Zmień język:
Contact us
Call us

Łukasz Wojciechowski – Enpire: od zera do 240 pracowników branży spedycyjnej

Łukasz Wojciechowski – Enpire – posłuchaj podcastu:

ZASUBSKRYBUJ GREG ALBRECHT PODCAST – WSZYSTKIE TWARZE BIZNESU:
Apple Podcasts
Google Podcasts
YouTube
Spotify

Łukasz Wojciechowski – Enpire – opis odcinka:


Gościem 118. odcinka #GAP jest Łukasz Wojciechowski – właściciel, założyciel i dyrektor generalny firmy ENPIRE. Jej głównym obszarem działania jest międzynarodowa spedycja drogowa, lotnicza, morska i kolejowa.

Łukasz firmę założył w wieku 22 lat w Bydgoszczy i przez pierwszy rok był jej jedynym pracownikiem. Obecnie ENPIRE zatrudnia ponad 240 pełnoetatowych pracowników i ma oddziały w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku i Białymstoku.
Warszawskie biuro to jednocześnie siedziba dodatkowych działalności biznesowych rozwijanych pod marką ENPIRE.

ENPIRE było wielokrotnie nagrodzone w prestiżowych rankingach za dynamiczny rozwój, w tym wzrost przychodów o 1611% w latach 2015-2018, oraz rzetelne i uczciwe podejście do biznesu.

W 2020 roku została po raz kolejny doceniona przez FT 1000 Financial Times jako jedna z najszybciej rosnących firm w Europie.

Z Łukaszem rozmawialiśmy m.in. o tym:

  • Jak można pokonać początkowy opór przed cold call’ami?
  • Co jest najtrudniejsze w przejściu z działalności jednoosobowej na zatrudnianie ludzi?
  • Czy techonologia wygrywa z personalną obsługą klienta?
  • Jak utrzymać najlepszych ludzi w firmie?
  • Dlaczego osoba nastawiona tylko na wyniki nie jest dobrym pracownikiem?
  • Jakie trudności wiążą się z zarządzaniem rozproszonym?
  • Jakie są bariery wejścia na rynek spedycyjny?
  • Dlaczego planowanie we współczesnych czasach jest bardzo trudne?
  • Jakie książki miały wpływ na życie i biznes Łukasza?
  • Dlaczego szufladkowanie ludzi nie jest dobrym rozwiązaniem w biznesie?
  • Czy przedsiębiorca może wstawać po 5 rano?
  • Jakie są największe mity związane z prowadzeniem własnej firmy?
  • Dlaczego rozmowa jest najważniejsza w każdej relacji?

Dołącz do Klubu Greg Albrecht Podcast, aby mieć dostęp do ekskluzywnych materiałów, spotkań i wpływ na kształt tego podcastu: https://albrechtpartners.com/klub

Masz pomysł na temat odcinka? Znasz kogoś, kto powinien być moim gościem? A może chcesz zostać sponsorem podcastu? Napisz do mnie: gregalbrechtpodcast (at) gmail.com

Wideo – Łukasz Wojciechowski – Enpire:

Transkrypcja – Łukasz Wojciechowski – Enpire:

Greg Albrecht: Dziś w Greg Albrecht Podcast, nie nikt inny, tylko Łukasz Wojciechowski, założyciel firmy Enpire. Cześć Łukasz. Bardzo się cieszę, że jesteś tutaj dzisiaj z nami, bo branża, którą reprezentujesz, jest dla mnie szalenie interesująca i muszę powiedzieć, że mam o niej bardzo małą wiedzę i podejrzewam, że też wielu słuchaczy może o tym wiedzieć niewiele, a jest to jednak branża, która dotyczy nas wszystkich. No bo prawda jest taka, że nawet tej wody, którą tutaj mam, pewnie nie mógłbym się napić, gdyby ktoś do sklepu obok nie przywiózł. Powiedz, jak to jest w ogóle, czym jest ta branża i czym zajmujecie się jako Enpire?

Łukasz Wojciechowski: To bardzo ciekawe, że dla Ciebie jest to bardzo interesująca branża, bo faktycznie wiele ludzi może nie do końca wiedzieć, co takiego to dokładnie jest, ten transport, ta spedycja, ta cała logistyka, ale no gdzieś tak się trochę komuś o tym powie, to komuś się wydaje, to właśnie niezbyt coś w tym interesującego, takiego dla kogoś, kto po prostu myśli, że to tylko przewiezienie rzeczy z punktu A do punktu B. Ale to jednak jest i wymagające, pewno bardzo ciekawe, bo dużo się już dzieje i dużo zmian pewno tą branżę czeka. Także ogólnie tak krótko o branży, no to przypomnij mi pytanie, bo tak naprawdę mam opowiedzieć krótko o branży. 

Greg Albrecht: Tak, wiesz co, opowiedz, opowiedz proszę o firmie i firmie w branży, czyli co tak naprawdę robicie i jaka jest skala tego co robicie.

Łukasz Wojciechowski: Dobra, chciałem się upewnić, żeby za szeroko już o tej branży nie opowiadać, więc tak jakby tutaj schodząc do naszej firmy, no to my jesteśmy firmą spedycyjną, również transportową. Różni się to tym, nazywając się firmą transportową, posiadamy własne ciężarówki, którymi świadczymy te usługi transportowe, a jako spedycja organizujemy ten transport między innymi naszymi ciężarówkami, ale głównie ze względu na naszą skalę autami naszych podwykonawców, czyli te ciężarówki należą przede wszystkim do polskich firm transportowych, do właścicieli firm, którzy mają średnio powiedzmy jedną, dwie ciężarówki i których jest bardzo dużo w Polsce, których my jako polscy przewoźnicy realizujemy takich transportów międzynarodowych najwięcej w Unii Europejskiej, zatem dostępność aut na naszym rynku jest bardzo duża i dzięki nim organizujemy wiele transportów dla naszych polskich firm, ale też już w coraz większej mierze europejskich. Jeszcze tak jakby powiedzmy, podsumowując: klient lub firma, która potrzebuje lub kupiła jakiś towar od swojego dostawcy, kontaktuje się z nami, z naszym spedytorem, żeby zorganizował szybko tanio i bezpiecznie taki transport. Tak samo, jeżeli chce sprzedać swój towar klientowi, również się z nami kontaktuje, żebyśmy go jak najefektywniej dostarczyli do jego odbiorcy. 

Greg Albrecht: Od jak dawna prowadzicie tę działalność i co takiego, uważasz, wyróżnia Was na tle innych firm? 

Łukasz Wojciechowski: Zaraz będzie to 10 lat, od kiedy założyłem firmę. Bardzo trudno się w niej wyróżniać, bo jednak tak jak wspomniałem, głównie chodzi o przemieszczenie tego towaru. Trudno tutaj wymyślić jakieś dodatkowe usługi, zrobić z tego luksusową usługę, to jest wada transportu, ale na pewno wyróżniamy się tym, jak nasi spedytorzy podchodzą do tej całej organizacji transportu, do klientów, do całego procesu, bo to oni są jakby taką, można powiedzieć, usługą. Wszystko jest w rękach przede wszystkim spedytorów i staramy się, żeby mieć ich u nas w firmie jak najlepszych, żeby ich pozyskiwać, najlepszych z rynku i przede wszystkim u nas takich szkolić. Także staram się, żeby kwestia HR-owa była naszym wyróżnikiem. Oczywiście, staramy się różnie i w jak obsłudze klienta i sprzedaży i wielu innych kwestiach wyróżniać się, ale nie powiem, nie jest to taka odpowiedź wprost: postawiliśmy na to, skupiliśmy się na tym, zrobiliśmy jedną rzecz. Takiego czegoś nie ma, jest po prostu, można starać się, żeby wiele procesów było jak najlepiej zarządzane. 

Greg Albrecht: Jaka jest w tej chwili skala Waszego biznesu, ile jest transakcji, ile obsługujecie tego ruchu? Żeby sobie wyobrazić, co to znaczy duża firma spedycyjno-transportowa. 

Łukasz Wojciechowski: Zatrudniamy obecnie 240 pracowników, z czego najliczniejsza grupa to są spedytorzy. Obecnie, jeżeli chodzi o transport drogowy, to każdego tygodnia wysyłamy do na pewno przynajmniej trzydziestu paru państw łącznie. Ogólnie jest to ponad 40 państw głównie na terenie Europy. Statystyk takich bieżących teraz akurat nie mam, ale to są dziesiątki tysięcy transportów, a nawet i więcej każdego roku. Teraz od kiedy mamy spedycję lotniczą, od kiedy mamy też spedycję morską i kolejową, to już nie są to tylko państwa europejskie, ale i całego świata. Oczywiście głównie to są Chiny, jeśli chodzi o import, bardziej Ameryki, jeśli chodzi o eksport, ale coraz bardziej to rozwijamy i tych krajów przybywa, zatem potrafimy. Z tego, co pamiętam, marketingowe nasze treści pokazują, że było to już dłuższy czas temu, 40 tysięcy ton miesięcznie ładunków, także jest tego bardzo, bardzo dużo i każdego miesiąca tak naprawdę się rozwijamy, każdego roku się rozwijamy i na pewno będzie tego coraz więcej. 

Greg Albrecht: Co się wydarzyło 10 lat temu, że zdecydowałeś się właśnie wejść w tę branżę, bo każdy ma jakąś swoją historię. Jest coś takiego, co gdzieś na początku, jakaś iskra, która spowodowała, dobra, chcę spróbować w tej branży, i co dla Ciebie akurat było takim motorem napędowym do tego, żebyś zaczął prowadzić ten biznes?

Łukasz Wojciechowski: Jeśli chodzi o branżę logistyczną, to na pewno przez długi czas byłem przekonany, że akurat w tej branży nie będę prowadził biznesu. Ja już gdzieś w klasie maturalnej wiedziałem, że za bardzo nie będę chciał kontynuować edukacji, a przynajmniej się na niej skupiać, rozpocząć drogę zawodową, no i wiedziałem, że bezpieczną drogą będzie logistyka, bo to był czas, kiedy dużo kierunków się pojawiało na studiach, wszyscy o tej logistyce mówili. Ja tak, jak mówiłem, na te studia jakoś bardzo nie chciałem iść, ale żeby gdzieś tam powiedzmy mamie chociaż trochę przyjemność sprawić, no to na jakieś się zapisałem i poznawałem branżę u małych przewoźników. Później to były jakieś takie różne epizody, ale później wiedząc, że mimo wszystko zależy mi, żeby pójść w biznes, który będzie mi na pewno bliższy, bo z takich usług transportowych nawet nie korzystałem, a co dopiero, żeby prowadzić jakąś firmę. Byłem przekonany, że trzeba się na mechanice znać, na przeróżnych specjalistycznych rzeczach, jak jeszcze obserwowałem przeróżne problemy tej branży, typu z kierowcami, typu z jakimiś incydentami, nie mówiąc o nieuregulowanych fakturach, no to może firmy transportowe nie, ale chcąc dalej brnąć w tą logistykę, to szukałem pracy, już przeprowadzając się do Poznania, w dużych firm logistycznych. Jakieś studia wciąż miałem w planie, ale to była gdzieś tam taka bezpieczna droga, wciąż chciałem zostać przedsiębiorcą, dlatego planowałem w wieku już tam 18 czy 19 lat, pisałem biznesplany sobie, pod sklepy, pod portale internetowe, to był czas tych dofinansowań chyba 2007-2013, to były te takie początki, słyszało się o wielu różnych możliwościach, dlatego zacząłem sam się tym interesować. No jako jeszcze nastolatek jeździłem po różnych firmach i agencjach, które by mi to stworzyły, jakiś portal, potem miał być portal chyba tam zakupowy, drugi z ofertami pracy, więc wiedziałem, że w tym kierunku pójdę, no i tak już może nie przedłużając, dużo różnych sytuacji, też trochę rodzinna, że musiałem wrócić do rodzinnego miasta, sprawiła, że karierę logistyczną musiałem porzucić. Choć pracowałem parę miesięcy w jednej firmie, to już przyszykowano mi jakiś awans po powiedzmy próbnym okresie, to jednak wróciłem i dużo różnych sytuacji sprawiło, że jednak ten biznes jakiś rozpocząć musiałem. Padło na to, że poznałem tą branżę logistyczną i transportową, na własne ciężarówki środków bym nie miał, więc że była możliwość, że takim spedytorem sam w sobie, firma i organizować ten transport, no i tak się zaczęło. Oczywiście byłem bardzo, bardzo podekscytowany, że w końcu jest ta własna firma, że już nie ważne, że branża nie do końca. Myślałem, że nie ta, od której zacznę, ale byłem no przeszczęśliwy. Już na samym początku kłody pod nogi, bo była ogromna taka decyzja, nawet gdzieś tam dyskutowałem w gronie najbliższych, czy warto wynająć biuro, bo to przecież jest ogromny koszt. Wiedziałem, że przecież nie będę gdzieś w domu u kogoś czy rodziców, a swojego mieszkania nie miałem. Nie będę rejestrował działalności, więc jakby trudna decyzja. Zdecydowałem się na wynajem biura 20 metrowego, które tam chyba 500 zł kosztowało. No i najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałem mieć internet stacjonarny, bo jeszcze wtedy tam bardziej się na tym bazowało, ale firma konkurencyjna do największej w tym czasie w Polsce nie mogła mi tego internetu założyć. Więc ja sobie wynająłem biuro i sobie czasami przychodziłem, żeby po prostu posiedzieć i  nic nie robić. Wydzwaniałem tam codziennie, jeszcze dojeżdżając na studia, w weekendy, żeby po prostu upewnić się, że w końcu mi go założą. W końcu założyli. Oczywiście pracowałem w międzyczasie, ale niestety w prywatnych warunkach. No i się zaczęło. Pierwszy rok samemu tak naprawdę cały czas, dzwonienie tak zwane „cold calle”,  czy do klientów, czy tutaj przekonywanie podwykonawców do tego, żeby spróbowali ze mną współpracować. I tak rok minął. Jakiś tam się obrót zrobił, a ja wciąż się zastanawiałem, czy to odpowiednia branża, bo jeszcze poznałem naprawdę, ile rzeczy nie wiem, ile powinienem wiedzieć. Jeszcze to był czas, kiedy się zmieniały takie trochę ustawy. Były rozporządzenia unijne, co do dostępu do zawodu przewoźnika spedytora. Pierwszy raz w ogóle akty prawne czytałem. Na początku nie miałem pojęcia, o co tam chodzi. Dosyć szybko, w miarę, mi się to spodobało przez to, że zacząłem to rozumieć, może. Ogólnie poznawanie pracy jako przedsiębiorca jednoosobowy, nie? No bo jeszcze firmą to nie można było nazwać. Dopiero zaczęła się firma i poważne wyzwania, jak się zaczęło zatrudniać pierwszych pracowników w drugim roku. To pewnie sobie w jakiejś tam dalszej części omówimy. A tak to podsumowując, kręta była droga. Wiedziałem, że chcę iść w biznes. Różne okoliczności sprawiły, że jednak to była spedycja, a mogłem to zrobić dzięki temu, że poznałem trochę branży już wcześniej. Tak ten początek wyglądał.

Greg Albrecht: Czym przekonałeś do siebie pierwszego klienta? Jak to wyglądało? Jeżeli masz to wspomnieć, jaki element na to wpłynął, że ktoś powiedział, no dobra, no jestem Łukasz, mam jakiś sprawdzonych dostawców. Pojawia się Łukasz, który bardzo by chciał odpalić swój biznes i mówi, ja Ci to przewiozę lepiej, taniej i w ogóle wspaniałej. I ktoś mówi, dobra, spróbuję. Co to była za sytuacja?

Łukasz Wojciechowski: Pierwszego klienta może tak nie do końca mogę pamiętać, bo wiem, że na pewno miałem w głowie różne firmy, do których miałem się odezwać. Nie pamiętam, z którymi po prostu się wypaliło, żeby zacząć współpracę. Po prostu miałem firmy, do których dużo ciężarówek podjeżdża i na pewno to było dużo takich telefonów. Szkoda, może gdzieś w dokumentach. Kiedyś to sprawdzę, ale na pewno pamiętam, jak miałem zacząć dzwonić do tych, to ja nie jestem osobą taką typową, która by po prostu bez problemu wzięła słuchawkę i zadzwoniła do kogokolwiek. Zupełnie nie mój typ charakteru, więc ja musiałem się do tego mocno przygotować. Oczywiście kupowałem książki, typowe takie jakieś bestsellery o sprzedaży, czyli zagranicznych autorów, którzy uczyli bardziej ubezpieczenia sprzedawać, więc trzeba to było przekładać. Po prostu no dużo tych przygotowań do takich stresowych, pierwszych telefonów. No i tak naprawdę samemu sobie stronę zrobiłem. Pierwszy raz to robiłem, więc zacząłem szukać, jak się robi strony. Dowiedziałem się coś o szablonach, więc zrobiłem na szybko jakąś stronę internetową, gdzie chociaż jakiś wizerunek sprawiłem, szybkie jakieś w wordzie dokumenty. Jak rozmawiałem z klientami, o to czegokolwiek nie powiedzieli, o tym, jakie mają zapotrzebowanie, to ja mówiłem, że oczywiście, że ja to wszystko zrobię.  Później weryfikowało, trzeba było się uczyć tak naprawdę na każdym przypadku. Tak wyglądały pierwsze współprace. Na pewno były to mniejsze i większe firmy. Wszystkiego się brałem. Pamiętam ten pierwszy rok, to byli przeróżni klienci, nawet jak się jeszcze wtedy jakieś wizytówki internetowe chyba działały, czy pod takim kątem, że klienci się znajdowali, bo już pamiętam, później ciężko było być w jakiejś bazie, bo to raczej był telefon dla dostawców, czyli żeby dzwonili ofertować. Ja pamiętam, że się na jakiejś stronie zarejestrowałem i nieraz przyszli mi klienci do biura i taki byłem zdziwiony, bo praca moja czy spedytorów to jest bardziej taka zdalna w biurze. Nie jest to kontakt bezpośredni z klientem, ale tamta wizytówka jakoś działała i nie raz miałem gości, mówię, bo różnego kalibru, jeśli chodzi o wielkość firmy, czy potrzebę transportu, to nawet mnie odwiedzali w biurze. Tak zapamiętałem ten pierwszy rok.

Greg Albrecht: I potem przyszedł moment, w którym zdecydowałeś się zatrudnić pracowników. Trochę jest jednak duża zmiana, jeżeli chodzi o życie przedsiębiorcy, bo z czegoś, co robisz samemu, co potrafisz kontrolować w 100% sam siebie w jakim stopniu, no bo w rzeczywistości nie, ale chociaż siebie możesz. No przechodzisz do takiej sytuacji, w której zaczynasz delegować ludziom, którzy mogą mieć inną perspektywę na życie, inne doświadczenia, inny sposób komunikowania się. No i podejrzewam, że te początki nigdy nie są łatwe. Jak wyglądały u Ciebie pierwsze zatrudnienia i pierwsze doświadczenia w zarządzaniu ludźmi?

Łukasz Wojciechowski: No to tak, z jednej strony mogłem sobie to ułatwić bo zdecydowałem się na zatrudnienie znanych, znajomych mi osób, między innymi brata, między innymi dobrego kolegę, później przyjaciela, też kolejnego kolegę. Więc teoretycznie myślałem, że to jest najlepsza droga, czyli decydując się na osoby mi bliskie, znane. To były to takie osoby. Jakieś tam na pewno formalności trzeba było się nauczyć, dowiedzieć. Księgowa musiała na pewno tutaj mnie poinformować, z czym wiążą się dodatkowe obowiązki. Na pewno na początku były jakieś to w miarę elastyczne umowy typu zlecenia z tego, co kojarzę. Dla mnie ważne było, żeby po prostu przekazywać wiedzę, a formalności to była drugorzędna sprawa. Oczywiście później, jak już zaczęło być więcej osób, już coraz większe wyzwanie typu 5, 10, 15, no to dopiero zaczynałem się przekonywać, jaka to odpowiedzialność pracodawcy i ile obowiązków trzeba spełnić wobec tego, jak się było samemu. Zatem początki nie były dla mnie takie trudne. Bardziej to wszystko było fascynujące i ciekawe, że to w końcu jest i zespół. Każdy coś od siebie wnosił. Oczywiście  były i plusy, i minusy tego rozwiązania, ale mój system, który sam testowałem przez rok typu no właśnie, jak pozyskiwać tych klientów, jak organizować ten transport. Prawnie ja się zorientowałem, rozmawiałem z przeróżnymi ekspertami, czytając wszystko, co się da, każde forum, komentarz do ustawy, cokolwiek. Na początku oczywiście czytałem, ale najbardziej to się zacząłem orientować, jak dostawałem pytania właśnie tych pierwszych pracowników, na które odpowiedzi nie znałem. To było po prostu, często na większość „dobra sprawdzę” i to była moja głównie praca. Wracając to rzeczywiście przekazałem swoje metody, które się sprawdziły, no i które pozwoliły od tych kilku pracowników już wchodzić na coraz wyższy poziom. Zatrudniliśmy później jedną osobę, która już nam pomagała bardziej administracyjnie, bo tego już tyle było. Zatrudniłem pierwszą osobę w lutym, a już w maju taka osoba była potrzebna i do końca roku tam mogło już być kilkanaście osób, także mimo tego, że pojawiło się bardzo dużo trudności. To już tak trochę wyprzedzam, ale nie tylko związane z pracownikami, ale z tym, co pracownicy tak naprawdę, na kogo trafiają oni, czyli na klientów, którzy okazali się w bardzo dużych kwotach niewypłacalni. Ja wtedy, mając takie budżety i gdzieś tam powiedzmy jakieś takie możliwości swoje, właśnie wręcz myślenie o wysokości, o wielkości pieniędzy, no to jak się z czasem okazywało, że pieniądze które miały być na termin płatności, ale jednak nawet nigdy nie miały być zamiaru opłacone. To powodowało dużo stresu, szczególnie kiedy miało się jeszcze, ja wtedy miałem 22, 23 lata. To był taki mocny rok, zderzenie z rzeczywistością. Oczywiście, poza tym to przypomina mi się wiele takich rzeczy, których sobie uświadomiłem na temat, w ogóle ludzi innych, nawet własnych znajomych, że to już nie jest tak, że się jest… Można być super w porządku, czy jest się gdzieś osobą prywatnie, ma jakieś relacje. Jak już wchodzi zależność: szef-pracownik, to nawet jak się chce być najlepszym kumplem, robić wszystko tak jak trzeba, to okazuje się, że jest dużo wyzwań, ładnie mówiąc i dla mnie już ten drugi rok działalności to było nauka biznesu, życia, wszystkiego. No oczywiście kolejne lata to wcale łatwiej nie było, bo to każdy rok kolejny to nowe wyzwania, oczywiście.

Greg Albrecht: A nie miałeś takiego momentu, że odechciało ci się? Po co w ogóle narobiłem tego tyle, taką wielką organizacje buduję, ciągle z tymi różnymi ludźmi trzeba wchodzić w interakcje i to jest taka komplikacja wielka. No może powinienem cofnąć się i wrócić do tego momentu, kiedy sam mogłem to ogarnąć. Okej, może skala była mniejsza, ale łatwiej by się to prowadziło.

Łukasz Wojciechowski:  Bardzo często, no wiadomo, no chciałoby się powiedzieć, że nigdy nie zwątpiłem, że byłem waleczny, po prostu cały czas wierzyłem w same sukcesy i tak dalej, ale tak nie było. Szczególnie wówczas, jeżeli prowadzi się biznes gdzie skupia się głównie na ludziach. Skupia się, gdy ten produkt, ta usługa, to jest tak naprawdę praca człowieka. Jeżeli się samemu ją wykonywało, starało się to najlepiej  jak można, no to takie pierwsze zderzenie jest, że no ludzie robią to gorzej, wiadomo, nie wszyscy i tak dalej, ale czegoś nie wiedzą, coś głupiego zrobią, coś źle napiszą. To już jest takie pierwsze myślenie, czy na pewno to jest dobry kierunek, żeby tutaj no jednak trochę na jakości, żeby straciło na jakiś czas. Oczywiście, bo to trzeba osobę przeszkolić i musi czas minąć, a samemu nie można już tego robić, tylko trzeba poświęcać temu czas. Później oczywiście w kolejnych latach pojawiają się to jakieś takie nieprzyjemne sytuacje, czy ze strony ludzi, czy ze strony właśnie kontrahentów, to kiedy jeszcze powiedzmy to się odbija na finansach, no to też się myśli, czy to jest sens prowadzić no tak naprawdę… pracowników, podwykonawców. Wszystko trzeba opłacić. Nie można powiedzieć, że wszyscy zadowoleni tylko akurat ja mam jakieś wyzwania. “Takie były momenty, że po prostu, po co to wszystko, że jeżeli to jest takie ryzyko, taka skala, taka odpowiedzialność, tyle stresu, tyle pracy, no to czy to jest ten biznes, czy to jest w ogóle coś dla mnie, żeby zarządzać tyloma osobami…” Ale na szczęście to są chwilowe rzeczy. Oczywiście dużo rzeczy się pojawi, często naraz, to można tak się zastanawiać, ale no dużo jest tych pozytywnych rzeczy. Jeżeli na przykład, przyjdzie pracownik, który bardzo docenia to jak się rozwinął, to że w ogóle dostał pracę i że na przykład zaczął świetnie zarabiać, przez długi czas nie mógł…. albo menedżer, który był kiedyś też specjalistą, przyszedł bez doświadczenia w ogóle z pracą w biurze, a nagle osiąga świetne sukcesy jako menedżer. Dużo innych takich pozytywów sprawia, a przede wszystkim też odpowiedzialność sprawia, że to są takie chwilowe myśli, czy na pewno to było coś dla mnie, a za chwilę jakby ciągnie się wóz, pcha się go dalej no i tak minęło 10 lat haha. 

Greg Albrecht: Przepraszam, że tak Cię skierowałem mentalnie na te wyzwania różne, które mogą być w tej branży. Takie moje szczątkowe doświadczenia z tą branżą czy z ludźmi, którzy też w tej branży pracują. Słyszałem jakieś katastrofalne historie. Ktoś bierze leasing na 50 ciężarówek wszystko mu rośnie i następnego dnia go nie ma. Licytacja tych pojazdów. Druga kwestia. Przewozisz towar, to mi akurat kolega opowiadał, przewozi jakiś towar. Towar ulega uszkodzeniu, ktoś go nie przyjął do magazynu. Pozywają go, nie wiem, na 50 000 euro o wartości transportu, a za transport wziął 1500 euro. Tak i teraz kasa jest zamrożona u jakiejś strony gdzieś w Szwajcarii przez 2 lata. To są historie, które słyszałem od raptem kilku osób, z którymi rozmawiałem i tak sobie myślę. Rany jeżeli to tak wygląda, to musi to być jakiś super marżowy biznes, żeby chciało się poświęcać, ale potem zacząłem drążyć to. Rozmawiałem z paroma osobami. To zarabiacie 150, 200 euro na transporcie i takie wielkie ryzyko! I pomyślałem: wow! To naprawdę jest taka branża dla twardych zawodników. Co zrobić, żeby jednak być w tym tyle czasu i co sprawia, że gdzieś jesteś jednym z tych przedsiębiorców w tej branży, którzy z jednej strony nie tylko są i pozostają, ale też umacniają się w tym, a nie pozostają na poziomie, powiedzmy 5 osób, albo równocześnie nie dochodzą do jakiegoś punktu i to się wszystko przewraca. Co to takiego, uważasz, jest?

Łukasz Wojciechowski:  Ja w ogóle rozumiem. Tak no więc, kończąc tutaj wątek, to, co mówiłeś o branży, to faktycznie tak jest. To oczywiście nie jest codzienność w każdej firmie, ale ja akurat jak właśnie od niektórych klientów słyszeliśmy, że tam 500 tysięcy euro za spóźnienie jakiegoś auta na załadunek. Oczywiście spedytorzy słyszą to początkowo, nie znając prawa, nie znając jakiejś takiej odpowiedzialności, to potrafiły być noce nie przespane. Licząc na to, że chociaż się zminimalizuje to opóźnienie przez jakiegoś przewoźnika z jego winy, bądź nie, ale po prostu, ale to naprawdę musi być dużo przesłanek, żeby taką odpowiedzialność ponieść. Jest to możliwe, ale w dużej mierze jest często niepotrzebne po prostu straszenie. Ale faktyczne sytuacje się dzieją, kradzieże towaru. Znam dużo różnych firm transportowych czy spedycyjnych no to… Każda ma jakiś nieprzyjemny przypadek. Niektóre takie, że mogą zadecydować o losie firmy. No i jest dużo wyzwań. To nie jest jakaś tam usługa, nie ujmując tam solarium czy jakichś innym, która po prostu no dzieje się w jednym miejscu, jest chwilę i to jest po prostu transport. Wydaje się, że być może prosty, czyli przewiezienie czegoś, ale jednak na tysiącu czy na dwóch tysiącach kilometrów może tyle rzeczy się wydarzyć. To niesie za sobą wiele różnych przeszkód no i problem też polega na tym że, dlatego przewoźnicy przede wszystkim, których kierowcy są na drodze, za których ręczą, którzy po prostu ich ogromnym majątkiem dysponują, to mają tak naprawdę trudną branżę, trudny rodzaj działalności, ale też trzeba zauważyć fakt, że dużo się decyduje na to ponieważ kiedyś na przykład było kierowcami. No i tak jak nawet, może być spedytor. Ja bym bardzo chciał, mi brakowałoby pracy jako spedytor. To jest niesamowita praca uważam, na początek kariery najlepsza, jaka może być, jest niesamowicie wymagająca, ciekawa i można to robić przez lata, ale nauczyć się bardzo wielu rzeczy. To mi brakuje, ale ja wiem, że po prostu mnóstwo spedytorów by się spaliło jako szefowie firm spedycyjnych. To już nie jest organizowanie transportu, to nie jest praca z załadunkami, rozładunkami, z klientami, jakimiś po prostu procesami. Tego już zupełnie się nie robi i już tego nie ma. Tak samo, jeśli chodzi o bycie kierowcą i szefem firmy transportowej. Oczywiście jest dużo też takich firm, gdzie szef jeździ własnym autem, a udało mu się uzyskać leasing czy może kupić czy uzyskać leasing na drugą, trzecią ciężarówkę i jeżdżą do kierowcy. No i oczywiście jego wiedza doświadczenie pomaga w tym, ale jak ta firma już jest większa, już przychodzi do zarządzania większą ilością osób, potencjalnym ryzykiem, przyjmowanymi zleceniami, czyli osobami, którzy też w biurze tym zarządzają, no to już pokazuje, jak ta branża nie jest aż tak ciekawa, bo potrafią być duże obroty, które też umożliwiają branie leasingu. U nas wt branży na pewno ludzie śmieją się z czegoś takiego, że każdego przewoźnika, co spotkają, pytają, jak jest, mówi, że tragedia, a za chwilę widzą, jak nową osobówką wyjeżdża. Oczywiście to nie jest tak, że na nią zarobił, tylko ta branża niestety umożliwia jakieś branie finansowania, to powoduje kolejne jakieś tam problemy, no bo wciąż jest ta niska marżowość. Czy to w branży transportowej, czy spedycyjnej tak samo to trzeba uważać. My tutaj stawialiśmy na najlepszych ludzi, więc udało nam się pozyskiwać ludzi, którzy są efektywni w tym, co robią, którzy potrafią jak najwięcej tutaj transportu zorganizować. Dzięki temu też firma więcej zarabia. Coraz bardziej uważamy na politykę kosztową. Jednak no chciałoby się mieć firmę, która umożliwia pracownikom jak największe możliwości, dysponować, mieć jak największe zasoby. No ale nie jesteśmy technologiczną, który ma tysiące procent marży albo jeszcze więcej na tym, co tak naprawdę wytwarza. A my możemy mieć co najwyżej 2-3, więc to jest zupełnie inna skala, inny rodzaj działalności, zatem nie ma też tego jednego takiego czynnika. Tu na pewno dużo zaczynało się od mojej wiedzy własnej, czyli nie korzystałem, nie płaciłem za outsourcing każdego rodzaju działalności, tylko sam się uczyłem. Najważniejszy uniwersytet to dla mnie była wyszukiwarka Google i wszystkie tam pytania wpisywałem czy hasła. Po prostu nie miałem pojęcia o podstawach, o formalnościach związanych z prowadzeniem działalności, zatrudniania pracowników, a co dopiero jeśli chodzi o rozwój, o jakieś najlepsze metody. Masz, widzę, za sobą wiele książek. Na pewno wielu z nich nie przeczytałem. Żałuję, że już rzadziej to robię, ale na pewno to, że się sam dokształcałem, pomagało się wyróżniać i bardziej klientów przekonywać i lepiej tą firmą zarządzać. Trudno tak o sobie mówić, ale jak się nie ma twardego charakteru, to myślę, że nie ma co się oszukiwać. Bez tego to się nie da, ja nie wyobrażam sobie osoby, którą byłem. Ja nie mówię, że mnie nie dotykają jakieś problemy, że ja tak emocjami zarządzam, że po mnie wszystko w spływa i że nie ma czegoś takiego. Oczywiście, jakoś tam mniej reaguję, ale w życiu bym nie pomyślał, że bym jakoś zasmucił się czy przestraszył, czy cokolwiek, tylko od razu jest myślenie, jak zadziałać. W dużej mierze to robiłem sam. Teraz z roku na rok uczę się bardziej delegować, w końcu taki duży zespół, że trzeba. Wydaje mi się, że to, czy długo, też nie ma takiej gotowej odpowiedzi, ale wydaje mi się, że to, co powiedziałem, to są takie główne rzeczy, które sprawiały że można tą firmę przez tyle lat prowadzić. Oczywiście nie robię tego sam. Będę często powtarzał o ludziach, bo są też oczywiście te gorsze rzeczy, które wynikają z tego, że się nieodpowiednie osoby zatrudnia, ale przede wszystkim wszystkie sukcesy to zależą od ludzi łącznie jako zespołu. Mamy ich dużo. Cieszę się, że właśnie w firmie dużo uporządkowaliśmy, że mamy naprawdę taki świetny zespół, dzięki któremu nie tylko były te sukcesy, które są, ale jestem przekonany że niedługo znowu mocniej zaczniemy się rozwijać. To będzie możliwe właśnie dzięki nim.

Greg Albrecht: Czy w waszej branży korzystacie, hm, z jakichś nowych, innowacyjnych technologii, czy są jakieś obszary, które, powiedzmy, z wykorzystaniem technologii można zoptymalizować. Też słyszałem w tych anegdotach kiedyś, które na temat tego rynku gdzieś do mnie docierały, że jeden kierowca wybierze trochę inną ścieżkę, do tego dojdą jakieś opłaty autostradowe, przejedzie przez jeden tunel i już dołożyliście do transportu, tak? Czyli nie wiem to projektowanie tras, dla mnie jakoś ta branża kojarzy mi się jak taki idealnie naoliwiony szwajcarski zegarek. Żeby po prostu naprawdę minimalizować straty po to, żeby móc na tej niewielkiej marży jednak cały czas zarabiać, tak? I czy wykorzystujecie jakieś technologie, albo inne narzędzia, które pozwalają to zoptymalizować?

Łukasz Wojciechowski: Próbujemy, na pewno obserwujemy rynek i nie mam takich spektakularnych obecnie technologii, które zdecydowanie ułatwiają, to na pewno, bo producenci ciężarówek, którzy wypuszczają na rynek nowe modele, oczywiście wtedy oni dbają o to, żeby było spalanie mniejsze, było bezpieczeństwo większe, sami dostarczają różnych rozwiązań telematycznych, żeby też kontakt ze spedytorem, albo w ogóle praca kierowcy była bardziej zoptymalizowana. Oczywiście jest to kierowca spedytor, który dostaje coraz to więcej aplikacji. Jest coraz więcej narzędzi do tego, żeby lepiej te prace wyznaczać, żeby lepiej te ciężarówki kontrolować, bo oczywiście już też klienci chcą mieć do tego dostępy, ale jest tak już od dawna. To jest na pewno usprawnione i tu teraz się najbardziej toczy taka rywalizacja, już nawet wśród światowych gigantów, też na pewno wśród naszych rodzimych dostawców rozwiązań informatycznych po to, żeby jak najbardziej optymalizować puste przebiegi. Jeżeli ktoś potrafi sobie to dobrze zrobić, nawet mała firma transportowa, jeżdżąc pod kilkoma klientami, czy korzystając ze spedycji, czy szukając na wolnym rynku jakiś takich ładunków, to jeżeli oni sobie nie tylko dobrze zoptymalizują trasę, czyli od ostatniego rozładunku, bardzo szybko znajdą kolejny załadunek, ale jeszcze nie tylko znajdą klienta, który akurat ładuje całą ciężarówkę, ale połączy kilku klientów co mają kilka towarów, za co łącznie dostanie o wiele większą marżę, to jeżeli to ktoś tak potrafi robić, to wtedy może już ta działalność nie być niskomarżowa. Często tak się dzieje kiedy mamy dobrych spedytorów, którzy zarządzają autami. Jeden spedytor, sam dobrze to organizując taką prowizję robi i tak samo jego wszyscy podwykonawcy są bardzo zadowoleni, bo jednocześnie to jest wszystko powiązane. Jeżdżą bardzo dużo kilometrów za stawkę, którą się umówiliśmy. Oczywiście to jest szczęście i niekoniecznie tak to jest, że nagle wszystkie auta jeżdżą, coś się z jednym stanie, jedno zepsuje czy coś, no wtedy te fajne statystyki psuje, więc trzeba być czujnym i polegać na całości. Zatem jeżeli ma się dobrego spedytora, który wciąż może być przewagą konkurencyjną, to wystarczy, ale co bardziej chcę powiedzieć, no to już duże firmy technologiczne starają się, żeby to jednak nie spedytor, a jednak ich rozwiązania to robiły, czyli chcą skupiać jak najwięcej przewoźników u siebie, też już stawać się taką cyfrową spedycją i łączyć też klientów, żeby już tylko tak naprawdę to komputer robił. To wiadomo jest daleka przyszłość, to może się sprawdzić, może nie sprawdzić. Jednak ja wiem, że póki co obserwując, to naprawdę dobrze zorganizowany spedytor, skuteczny, efektywny załatwia te wszystkie rozwiązania informatyczne, bo tak naprawdę, dostając informację czy w zapotrzebowaniu od klienta, co trzeba przewieźć, to on ma już dla niego cenę w głowie, on i tak już wie, do kogo się odezwać, co zrobić i tak naprawdę jest naprawdę bardzo dobry. A od naszych klientów słyszymy dużo, szczególnie od naszych najlepszych, że ostatnio byliśmy u klienta w Niemczech, to o naszym najlepszym spedytorze tak się wypowiedział, że on już wie, jak do niego pisze na Skype, to nasz spedytor mu szykuje odpowiedź, tak szybko ją dostaje. To wszystko naprawdę wciąż możemy z technologią wygrywać, bo to był akurat klient, który miał proponowane, próbował korzystać z jakichś super rozwiązań cyfrowych, ale jednak relacja, obsługa klienta wygrywała ponad wszystko, bo oczywiście najprostsze rzeczy komputery mogą gdzieś tam zastąpić albo nam nawet pomagać, jak najbardziej okej. Przychodzi pierwsza sytuacja problemowa, że trzeba się wykazać, trochę poświęcić dla klienta w jakiejś trudnej sytuacji, to tutaj właśnie najlepsi spedytorzy wygrywają, a transport, tak jak już zdążyłem powiedzieć, to jednak nie jest takie łatwe, jakby mogło się wydawać, a wręcz trudne, tak jak sam często słyszysz.

Greg Albrecht: A co robicie, żeby utrzymać tych najlepszych ludzi bo tak słyszę, że to jest taki biznes, w którym jednak jest jakaś ogromna inwestycja, czy to czasu, czy finansów w to, żeby tych najlepszych ludzi wokół siebie zgromadzić, żeby przekazać im ten know-how i w wielu branżach właśnie takie gdzie ten know-how jest szalenie istotny do tego, bo mocno zależą od ludzi, a nie od technologii i pewna wiedza jest bardzo cenna. Co się robi, żeby tych ludzi utrzymać w firmie? 

Łukasz Wojciechowski: Na pewno trzeba zadbać o to, żeby mieć nimi dobre relacje, które, wiadomo, muszą opierać się na podstawowych zasadach, czyli na wywiązywaniu się z umów. A jednak wiemy, jak do nas trafiają na przykład, odzywają się spedytorzy w oddziałach, które zakładaliśmy, w których rekrutujemy osoby z doświadczeniem. To często to się odbywa po tym, jak po prostu ktoś zostanie źle potraktowany, jak twierdzi przez byłego pracodawcę, że na coś się umawiali, coś było nie tak, coś było zmienione i było zmienione w taki w rażący sposób, no bo wiadomo, firma to zmiany, różne rzeczy mogą być i normalni pracownicy trafiają do nas bo po prostu miarka się przebrała, już to było za dużo i tak dalej. Więc na pewno trzeba zadbać o podstawy i zawsze być słownym, zawsze te podstawowe kwestie robić, ale to nie wystarczy. Często się dzieje tak, że nawet w dobrych firmach, gdzie wynagrodzenie pasuje, to jednak ludzie zmieniają pracę z jakiegoś powodu, na przykład z takiego, że już obecnie nie mogą się rozwijać. Więc na pewno dbaliśmy przez cały czas o to, żeby firma się rozwijała, dzięki czemu sprawiała duże ogromne możliwości do tego, żeby wewnątrz firmy dużo osób awansowało, więc wielu liderów, kierowników, managerów to były praktycznie wszystkie awanse, takie wewnętrzne. Rzadkie są sytuacje, że się rekrutuje kogoś z zewnątrz, co oczywiście jest też bardzo ważne i dla nas potrzebne. Jednak zapewnienie tego rozwoju i te wewnętrzne awanse, to jest coś co zdecydowanie ludzi zatrzymuje. Kiedy oczywiście te podstawowe kwestie mają spełnione, pewno ta potrzeba rozwoju to jest coś, co chcę, żeby firma się zawsze rozwijała, bo  ja się zawsze rozwijam praktycznie non stop. Chcę, żeby domena, w sensie drugie imię firmy, to był rozwój, bo to nie tylko tak, jak mówię, jest ważna rzecz dla pracowników, żeby ich zatrzymać, ale też lekarstwo na złe czasy. Stanowiska jak są dobre czasy i kiedy jeszcze to się robi, to wtedy można być odporniejszym w trudniejszych sytuacjach. Wracając znowu do pracowników, to myślę, że możliwość rozwoju, że dobre warunki pracy są istotne. Wiem też, że bardzo cenią sobie u nas ludzie atmosferę w pracy. Ciężko sprawić, żeby było tak samo i zawsze super w każdym oddziale, bo to jednak jest rozproszone zarządzanie, zależy dużo od tego, co akurat, jakie są dane osoby, jaki jest styl zarządzania w danych miastach, ale na pewno staram się, jak tylko mogę przekazać każdemu, każdej osobie, która zarządza u nas osobami w firmie, że naprawdę tutaj ta atmosfera jest ważna, że oczywiście to nie ma być tak, że ma być najluźniej na świecie, bo to najlepiej jakby była prostu atmosfera, żeby dyscyplina, może takie nieodpowiednie słowo, ale jednak to najbardziej to pokazuje, żeby jednak było dążenie do celu, żeby była jednak mocna praca. Bez tego klienci nie zostaną dobrze obsłużeni. Jakby ludzie tylko chcieli się dobrze bawić, czy żeby było po prostu miło, najlepiej jakby tylko tak było, ale w połączeniu właśnie z mocną pracą. Ta atmosfera jak najbardziej, czyli rekrutujemy ludzi, z którymi się dobrze rozmawia, z którymi się dobrze współpracuje, nie patrzymy tylko na wyniki, bo można popełnić te błędy, których na pewno jakąś ilość popełniliśmy, czyli może bardzo nam zależało na ludziach, którzy deklarowali wyniki, a niekoniecznie się prezentowali jako osoby takie zespołowe w trakcie czy to rekrutacji czy początkowego okresu. Teraz już wiem, nasi menadżerowie też, że na dłuższą metę to nie ważne, nawet może być najlepsza osoba, jeśli chodzi o wyniki, jeżeli powoduje, demotywuje innych pracowników, burzy tą grę zespołową czy wiele innych cennych wartości, to taka osoba dalej nie może pracować, bo atmosfera jest ważna.

Greg Albrecht: A na czym polega struktura oddziałowa? Jaka jest korzyść dla biznesu, który w dużym stopniu, jak mówiłeś, to jednak ci klienci nie przychodzą do biura, jest zarządzany zdalnie, to jaka jest korzyść z budowania struktury regionalnej?

Łukasz Wojciechowski: Tak, pomysł w ogóle otwarcia oddziału pierwszego w Warszawie, to był mój pomysł i moja realizacja, czyli gdzieś chyba 2014-2015 to był rok. To był już kolejny okres działalności i polegało to na tym, że każdy pracownik, który przychodził, tak jak ja, szkoliłem każdą osobę, to już później była to rola tych spedytorów, którzy wcześniej zaczynali, ale stwierdziłem, że idzie jakoś, ale to nie jest jakoś super, wiem o jakichś dużych firmach, które osiągają wielkie sukcesy, słyszę o jakiejś skuteczności spedytorów różnych, do których nasi nie dochodzili. Ja mówię no, że czegoś po prostu chyba nie wiemy, że czegoś o tej spedycji, czegoś może w jakichś takich konkretach, może sposobach działania. No to może powinienem się czegoś nauczyć? Więc wtedy jeszcze był jakiś inny portal, nie wiem czy dzisiaj jest jeden z mniejszych ogłoszeń o pracę. Tam były jakieś darmowe ogłoszenia na zachętę, więc puściłem takie ogłoszenia na różne miasta w Polsce. Najwięcej osób się odezwało w Warszawie, no to szybko decyzja, jadę do Warszawy, w kawiarni rozmowy kwalifikacyjne, dwie osoby deklarowały jakieś tam wyniki, od razu chciały zaczynać. No to decyzja o otwarciu. Oczywiście wtedy nie wiedziałem o tym, że dobrych ludzi nie można przeciągać za długo, ale tak naprawdę, że trzeba szybko jakieś konkrety stworzyć. Jak się okazało, gdzieś tam już jakieś osoby znalazłem, już miało być wszystko okej. No to jedna osoba przestała odbierać telefony, druga powiedziała, że ktoś tam w międzyczasie inny ją przekonał, ale się nie poddałem. Stwierdziłem, że mimo wszystko otwieram. Celem było to, żeby się nauczyć czegoś, czego teoretycznie nie wiedzieliśmy. Okazało się, że naprawdę to wiedzieliśmy wszystko. To chodzi poprostu o stworzenie kultury, o pokazanie, że można po prostu o wiele większe wyniki, więcej tych transportów organizować tymi samymi sposobami, może jakimiś małymi detalami, ale tak naprawdę tyle. Otwierając i rozkręcając oddział w Warszawie, to tak naprawdę z tego, co wiem i tak słyszałem, to tak trochę na początku było takie przerażenie. A czemu ta Warszawa, co się dzieje, a co później z Bydgoszczą? Później się wyrobiła taka trochę rywalizacja, która no oczywiście dobrze wpływała na aspekty finansowe. Trzeba było oczywiście też dbać o to, żeby nie było właśnie jakichś tam złych rzeczy. Tak naprawdę, to może się wydawać dziwne, bo prowadzimy taką działalność, że tak naprawdę, gdyby nie chodziło o kulturę organizacyjną, o atmosferę i wiele różnych innych rzeczy, to tak naprawdę każdy z naszych pracowników mógłby pracować z domu. Szczególnie, że mamy do tego możliwości. Jak nie było tych lockdownów, to  wszystkich wysłaliśmy, tak naprawdę w jeden dzień, wszystkie miasta przez to, że mamy dużo rzeczy w chmurze, i tak tylko dalej. Wydawało się, po co tyle płacimy za te wielkie biura? Bo mamy ich tam tysiące metrów w różnych miastach, ale jednak to jest potrzebne. Inne miasta też okazały się potrzebne pod różnym kątem, no bo jeżeli jednak stwierdzamy, że już do tego biura spedytorzy, mimo tego, że zdalnie potrafią pracować, muszą przychodzić, no to okej, potrafimy szkolić. W Bydgoszczy szkolimy ludzi od początku, wprowadzamy w ogóle w tą branżę. No to co z tego, jeżeli na rynku są kandydaci, którzy chętnie by z nami pracowali, ale oni by do biura jeździli w innym mieście. Dlatego też powstał Gdańsk, czy inne miasta. Kolejnym powodem dlaczego jest to, że w Bydgoszczy praktycznie nie było rynku i nie ma rynku spedycyjnego z osobami dobrymi z doświadczeniem, są jakieś tam firmy, które powstały gdzieś na naszych barkach, i tak dalej, więc to jest najwyżej to, co my robimy, więc nie jesteśmy zainteresowani pracownikami z tych firm. Ale z kolei wchodząc w branżę spedycji lotniczej czy kolejowej, nie mogą, szukać kogoś takiego w Bydgoszczy, czy nawet obecnie w jakimś mieście, które wydawałoby się najsensowniejsze typu Gdynia czy Warszawa, akurat nie ma odpowiednich zainteresowanych. Okazuje się, że można przez LinkedIn, może się odezwać do mnie spedytor z zapytaniem: Czy będę chciał otwierać oddział we Wrocławiu, dział spedycji lotniczej, a ja odpowiadając, że jak najbardziej. Spotkaliśmy się, bo akurat była gdzieś tam informacja, może gdzieś tam na LinkedInie, że otwieramy oddział. Okazało się, że będzie to wyzwanie, ale można to zrobić. I tak rok temu otworzyliśmy we Wrocławiu dział spedycji lotniczej, który obecnie bardzo dobrze prosperuje. Mocno go rozwijamy i znowu… mogłaby być to osoba z każdego innego miasta, ale akurat takiego dobrego spedytora nie było w innym mieście, jak we Wrocławiu. Stąd, nie zatrzymujemy się, jeśli chodzi o pomysły na nowe miasta, nie tylko polskie, ale wiąże się to oczywiście z trudnościami. Czyli takie zarządzanie rozproszone. Trzeba mocno polegać na tym jacy są managerowie. Trzeba dużo oczywiście rzeczy zdalnie przekazywać. Niektóre rzeczy, wiadomo, lepiej jak jest się na miejscu, jak się wdraża szczególnie jakieś zmiany, to fajnie jakby się mogło od razu wszystkim to przekazać i jakieś takie dobre rzeczy wdrażać. Jednak jest dużo trudności, ale się nie poddajemy, bo tak jak mówiłem, fajni ludzie czekają w innych miastach, dlatego tam będziemy się pojawiać dla nich.

Greg Albrecht: Jaka jest wartość dodana dla kogoś, może głupie pytanie, ale tak się zastanawiam. Jestem, powiedzmy, we Wrocławiu i jestem dobrym spedytorem, to jaką wartość dodaną mam, dołączając i tworząc oddział Enpire. Zamiast prowadzić własną działalność, pewnie też zawsze takie wyzwanie dotyczy każdego przedsiębiorczego człowieka, a spedytorzy z natury tak jak ja wyobrażam tę pracę, to jednak trzeba być przedsiębiorczym w działaniu. Czyli umieć się i z klientem dogadać, i z kierowcą, i z dostawcą, i to pospinać wszystko, i wycenić, więc de facto jest to takie mikro-przedsiębiorstwo. Jaka jest ta wartość dodana, czy to jest jakaś synergia na poziomie klientów, których dostarczacie i ktoś może ich obsługiwać. Jakie są tego korzyści?

Łukasz Wojciechowski: Tak, oczywiście jest to możliwe, żeby ktoś założył swoją działalność. Oczywiście są bariery wejścia typu jakieś zabezpieczenie typu właśnie ta wiarygodność u kontrahentów. Oczywiście, że tak. Mógłby, przede wszystkim to jest to, co mówiłem.  Wielu spedytorom może się wydawać, że tak naprawdę co to takiego jest prowadzenie firmy i myślą, że po prostu będą za większą kasę do kieszeni ogarniać to, co teraz, a wcale tak nie jest. To do nas dołączają bardzo spedytorzy, którzy robią świetne wyniki, ale wiedzą, że po prostu to ich klienci weryfikują. Sprawdzone firmy z odpowiednim zapleczem czy to certyfikatów czy to finansowym, ubezpieczeniowym i tak dalej, więc to jest po prostu taka ważna rzecz. I mi się wydaje że to właśnie głównie to. Nie wiem, może za chwilę sobie bym coś przypomniał, to myślę, że tak. Coś chciałem powiedzieć ale teraz akurat zgubiłem myśl. 

Greg Albrecht: Łukasz,  powiedz czy myślałeś o tym, żeby zmienić tę branżę, albo żeby też pójść w jakieś inne branże? Jak to jest z tym twoim napędem wewnętrznym, no bo jak powiedziałeś, początek historii, mówisz „kurczę, muszę wrócić do miasta rodzinnego, odpalić biznes, coś tam wiem o tej logistyce, no to już wejdę w ten temat. No i tak minęło 10 lat, odniosłeś tutaj spory sukces, czy jako zespół odnieśliście też duży sukces, robicie fajne rzeczy w trudnej branży. Masz takie myśli czasem: hmm może powinienem zainwestować w coś innego? Może już inwestujesz w coś innego? Czy jednak myślisz: nie, będę po prostu najlepszy w tej branży. Chcesz osiągnąć skalę jakąś regionalną, gigantyczną. Jak to wygląda z Twojej perspektywy? 

Łukasz Wojciechowski: Przyznam tak, jeśli chodzi o dwa tematy, rzeczywiście o moje cele ogólne jako przedsiębiorcy mając ogólnie swoje firmy, a druga kwestia to co z tą branżą transportową? Przyznam, że to jest temat wieloletni. Ja po prostu odkąd mam firmę, to nie mogę zdecydować. Miałem już skonkretyzowane swoje cele biznesowe, ale nie do końca dla mnie były jakieś najważniejsze materialne rzeczy, czy jakieś sukcesy listy, i tak dalej. Wiem, że po prostu nie ma takiej kwoty, nie ma takiego miejsca, w którym był, żebym po prostu stwierdził, że tam po prostu muszę być, bo coś się wydarzy. To nie jest tak, jakbym był sportowcem i po prostu chciałbym wygrać Mistrzostwa Świata. Po prostu nie zależy mi na tym, żeby mieć czegoś najwięcej, albo być największym i w ogóle. Jednak po wielu przemyśleniach, że jednak odpowiednia skala i jeżeli może się coś robić, a wiem że ma się możliwości do tego, żeby robić coś na ogromną skalę, to po prostu chcę to wykorzystać. Dzięki temu, będzie można zrobić wiele dobrego. Ja tak się zastanawiałem, czy to po prostu mówić, bo trochę to tak trzymałem dla siebie, ale jednak mam w głowie listy, na które chciałbym trafić. Oczywiście, teraz dużo nowych okoliczności jest typu koronawirus, i tak dalej, ale jednak moim celem było to, o czym przez pewien czas zapomniałem, żeby trafić na listę typu Fortune Global 500, czyli największe przedsiębiorstwa na świecie i planuję wciąż dążyć do tego jeszcze w jakimś czasie. Tak się zastanawiałem, czy w ogóle chcę o tym mówić na głos, a szczególnie przed kamerą, kiedy rzadko to robię, ale jednak chyba nie ma co się z tym chować, bo poważnie zacząłem znowu o tym myśleć. Ma to być branża przede wszystkim transportowa, ale jestem przekonany też, że ogromną skalę możemy stworzyć z naszą drugą odnogą, może drugą własną działalnością, jaką jest Enpire HR. Tutaj w pełni już zarządzany przez inną osobę, przez naszą dyrektor HR. Mamy już tak naprawdę od zeszłego roku ruszyliśmy, już mi się wydaje że około 20, jeżeli nie przesadziłem, ale na pewno kilkunastu specjalistów i też analizując sobie firmy, które dochodzą do właśnie tych list z największymi firmami, no to z branż, do innych których też będę myślał, żeby wejść no to na pewno transport i bardzo możliwe, że jednak HR na dużą skalę. 

Greg Albrecht: Ciekawe. czyli takie też doświadczenia, które przyszły w procesie budowy tego biznesu transportowego, zobaczyłeś, że ludzie są tak ważni, i że tam jest potencjał, na którym też możesz zbudować coś dużego.

Łukasz Wojciechowski: Tak, to nie jest tak że nie mogę przestać o tym myśleć i że to jest za wszelką cenę, dlatego też to nie jest tak, że nie mogę się po prostu się zdecydować. Ale branża jest wymagająca bardzo już teraz. Potrafimy ją skalować, ale jest dużo przeciwności, jest dużo walki, o tą rzeczywiście rentowność, płynność. To jest ogromne wyzwanie i trudność w naszej branży. To mogłoby się wydawać, czemu ja chcę jeszcze to skalować i zwiększać kiedy już jest trudno? Może być jeszcze zagrożenie, nie tylko ze strony ogromnych firm technologicznych, które chcą w branży namieszać, ale są i problemy polityczne, przede wszystkim ze strony Unii którzy, mogą swoimi decyzjami sprawić, że jednak już polscy przewoźnicy nie będą aż tak konkurencyjni. Więc oczywiście tych trudności jest. Ale…póki co jestem przekonany, że można świetne rzeczy robić które już udało nam się Polsce nie tylko w krajach Unii Europejskiej, ale i na świecie przez to, już weszliśmy w transport lotniczy, morski, kolejowy, to już nie tylko wszystko transportujemy, ale i wszędzie. Więc na obecną chwilę mam ogromne cele,  jeśli chodzi o rozwój na całym świecie i mimo wszystko musimy, będzie to ten transport, będzie HR. Będziemy na pewno starali się, mimo wszystko, że więksi to być elastyczni, czyli przez to, że tutaj możemy to organizować. Będziemy na bieżąco rozszerzać usługi, czy tutaj dywersyfikować w ogóle działalność, no to chcę dojść do większej skali jako grupa Enpire, a jak się świat będzie zmieniał za 3,5,10 lat to nawet bym nie spróbował powiedzieć, dlatego ja też sobie żadnych obietnic nie składam, bo to nie jest tak jak kiedyś, że firmy mogły na dziesiątki lat planować i sobie to jeszcze wręcz pisać i to nawet realizować. Teraz to jest niemożliwe. Jedna aplikacja potrafi wywrócić, zmienić branżę także moim celem głównym to nie są nawet jakieś listy, jakieś osiągnięcia, tylko po prostu nieustanny rozwój. Jakiekolwiek inne okoliczności, wyzwania typu wirusy będą to, czy nawet jak będzie super świetnie, będzie kolejny długi okres prosperity, to będziemy się rozwijać i się nie zatrzymamy. 

Greg Albrecht: Jakie narzędzia rozwoju są dla Ciebie najbardziej wartościowe? Może powiedz na początku jaką książkę, z tych wszystkich, które czytałeś, mówiłeś o tych, które szkoliły ubezpieczycieli, na pewno przeczytałeś ich dużo. Czy jest jakaś taka książka, którą wtedy przeczytałeś i myślisz mhm dobra to była na szczęście książka która miała duży wpływ na to jakim jestem przedsiębiorcą.

Łukasz Wojciechowski: Przedsiębiorcą. Bo ja akurat powiedzmy do szkoły średniej, czyli powiedzmy  może tak to śmiesznie zabrzmi do matury to tak naprawdę mało się uczyłem, mało czytałem i wszystko się zaczęło, kiedy przypadkowo akurat wszedłem chyba do Empiku, już chyba wtedy były i znalazłem książkę o samorozwoju, które były. Polskiego autora, który opisywał przeróżne inne książki o samorozwoju, między innymi jedną, którą widzę u Ciebie “7 nawyków skutecznego działania”. Taka, ja pierwszy raz w ogóle nie widziałem, że o takich rzeczach się pisze, że ja też tak uważam, że ja też się z czymś nie zgadzam, może nie były odkrywcze, nie uczące rzeczy, ale że naprawdę, że o tym samorozwoju się pisze. No i nie pamiętam akurat, co z tamtych treści, ale na pewno otworzyło to drogę do tego, żebym sam się rozwijał. A jako przedsiębiorca to też nie ma jednej. Bardzo mnie inspirują historie innych osób: czy przeczytałem to z książek, czy jakichś anegdot, czy nawet cytatów. Ja sobie akurat też przypominam. To była chyba pierwsza z biografii, które przeczytałem L.Cocka, czyli były prezes Forda Chryslera, który został  wyrzucony przez Forda ze stanowiska prezesa, do którego doszedł od stanowiska specjalisty, więc bardzo doświadczony jako pracownik i przedsiębiorca. Jeżeli dobrze z tej książki zapamiętałem na lata historię o tym, jak on był właśnie prezesem jednej z firm w Fordzie, gdzie przyszli studenci z Harvardu i zaczęli zadawać pytania, na które liczyli, że pewnie nie odpowie, czyli jakieś tam techniczne sprawy. No mówię, mam nadzieję, że nie pokręciłem autora i książki, ale już opowiadam dalej, że on im pokazywał, jak po prostu za każdym razem wybiera telefon do osoby która powinna to wiedzieć i ja się cieszę, że na pewnym etapie, początkowym etapie był jeszcze ten czas chyba czytania o wszystkim, co w biznesie i tak dalej, jak się dowiedziałem o tym, że naprawdę nie muszę się znać wszystkim, na każdym szczególe ciężarówki w ogóle na pewno w tym nie muszę wiedzieć, no to mi pomogło w tym, że po prostu jak nie wiem, to się dowiem, nie muszę tego wiedzieć. Nie jestem encyklopedią i taka jedna anegdotka przydała mi się bardzo. Przeróżne inne historie o tym… Na pewno biografia to już w późniejszych latach Jobsa o tym, jak po prostu dochodził do tego, jakie przeciwności on miał, jak je omijał, na pewno nie zgadzam, no tam jeszcze nie ogólnie się mówi, pamiętam to, jak źle podchodził do pracowników, więc tutaj zdecydowanie uważam, że wcale nie musiał być taki, tak traktować ludzi, w sensie tak szufladkować ich na geniuszy albo idiotów czy jak to tam było, żeby wyciągnąć z nich najlepsze rzeczy,  bo oczywiście, czasami jest to możliwe, że tylko dzięki takiemu, jak ktoś pod jakąś pracą działa, ale jestem przekonany, że można o wiele bardziej pozytywniejszymi sposobami, relacjami z ludźmi wyciągać z nich najlepsze rzeczy szczególnie w tak kreatywnej firmie. To i na pewno ja wtedy słuchałem sobie tak audiobooka to, pamiętam, że sobie uświadomiłem, że naprawdę można mieć ogromne problemy, ogromne trudności, być wyrzuconym z własnej firmy i sobie z tym poradzić. Jeszcze na końcu stać się ikoną przedsiębiorczości. Kiedy zupełnie i we wczesnych latach jakoś na to nie aspirowałem, to też nie jest tak, że się nauczyłem czegoś, że ktoś mi powiedział, że dobra teraz tak będę robił, po prostu wiedząc, że można, stwierdzałem, że na pewno ja też sobie z obecnymi moimi zdecydowanie mniejszymi problemami , trudnościami poradzę. Czytając na przykład książkę ja pamiętam, to jeszcze akurat ja jechałem w pociąg chyba była książka Jacka Welch’a „Winning znaczy zwyciężać”. W jednym z pierwszych rozdziałów to był takim, kiedy ja zatrudniałem tych pierwszych pracowników, jeszcze jednak poszedłem na te studia zaoczne no wtedy i miała być logistyka, ale już zmieniłem na zarządzanie przedsiębiorstwami, bo już wiedziałem, że gdzieś tam w jednym kierunku nie chce się za bardzo specjalizować. To już dojeżdżałem na te zaoczne, akurat czytałem tę książkę Jacka Welcha byłego prezesa no i grupy GE, który kierował wieloma biznesami na całym świecie. Też opisał jakieś takie swoje wspólne zasady do tego, żeby ogromną taką organizacją zarządzać. Chyba na początku było, że pisał, żeby najgorszych, to jest 20-30% najgorszych pracowników zwalniać. Ja tak sobie wyobrażam, myślę o tych moich dwóch czy trzech kolegach dla mnie to niewyobrażalne, żebym na bieżąco tak podchodził, że zawsze ci najgorsi z założenia po prostu ciągną w dół i trzeba zrobić miejsce na nowych, którzy po prostu znowu gdzieś tam tę poprzeczkę wyżej podniosą, później za jakiś czas znowu redukcję zrobić. Ja do dzisiaj nie mam takich założeń i zasad. No właśnie dlatego też trafiałem na różne książki, które zupełnie nie były na mój etap, zupełnie, jakoś, nietrafione, chociaż na pewno z sensem,  bo to przecież bestseller. Pamiętam, że dużo takich książek przeczytałem, które do dzisiaj sobie odłożyłem, żeby dopiero stwierdzić, jak to rzeczywiście jest zarządzać organizacją i uczyć się od tych, którzy byli więksi niż my teraz, ale jakieś cenne rady takie wprost zastosować, bo tak to są takie inspiracyjne historie jakieś pojedyncze, które na pewno miały duży wpływ mimo wszystko na moje prowadzenie biznesu.

Greg Albrecht: Super, że o tym w ogóle wspominasz, powiem ci, to jest dlaczego, dlatego, też takie poczucie, że krytyczne myślenie i krytyczna perspektywa na rzeczy, które się też przyswaja, że nie można dać się omamić autorytetowi tak, i ja też mam takie podejście do tego, to że Steve Jobs był w niektórych rzeczach niezwykłym człowiekiem i osiągnął coś niesamowitego nie oznacza że należy go jakby kopiować od A do Z. Ja jestem bardzo ostrożny z szufladkowaniem ludzi bo pracuję dużo na co dzień właśnie z liderami czy właścicielami firm w obszarze kwestii takich decyzji związanych z ludźmi i uważam jest wiele narzędzi w dużych organizacjach, które nie sprzyjają tak naprawdę kreowaniu wartości, bo jesteśmy zmuszani do oceniania ludzi, to siłą rzeczy zaczynamy przyjmować pewne kryteria, które niekoniecznie mówią prawdę o tych ludziach to znaczy, kim jesteśmy my żeby umieć ocenić czy ktoś jest dobry, czy nie, może być w danym zadaniu, w danym momencie lub nie do końca dobry i to jest pytanie też jaką ma krzywą rozwoju, dokąd zmierza, a niekoniecznie to nie stanowi o tym kim jest. I też uważam, że taka selekcja naturalna o której mówiłeś to w kontekście winning to znaczy jest trochę firm, które mają taki system, że gdzieś tam obcinają od pewnego poziomu i co roku zatrudniają nowych. To buduje nam bardzo specyficzną kulturę ale pytanie czy to jest jedyna kultura, która pozwoli budować organizację. Czy to są wartości które chcemy przeszczepiać w swojej firmie, myślę, że po pierwsze nie jest to konieczne żeby odnosić sukces, po drugie, wartości które kreujemy w swojej firmie muszą być zgodne z naszymi wartościami, które chcemy kreować a nie z czymś co gdzieś jest przeczytane. Dlatego Ci też dziękuję za tę refleksję, bo uważam, że to jest ważne, żeby krytycznie podchodzić nie tylko do memów z internetu, bo to inna historia, ale też do autorytetów, które to że ktoś coś dużego osiągnął to nie znaczy, że był wspaniały od A Z i musimy też do tego też krytycznie podchodzić. 

Łukasz Wojciechowski: Koniecznie trzeba, akurat mogę się czasami pokusić mi się wydaje o radę, czy coś co mi się wydaje, że może mieć zastosowanie ale to jest tak, że ktoś osiągnął cokolwiek czy coś mu się sprawdziło to jest tak, co w żadnym wypadku nie przesądza o tym, że to się sprawdzi u kogoś że, jeżeli ktoś się rozwija każdy chce tej pigułki niestety też przedsiębiorcy działają tak trochę jak mniej świadomi ludzie, którzy po prostu chcą czarno na białym, co mam zrobić czy jak mam zrobić najlepiej jeszcze dlaczego powiedziane i po prostu zrobić to wszystko robić za niego najlepiej. Wszyscy chcą czy po prostu iść w tym kierunku, czy nie. Czy zadają pytania typu nie mając zbyt wielu danych, czy mam rozwijać biznes, czy defensywnie bardziej czy coś takiego, no po prostu nic nie znaczące pytania. Może ktoś powiedzieć, oczywiście gdzieś tam może jest coraz więcej czy youtuberów. Czy ktoś się pokazuje jak powiedzmy na szybko można komuś, czy szkoleniowców którzy po prostu tak rzucają odpowiedziami, ale to jest odpowiedzialność i praca każdego przedsiębiorcy, żeby coś zaczerpnąć od siebie, żeby nawet nie tylko z różnych źródeł zbierać. Ja to zauważyłem u siebie. Ja się źle nie nastawiałem do różnych osób. Nawet siedzieliśmy gdzieś na piwie z kolegami i po prostu ktoś przeczytał jakieś powiedzmy no jeszcze tam zbyt nawet w karierze daleko nie zaszedł znajomy, ale przeczytał jakąś fajną książkę czy jakąś fajną myśl i po prostu zaczął głosić, która się wiązała z jakimś tam sukcesem finansowym. No to wśród innych kolegów to się spotkało i po prostu: no co ty gadasz!; gdzie ty doszedłeś!; co ty zrobiłeś!; i co to w ogóle ma co być. Tam się nie zrażając i oczywiście no wiedząc, że ktoś tego nie sam zrobił, no to stwierdziłem, kurczę, że biorę to, to mi się przyda, to jest ciekawe, więc nie tylko zbierać to wszystko, ale się źle nie nastawiać i przez to, co mówisz, przede wszystkim w żadnym wypadku nie myśleć, że po prostu jak już ktoś coś powie, a szczególnie ktoś, kto zrobił międzynarodowy sukces, ogromny i tak dalej osiągnął, no to brać to za pewnik i że to się sprawdzi w każdym przypadku. Na pewno jeszcze takie osoby później mogą mieć pretensje do takich osób, że czemu to nie zadziałało. Zatem wszystko cedzić. Mówi się oh: czy intuicji przedsiębiorcy; nadaje; to ok. Ja mam taką osobistą refleksję , to co lubią przedsiębiorcy: jak potrafi zinfiltrować to co do niego trafia i przekładać na decyzje.

Greg Albrecht: Super, A co robisz kiedy nie pracujesz? Czy masz przypadłość większości przedsiębiorców, czyli pracoholizm, z którego się nie można wyleczyć czy jednak znajdujesz jakąś przestrzeń dla siebie. Bo wiesz, pracuję z różnymi osobami i jedni mogliby już nie pracować, wiesz w takim powszechnym myśleniu ale, ponieważ jest dla niego to taka pasja i jest w to tak wciągnięty, że czasem brakuje przestrzeni na inne rzeczy. Czy ty jakoś tym balansujesz, jak to wygląda u Ciebie?

Łukasz Wojciechowski: No nie jestem tutaj na pewno wzorem, jeśli chodzi o odpoczynek. Nie jestem też już na pewno osobą ,która jest przekonana, że im więcej, tym lepiej. Wstaję wcześnie rano, gdzieś tam trzecia, czwarta bez budzika. Ale to nie jest tak, że uważam, że tak trzeba robić i że prawdziwy przedsiębiorca nie wstaje tam po piątej czy coś w tym stylu, bo to jeszcze może się nauczyłem spać szybko. Jak to akurat Schwarzenegger kiedyś fajnie powiedział, że właśnie jeżeli ktoś myśli, że musi spać 7 czy 8 godzin, to niech po prostu śpi szybciej czy jakoś tak fajnie to określił, więc ten sen bardzo skróciłem. Co do kwestii odpoczynku jako tako. Nie sądzę że jestem wypoczętą na co dzień osobą oczywiście i dlatego też szukam takich sposobów, żeby to było. No założyłem akurat rodzinę i mam półroczną córeczkę, co może też akurat w kontekście odpoczynku, to może tutaj akurat w drugą stronę, ale oczywiście bardzo ważna dla mnie rzecz, na szczęście mam zdrową wspaniałą sześciomiesięczną córeczkę, jestem w szczęśliwym związku, także na pewno wracając czy z biura z pracy. Często pracuję jednak w domu, to szczególnie ostatnio, to mając po prostu, to kończąc tę pracę, mam na pewno miejsce, gdzie odpocząć, dużo sportu staram się szukać, bo to jest dla mnie, no może poza winem, bo to najszybszy sposób na tak naprawdę zmianę emocji, oczywiście stosuje więcej tego sportu, a że jestem osobą rywalizującą i w przeciwieństwie do mojej partnerki, która jakoś nie potrafi sobie tak codziennie prostu enjoy, czy jak to się po prostu mówi, korzystać z tego, co robię i prostu się cieszę, że po prostu gram w tenisa i cieszyć się z każdego momentu odbicia piłki, tylko sobie gdzieś tam jakieś cele wyznaczam, dlatego się do różnych lig zapisałem czy to bydgoskiej, czy to warszawskiej i przez to że mamy też gdzieś pomoc babć przy wychowywaniu, to już mogę też sobie pozwolić na to, żeby się odstresować sportem i to zdecydowanie działa dla mnie najlepiej. Kiedyś to były na pewno filmy czy seriale. Ja akurat może nie byłem aż tak nastawiony na to, że ja cokolwiek muszę zrobić, wyciągnąć wartości i czegoś się nauczyć, ale wiem, że trochę inaczej oglądam filmy i wybieram sobie takie, które mogę coś zaczerpnąć z postaci czy jakieś zainspirować się czy zobaczyć w jakichś trudnych sytuacjach więc wiem że oglądam filmy i seriale inaczej niż reszta społeczeństwa. Zatem taka forma rozrywki kiedyś bo już teraz zdecydowanie mniej czasu na to mam i się nie łapie za jakieś nowe szczególnie seriale to w taki sposób.

Greg Albrecht: Super. Czy “Ojciec chrzestny” był inspiracją?

Łukasz Wojciechowski: Tak, oczywiście. Druga część koniecznie, bo to są wszystkie przygody

Michaela Corleone więc obejrzany dziesiątki razy, także akurat mówię, pomysł to co powiedziałeś, że jako pierwszy ojciec chrzestny abstrahując to idealny przykład.

Greg Albrecht: Abstrahując od kontekstu tego mafijnego o relacjach i o interakcjach z ludźmi z filmu, czy w ogóle z tych książek i filmów można się mnóstwo nauczyć… 

Łukasz Wojciechowski: Uważam, oczywiście trzeba koniecznie odcedzić przede wszystkim kwestie przestępczości, mafii i tak dalej, ale mówię, powoduje, że to nie chce się być w tej branży czy cokolwiek, tylko się przekłada na swoje. Mocna postać, która tak naprawdę w pierwszej części na to w ogóle nie wskazywała, która musi się uporać się z bardzo ciężką branżą, że jakoś można to przejąć, być głową rodziny, tak jak mieć bardzo trudne sytuacje szczególnie z jednym z braci, jednego tracąc i jeszcze jakieś kwestie inne rodzinne, ale przede wszystkim no w związku był postawiony przed tym, żeby tak sobie działać, w takich trudnych okolicznościach funkcjonować. A te wszystkie sceny, jeszcze genialna, uwielbiam świetnych aktorów trochę się tym interesowałem ze strony gdzieś tam powiedzmy teoretycznie. Trochę książek o filmie przeczytałem, to oglądając Ala Pacino w tym wykonaniu, dlatego kilka razy mi nie wystarczyło, żeby ten film obejrzeć. Tym bardziej, że wiele rzeczy się nie rozumie, nagle przynajmniej ja zrozumiałem dopiero nawet po którymś tam następnym razie. Jakąś ważną rzecz nawet w kwestii scenariusza, ale jeszcze bardziej zobaczyć czyjąś reakcję czyli grę aktorską, danej scenie. No to dla mnie to jest film top.

Greg Albrecht: Super. Też ja jestem pod bardzo dużym wrażeniem. No brakuje takich filmów czasem fajnie obejrzeć coś co już się sprawdziło jeszcze raz niż eksperymentować z czymś co się okazuje jakimś miałem i tracimy czas na to . Nagle po jakimś czasie siedzę i okazuje się, że nic w tym nie ma. Dużo zawodów jest.

Łukasz Wojciechowski: Dokładnie, jeżeli to jest jeszcze wyprawa do kina, to nie jest jest tylko włączanie i wyłączanie na netflixie, tylko po prostu to jest częstsza wyprawa. Ja się nauczyłem, a było to 2-3 lata temu, wychodzić z kina. Gdy jeszcze mieszkałem w Warszawie, sam chodziłem do kina, zdarzało mi się, z tego powodu właśnie, wcześniej bym nie pomyślał, po prostu nie obejrzeć do końca. Byłem tutaj, wychodziłem, bo bardzo szanowałem swój czas, ale przestałem też oglądać film tylko dla fabuły. Bo jeżeli ktoś ogląda tylko dla fabuły, żeby wiedzieć, co się na końcu, nie pomyśli, żeby obejrzeć Ojca Chrzestnego kilkanaście razy albo i więcej. Jednak się inspiruje jakimiś rzeczami, akurat w danym momencie coś może ciekawego Cię zainspirować, a szczególnie tą grę aktorską podziwiać, no to dlatego można rozsądnie faktycznie wracać do czegoś sprawdzonego i w takie rzeczy się wgłębiać niż zaryzykować, pójść na jakiegoś gniota.

Greg Albrecht: Powiedz Łukasz, jaka jedna prawda o biznesie. Jest totalną nieprawdą albo odwrotnie czy jest coś takiego, co jest prawdą i rzeczywiście w biznesie jest to prawda uniwersalna, albo o czym się mówi często i uważasz że to nie jest nieprawdą, albo jest coś takiego, co uważasz jest prawdą dla każdego biznesu

Łukasz Wojciechowski: No to tak, jeśli chodzi o założenie własnej firmy, to nie wiem, czy to wciąż funkcjonuje, ja przynajmniej tego dawno nie słyszałem, ale ja kiedyś się spotykałem z tym, że pracownik myślał, że jak on by miał własną firmę, to by miał tyle wolnego czasu, że już nie musiałby nic robić. Myślałby pewnie, żeby nikt by mu nie kazał i nie rozliczał, czy on przyjdzie na 8:00 do pracy. Na pewno wiele osób nie przedsiębiorców myśli, że dzięki temu, że założy firmę to po prostu już będzie miał możliwość wszystkiego. Każdy przedsiębiorca wie, oczywiście są różne rodzaje firm, może być firma z serem i oczywiście jeżeli pracował jako pracownik teraz na własnej działalności no to może nawet więcej zarabiać i wciąż to robić i okej, to jest wciąż firma, to jest wciąż działalność, najczęściej gospodarcza, ale jeśli mówimy o biznesie, o tym, że zatrudnia się pracowników to wcale tak nie jest, to mi przychodzi do głowy jako taka na pewno oczywista nieprawda. A co taką jest może prawdą, ja się tam nie bawię w jakieś takie prawdy, ale no naprawdę zaczynając szczególnie biznes, zarządzając coraz większą ilością ludzi, przekonuję się o ludzkim charakterze, o ludzkich zachowaniach nie tylko pracownika, ale o różnych kontrahentach tak, że dopiero życie pokazało, że ludzie są różni, ładnie mówiąc, że trzeba złapać do tego ogromny dystans, że to nie jest często nic osobistego, czy nie można myśleć, bo moje pierwsze lata, to było prostu, jak tak można zrobić jak można tak pomyśleć, czym ja spowodowałem to, że ktoś może takie coś zrobić, pomyśleć i tak dalej. To w żadnym wypadku nie można tego brać do siebie. Po prostu niektórych rzeczy nie da się wytłumaczyć. Nie ma co próbować. Zatem nie przychodzi mi do głowy jakaś prawda, ale zderzenie z taką praktyczną rzeczywistością w biznesie, prowadząc biznes, mając różne sytuacje, te fajne i te niefajne, to się tak naprawdę zaczyna się rozumieć dopiero życie i to nasi menedżerowie też wiedzą. Znamy różne przypadki, a szczególnie jeden awans z przedostatnich tam powiedzmy dwóch lat, taki wewnętrzny, no to ja zapowiadałem, że się naprawdę życie zmieni, tak nie ostrzegając, niepozytywnie ale mówię, że zobaczysz, że po prostu życie się zmieni, jak się zacznie nagle po prostu rozwiązywać czyjeś problemy. Naprawdę tutaj słuchać kogoś, starając się pomóc i trochę, właśnie zarządzać przede wszystkim różnymi osobami to, się życie totalnie po prostu zmienia. Szczególnie jak jeszcze, wiadomo w firmach to jest tak, że jest pracodawca i są pracownicy i to nie jest tak, że prostu wszyscy i firma równo, jednak chodzi o to, że pracownik myśli, że po prostu pracodawca ma jakieś inne cele.  W jakichś firmach może pracodawca wciąż źle podchodzi do pracowników, a nagle okazuje się, to on będąc gdzieś tam powiedzmy bez dostępu do jakiejś informacji, przekonuje się nie tylko swoich ludziach, wie o tym, jakie to jest  wyzwanie i to jest naprawdę trudność, żeby i dobrze zarządzać, motywować ludzi, organizować pracę. Czasami kontrolować i jakby zachować w tym wszystkim dobre relacje,  ale zobaczy też z drugiej strony powiedzmy góry firmy, że to jak to rzeczywiście jest, jakie to są trudności, jakie to są faktyczne problemy, że czasami jak jest zmiana, to ona wynika  z konkretnych, oczywistych rzeczy. Bez tego po prostu firma nie może funkcjonować. Jak po prostu wcześniej bym pomyślał: wow! znowu coś zmieniają, no to nagle się teraz okazuje, że to po prostu naprawdę wszystko jest potrzebne i istotne, i tu nie ma nikt złych zamiarów. To nie dzieje się po prostu z czyjejś zachcianki, tylko to jest wszystko potrzebne: zmiany, jakieś  przeróżne decyzje, później to przekazując, to po prostu wie jaką wcześniej miał rolę, ktoś kto po prostu był jego menedżerem i jakie to było trudne i docenia, i po prostu wybacza wszystko, jak sam zobaczy, jakie to jest naprawdę, naprawdę często wymagające.

Greg Albrecht: A propos tego co powiedziałeś o ludziach, że jakby jak zmienia się perspektywa, jaki kto ma punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Nie ma bardziej konkretnego przykładu, niż jak jesteś w biznesie i nagle i rzeczy, które Cię wkurzały u Twojego szefa, zaczynasz samemu robić, rozumiesz, dlaczego on robił, bo czasem tak niestety jest. Zastanawiam się, jaką ty masz praktykę menadżerską kontaktu z ludźmi? Może jakieś regularne spotkania, jakaś jedna praktyka menadżerska, która pozwala Ci być na bieżąco z ludźmi, ale równocześnie, wiesz, nie być takim męczącym kontrolującym wszystko szefem.  Czy masz jakiś taki jeden sposób, czy jakieś jedno zachowanie, które uważasz że Ci pomaga, dobrze? 

Łukasz Wojciechowski: Ok, no to do swojego przykładu zaraz się odniosę, też w tym nie jestem idealny, ale jakoś to działa. Na pewno wcześniej chciałem odnieść i akurat przy okazji tego, co mówisz, to chcę powiedzieć, że najważniejszą techniką menedżerską i każdego, kto zarządza, to powinna być przede wszystkim wyłącznie rozmowa z człowiekiem, wysłuchanie empatyczne i to załatwi wszelkie różne badania coachingi, czy cokolwiek, jeżeli naprawdę się usłyszy, w czym leży problem. Jeżeli się to wytłumaczy, albo się zrozumie, znajdzie rozwiązanie, doceni, czy jakkolwiek, po prostu wykaże zainteresowanie rozmową. Po prostu, rozmowa indywidualna. To załatwia wiele rzeczy, jeżeli ktoś ją oczywiście dobrze potrafi przeprowadzić i to powinno być regularnością, codziennością. Nie jakieś zebranie, nie delegowanie mailem. Oczywiście to są też potrzebne elementy, ale głównie to powinno być to, że się poświęca komuś uwagę, i z tego wychodzą bardzo dobre rzeczy. Przez to nie wychodzą złe rzeczy, które, wiem, że mogą być, jeśli się zbytnio traci kontakt, albo nie ma się  takiej osoby na miejscu, bo my mieliśmy czasami: oddziały bez managerów, czy jakieś działy bez menedżerów to po prostu, często wynikały z tego problemy. Ludzie często potrzebują kogoś na miejscu, często regularnie się i tu tym sposobem przejdę do mnie, kiedy wydawało się, że ja nie do końca spełniam dobrą rolę menedżera jako ja, wobec dyrektorów czy menadżerów, bo ja po prostu nie jestem taki, że regularnie z nimi rozmawiam, spotykam, czy prostu pytam. Doceniam może też na pewno za mało, ale jak ja staram się mówić menadżerom: pamiętam, bo to już dawno tego nie próbowałem mówić, bo zawsze byłem, od razu że przecież jak ja? Ja jestem świetnym menadżerem. A ja mówię, przecież no nie wiem, jak my często rozmawiamy, albo jak to się dzieje. Mimo wszystko, wydaje mi się, że jak już porozmawiamy, jest to rozmowa na pewno empatyczna i naprawdę… Ja nie muszę się tego uczyć, bo (gdzieś tam) technika. Widocznie tak zostałem wychowany, ale że (gdzieś tam) jak ja z kimś rozmawiam i jeżeli jest u kogoś jakiś problem, to mi zależy żeby rozwiązać i pomóc, jeżeli jestem o to proszony, albo wymyślam rozwiązania, jeżeli jest to możliwe. A tak to, po prostu, sam mam też dużo pomysłów. Ze mną są na pewno żywe rozmowy, nie stosuje żadnych technik nigdy na pewno nikt mi nie mógłby zarzucić jakiejś niesłowności i tutaj od razu mi przychodzi do głowy, że po prostu wystarczy być przyzwoitym, normalnym człowiekiem do kogoś i traktować kogoś z szacunkiem i naprawdę przynajmniej na równi, nie trzeba jakichś wielkich doświadczeń czy jakiś technik, żeby mieć dobry kontakt i nawet właśnie tak mi się wydawało nieregularny, który nawet czasami robi się rzadki. Kiedy daję komuś pewność, że ufam, że jak czasami muszę to powtarzać, bo czasem jak już długo się nie odzywam, to zdarza się, że będzie się upewniał. Wie, że jak coś, to będzie info, a jak wszystko jest w porządku, to się nie odzywasz. Czy coś, co to mi się dzieją, więc tak na pewno i upewniam, że po prostu jestem osobą, którą akurat, jak coś będzie, no to powiem   tak, że coś jest nie tak. Muszę to powiedzieć, że to musiałem wykształcić jeszcze w trakcie prowadzenia firmy. W pierwszych latach nie miałem tak, że po prostu od razu mówiłem, co nie gra, co poprawić. Nie byłem taki, powiedzmy, bezpośredni, co powoduje może jakąś minimalną trudność dla mnie, żeby prostu na osobności powiedzieć: w sumie to mi się nie podoba, to uważam, że  kurcze, no mogło być lepiej, szczególnie z osobami, z którym wiadomo. Wziąłbym jakiegoś pracownika szeregowego, który nie ma ze mną kontaktu, to bym mógł spowodować poważne obrażenia, jakbym tak bezpośrednio komuś powiedział, taki ten feedback dał. Jednak to, że się na bieżąco komuś coś powie, to nie powoduje tego, co u mnie powodowało, że widziałem, że komukolwiek coś źle leży, działa, ktoś źle się zachowuje i to rosło, rosło we mnie, dusiłem to w sobie. Dobra mówię, może nie trzeba się odezwać, to nie było nic takiego. Albo nie będę robił niepotrzebne jakiejś  rozmowy o jakąś taką jedną rzecz, ale to się tak zbierało, że aż w końcu się po prostu tyle nazbierało, że się wybuchło. Jeśli, kurczę, obraził się czy zareagowało nie w taki, jaki się chciało sposób i się tego później bardzo żałowało, więc to już dawno tego nie mam, jakichkolwiek jakichś nawet takich mocniejszych czy emocji, czy trudności, no bo uważam, że właśnie podejmując trudne decyzje, takie powiedzmy na mniejszą skalę, to powoduje się, że jest łatwiej w dalszej perspektywie i tak to wydaje mi się, że tak z grubsza takie mogą być powody tego, że że mam nadzieję, mam dobre relacje z menedżerami na pewno i że się sprawdzam tutaj, mam nadzieję jako menedżer.

Greg Albrecht: To jest rzeczywiście ciekawe, tak wyłapałem z tego co jest rzeczywiście ważne, a wielu menedżerów, których znam, tego nie robi, bo to jest jakaś taka naturalna do tego, żeby… Okej, dobra odłożę, bo może też za mała rzecz, nie będę się tym zajmować a  potem jest ten wybuch, żeby jednak szybko reagować, szybko uwalniać pewne rzeczy i dawać feedback od razu kiedy dana sytuacja się wydarzyła, tak i warto ten czas zainwestować, bo też wielu menedżerów, z którymi pracuję, myśli, jeżeli jest to coś małego, to może nie będę… złapię tego gościa w innym wypadku, kiedy będzie trochę inny moment, będzie lepszy moment, poczekam na jakąś rozmowę feedbackową i też potem to się rozpływa, to się kumuluje, bo nigdy nie jest dobry moment, bo zawsze jest co robić potem nagle dochodzi do sytuacji, w której jest jakaś frustracja, ciężko jest powstrzymać emocje, a ten człowiek po prostu nie dostał informacji od razu i potem to jest tak jak w tych dowcipach, co chcesz poprosisz żonę o sól, a mówisz co innego.

Łukasz Wojciechowski: ok, ok… Ja  to zdecydowanie nie tylko menedżerom, ale każdemu, gdybym mógł, wszędzie porozwieszał ludziom napis „Porozmawiaj”. Naprawdę to chodzi nie tylko o menedżerów, ale ile my i to ja na pewno, od dawna się tego oduczam, te projekcje tych wszystkich rzeczy, które ktoś może pomyśleć. Zaszło jakieś zdarzenie, powiedzmy pracownik coś zrobił. i można sobie wyobrażać, jaka to była jego intencja, że on to może umyślnie, że on coś może chciał złego itd, najgorzej też oczywiście w drugą stronę pracownicy. Jest  jakaś zmiana, specjaliści pod menadżerami myślą, że prostu yyy..tyle projektują, zamiast po prostu porozmawiać, zapytać, czy to na pewno i tak dalej. Gdyby to było stosowane, to ja wiem po prostu, że większość konfliktów, które znam, ja nie mówię, że w firmie, bo ja mam świetną atmosferę i to jest oczywiście rzadkość, ale oczywiście się pojawia i to jest sprawa oczywista. Ale ja wiem, wśród znajomych, w wielu różnych środowiskach w których jestem, gdyby ludzie zastosowali to „Porozmawiaj”, nie dopisuj, to by nie było większości konfliktowych sytuacji. Więc to była rada, nie tylko do menedżerów: porozmawiaj! porozmawiaj! porozmawiaj i większość problemów byłaby załatwiona

Greg Albrecht: Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś na koniec dodać, o czym chciałbyś powiedzieć, albo co chciałbyś, żeby widzowie, słuchacze i wszyscy wokół, wszechświat, żeby ci życzył?  

Łukasz Wojciechowski: Czego mi życzyć? Dalszej wytrwałości przede wszystkim, bo łatwo nie jest, a rzucam się i mam takie cele, gdzie skala będzie zdecydowana większa, więc na pewno tej wytrwałości, bo już łatwo nie jest i łatwo nie będzie. Myślę, że tyle. To wystarczy, że, jak będę wytrwały, to wszystko inne może się zdarzyć. 

Greg Albrecht: To tego Ci życzę w imieniu słuchaczy. Czy jeszcze coś chciałbyś dodać?

Łukasz Wojciechowski: Nie wiem, jeżeli słuchają Cię przedsiębiorcy albo przyszli przedsiębiorcy, to ja wiem, co się u mnie sprawdzało i jeżeli to nie działało, to gdzieś, powiedzmy, sprawiało to problem. Rozwój to jest najważniejsza rzecz, chciałbym, żeby człowiek, każdy z naszej firmy wiedział o tym, że ta firma będzie się rozwijać, że będą zmiany, że rozwój będzie potrzebny na trudne czasy, będzie lekiem na właśnie różne złe sytuacje, rozwój to jest nie tylko potrzebna rzecz dla firmy, ale dla każdego człowieka, jeżeli ktoś się rozwija, to naprawdę wiele różnych spraw to załatwia. Już za bardzo się tutaj nie rozwodząc, powiedzmy w tym temacie, to życzę każdemu, żeby miał siłę i też wytrwałość, żeby wciąż się rozwijać, żeby podszedł do swojego biznesu jak nie to, że już jest ok, już można trochę odpuścić, tylko, że jak się za chwilę odpuści, to już się za chwilę zacznie nie tylko, to już się można nawet cofnąć. Konkurencja gdzieś odleci, jakieś nowe potencjalne produkty powstaną i może być koniec dla działalności czy branży. Więc życzę każdemu, żeby rozwój to była codzienność w przyszłym biznesie czy w obecnym biznesie, bo wiem po sobie, jak to się bardzo mocno sprawdza.

Greg Albrecht: Super Łukasz! Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Dzięki, że przedstawiłeś nie tylko arkana, czy pewne ciekawostki, ale też pewne prawdy na temat biznesu i Twojej branży, ale też tych doświadczeń i sposobów, w jakich się uczyłeś i uczysz i mnóstwo ciekawych rzeczy. Także dzięki Ci bardzo za tę rozmowę i mam nadzieję, że do zobaczenia w przyszłości.

Łukasz Wojciechowski: Dziękuję Tobie bardzo. Bardzo miło mi się rozmawiało, cieszę się, że miałem okazję z tobą i porozmawiać i dzięki temu ktoś jeszcze to usłyszy. Mam nadzieję, że jakąś wartość twoi słuchacze z tego wyniosą. Jeżeli będzie potrzeba, żeby to powtórzyć, czy jakiś inny format czy rodzaj rozmowy, to jak najbardziej. Nie mam za bardzo w tym doświadczenia. Mam nadzieję, że te kolejne programy czy to nagrania będą zdecydowanie lepsze. Zatem jestem otwarty na przyszłość.

Greg Albrecht: Dzięki.

Łukasz Wojciechowski: Do zobaczenia.

Udostępnij:
Podcast

Poznaj wiodący podcast dla przedsiębiorców i zarządzających biznesem. Posłuchaj przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od zera. Znajdź odpowiedzi na wyzwania, które trapią liderów – niezależnie od branży.

Newsletter

Zainwestuj 5 minut w tygodniu, by osiągać więcej.

Dołącz bezpłatnie do tysięcy przedsiębiorców i zarządzających biznesem w społeczności Business Unlimited.

Zobacz także