też taki głód takiego sprostania niewypowiedzianym jakimś wymaganiom, które sam na siebie nakładałem, powodowała, że to jest niezły napęd. I tak się wydaje ludziom, że to jest przeszkoda w życiu, że to jest, Jezu, jakaś trauma życiowa. Nie, to jest napęd. Tylko to trzeba, wiesz, w pewien sposób w głowie zaakceptować. To jest bardzo trudny proces. Ale jeżeli, wiesz, ten głód traktujesz jako przyjaciela, to pytanie, na co jesteś głodny, tak. A potem… po prostu dążysz do celu.

Greg Albrecht: Uśmiecham się, bo w głowie pojawiają mi się obecne trendy patrzenia na wychowanie, na rzeczywistość i jak to się mówi, takie snowflake culture, że wszyscy są tacy delikatni i że w ogóle budujmy opakowanie z poduszek wokół naszych dzieci, żeby się przypadkiem nie uderzyły i jakby uważajmy na słowa, jakich używamy, bo możemy kogoś urazić. Mówię, jaki jest, powiedziałbym, taki mainstream dzisiaj komunikacji i w jakim kierunku idzie świat, czyli budowania trochę takiej tkanki tłuszczowej, ochronki, unikania bólu, unikania cierpienia i myślę, jak skonfrontuję to z twoją perspektywą taką, którą akurat osobiście, powiem szczerze, jest mi też bliżej do tego, że bez bólu nie ma rezultatu. No pain, no gain, stare powiedzenie, które jest totalną prawdą, bo wtedy się człowiek wykuwa I wchodzi na kolejny poziom odporności psychicznej, siły, determinacji, ale jednocześnie, zobacz, to jest takie mocno niemodne i myślę, jaki to może mieć implikacje szersze, jeżeli chodzi o konkurencyjność na przykład na rynku.

Adam Kszczot: Uczę dzieci, żeby stawiały na siebie. Po prostu, a tak naprawdę zupełnie poważnie.

One muszą rozumieć, jakie mają potrzeby i muszą umieć im sprostać swoim potrzebom. dawno, dawno, dawno temu zrozumiałem, że życie raczej doświadczało mnie, moich rówieśników tym, żeby sprostać wymaganiom innych. I na pewnym etapie swojego życia bardzo dużo czasu poświęciłem na dyskusję z moją żoną, bo ja przestałem się przejmować w ogóle absolutnie zdaniem innych. Jak ktoś mówił mi, że tak się nie robi, to ja to słyszałem setki razy i robiłem zupełnie po swojemu. Patrząc na to, na moje doświadczenia, na zebraną wiedzę, to nie było też takie robić, żeby robić, tak. Czyli jeżeli wybierałem proces treningowy, bardzo skrupulatnie weryfikowałem sobie wiedzę, sprawdzałem, czy to jest dla mnie i przychodziła faza testów, więc wiesz, tak na tym miałem kupę lat, żeby próbować i sprawdzać, czy to działa i faktycznie działa. I żona miała mi za złe, no jak mogę się nie przejmować zdaniem innych. Mówi, no mogę. Mogę, bo nikt nie zrobi tego, co ja sobie, nikt moich celów nie osiągnie za mnie. Mogą mówić, co chcą.

Greg Albrecht: Skąd to się wzięło. Stereotypizując, mogę powiedzieć, że często osoby, które właśnie pochodzą z mniejszych miejscowości, ze wsi, mają ten większy kłopot z tym, żeby odrzeć się z tej perspektywy, co ludzie powiedzą, ze względu na to, że ta mała społeczność, jakby każdy o każdym wszystko wie i ta presja oceny jest zazwyczaj u osób, które mają takie doświadczenie, z takiego miejsca pochodzą, jeszcze większa. Czyli ta postawa takiego Nie interesuje mnie, co myślą. I jest jeszcze trudniejsza do wprowadzenia. W jaki sposób u ciebie to zapracowało, że sobie znalazłeś tę odwagę i tę siłę do tego, żeby właśnie ignorować to.

Adam Kszczot: Wiesz co, to jest takie trochę chyba nadwyrask brunolotne, bo po prostu zaakceptowałem, że ludzie mają prawo do swojego zdania. I nawet jeżeli mi się wydaje, że jest dla mnie krzywdzące, to się okazało, koniec końców, że często jest jakieś ziarno prawdy w tym. I że to nie jest tak, że to, co mi się wydaje, to jest omnipotentne i jest w stu procentach, wiesz, światem rzeczywistym, opisem tego, co tu i teraz. Nie, po prostu czasem trzeba wejść we wtórną refleksję, zastanowić się, czy i ile prawdy jest w tym, co usłyszałeś i koniec, i wiesz, iść dalej, tak.

To są doświadczenia, życie jest krótkie, bardzo krótkie. Jak wspominam ostatnie osiem lat, nie wiem, kiedy minęło. I wspominam mojego tatę, mamę, kiedy byli w wieku lat 45-50 mówili, kiedy to minęło.

I lada moment, minie kolejne 10 lat, ja będę w podobnym wieku i powiem, Boże, kiedy to minęło. Nie można tracić życia na poddawanie się czyjejś wizji. Jeżeli chcesz mieć życie, jakiego chcesz, musisz mieć w tym swoją wizję i z ludźmi, którzy przynajmniej… dokładnie dzielą ten kierunek, tę część świata wyobrażeniową z tobą, albo idziecie razem, albo obok siebie, ale wiesz, jeżeli otaczasz się tymi ludźmi, to to się stanie. Jeżeli idziesz z ludźmi, którzy na każdym kroku się z tobą nie zgadzają, szanse są zerowe. Tam nie ma, wiesz, nie ma cienia wątpliwości, że jeżeli się otaczasz ludźmi, którzy mówią ci, że nie dasz rady, nie zrobisz, nie da się i to zrobisz, to jest totalny przypadek. Wtedy jestem w stanie uwierzyć, że szczęście istnieje.

Greg Albrecht: Mhm. No tak. I kiedy wbrew okolicznościom i tak to osiągasz. Kto na twojej drodze wpłynął na, poza tobą, gdy byłeś pewnie główną osobą, która wpłynęła na twoje rezultaty bez dwóch zdań, no bo to jest ta twoja praca, twoja głowa i tak dalej, ale kto wpłynął na twoje rezultaty sportowe najmocniej, twoim zdaniem.

Adam Kszczot: Oj, bardzo mocno trenerzy, wszystkich, nawet tych, z którymi się nie zgadzałem, których spotkałem. Pierwszy człowiek, który mnie przekonał, czyli Rafał Marszałek. Potem Stasiu Jaszczak, Zbigniew Król, Tomek Lewandowski czy Piotrek Rostkowski.

Świetni trenerzy. Trener przygotowania motorycznego Michał Adamczewski. Fizjoterapeuci Michał Robakowski czy Jakub Dukiewicz. To są i wiele, wiele innych nazwisk, które się pojawiało. Doktor Mikulski, z którym przecież się niejednokrotnie jeszcze widziałem po zakończeniu kariery. Tak wiele nazwisk które wpływało na moją karierę, że to jest ciężko jednym tchem wymówić. Z agentem, który jest przeuroczym człowiekiem, spędziłem jeden wieczór, godziny rozmów z Czesiem Zapałą. Nawet ludzie, z którymi kompletnie na pewnym etapie życia się nie zgadzałem i nie dzieliliśmy kompletnie spojrzenia na życie, każdy wnosił wartość, bo dzisiaj bym nie był takim człowiekiem. W biznesie spotkałem kolejnych ludzi, którzy są Przecudowni, tak.

Bo mówimy o sporcie. Sport to jest jeden do jednego to samo, co się dzieje w biznesie, tylko jest nieco bardziej zawężony, bo to nie jest one man show, tylko właśnie grupa ludzi, których wypadkowa działań skupia się na jakby performance’ie, tym docelowym, w którym oczywiście jest jakiś aktor, który tą rolę odgrywa, ale bez nich Ta gra aktorska kompletnie by nie miała sensu, a przede wszystkim performance byłby żaden, marny. W biznesie to jest jeszcze bardziej wymierne, że jeżeli nie spotykasz ludzi, których powinieneś spotkać na swojej drodze, to tym bardziej meta się oddala. Ta droga jest dłuższa. Ja uparcie powtarzam, może zabraknąć ci czasu, ale nie może zabraknąć ci zapału. Jeżeli te dwie rzeczy się spotkają, że masz dostateczną ilość czasu i dostateczną ilość zapału, to chyba nie ma rzeczy niemożliwych.

Pamiętam, jak zaczynaliśmy projekt bieganie.pl. Tam kurczę, stan na 2021, zamknięty portal przez miesiąc, wymiana silnika, wtedy Artur Kozłowski, przecież mistrz Polski w maratonie, świetny informatyk frontendowy i wiesz, postawienie silnika wszystkiego zajęło miesiąc, ale to miało sens, bo jesteśmy we wszystkich algorytmach Google’a, dzisiaj prawie 3 miliony zasięgu unikalnych użytkowników. kolejne kontrakty, kolejne podpisane zobowiązania na przyszły rok.

Więc to są chwile, dla których mówisz, kurczę, te ciężkie lata pracy, godziny spędzone w autach, godziny spędzone na podcastach, na eventach, na rozmowach z klientami, to przynosi efekt. Gdyby nie to, że w osiemnastym roku podjęliśmy decyzję, po też, wiesz, drobnych tam jakichś mniejszych próbach biznesowych ze szwagrem z Pawłem Fomulskim, to byśmy nie otworzyli Upper Solution, to by się nie stało, bo przecież dwa lata temu przejmowaliśmy gdzieś tam kolejną spółkę, która nam uzupełnia ten biznes. I gdyby, wiesz, nie to otaczanie się ludźmi, to by się nie stało. Moja żona, wiesz, to śmieszne, ale trochę prywaty, moja żona została mistrzem świata w brwiach permanentnych. I to tylko dlatego, że wiesz, że przez lata mieliśmy okazję, kurczę, tak naprawdę się challenge’ować, tak, bo ja widzę w niej talent, potencjał i to pushowanie, to wiesz, ciśnięcie naprzód, próbuj, zrób, tak, kurs proszę, kurczę, inwestuj w siebie, wiesz, stawiaj na siebie te wszystkie rzeczy.

My byliśmy, jak się spotkaliśmy, jak byliśmy po 18 lat, byliśmy tak innymi ludźmi, że nie jesteśmy w stanie siebie rozpoznać z tamtego okresu. I dzisiaj jesteśmy w takim miejscu przez, wiesz, wypadkową przez wypadkową spotkanych osobowości, ludźmi, z którymi przez chwilę szliśmy, bo na ten moment właśnie to była dobra relacja, potrzebna. Te relacje często się skończyły, już ich nie ma.

Są nowe. Dlatego świat jest piękny, bo to jest właśnie ta niekończąca się droga. I wiele dobrego się stało na tej drodze. Stało się też wiele trudnych rzeczy, trudnych momentów. Kiedy zastanawialiśmy się, były takie momenty, skąd wziąć pieniądze, żeby ZUSy zapłacić, żeby wypłaty poszły o czasie. Też były takie chwile. Nie płacić jeden kontraktor, drugi kontraktor i co się dzieje dalej. I musisz sobie z tą trudną sytuacją poradzić. Ale zawsze jest jakieś wyjście. To życie w biznesie nauczyło mnie, że zawsze jest wyjście. Zawsze. Tylko czasem, niestety, jak patrzysz z wewnątrz pudełka, to nie widzisz, co jest na zewnątrz.

Greg Albrecht: to jest ta trudna część mam prośbę, zasubskrybuj teraz ten podcast a dzięki temu będziemy mogli dalej rozwijać ten kanał Właśnie to mi się łączy z tym, od czego w sumie zacząłem to pytanie o te ważne osoby. Co uważasz twoim zdaniem, z twojego doświadczenia cechuje dobrego trenera. Bo w sporcie to jest jakaś naturalna rzecz, że zawodnik ma trenera. W biznesie to już nie jest taka naturalna rzecz, chociaż mogłaby też być. Jakie twoim zdaniem cechy ma trener, który… Poza wiedzą merytoryczną rozumiem jakąś, która dotyczy strukturyzowania treningu powiedzmy. To jest jakieś takie dla mnie ABC tego, żeby móc być odpowiedzialnym we wspieraniu kogoś w osiąganiu w konkretnej dyscyplinie. Ale jakie uważasz ma cechy, które powodują, że się z nim pracuje skutecznie. Może nawet niekoniecznie zawsze fajnie, ale skutecznie.

Adam Kszczot: Wiesz co, takie same jak ludzi, z którymi dzisiaj pracuję. Tomek Koprowski w bieganiu.pl, Paweł Famulski czy Robert Leszczyński też jakby tutaj, jeżeli mówimy o Airzone, jest coś takiego jak negatywna informacja zwrotna.

Zrobiliśmy coś źle. Mówisz to głośno. Miałem z tym ogromny problem z przyznawaniem się do przegranych porażek, nie dowiezieniem czegoś. Ale po prostu czasem trzeba powiedzieć, nie dam rady, nie zrobię, nie jestem w stanie, albo zrobiłem daną operację, daną czynność, czy dany po prostu, wiesz, otwarty projekt, kurczę, on podnosi klapę i jesteś współtwórcą tej klapy. I jak umiesz się do tego przyznać i wyciągnąć z tego wnioski, to jesteś już, wiesz, dużo dalej niż wielu innych, wielu prekursorów. Tak wygląda sport. I masz bardzo krótką próbkę, bo biznes możesz robić całe życie. a sport zawodowo uprawiać jako zawodnik 10 lat, jako trener w najlepszym wypadku 30 lat, takiej dobrej, udanej kariery trenerskiej, to jest super, nie. Jak bardzo ograniczony horyzont czasowy.

Greg Albrecht: To jest udzielanie tej informacji zwrotnej. Udzielanie i przyjmowanie. Przyjmowanie po obu stronach, czyli uważasz, że trener też musi słuchać tego, co zrobił nie tak.

Adam Kszczot: Komunikacja, dialog i autorefleksja czy refleksja wtórna to są te rzeczy, które wokół tej informacji zwrotnej, negatywnej krążą, bo matka natura właśnie w to nas wyposażyła. Umiesz zaakceptować błąd, nauczyć się, że trzeba jaskinię kamieniem zatkać, żeby cię nie zeżarło jak sąsiada. Super, przeżyjesz. Trzeba umieć tam swoją korzyść wykorzystywać i zapominać o tym mechanizmie wtedy, kiedy jest niepotrzebny. To jest klucz. Komunikacja ze samym sobą, z otoczeniem Najtrudniejsza część każdego obszaru życia to jest komunikacja.

Greg Albrecht: Czy trener też ma taką rolę, że wierzy czasem w ciebie bardziej niż ty, czy w twoim przypadku nie było to potrzebne, bo miałeś dużą siłę wiary w siebie. Pytam o to, bo moje doświadczenia są takie czasem, że są momenty kryzysu, bo jest tak, możesz być surowy wobec siebie, zrobić coś nie tak, samobiczować się, to może spowodować, że zaczynasz mieć wątpliwość, jakby możesz mieć chwilę zawahania i może wtedy jest właśnie potrzebne powiedzenie tego obudź się gościu, to był tylko punkt w czasie i być może wiesz, dania ci tego, tej odrobiny wiary i powiedzenia hej no, kto jak nie ty. Czy ta pozytywna komunikacja jest potrzebna do tego, żeby być dobrym trenerem. Czyli krótko mówiąc, ty wracasz z Igrzysk Olimpijskich bez kwalifikacji do finału. Być może na chwilę uważasz, że może coś jest nie tak. Ktoś mówi, słuchaj chłopie, wracaj do roboty, zobacz, za cztery lata to zrobisz.

Adam Kszczot: Wiesz co, można to na wiele różnych sposobów zrobić.

poruszyć ten temat. Wiesz co, potrzebna jest komunikacja i ta pozytywna, czyli jaki jest następny krok, jakie mamy możliwości, jakie karty w sali, na dłoni, ale też jest potrzebna taka celebracja sukcesu i porażki. Są dwie różne rzeczy. Porażki, uczymy się, jest dużo łatwiej, celebracja sukcesu, super, zrobiliśmy, co dalej. Z drugiej strony, to nie jest tak, że nie przeżywasz tych emocji bez względu na wynik, czyli wygrywasz, cieszysz się, przegrywasz, musisz W każdym momencie jest dobry moment na tą komunikację i pozytywny i negatywny komunikat. Czyli jeżeli coś poszło strasznie nie tak, a ja mam nutka choleryka, to ja po prostu muszę to z siebie w jakiś sposób wyrzucić, bo w tym momencie mówienie, nie wiesz, będzie dobrze, mamy jeszcze dwa, trzy miesiące, nie powoduje u mnie przetworzenia emocji. Ja muszę je przetworzyć, przeżyć i potem okej, to co dalej. I właśnie najwięcej ludzi odróżnia ten krok, długość tego kroku.

Co dalej. Od momentu, kiedy są emocje, jest ciężko, kiedy budzisz się spocony w nocy i mówisz, ok, dobra, co teraz robimy. Z taką trochę bardziej chłodną głową. I to jest rola trenera, żeby uczyć, edukować zawodnika. To jest największe doświadczenie trenerskie. Umieć we właściwym momencie… Znaczy komunikat, bez względu na to, jaki on musi być, ale musi być jakościowy, czy negatywny, czy pozytywny. To jest strasznie trudne.

To jest bardzo trudne. Jak słucham najlepszych HR-owców w firmach, jak słucham bardzo doświadczonych dyrektorów, prezesów, gdzie wszyscy praktycznie zwracają uwagę, jak trudny to jest obszar. Jak to jest szalenie nacechowany emocjonalnie obszar.

Jak… Jak jednocześnie nie wylać dziecka z kąpielą i nie postępować zbyt zapobiegawczo. Dlatego to jest takie trudne. Dobry trener to człowiek, który potrafi odnaleźć się w każdej absolutnie zastanej sytuacji, który umie zarządzać kryzysem, to się pięknie nazywa, a z drugiej strony potrafi domykać etapy. domykanie szuflad jest jednym chyba z kluczowych elementów bo co to jest za jakość jeśli masz pozamykane szuflady z sukcesem, z przegraną albo z dniem codziennym co jeśli nie dostrzegasz szuflad różnych ról życiowych, czyli człowieka jakim, bo wiesz, nie każdy jest Elonem Muskiem, który przychodzi do firmy zamyka szuflady, wyjmuje kolejne i ma, wiesz, tak przynajmniej z przekazów medialnych wynika, że potrafi dokładnie przełączyć switch off, switch on swoje role Ja tego nie potrafię. Ja się tego ciągle uczę, jak to zrobić skutecznie. I teraz, jeżeli jesteś naprawdę dobrym w tych umiejętnościach miękkim trenerem, to potrafisz to zrobić. Czyli tak domknąć szuflady i tak przejść do tego kolejnego etapu, do kolejnego komunikatu, żeby on… jak to się dzisiaj mówi kolokwialnie siadł, żeby on dokładnie został zrozumiany, przetworzony i żeby potencjał emocjonalny zajął się tym, co ma się zadziać w tym momencie. To jest tak trudne, że tutaj trzeba niezłego czasem szachisty, który spojrzy, odczyta mowę niewerbalną i powie mam cię gagatku. Niewielu takich ludzi jest. Bardzo niewiele.

Greg Albrecht: Masz jakiś rytuał, który pozwala ci przechodzić z jednej szuflady do drugiej. Mówisz z roli ojca do roli przedsiębiorcy, bo to też jest takie przejście krótkoterminowe. Nie mówimy tu o domykaniu szuflady z porażką czy sukcesem, ale zmienianie, przepinanie się między rolami.

Adam Kszczot: Niestety mam tą wadę, że żyję in front, czyli to co będzie i bardzo krótko jestem tu i teraz. więc najczęściej będąc w domu jestem w pracy, będąc w pracy jestem trochę w domu, nie. Czyli jakby wyprzedzam, myślę o tej kolejnej roli zamiast być w stu procentach tu i teraz. I bardzo się uczę, wiesz, korzystam z wszelakich technik, żeby właściwie wejść w rolę, nawet krótszymi porcjami czasowymi, żeby sobie ten czas poszatkować, czy nawet, wiesz, proste pomodoro bardzo dobrze pomaga w tym przełączaniu i faktycznie zarządzanie tym swoim czasem jest kluczowe. Inaczej to nie ma sensu.

Greg Albrecht: Miałeś taką sytuację, o której mi opowiadałeś przed rozmową, która dotyczyła jakiegoś twojego zdrowia, czyli mówiłeś o tym, że nagle się okazało, że coś z twoim sercem jest nie tak, a ty jesteś topowym zawodnikiem. Opowiedz o tym i o emocjach, a także o wyjściu z tego, bo to takie jest coś, że myślisz, ok, zawodnik… to ten gość ze stali wygrał loterię genetyczną. Spójrzcie, wygląda tak ten egzemplarz i jest to egzemplarz doskonały i dlatego on jest mistrzem, warto nim jeździć, a cała reszta to wiadomo, że my tam jesteśmy niedoskonali, to nie możemy tymi mistrzami być. Opowiedz o tym twoim doświadczeniu.

Adam Kszczot: No właśnie, to wiesz, to często nie rola materiału, jaki się ma, powoduje, że się osiąga cele.

Kompletnie nie. Tylko rola adaptacji. Ja zawsze mówiłem, że moją silną stroną jest adaptacja i umiejętność przystosowania się. Dalej tak twierdzę. W 2010 roku usłyszałem diagnozę, że muszę iść do poradni zaburzenia rytmu serca, bo nie wiadomo, czy będę mógł dalej ten sport uprawiać.

I to trudna diagnoza. Co mogłem wtedy zrobić. Jakby z ciekawością popędziłem do mojego internisty, który powiedział mi, wiesz co, lepiej zajmij się czymś innym, bo ty już nigdy nie będziesz biegał. Ale zacisnąłem zęby i mówię, poproszę do skierowania. I tak pomyślałem sobie, jeszcze pokażę. Pierwsza konsultacja, pierwszy holter, pierwsze badanie jest wada.

Dość poważna. Czyli dodatkowa droga przewodzenia, czyli tam, gdzie zawodnicy piłki nożnej często gdzieś upadają na ziemię, nigdy więcej nie powstając, to często też jest właśnie to WPW, czyli dodatkowa droga przewodzenia. W pewnych przypadkach da się ją usunąć i miałem dwa takie zabiegi w 2010 i w 2014 roku, bo za pierwszym razem się nie udał do końca. I były spore szanse, że skończę z rozrusznikiem serca albo mnie wyfiletują jak rybę, żeby otworzyć klatkę piersiową w przypadku jakiegoś większego niepowodzenia tej metody. Ale wiesz, jakby to był nieuchronny wyrok, czyli to miało się pogarszać z wiekiem, z czasem, tym bardziej trenując, więc zabieg by mnie czekał tak czy inaczej. Bo wiesz, wąska ławka rezerwowa, nie masz innych opcji. Skoro nie masz innych opcji, to po prostu musisz zrobić ten zabieg.

Prosty wybór. Robimy zabieg, zobaczymy, co będzie dalej. Nie masz wpływu na tą sytuację. Więc jeżeli jesteś po zabiegu, badasz się ponownie, okazuje się, że no, tak w połowie się udał zabieg, to tylko możesz sprawdzić, czy ten zabieg ci popsuł serce, czy spowodował, że biegasz tak samo, a może lepiej. Więc tutaj już tylko pozostaje ciekawość.

Zobaczymy, co będzie. Nie masz więcej opcji. Skoro nie masz więcej opcji, to wykorzystujesz tą, którą masz.

Mnie bawi Bardzo to, jeżeli ludzie mówią, to co ja mam zrobić z moim VO2 max. Ale co do tej pory zrobiłeś. No jak mieć wyższe. A skąd wiesz, że wykorzystałeś swój potencjał, VO2 max, że masz dobrą gospodarkę żelaza. Skąd wiesz, że biegasz poprawnie technicznie, bo potem VO2 max ci wyjdzie wyższe w stosunku do tempa. Albo nie wykorzystałeś, albo masz niskie VO2 max, ale wykorzystujesz je w 50%, bo technika nie ta, bo źle zbilansowany trening siły. bo okazuje się, że odżywiasz się tak i nie inaczej, a sportu używasz tylko po to, żeby się odstresować, bo twoja praca cię każdego dnia codziennie trochę bardziej zabija, tylko w tak wolnym tempie, że tego nie dostrzegasz.

Co wtedy. I sztuką, może inaczej, nauką, którą wtedy odebrałem jest to, że po prostu czasem musisz być ciekawy tego, co przed tobą i grać w tą grę, którą nazywasz życiem. Albo twoim hobby, jakim jest sport, albo hobby, jakim jest praca. Nigdy nie wiesz, jak to się skończy. Może było mi dane jeszcze miesiąc później dowiedzieć się o tej swojej wadzie serca i nie dotrwać tak naprawdę do badań. Nigdy nie miałem arytmii, nigdy nie miałem żadnych objawów, ale może pierwsza arytmia byłaby tą ostatnią.

Nie wiemy. Może tak miało być. Cenna lekcja od życia. Wtedy, kiedy patrzysz na monitor, widzisz różne narzędzia w twoim sercu, bo to jest Zabieg z widokiem live. Sobie myślisz, no i co dalej, nie. Prawdopodobnie dzieli cię kichnięcie lekarza od uszkodzenia serca i nie masz wpływu na tę sytuację. Trochę jedziesz jak pasażer jakiegoś pojazdu, którym niekoniecznie chciałeś się… stać pasażerem, nie chciałeś w nim być i wiesz, to życie nagle okazuje się, że ma trochę zupełnie inne wartości, wiesz, odchodzą ci bliscy, wtedy mówisz, kurczę, a może jednak warto było jeszcze raz porozmawiać, jeszcze raz pojechać, spotkać się na święta. Nigdy nie wiesz, co cię w życiu spotka. Więc traktuj to jak grę.

Greg Albrecht: Kiedy podjąłeś decyzję, żeby zagrać w grę zwaną biznesem. To szczególnie ciekawe w przypadku statystyk, które pokazują, że niestety wielu sportowców nie za dobrze się odnajduje po zakończeniu kariery w życiu zawodowym, czyli w tym życiu po byciu prossem sportowcem, mimo to, że wiedzą, że to jest tak jak powiedziałeś 10 lat na bycie prosem, a potem warto jeszcze kolejne kilkadziesiąt lat przeżyć. Co u ciebie zaważyło o tym i kiedy wszedłeś w ten temat, żeby zbudować to drugie życie.

Adam Kszczot: Wiesz co, wiedziałem, że będzie ciężko po tak dobrej bańce wyjść z tego świata i przede wszystkim odnaleźć się w życiu codziennym, bo to jest zupełnie inne życie, kiedy twoja pasja jest twoją pracą, wyjeżdżasz 200 ponad dni w roku, nie ma cię, więc tak naprawdę nie doświadczasz życia, prozy życia codziennego. Wtedy już myślałem o tym, że musimy coś zrobić, musimy myśląc o swojej rodzinie, żeby zabezpieczyć się, żeby pójść w takim kierunku, który pozwoli ci… Patrzeć w przyszłość po zakończeniu kariery i się jej nie bać, bo najgorszy jest paraliż. Jak doświadczasz paraliżu, nie wiesz, co robić. Nieważne, gdzie idziesz. Ważne, żebyś znał kierunek.

Greg Albrecht: Ja bym nawet powiedział, że ważne, żebyś szedł. Ważne, żebyś szedł. Ważniejsze niż żebyś stał i się zastanawiał.

Adam Kszczot: A jak upadasz, to upadaj twarzą do metry. Było wiele myśli, co robić. Były różne próby biznesu. Gdzieś tam polegliśmy na napojach witaminowych z Pawłem Fajtkiem. To też ciekawe doświadczenie, więc stwierdziłem, że kurczę, to nie jest moment, żeby prowadzić tak biznes, bo mam na niego za mało czasu.

Ciężka lekcja od życia. Potem zaczęliśmy z Pawłem Famulskim troszkę się angażować w tematy pasji dalej, bo aut. ten biznes zamknęliśmy, ale narodził się z tego kolejny, czyli Upper Solution i zobacz, tak wydaje się trudną drogę, dwa projekty, z których jeden jest porażką, z drugiego byłem niekoniecznie usatysfakcjonowany i zadowolony, więc najłatwiej było jednak robić to, nad czym się znamy, co w dalszym ciągu lubimy. Ja bardzo łatwo otwierałem drzwi ze swoim wizerunkiem, świetne połączenie, Paweł 10 lat w elektrobudowie, więc otworzyliśmy biznes, który pozwolił nam pójść dalej.

I zobacz, tak prosty mechanizm. Znasz się nad czymś, lubisz to robić, nie jest to za karę. Znajdź ludzi, którzy pomogą ci tą drogę otworzyć dalej albo połącz kompetencje tak, żeby uzupełniać siebie nawzajem. No i masz taki miks, który powoduje, że w krótkim czasie podpisywaliśmy kolejne kontrakty, gdzie dużo łatwiej się rozmawia z firmami, kiedy wsadza Kszczot przysłowiowego buta w drzwi, drzwi się nie odmykają i dobiega z korytarza cichy głos, dzień dobry, tutaj Adam Kszczot. I to były takie momenty, w których też na początku to nie wierzyłem, że to będzie aż tak pomagać, koniec końców faktycznie. W międzyczasie pojawiły się spotkania z dzieciakami w szkołach, tam szlifowałem jednak warsztat mówienia, mówcy. Kiedy tam poczułem się kompetentny, mówię, ok, to jest moment, kiedy możemy iść do biznesu. I faktycznie mowy sprzedawane dla biznesu jest to świetny sposób monetyzacji swojego doświadczenia, pójścia o krok naprzód. Z tego wszystkiego narodził się akurat Polsat, bo tam jestem komentatorem, ekspertem w lekkiej atletyce.

Praca przy Igrzyskach, komentowanie w tym roku, 2024, Igrzysk Paraolimpijskich. Wiesz, ja nigdy nie spodziewałem się, że z rozmów z dziećmi narodzi się pomysł do tego i w ogóle jakkolwiek możliwość rozwijania talentu na żywo, na wizji, gdzie jesteś odpowiedzialny za doświadczenie widza i tego jak koniec końców ten sportowiec, aktor, heros będzie postrzegany. bez względu na to, czy wygrywa, czy przegrywa, czy w jakim jest stanie psychofizycznym, musisz to umieć ubrać live, tu i teraz, w słowa. To wszystko jest dalej czymś, co kocham i lubię. I wiesz, jeżeli dzisiaj mnie dzieci pytają, co będą robić w przyszłości, ja mówię, będziecie robić to, co lubicie.

I tego się trzymajcie. I to jest, wiesz, to jest lekcja taka ogromna, którą życie mi zafundowało dzięki ludziom, którym spotkałem, bo gdybym spotkał gdzieś, wiesz, na Balu Mistrzów Sportu Mariana Kmity, to pewnie by się ta współpraca nie narodziła, gdybym nie spotkał Przemka Iwańczyka, który jest świetnym dziennikarzem. Też, wiesz, jakby to musisz spotkać ludzi, musisz być w relacjach, żeby one mogły pójść krok dalej. Jakbym nie spotkał Tomka Koprowskiego czy Roberta Leszczyńskiego, nie byłbym w Bieganie.pl czy w Airzone. Gdybym nie spotkał, wiesz, mój szwagier albo moja siostra nie spotkali się razem, to by też się to nie pojawiło. I tak wiele, wiele więcej, wiesz, tych składowych elementów, które powodują, że w tym biznesie jesteś w stanie się odnaleźć. Pytanie, czy potem kontynuujesz, czy wkładasz w to energię. No i tutaj się zaczyna ten trudny etap. Doba ma 24 godziny, to jest straszne marnotrawstwo. Za dużo czasu.

Greg Albrecht: Za mało. Jak do tego podchodzisz dzisiaj. do swojego dnia, do tego, żeby jakoś funkcjonować cały czas na wysokim poziomie energii. Masz jakieś patenty na to, czy po prostu działasz.

Adam Kszczot: najpóźniej 7.20, jak naprawdę jestem skonany i ledwo oczy otwieram i normalnie zaczynam dzień, zasuwam, dzisiaj będą trzy podcasty, w międzyczasie jeszcze usprawnienia w naszym programie ERP, które potrzebuje ad hoc, nie mam czasu na konsultacje z firmą, więc sam to programuję i wiesz, jest tak dużo rzeczy, które się dzieje, spotkania z klientami w międzyczasie, to brzmi strasznie, bo jesteś wszędzie i nigdzie, ale to są takie super okresy koncentracji, gdzie trzeba włożyć 110% formy I naprawdę pchać tematy dalej. Pchać, pchać, jeszcze raz pchać. Wiesz, dążę do tego momentu, w którym będę oddawał operacyjną część, choćby czy w bieganie.pl, czy w projektach, które cały czas są ongoing, po to, żeby faktycznie pójść dalej. Ale jak nie wejdziesz na pewien poziom, to ciężko jest Ci to operacyjnie zrobić, żeby przekazać klientów, żeby przekazać kompetencje, żeby przekazać w ogóle najlepiej cały dział obszar. Trudny bardzo kawałek chleba. Ja chętnie oddaję i deleguję, ale to jest bardzo trudne, żeby dźwignąć taki kawałek chleba, który wymaga naprawdę dużo uwagi.

Greg Albrecht: I znaleźć tych ludzi jest bardzo ciężko. Tak, no na pewno trzeba mieć coś, co jest w miarę możliwe do opisania w sposób powtarzalny, znaleźć właściwą osobę, która to będzie w stanie zrozumieć i ogarniać. I też być gotowym na spadek jakości potencjalnych, bo jakby wydaje się, że jest zawsze takie ryzyko.

Adam Kszczot: Może ktoś robi inaczej, nie znaczy, że robi gorzej.

Greg Albrecht: W długim terminie tak, ale w krótkim może być, to prawda, ale w krótkim może być taka impresja, przynajmniej takie są moje doświadczenia, że jest taka bawa.

Adam Kszczot: To jest czas na korektę, to dalej jest droga. Umiesz grać w grę.

Greg Albrecht: Tak, to jest bardziej kwestia tego, czy jeżeli dalej będziesz probił to sam, to czy w tej grze nie będziesz się wolniej rozwijał w tej grze, niż jakbyś oddał to, ktoś by to zrobił na 80-90%, a ty byś poszedł dalej.

Adam Kszczot: To nie jest tak, że koniec końców i tak jakość spadnie. Nie jesteś w stanie robić wszystkiego, być cały czas w tej swojej, tak to nazwijmy w cudzysłowie, superpozycji dzisiaj. tylko potrzebujesz, wiesz, tych okresów też wytchnienia i tak staram się to na dzień dzisiejszy komponować, gdzie są okresy strasznie wytężonej pracy i okresy, gdzie muszę zejść z obrotów, bo wiem, że to się skończy prędzej czy później, choćby ad hoc, cytując moich kolegów, którzy pokończyli lat temu kilka kariery, zawałem, a tego bym sobie nie życzył.

Greg Albrecht: Nie, to się zupełnie nie opłaca.

Adam Kszczot: Nie, kompletnie, bzdura, strata czasu, nie można pracować. Dokładnie.

Greg Albrecht: No dokładnie, a powiedz czy ty coś jeszcze w ogóle ćwiczysz jakoś, bo to nic o tym nie mówiłeś, bo tak wiesz, jesteś prosem, organizm jest trochę przyzwyczajony, troszeczkę przyzwyczajony do wysiłku, pewnie spędzasz kilka godzin dziennie na jakiejś rozmaitej aktywności fizycznej.

I potem… Kilkanaście. Nawet kilkanaście, potem kilka. No i jak ten organizm reaguje na to, że nagle przestajesz tak działać i co robisz dzisiaj. Jaki jest twój styl podchodzenia do ćwiczeń tak serio, wiesz.

Adam Kszczot: Wiesz co, jak mam cel, to bardzo łatwo przychodzi skomponowanie planu treningowego i jedziemy z tematem. jak brakuje celu, to faktycznie to jest to, co dopada większość ludzi. Nie masz powodu, żeby iść na siłownię, żeby wyjść na trening. Jeżeli są cele, i tu polecam absolutnie wszystkim, weź zapisz się na jakieś zawody, które są za pół roku, będziesz miał dobrą motywację i powiedz kumplowi, który będzie z ciebie przysłowiowego łachadaru, a i tak najlepiej codziennie, nie. Tak najbardziej złośliwemu w otoczeniu musisz o tym opowiedzieć z pasją, wtedy on cię rozliczy, ty rozliczysz siebie i To się samo zrobi.

Greg Albrecht: Znaczy ja tak dokładnie mam. No przecież po co ja biegam…

Pytają mnie ludzie, po co ty biegasz te konkretne maratony. No przecież to totalnie nie ma żadnego znaczenia. Znaczy w sensie, okej, ma jakieś znaczenie, że to są te. Kluczowe jest to, że się zapisałem. Jak się zapisałem, jak zrobiłem teraz kwalifikacje do Bostonu, jestem happy, jadę, biegnę maraton w Bostonie. Jestem zadowolony. Dla mnie to jest dzisiaj bieganie, mogłoby to być jeżdżenie może na nartach, może mogłoby to być, nie wiem, bowling, cokolwiek, byleby był powód do tego, żeby mieć rytm, proces i go realizować.

Adam Kszczot: Bo dużo gorszy jest ból zaniechania niż ból porażki. Takie jest moje doświadczenie. Jak zaniechasz, wiesz, że nie zrobiłeś. Kurczę, jakie to jest nieprzyjemne uczucie. To jest taki ból długoterminowy. To nie jest ból, zęba wyrywasz i się kończy, tylko to zostaje na dłużej. Jak lubisz osiągać cele i karmisz jednak to swoje ego czy wewnętrznego krytyka tym, że zobacz, wiesz inaczej, a tu znowu osiągamy taki czy inny sukces. To jest piękny sposób samonagradzania się i samoregulacji. Nie traktujmy tego, że to jest super uniwersalne dla wszystkich 100%, bo każdy z nas ma inne cechy charakteru i osobowościowe, które jednak wymagają różnych narzędzi, ale dla większości osób ambitnych, gdzieś otwartych na relacje z drobną potrzebą też takiej introwertyczności czasu dla siebie, rewelacja.

Greg Albrecht: Polecam. Co jest trudniejsze. Bieg na 800 metrów czy maraton.

Adam Kszczot: pewnie, że bieg na 800 metrów i spieszę z odpowiedzią dlaczego, przecież maraton to jest super, on boli ale to jest taki niski stosunkowo próg bólu który jest znośny po prostu biegniesz, jak jest bardzo źle możesz się na chwilę zatrzymać, potem znowu biec taką trochę metodę Galloway sobie zafundować, nie ma problemu jak biegniesz na 800 metrów nawet jak się zatrzymasz po tym siedemsetnym metrze to dalej będzie boleć już tak samo to naprawdę to już jest Taki droga bez powrotu, ten kwas będzie rósł. Borowanie zębów u dentysty to jest moje ulubione porównanie.

To nie jest ból, to naprawdę aż tak bardzo nie jest źle. To można przeżyć, przetrwać. Trzeba mieć strasznie wysoki próg bólu, żeby uprawiać ten sport. Trzeba przede wszystkim go zaakceptować, bo to jest tak, że masz dość i błagasz, żeby ci ktoś już podał ten pawulon jednak, tak już mówiąc łódzkim żartem. Kończysz na kolanach, wymiotujesz pod siebie, przez 20 minut często czujesz się już tylko gorzej, szczególnie na tych częściach treningowych, gdzie wychodzisz z tej strefy komfortu. Twoja krew po przetoczeniu osobom nie trenującym, wziętym z kanapy, kończy się śmiercią biorcy. Jest tak daleko toksyczna, bo badaliśmy to, sprawdzaliśmy, jak ten obraz krwi wygląda w pierwszych minutach po treningu. Kompletnie Zabity organizm. I stąd też ta euforia taka pojawiająca się, euforia biegacza, to jest bardzo uzależniające, bo takiego stanu emocjonalnego radości po bólu nigdy nie doświadczyłem w życiu. To jest nieosiągalne, jak się tak nie sponiewierasz. I inny jest haj biegacza po 800 metrów, inny po maratonie. Po maratonie jest ha-ha, hi-hi, po osiemsetce.

To są… Takie hormony, że ja rozumiem dlaczego to ludzie robią, którzy są na trudnych, eksponowanych stanowiskach obarczonych bardzo, bardzo, bardzo dużą odpowiedzialnością i ryzykiem. Robią to, bo to jest jedyny darmowy narkotyk, który możesz przyjmować wtedy, kiedy go najbardziej potrzebujesz bez konsekwencji reperkusji dużych zdrowotnych. Jedyny. Nie ma drugiego takiego. Nie ma drugiej takiej ucieczki.

Greg Albrecht: Adam, o co cię nie zapytałem, a jest dla ciebie ważne i chciałbyś tytułem zakończenia dopowiedzieć to o sobie, firmie, sporcie, konsekwencji coś, co czujesz, że wychodzi z ciebie. W tacierzyństwie każdy obszar jest dobry do tego, żeby powiedzieć, co dla ciebie jest dzisiaj ważne.

Adam Kszczot: Z jednej strony chciałbym powiedzieć wszystkim, że jak już coś robią, to ich robią to na maksa. Z drugiej strony wiem, że jestem pracoholikiem i przydałby się jakiś balans pomiędzy życiem codziennym. Ja tej drogi nie potrafię odnaleźć jeszcze. Dzisiaj jeszcze tego nie umiem, ale jutro, kto wie. Na pewno widzisz. Co bym chciał powiedzieć. To, że jeżeli jest ktoś tam wśród was, kto czuje, że potrzebuje ze mną porozmawiać, to po prostu znajdźcie taki sposób, żeby do mnie dotrzeć. Bo nie ma nic cenniejszego, a bardzo długo się wyrzekałem tego, niż relacje z ludźmi, których potrzebujesz na danym etapie swojego życia. I ci, którzy czują, że tak jest, na pewno wiecie, że o was mówię.

Greg Albrecht: Dzięki ci, dzięki za tę otwartość do tego też nawiązania kontaktu. Niezwykle cenna rozmowa. Trzymam kciuki za Twoje kolejne kroki, za odnalezienie antidotum na pracoholizm, który jednocześnie nie odbierze Ci radości życia i wszystkiego dobrego.

Adam Kszczot: Dzięki. Dziękuję serdecznie i pamiętajcie, grajcie w tę grę.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także