Chce więcej dobrego życia, nie pieniędzy. Zaskakuje go, jak wielu przedsiębiorców nie rozumie pytania o moment, w którym chcieliby przestać pracować. Dawniej sam też nie rozumiał, dlaczego ktoś nie odpowiada na ważnego maila w piątek o 17. Kamil Kozłowski.
Dziś zdrowie jest dla niego priorytetem i ma w planach Cozy Camp – projekt zbudowanego wokół holistycznego well-beingu z treningami, dietetyką i zadbaniem o zdrowie mentalne.
Jego spółki z branży hardwarowej to skala ponad 100 milionów przychodu. Efekt inżynieryjnej pasji połączonej ze zrozumieniem sprzedaży i biznesu. Jeśli kiedykolwiek odbierałeś coś z paczkomatu albo spojrzałeś na kasę w sklepie, najprawdopodobniej widziałeś jego ekran.
Kamil Kozłowski, inżynier-sprzedawca, współwłaściciel Riverdi, Unisystem, miłośnik zdrowego stylu życia jest gościem 305 odcinka podcastu.
Z rozmowy dowiesz się:
– Jak z sukcesem rozwijać w Polsce skomplikowany biznes produkcyjny?
– Jak zadbać o swoje zdrowie i formę jako przedsiębiorca?
– Jak przygotować firmę do wyjścia operacyjnego?
– Jak zatrudniać kompetentnych pracowników?
– Jakie największe wyzwania stoją przed biznesem +100 mln przychodu?
🎙️Zapraszam do #305 odcinka Greg Albrecht Podcast.

Partnerzy Greg Albrecht Podcast:
Formeds – Odbierz 20% rabatu na suplementy formeds z kodem GREG20. Popraw swoją wydajność, formę i samopoczucie z pomocą wysokiej klasy polskich produktów ze 100% czystym składem, optymalnymi dawkami składników aktywnych i jakości potwierdzonej przez niezależne laboratoria.
Wspierając naszych partnerów, wspierasz rozwój podcastu!
Transkrypcja:
(Transkrypcja jest generowana automatycznie, może zawierać drobne błędy)
Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast Kamil Kozłowski, współwłaściciel Unisystem oraz Riverdi. Siemanko.
Kamil Kozłowski: Cześć, cześć Greg.
Greg Albrecht: Jesteś przedsiębiorcą w branży hardware’owej, technologicznej, związanej z produkcją elektroniki. Jak to. się debiutuje w takim skomplikowanym obszarze?
Kamil Kozłowski: Tak, dobrze, że to podkreśliłeś.Rzeczywiście produkujemy hardware, czyli sprzęt. To taka gdzieś tam moja osobista misja. Nie wiem, czy najlepszy wybór biznesowo, bo w tych zakresach miękkich, software’u czy usług też można świetnie działać i robić fajne wyniki. Fabrykę buduje się trudno i długo, czyli sprzęt, bo do produkcji sprzętu trzeba mieć linię produkcyjną i tak dalej. Moja historia sięga gdzieś tam wieku nastoletniego już, kiedy to mocno interesowałem się fizyką nazwijmy to tak, matematyką i potem weszła elektronika. Bardzo szybko jakieś majsterkowanie i tak dalej. Kolejne lata spędziłem na rozwijaniu tych umiejętności i takim profesjonalnym też uczeniu się tego. Mówię tutaj o technikum elektronicznym, potem studia na Politechnice Gdańskiej z elektroniki. I ciągłym myśleniu o tym, w jaki sposób ja tą swoją wiedzę mogę wykorzystać w jakimś biznesie, a ponieważ to była elektronika, elektronika ściśle związana z hardwarem, więc taki kierunek naturalnie przyjąłem.
Greg Albrecht: Jest coś takiego, takie przekonanie, że często inżynierowie mają wyzwanie ze zrozumieniem tej strony biznesowej, czyli potrafią tworzyć świetne rozwiązania technologiczne, ale mają trudność z komercjalizacją tego, jak… Ty postrzegasz ten stereotyp i jak sam budowałeś kompetencje biznesowe, no bo tego raczej w technikum elektronicznym cię nie nauczyli.
Kamil Kozłowski: Tak, temat rzeka i muszę potwierdzić, mam wielu znajomych, którzy są świetnymi inżynierami, doskonałymi konstruktorami, ale nie potrafią tego produktu sprzedać. Gdzieś pokutuję wśród tych ludzi często.
Trochę takie podejście… może z zadartym nosem nawet lekko, że robimy rzeczy trudne, robimy rzeczy fajne, więc produkt sprzeda się sam. Te sukcesy produktowe one występują, ale występują niezmiernie rzadko. Jak robimy naprawdę przełomową technologię, To może tak. Natomiast w większości przypadków trzeba na ten rynek umieć wyjść i ja miałem to szczęście, że gdzieś wcześniej zacząłem się interesować tym w ogóle, jak konstruuje się dostarczanie czegoś na rynek. I wpadło mi gdzieś do głowy kilka jakichś cytatów w stylu właśnie, czy to sprzedaż jest wartością, czy marketing jest wartością, marka jest może wartością, a niekoniecznie sam produkt. No i zacząłem się na tym zastanawiać, że rzeczywiście znam już wtedy wielu inżynierów, którzy coś produkują i sobie myślę, kurczę, większość z tych rzeczy leży po prostu na półce. One są fajne, one są świetne i jest trochę oczekiwanie tego, żeby to klient gdzieś tam przyszedł. No i zacząłem troszeczkę tak powolutku, bo to się oczywiście działo na przestrzeni lat, ten temat zgłębiać, trafiłem na jakieś firmy polskie. jakieś artykuły w stylu, że jakaś firma upada, czytam sobie, patrzę, wow, ekstra technologia, naprawdę kosmiczna i nikt tego nie kupuje i właściciel tej firmy czytam, że jest inżynierem, który 20 lat spędził nad rozwojem tej technologii. Nie pamiętam dokładnie, co to było w tej chwili, ale pamiętam, że jeden taki artykuł utkwił mi w głowie i tam właśnie wydźwięk tego był taki, że ten człowiek całkowicie skupił się na technologii, a absolutnie nie skupił się na sprzedaży, bo myślał, że po ten produkt po prostu on jest tak świetny, że ludzie po prostu przyjdą. No ale nie przychodzą, bo jeżeli nikt o tobie nie wie, no to nikt do ciebie nie przyjdzie. Mam problem.
Greg Albrecht: Czyli to cię zainspirowało do tego, żeby nie lekceważyć tematu biznesowego, a jednocześnie skąd w tobie zatem zainteresowanie tym. No bo pewnie jest bardzo wielu inżynierów, którzy są usatysfakcjonowani tym, że coś skonstruowali i niekoniecznie mają potrzebę, żeby to sprzedać. To skąd w tobie ten pierwiastek komercjalizacyjno-biznesowy.
Kamil Kozłowski: Chyba potrzeba takiego impaktu może, bo jeżeli coś zrobię i zaprojektuję, oczywiście, jeżeli jestem w fajnej firmie, która to rozwinie i ten produkt wdroży, to mogę mieć impakt jako konstruktor. Ale w większości przypadków, kiedy nie masz takiego zaplecza albo nie pracujesz w firmie, która koniecznie dużej, ale która coś wdroży na rynek trochę za ciebie albo obok ciebie, bo będą inni ludzie od tego, no to twój impakt będzie znikomy. Więc taka potrzeba, żeby to, co robię miało naprawdę jakiś wpływ, chyba Może trochę ego, może poczucia, czy chęci bycia dumnym z tego, co robię, żeby to miało właśnie jakiś wpływ.
Greg Albrecht: Jaki był najważniejszy krok, który cię z teorii przeniósł do praktyki?
Kamil Kozłowski: Najważniejszym krokiem był chyba telefon, jaki wykonałem, pracując wtedy na Politechnice Gdańskiej. Skończyłem studia, to znaczy tam tuż pod koniec pracowałem w Centrum Doskonałości przy Politechnice Gdańskiej i budowaliśmy różne systemy, m.in. systemy identyfikacji bezprzewodowej, czyli RFID. to dzisiaj są też płatności zbliżeniowe to jak płacimy telefonami, to my wtedy to był rok gdzieś 2009-2008 na Politechnice się tymi technologiami zajmowaliśmy razem z Filipsem rozwijaliśmy tego typu systemy i ja pamiętam, że rozwijałem system czytników, takich właśnie kart zbliżeniowych na różnych częstotliwościach i potrzebowałem do jednej z moich prac powiedziałbym do projektu wyświetlacz elektroniczny no i tak trafiłem na firmę z Gdańska, której nie znałem która się okazało, że pracuje tylko z biznesem, dlatego nie jest tak szeroko znana, bo nie ma sprzedaży takiej detalicznej, retailowej.
Prosta stronka internetowa. No i odebrał Sławek, dzisiaj mój wspólnik. telefon, porozmawialiśmy sobie chwilę, że ja szukam wyświetlacza, zadałem dużo trudnych pytań, na które Sławek nie potrafił odpowiedzieć. Powiedział, okej, to muszę sobie spisać i wysłać na Tajwan. No i tak naprawdę bardzo szybko zaproponował, nie zapytał mnie, co robię, mówię, że kończę studia i zaproponował dosłownie pracę przez telefon, przez te 10 minut naszej rozmowy, mówiąc zupełnie serio, że szuka inżyniera, który by do niego dołączył właśnie, żeby go wsparł w sprzedaży takiej technicznej, której dzisiaj nie ma, nie.
Umówiliśmy się na spotkanie, powiedzmy all in all, idąc dalej. Była to dla mnie bardzo trudna decyzja, żeby będąc dobrym inżynierem, konstruktorem, elektronikiem, wiele lat włożyłem w to, żeby to rozwijać i nie iść na przykład do Intela czy do innej firmy. Wtedy jeszcze tak bardzo nie myślałem o biznesie, ale w jakiś sposób coś mnie pchnęło, ludzie dookoła, najbliżsi też doradzili, no dobra spróbuj, co ci szkodzi. pójść do tego, nazwijmy, małego przedsiębiorcy, bo to było małe biuro handlowe tak naprawdę, pięcioosobowe wtedy. I mówię, dobra, to pójdę tam na pół roku, na trzy miesiące, zobaczę, co się dzieje. Sławek mi też obiecał, że pojeździmy w różnych firmach polskich, też azjatyckich, czyli polecimy do Chin na Tajwan, zobaczymy tych producentów. Mówię, super, to sobie spróbuję. zobaczę jak to jest. No i tak się to zaczęło.
Greg Albrecht: I do dzisiaj jesteście wspólnikami.
Kamil Kozłowski: Tak, do dzisiaj jesteśmy wspólnikami już w kilku spółkach, także ta współpraca bardzo nam się dobrze rozwinęła i dalej się rozwija.
Greg Albrecht: Super, ale miał gość niezłą intuicję, żeby zaproponować ci tą pracę wtedy.
Kamil Kozłowski: Tak, on i jego współpracownicy gdzieś tam chyba się polubiliśmy od pierwszych spotkań. Na początku po wejściu do firmy zajmowałem się tylko tym, na czym się znałem, czyli na problemach technicznych.
Od razu usiadłem do rozwiązywania problemów klientów, do wdrażania jakichś nowych technologii, ale jednocześnie miałem tą możliwość zajrzenia trochę we wnętrze firmy, ponieważ firma była tak mikro, że siedzieliśmy wszyscy w jednym pokoju. W związku z tym wszystkie rozmowy, czy to handlowe, czy biznesowe, czy z bankiem, które Sławek prowadził, miałem okazję trochę podsłuchiwać, trochę słyszeć, trochę dopytywać, a mam naturę raczej bardzo dociekliwą. Używam bardzo często słowa dlaczego coś akurat funkcjonuje w taki sposób i dlaczego to tak robimy. Lubię rozumieć sprawy tak do sedna, jak ja to mówię, porozkładać je do atomu na kawałeczki i potem składać z powrotem ewentualnie. Więc to gdzieś tam zbudowało we mnie takie poczucie, że ten przedsiębiorca to jest osoba, która niekoniecznie jest nadzwyczajna, Nie trzeba być super inteligentnym, trzeba być natomiast bardzo wytrwałym, trzeba mieć wysoką odporność na stres i trzeba troszeczkę wierzyć w siebie i podejmować ryzyko. Te ryzyka oczywiście w biznesie są, one od pierwszego dnia z nami są i są do dzisiaj, jest ich bardzo wiele, ale jeżeli się umie w jakiś sposób nad tym zapanować i trochę się ma naturę taką, że ok, spróbujmy, jak się nie uda, to zobaczymy, dlaczego się nie udało, wyciągniemy wnioski, spróbujemy jeszcze raz. Ta obserwacja, jak funkcjonuje biznes, no chyba… rozpaliła we mnie takie poczucie, że wow, też mógłbym. Wcześniej zupełnie o tym nie myślałem, przyznam, jak miałem kilkanaście lat, to jeszcze chyba na pewno nie myślałem o tym. W sensie takie marzenia mieć kiedyś firmy, oczywiście tak, ale w ogóle niesprecyzowane, w ogóle niezdefiniowane, jak miałoby to wyglądać i jak to działa. Dopiero te pierwsze dni, pierwsze miesiące w Unijnym Systemie spowodowały, że że poczułem, że chciałbym być przedsiębiorcą.
Greg Albrecht: Jaki był najważniejszy moment, który sprawił, że z pracownika stałeś się wspólnikiem.
Kamil Kozłowski: Moment. To nie składa się do momentu. To jest przynajmniej rozłożone na kilka miesięcy, a wręcz lat tak naprawdę, bo od momentu, kiedy rozpocząłem współpracę ze Sławkiem, a stałem się wspólnikiem takim wpisanym w KRS-ie, minęło pięć lat mniej więcej, więc dość długi okres wspólnego rozwijania biznesu i już umawiania się na pewne rzeczy, że tymi wspólnikami zostaniemy. Natomiast najważniejszy moment to chyba była decyzja, którą podjąłem, żeby w ogóle wyjść z taką inicjatywą, bo to nie Sławek mi proponował udziały. Myślę, że takie rzeczy się znacznie rzadziej dzieją, a już na pewno w Polsce ta chęć dzielenia się udziałami jest niewielka statystycznie. Więc myślę, że ta moja decyzja i determinacja, żeby chcieć to zrobić i po prostu wyjście z taką propozycją, która na początku została totalnie odrzucona, no way, i dalej determinacja do tego, żeby jednak przekonać Sławka, że warto to zrobić razem.
Greg Albrecht: Uśmiecham się, bo powiedziałeś, że to jest rzadki model w Polsce proponowania udziałów i mam takich kilka refleksji, więc ciekawy jestem twojej perspektywy. Moje refleksje w tym temacie są takie, że po pierwsze niektórzy przedsiębiorcy chcą się dzielić udziałami, ale jest kompletny brak zrozumienia po stronie pracowników, czym ten udział jest, jaka jest jego wartość, bo dużo łatwiej jest dla większości osób wyobrazić sobie wypłatę pierwszego, ewentualnie premię na koniec roku, a nie jakiś udział w KRS-ie.
To jest jeden z powodów. Więc myślę, że to zniechęca też, bo rzadko są tacy, którzy rozumieją wartość tego po drugiej stronie. Takie mam doświadczenia, czyli spotkałem przedsiębiorców, którzy chcieli dawać udziały, ale ludzie mówią, dobra, dodaj mi, ale kiedy będzie podwyżka. Czyli też nie było tego zrozumienia po drugiej stronie. I myślę też, jeszcze jedna ważna rzecz, że to, co zrobiłeś jest też super, bo pokazuje twoją chęć i długoterminowe zaangażowanie. Czyli jeżeli ktoś by mnie złożył taką propozycję… Coś mi się nigdy nie zdarzyło. Kilka spółek miałem w życiu, a może nawet więcej. I jakby nikt nie wyszedł z taką inicjatywą, to chciałbym być swoim wspólnikiem. Czyli, że ja bym chętnie przyjął kogoś, kto by rozumiał długoterminowe wspólne budowanie wartości, bo łatwo jest negocjować premię, podwyżkę, a zupełnie czym innym jest negocjowanie budowania czegoś w długim terminie wspólnie. Myślę, że to jest… Świetna rzecz, którą, krótko mówiąc, taki precedens twojego zachowania, który miał ogromną wartość nie tylko dla ciebie, ale jak widać dla całego tego biznesu, myślę, że jest taką postawą, którą fajnie by było promować. Nie wiem, jaka jest twoja perspektywa.
Kamil Kozłowski: Zdecydowanie uważam, że warto. Oczywiście, jeżeli się chce, bo jest wiele osób, które nie chce być wspólnikiem, czy Próbuję dowiedzieć się, z czym to się je i jak to wygląda. Jak najbardziej można się wycofać i to jest super w porządku. Nie każdy musi być przedsiębiorcą. Ja lubię przedsiębiorczość i zachęcam do bycia przedsiębiorcą, natomiast też nie zmuszałbym tutaj absolutnie nikogo, nie mówiłbym, że to jest jedyna dobra droga, bo dobry etat w fajnej, stabilnej firmie też jest świetnym wyborem i daje naprawdę bardzo dużo takiej życiowej radości i trochę spokoju. Bycie przedsiębiorcą to jednak szczególnie na początku, ale nawet w trakcie teraz, kiedy jesteśmy większym przedsiębiorcą, też to tego stresu jest dużo. Natomiast samo wychodzenie z inicjatywą uważam za rzecz bardzo potrzebną i świadomość tego, że mogę w ogóle wyjść z inicjatywą i coś dostać, uważam, że jest ciągle niska i warto o niej mówić, także cieszę się, że ten temat poruszasz i ja akurat zachęcałbym, bo nawet jeżeli by nic z tego nie wyszło, nawet jeżeli ja podjąłbym decyzję, że nie, albo Sławek, to i tak czegoś byśmy się o sobie dowiedzieli, ja czegoś bym się dowiedział więcej o biznesie, może kilka lat później bym znowu podszedł do tematu, Natomiast niewychodzenie to też niedowiadywanie się. Tak. Trzeba ten grunt badać trochę, zrobić krok do przodu, zobaczyć co tam jest i ewentualnie zrobić krok wstecz.
Greg Albrecht: Szczególnie, że to dotyczy całej palety sytuacji w życiu. Nie tylko takiej, czy zostanę przedsiębiorcą, czy nie, ale jak się nie zapyta, to się człowiek nie dowie. Tak jak powiedziałeś, że lubisz zadawać pytanie dlaczego, że zadawanie pytań jest dobre. A czasem ludzie mają tendencję, żeby się samocenzurować, się samocenzurujemy nie zadając pytania i to powoduje, że w ogóle nie wiemy, że jest jakaś szansa. Absolutnie tak, no.
Kamil Kozłowski: Te pytania lubię zadawać, lubię wiedzieć właśnie dlaczego i co by musiało się stać, żeby się na przykład określona rzecz zadziała tak, jak ja bym chciał albo jak sobie ją wyobrażam.
Greg Albrecht: Jaka jest skala przychodów tej grupy kapitałowej, w której teraz jesteś wspólnikiem.
Kamil Kozłowski: Obecnie mamy korektę po covidową, no i jest to skala ciągle powyżej 100 milionów.
Greg Albrecht: Jakie są największe wyzwania w tej skali prowadzenia biznesu według ciebie.
Kamil Kozłowski: Na ten moment powiedziałbym, że strategiczne planowanie inwestycji i rozwoju firmy. Zarządzanie zespołem oczywiście cały czas jest dużym wyzwaniem i zatrudnianie dobrych ludzi, układanie procesów, tego jest bardzo dużo. Wydaje mi się, że to nie z samej skali wynika tej obrotowej spółki, tylko bardziej z dojrzałości organizacyjnej, na jakim jesteśmy, więc My na jakimś jesteśmy, więc w moim przypadku dzisiaj powiedziałbym, że największe wyzwania to poukładanie pewnych jeszcze procesów.
Wiele mamy już poukładane, ale pewne jeszcze nie. W spółce tutaj przede wszystkim produkcyjnej, która wytwarza własne produkty. Tam mamy troszeczkę do zrobienia jeszcze w temacie tego, jak my te produkty planujemy i wdrażamy na rynek. Oczekiwania nam się rozjeżdżają wielokrotnie.
z realizacją. Natomiast z drugiej strony to, co się umawiamy z klientami, czyli projekty u nas, te podprojekty robione klienta, customowe, one są priorytetem, tutaj to funkcjonuje całkiem nieźle. Natomiast to największe wyzwanie to chyba strategiczne planowanie przyszłości, czyli kolejne 5-10 lat W jakim kierunku chcemy iść. Czy chcemy rozszerzać portfel. To są te moje pytania dzisiaj i moich wspólników, jakie sobie zadajemy.
Portfel produktowy, ale stricte specjalizacyjny. Czy chcemy rozszerzać na przykład też na inne gałęzie przemysłu elektronicznego się. Jakie rynki chcemy podbijać. Jesteśmy na wielu rynkach, ale… Na niektórych mamy lepszą i słabszą pozycję, no i jednak dzisiaj już podchodzimy tak, że nie, że rzucamy coś i jesteśmy wszędzie po trochu, tylko zaczynamy się tak wybiórczo skupiać na niektórych rynkach i wybieranie tego jest znacznie trudniejsze niż po prostu obecność w internecie, że jak ktoś tam coś znajdzie, to u nas coś kupi, więc to są chyba te nasze największe wyzwania. Jak mądrze inwestować swój czas i zasoby organizacji. Trochę taka szachownica, która przed nami stoi.
Greg Albrecht: Trochę też… wbrew intuicyjnemu myśleniu o tym, że im więcej zrobimy aktywności w różnych kierunkach, to świadome redukowanie liczby aktywności, żeby zrobić maksymalny efekt w kilku kierunkach. Coś takiego, co zmieniło się w Apple’u, jak wrócił Steve Jobs.
Kamil Kozłowski: Absolutnie tak. Chociaż my tę specjalizację mamy od początku i dość Głęboko i wąsko siedzimy w rynku, tak bym to nazwał, więc w naszym przypadku troszeczkę na boki wydaje nam się sensowną strategią, dlatego że rozszerzenie oferty u obecnych klientów, a mamy duże akaunty, nazwijmy to tak, dużych klientów raczej, wydaje nam się na ten moment łatwiejsze i to się udaje, bo się to troszeczkę dzieje. niż wchodzenie całkowicie do nowych klientów, z tą dalej wąską swoją specjalizacją.
Greg Albrecht: Jeżeli mógłbyś unaocznić mnie i słuchaczom, widzom jakiś przykład tego, co wy robicie tak naprawdę, jaki klient, jaki produkt, żeby zejść z poziomu myślenia o tym, ok, elektronika to są jakieś tam czipy, które gdzieś są wkładane, a 100 milionów, nagle myślisz, to ile tego trzeba wysłać. Jaki to jest taki use case. rozwiązanie, z którego jesteście bardzo dumni.
Kamil Kozłowski: To, co my robimy i w czym się specjalizujemy, to jest interakcja człowieka z maszyną, mówiąc bardzo szeroko.
Ona następuje najczęściej poprzez ekran, czyli maszyna do nas mówi ekranem, czyli jakieś komunikaty nam pokazuje tekst treści. My do niej najczęściej mówimy palcem, strasznie wolny interfejs, musimy literka po literce wklepać coś do maszyny, żeby to wróciło. Zaczynamy mówić do maszyny QR-kodem, zaczynamy mówić kamerą i głosem, to są te nowe interfejsy, które powstają, albo ewentualnie przyciskami, klawiaturami, więc klasycznie my się zajmujemy, większość naszego biznesu pochodzi ze sprzedaży i produkcji ekranów elektronicznych do bardzo różnych maszyn i urządzeń, więc my w łańcuchu dostawczych produkcji, urządzenia, jesteśmy gdzieś pośrodku. Czyli między fabryką materiału, tym materiałem może być np. chip elektroniczny produkowany na Tajwanie, może być szkło wyświetlacza, które będzie też produkowane gdzieś w Azji i jakieś inne elementy, np.
jakieś diodyle czy płytki PCB itd. My te rzeczy projektujemy i składamy w całość. I powstaje całość po złożeniu, czyli taki półprodukt w naszym przypadku, bo to jeszcze nie maszyna, ani nie urządzenie elektroniczne, które trafi na rynek szeroko rozumiany, taki konsumencki, tylko półprodukt, z którego dalej producent, naszym klientem zawsze jest jakaś fabryka, złoży tą maszynę. I w moim przypadku to będzie ekran elektroniczny, monitor elektroniczny czasami. Bywa, że i komputer włożony w to. Ogólnie to, co jest frontem urządzenia, przed czym staje człowiek i na przykład coś tam podotyka i zobaczy.
Greg Albrecht: I czy ja mogłem używać jakiegoś waszego ekranu w życiu moim codziennym tutaj w Polsce. Mogłeś i na pewno używałeś.
Kamil Kozłowski: Dlatego, że mamy bardzo wiele realizacji w Polsce od systemów wizualizacji informacji w systemach transportowych, więc mamy tutaj, mówimy o tramwajach, autobusach, przystankach, więc to są biletomaty, to są rozkłady jazdy elektroniczne, to jest to powiedzmy duże ekrany.
Takie publiczne. Dalej idąc, dzisiaj robimy wiele realizacji ładowarek elektrycznych, więc większość ładowarek elektrycznych w Polsce to są na naszych ekranach. Mamy duże realizacje ekspresów do kawy dla dużych marek, ale ekspresów do kawy w Polsce się nie produkuje, więc to są raczej rzeczy, które my wysyłamy na eksport, ale potem one wracają do nas w postaci różnych ekspresów i ja je widzę w naszych hotelach. W domach raczej nie, bo to są profesjonalne tylko.
Więc w hotelach, restauracjach widzę te. Kasy fiskalne, bardzo duży rynek dla nas. Właściwie wszystkie kasy fiskalne w Polsce są gdzieś tam na naszych ekranach, więc jak gdzieś za coś płaciłeś i widziałeś cenę, to ta cena była Ci prezentowana na tym właśnie naszym ekranie. No i z takich dużych realizacji to też są systemy do odbioru przesyłek, czyli paczkomaty i inne elementy. które wykorzystują ekrany, tam też jesteśmy aktywni. To chyba z takich najbardziej widocznych.
Greg Albrecht: Jeśli dziś dostałbyś taki pomysł, że ktoś chce stworzyć produkt fizyczny, który zawiera jakąś technologię, powiedzmy składa się z kamery, jakiegoś algorytmu do oceny tego, co się dzieje na zewnątrz i jest podłączony z drugiej strony do telefonu. Czyli tak naprawdę technologicznie to jest jakaś kamera, odrobina w środku jakiegoś czipu i powinien mieć jakąś komunikację z telefonem i ktoś by chciał to wprowadzić na rynek. To jakie byłyby twoje pierwsze kroki.
Kamil Kozłowski: Przede wszystkim takie urządzenie jesteśmy w pełni zrealizować w 100%, bo mamy też realizacje, gdzie od początku do końca takie solution, my to nazywamy, mamy nawet działy, które się nazywają solution, realizujemy, czyli do pudełka wkładamy gotowe urządzenia dla klienta. Takie realizacje są, ich u nas jest trochę mniej, chociaż są bardzo ciekawe, są też dużo bardziej skomplikowane. Myślę, że byśmy byli Ci w stanie pomóc, natomiast miałbym szereg pytań.
Co. To urządzenie dokładnie ma robić, gdzie ma być, czy wewnątrz, czy na zewnątrz, od tego byśmy wystartowali, żeby w ogóle dobrać jakąkolwiek technologię i potem byśmy pewnie troszeczkę Cię poczelendżowali, czy Ty na pewno potrzebujesz tego, bo naszym zadaniem, czy naszych zespołów sprzedażowych, czy solution jest też wypracowanie z klientem najlepszego możliwego rozwiązania dla klienta. Dlaczego dla klienta, a nie dla nas powiedzmy, bo to, co jest dobre dla klienta, my wiemy, że jest dobre dla nas. bo chcemy, żeby ktoś, zdarza mi się taki pomysł, że ktoś przychodzi i mówi, no to tutaj zapakujemy taki ekran i coś tam. No i my wiemy, że takie urządzenie na rynku kosztuje X, na przykład 1000 dolarów, a na przykład ten ekran, który klient sobie wymarzył, będzie kosztował 300. No i wiemy, że to się pewnie nie zepnie, bo reszta komponentów i tak dalej, więc jego urządzenie albo będzie musiało prowadzić na rynku znacznie drożej, albo tego sukcesu nie będzie, więc mówimy, okej, a może skorzystamy z trochę innej technologii, która byłaby tańsza czy bardziej odpowiednia. Więc próbujemy zrozumieć, dlaczego akurat klient chce ekran i czy ten ekran można wyeliminować. bo jeżeli można go wyeliminować, no to my zrobimy tam inne rzeczy. Jak się eliminuje ekran, to najczęściej będą jakieś przyciski, więc też to będzie dla nas projekt, czy będzie jakiś skaner i tak dalej. Natomiast jak można eliminować ekran, to my jesteśmy zdani, że prędzej czy później rynek wyeliminuje ten ekran, jeżeli on nie jest potrzebny.
Greg Albrecht: To są takie realizacje. I czy… Poza pracą dla tych dużych odbiorców, czy jak rozumiem publicznych spółek, czy innych podmiotów, które realizują takie rozwiązania w dużej skali, wy też w jakiś sposób jesteście zainteresowani i partycypujecie w takim etapie tworzenia biznesów, czyli współpracujecie z quasi startupami, które mówią, nie no to będzie nasz eksperyment, sprzedamy to na jakiejś platformie typu Kickstarter, wyprodukujemy 100 sztuk, powiedzmy i wy w ogóle bawicie się w takie projekty, czyli macie zespół i to jest w zakresie waszego skupienia, żeby w taką drobnicę się bawić, patrząc długoterminowo na potencjalne rosnące procesy, czy raczej jesteście skupieni jednak na tych dużych wolumenach.
Kamil Kozłowski: To powiem tak, jeśli chodzi o zasobowo sposób ludzki, te zasoby, które są i współpracują z klientem, to one pracują raczej tylko z dużymi klientami z akontami, którzy naprawdę już mają bliski plan i możliwości wdrożenia czegoś masowo. Staramy się nie trwonić pracy na inicjatywy, które jeszcze bardzo mocno inkubują, natomiast nie porzucamy tego absolutnie i mocno wspieramy ten rynek, ale trochę w inny sposób, czyli poprzez przygotowanie bazy produktowej, jaką mamy, maksymalnie dobrze dostępnej dla klienta.
To jest w ogóle w naszej misji. Naszą misją jest dostarczanie ekranów na rynek, które są łatwe w użyciu i przystępne. I to oznacza tyle, że jak sobie wymarzę jakieś urządzenie z tym startupem, to nie muszę pisać maila do jakiejś azjatyckiej fabryki, która mnie zbyje, bo ja właśnie chcę kupić 100 ekranów i nie wyśle mi dokumentację albo jakąś tam bardzo słabą. My troszeczkę odwróciliśmy ten model i dzisiaj jesteśmy raczej modelową firmą na rynku, którą się followuję i stwierdzam, i jesteśmy inspiracją dla innych, ponieważ nasza dokumentacja jest w pełni otwarta, jest jej bardzo dużo, jest do niej dostępny również software, są schematy elektroniczne, tak zwane application note, czyli przykłady użycia tego ekranu i też duża dostępność modeli. Mamy kilka set już modeli standardowych, które zaprojektowaliśmy, wykonaliśmy i wyprodukowaliśmy i one leżą na półce naszej w Gdańsku w magazynie lub na półkach naszych dystrybutorów. dużego dystrybutora mamy w Łodzi, ale mamy też bardzo dużych dystrybutorów w Stanach Zjednoczonych i na świecie w różnych miejscach, gdzie te wyświetlacze są dostępne i można je mieć dosłownie na następny dzień. Więc jak jesteś startupem, spokojnie możesz taki wyświetlacz kupić i prawdopodobnie 90% albo nawet 100% Twoich wyzwań związanych z użyciem tego wyświetlacza jest już rozwiązanych i jest dostępnych za darmo na naszych platformach.
Greg Albrecht: Super, to jest bardzo fajne słuchacie Ciebie, bo cały czas widać że łączysz te swoje inżynierskie doświadczenia i takie bardzo konkretne komunikaty z tym elementem takim sprzedażowym. To jest jakaś twoja supermoc.
Kamil Kozłowski: Nie wiem, czy tak bym to nazwał, ale w jakiś sposób na pewno jest to dużym elementem mojego ciągłego myślenia właśnie, czy to, co my robimy jest dobre dla klienta. Czy klient będzie miał wygodnie, czy będzie miał łatwo, czy to jest czytelne. czy ja tego użyję, czy będę miał to szybko dostępne. Ja staram się te elementy w firmie gdzieś tam nad nimi pracować.
Greg Albrecht: Przed nagraniem wspomniałeś, że też angażujecie się w nowe projekty, które nie są stricte związane być może z tą elektroniką. I ty też się angażujesz w różne projekty. Chciałbym zrozumieć, jaka jest logika twoja za tym, żeby… I angażować się w nowe projekty. Tak, no bo to jest, tak jak powiedziałeś, o tym zarządzaniu uwagą, czy koncentracją i bodźcami różnymi, które gdzieś tam nas angażują w różnych obszarach, to może to powodować pewną komplikację. Co ciebie napędza do tego, żeby też wchodzić w nowe projekty, inne niż… Wasz core business, nad którym działasz już kilkanaście lat.
Kamil Kozłowski: Tak, przede wszystkim wszystko, co robię, jeżeli robię coś innego, to zawsze to jest z wykorzystaniem zasobów i umiejętności, które już mamy. W naszym przypadku to jest konstruowanie urządzeń, produkowanie ich, więc ponieważ my projektujemy i produkujemy całe urządzenia dla naszych klientów, jednym z pomysłów, do którego nawiązuję, jest też pomysł budowania urządzeń w całości na własne potrzeby, czyli nie sprzedawania tylko już tych półproduktów, No bo wiadomo, w łańcuchu dostaw im bardziej sprzedajesz materiał, tym mniej zarabiasz. Im bardziej sprzedajesz produkt, tym więcej. Apple zarabia najwięcej na telefonie, natomiast sprzedawca czipów oczywiście też, tylko musi sprzedać tych czipów, tak jak wspomniałeś, pewnie miliony czy miliardy, żeby wygenerować jakiś obrót, a telefon wystarczy sprzedać jeden czy tysiąc. Nie tak dużo wcale. W związku z tym jest u nas taki pomysł, żeby część zasobów, które mamy wykorzystać na to, żeby na rynek wprowadzać gotowe produkty, na których zwyczajnie marża jest większa. No i chyba też chęć sprawdzenia się trochę w nowych obszarach, bo to wymaga innego podejścia, szczególnie do sprzedaży takiej szerokiej, detalicznej nazwijmy na rynek.
Greg Albrecht: I co to będzie za produkt.
Kamil Kozłowski: Tutaj, jeżeli jestem przy tej konkretnej sprawie, to mówimy o branży beauty, czyli produkt związany akurat z, jakby to nazwać, z paznokciami, czyli hardware’owe, sprzętowe produkty, które będą pozwalały w salonach kosmetycznych realizować usługi.
Greg Albrecht: No to wydaje się, że to jest genialny rynek, bo rynek w Polsce nawet jest duży, plus Polska jest też zagłębiem kilku dużych producentów globalnych, jeżeli chodzi o komponenty nawet do takich usług.
Kamil Kozłowski: Tak, rynek oczywiście polski jest duży, natomiast my od początku myślimy globalnie, więc wszystko co będziemy robić, czy robimy, tak było też od początku z naszą fabryką, raczej będzie dedykowane na szerszą sprzedaż niż tylko Polska.
Greg Albrecht: I jakie jest twoje konkretne zaangażowanie w te nowe inicjatywy. Jak dzielisz, krótko mówiąc, swoje odpowiedzialności w biznesie, który już działa i przynosi pieniądze i w tym biznesie nowym, który na razie ten kapitał angażuje i czas, ale ma zbudować długoterminową wartość.
Kamil Kozłowski: To jest dobre pytanie. My ze wspólnikami zawsze sporo temu elementowi poświęcamy kto się zajmie czym i obecnie na ten moment moje zaangażowanie w tę nową inicjatywę jest bardzo niewielkie. Znaczy powiedziałbym 90% czy 80 kilka procent czasu mojego i effortu, który wkładam, jest związany z moimi core’owymi spółkami, czyli właśnie z Unisystemem, z Riverdi, tymi, które są wokół wyświetlaczy. Ja też najlepiej się na tym znam, ze względu na swój background. Jeśli chodzi o te nowe inicjatywy, to raczej szukanie nowych wspólników, których mamy, w tych spółkach, którzy mają na przykład większe doświadczenie w tym zakresie, czy to e-commerce’u, czy budowania tego typu sprzedaży. Na pewno nie jestem w stanie dzisiaj aktywnie zaangażować się, czy tak mocno aktywnie w nowe inicjatywy, bo też bardzo mocno dbam o moje core’owe spółki, o te aktywa, które są dla mnie najważniejsze. Tam jest jeszcze trochę do zrobienia, jeśli chodzi o zarządzanie operacyjne, czy takie możliwości odejścia operacyjnego. No i też nie czuję dzisiaj takiej potrzeby. Więc jeżeli coś robię nowego, to właśnie raczej jako inwestor.
Greg Albrecht: Jak to jest z tym odchodzeniem z działania operacyjnego. Wspomniałeś o tym, to jest zawsze fascynujący temat. Pytanie jest takie, kiedy jest ten właściwy moment, żeby nie musieć, ale móc, Odejść, jak ty to czujesz ze swojej perspektywy.
Kamil Kozłowski: Pytanie, jak daleko odejść, czy tylko trochę, czy całkowicie, to zależy. U nas jest takie częściowe wychodzenie, natomiast temat bardzo rozległy, trudny, który gdzieś wałkujemy przez lata w naszych firmach. No i chyba jesteśmy w miejscu, w którym możemy powiedzieć, że powolutku to się zaczyna udawać, a wcześniej nam się to całkowicie nie udawało i chyba tym kluczowym elementem jest jednak rozmiar firmy.
i stabilność finansowa, stabilność rynkowa, portfel klientów, dostawców. taka pewność i poczucie, że to, co zbudowaliśmy, nie będzie zachwiane poprzez te zmiany operacyjne czy przesuwanie odpowiedzialności, która zawsze będzie wykonana niekoniecznie gorzej, ale inaczej. A inaczej oznacza, że na przykład nie do końca w sposób dopasowany, czy to związany do współpracy z dostawcami, czy z klientami, czy z marketingiem. Jeżeli robią coś właściwie, robią w określony sposób i to przekazanie tej odpowiedzialności w dół jest naprawdę trudne, więc polecam, by odbywało się gdzieś tam etapami. W moim przypadku Może są też inne metody, każdy ma oczywiście swoją drogę, natomiast w naszym przypadku robimy to bardzo ostrożnie, bardzo powoli, dobierając ludzi. No i muszę powiedzieć, że żeby to się udawało, to moje doświadczenia są takie, że trzeba już dysponować całkiem konkretnymi zasobami i finansowymi, i możliwościami organizacyjnymi, żeby przyciągnąć ludzi, którzy są na tyle doświadczeni i dobrzy, żeby móc te operacyjne rzeczy przejąć i przejąć je tak, nazwijmy to etatowo, bo jak jesteś właścicielem, to nawet nie zauważysz tego, że pracowałeś do 20, że w weekend coś dokończyłeś i tak dalej. Potem jakby przesuwasz tą odpowiedzialność i się okazuje, że to, co ty robiłeś, to się w ogóle nie udaje na jednym etacie i potrzebujesz tych etatów trzy. To nie tak, że ktoś jest gorszy od ciebie, ale jest po prostu normalnym człowiekiem, który ma rodzinę, chce iść do domu i bywały takie momenty w moim życiu, gdzie miałem do kogoś na przykład pretensje, że tam ten mail to przyszedł przecież o 17 w piątek i spokojnie można było to do 20 zrobić. I mielibyśmy cały weekend do przodu, gdzie na przykład Azja już ruszyłaby z produkcją w poniedziałek rano tego elementu, a tak to jesteśmy do tyłu. I to uczenie się i temperowanie mojego tutaj temperamentu może takiego trochę ostrego zajęło mi kilka lat, żeby z tego wyjść i zrozumieć, że są ludzie, którzy mają po prostu swoje życie i niekoniecznie chcą być przedsiębiorcą, a w ogóle nie są przedsiębiorcą w mojej firmie, więc dlaczego mieliby taką dużą odpowiedzialność brać. Stąd jak chcesz wyjść operacyjnie, to upewnij się, że twoja spółka jest skonstruowana w sposób Taki pracownik friendly, a nie właściciel. Bo jeżeli ona jest właścicielska i miałaś strukturę gwiazdy, to prawdopodobnie jesteś jeszcze bardzo daleko od tego momentu.
Greg Albrecht: No tak, to jest interesujące, bo można tę samą sytuację obejrzeć z dwóch stron. Z jednej strony jest pytanie, czy rzeczywiście organizacja jest wystarczająco dobrze zorganizowana i ma wystarczającą dźwignię do tego, żeby, nie wiem, generować wartość na rynku, żeby rzeczywiście po wyjściu takiego supermana nadal jakby się to spinało, krótko mówiąc, z tym ryzykiem, że ktoś może to zrobi gorzej, może wolniej i tak dalej. Czyli czy jest taka efektywność tego, żeby to można było obronić. A druga strona jest oczywiście… Rzeczywiście taka, że jest wielu przedsiębiorców, którzy mają takie przekonanie i mają rację, że można powiedzieć, że ta dynamika wzrostu firmy po sukcesji już nigdy nie jest taka sama, że to DNA się zmienia i mało jest przykładów firm, których to skutecznie zaistniało.
Kamil Kozłowski: Ale może zaistnieć i jeśli zaistnieje, to uważałbym to za bardzo duży sukces foundera czy właściciela, jeżeli uda mu się tak skonstruować firmę, która rośnie. Tak samo szybko albo szybciej i wydaje mi się, że to nie jest tak, że ten mit przedsiębiorcy, że tylko on może. Jest mnóstwo ludzi, którzy są naprawdę świetni i mają MBA i tak dalej i to naprawdę działa, w sensie to może funkcjonować. Dobrze skonstruowany biznes to jest proces, to jest strategia. to są długofalowe plany i codzienna realizacja tego i jak najbardziej przedsiębiorstwo może się udać i ja uważam, że nasze przedsiębiorstwa, dziś przeszły już te momenty dołków, czy tych trudnych, pewnie dołki jeszcze przed nami nie jedne, natomiast jesteśmy w jakimś takim punkcie, że czuję, że organizacja, ludzie, którzy nie są, są na tyle dojrzali, ale też i doświadczeni tym, że potrafią wiele rzeczy zrobić samodzielnie, ja o mnóstwie rzeczy, które się dzieje w firmie nie wiem, a szczególnie o szczegółach, danych projektów, a mimo wszystko, tak jak ja bym tutaj był jakiś mądrzejszy od reszty, absolutnie nie, ale właśnie działa. Nawet dzięki temu, że tam nie zaglądam, nie mieszam, to oni swoimi drogami to świetnie rozwiązują. I to jest chyba dzisiaj ta moja satysfakcja i wspólników, że wiele z elementów już funkcjonuje w ten samodzielny sposób. Natomiast droga do tego długa.
Greg Albrecht: Jaki jest twój algorytm na ocenę potencjału konkretnego kandydata. I nie pytam tu o tę stronę merytoryczną, że robił coś podobnego w podobnej firmie z ponadprzeciętnymi rezultatami, ale czy coś w zakresie takich aspektów psychologiczno-behawioralnych oceniasz w tym procesie, żeby czuć Prawdopodobieństwo, że ta osoba sprawdzi się w tej konkretnej firmie, bo do czego się odnoszę. Zdarza się tak, że ktoś ma piękne CV, historia się sama broni, a rzeczywistość się zupełnie nie broni. W sprzedaży to już jest klasyka, że nikt się tak nie sprzeda jak dobry sprzedawca, tylko wystarczy, że sprzeda się raz. Natomiast w różnych obszarach bywa właśnie tak, czyli że masz prawdę ekranu i prawdę życia.
Kamil Kozłowski: Kolejny temat rzeka porusza, czyli rekrutacje. Tych doświadczeń przez lata, kilkanaście lat pracy jest rzeczywiście dużo. Tych nieudanych też, więc mam sporo rekrutacji, które właśnie w taki sposób zostały mi sprzedane dobrze na papierze czy na rozmowie rekrutacyjnej.
Myślę, że jestem w tym coraz lepszy w tej ocenie. Natomiast chyba taką najważniejszą rzeczą, której szuka mu kandydata, to jest umiejętność wzięcia odpowiedzialności, takiego ownership’u za zadania, co jest oczywiście niezmiernie trudno w ocenie podczas procesu rekrutacyjnego, chociaż czasami staramy się z zespołem rekrutacyjnym jakieś triki stosować na kandydacie, jakąś presję lekką wywołać np. podczas samego procesu i sprawdzać, w jaki sposób ta osoba reaguje, czy sobie rozwiąże. problem jakiś może czasami nieprofesjonalnego zachowania takiego zagranego z naszej strony.
Czyli oczywiście tego nie ma dużo, ale są takie elementy, gdzieś tam staramy się zwracać uwagę na te aspekty psychologiczne, o których mówisz. Natomiast chyba najbardziej u nas przy dużej organizacji polecam wybrać najlepszego kandydata, zrobić to szybko, w sensie względnie i ruszyć do pracy, jeżeli cię na to stać. Bo rozumiem, że proces rekrutacyjny kosztuje i błędy rekrutacyjne kosztują, natomiast my gdzieś ten proces ten moment błędu rekrutacyjnego rozszerzamy na moment jeszcze tych trzech pierwszych miesięcy współpracy z nami i wtedy dopiero tak naprawdę następuje ta realna ocena kandydata i jego możliwości, a nie wcześniej.
W procesie rekrutacyjnym oczywiście staramy się jak najlepiej wybrać, Natomiast to jest trochę dalszy u nas proces. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, bo nas zwyczajnie na to nie stać, żeby kogoś zatrudniać i ewentualnie, czy zatrudnić na przykład dwóch czy trzech kandydatów na to samo stanowisko, a potem zawęzić zespół albo wszystkich zostawić, jeżeli akurat są super, tak też nam się zdarzało w przeszłości. no to nie mam chyba jakiejś złotej rady. Jest strasznie trudno, bo ludzie mają świetne zdolności manipulacyjne, nawet jak się z tego nie szkolili i chyba nie mam tutaj złotej porady. Natomiast to, co się dzieje potem, to obserwuje kandydata, czy jest odpowiedzialny, czy sprawy potrafi doprowadzić do końca, czy używa stwierdzeń typu, bo oni, to nie ja, nie dosłano mi, nie zrobiono, albo nie wiedziałem jak to zrobić, mam jakiś taki knowledge gap nazwijmy, tego ludzie uwielbiają używać, bo ja nie wiem, jak to zrobić. Okej, masz prawo nie wiedzieć, ale nie masz prawa nie próbować się dowiedzieć. Co robisz, żeby ten knowledge gap zniwelować. Idziesz do kogoś, to jest okej. Szukasz gdzieś, to jest okej. Wszystkie te drogi są okej, ale nie robienie nic, bo ja nie wiem, co dalej, jest nie okej. Więc te trzy pierwsze miesiące rzeczywiście dość intensywnie wykorzystujemy na to, żeby zarzucić trochę kandydata zadaniami i zobaczyć, jak sobie z nimi radzi.
Greg Albrecht: No świetne, czyli budżetujecie te trzy miesiące w koszt rekrutacji i tam ta rekrutacja trwa dłużej, ale dzięki temu już wychodzi dobrze wypieczony pracownik, bo z kandydata staje się dobrze wypieczonym pracownikiem lub nie. Tak. Co dla ciebie jest takim najbardziej dającym satysfakcję elementem bycia przedsiębiorcą po tych wielu latach, kiedy można by było powiedzieć, robiłeś te ekrany 15 lat temu, no i nadal robisz te ekrany. Można było tak to strywializować oczywiście. To gdzie dla ciebie jest energia, emocje, pasja. W czym to odnajdujesz.
Kamil Kozłowski: Te 15 lat to przede wszystkim droga i rozwój własny i przedsiębiorstwa. Wiąże się z tym mnóstwo zmian, więc to są ekrany 15 lat temu i dzisiaj, ale to jest totalnie inne Kamil i inne przedsiębiorstwa.
Największa chyba satysfakcja, jaką mam, to pewna duma. Duma osobista, że coś wymyślamy, wdrażamy i jesteśmy właśnie w stanie… wykreować markę, produkt, design, wspinać te wszystkie elementy i dowieźć na rynek coś, co rzeczywiście… komuś służy, bo to jest dla nas bardzo ważny element, żeby te rzeczywiście służyły, długo działały, były bardzo wysokiej jakości.
Jakość jest u nas absolutnie priorytetowa i nie jest to tylko jakiś buzzword, tylko u nas naprawdę jakość jest elementem, który nas kosztuje, a jednocześnie która sprawia, że klient wraca. Więc ta duma, myślę, że duma też z tego, że robimy to w Polsce. Mam mocne poczucie patriotyzmu i naszych możliwości, mówię tutaj o Polakach, nie tylko w designie, bo w tym jesteśmy bardzo dobrze od dawna, w programowaniu, projektowaniu ogólnie dla kogoś innego, ale też w produkowaniu i to produkowaniu pod własną marką, bo my projektujemy dużo dla innych, historycznie i produkujemy dużo dla innych. Mówię tutaj o różnych fabrykach i zagranicznych koncernach, które poinwestowały w Polsce, co ogólnie jest dobre, możemy się uczyć. Ja się bardzo wiele nauczyłem od naszych zagranicznych kontrahentów, czy to klientów, czy to stawców. Mówię tutaj o procesach, o sposobie ogólnie obsługi całej współpracy. Natomiast ta duma, że nie tylko tworzymy coś, ale tworzymy coś, co jest w jakimś stopniu w naszej skali, w naszej niszy może być też rozpoznawalne. Jak dzisiaj jeździmy na targi, czy to do Ameryki, czy po Europie, to nasze produkty są rozpoznawalne, nasza firma jest rozpoznawalna i to napawa mnie na pewno taką patriotyczną dumą.
Greg Albrecht: A jak zmieniał się Kamil. Jakie są te najważniejsze… Transformacje, przepoczwarzenia.
Kamil Kozłowski: Myślę, że zmieniałem się wielokrotnie i pewnie ten proces się absolutnie nie zatrzymał. Na pewno Kamil dzisiaj jest dużo bardziej spokojny niż Kamil kiedyś. Na pewno dzisiaj jestem osobą, która potrafi spojrzeć z dystansem na coś i z cierpliwością, czego nie umiałem wcześniej.
Greg Albrecht: I co cię tego nauczyło. Jak się tego nauczyłeś. Może tak.
Kamil Kozłowski: Myślę, że obserwacja siebie, obserwacja innych, wyciągania wniosków z tego, że coś zrobiłem, gdzieś wszedłem za szybko w jakiś proces i rozwiązałem nawet jakąś sprawę i problem i mimo, że ja ją rozwiązałem, to tak naprawdę wywołałem inny problem w postaci braku zaangażowania pracowników. bo im odebrałem te możliwości i takiego w cudzysłowiu, zamiast zobaczyć ucieszony zespół, który mówi super, to teraz przeskakujemy do następnego problemu, bo ten już jest załatwiony, to mają poczucie takiej frustracji, że po co to zrobiłeś, jak my byśmy sobie w trzy dni to sami pewnie poradzili i czemu nam to odebrałeś, więc ta transformacja na pewno jako przedsiębiorcy, czy jako osoby, która gdzieś tam zleca, dzisiaj tej cierpliwości, dystansu jest znacznie więcej, widzę jakiś problem, ok, bardziej Zastanawiam się, jaki mamy plan na rozwiązanie, kto zajmie się czym, jak reaguje klient, czy komunikacja jest tutaj prowadzona prawidłowo, czyli takie troszeczkę posprawdzanie. tego, ale nie wchodzenie bezpośrednio operacyjne, chociaż zdarza się. Czasami lubię, szczególnie w jakichś tematach inżynierskich, zejść dosłownie bardzo nisko do poziomu schematu, designu i troszeczkę popracować nad problemem, szczególnie jeżeli klient jest ważny, a problem długo jest nierozwiązany, to lubię gdzieś tam się z inżynierami poławić. No ale to raczej jestem z nimi w zespole i to my razem, po prostu doszedł kolejny inżynier i wspólnie to z nimi rozwiązuje i dalej jako zespół i to trafię gdzieś tam potem wyżej to rozwiązanie.
To daje mi to mega satysfakcję. Chyba też jakaś taka Transformacja życiowa, czyli pewnie ze względu na wiek, na więcej lat, jest znaczna większa świadomość swojego ciała po mojej stronie, zdrowia i tych aspektów związanych z tym, w jaki sposób prowadzenie firmy, przedsiębiorstwa wpływa na poziom mojego kortyzolu, bo dzisiaj rano chwilę o tym rozmawialiśmy. Myślę, że nie mam tego jeszcze dobrze opanowanego, ale pewna świadomość jest zbudowana, więc ten człowiek, który był kiedyś, a dziś, to na pewno znacznie bardziej szanuje samego siebie i swoje ciało. I dzisiaj potrafię to dostrzec i docenić u innych, nawet u swoich pracowników, gdzie widzę, że jakiś temat jest może nie… niezrealizowany albo mógłby być, to już o tym mówiliśmy, a widzę człowieka, którego wcześniej może nie zawsze widziałem, który, tak jak powiedziałem, też ma rodzinę, może ma swoje plany, swoje po prostu życie i niekoniecznie moja firma jest dla niego tym najważniejszym elementem, więc spokojnie potrafię dzisiaj dać komuś czas, ale musisz mieć plan, musisz mieć rozwiązanie. Myślę, że tym elementem tej transformacji I wpływu na to jest nie tylko moja własna przemiana, ale też przemiana zasobów, którymi dzisiaj dysponuję. Ja osobiście jako Kamil i moje spółki, czy spółki, w których jestem współwłaścicielem. że jest pewna stabilność, więc ona pozwala spojrzeć z dystansu. Jeżeli nie mamy finansów, jeżeli nasze życie jest w rozsypce, no to strasznie trudno mówić o tym, o wyższych wartościach, o cierpliwości, o tym, że w porządku spojrzymy na to z dystansu. No nie możemy na to spojrzeć z dystansu, bo go nie ma, bo jutro już projekt będzie zamknięty na przykład. Dzisiaj mamy raczej tak, że jak projekt nawet nam nie wychodzi i czujemy, że tutaj będzie jakaś strata, na przykład dołożymy, bo będziemy musieli nowe elementy wyprodukować dla klienta, to bardziej myślimy, czy długofalowo tego klienta utrzymamy, bo firmie finansowo, powiedzmy, prawdopodobnie nic się nie stanie, niż na tym, żeby konkretnie każdy tutaj rzecz dowieźć do końca. Więc nauka i wyciąganie długofalowych wniosków.
Greg Albrecht: Takie dwa wątki z tego wyciągnąłem też i chętnie je pogłębię. Jeden to że brzmi jakbyś właśnie z maszyny zmieniał się w człowieka trochę bardziej w procesie wielowymiarowym i pozyskiwania tych większych zasobów i dojrzewania pewnie w różnych rolach obserwowania też jako człowiek i to jest w sumie interesujące, nie wiem czy nie przerysowałem tego podsumowując to w ten sposób, ale że taka humanizacja też, że dostrzegasz tego drugiego człowieka I to jest jakiś inny etap chyba w karierze.
Chcesz to skomentować. Chyba muszę się zgodzić. To jest super ciekawe i to się łączy z tym drugim wątkiem, który poruszyłeś. Czyli czasem jest tak, że jak zaczynam budować biznes, ludzie wychodzą z różnych źródeł, środowisk, doświadczeń, możliwości. Jak zaczynają prowadzić firmę, no to nie każdy ma gdzieś tam miliony na koncie, które sobie może wydawać i wszystko poukładane, tylko często ta ambicja jest też pochodną jakiegoś niedosytu, niedostatku, która jest inwestowana w ten biznes, prawda. I że jesteśmy trochę w takim trybie walki walki o życie, prawda. Które jest zawsze obarczone i tym lękiem i tym wszystkim co się z tym dzieje. I wydaje mi się, obserwując, napracuję z dziesiątkami, pewnie już pracowałem z setkami przedsiębiorców, że niektórzy nigdy nie dochodzą do tego punktu, że już można się zaktualizować i trochę przeramować swoje myślenie. Czyli przestać patrzeć, że jak wezmę odrobinę oddechu, to na pewno ktoś mi odgryzie półnogi i ogólnie zbankrutuje, jako taki default mode myślenia, który jest na początku, bo faktycznie na początku mały błąd może dużo kosztować, bo nie ma… poduszki powietrznej żadnej i fajnie, że ty gdzieś w sobie, wiesz, to przepracowałeś na przestrzeni lat, bo niektórzy tak nie mają, mimo że racjonalna rzeczywistość pod tytułem kwota na koncie, kwota, liczba klientów powtarzalnych i tak dalej, wszystkie te zasoby, powiedziałby, hej, gościu, weź się wyluzuj, wszystko jest okej, nie możesz zmienić swoją perspektywę, już nie musisz walczyć o życie, więc ciekawi mnie, jakie Te elementy, jakie jest twoje spojrzenie na to, jakie elementy mogły na to wpłynąć. Czy też coś takiego widzisz.
Kamil Kozłowski: Absolutnie widzę i ta zmiana, powiedziałbym, mojego myślenia na pewno następuje i nie jestem już takim przedsiębiorcą, który za wszelką cenę chce jeszcze więcej. Tego, czego ja chcę jeszcze więcej, to dobrego życia.
I to jest znacznie szersze niż konto w banku czy firmy, które posiadam. W związku z tym w pewnym momencie… wzrost zasobów finansowych czy aktywów powoduje degradację w innych obszarach i ja absolutnie nie jestem gotowy, czy nie chciałbym do tego dopuścić. Mam nadzieję, że w porę się w cudzysłowie zatrzymałem. Nie miałem też nigdy problemów z tym, że otyłość na przykład często jest u przedsiębiorców, bo bardzo nieregulowane jedzenie, sen i tak dalej. Sport zawsze mi gdzieś tam towarzyszył i to dbanie o zdrowie było, natomiast dzisiaj ono jest jeszcze większe.
I nie mam parcia na to, żeby mieć po prostu więcej. I przyznam Ci szczerze, że czasami mam problem ze zrozumieniem części przedsiębiorców, a uczestniczę w wielu grupach biznesowych, spotkaniach biznesowych. Jestem członkiem m.in.
też Corporate Connections, czyli chyba takiej grupy w Polsce, która zrzesza największych przedsiębiorców polskich. Połowa członków to pierwsza setka Forbesa. Więc ludzie, którzy są naprawdę bardzo zasobowi, już dawno nie musieliby nic robić i wielu z nich podczas tych rozmów, mnie zwyczajnie zaskakuje, jak bardzo oni nie mają żadnej granicy i w ogóle nie rozumieją pytania o granicę, czy jest jakiś moment, w którym chciałbyś przestać pracować, czy budować jeszcze więcej, mówią, ale…
Jak to. W ogóle skąd takie pytanie. Wiadomo, że chcę mieć jeszcze więcej firmy i jeszcze więcej. To nie jest tak, że to są jacyś krwiopijcy i że chcą nie wiadomo jak dużo, tylko ich system wartości jest mocno zbudowany w oparciu tego, jak dużą firmę mam, jak wysoko gdzieś tam na tej liście jestem. Mimo, że każdy mówi, że chce sobie trochę odpocząć i gdzieś tam mieć rodzinę i wychillować, to widzę, że to się udaje na bardzo krótkie momenty i za chwilę wracają do tego wyścigu. Ja nie wiem, czy udało mi się z tego wyrwać, bo też nigdy nie zrobiłem sobie żadnej przerwy, nie zrobiłem sobie gapiera, czyli jakiejś przerwy dłuższej niż tydzień czy dwa wakacyjne, więc nie wiem, czy też szybko bym nie wrócił i byłby jakiś taki brak tej dopaminy związanej z osiąganiem tych celów. Natomiast ogólnie mam poczucie, że ja… Niekoniecznie chcę być bardzo, bardzo bogaty, bogatszy niż jestem dzisiaj, zasobniejszy itd. Jakieś skromne sukcesy, które dzisiaj osiągnąłem w dużym stopniu mi satysfakcjonują moje potrzeby. I myślę, że na tym etapie w pewnym sensie mógłbym zostać. Nie da się zostać w miejscu. Albo idziesz w dół, albo idziesz do góry. Nigdy linia nie jest płaska. Więc ja mam nadzieję, że u mnie to będzie dalszy rozwój, ale on nie musi być bardzo szybki i na pewno nie będzie kosztem mojego zdrowia czy czasu z rodziną.
Greg Albrecht: Super, że o tym powiedziałeś, dlatego że bardzo często pytanie, które też zadaję przedsiębiorcom, to jest właśnie związane z tym, co mówisz, czyli ile trzeba jeszcze rosnąć i to nie chodzi o to, żeby hamować czyjeś ambicje, bo to może być źle interpretowane na zasadzie.
Co to za pytanie. Próbujesz ograniczyć moje ambicje, nie chcę być byle jaki, nie chcę być takim po prostu, ale bardziej perspektywa przemijania po prostu. Tego, że to życie jest takie, jakie jest i jakby ono już… Będzie albo takie, albo będzie takie, jak sam je wytworzysz. Jeżeli decydujesz się spalić całe swoje życie tylko poprzez pomnażanie majątku, to jest jasna definicja tego, ale nie ma momentu lepszego niż moment obecny do tego, żeby konsumować swoje zasoby.
Taka jest prawda. Jeżeli masz zasoby i masz tyle lat, ile masz teraz, to to jest najlepszy moment na konsumowanie zasobów, bo z czasem będzie się coraz mniej chciało. W związku z tym na końcu powiesz, no dobrze, w sumie nie popodróżowałem, czy nie tam wszędzie, gdzie bym chciał, nie zrobiłem tej przerwy, nie zadbałem o swoje zdrowie i nie da się już cofnąć czasu i powiedzieć, no dobra, to ja teraz kupię sobie minus 30 lat i te kolejne 30 lat znowu do przodu zainwestuję. I to mnie fascynuje tak samo. I fajnie, że taka zmiana świadomościowa następuje, że coraz więcej przedsiębiorców także poszukuje tego, nie chcę użyć słowa balans, bo to nie jest balans. Myślę, że trudno jest osiągać dużo i żyć w balansie, ale powiedzmy, że mieć więcej niż tylko jedno ognisko, w którym się realizujesz. Czyli nie tylko… Próbować cisnąć biznes, ale też mieć te inne przestrzenie.
Kamil Kozłowski: Pewnie się zgadzam. Myślę, że ja przynajmniej nie jestem zwolennikiem jakiegoś takiego work-life ciągłego balansu. Życie jest dużo bardziej skomplikowane i jestem zwolennikiem raczej takich sprintów, że są momenty rzeczywiście, kiedy można odpuścić i to mogą być całe tygodnie. gdzie mogę sobie pracować trochę mniej, trochę bardziej obserwować firmę z daleka, planować strategię i bardziej skupić się na tych elementach czy to sportu, czy zdrowia, co kto lubi, jakiegoś spędzania czasu i życia po prostu. Natomiast są momenty, kiedy rzeczywiście trzeba zakasać rękawy i być znowu po 12 godzin w firmie i rozwiązywać jakieś sprawy, czy popracować w weekend i tak dalej, więc to też daje pewną satysfakcję, ale mówię, na pewno nie starałbym się, żeby… Chodzi mi o to, że Część przedsiębiorców nie potrafi z tego wyjść. Oni są w ciągłym kryzysie i w ciągłym takim ciśnięciu. Oni potrafią osiągać bardzo dużo, podziwiam ich z wielu powodów takich stricte biznesowych w tym, co osiągają, ale też w tej sile, którą mają, że potrafią to dalej ciągnąć. Natomiast jednocześnie jestem zdziwiony, po co i dlaczego, no bo gdzieś tam wiem, że… taka jest moja ocena ich sytuacji, że dużo tracą tego życia, które jest poza.
Greg Albrecht: Moja obserwacja wskazuje, że czasem nie mają pomysłu na to, co jest poza, czyli nie mają do czego iść. To jest smutna konstatacja. Albo nigdy tego nie doświadczyli, albo nie dają sobie przestrzeni, żeby tego doświadczyć. Mam na myśli zarówno życie takie osobisto-rodzinne, jak i hobby, po prostu tego może nie być. I teraz pojawia się też ta sytuacja czasem, że ktoś robi exit i nie wie, czym się ma zająć, Po prostu nie zbudował nic innego, dlatego że spędził 20 lat w swojej firmie. Tak, tak.
Kamil Kozłowski: Ciekawy temat i rzeczywiście on dotyka wielu przedsiębiorców, którzy albo operacyjnie robią exit, albo całkowicie, czyli sprzedając spółkę. Więc myślę, że wielu z nich broni się, żeby tego nie robić, dokładnie z tego powodu, że nie mam pomysłu, co ja miałbym robić.
Jak to. Nie chodzić do firmy, czyli robić co. Dosłownie miałem taką rozmowę około dwóch tygodni temu z członkiem Corporate Connections, firma kilkaset milionów przychodu, Mężczyzna około pięćdziesiątki, może pięćdziesiąt dwa, jeśli dobrze pamiętam. I na moje pytanie właśnie, bo wiem, że dużo pracuje, wiem, że często pracuje w soboty i średni czas pracy jego w tej firmie to jest około dziesięć godzin dziennie.
Więc bardzo dużo z mojego punktu widzenia. Czy jest jakiś moment, w którym chciałby to zakończyć, przekazać, sukcesje zrobić. Ma już też dorosłe dzieci. To naprawdę spojrzał na mnie jak na wariata i zadał mi pytanie, no i Kamili miałbym robić co, nie. Ja po prostu to uwielbiam, to jest moje życie, ja lubię te problemy, ja lubię je rozwiązywać i ta odpowiedź nie była jeszcze wcale taka zła, to znaczy, że ona nie była w kierunku nie no, ja muszę mieć jeszcze większą firmę, muszę kupić, nie wiem, samolot, tak, bo mam już po prostu flotę samochodów, A takie odpowiedzi też padały, że jeszcze więcej na świecie znaczyć, już nie tylko w Polsce. To tutaj odpowiedź była o tyle ciekawa, że ona rzeczywiście była związana z tym, że ja bardzo lubię to, co robię i to jest firma, ale tej alternatywy tam nie było. Tak jakby ten człowiek całe życie zbudował biznes od zera, zupełnie sam. Można powiedzieć, że nie miał w ogóle czasu i chyba możliwości, żeby zobaczyć świat trochę poza. To jest moja ocena. I wybrać sobie coś, że właśnie jakąś alternatywną drogę, którą bym poszedł jeszcze.
Greg Albrecht: Często tego można szukać nawet w dzieciństwie. Jak pracuję z klientami, którzy mają takie wyzwanie, czyli na przykład są właśnie blisko exitu albo uwalniają się od firm na jakiś czas. i poszukują tego, to wiele osób znajduje ciekawe pomysły na siebie, patrząc na to, co mnie bawiło, kiedy byłem dzieckiem. To jest jedna z takich dróg. Czy jakiś sport, czy podróżowanie, rzeczy, które zajmują dużo czasu i ten czas jest w sumie na końcu tą jedyną wartością, której nie możemy kupić, więc możemy ją sobie odzyskać. A co ty robisz, jak nie pracujesz.
Kamil Kozłowski: Mam ten temat dość dobrze przemyślany, w sensie ogólnie co robiłbym, jeśli operacyjnie czy też exitowo z firm wyjdę i pracuję na tym już od kilku lat tak naprawdę.
Żeby ten plan mieć, lubię to w sobie, jeśli mogę tak powiedzieć, że jak gdzieś przeczytam coś w jakiejś książce, że właśnie istnieją takie problemy, że przedsiębiorcy mają, na przykład to o inżynierach na początku, że inżynierowie mają problem ze sprzedażą, więc ja mocno się skupiam na tym obszarze i wierzę w to, że tak rzeczywiście jest, nawet jak nie mam jeszcze dowodów i zaczynam myśleć, jak być inżynierem, który nie będzie miał problemu ze sprzedażą i marketingiem i wcześniej się tym interesuję. Tak samo teraz będąc jeszcze przedsiębiorcą aktywnym, Już wiem, że są takie problemy, że ludzie nie mają co robić i potem tracą jakąś taką motywację życiową i cel, a jestem zwolennikiem wiary w to, że cel i chęć, jakby potrzeba zrobienia czegoś jest w ogóle największym motywatorem życia, że bez celu… To jest ten moment, kiedy rzeczywiście składamy się i szybciej znacznie umieramy, czy nasze życie, nasze zdrowie wtedy może się posypać wszystko. Czyli ta potrzeba tego, że staję i mam coś do zrobienia i to jest super ważne dla mnie, jest dla mnie niemal wszystkim. Dzisiaj to są oczywiście firmy, to jest rodzina, ale zaczyna być coraz bardziej i jest tego sporo też własne zdrowie i sport. No i to jest ten kierunek, który ja obrałem dla siebie i mam tutaj dość jasną wizję tego, co ja będę robił i powolutku sobie gdzieś tam to buduję na boku. Przy okazji autoreklama zapraszam na mojego Instagrama, gdzie więcej takich treści, czyli sportowych trochę, ukierunkowanych dzisiaj w dużej mierze na przedsiębiorców i pracuję z kilkoma przedsiębiorcami w kierunku ich transformacji. taki, żeby stali się po prostu silniejszymi, bardziej zdrowymi osobami. I to jest mój kierunek, który dla siebie widzę, czyli osoby, która ma background biznesowy, rozumie przedsiębiorcę, a jednocześnie pomoże mu, czy wyjdzie w kierunku tego, żeby stał się osobą fizycznie zdrową, jeżeli się da, to również wysportowaną w sensie wytrzymałościowym, ale również trochę takiego elementu estetyki ciała, który bardzo lubię. Także to jest kierunek, który ja mam dla siebie. Jeżeli dzisiaj bym zrobił okazję do operacyjnej, to ja dokładnie wiem, co ja jutro robię.
Greg Albrecht: Ekstra. Ucieszyłem się, bo nie miałem o tym pojęcia, a to bardzo jest też bliskie moich wartości rozmaitych i z wieloma przedsiębiorcami rozmawiam też o tym. Myślę, że możemy znaleźć fajne rzeczy ciekawe, które można by było w tym obszarze wspólnie wytworzyć, bo jest to naprawdę fascynujący obszar i I taka misja, która też jest mi bliska. A co konkretnie byś zrobił. Czy byś kupił jakiś teren i tam robił kampy. Jaki jest twój pomysł na to, żeby mieć czym się zajmować, czymś zająć się przestrzeń. Jaki to jest typ działania.
Kamil Kozłowski: Tak, gdybym już był czasowo nieograniczony, bo to jest główny element, który dzisiaj mi nie pozwala tego zrealizować w pełni, to rzeczywiście kampy, to jest to słowo, nazwałbym je Cozy Camp, bo gdzieś tam mój przydomek taki sieciowy to jest Kamil Cozy, więc Cozy Campy to byłyby dokładnie miejsce, w którym spotykalibyśmy w grupie przedsiębiorców pewnie kilkunastu, małe kilkudziesięciu, może dwudziestu w sensie, mam na myśli myślenie więcej grupach, w których oprócz fizycznych treningów, które pewnie ja bym prowadził, mielibyśmy elementy takiego holistycznego well-beingu, związanego z dietetyką, związanego ze zdrowiem mentalnym. Takie osoby chciałbym zapraszać, które by mi pomagały, więc buduję sobie powoli bazę kontaktów i ekspertów, których będę mógł zapraszać do tego projektu i wyobrażam sobie to w ten sposób, że oprócz treści, których pewnie chciałbym publikować trochę więcej w sieci na temat tego, jak być zdrowym przedsiębiorcą, to chciałbym, żeby na każdym kampie było troszeczkę coś innego, ale coś wyjątkowego, czyli poznanie osób, które są pewnymi autorytetami w danych dziedzinach, tak jak mówię, czy to psychologii, czy zdrowia takiego związanego z odżywianiem, suplementacją, no różnymi rzeczami po to, żeby po prostu długo i zdrowo cieszyć się tym życiem, które nam jeszcze zostało.
Greg Albrecht: Ekstra. Dlaczego nie można tego zrobić w tym momencie. Ja już bym chciał to zrobić, jak o tym opowiedziałeś.
Kamil Kozłowski: W moim przypadku to chyba czas jednak ogranicza, bo to skupienie na spółkach, ono jeszcze jest. Też czekałaby mnie, myślę… Poważna rozmowa ze wspólnikami, no bo trzeba ten czas wyłuskać. Ja jestem bardzo mocnym zwolennikiem robienia więcej. I jednocześnie odejmowania, czyli jeżeli chcę coś zrobić nowego, to od razu myślę, to czego bym nie zrobił, bo już się nauczyłem, kiedyś tylko dokładałem i to się kończy bardzo źle, to się kończy tym, że sen jest krótki, a doby nigdy nie starcza i dużą frustracją niedowożenia rzeczy, więc dzisiaj jak wchodzę w coś nowego, to myślę od razu, gdzie mogę coś odjąć, więc na ten moment nie za bardzo jestem w stanie co odjąć, a nie chcę, żeby to się odbyło. odbiło na czasie mojego własnego sportu, który uwielbiam, chociaż to akurat można dość dobrze połączyć, ale na pewno na czasie z rodziną i firmy, które dzisiaj jeszcze są tak skonstruowane, że mojego czasu wymagają.
Greg Albrecht: Super. Podjerałem się tym konceptem bardzo. Myślę, że można znaleźć rozwiązanie, ale to, co powiedziałeś o tym, że każde nowe zobowiązanie musi nieść ze sobą dużą redukcję, innych zobowiązań. Ja mam takie podejście w trywialnym obszarze, że jak chcę sobie kupić nową koszulkę zawsze myślę czy mogę się dwóch innych pozbyć. Czyli na zasadzie takiej, żeby mieć też ten trade-off duży, żeby po prostu się uwalniać od rzeczy tak samo. Jak możesz się uwalniać od rzeczy, jak możesz się uwalniać od innych elementów i to w czasie jest tak samo. Jest ta pułapka myślenia, że mogę zrobić wszystko szybko, aczkolwiek z tym kampem to myślę, że można to MVP trzeba by było szybko wystartować, żeby zobaczyć, zbudować pierwsze doświadczenie, na których na którym można budować kolejne. A jakie są twoje praktyki sportowe. W czym ty już jesteś wzorem w jakimś ujęciu dla tych wszystkich przedsiębiorców. Co robisz ze swoim zdrowiem, ze sportem, z suplementacją, z żywieniem. Jakie masz takie najważniejsze praktyki.
Kamil Kozłowski: Ciekawy temat i możemy go troszeczkę tutaj rozszerzyć. Ja przede wszystkim, jeśli w ogóle jestem dla kogoś wzorem, to ja chcę być wzorem zdrowego ciała, dobrze zbudowanego, silnego, wytrzymałego ciała, więc absolutnie nie chcę być wzorem osiągania celów samych w sobie. Jak spotykam czasami przedsiębiorców, to widzą na przykład, że biegam, widzą, że trenuję siłownię, no to tam pytają od razu, a kiedy Ironman. To ja odpowiedź mam prawdopodobnie nigdy, być może kiedyś, ale to tylko kiedy byłbym w momencie, że naprawdę czuję, że jestem tak już, ten endurance, to wytrenowanie jest tak dobre, że ja to zrobię sobie na gładko.
Na pewno cel sam w sobie dla mnie to nie jest. Dla mnie celem jest tutaj zdrowie. Więc to, jak ja bym chciał to skonstruować, to jest związane z tym… Inaczej, wracając do twojego pytania, co u mnie dzisiaj występuje, to przede wszystkim w skupieniu na tym, jak powiedziałem, na tym, jak budować swoje ciało. Więc te elementy, które ja wplatam, w których myślę, że jestem w jakiś sposób zdrowie, wzorem, to jest siłownia, to są elementy kalisteniki, czyli drążki, tego typu elementy, chociaż to jest na bardzo raczej u mnie niskim poziomie, ja nie powiem, że jestem tutaj zaawansowany, natomiast wystarczającym, żeby coś tam zrobić i pokazać, ale jest to raczej związane z tym, żeby po kawałku systematycznie, ja też mam takie swoje plany treningowe, gdzie raczej skupiam się na kilku tygodniach budowania pewnych obszarów ciała, budować to silne ciało. Do tego jest też elementy wytrzymałościowe, to jest bieganie, czyli ono jest krótsze, dłuższo-dystansowe, zależy jak to nazwać, wiem, że sam dużo biegasz, więc pewnie znacznie więcej niż ja. U mnie to jest na przykład 2-3 razy w tygodniu minimum, a czasami więcej, dystanse typu 10 lub trochę więcej kilometrów, czasami to jest 5. Mam takie dni, że na przykład biegam codziennie po 5 kilometrów i to jest super dla mnie, ale są takie momenty, gdzie biegam 12-15 kilometrów.
czy 10 kilometrów to najczęściej. No i czasami jest jeszcze siłownia, staram się, żeby nie było w ten sam dzień, ale tej siłowni jest dużo. No i jeżeli już jestem na siłowni lub trenuję w domu, bo też tak mi się zdarza, to staram się, żeby trzecim elementem był trening sprawnościowy całego ciała. To jest najczęściej mata, to jest bodyweight, to są różne, różne ćwiczenia, które wykonuję i zauważyłem, że przede wszystkim z biegiem lat Te ćwiczenia chyba najwięcej mi dają. Po bieganiu jestem dość pospinany, po samej siłowni też czuję się jak pust z węglem, jeżeli ona jest tylko kilka dni i na przykład nie było i dopiero wprowadzenie elementu tego, że jestem na macie, wyginam się, skaczę, różne dziwne figury, trenuję. to wtedy się czuję rzeczywiście jak taka sprężynka, czyli taki mega, mega wysportowany i jeżeli te wszystkie stawy we wszystkie strony są poruszone. Więc chyba na tych trzech elementach najbardziej się skupiam.
Greg Albrecht: Super. I rozumiem, że oprócz tego śpisz dużo, pijesz dużo wody i robisz te wszystkie inne elementy. Czy masz jakieś takie rzeczy, które twoim zdaniem składają się na twoje dobre samopoczucie poza snem i treningiem, które są twoim odkryciem na przykład, jeżeli chodzi o nie wiem co, jedzenie… czy inne elementy, suplementacje, czy jakieś inne rzeczy, które uważasz, że mają znaczenie.
Kamil Kozłowski: Tak, one dotyczą mnie i moich personalnych decyzji. To kilka obszarów, które poruszyłeś. Sen absolutnie jest dla mnie bardzo ważny. Nie jest moją mocną stroną dzisiaj i jest to element, który chyba najbardziej musiałbym poprawić. Ja ze swojej natury takiej aktywnej dużo lepiej wychodzi mi, jeżeli jestem w stanie… tego, że ta kora czołowa decyduje o czym się to po prostu robię.
Czy to jest bieganie, czy to jest praca, czy to są jakieś treningi, cokolwiek, to mi to wychodzi świetnie. Jeżeli przychodzi moment wyłączenia i takiego uspokojenia się, to z tym mam problem, więc czasami to zasypianie u mnie trwa dłużej i myślę, że to jest element, na którym powinienem jeszcze pracować i coś co poprawić, ale jest to ważny element dla mnie. Czyli jeżeli pytasz, czy jestem skupiony na śnie tak, czy mi on efektywnie wychodzi, to nie.
Moje covery ciągle jest na słabym poziomie. Chciałbym to poprawić, to pewnie jest związane z ilością spraw, stresu trochę i ogólnie długością snu. Bywa tak, że rzeczywiście ciągle jestem operacyjnie zaangażowany w różne tematy, więc bywa tak, że dzieci pochorze i muszę jeszcze dokończyć pewne tematy. Na przykład pracuję do 22-23 no i trudniej się wtedy zasypia, mimo że korzystam z okularów takich wieczornych, wycinających niebieskie światło itd. Natomiast inne elementy, które mi bardzo pomogły w życiu, to jest wyeliminowany cukru. Dzisiaj ten cukier jest u mnie wyeliminowany do zera na tyle, ile się da oczywiście, żyjąc normalnie, czyli do niczego nie dodaję i nie używam, nigdy nie piję żadnych słodkich napojów i ogólnie nie jem niczego, co by zawierało cukier. Trochę mi to zajęło, chyba najdłużej, z wychodzenia z jakichkolwiek rzeczy, tak żeby umieć nie zjeść pączka, słodkiej czekolady, czy jakiegoś tam batona i tak dalej, natomiast chyba to jest element, który… który sobie bardzo cenię i który pozwolił mi utrzymywać stały poziom energii.
Nie mam żadnych wahań energetycznych i tak dalej. Cukier to jest jedno, u mnie to jest jedna kawa dziennie, jestem bardzo czuły na kawę, o tym chwilę rano rozmawialiśmy, więc ta jedna kawa dziennie i ona musi być przed południem. Lubię kawę, ona jest najczęściej koło dziewiątej, rano dziesiątej, przed południem, po południu już mnie nie namówisz na kawę, w sensie po dwunastej, nie mówię po południu o szesnastej, tylko po dwunastej, a zdarzało mi się wypijać nie raz dwie kawy, to jest dla mnie masakra, już wtedy wiem, że noc jest nieprzespana. Więc to jest u mnie jedna kawa dziennie, czyli utrzymywanie tego poziomu energii raczej pochodzącej z dobrego odżywiania, snu, treningów, a nie kawy. Były takie okresy w moim życiu, że druga, trzecia kawa i to jest fajne. Taki człowiek jest zajarany normalnie i gdzieś tam po południu 18 jeszcze pracuje, a to totalnie rozwala potem.
Po kilku takich dniach to wypruty. No i chyba najnowszą taką moją eliminacją jest alkohol. Na dzień dzisiejszy wyeliminowany całkowicie do zera.
Jako taki eksperyment. ja gdzieś tam przeżyłem i swoje w życiu wypiłem, czy to przy okazjach biznesowych, podróży różnych, no i z przyjaciółmi i tak dalej, taką mamy kulturę, nie chcę tutaj się tłumaczyć, ale ta świadomość rośnie, mi się to bardzo podoba, nie jest ciągle zbyt wysoka. Osobiście zachęcam do tego, żeby przynajmniej spróbować i to może nie tydzień, czy od piątku do piątku, tylko jednak trochę dłużej.
Ja widzę te pozytywne elementy tego. Chyba otoczenie się ludźmi też, którzy gdzieś tam… Natomiast nie jestem jakimś zwolnikiem, że alkohol to zło, to samo i że nie wolno i tak dalej.
To absolutnie nie. Każdy niech robi, co chce. Ja nikomu nie zaglądam do szklanki. Natomiast w ramach eksperymentu mi się to spodobało.
Jest to… Długi i niedługi okres, w sensie, jeżeli mówimy o takich okresach, to może jest to jakieś dwa lata, kiedy tego alkoholu jest zdecydowanie mniej, czyli taki drop i w omijaniu okazji, bo tych okazji jest po prostu mnóstwo, można po prostu co weekend i jeszcze częściej, jeżeli się działa w biznesie, tak jak ja, spotkania, to ta lampka wina, gdzieś tam drink i tak dalej, który lubiłem bardzo, sam lubię bardzo whisky na przykład z alkoholi i jakby mam ich wiele w domu, w tej chwili zamkniętych butelek. Znajomi przynoszą, dostawałem i tak dalej, bo znajomi wiedzą, że to lubię, czy lubiłem.
Więc takie pierwsze wyeliminowanie wszystkich okazji i zostawienie tylko tych naprawdę dużych. Jak byłem gdzieś tam na weselu, mówię, okej, dobra, no to tam wódkę na weselu wypiłem, czy nie wiem, Sylwester, czy jakaś tam jakieś święta. To był ten pierwszy krok od tego roku, czyli ostatniego drinka wypiłem w Sylwestra tego roku. postanowiłem spróbować jak najdłużej nie i na razie jestem zadowolony, tak mamy drugi miesiąc, za chwilę minie. Natomiast wcześniej rzeczywiście już to wyeliminowanie takie alkoholu od tych okazji do okazji już spowodowało bardzo dużą zmianę, chyba największą. To, że gdzieś tam powiedzmy raz na trzy miesiące gdzieś znowu te dwa, trzy drinki wpadły, to mi nie robiło już tak dużej różnicy, ale chcę zobaczyć jak to będzie, gdyby go w ogóle nie było. Czy kiedyś jeszcze się napiję.
Na pewno tak. Lubię alkohol, ktoś mnie na pewno kiedyś jeszcze namówi na whisky. Czy się kiedyś upiję. Być może. Więc będą takie elementy, nie mam czegoś takiego, że absolutnie już nigdy niczego nie dotknę.
Jest to element życia, pewien element kultury. potrafi być fajny, natomiast mam dużo edukacji przerobionej i wiedzy na temat tego, jak bardzo niszczące to jest. Tylko dla naszego ciała, do właściwie każdego elementu, tak. Poczynając od skóry, stabów, cery, poprzez przede wszystkim mózg. Najbardziej tutaj ta degradacja mózgu, neuronów, masy szarej, białej w mózgu jest tym elementem, który mnie przeraża. Ja chcę mieć mózg jak najdłużej sprawny.
Greg Albrecht: No w pełni Cię rozumiem.
W tych wszystkich elementach, o których mówiłeś, ja też nie piję alkoholu już kilka lat. Kiedyś też, i to w ogóle ciekawe, bo ja zrobiłem taki eksperyment, że nie piłem alkoholu przez chyba 6 lat. Potem stwierdziłem, że to jest trochę przegięcie i zacząłem trochę pić alkoholu, ale później jak urodziły mi się dzieci, to ostatni raz piłem alkohol napępkowy, to już 3 lata z hakiem. Stwierdziłem, że jednak to jest bez sensu, bo po prostu bardzo mi to szkodzi i naprawdę się nie cieszę z tego specjalnie, że zrobiłem przerwę między jednym tym a drugim okresem, bo myślę, że to było mi zupełnie na nic. Mam bardziej radykalne podejście tego. Uważam, że jest to dla mnie mega niszczące, bo też fajnie w tych swoich praktykach mówiłeś o tym, co działa u ciebie, na przykład ta kawa i ta samoświadomość jest tak ważna, bo nie ma moim zdaniem jednej recepty, dla każdego, tak, jednego będzie ten alkohol bardziej szkodził i bardziej będzie młodoskwiera będzie widział, to wiadomo, że jest szkodliwe to dla wszystkich, ale jednych będzie to, łatwiej im będzie przestać, bo tak im będzie szkodziło. Z cukrem podobnie, ja miałem ten sam eksperyment, akurat dla mnie to zawsze największy nauk był, więc nie jadłem cukru w dwudziestym trzecim roku ani razu, nic z cukrem i mówię, nie no, trochę przesadziłem, chciałem zobaczyć w dwudziestym czwartym i zacząłem, że to jest takie trochę gotowanie żaby, Podjąłem decyzję, że w tym roku też nie jem w ogóle cukru, dlatego że nic dobrego to nie przynosi, a jest bardzo łatwo zrobić wyłom od zasady i myślę, że kiedy nie mamy konieczności podejmowania decyzji za każdym razem tak czy nie, tylko po prostu jest bardzo łatwo zero jedynkowo, defaultowa odpowiedź jest nie, to jest dużo łatwiej utrzymać się i to w tych dwóch aspektach takie mam wrażenie. mam do tego podejście i bardzo też to wspieram. Każdy oczywiście podejmuje swoje własne wybory, ale myślę, że nie ma dwóch zdań, że oba te składniki są w zasadzie niepotrzebne i na pewno szkodliwe. Więc fajnie. I to jest też taka zmiana społeczna w tym zakresie.
Kamil Kozłowski: Ona następuje, tak. Ja bym powiedział, że one są potrzebne i są bardzo istotne w elemencie utrzymania zdrowia własnego ciała i super je wprowadzić, polecam. Natomiast, tak jak powiedziałeś, każdy ma swoją drogę i ja uważam, że też są elementy dobre związane z nimi. Jeżeli ktoś uwielbia zjeść coś słodkiego i raz na jakiś czas zje sobie kawałek ciasta, czy jakiś deser, one potrafią naprawdę przynieść sporo radości. Mam kolegę, który jest fanem deserów i uwielbia wszystko, co jest pistacjowe i tak dalej i widzę, jak dużo mu to radości sprawia od czasu do czasu zjedzenie czegoś takiego i uważam, że to jest okej, to znaczy inaczej, trzeba mieć świadomość konsekwencji decyzji, że zjem coś lub nie zjem i umieć tym odpowiednio gdzieś tam zażonglować Zero jest najlepsze, natomiast jeżeli, myślę, że się to robi jakiś taki moderate, nawet ten alkohol, to trzeba mieć świadomość, że długo pity alkohol nawet w mniejszych ilościach może spowodować pewne elementy, których nie będziemy widzieć przez 30 lat i na przykład wystąpią, jak będziemy mieli tych lat, nie wiem, 60, 70, 80. A pewna degradacja mózgu i tak dalej. Natomiast ona może być bardzo niewielka i możemy się pogodzić dzisiaj z tym, że okej, no to przez najbliższe lata czasami ten drink wejdzie, będę miał fajniejsze życie, bo tak sobie wybrałem, dla mnie fajniejsze, a jednocześnie godzę się z tym, że ta starość może być trudniejsza. Ja akurat chcę dla siebie inaczej. To jest moja personalna decyzja, ale tak jak mówię, każdy ma swoje życie i swoją decyzję. Polecam się poedukować. To jest, uważam, najważniejszy element, czyli edukacja w danym zakresie i dopiero potem zdecydować, czyli dowiedzieć się, co alkohol robisz z twoim mózgiem, co robisz z twoją wątrobą, z ciałem i wtedy zdecydować, czy go chcesz pić, czy nie. Jest to dużo łatwiej i dużo bardziej świadomie. Tak samo cukier, jak wysoka insulina powoduje degradację komórek i czy jest nam potrzebna, czy nie. Poczytać, posłuchać sobie na ten temat i wtedy podjąć decyzję.
Greg Albrecht: Jakie masz podejście do poszukiwania informacji w tym momencie. Bo masz ten nawyk zadawania pytań dlaczego, więc to nie od dzisiaj już stosujesz tę metodę, ale powiedzmy, że dzisiaj bym ci powiedział, że jedzenie selera jest bardzo szkodliwe albo usłyszałbyś coś takiego.
To jaki jest twój model zdobywania wiedzy. Jak podchodzisz do tego. Po prostu od razu przechodzisz do poszukiwania danych. Gdzie tych danych poszukujesz. Jaki jest twój model zdobywania zdobywania rzeczywistej, rzetelnej wiedzy na ten temat, bo też możemy powiedzieć, że możesz przeczytać co tylko chcesz. Czyli krótko mówiąc, na każdy temat, jeżeli szukasz odpowiedzi, to znajdziesz taką odpowiedź, jaką chcesz znaleźć, jeżeli nie będziesz szukał w odpowiedni sposób. To też jest jakby taka pułapka powszechnej dostępności, w cudzysłowie, wiedzy, czyli po prostu wiedzy ze słabych źródeł. Jak ty podchodzisz do tego.
Kamil Kozłowski: Absolutnie. Jest to dzisiaj bardzo duże wyzwanie przez to, że ta wiedza jest dostępna i tak jak powiedziałeś, możesz znaleźć badania czy poparcie właściwie każdej tezy i na wszystko jest najczęściej badanie, no bo ja tym się posługuję, czy gdzieś tam w tej przestrzeni operuję. Lubię mieć dowody na jakiś temat, ale rzeczywiście zdecydowanie, co jest prawdą, co nie jest trudne. Wiesz co, moje sposoby i metody… Jeżeli mam możliwość, to fizyczne rozmowy z ludźmi. Dzisiaj mój network jest całkiem duży, biznesu, ale również ludzi, którzy są autorytetami, więc zdarza mi się zadzwonić, napisać do kogoś, kto się na danym temacie zna. Często jeżeli wiem, że jadę na jakieś spotkanie, dzisiaj na przykład będę na spotkaniu, po południu, w którym będzie uczestniczył również Szymon Negacz i już mam dla niego listę pytań, on jeszcze nie wie, ale był tutaj u ciebie w podcaście ostatnio, mam kilka pytań, z których się przygotowuję i postaram się gdzieś tam go w kolorach zaczepić i zahaczyć, bo mam kilka tematów, które chciałbym poruszyć, biznesowe, Szymon jest świetny pod kątem rozwoju biznesu, więc jeżeli mam tylko okazję, to absolutnie fizycznie ludzi zaczepiam i nauczyłem się nie mieć z tym problemu, kiedyś miałem z tym ogromny problem, strasznie nie lubiłem komuś zawracać głowy, przeszkadzać, I czułem się, że nikt nie będzie chciał dla mnie mieć czasu, aż po prostu obserwacja innych i nauczenie się, że warto wychodzić i że to nic nie kosztuje. Może trochę takiego własnego bólu, że trzeba przełamać to i podejść do kogoś i zagadać. Ktoś na przykład, kto cię nie zna jeszcze. Więc wiedza bezpośrednia super.
Dalej YouTube. Z YouTubem sprzętam dużo czasu, czasami myślę, że za dużo. Wręcz może tu wchodzić jakieś uzależnienie od treści edukacyjnych, bo od tego też można się uzależnić. Lubię przesłuchać sobie jakieś dane tematy.
Więc to edukacja. No i chyba tym najnowszym moim źródłem wiedzy to są modele, ale dosłownie te, które są dziś dostępne, nie mówię tutaj o GPT sensu stricte, ale raczej modele, które umożliwiają tak zwany deep research. To dzisiaj jest dostępne na przykład w Perplexity, ale od niedawna również w czasie GPT.
jest to dostępne również w Groku najnowszym 3 i ten Deep Research, który od kilku tygodni wałkuje, rzeczywiście jest takim dla mnie game changerem zdobywania wiedzy, bo on potrafi przewalić kilkadziesiąt źródeł i bardzo fajnie podsumować, więc ten dialog, który można dzisiaj prowadzić z tymi modelami i doszukiwania pewnej wiedzy jest chyba tym miejscem, z którego korzystam najczęściej. Oczywiście sięgając potem do źródeł, bo to jest o tyle właśnie fajnie skonstruowane, że oprócz tego, że mamy bo wcześniej w czacie GPT było tak, że on ci coś wypluł i właściwie koniec. Musiałeś albo temu uwierzyć, albo nie. Wiemy, że jest mnóstwo przypadków halucynacji, zmyślania, czy właśnie brania źródeł. Właściwie nie wiadomo skąd, nawet jak on mówił prawdę, to korzystał z artykułu, który na przykład był może nie do końca właściwy, ale my tego nie wiedzieliśmy. Po prostu ta wiedza była wypluta i tyle. Jeżeli dzisiaj korzystamy z narzędzi typu Deep Research, one nam dokładnie pokazują, skąd pochodzi dana wiedza i są wszystkie cytacje i tak dalej i elementy, gdzie możemy bardzo łatwo sobie przeskoczyć i doczytać i tam sprawdzić, co ten autor rzeczywiście miał na myśli. Więc myślę, że to jest dla mnie super. Często rozmawiam z czatem GPT, zdarza mi się wyjść na bieganie i przez dwie godziny gadać z czatem GPT. Polecam, można się tego nauczyć. Ta rozmowa jest troszeczkę inna niż z człowiekiem. Ale można sobie w ten sposób nawet popracować, mi się zdarza pracować w ten sposób, typu dwugodzinny bieg na przykład, może nie w jakimś mega tempie, bo wtedy ciężko się skupić na wszystkim. Zdarzało mi się, że na koniec powstał dokument, w ogóle wypracowałem sobie jakąś strategię, czy jakiś element, bo rozmawiałem jeszcze o tym GPT, możemy go na koniec poprosić, żeby ci to po prostu streścił do dokumentu na koniec, który jest wsadem dla mnie do jakiegoś procesu.
Greg Albrecht: Tego jeszcze nie testowałem, bo spotkań podczas biegania sporo odbyłem, uczę się hiszpańskiego czasem w trakcie biegania, czyli mam konwersacje z moim nauczycielem w trakcie biegania, ale jeszcze z czatem GPT tylko z samochodu rozmawiałem, to może być ciekawe, także dobry sposób na spędzenie tych iluś godzin w tygodniu, które spędzam biegając.
Kamil Kozłowski: Ja to uwielbiam, jak jestem w jakimś nowym miejscu, często podróżuję. Wbiegam do jakiegoś parku, jestem w Stanach i zaczynam pytać Charter Beauty, gdzie ja jestem, żeby mi opowiedział historię tego miejsca, gdzie mam pobiec. Rewelacyjna taka edukacja połączona z rozrywką, powiedziałbym, zwiedzania. Ja w ogóle często zwiedzam w ten sposób miejsca, więc jakbyśmy się tutaj odnieśli do tego biegania czy sportu. Ja jadąc w dane miejsce, najczęściej zakładam buty biegowe i idę pobiegać i w ten sposób poznaję okolice.
Greg Albrecht: Super. I jakie miejsce byś się polecił z tych, które ostatnio odwiedziłeś.
Kamil Kozłowski: Oj, dużo tego jest.
Wiesz co. Ja osobiście lubię Stany Zjednoczone i mam je dość dobrze zjeżdżone od wschodu do zachodu. Co najbardziej chyba lubię i coś dla mnie uderzającą taką zmianą jest to, jak Stany oczywiście są różnorodne, jak każdy prawdopodobnie duży kraj, podobnie Chiny, nawet Polska jest bardzo różnorodna, ale już jeżeli to przeniesiemy na skalę Ameryki, to tamta różnorodność jest ogromna i centra miast są kompletnie inne niż amerykańskie przedmieścia, czy to przedmieścia Ohio, czy ostatnio miałem okazję spędzić weekend w północnej Karolinie, w mniejszych takich miasteczkach. I tam rzeczywiście, no mógłbym polecić, to znaczy jeżeli ktoś ma taką możliwość, czas i finanse, to przedmieścia amerykańskie w tych może takich niegłównych Stanach są naprawdę piękne, ciekawe i jest tam spora inność i różnorodność. Są też niesamowicie dobrze zadbane, to znaczy centra miast typu Austin na przykład, czy San Francisco, Tam będzie to wyglądało inaczej niż w Polsce, to znaczy bezdomni na ulicach, sporo brudu i tak dalej. Ta kultura tego, jak to miasto wygląda, jest trochę inna. Trzeba się do tego albo przyzwyczaić, albo nastawić, że tak po prostu jest. Natomiast jak się wyjedzie właśnie już kilkadziesiąt kilometrów za miasto, to to wygląda już naprawdę zupełnie inaczej i bardzo przyjemnie z mojego punktu widzenia.
Greg Albrecht: Super. Kamil, o co cię nie zapytałem.
Kamil Kozłowski: Może nie pytanie, które chciałbym, żebyś mi zadał, ale moglibyśmy… wrzucić tutaj temat na antenie pewnej inicjatywy, czyli wspomniałem o tym zdrowiu przedsiębiorcy przede wszystkim, ale Oczywiście to byłoby szerzej kierowane. Obecnie buduję sobie sieć kontaktów ludzi, którzy mogą mi w tym pomóc. Więc chciałbym tutaj zachęcić i z twoją pomocą i poruszyć to, że właśnie jeżeli jesteś osobą, która może coś wnieść do mojego projektu, którym jest zdrowie przedsiębiorcy związane ze sportem, właśnie dietetyką i takim holistycznym podejściem do życia, do fajnego życia w ten sposób, to z przyjemnością zapraszam do kontaktu tutaj ze mną czy przez Ciebie, czy bezpośrednio do mnie na Instagramie, możecie do mnie pisać na LinkedInie, można mnie łatwo też myślę znaleźć, ewentualnie w innych kanałach. Także to jest ten element ważny dla mnie, żeby taką sieć dzisiaj sobie zbudować, bo tych kampów pewnie będzie więcej, one będą z czasem częstsze, więc osób do współpracy będę potrzebował więcej.
Greg Albrecht: Super, no ja się nie mogę doczekać, temat jest super ciekawy, także myślę, że w tym temacie będziemy w kontakcie. Kamil, bardzo Ci dziękuję za szczerą, otwartą rozmowę i mnóstwo takich konkretnych i trzymam kciuki za to, żebyś w tym wspaniałym zdrowiu kolejne 100 lat żył i osiągał fajne, satysfakcjonujące cele nowe we wszystkich swoich projektach biznesowych i nie tylko.
Kamil Kozłowski: Ja również Ci dziękuję, dziękuję Wam wszystkim. Niesamowicie ciekawa rozmowa.